Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Recommended Posts

Trzy kubki zielonej herbaty dziennie pozwalają zrzucić zbędne kilogramy. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy pijąc napar, ludzie nie rezygnują z tzw. śmieciowego jedzenia. Choć więc sporo osób nie przepada za zieloną herbatą i, zwłaszcza jesienną porą, wybiera raczej jej czarną wersję z miodem i cytryną, naprawdę warto rozważyć zmianę przyzwyczajeń.

Herbata Spearole (mieszanka zielonej herbaty, olejku i liści mięty pieprzowej, pestek i skórek winogron oraz liści oliwnych) pomaga obniżyć ciśnienie, a także poziom cukru we krwi. Dr Lindsay Brown, farmakolog z Queensland University, badała wpływ naparu na zdrowie szczurów.

Najpierw zwierzęta przeszły na bardzo niezdrową dietę. Spożywały dużo tłuszczów i cukrów, aż w ciągu zaledwie 2 miesięcy ilość tłuszczu brzusznego się podwoiła, a ciśnienie niebezpiecznie wzrosło. Gdy gryzonie zaczęto poić mieszanką Spearole, oponki szybko znikły, a ciśnienie się unormowało. Stało się tak pomimo braku zmian w stylu życia i żywienia.

Pani Brown sądzi, że ludzie mogą uzyskać podobne rezultaty, wychylając każdego dnia po 3 kubki naparu. W zmniejszeniu wagi pomagał też ibuprofen, ale ze względu na efekty uboczne na pewno nie znajdzie się on na liście polecanych środków odchudzających.

Zarówno leki, jak herbata działają na tej samej zasadzie. Zapobiegają wydzielaniu przez komórki tłuszczowe mediatorów prozapalnych, które ułatwiają pochłanianie tłuszczu.

Share this post


Link to post
Share on other sites

<p><strong>Trzy kubki zielonej herbaty dziennie pozwalają zrzucić zbędne kilogramy</strong>.

 

Przeraża mnie z jaką łatwością naukowcy amerykańscy ferują takimi stwierdzeniami.

W dalszej części artykułu jest jasno powiedziane, że podawano zwierzętom mieszankę herbaty zielonej, mięty i innych substancji. Skąd więc ten tytuł, że to akurat zielona herbata powoduje takie super hiper efekty, które mogłyby rozwiązać problem otyłości trzech czwartych społeczeństwa amerykańskiego bez zmiany sposobu żywienia?? A może jednak wystarczy pić mięte która była składnikiem mieszanki. Lub jeść winogrona i połykać pestki??

Kolejny przykład bzdur. Problemem nie jest SCHUDNIĘCIE. Problemem jest niedoprowadzenie do otyłości.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Zgadzam się z przedmówcą.

 

Chciałabym jeszcze dodać, że zwierzętom podawano również Ibuprofen, jak powiedziano w artykule. Z tego, co jest napisane nie wynika żeby wyizolowano działanie/skuteczność każdego składnika z wymienionej mieszanki...

 

Hmm może zacznę spożywać Ibuprofen?  8)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak, ciezko zmywalne ;] Zaprzestalem picia tego fantastycznego napoju na rzecz mineralnej niegazowanej (a nazbierany od niej na nerkach kamien czasem rozpuszcze piwem (ale staram sie zyc abstynencko)).

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wystarczy po prostu dużo pić. Gdy ma się ochotę np. na coś słodkiego to można spić się zwykłej wody, żeby w żołądku nie było miejsca na niezdrowe jedzenie. I jeszcze toksyny wypłukuje... tylko wada jest: człowek lata do wc jak... kot z pęcherzem :D.

Herbata Spearole

I od razu reklama jest...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Niezłe bzdury.

Po pierwsze jest to artykuł wyjątkowo tendencyjny, zawierający w sobie reklamę. Jeżeli KW nic za to nie dostała, to nie rozumiem Pana Mariusza po co ten chłam tu zamieścił.

Po drugie nikt nie zrzucił tkanki tłuszczowej przy stabilnej diecie bez ćwiczeń aerobowych.

Po trzecie Ibuprofen jest najzwyklejszym termogenikiem, i w połączeniu z kofeiną czy też efedryną może wzmagać efekty ćwiczeń aerobowych.

 

Stąd jeżeli ktoś nabrał nadziei, że schudnie wcinając fastfood i popijając herbatką - to sorry, niestety nie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czemu się tak rzucacie od razu ? Z artykułu i słów pani doktor wynika, że ta sama herbata powinna mieć takie samo działanie na ludziach. To wcale nie znaczy że musi. Dodatki w tej herbacie zapewne pomaga obniżyć ciśnienie, a także poziom cukru we krwi. Z artykuły wywnioskować można też, że zbadano co działa w tak zbawienny dla nas sposób na nasze komórki tłuszczowe. Winogrona tak działają czy zielona herbata ? Pomyślcie przez chwilę.

Komandosie - sam piszesz niezłe bzdury. Sugerujesz, że Mariusz zamieszcza tutaj chłam jeśli ktoś mu za to zapłaci ?

Poza tym skąd wiesz, że "nikt nie zrzucił tkanki tłuszczowej przy stabilnej diecie bez ćwiczeń aerobowych" ?? Prowadziłeś badania na ten temat ?

Dodam jeszcze, że Ibuprofen działał tak samo jak herbata - co wcale nie znaczy, że razem z nią.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Czemu się tak rzucacie od razu ? Z artykułu i słów pani doktor wynika, że ta sama herbata powinna mieć takie samo działanie na ludziach. To wcale nie znaczy że musi. Dodatki w tej herbacie zapewne pomaga obniżyć ciśnienie, a także poziom cukru we krwi. Z artykuły wywnioskować można też, że zbadano co działa w tak zbawienny dla nas sposób na nasze komórki tłuszczowe. Winogrona tak działają czy zielona herbata ? Pomyślcie przez chwilę.

Komandosie - sam piszesz niezłe bzdury. Sugerujesz, że Mariusz zamieszcza tutaj chłam jeśli ktoś mu za to zapłaci ?

Poza tym skąd wiesz, że "nikt nie zrzucił tkanki tłuszczowej przy stabilnej diecie bez ćwiczeń aerobowych" ?? Prowadziłeś badania na ten temat ?

Dodam jeszcze, że Ibuprofen działał tak samo jak herbata - co wcale nie znaczy, że razem z nią.

Nic nie sugerują. Dziwię się tylko, jeżeli z własnej woli umieścił taki artykuł. Gdzie jest moja sugestia?

 

Co do ćwiczeń, prosta sprawa - a nawet matematyka. Podpowiem, zapotrzebowanie kaloryczne, deficyt.

 

rotfl jakich (nie)mało

No właśnie. Piszesz na forum w przerwach od gry w Tibię? Bo sprawiasz takie wrażenie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Co do ćwiczeń, prosta sprawa - a nawet matematyka. Podpowiem, zapotrzebowanie kaloryczne, deficyt.

Prosta matematyka - zapotrzebowanie kaloryczne, a skąd organizm bierze te kalorie ? Jeśli nie ma ich "pod ręką" to bierze je z komórek tłuszczowych. Jeśli zielona herbata stopuje ich rozrost, to znaczy że nadmiar związków pokarmowych musi być wydalany - to już jest prosta logika. Skoro związki te są wydalone, organizm potrzebuje coś spalić (bo wstaliśmy z łóżka) i nie ma nic "pod ręką" to sięgnie po zapasy w komórkach tłuszczowych właśnie.

Działanie podobne do głodzenia się, tylko że w tym przypadku głodzimy same komórki tłuszczowe.

Jeśli jest w moim rozumowaniu jakiś błąd to proszę o poprawienie mnie. Jestem tylko informatykiem :D

 

PS. Sugestia znajduje się w tym zdaniu: "Jeżeli KW nic za to nie dostała, to nie rozumiem Pana Mariusza po co ten chłam tu zamieścił". Sugerujesz, że ok by było gdyby za ten artykuł (według Ciebie - chłam) KW dostało wynagrodzenie.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wydaje się, że mówisz dobrze :D Chciałbym jedynie dodać, że choć ogólnie masz rację, głodzenie nie ma takiej skuteczności jak ćwiczenia z jednego powodu. Organizm w czasie głodu przestawia się w "tryb oszczędzania energii", przez co proces zachodzi bardzo powoli. Na dodatek do uruchomienia procesu spalania tłuszczu potrzebna jest pewna ilość energii, najlepiej pochodzącej z węglowodanów. Dlatego cały ten bilans i deficyt trzeba jeszcze skorygować właśnie o te czynniki związane z adaptacją organizmu do głodu.

 

A, i jeszcze jedno, jak już jesteśmy w tym temacie: spalanie tłuszczów to dość powolny proces, nie wystarczy np. jako jedyne źródło energii w czasie wysiłku - to wie chyba każdy. Dlatego głodzenie się w czasie wysiłku to nie zwiększanie jego efektywności w spalaniu tłuszczu, tylko... szczyt niewiedzy/głupoty (w zależności od własnych kompetencji niepotrzebne skreślić :) ). Głodząc się nie tylko obniżamy wydajność spalania tłuszczu, ale dodatkowo zwiększa się ryzyko, że po wysiłku dopadnie nas niepohamowany apetyt. Organizm nie jest aż tak głupi i nie da sobie ot tak, bez większego powodu, wyrwać tłuszczyku zebranego na czarną godzinę :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Skoro związki te są wydalone, organizm potrzebuje coś spalić (bo wstaliśmy z łóżka) i nie ma nic "pod ręką" to sięgnie po zapasy w komórkach tłuszczowych właśnie.

To czy są wydalone, czy nie, to już zależy od metabolizmu. Tak, rano organizm szybko sięga po te zapasy, lecz napisałem wyraźnie stabilna dieta - mając na myśli to co jest napisane w artykule, czyli brak zakładania jakiegokolwiek deficytu kalorycznego, dołączając hipotetyczny NADMIAR. Po pierwszym posiłku (dawce węglowodanów) organizm przy braku deficytu nie będzie miał raczej okazji sięgać do zapasów tłuszczu podczas dnia.

Nie wykonując żadnych ćwiczeń zapotrzebowanie kaloryczne oczywiście wzrasta.

Herbatka może spowalniać proces odkładania tkanki tłuszczowej, ale przy nadmiernych dawkach węglowodanów tak czy siak przegra.

 

Przypominam, że cały czas rozmawiamy o sytuacji, gdy organizmowi dostarcza się więcej energii, niż potrzebuje.

I druga sprawa - hamować proces tworzenia się tkanki, czyli nie przybieranie, to zupełnie coś innego, niż gubienie już obecnej tkanki tłuszczowej - i jest to bardzo ważna, a nawet czasem bolesna różnica.

 

PS. Sugestia znajduje się w tym zdaniu: "Jeżeli KW nic za to nie dostała, to nie rozumiem Pana Mariusza po co ten chłam tu zamieścił". Sugerujesz, że ok by było gdyby za ten artykuł (według Ciebie - chłam) KW dostało wynagrodzenie.

Na początku zarzuciłeś mi, że sugeruję, iż KW dostaje pieniądze za wstawianie chłamu. Ja twierdzę zaś, że dziwię się, jeżeli chłam pojawia się i KW nie czerpie z tego korzyści. No jest tu pewna różnica, prawda?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Głodząc się nie tylko obniżamy wydajność spalania tłuszczu, ale dodatkowo zwiększa się ryzyko, że po wysiłku dopadnie nas niepohamowany apetyt

 

kiedy jest się głodnym i ma się trochę za dużo tłuszczyku organizm chce po prostu zamienić energię potencjalną w energię kinetyczną. a więc zamiast zużywać energię na jedzenie wystarczy trochę ruchu. nie ma ani jednego dowodu na to, że całkowite niejedzenie u osób z nadwagą może być w jakikolwiek sposób niekorzystne.

mi po dużym wysiłku spada apetyt, a więc jest to potwierdzenie teorii w praktyce czyli niekoniecznie masz rację.

Share this post


Link to post
Share on other sites
To czy są wydalone, czy nie, to już zależy od metabolizmu

Kiszki też mają swoją ograniczoną pojemność :D

W artykule dla szczurów też był założony nadmiar i pomimo utrzymywania tego nadmiaru kalorycznego, jakoś "oponka" tłuszczowa im się zmniejszała. Nie mam powodów tego kwestionować.

Na początku zarzuciłeś mi, że sugeruję, iż KW dostaje pieniądze za wstawianie chłamu. Ja twierdzę zaś, że dziwię się, jeżeli chłam pojawia się i KW nie czerpie z tego korzyści. No jest tu pewna różnica, prawda?

Widocznie inaczej zinterpretowałem Twoje zdanie. Faktem jest że dziwisz się że KW nie dostaje kasy za wstawianie chłamu. Ja się nie dziwie. Raz że nie spotykam tu artykułów które mógłbym chłamem nazwać. Dwa, że wolałbym chłam darmowy (czyli z dobrej woli umieszczony lub przez pomyłkę) niż chłam sponsorowany - który by oznaczał że można dać dla KW 200zł i żądać wydrukowania artykułu o zbawiennym działaniu papierosów marki "Popularne" na zdrowie noworodków.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Chyba wciąż nie do końca zrozumiałeś to zdanie. Pisałem ironicznie - po prostu artykuły na KW sobie pisane na podstawie innych stron, na których forma opłacenia artykułu mogła mieć miejsce, stąd nieświadomie na KW mógł wylądować artykuł tendencyjny - a tendencyjności chyba chcemy unikać, prawda? :D

Oczywiście nie chcę, aby KW stała się miejsce umieszczania chłamu za pieniądze, nie taka w moich wypowiedziach byłą intencja.

 

kiedy jest się głodnym i ma się trochę za dużo tłuszczyku organizm chce po prostu zamienić energię potencjalną w energię kinetyczną

Tzn przemieszcza tłuszcz w dolne partie ciała?

 

nie ma ani jednego dowodu na to, że całkowite niejedzenie u osób z nadwagą może być w jakikolwiek sposób niekorzystne

Pierwszy lepszy - ketoza. Już jeden znasz.

Share this post


Link to post
Share on other sites
nie ma ani jednego dowodu na to, że całkowite niejedzenie u osób z nadwagą może być w jakikolwiek sposób niekorzystne.

Ależ głupoty piszesz. Chyba nie chcesz powiedzieć, że organizm człowieka jest w stanie zmagazynować dostateczne ilości witamin rozpuszczalnych w wodzie, by przetrwać okres głodówki? I nie będziesz chyba próbował nam wmawiać, że brak dostawy aminokwasów egzogennych nie jest szkodliwy, a ich obieg w organizmie jest perfekcyjnie zamknięty? Błagam, zanim napiszesz przepisywać głupoty pisane w internecie, spróbuj je chociaż zweryfikować.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ale pomiędzy "prawie nic" i "nic" jest ogromna różnica, tak samo jak pomiędzy jedzeniem niedużej ilości wartościowego i niedużej ilości mało wartościowego pożywienia. Podobnie czym innym jest krótkotrwała głodówka, a czym innym jest "całkowite niejedzenie u osób z nadwagą".

Share this post


Link to post
Share on other sites

weryfikacją jest praktyka na moim własnym ciele oraz przykłady tysięcy osób, które nie jedzą prawie nic latami i żyją.

To przestań jeść - pozbędziemy się głupot na forum.

Share this post


Link to post
Share on other sites

To przestań jeść - pozbędziemy się głupot na forum.

 

A propos niejedzenia - na pewno nie raz słyszeliście mity o ludziach, którzy nic nie jedzą?

Moja znajoma rozmawiała podobno z jedną "bretanką" (bo tak się dziewczyna określiła, mimo iż google nic na ten temat nie wie :D ), czyli osobą, która nic nie je. Czasem w internecie można też opisy książek zawierających przepis na niejedzenie i odżywianie się energią kosmiczną (?).

Nie wierzę w to, ale tak czy inaczej interesują mnie wszelkie dziwne mity - w każdym musi się znaleźć ziarnko prawdy albo chociaż powód jego powstania.

Moje pytanie - zapoznaliście się z jakimiś materiałami (artykuły, książki, ludzie :) ) na ten temat?

Tak sobie myślę, że takie niejedzenie musi być całkiem fajną sprawą  :P

Share this post


Link to post
Share on other sites

Tak sobie myślę, że ci ludzie zawsze odmawiali przebadania ich w kontrolowanych warunkach ;D Tyle na ten temat.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Osoby, które uważają się za ważące zbyt dużo – niezależnie od tego, czy rzeczywiście mają nadwagę – cechują się mniejszą wytrwałością w działaniu – wynika z badania przeprowadzonego przez polskich naukowców.
      Zdaniem badaczy brak wytrwałości u osób z negatywnym obrazem własnego ciała może być efektem internalizacji (czyli uznania za własne wartości, norm, poglądów itp., narzucanych początkowo z zewnątrz) krzywdzących stereotypów. Osoby z nadwagą lub otyłością często są postrzegane jako nieatrakcyjne, leniwe i mało konsekwentne. Gdy same zaczynają tak o sobie myśleć, ich poczucie własnej wartości spada i pojawiają się problemy natury psychologicznej.
      Mgr Wojciech Styk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II wraz ze współpracownikami z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie sprawdzali, jak obraz ciała oraz rzeczywisty wskaźnik masy ciała (BMI) wiążą się z wytrwałością w dążeniu do osobistego celu oraz umiejętnością kontrolowania rozpraszających myśli i wspomnień.
      Pomysł na badanie zrodził się z moich osobistych doświadczeń (w młodości miałem nadwagę) i doświadczeń osób, które zrzuciły zbędne kilogramy, a mimo to ocena ich własnego ciała była nadal negatywna. Jedna z pacjentek po skutecznej diecie i osiągnięciu prawidłowej masy ciała powiedziała, że mimo tego sukcesu, gdyby na ulicy ktoś zawołał: "Hej, gruba", ona odwróciłaby się pierwsza… Szukałem potwierdzenia tego zjawiska i jego źródła – opowiada mgr Styk.
      W badaniu wzięło udział 135 ochotników, którzy za pomocą strony internetowej dzielili się informacjami dotyczącymi wymiarów ciała oraz odczuciami na jego temat. Badani zaznaczali, czy uważają, że ważą zbyt dużo, zbyt mało lub w sam raz. Następnie rozwiązywali proste labirynty. Mieli za zadanie rozwiązać ich jak najwięcej – bez ograniczenia czasowego i jakiejkolwiek motywacji zewnętrznej.
      Okazało się, iż uczestnicy o prawidłowej masie ciała byli bardziej wytrwali w działaniu (rozwiązywali więcej labiryntów), niż osoby z nadwagą lub otyłością. Cechowali się też większą odpornością na dystraktory (czynniki rozpraszające), tzn. potrzebowali przeciętnie mniej czasu na przejście pojedynczego labiryntu.
      Już w poprzednich badaniach brak wytrwałości u osób z nadwagą i otyłością łączono z trudnościami w powstrzymywaniu nieistotnych myśli lub wspomnień, np. o jedzeniu lub wyglądzie, oraz sugerowano, że mogą one prowadzić do przejadania się i utrzymywania zbyt wysokiej masy ciała. W niniejszym badaniu także uzyskano korelację pomiędzy BMI a umiejętnością kontrolowania pobocznych myśli, ale była ona słaba.
      Co ciekawe mniejszą wytrwałością w działaniu charakteryzowali się również badani, którzy po prostu postrzegali siebie jako ważących zbyt dużo. Dotyczyło to szczególnie osób, które w istocie miały podwyższony BMI, ale także uczestników o prawidłowej masie ciała.
      Prawie jedna trzecia badanych, mimo posiadania prawidłowej masy ciała, oceniła, że waży zbyt dużo i osiągnęła gorsze rezultaty w analizowanych wskaźnikach wytrwałości, niż badani, którzy ocenili swoją wagę jako prawidłową – piszą autorzy.
      Obecnie badania są kontynuowane – chcemy zbadać mechanizm działania specyficznych wyobrażeń umysłowych tzw. symulacji mentalnych, które są stosowane jako jedna z metod wzmacniania wytrwałości osób odchudzających się. Mam nadzieję, że wyniki tych badań pomogą osobom walczącym z nadwagą i otyłością. Badania są prowadzone w podobnej formie jak poprzednie (przez internet) oraz "na miejscu" z grupą osób uczestniczących w programie odchudzania prowadzonym przez dietetyka i psychologa wspierającego uczestników – dodaje mgr Styk.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zielona herbata zaparzona w wodzie butelkowanej ma bardziej gorzki smak, ale zawiera też więcej przeciwutleniaczy niż herbata zaparzona z użyciem wody z kranu.
      Podczas testów przeprowadzonych w Sensory Evaluation Center Uniwersytetu Cornella ludziom bardziej smakowała herbata zaparzona w wodzie z kranu. Działo się tak przez słodszy smak. Herbata zaparzona z wykorzystaniem wody butelkowanej zawierała jednak prawie 2-krotnie więcej galusanu epigallokatechiny (EGCG). To on sprawiał, że napar był bardziej gorzki niż przyrządzony na bazie wody z kranu - opowiada prof. Robin Dando.
      Jeśli pijesz zieloną herbatę z powodu jej walorów zdrowotnych, powinieneś/powinnaś używać wody butelkowanej. Jeśli zależy ci na walorach smakowych, woda z kranu jest lepsza.
      Panel 103 konsumentów nie wyczuwał różnicy między czarną herbatą zaparzaną w wodzie z kranu i z butelki.
      Przeciętny konsument czarnej herbaty nie był w stanie poczuć różnicy. Różnice smakowe dla wód z kranu i butelkowanej były zbyt subtelne - podkreśla studentka Melanie Franks, główna autorka badania, która jako specjalistka od herbaty uczyła kiedyś w Międzynarodowym Instytucie Kulinarnym.
      Dando uważa, że to składniki mineralne wody z kranu - wapń, żelazo, magnez, sód i miedź - prowadzą do niższych poziomów EGCG w herbacie. Butelkowana woda, w której wapń czy magnez są odfiltrowywane, a poziom żelaza obniżany, pozwala wydajniej wyekstrahować galusan epigallokatechiny.
      Podczas testów czarną i zieloną herbatę zaparzano wodą butelkowaną, z kranu i demineralizowaną (dejonizowaną). Dopasowywano temperaturę zaparzania, naczynie, czas zaparzania oraz stosunek ilości wody do ilości liści. Napary były oceniane przez panelistów i za pomocą aparatury (badano kolor, mętność i zawartość EGCG); wszyscy testerzy przyznali się do picia herbaty 3-5 razy w tygodniu lub częściej; pijali zarówno herbatę zieloną, jak i czarną.
      W testach wykorzystano wodę z kranu z miasta Ithaca, butelkowaną wodę Poland Spring oraz wodę demineralizowaną. Ich skład mineralny zbadano w Community Science Institute. Zaparzano herbatę zieloną Zhejiang i czarną Mao Feng (obie pochodziły z prowincji Zhejiang w Chinach). Dwa i pół grama zielonej herbaty odważano w podgrzanych gaiwanach. Później do naczynia wlewano 125 ml wody o temperaturze 80°C. Po 2,5 min napar przecedzano przez gęste sitko. Próbki czarnej herbaty zaparzano przez 5 min (woda miała temperaturę 100°C). Później napar również przecedzano. Do analiz fizykochemicznych ekstrakt schładzano do temperatury pokojowej, a do testów serwowano świeży w podgrzanych białych czarkach. Po każdej próbce trzeba było oczyścić podniebienie za pomocą wody i niesolonych krakersów.
      Rodzaj wody użytej do zaparzania wywierał drastyczny wpływ na właściwości sensoryczne zielonej herbaty. Wiązało się to, jak wspomnieliśmy, z większym stopniem ekstrakcji gorzkich katechin w herbatach przygotowanych z użyciem bardziej oczyszczonych wód butelkowych/dejonizowanych.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Kiedy ludzie podejmują decyzję, odczuwając stres, zwracają większą uwagę na plusy czy korzyści związane z danym scenariuszem.
      Można by się spodziewać czegoś odwrotnego, ale psycholodzy odkryli, że ochotnicy trzymający przez kilka minut dłoń w lodowatej wodzie czy poproszeni o wygłoszenie mowy przywiązują większą wagę do pozytywów i dyskredytują minusy. Stres wydaje się wspomagać uczenie na podstawie pozytywnych informacji zwrotnych i upośledza uczenie związane z negatywnym sprzężeniem zwrotnym - wyjaśnia Mara Mather z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, jedna z autorek przeglądu badań opublikowanego w Current Directions in Psychological Science.
      Amerykanka dodaje, że na takiej właśnie zasadzie, denerwując się podczas rozważań nad zmianą pracy, ludzie będą bardziej cenić wyższą płacę i nie przejmą się dłuższym czasem dojazdu.
      Autorki artykułu sądzą, że zaobserwowane odchylenie tłumaczy, czemu stres odgrywa ważną rolę w uzależnieniach i dlaczego ktoś zestresowany łatwiej ulega pokusom. Kompulsja, by dostać nagrodę, staje się silniejsza i trudniej jej się oprzeć.
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Kobiety urodzone przez matki powyżej 39 r. r.ż. oraz wyższe i szczuplejsze od przeciętnej dziewczynki przed okresem dojrzewania mają wyższą gęstość piersi. Oznacza to podwyższone ryzyko rozwoju raka piersi (Breast Cancer Research and Treatment).
      Studium naukowców z Carlos III Health Institute (ISCIII) objęło próbę 3574 kobiet w wieku 45-68 lat. Wykorzystano dane zgromadzone w ramach badań przesiewowych, prowadzonych w 7 wspólnotach autonomicznych Hiszpanii: Aragonii, Kastylii i León, Katalonii, Galicii, Nawarze, Walencji i na Balearach.
      Podczas mammografii posłużono się projekcją pionową (tzw. kraniokaudalną, z wiązką wzdłuż pionowej osi sutka), która obrazuje centralną część gruczołu. Oceną gęstości mammograficznej zajmował się jeden radiolog. Bazował przy tym na 6-stopniowej skali Boyda (wg Boyda, na każdy 1% wzrostu zawartości gęstych struktur w mammogramie przypada 2-proc. wzrost ryzyka raka piersi). Informacje o wczesnych etapach życia zebrano podczas wywiadu.
      U 811 kobiet (23%) stwierdzono V stopień gęstości mammograficznej (powyżej 50%), a u 5% próby VI (gęstość przekraczała 75%). U kobiet urodzonych przez matki mające więcej niż 39 lat, a także u dziewczynek wyższych i szczuplejszych przed pokwitaniem od przeciętnej rówieśnicy w dorosłości częściej występowała wyższa gęstość mammograficzna piersi. Niższa gęstość współwystępowała z wyższą wagą przedpokwitaniową, niską wagą urodzeniową i wcześniejszą pierwszą miesiączką.
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Biorąc udział w badaniach, w których pyta się o wagę i wzrost, większość Amerykanów kłamie. Jak można się domyślić, waga jest zaniżana, a wzrost zawyżany, co w sumie daje korzystniejszy wskaźnik masy ciała (BMI). Osoby białe postępują tak częściej niż czarne i Latynosi.
      Mimo że to powszechna praktyka zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn z każdej grupy etnicznej, autorzy raportu opublikowanego na łamach pisma Ethnicity & Disease uważają, że nie zmienia to statystyk dotyczących zakresu otyłości w USA. Na szczęście przedstawiając się w lepszym świetle, ludzie zachowują umiar.
      W studium dr Ming Wen z Wydziału Socjologii University of Utah uwzględniono dane z 2007-2008 National Health and Nutrition Examination Survey (NHANES), uzyskane od 2672 mężczyzn i 2671 kobiet. Badanych mierzono i ważono, a następnie wyliczano wskaźnik masy ciała. Sami uczestnicy NHANES także podawali swoje wymiary. Dane porządkowano wg płci i grup etnicznych. Poza tym naukowcy uwzględniali różne czynniki demograficzne, takie jak wykształcenie, wiek czy status materialny.
      Analiza wykazała, że we wszystkich grupach etnicznych zarówno kobiety, jak i mężczyźni zawyżali swój wzrost. Średnio mężczyźni zawyżali go o 1,41 cm, a kobiety o 0,84 cm. Czarni mężczyźni lekko zawyżali masę ciała, a wszystkie inne grupy ją zaniżały: od ujmujących sobie 0,04 kg białych mężczyzn po niedostrzegające 1,74 kg czarnych kobiet. Biorąc jednocześnie pod uwagę wzrost i wagę, udało się ustalić, że kobiety zaniżały BMI bardziej niż mężczyźni, a kobiety białe robiły to w większym stopniu niż Afroamerykanki i Latynoski. Wg Wen i jej współpracowniczki dr Lori Kowaleski-Jones, wynika to z tego, że w białych społecznościach działa silniejsza presja, by być szczupłą, dlatego białe kobiety "bardziej pragną smukłego ciała" i są bardziej świadome problemów z wagą. Częściej zaniżały BMI osoby z nadwagą, z najstarszej grupy wiekowej (powyżej 60. r.ż.) i z ukończonym college'em.
      Ogólne statystyki nie mogą ulec zmianie, bo choć między podawanymi a mierzonymi wartościami pojawiały się różnice, naukowcy twierdzą, że były one niewielkie i mieściły się w jednostce BMI.
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...