Płodna samochwała
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Psychologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Menopauza to niełatwy czas w życiu każdej kobiety. Ustanie aktywności hormonalnej jajników prowadzi nie tylko do zahamowania cyklu miesiączkowego, ale również do wystąpienia szeregu innych, często nieprzyjemnych symptomów. Jednym z nich są bóle mięśniowe i kostno-stawowe. Dlaczego tak się dzieje? Jak zapobiegać dolegliwościom bólowym, a – gdy już wystąpią – łagodzić je? Zapraszamy do lektury.
Co to jest menopauza i jak się objawia?
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje menopauzę (przekwitanie, klimakterium) jako ostatnią miesiączkę, związaną z fizjologicznym wygaszaniem czynności hormonalnej jajników, po której przez co najmniej 12 miesięcy nie wystąpi krwawienie menstruacyjne. Średni wiek, w którym kobiety przekwitają, to 50–53 lata, niemniej menopauza to proces, którego pierwsze objawy mogą być widoczne już kilka lat wcześniej. Wczesne symptomy klimakterium obejmują:
uderzenia gorąca,problemy ze snem (trudności w zasypianiu, częste pobudki, bezsenność), wzmożoną potliwość, szczególnie nocą, zmęczenie, osłabienie, zaburzenia nastroju (przygnębienie, stany depresyjne, rozdrażnienie, stany lękowe), kołatania serca, uczucie niepokoju, problemy z koncentracją, bóle i zawroty głowy, bóle kości, mięśni i stawów (bolące mogą być zarówno drobne kości rąk i nóg, a także większe partie ciała). W późniejszym okresie pojawiają się oznaki menopauzy, które mogą zaburzać funkcjonowanie całego organizmu. Kobiety zmagają się z dolegliwościami ze strony układu moczowo-płciowego (nawracające infekcje intymne, suchość pochwy) i przyspieszonym starzeniem się skóry, związanym z ubytkiem kolagenu. Do wachlarza nieprzyjemnych objawów menopauzy dochodzą problemy z utrzymaniem prawidłowej masy ciała, a także zwiększone ryzyko osteoporozy i chorób układu krążenia.
Dlaczego pojawiają się bóle mięśni i kości przy menopauzie?
Bóle kości i mięśni przy menopauzie związane są z zachodzącymi w organizmie zmianami hormonalnymi, a dokładniej mówiąc – ze spadkiem poziomu estrogenów. Receptory dla tego żeńskiego hormonu płciowego znajdują się w stawach. Estrogen chroni je przed stanem zapalnym. W okresie przekwitania, gdy jego stężenie maleje, działanie ochronne ustaje, a stawy często puchną, stają się tkliwe i bolesne.
Fizjologiczny spadek poziomu hormonów płciowych to bezpośrednia przyczyna bolących kości i stawów podczas menopauzy. Ale to nie wszystko. Kobiety w okresie przekwitania są bardziej podatne na rozwój innych chorób, które mogą objawiać się podobnymi dolegliwościami.
Jedną z nich jest reumatoidalne zapalenie stawów (RZS), którego objawy zaostrzają się u kobiet w okresie menopauzy. Co więcej, wczesne przekwitanie jest czynnikiem ryzyka wystąpienia pierwszego rzutu choroby. U kobiet w okresie klimakterium, które chorują dodatkowo na RZS, obserwuje się dwukrotnie wyższy wskaźnik umieralności niż u tych bez chorób współistniejących. Po czym poznać RZS? Po tkliwych i obrzękniętych stawach. Początkowo bolące są drobne kości w dłoniach i stopach. Wraz z postępem choroby stan zapalny obejmuje większe stawy.
Drugą chorobą, której jednym z objawów są bolące kości, a której ryzyko rośnie u kobiet po menopauzie, jest osteoporoza. Warto jednak zaznaczyć, że w tym przypadku dolegliwości bólowe mają zwykle charakter wtórny. Choroba często przez wiele lat rozwija się bezobjawowo, a pierwszym jej symptomem są złamania kości. Przebyte złamania często pozostawiają po sobie ślad w postaci utrzymującego się stanu bolących kości, przede wszystkim piszczelowych, udowych i biodrowych. Dlaczego na rozwój osteoporozy szczególnie narażone są kobiety po menopauzie? Po raz kolejny winne są hormony, których obniżony poziom skutkuje utratą gęstości tkanki kostnej.
Bolesność i tkliwość stawów u kobiet w okresie klimakterium może więc wynikać z samego procesu przekwitania, jak również z pojawienia się – lub zaostrzenia – innych chorób objawiających się dolegliwościami ze strony układu mięśniowo-szkieletowego.
Jak radzić sobie z bolącymi kośćmi i stawami podczas menopauzy?
Choć klimakterium jest procesem fizjologicznym, nie oznacza to, że nie ma sposobów na łagodzenie jego objawów. W przypadku bólu mięśni i kości przy pomocne okazują się: regularna aktywność fizyczna, odpowiednia suplementacja i dieta na menopauzę.
Aktywność fizyczna a bolące kości i stawy
Aktywność fizyczna ma ogromne znaczenie dla utrzymania stawów w dobrej kondycji. Ruch zapewnia lepsze krążenie krwi, a wraz z nim sprawniejszy transport tlenu i składników odżywczych do wszystkich komórek organizmu, w tym także do stawów. Odżywione i dotlenione stają się silniejsze i mniej podatne na rozwój stanu zapalnego.
Nie każda jednak aktywność fizyczna będzie korzystna dla kobiet, które zmagają się z dolegliwościami bólowymi. Najlepiej sprawdzą się sporty nieobciążające zanadto stawów, takie jak pływanie, pilates czy nordic walking. Sporty kontuzjogenne: bieganie, podnoszenie ciężarów czy jazda na nartach nie będą najlepszym wyborem.
Gdy stawy bolą, czasem trudno zmusić się do podjęcia aktywności fizycznej. Brak ruchu jednak może nasilać dolegliwości. W ten sposób wpada się w mechanizm błędnego koła. Dlatego warto, szczególnie w przypadku osób nieuprawiających wcześniej sportów, postawić na metodę małych kroków: krótkie, łatwe do wykonania ćwiczenia nie będą zbyt obciążające, ale niezwykle korzystne dla stawów i całego organizmu.
Wpływ kolagenu na bóle kości przy menopauzie
Aktywność fizyczna może złagodzić ból stawów, ale pomocna może być również odpowiednia suplementacja. Substancją o szczególnym znaczeniu dla zdrowych kości jest kolagen – białko tkanki łącznej. W okresie menopauzy dochodzi do jego szybkiej utraty. Dlatego suplementacja kolagenu ma szansę złagodzić występujące podczas menopauzy bóle kości, a także ograniczyć sztywność i tkliwość stawów oraz poprawić ich elastyczność. Co więcej, kolagen poprawia również kondycję skóry: zwiększa jędrność, redukuje zmarszczki, zmniejsza widoczność porów.
Dieta przy menopauzie i na zdrowe kości
Suplementacja kolagenu i innych substancji powinna stanowić wyłącznie dodatek do zdrowej, zbilansowanej diety. Pamiętajmy, że ze względu na spowolniony metabolizm, okres menopauzy to czas, kiedy łatwo przybrać na wadze. Naddatkowe kilogramy obciążają bolące stawy i mięśnie. Posiłki powinny więc być tak skomponowane, aby nie przekraczać dziennego zapotrzebowania kalorycznego, które w tym wieku wynosi ok. 2000 kcal na dobę. Pomoże w tym spożywanie dużej ilości warzyw i produktów pełnoziarnistych bogatych w błonnik oraz wypijanie odpowiedniej ilości płynów (wody, herbat ziołowych). Warto zaś ograniczyć – lub całkowicie wyeliminować – żywność wysoko przetworzoną, alkohol, słodkie i słone przekąski.
Wartościowym składnikiem diety są tłuste ryby morskie (łosoś, makrela, sardynka). Dlaczego? Dostarczają wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3, które działają przeciwzapalnie, a tym samym mogą łagodzić bóle stawów i kości podczas menopauzy. Dieta ukierunkowana na zdrowe kości powinna również obfitować w produkty zawierające wapń (nabiał, ryby, orzechy).
Jak zapobiegać bólom kości, mięśni i stawów w trakcie menopauzy?
Natury nie da się oszukać – nie można uniknąć menopauzy. Ale jeszcze przed jej wystąpieniem warto – a wręcz powinno się – wdrożyć działania, które sprawią, że okres przekwitania minie łagodniej.
Po pierwsze, warto zadbać o prawidłową masę ciała. Pomogą w tym aktywność fizyczna i zdrowa, zbilansowana dieta. Zrzucając zbędne kilogramy, odciążymy stawy. Ich lepsza kondycja przekłada się na mniejsze ryzyko dolegliwości bólowych w okresie menopauzy.
Po drugie, warto przedyskutować z lekarzem wsparcie farmakologiczne, które może złagodzić nieprzyjemne objawy menopauzy. Coraz częściej zaleca się preparaty naturalne na bazie fitoestrogenów, czyli substancji roślinnych, które wykazują działanie zbliżone do żeńskich estrogenów. Druga możliwość to hormonalna terapia zastępcza, w ramach której przyjmuje się syntetyczne estrogeny. Jest ona jednak, w porównaniu do fitohormonów, obarczona większym ryzykiem działań niepożądanych.
Po trzecie, warto regularnie wykonywać badania kontrolne i przestrzegać zaleceń lekarskich, szczególnie w sytuacji, gdy jeszcze przed menopauzą mierzymy się z chorobami mogącymi powodować bóle mięśni czy stawów. Skuteczna kontrola chorób podstawowych zmniejszy ryzyko powikłań czy zaostrzeń dolegliwości bólowych w okresie menopauzy.
Piśmiennictwo:
D. Alpizar-Rodriguez, F. Förger, D.S. Courvoisier, C. Gabay, A. Finckh A. Role of reproductive and menopausal factors in functional and structural progression of rheumatoid arthritis: results from the SCQM cohort. Rheumatology (Oxford), 58(3), 2019.
L.H. Kuller, R.H. Mackey, B.T. Walitt i in., Determinants of mortality among postmenopausal women in the women's health initiative who report rheumatoid arthritis. Arthritis Rheumatol 66(3), 2014.
F.E. Watt FE. Musculoskeletal pain and menopause. Post Reprod Health 24(1), 2018.
T.J. de Villiers. Bone health and menopause: Osteoporosis prevention and treatment. Best Pract Res Clin Endocrinol Metab 38(1), 2024.
S. Yelland, S. Steenson, A. Creedon, S. Stanner. The role of diet in managing menopausal symptoms: A narrative review. Nutr Bull 48(1), 2023.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Profesor Marco Hirnstein z Uniwersytetu w Bergen w Norwegii bada, jak czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne wpływają na różnice pomiędzy płciami w zdolnościach poznawczych i jakie mechanizmy neurologiczne leżą u podłoża tych różnic. W przypadku większości zdolności umysłowych różnic takich nie ma lub są pomijalnie małe. Istnieją jednak zadania, w których przeciętnie wyraźnie lepsze są kobiety, a w innych średnio wyraźnie lepsi są mężczyźni, mówi uczony.
Hirnstein postanowił przyjrzeć się kwestiom związanym ze zdolnościami językowymi, które uznawane są za domenę kobiet. Przyjmuje się, że panie mają lepszą fluencję słowną oraz lepiej wypadają w zadaniach związanych z zapamiętywaniem słów.
Przewaga kobiet w posługiwaniu się językiem ma polegać np. na tym, że gdy trzeba wymienić słowa zaczynające się na konkretną literę czy należące do konkretnej kategorii, panie radzą sobie z takimi zadaniami lepiej. Czy jednak na pewno? Prowadzone dotychczas badania nie dawały jednoznacznej odpowiedzi, a ostatnia metaanaliza badań na ten temat została przeprowadzona w 1988 roku.
Hirnstein i jego zespół siedli więc do metaanalizy, do której wybrali traktujące o temacie rozprawy doktorskie, prace magisterskie oraz badania opublikowane w pismach naukowych. W ten sposób zebrali ponad 500 badań, w których łącznie brało udział ponad 350 000 osób. Analiza wykazała, że kobiety są rzeczywiście lepsze, chociaż różnica pomiędzy płciami nie jest bardzo znacząca. Kobiety są lepsze, a przewaga ta utrzymuje się w czasie przez okres całego życia. Jest jednak dość mała, mówi Hirstein.
Co interesujące, naukowcy zauważyli, że w badaniach, których głównym autorem była kobieta, przewaga pań w posługiwaniu się językiem była większa, niż w badaniach, gdzie głównym autorem był mężczyzna.
Badania tego typu nie tylko zaspokajają naszą ciekawość dotyczącą różnic pomiędzy płciami. Przydadzą się też w... medycynie. Choroby neurodegeneracyjne diagnozuje się m.in. za pomocą testów słownych. Na przykład przy diagnozowaniu demencji wiedza o tym, że kobiety są generalnie lepsze od mężczyzn pozwoli uniknąć sytuacji, w której demencja nie jest rozpoznawana, mimo że istnieje, a w przypadku mężczyzn będzie można uniknąć postawienia diagnozy o demencji tam, gdzie jej nie ma. Obecnie wiele testów tego typu nie bierze bowiem pod uwagę różnic pomiędzy płciami.
Wyniki badań opisano na łamach Perspectives on Psychological Science.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Psychologowie z University of Exeter uważają, że odpowiedzieli na pytanie, które nauka zadała sobie przed 60 laty – dlaczego ludzie mają większy problem z rozpoznaniem twarzy osób innych ras niż rasy własnej? Rasy rozumianej tutaj jako przynależność do grupy etnicznej o widocznych różnicach wyglądu twarzy.
Podczas pierwszych badań naukowych nad tym fenomenem zwanym ORE (Other-Race-Effect), uczeni zajmujący się naukami społecznymi interpretowali to zjawiska jako wskazówkę, w jaki sposób obserwator, szczególnie ten z większą liczbą uprzedzeń rasowych, wchodzi w interakcje z ludźmi innych ras. Stwierdzali, że z mniejszą ochotą angażujemy się w takie relacje, zatem nie angażujemy tak bardzo pamięci, by odróżniać ich twarze. Z czasem na tej bazie zbudowano wiele różnych wersji hipotez próbujących wyjaśnić ORE. W ostatnim czasie pojawiła się najbardziej rozbudowana, mówiąca o tym, że inaczej postrzegamy ludzi należących do innych ras, zatem inaczej przetwarzamy informacje na ich temat. W interakcji z członkami własnej rasy poszukujemy w nich cech indywidualnych, by móc ich od siebie odróżnić, podczas gdy przedstawicieli innych ras kategoryzujemy na bardziej ogólnych zasadach, biorąc pod uwagę przede wszystkim ich rasę, płeć czy wiek, co utrudnia odróżnienie poszczególnych osób od siebie. Innymi słowy, kategoryzujemy ludzi pod kątem ich przynależności grupowej – w tym przypadku rasy – używając innych kategorii przy rozpoznawaniu członków grupy własnej i obcej.
Inne interpretacje zaproponowali zaś naukowcy zajmujący się procesami poznawczymi. Ich zdaniem trudności w rozpoznawaniu ludzi innej rasy wynikają z braku wizualnego doświadczenia, przez co gorzej potrafimy ich od siebie odróżnić. Uczeni dostarczyli dowodów wskazujących, że większe doświadczenie z ludźmi innych ras skutkuje lepszym rozpoznawaniem ich twarzy. Ostatnio pojawiło się też badanie, które sugeruje, że istnieje okienko rozwojowe – do mniej więcej 12. roku życia – w którym nauczenie się rozpoznawania przedstawicieli innych ras jest ułatwione. Zdaniem specjalistów od procesów poznawczych, wyraźnie lepsze umiejętności w rozpoznawaniu osób własnej rasy wynikają z większego doświadczenia w kategoryzowaniu cech charakterystycznych twarzy takich osób w porównaniu z twarzami osób innych ras, a nie z innego kategoryzowania przedstawicieli ras innych od naszej.
Na takie wyjaśnienie wskazują liczne eksperymenty FIE (face inversion effect), podczas których prezentowano ludziom twarze różnych osób, z których część była odwrócona do góry nogami. Eksperymenty te pokazały, że różnica w tempie rozpoznawania twarzy osób ułożonej normalnie i odwróconej była większa w przypadku osób z własnej grupy, co pokazuje, że odwrócenie zaburza nam wyuczony schemat rozpoznawania.
Naukowcy z University of Exeter przeprowadzili eksperyment z wykorzystaniem nieinwazyjnej przezczaszkowej stymulacji prądem stałym (tDCS). W eksperymencie wzięło udział niemal 100 białych studentów. Podzielono ich na dwie grupy. Grupa eksperymentalna była stymulowana za pomocą tDCS tak, by zaburzyć ich zdolność do rozpoznawania prawidłowo ułożonych twarzy. Grupa kontrolna również była stymulowana tDCS, jednak stymulację dobrano tak, by nie zaburzała funkcjonowania mózgu. Obie grupy miały za zadanie rozpoznawać na zdjęciach prawidłowo ułożone oraz odwrócone twarze białych Europejczyków oraz mieszkańców Azji Wschodniej (Chińczyków, Japończyków i Koreańczyków).
Eksperyment wykazał, że w grupie kontrolnej opóźnienie czasu rozpoznawania odwróconych twarzy przedstawicieli własnej rasy było niemal 3-krotnie większe od opóźnienia przy rozpoznawaniu odwróconych twarzy innej rasy. Było to głównie spowodowane faktem bardzo szybkiego rozpoznawania prawidłowo ułożonej twarzy przedstawicieli własnej rasy. Natomiast w grupie eksperymentalnej, w której za pomocą tDCS zaburzono rozpoznawanie prawidłowo ułożonych twarzy przedstawicieli własnej rasy, nie zauważono różnic zarówno w tempie rozpoznawania prawidłowo ułożonych jak i odwróconych twarzy ludzi różnych ras.
Autorzy eksperymentu stwierdzają, że wykazał on, iż różnice w zdolnościach do rozpoznawania twarzy osób własnej rasy i innych ras ma związek z doświadczeniem, a nie uprzedzeniami. Podkreślają, że opracowana przez nich technika może zostać wykorzystana podczas innych eksperymentów związanych z badaniem percepcji.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Twarz to nasz znak rozpoznawczy. Nasza cecha osobista, a jednocześnie uniwersalna. To po twarzach się rozpoznajemy, służą nam one do komunikowania emocji. Nasza twarz to nie tylko skóra i mięśnie, ale i składająca się z 14 kości twarzoczaszka. Już na pierwszy rzut oka potrafimy naszą twarz odróżnić od twarzy naszych krewniaków, czy to szympansa czy neandertalczyka. Naukowcy z Uniwersytetu Nowojorskiego prześledzili ewolucję ludzkiej twarzy i opisali, jak doszło do tego, że wyglądamy tak, a nie inaczej.
Najważniejszą cechą twarzy Homo sapiens jest fakt, że nie jest ona wysunięta przed czoło, jak to widzimy w wielu skamieniałościach. Ponadto mamy mniej uwydatnione łuki brwiowe i bardziej zróżnicowaną topografię twarzy. A w porównaniu z naszymi najbliższymi żyjącymi krewniakami – szympansami – nasze twarze są znacznie bardziej płaskie, lepiej zintegrowane z czaszką, a nie wypchnięte przed czoło.
Ważnym czynnikiem, który ukształtował wygląd twarzy Homo sapiens była dieta. Gdy popatrzymy na czaszki niektórych wczesnych homininów zobaczymy strukturę kości sugerującą, że posiadali oni potężne mięśnie ułatwiające żucie, w połączeniu z bardzo dużymi zębami wskazuje to, że byli lepiej przystosowani do spożywania twardej żywności. Mieli przy tym niezwykle płaskie twarze. U ludzi bardziej współczesnych, którzy przechodzili z wędrownego trybu życia do życia bardziej osiadłego, twarze stają się mniejsze. Z kolei to zmniejszenie się twarzy, pojawienie się mniej wydatnych łuków brwiowych, mogło pomagać w komunikacji społecznej, pozwalając na znacznie bardziej subtelne miny, dzięki czemu rozwinęliśmy komunikację niewerbalną. Wystarczy tutaj przyjrzeć się szympansom, które mają znacznie mniejszy repertuar ekspresji twarzy, ale też i ich twarze wyglądają zupełnie inaczej niż nasze.
Rolę w kształtowaniu się twarzy odegrał też klimat. Jeśli porównamy się z neandertalczykami, pierwsze, co zobaczymy, to ich wydatne nosy. To adaptacja do zimnego klimatu. Dzięki większym jamom nosowym byli oni w stanie bardziej efektywnie ogrzewać i nawilżać powietrze, którym oddychali. Jednak te większe jamy nosowe spowodowały, że twarz neandertalczyka jest bardziej wypchnięta do przodu, szczególnie w części środkowej.
Także i obecnie widoczna jest różnica w budowie jamy nosowej pomiędzy ludźmi żyjącymi w chłodnym i suchym klimacie, a między mieszkańcami obszarów ciepłych i wilgotnych. Jako, że klimat się ociepla, możemy spodziewać się, że z czasem spowoduje to zmiany ewolucyjne w ludzkiej twarzy. Jednak trudno powiedzieć, jakie będą to zmiany, gdyż na to, jak wyglądamy wpływa połączenie czynników biomechanicznych, fizjologicznych i społecznych.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Pojawiające się przedwcześnie uderzenia gorąca nigdy nie zwiastują niczego dobrego. Wiele kobiet uważa, że jest to oznaka zaczynającego się klimakterium – w końcu jest to jeden z najpopularniejszych objawów sugerujących, że rozpoczęła się menopauza. Prawda może być jednak zupełnie inna, dlatego warto poznać przyczyny pojawiania się fal gorąca oraz zimnych potów.
Czym są uderzenia gorąca?
Niezwykle łatwo jest rozpoznać uderzenia gorąca. Czym w rzeczywistości jest to zjawisko? Pojawia się niespodziewanie i przypomina falę ciepła, która rozchodzi się po naszym ciele. Najwrażliwsze miejsca to w tym przypadku głowa oraz szyja. Nierzadko można też zauważyć, że nasze policzki stają się ciepłe i różowieją. Gdy dosięgają nas takie uderzenia, to zazwyczaj towarzyszą im także wypieki.
To nieprzyjemne i zarazem nietypowe uczucie może trwać nawet kilka minut. Zazwyczaj jednak ustępuje po kilkudziesięciu sekundach. Skąd właściwie biorą się te fale ciepła i dlaczego kojarzymy je z klimakterium? Podczas menopauzy w naszym organizmie dochodzi do zaburzeń w gospodarce hormonalnej. Poziom estrogenu nie jest prawidłowy, a skutkiem tego może być właśnie odczuwanie tej nieprzyjemnej fali ciepła. Mogą towarzyszyć jej też zimne poty.
Inne objawy klimakterium
Kiedy pojawi się klimakterium, to najpewniej zauważymy jego charakterystyczne objawy. Często kobieta dowiaduje się o rozpoczęciu menopauzy w momencie, kiedy dostrzega nagły wzrost wagi lub odczuwa dyskomfort występujący głównie w okolicach miejsc intymnych. Skóra staje się mniej jędrna, a nasze samopoczucie nie jest już takie jak dawniej.
Występują problemy z zasypianiem, ale obecne jest także rozdrażnienie oraz huśtawka nastrojów. Dużo kobiet skarży się również na długotrwałe bóle głowy. Z większością objawów można poradzić sobie poprzez korzystanie z domowych sposobów – picie ziół, uprawianie sportu, przygotowywanie dań zawierających najważniejsze składniki odżywcze. Warto pamiętać, że jest to tylko etap przejściowy w naszym życiu i po upływie około 10 lat menopauza dobiegnie końca.
Uderzenia gorąca – co jeszcze mogą oznaczać?
Chociaż rzeczywiście uderzenia gorąca mogą być objawem klimakterium, to jednak warto wiedzieć, że są też zwiastunem różnych chorób, które w danej chwili mogą być obecne w naszym organizmie. Na przykład falę ciepła poczujemy także wtedy, gdy mamy chore serce lub problemy z tarczycą bądź nadciśnieniem. Niestety, ale także przyjmowanie niektórych leków może skutkować pojawieniem się tego rodzaju skutków ubocznych. Czy to jednak wszystko? Otóż uderzenia gorąca odczujemy również przy niezdrowym stylu życia (czyli m.in. nieodpowiednim odżywianiu), przy występowaniu nadmiernej ilości stresu, a także przy nowotworach.
Dlatego, gdy tylko zauważymy niepokojące zmiany w naszym organizmie, to powinniśmy jak najszybciej umówić się na wizytę z lekarzem pierwszego kontaktu albo specjalistą. Warto upewnić się, czy jest to tylko naturalny proces zachodzący w ciele kobiety, czy jednak niepokojące sygnały od naszego organizmu.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.