Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jak donosi serwis Flightglobal, szef NASA, Michael Griffin, poinformował, że Agencja chce wkrótce podpisać porozumienie, na podstawie którego na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie testowany nowy typ napędu dla pojazdów kosmicznych.

Mowa tutaj o wykorzystującym plazmę systemie VASIMR (Variable Specific Impulse Magnetoplasma Rocket). Składa się on ze źródła energii elektrycznej, która jonizuje paliwo w plazmę. Pole elektryczne podgrzewa i nadaje jej przyspieszenia, a generowane przez elektromagnesy pole magnetyczne - kierunek. Strumień wydobywającej się z dysz plazmy nada pęd pojazdowi kosmicznemu.

Paliwem plazmowego silnika może być wodór, hel lub deuter.

Jak zauważa Franklin Chang-Diaz, niezwykle doświadczony astronauta, a obecnie szef Advanced Space Propulsion Laboratory, wykorzystanie wodoru niesie ze sobą liczne korzyści. Pierwiastek ten jest bardzo rozpowszechniony w kosmosie, a to oznacza, że pojazd zabierałby tylko paliwo potrzebne np. na dolecenie do Marsa. Ponowne "tankowanie" odbyłoby się przed ruszeniem w drogę powrotną. Kolejna korzyść z wykorzystania wodoru to fakt, że stanowi on świetną ochronę przed promieniowaniem, więc zbiorniki z paliwem jednocześnie chroniłyby załogę pojazdu. Z kolei źródłem energii elektrycznej byłby reaktor atomowy lub panele słoneczne. Chang-Diaz mówi, że do długotrwałych podróży najlepiej nadaje się reaktor atomowy. A to z kolei znaczy, że projekt VASIMR musi współpracować z projektem Prometeusz, którego zadaniem jest opracowanie nuklearnych generatorów mocy na potrzeby lotów kosmicznych.


Podczas testów na ISS silnik plazmowy będzie odpowiedzialny za utrzymanie stacji na orbicie. Obecnie zadanie to wykonują bardziej konwencjonalne silniki, co oznacza, że na stację trzeba dostarczać paliwo do nich. Projekt VASMIR ma tę przewagę, że wodór powstaje na ISS jako materiał odpadowy. Można go więc wykorzystać do silnika plazmowego, a energię elektryczną czerpać z paneli słonecznych wykorzystywanych przez ISS. Dzięki temu na Stację nie trzeba będzie wozić paliwa.

Podczas testów VASIMR-a na Ziemi uzyskano bardzo obiecujące wyniki. NASA myśli więc o przetestowanie napędu w kosmosie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówiąc, irytują mnie takie wiadomości. Najpierw czytamy, że NASA nie ma pieniędzy i obcina badania naukowe, a zaraz potem testuje nowe silniki, choć nie wiadomo, czy gdziekolwiek ostatecznie polecimy. Wiele projektów zawieszono w połowie bez wyprodukowania jakiejkolwiek naprawdę działającej maszyny (ot, choćby program prac nad nowymi wahadłowcami - X33 porzucono, ale nic konkretnego w zamian nie zaproponowano). Może jestem jakiś dziwny, ale naprawdę podbój kosmosu niemiłosiernie mnie irytuje. Dostatecznie wiele problemów mamy do rozwiązania tu, na Ziemi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdę mówiąc, irytują mnie takie wiadomości. Najpierw czytamy, że NASA nie ma pieniędzy i obcina badania naukowe, a zaraz potem testuje nowe silniki, choć nie wiadomo, czy gdziekolwiek ostatecznie polecimy. Wiele projektów zawieszono w połowie bez wyprodukowania jakiejkolwiek naprawdę działającej maszyny (ot, choćby program prac nad nowymi wahadłowcami - X33 porzucono, ale nic konkretnego w zamian nie zaproponowano). Może jestem jakiś dziwny, ale naprawdę podbój kosmosu niemiłosiernie mnie irytuje. Dostatecznie wiele problemów mamy do rozwiązania tu, na Ziemi!

 

stopniowanie "potrzeb", centralne sterowanie nasuwa mi na myśl komunizm...

rozwój techniki powinien iść w rożne kierunki , a chyba nie muszę przypominać ze technika kosmiczna jest motorem , napędem rozwoju techniki na zmieni , choćby banalny teflon , chłodzenie pasywne procesorów ciekłym metalem, nie wspominając o skomplikowanych rzeczach o których nie mamy pojęcia bo to już są branżowe sprawy.

 

ja nie mogę zrozumieć takich ludzi jak miroos , jak można być przeciwko rozwojowi , technice, i postępie dla mnie są to rzeczy nie pojęte

 

(juz sie zmeczylem pisanie z ogonkami ;])

gdy bysmy sluchali anarchistow: nie mieli bysmy dzisiaj internetu

 

postep powinnien isc tam gdzie tylko moze , i to nie jest tak jak miroos mysli ze cos za cos ze jak nie przeznaczy funduszy rzad usa na nasa to odrazu ktos cos wymysli na uzytecznego na ziemi

 

juz mi zabraklo slow nie wiem jak tlumaczyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale, ale.

 

Powtarzam kolejny raz ten sam argument: internet, teflon i chłodzenie powstałyby i tak, tyle tylko, że znacznie niższym kosztem. Skoro teflon przydał się do pokrywania patelni, to oznacza to ni mniej ni więcej lecz tyle, że jakiś Tefal pewnie i tak by odkrył teflon, bo byłaby taka potrzeba! Chłodzenie pasywne wymyśliłby z kolei Intel, bo potrzebowałby tego do swoich coraz szybszych procesorów. Tymczasem kasę wpakowano w walkę o zaspokojenie własnej próżności i zabijanie ludzi, a wielkie odkrycia były jedynie efektem ubocznym, na dodatek ukrywanym przez wiele lata ze względu na to, że były to technologie typowo wojenne.

 

nie wspominając o skomplikowanych rzeczach o których nie mamy pojęcia bo to już są branżowe sprawy.

Masz na myśli te, które przydały się wyłącznie do lotów w kosmos? Uff, już poczułem, jak moje życie się dzięki nim poprawiło! Wydano kilkadziesiąt miliardów dolarów (o ile wiem) na rozwój ISS, a ja jakoś korzyści z tego nie czuję, wybacz. Gdyby NASA rozdawała granty badawcze po prostu na tworzenie nowych materiałów i technologii, byłoby o niebo taniej i lepiej dla szarego człowieka.

 

btw. jestem mikroos, nie miroos :) I żeby była jasność: nie wciskaj tu ludziom ciemnoty, że jestem przeciwny rozwojowi, bo to, że nie odpowiada mi jego forma, nie oznacza jeszcze, że nie podoba mi się rozwój technologii. Jeśli mamy tu dyskutować na poziomie, to bez insynuacji bym prosił.

 

A, i jeszcze jedno. To wspomniane przez Ciebie "stopniowanie potrzeb, centralne sterowanie" i "komunizm" to właśnie wymysły NASA, bo to ona napędza cały ten cyrk i jako państwowa agenda ustala priorytety. Czyli wyszłoby na to, że jednak jesteś im przeciwny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powtarzam kolejny raz ten sam argument: internet, teflon i chłodzenie powstałyby i tak, tyle tylko, że znacznie niższym kosztem. Skoro teflon przydał się do pokrywania patelni, to oznacza to ni mniej ni więcej lecz tyle, że jakiś Tefal pewnie i tak by odkrył teflon, bo byłaby taka potrzeba!

Chłodzenie pasywne wymyśliłby z kolei Intel, bo potrzebowałby tego do swoich coraz szybszych procesorów. Tymczasem kasę wpakowano w walkę o zaspokojenie własnej próżności i zabijanie ludzi, a wielkie odkrycia były jedynie efektem ubocznym, na dodatek ukrywanym przez wiele lata ze względu na to, że były to technologie typowo wojenne.

 

- mylisz sie, niektores projekty wymagaja olbrzymich nakladow finansowych i tylko tak moga byc zralizowane i odkryte (ewentualnie! ) nowe technologie , takie osrodki jak NASA (i inne!) sa potrzebne

prosze przeczytaj ponize linki:

Korzyści z eksploracji kosmosu

http://www.hq.nasa.gov/office/hqlibrary/pathfinders/spinoff.htm

Technologie rozwinięte przy okazji badań nad eksploracją kosmosu

http://www.sti.nasa.gov/tto/spinoff1997/contents.html

 

-to nie jest tak ze jak powstaje nowy produkt to a uzyjmy tego a tego , technologie czasami sa efektem ubocznym innych rozwiazn technologicznych porzebnych przy budowie tego a tego

 

-intel zajmuje sie produkcja procesorow nie chlodzenia , tylko np http://www.nanocoolers.com/

 

 

nie wspominając o skomplikowanych rzeczach o których nie mamy pojęcia bo to już są branżowe sprawy.

Masz na myśli te, które przydały się wyłącznie do lotów w kosmos?

-nie mam na mysli takie ktore uzywasz na codzien nie wiedzac o tym

 

Uff, już poczułem, jak moje życie się dzięki nim poprawiło! Wydano kilkadziesiąt miliardów dolarów (o ile wiem) na rozwój ISS

- nie martw sie :) to nie twoje pieniadze , USA nie twoje podatki nie twoj problem

 

 

btw. jestem mikroos, nie miroos ;)

- przepraszam zwykla literFka , to nie bylo celowe

I żeby była jasność: nie wciskaj tu ludziom ciemnoty, że jestem przeciwny rozwojowi,

-takie sprawiasz wrazenie po wypowiedziach: "Może jestem jakiś dziwny, ale naprawdę podbój kosmosu niemiłosiernie mnie irytuje. Dostatecznie wiele problemów mamy do rozwiązania tu, na Ziemi!"

 

 

A, i jeszcze jedno. To wspomniane przez Ciebie "stopniowanie potrzeb, centralne sterowanie" i "komunizm" to właśnie wymysły NASA, bo to ona napędza cały ten cyrk i jako państwowa agenda ustala priorytety. Czyli wyszłoby na to, że jednak jesteś im przeciwny.

 

-ustala priorytety na wenetrzne projekty nic w tym dziwnego , a panstwo ustala priorytety ogolne komu przydzielic kase jakiej pacowce, choc szczegolow nie znam , uwierz na slowo ze w systemie amerykanskim nie ma nic z komunizmu wrecz przeciwnie panuje kapitalizm ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy tylko jeden problem, ale za to zasadniczy, wszystkie inne są tylko jego lokalnymi odmianami - przebudować środowisko tak, by było maksymalnie sprzyjające ludziom. A na Ziemi wyraźnie już brakuje i środków, i miejsca. Nadto Kosmos daje możliwości nadawcze, jakich na Ziemi nie udaje się osiągnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
- mylisz sie, niektores projekty wymagaja olbrzymich nakladow finansowych i tylko tak moga byc zralizowane i odkryte (ewentualnie! ) nowe technologie , takie osrodki jak NASA (i inne!) sa potrzebne

To Ty się mylisz - tę samą kasę można wykorzystać inaczej = z większą korzyścią dla zwykłego człowieka. Poza tym sam fakt, że NASA potrzebuje technologii właśnie na potrzeby lotów kosmicznych, świadczy o tym, że jest to potrzeba sztucznie wygenerowana i nigdy nie masz gwarancji, że dana technologia przyda się Tobie. Gdyby zaś rozdawano granty na rozwiązywanie ziemskich problemów (ot choćby: potrzebujemy solidnych oddychających membran do produkcji odzieży, więc wymyślamy Gore Tex), wówczas rozwiązywanoby realne problemy. Zdecydowanie wolałbym, żeby ta sama kasa trafiała nie do NASA, lecz do National Academy of Sciences i służyła jako granty do projektów cywilnych. Ty mi tu mówisz o rozwoju technologii, a fakty są takie, że zdecydowana większość z nich jest celowo i świadomie ukrywana na długie lata. Gdyby trafiła do projektów cywilnych, opracowane materiały i technologie trafiałyby do szarego człowieka ZNACZNIE szybciej. I najważniejsze: Ty zachwycasz się zwiedzaniem Saturna i sondą Cassini, a ja chciałbym Tobie nieśmiało przypomnieć o tym, że Afryki nikt jeszcze nie nakarmił, szczepionki na HIV nie ma, a Nowy Orlean wciąz nie odbudował się w pełni po Katrinie. Ale masz rację, żyj sobie w swoim wyidealizowanym świecie i zachwycaj się silnikami plazmowymi.

 

-to nie jest tak ze jak powstaje nowy produkt to a uzyjmy tego a tego , technologie czasami sa efektem ubocznym innych rozwiazn technologicznych porzebnych przy budowie tego a tego

Wybacz, ale napisałeś to takim językiem, że pomimo najlepszych starań nie jestem w stanie nic z tego zrozumieć.

 

Sorry za nieścisłość ws. Intela.

 

Masz na myśli te, które przydały się wyłącznie do lotów w kosmos?

-nie mam na mysli takie ktore uzywasz na codzien nie wiedzac o tym

Ale jednoczesnie zmarnowano grube miliony na technologie, które dla mnie i dla Ciebie są absolutnie zbędne i nigdy nie byłyby potrzebne, gdyby nie latanie w kosmos. Ok, zgadzam się, że satelity mają sens i są bardzo potrzebne, ale misja misji nierówna i moim zdaniem wiele kasy zwyczajnie zmarnowano na zaspokajanie narodowej dumy.

 

- nie martw sie :) to nie twoje pieniadze, USA nie twoje podatki nie twoj problem

No, nie do końca. Gdyby ta sama kasa trafiła np. na technologie dostępne dla cywili, trafiłyby one także pod mój dach znacznie szybciej, bo gdyby trafiły do produkcji, sam wytwórca miałby interes w tym, żeby dostarczyć mi ten produkt jak najszybciej, bo czas to pieniądz. A poza tym pamiętaj o tym, że nawet Polska topi pieniądze w projekty związane z ESA i NASA. Niby nie tak wielkie, ale grosik do grosza...

 

-takie sprawiasz wrazenie po wypowiedziach: "Może jestem jakiś dziwny, ale naprawdę podbój kosmosu niemiłosiernie mnie irytuje. Dostatecznie wiele problemów mamy do rozwiązania tu, na Ziemi!"

To ja mam taką propozycję, żebyś spróbował się zapoznać z wypowiedziami drugiego człowieka, zanim ocenisz go po całości. Wyciąłeś jedną wypowiedź z kontekstu i próbowałeś mnie ocenić - to nie jest uczciwe.

 

-ustala priorytety na wenetrzne projekty nic w tym dziwnego

Czyli nie ma niczego dziwnego w centralnym sterowaniu ;) Dokładnie to napisałeś.

 

a panstwo ustala priorytety ogolne komu przydzielic kase

To także jest centralne sterowanie.

 

w systemie amerykanskim nie ma nic z komunizmu wrecz przeciwnie panuje kapitalizm

Ale centralne sterowanie i stopniowanie potrzeb według "widzimisie" paru osób jak najbardziej istnieje.

 

---------

Teraz odpowiedź do inheta: żeby myśleć o przenoszeniu się do innych światów, najpierw musimy zadbać o to, żeby na naszej jedynej obecnie planecie zapanował spokoj. Bo co nam po tym, że skolonizujemy Księżyc, jak za 200 lat znów zasyfimy go własnym przemysłem do tego stopnia, że znów trzeba będzie wiać? I gdzie wtedy, na Marsa? I gdzie potem? Będziemy się tak ścigać z własnym cieniem i ciągnąć własny smród za sobą, bo ciągle nie umiemy prowadzić naszej cywilizacji jak należy. Powtarzam: mamy dostatecznie wiele problemów na Ziemi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj, Mikroos, niepotrzebnie się upierasz. Kierowanie się potrzebami konsumcyjnymi szarego człowieka nie jest nigdy bodźcem do inwestowania w nowe technologie. Zawsze decydentów motywują względy bardziej osobiste, z reguły dążenie do hegemonii nad innymi decydentami. Nawet żelaza byśmy jeszcze nie znali, gdyby najpierw nie wykuło się z niego mieczy, a pługów dużo później. i penicylina byłaby dzisczymś nieznanym, gdyby sie nie okazało, że można ja dobrze sprzedać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale zwróć uwagę, że samo opracowanie np. włókien węglowych nikomu władzy nie daje. One mają sens dopiero wtedy, gdy masz komu je sprzedać, czyli wtedy, gdy klient również dostrzega sens odkrycia. A w przypadku NASA najpierw opracowujesz technologię dla zaspokajania własnej próżności, potem utajniasz ją na parę lat, a na koniec i tak odsprzedajesz licencję firmie, która powtarza scenariusz z własną hegemonią. Dzieje się to samo, tylko parę lat później.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydano kilkadziesiąt miliardów dolarów (o ile wiem) na rozwój ISS, a ja jakoś korzyści z tego nie czuję, wybacz.

 

wybacz ale ja tez nie czuje korzysci z telefonow komurkowych a rynek telefoni komurkowej nie jest wcale tanszy od ISS.

pozatym taka krotko wzrocznosc jest zgubna, po co bylo cokolwiek wysylac w kosmos skoro na pierwszy rzut oka nie przynosi to zadnych korzysci ? a jednak satelity chodzby meterologiczne na cos sie przydaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale prowadzenie rynku telefonii komórkowej to wolna decyzja operatorów i użytkowników. Operator chciał zarobić, więc zainwestował w technologię. Okazało się, że miał popyt, więc przetrwał na rynku. Ty nie masz z kolei przymusu korzystania z tej usługi ani nabijania portfela operatorowi.

 

A o satelitach wypowiedziałem się wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale zwróć uwagę, że samo opracowanie np. włókien węglowych nikomu władzy nie daje. One mają sens dopiero wtedy, gdy masz komu je sprzedać, czyli wtedy, gdy klient również dostrzega sens odkrycia. A w przypadku NASA najpierw opracowujesz technologię dla zaspokajania własnej próżności, potem utajniasz ją na parę lat, a na koniec i tak odsprzedajesz licencję firmie, która powtarza scenariusz z własną hegemonią. Dzieje się to samo, tylko parę lat później.

 

Oczywiście, cała sprawa nie musi zachodzić natychmiastowo, stosowane są rozmaite strategie, na przykład kilkuletnie targi co do ceny. Co nagle, to po diable. Nie wiem wiec, czy mamy tu do czynienia z próżnością, czy kalkulacją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NASA raczej nie targuje się o ceny dla odbiorcy końcowego, czyli szarego Smitha. Natomiast z jej punktu widzenia ukrywanie technologii nie podtekstu finansowego, a jedynie militarny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc sprawa jest dla mnie tak oczywista, że nie potrafię zrozumieć jak może wzbudzać tyle wątpliwości. Gdy budowano pierwsze komputery wielkości szaf, wielu ludzi również pukało się palcem po czole mówiąc;"Szkoda czasu i pieniędzy". Może nikt nie myślał wówczas żeby nakarmić za nie afrykę, ale mógł tak powiedzieć. Tyle że inwestycja okazała się trafiona i dziś nie wyobrażamy sobie jak mógłby wyglądać świat bez mikroprocesorów. No właśnie - w końcu powstały mikroprocesory. Gdy czytałem niektóre wypowiedzi poprzedników odnosiłem wrażenie jakby zapomnieli o naturalnej ewolucji wynalazków. Nie jest przecież tak, że wojsko stwierdza;"Potrzebny nam szybki i niezawodny samolot, wymyślmy F-16" Najpierw trzeba było sklecić prymitywne dwupłatowce. I być może wówczas Afryka płakała;"Biały człowiek marzy latać zamiast nam wysłać dolca", ale gdyby nie to, z czego dziś NATO zrzucało by paczki naszym czarnym braciom? Często jest tak, że na początku wynalazca nie ma nawet pomysłu do czego mógłby wykorzystać swój wynalazek, tak jak np. ze słabym klejem do karteczek samoprzylepnych. Ludzie zawsze znajdą jakieś zastosowanie, jest to tylko kwestią czasu. Cieszmy się więc posiadaniem przez NASA koncepcji, kiedy się wie co chce się osiągnąć prace idą dużo szybciej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, tylko wciąż nikt nie przekonał mnie do najważniejszego: dlaczego akurat NASA, która rozwija co prawda technologie, ale jednocześnie ogromną część kasy marnuje na projekty niepotrzebne zwykłemu człowiekowi? Dlaczego tak strasznie popieracie organizację, która chowa te technologie w Strefie 51 i przez długie lata robi wszystko, by opracowane wynalazki nie trafiły na rynek? Dlaczego nie oddano tych pieniędzy cywilnym laboratoriom, by opracowane technologie naprawdę zaczęły służyć ludziom? Ciągle nie otrzymałem zadowalającej mnie odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam tylko zwrócić uwagę, że jeżeli chodzi o jakąkolwiek dziedzinę nauki są takie odkrycia czy wynalazki które pozornie wydają się nieużyteczne jednak bez nich nie były by możliwe kolejne odkrycia często nawet te rewolucyjne. Dlatego bezsensowne wydaje mi się spory na temat tego które badania są potrzebne a które nie. Sytuacja w dziedzinie badań naukowych jest tak dynamiczna, że trudno jest powiedzieć co przyda nam się jutro. Dlatego uważam, że fundusze zainwestowane w badania naukowe jakiekolwiek są dobrą lokatą i mogą jeszcze przynieść wymierne korzyści. Zamiast spierać się nad tym jak swoje pieniądze wydają Amerykanie powinniśmy pochylić głowę dlaczego u nas w Polsce mimo, że jest tylu zdolnych ludzi badania naukowe są na opłakanym poziomie i dlaczego nasz kraj nie inwestuje w rozwój nowych technologi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rany, dlaczego Wy wszyscy uroiliście sobie, że ja jestem przeciwny rozwojowi nauki?!

 

Powtarzam kolejny raz: nie jestem przeciwny rozwojowi nauki i technologii, a jedynie sposobowi realizacji tej idei.

 

Argh!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mikroos ma rację twierdząc, że laboratoria pracujące na potrzeby wojska i innych tajnych projektów, przyczyniają się do ogromnego marnowania pieniędzy. Muszą być lepiej zabezpieczone niż laboratoria cywilne (a to kosztuje), opracowują technologie pod kątem wykorzystania militarnego, później przez lata ją chowają, następnie technologię trzeba przystosować do użytku cywilnego. To wszystko znacznie podnosi koszty.

Jednym plusem takich laboratoriów jest tak, iż wojsko ma często potrzeby, które na rynku cywilnym się jeszcze nie pojawiły. Jednak, czy ten plus uzasadnia takie marnotrastwo pieniędzy?

 

W ogóle myślę, że państwo powinno pojawiać się tylko tam, gdzie jest to konieczne, a gdzie prywatna inicjatywa się nie pojawi, gdyż na tym nie zarobi. Czyli generalnie tam, gdzie korzyści dla ogółu są znacznie większe, niż korzyści dla jednostki, a więc jednostka nie jest zainteresowana inwestycją. W nauce będą to niektóre badania podstawowe w fizyce, chemii itp., spora część badań humanistycznych itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, tylko wciąż nikt nie przekonał mnie do najważniejszego: dlaczego akurat NASA, która rozwija co prawda technologie, ale jednocześnie ogromną część kasy marnuje na projekty niepotrzebne zwykłemu człowiekowi? Dlaczego tak strasznie popieracie organizację, która chowa te technologie w Strefie 51 i przez długie lata robi wszystko, by opracowane wynalazki nie trafiły na rynek? Dlaczego nie oddano tych pieniędzy cywilnym laboratoriom, by opracowane technologie naprawdę zaczęły służyć ludziom? Ciągle nie otrzymałem zadowalającej mnie odpowiedzi.

Odpowiedź równie prosta; bo mogą. To ich pieniądze i ich wizja nauki. Zaciskajmy pięści, rwijmy włosy a NASA i tak wystrzeli miliardy dolarów w kosmos. Osobiście popieram eksplorację kosmosu; absurdalne dziś plany jutro będą banalną rzeczywistością. Jak komputery.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź "bo mogą" też mnie nie przekonuje :) W ten sposób można by było równie łatwo usprawiedliwiać morderstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, tylko wciąż nikt nie przekonał mnie do najważniejszego: dlaczego akurat NASA, która rozwija co prawda technologie, ale jednocześnie ogromną część kasy marnuje na projekty niepotrzebne zwykłemu człowiekowi? Dlaczego tak strasznie popieracie organizację, która chowa te technologie w Strefie 51 i przez długie lata robi wszystko, by opracowane wynalazki nie trafiły na rynek? Dlaczego nie oddano tych pieniędzy cywilnym laboratoriom, by opracowane technologie naprawdę zaczęły służyć ludziom? Ciągle nie otrzymałem zadowalającej mnie odpowiedzi.

Aaaa juz rozumie twoj problem , teoria spiskowa dziejow..

no co mozna powiedziec , niektorzy w to wierza , niektorzy nie

przeczytales te linki ktore wyslalem?

naprawde warto rozwijac technologie , mowisz ze wiele projektow zostalo przerwanych , tak bywa w laboratoriach nie wszystko co w glowach i na papierze sprawdza sie w rzeczywistosci , nie mniej , warto probowac wymyslac nowe urzadzenia

 

KRUK,Atago dobrze prawią

 

PS.

nie da sie skolonizowac Księżyc

od chocby dlatego http://kopalniawiedzy.pl/pyl-ksiezycowy-reakcje-alergiczne-kichanie-podraznienie-NASA-lot-zalogowy-5249.html

co najwyzej powstanie tam stacja badawcza jak na antarktydzie.. 5 osoba..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, tylko wciąż nikt nie przekonał mnie do najważniejszego: dlaczego akurat NASA, która rozwija co prawda technologie, ale jednocześnie ogromną część kasy marnuje na projekty niepotrzebne zwykłemu człowiekowi? Dlaczego tak strasznie popieracie organizację, która chowa te technologie w Strefie 51 i przez długie lata robi wszystko, by opracowane wynalazki nie trafiły na rynek? Dlaczego nie oddano tych pieniędzy cywilnym laboratoriom, by opracowane technologie naprawdę zaczęły służyć ludziom? Ciągle nie otrzymałem zadowalającej mnie odpowiedzi.

 

wyścig zbrojny - wystarczy ?

przestrzen kosmiczna stala sie lakomym kaskiem dla mocarstw ktroe moglyby ja kontrolowac.

 

 

nie wielka strata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Aaaa juz rozumie twoj problem , teoria spiskowa dziejow..

LOL! Chyba nie próbujesz mi powiedzieć, że projekty takie jak F-117 czy nawet U2 ujrzały światło dzienne w dniu wyprodukowania prototypu? ;D ;D

 

wyścig zbrojny - wystarczy ?

Czyli najbardziej kretyńska z możliwych form aktywności ludzkiej? Dzięki, jeśli postęp ludzkości ma polegać na dążeniu do zabijania drugiego człowieka, to wypisuje się z tzw. nowoczesnego świata. Nie chcę mieć na dłoniach krwi drugiego człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle myślę, że państwo powinno pojawiać się tylko tam, gdzie jest to konieczne, a gdzie prywatna inicjatywa się nie pojawi, gdyż na tym nie zarobi. Czyli generalnie tam, gdzie korzyści dla ogółu są znacznie większe, niż korzyści dla jednostki, a więc jednostka nie jest zainteresowana inwestycją. W nauce będą to niektóre badania podstawowe w fizyce, chemii itp., spora część badań humanistycznych itp.

 

I tak przecież jest. Poza badaniami militarnymi państwo finansuje dziedziny, które wymieniłeś, bo w tym kierunku nacisk wywierają politycy sterowani przez kapitalistów. Natomiast branże, gdzie badania naukowe dają duże prawdopodobieństwo szybkiego zysku, są w rekach prywatnych. Ustroje, gdzie jest inaczej (np. nieboszczka komuna), są mało konkurencyjne i przegrywają z tym modelem.

Jednakże bez państwowego marnotrawienia pieniędzy mechanizm by nie funkcjonował, bo nie byłoby komu łożyć na badania podstawowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA poinformowała o opóźnieniu dwóch kolejnych misji załogowych, jakie mają się odbyć w ramach programu Artemis. Artemis II, w ramach której ludzie mają polecieć poza orbitę Księżyca, została przesunięta z września 2025 na kwiecień 2026, a lądowanie człowieka na Księżycu – Artemis III – przesunięto z końca 2026 na połowę 2027. Opóźnienie związane jest z koniecznością dodatkowych prac przy osłonie termicznej kapsuły załogowej Orion.
      Decyzję o opóźnieniu podjęto po zapoznaniu się z wnioskami ze śledztwa w sprawie niespodziewanej utraty przez osłonę Oriona części niecałkowicie spalonego materiału w czasie wchodzenia w atmosferę Ziemi podczas bezzałogowej misji Artemis I. Mimo to misja Artemis II zostanie przygotowana z wykorzystaniem osłony już zamocowanej do Oriona. Badania wykazały bowiem, że osłona dobrze zabezpieczy pojazd oraz załogę. NASA zmieni jednak nieco trajektorię lądowania, by zmniejszyć obciążenie osłony. A trzeba przyznać, że musi ona wiele wytrzymać. Jej zadaniem jest uchronienie kapsuły przed temperaturami dochodzącymi do 2700 stopni Celsjusza, jakie pojawiają się w wyniku tarcia o atmosferę. Po wejściu w nią pojazd pędzi z prędkości ponad 40 tysięcy km/h i za pomocą siły tarcia zostaje spowolniony do ponad 500 km/h. Dopiero przy tej prędkości rozwiną się spadochrony i kapsuła łagodnie wyląduje na powierzchni Pacyfiku.
      Przez kilka ostatnich miesięcy NASA i niezależny zespół ekspertów szukali przyczyn, dla których podczas misji Artemis I niecałkowicie spalony materiał z osłony uległ zużyciu w inny sposób, niż przewidziany. Przeprowadzono ponad 100 różnych testów, które wykazały, że gazy, powstające wewnątrz materiału osłony w wyniku oddziaływania wysokiej temperatury, nie mogły wystarczająco szybko się ulatniać, co spowodowało popękanie części materiału i jego odpadnięcie. Mimo tego osłona spełniała swoje zadanie. Czujniki wewnątrz kapsuły wykazały, że temperatura pozostała stabilna i komfortowa dla człowieka.
      Teraz, na podstawie badań osłony z misji Artemis I, inżynierowie przygotowują osłonę dla misji Artemis III, dbając o to, by gazy mogły z niej równomiernie uchodzić. Zanim jednak dojdzie do misji Artemis III, wystartuje Artemis II, w ramach której ludzie odlecą od Ziemi na największą odległość w historii. Zadaniem tej 10-dniowej misji będzie przetestowanie systemów podtrzymywania życia, sprawdzenie mechanizmów ręcznego sterowania kapsułą oraz zbadanie, w jaki sposób astronauci wchodzą w interakcje z urządzeniami kapsuły.
      Dotychczas kapsuła Orion dwukrotnie opuszczała Ziemię. Po raz pierwszy w 2014 roku, gdy na krótko trafiła na orbitę i po raz drugi w roku 2022, gdy w ramach 25-dniowej misji bezzałogowej NASA wysłała ją na orbitę Księżyca.
      Przesunięcie misji Artemis III zwiększa też prawdopodobieństwo, że kolejne opóźnienia nie będą konieczne. Podczas misji bowiem wykorzystany zostanie górny człon rakiety Starship firmy SpaceX, który posłuży do lądowania na Księżycu. Starship jest wciąż rozwijana, dotychczas przeprowadzono jedynie 6 jej testów. Decyzja NASA o opóźnieniu misji daje więc przy okazji firmie Elona Muska więcej czasu na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik.
      Pomimo opóźnienia USA wciąż wyprzedzają Chiny pod względem najbliższej planowej misji załogowej na Księżyc. Państwo Środka chce bowiem wysłać astronautów na Srebrny Glob około 2030 roku. Ten pośpiech ma podłoże nie tylko ambicjonalne. NASA chce być pierwsza po to, by Chiny nie mogły ustalać zasad pracy na Księżycu. Obecny szef NASA twierdzi bowiem, że nie można wykluczyć, iż gdyby pierwsi wylądowali Chińczycy, to mogliby spróbować zakazać lądowania innym w tym samym regionie.
      Oba kraje planują lądowanie w pobliżu południowego bieguna Srebrnego Globu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA wybrała sześć niewielkich amerykańskich firm, które w sumie otrzymają 20 milionów dolarów na rozwój technologii usuwania odpadów z niskiej orbity okołoziemskiej oraz rozwiązania problemu pyłu osiadającego na urządzeniach pracujących poza Ziemią. Prowadzone przez nas misje wymagają innowacyjnych rozwiązań złożonych wyzwań pojawiających się podczas pobytu w kosmosie. Niewielkie firmy mogą mieć wielki wpływ na rozwiązanie problemów od dawna gnębiących przemysł kosmiczny, mówi Jenn Gustetic,  dyrektor ds. wstępnych innowacji i partnerstwa w NASA Space Technology Mission Directorate.
      Sześć wspomnianych firm współpracowało już z NASA w ramach programu Small Business Innovation Research. W jego ramach NASA przeznacza co roku 180 milionów USD na współpracę z amerykańskimi przedsiębiorstwami zatrudniającymi mniej niż 500 osób. Pieniądze od agencji kosmicznej pozwalają im na dalsze rozwijanie obiecujących technologii. Każda z firm wybranych do współpracy w bieżącym roku ma mniej niż 60 pracowników.
      Na niskiej orbicie okołoziemskiej ludzie pozostawiają coraz więcej śmieci. To zepsute satelity i ich fragmenty czy pozostałości po wystrzeliwaniu kolejnych misji. Odpady te zmuszają pojazdy kosmiczne do manewrowania, zagrażają bezpieczeństwu astronautów i satelitów. Z czasem cała orbita może stać się bezużyteczna. Cztery z wybranych przedsiębiorstw proponują technologie, które mają rozwiązać ten problem.
      Firma Busek otrzyma 3,4 miliona USD na rozwój technologii autonomicznego deorbitowania niewielkich satelitów przy użyciu nietoksycznego paliwa. Z kolei CU Aerospace ma za 2,6 miliona USD stworzyć napęd wielokrotnego użytku do niewielkich misji przechwytujących odpady na orbicie. Firmie Flight Works przyznano 4 miliony dolarów na rozwinięcie technologii tankowania na orbicie pojazdów zajmujących się usuwaniem odpadów, a Vestigo Aerospace ma zademonstrować działający żagiel Spinnaker, który – montowany za pomocą prostego połączenia mechanicznego i elektrycznego – będzie rozwijany po zakończeniu misji małych (do 180 kg) satelitów, zwiększając w ten sposób opór stwarzany przez atmosferę i pozwalając na szybsze, przewidywalne i całkowicie pasywne deorbitowanie takich pojazdów.
      Przyszłe misje NASA będą obejmowały roboty podróżujące po powierzchni Marsa i Księżyca. Osiadający na tych urządzeniach pył może znacząco skrócić czas ich pracy czy doprowadzić do awarii instrumentów naukowych. Pył jest też niebezpieczny dla urządzeń, które będą potrzebne podczas misji załogowych. Rozwiązaniem tego problemu mają zająć się dwa kolejne przedsiębiorstwa. Firma Applied Material System Engineering ma za 2,6 miliona USD zademonstrować system nakładania w przestrzeni kosmicznej swojej powłoki ograniczającej osadzanie pyłu, a ATSP Innovations otrzyma 3,2 miliona USD na stworzenie prototypowego materiału odpornego na ekstremalne temperatury, ciśnienia i pył obecne na powierzchni planet, księżyców, asteroid i komet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA tymczasowo straciła kontakt z Voyagerem 2, drugim najodleglejszym od Ziemi pojazdem kosmicznym wysłanym przez człowieka. Przed dwoma tygodniami, 21 lipca, popełniono błąd podczas wysyłania serii komend do Voyagera, w wyniku czego jego antena odchyliła się o 2 stopnie od kierunku wskazującego na Ziemię. W tej chwili Voyager, który znajduje się w odległości niemal 20 miliardów kilometrów od naszej planety, nie może odbierać poleceń ani przesyłać danych.
      W wyniku zmiany położenia anteny Voyager nie ma łączności z Deep Space Network (DSN), zarządzaną przez NASA siecią anten służących do łączności z misjami międzyplanetarnymi. W skład DSN wchodzą trzy ośrodki komunikacyjne, w Barstow w Kalifornii, w pobliżu Madrytu i Canberry. Rozmieszczono je tak, by każda misja w głębokim kosmosie miała łączność z przynajmniej jednym zespołem anten. Ośrodek z Canberry, którego jedna z anten jest odpowiedzialna za komunikację z sondą, będzie próbował skontaktować się z Voyagerem, w nadziei, że uda się nawiązać łączność.
      Na szczęście NASA zabezpieczyła się na tego typu przypadki. Kilka razy w roku Voyagery resetują położenie swoich anten tak, by mieć łączność z Ziemią. Najbliższy reset nastąpi 15 października. Jeśli więc wcześniej nie uda się połączyć z Voyagerem, będzie można się z nim skomunikować za 2,5 miesiąca.
      Voyager 2 został wystrzelony 20 sierpnia 1977 roku. Odwiedził Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna, a w 2018 roku opuścił heliosferę i wszedł w przestrzeń międzygwiezdną, dostarczając intrygujących wyników badań. NASA nie po raz pierwszy nie ma kontaktu z sondą. W 2020 roku agencja nie kontaktowała się z nią przez 8 miesięcy, gdyż remontowana była antena DSS 43 w pobliżu Canberry, której zadaniem jest wymiana informacji z sondą.
      Voyagery zasilane są radioizotopowymi generatorami termoelektrycznymi, które zamieniają w prąd elektryczny ciepło generowane przez rozpad plutonu-238. Zapasy plutonu stopniowo się wyczerpują, więc naukowcy wyłączają kolejne zużywające prąd urządzenia. Najprawdopodobniej obie sondy stracą zasilanie w 2025 roku. Do tej pory jednak naukowcy spróbują wycisnąć z nich najwięcej, jak się da.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych) poinformowały o rozpoczęciu współpracy, której celem jest zbudowanie jądrowego silnika termicznego (NTP) dla pojazdów kosmicznych. Współpraca będzie odbywała się w ramach programu DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations), który od jakiegoś czasu prowadzony jest przez DARPA.
      Celem projektu jest stworzenie napędu pozwalającego na szybkie manewrowanie, przede wszystkim przyspieszanie i zwalnianie, w przestrzeni kosmicznej. Obecnie dysponujemy pojazdami, które są w stanie dokonywać szybkich manewrów na lądzie, w wodzie i powietrzu. Jednak w przestrzeni kosmicznej brakuje nam takich możliwości. Obecnie używane kosmiczne systemy napędowe – elektryczne i chemiczne – mają spore ograniczenia. W przypadku napędów elektrycznych ograniczeniem jest stosunek siły ciągu do wagi napędu, w przypadku zaś napędów chemicznych ograniczeni jesteśmy wydajnością paliwa. Napęd DRACO NTP ma łączyć zalety obu wykorzystywanych obecnie napędów. Ma posiadać wysoki stosunek ciągu do wagi charakterystyczny dla napędów chemicznych oraz być wydajnym tak,jak napędy elektryczne. Dzięki temu w przestrzeni pomiędzy Ziemią a Księżycem DRACO ma być zdolny do szybkich manewrów.
      Administrator NASA Bill Nelson powiedział, że silnik może powstać już w 2027 roku. Ma on umożliwić szybsze podróżowanie w przestrzeni kosmicznej, co ma olbrzymie znacznie dla bezpieczeństwa astronautów. Skrócenie czasu lotu np. na Marsa oznacza, że misja załogowa mogłaby zabrać ze sobą mniej zapasów, ponadto im krótsza podróż, tym mniejsze ryzyko, że w jej trakcie dojdzie do awarii. Jądrowy silnik termiczny może być nawet 4-krotnie bardziej wydajny niż silnik chemiczny, a to oznacza, że napędzany nim pojazd będzie mógł zabrać cięższy ładunek i zapewnić więcej energii dla instrumentów naukowych. W silniku takim reaktor jądrowy ma być wykorzystywany do generowania ekstremalnie wysokich temperatur. Następnie ciepło z reaktora trafiałoby do ciekłego paliwa, które – gwałtownie rozszerzając się i uchodząc z duża prędkością przez dysze – będzie napędzało pojazd.
      To nie pierwsza amerykańska próba opracowania jądrowego silnika termicznego. Na początku lat 60. ubiegłego wieku rozpoczęto projekt NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application). Projekt zaowocował powstaniem pomyślnie przetestowanego silnika. Jednak ze względu na duże koszty, prace nad silnikiem zakończono po 17 latach badań i wydaniu około 1,4 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wczoraj rozpoczął pracę powołany przez NASA 16-osobowy zespół, którego zadaniem jest prowadzenie niezależnych badań nad niezidentyfikowanymi zjawiskami powietrznymi (UAP). Jako UAP definiowane są obserwacje zjawisk, których nie można zidentyfikować jako statek powietrzny lub znane zjawisko atmosferyczne. Wstępna faza pracy zespołu potrwa 9 miesięcy.
      W tym czasie, na podstawie danych z cywilnych agend rządowych, z przedsiębiorstw prywatnych i innych źródeł członkowie zespołu mają opracować plan dalszych działań analizujących UAP. Zespół skupi się na analizie danych jawnych, a pełny raport z jego pracy zostanie opublikowany w połowie przyszłego roku. Prace mają położyć podwaliny pod badania UAP przez NASA i inne organizacje. Będą one niezależne od badań prowadzonych przez Pentagon.
      W 2021 roku ukazał się rządowy raport dotyczący 144 niezidentyfikowanych obiektów latających. Spotkał się on z olbrzymim zainteresowaniem, w maju Kongres zorganizował publiczne przesłuchanie dotyczące UAP, a niedługo później Pentagon ogłosił powołanie specjalnego biura badającego UAP. Dotychczas jednak większość badań tego typu jest jednak prowadzonych przez wojsko i służby wywiadowcze. NASA chce przyjrzeć się UAP z czysto naukowego punktu widzenia. Wyjaśnienie takich zjawisk może mieć bowiem znaczenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Dlatego też przedstawiciele zespołu nie stawiają żadnych wstępnych hipotez. Jego przewodniczący mówi, że brak dowodów, by UAP miały pochodzenie pozaziemskie, ale przyznaje, że są to zjawiska, których nie rozumiemy. Chcemy zebrać więcej dowodów, stwierdza.
      Na czele zespołu stanął fizyk teoretyczny David Spergel. Obecnie jest prezydentem Simons Foundation, a w przeszłości był założycielem i dyrektorem Flatiron Institute for Computational Astrophysics. Jednym z jego współpracowników jest profesor Anamaria Berena, która pracuje m.in. dla SETI Institute i Blue Marble Space Institute of Science, gdzie specjalizuje się w zagadnieniach komunikacji złożonych systemów biologicznych, astrobiologią i poszukiwaniem bio- oraz technosygnatur. Z kolei Federica Bianco to profesor fizyki i astrofizyki w University of Delaware i zastępca głównego naukowca tworzonego właśnie Vera C. Rubin Observatory. W zespole znajdziemy też profesor oceanografii Paulę Bontempi, która przez 18 lat pracowała a NASA, gdzie kierowała badaniami nad oceanami. Z kolei Reggie Brothers od wielu lat zajmuje stanowiska menedżerskie w sektorze prywatnym, wcześniej zaś był podsekretarzem ds. nauki i technologii w Departamencie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i zastępcą sekretarza obrony ds. badawczych w Pentagonie. Do zespołu powołano też byłego astronautę Scotta Kelly'ego, dziennikarkę naukową Nadię Drake czy Matta Mountaina, prezydenta The Association of Universities for Research and Astronomy, konsorcjum niemal 50 uniwersytetów i instytucji badawczych, które pomagają NASA w budowie i obsłudze obserwatoriów, w tym Teleskopów Hubble'a i Webba.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...