Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nuda matką wynalazku? Zagadkowe zachowanie kapucynek pokazuje, jak są do nas podobne

Rekomendowane odpowiedzi

Na wyspie Jicarón u wybrzeży Panamy żyje społeczność małp o niezwykłej kulturze. Zamieszkujące ją kapucynki z gatunku Cebus imitator są znane, między innymi, z używania kamiennych narzędzi. Naukowcy monitorujący małpy z Jicarón poinformowali właśnie o zaobserwowaniu zdumiewającego zjawiska, którego nie potrafią wyjaśnić. Wydaje się, że młodociany samiec zapoczątkował – nieobserwowany nigdzie wcześniej – zwyczaj porywania i noszenia młodych innego gatunku.

Od 2017 roku na wyspie znajdują się kamery pułapkowe, za pomocą których naukowcy badają żyjące tam zwierzęta. Przed trzema laty doktorantka Zoë Goldsborough przeglądała nagrania, gdy na jednym z nich zauważyła kapucynkę niosącą na grzbiecie młodego wyjca. To było tak dziwne, że od razu poszłam do mojego promotora zapytać, o co tu chodzi, wspomina uczona. Oboje zabrali się za przeglądanie nagrań z całego roku. Przejrzeli tysiące zdjęć oraz nagrań i zauważyli jeszcze cztery podobne przypadki noszenia małych wyjców przed kapucynki. Na niemal wszystkich materiałach kapucynką z wyjcem był młodociany samiec Joker.

Uczeni początkowo pomyśleli, że mają tutaj do czynienia z przypadkiem adopcji międzygatunkowej. To bardzo rzadkie zjawisko, ale znany jest na przykład przypadek z 2006 roku, gdy para kapucynek zaadoptowała dziecko marmozety i wychowywała je do dorosłości. Jednak hipoteza o adopcji miała tę słabą stronę, że niemal zawsze adoptujące są samice, które w ten sposób uczą się dbania o młode. Fakt, że tutaj wyjce były noszone tylko przez samca, był zaskakujący, dodaje Goldsborough.

Przeszukiwanie materiałów z kolejnych tygodni nie dało rezultatów. Uczeni myśleli, że zaobserwowali jednostkowe zachowanie Jokera, gdy nagle na nagraniu o 5 miesięcy późniejszym znowu zauważyli podobną scenkę. O pomoc poprosili specjalizującą się w wyjcach Lisę Corewyn, która stwierdziła, że jest to inne młode niż wcześniej. Dalsze przeszukiwanie materiałów pokazało kolejne zadziwiające zjawisko. Okazało się, że oprócz Jokera małe wyjce noszą też cztery inne kapucynki. I wszystkie one to młode samce.

Analiza pokazała, że w ciągu 15 miesięcy tych 5 młodych samców Cebus imitator nosiło w sumie 11 małych wyjców. Najdłużej przez 9 dni. Na ujęciach widać małe wyjce uczepione brzucha lub pleców kapucynki, która zajmuje się swoimi zwyczajowymi sprawami. Okazało się zatem, że Joker zapoczątkował wśród swoich rówieśników zadziwiający zwyczaj.

Wydaje się, że wszystkie małe wyjce, w wieku poniżej 4 tygodni, zostały porwane od rodziców. Widziano ich bowiem, jak nawołują swoje młode. Wiemy, że 4 małe wyjce zginęły. Naukowcy przypuszczają, że nie przeżył żaden z 11 porwanych wyjców. Jednak kapucynki nie skrzywdziły maluchów celowo, nie były w stanie zapewnić im mleka potrzebnego do przeżycia.

Zachowanie młodych samców kapucynek jest niezwykle tajemnicze. Nic bowiem na nim nie zyskują. Nie zjadają małych, nie bawią się z nimi, nie otrzymują więcej uwagi od swoich pobratymców w czasie noszenia wyjców. Nie widzimy tutaj żadnych oczywistych korzyści. Ale nie widzimy też oczywistych kosztów takiego zachowania poza tym, że być może wykonywanie narzędzi jest nieco trudniejsze, stwierdza Goldsborough.

To pierwszy odnotowany wśród zwierząt przypadek porywania młodych innego gatunku bez odnoszenia z tego korzyści. Przypadek, który pokazuje, jak bardzo małpy są do nas podobne. To pokazuje, że u małp również może pojawić się zwyczaj kulturowy, który nie daje żadnych oczywistych korzyści, ale działa destrukcyjnie na świat wokół nich, stwierdza promotor Zoë, Brendan Barrett.

Wspomnianych na wstępie kamiennych narzędzi, wykorzystywanych do rozłupywania orzechów, używają na Jicarón tylko samce. I tylko one porywają oraz noszą małe wyjce. Być może przyczyną takich zachowań jest... znudzenie.

Życie na Jicarón jest łatwe. Brak tam drapieżników, jest niewielka konkurencja. Kapucynki mają więc sporo czasu i mało zajęć. Być może takie warunki powodują, że szukają sobie zajęć. To zaś pokazuje, że nuda może być matką wynalazków. Dla wysoce inteligentnej małpy, żyjącej w bezpiecznym środowisku, które ją niewystarczająco stymuluje, nuda i dużo czasu mogą być wystarczające, by dokonywać wynalazków i oddawać się zajęciom, które z czasem rozprzestrzeniają się i stają się zwyczajem.

Naukowcy nie przeanalizowali jeszcze wszystkich zdjęć i materiałów wideo. Nie wiadomo zatem, czy zachowanie Jokera się rozprzestrzeniło i utrzymało. Jeśli tak, może być ono problematyczne, gdyż wyjce na Jicarón są zagrożone.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Dla wysoce inteligentnej małpy, żyjącej w bezpiecznym środowisku, które ją niewystarczająco stymuluje, nuda i dużo czasu mogą być wystarczające, by dokonywać wynalazków i oddawać się zajęciom, które z czasem rozprzestrzeniają się i stają się zwyczajem.

Czyżbym widział wyborców hulajnogi? Co prawna Einstein mawiał ponoć, że "nuda to najwyższy stan mentalny", to sądzę jednak, że owoce owego stanu w bardzo istotnym stopniu zależą od IQ, wiedzy, i takich tam. Przy okazji: gdyby taka kapucynka musiała zapierdzielać nie na dwa, a na trzy etaty by związać koniec z końcem (ukłon @peceed), to może by się w główkach nie srało... ;):D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Astro napisał:

Przy okazji: gdyby taka kapucynka musiała zapierdzielać nie na dwa, a na trzy etaty by związać koniec z końcem (ukłon @peceed), to może by się w główkach nie srało... ;):D 

Nie bez powodu cenzura była zjawiskiem powszechnym we wszystkich państwach i cywilizacjach: już dawno odkryto zasadę zwaną w informatyce Garbage In, Garbage Out.
W sytuacji gdy 1/3 społeczeństwa jest systematycznie indoktrynowana przez ostatnie 10-30 lat w sposób może nie za bardzo subtelny, ale absolutnie permanentny, trudno o inne rezultaty.

 

12 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Fakt, że tutaj wyjce były noszone tylko przez samca, był zaskakujący, dodaje Goldsborough.

Ojtam...

https://youtu.be/vRB7GgajlNI

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 20.05.2025 o 12:41, KopalniaWiedzy.pl napisał:

To zaś pokazuje, że nuda może być matką wynalazków

Nie wiem jak teraz Redaktorze, ale niegdyś było hasło, że to potrzeba jest matka wynalazków. A to taki wynalazek jak unikanie  pójścia na msze w niedziele. I tak nic nie zrobią.

W dniu 20.05.2025 o 18:51, Astro napisał:

Co prawna Einstein mawiał ponoć, że "nuda to najwyższy stan mentalny", to sądzę jednak, że owoce owego stanu w bardzo istotnym stopniu zależą od IQ, wiedzy, i takich tam. Przy okazji: gdyby taka kapucynka musiała zapierdzielać nie na dwa, a na trzy etaty by związać koniec z końcem (ukłon @peceed), to może by się w główkach nie srało... ;):D 

Słuszna uwaga. 

Parę lampartów, węży tudzież harpii pewnie zrobiłoby porządek.

Tak jak na początku u mojego kumpla, na działce. W świeżo wykopanej sadzawce. Rybki rozbrykane, ale jak wpuścił szczupaka...nagle porządek. No ale to ingerencja człowieka.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W piśmie Childhood in the Past można zapoznać się z artykułem, którego autor – Duru Yağmur Başaran, doktorant na University College London – donosi o zidentyfikowaniu na szkielecie dziecka sprzed 900 lat śladów niezwykle rzadkiej choroby genetycznej, której niemal nie spotyka się w materiale archeologicznym.
      Młody uczony zainteresował się kośćmi dziecka w wieku 2,5-3,5 lat, które przed 900 laty zmarło w bizantyńskiej Afrodyzji. "U osoby tej widoczne jest asymetryczne tworzenie się okostnej żuchwy, łopatki oraz na trzonach kości łokciowych", stwierdza badacz. Przyczynami takich patologii mogą być anemia, szkorbut, krzywica, gruźlica czy maltretowanie. Jednak taki obraz kliniczny jest najbardziej zgodny z chorobą Caffeya (hiperostozą korową noworodków).
      To rzadka choroba genetyczna o niezwykłym przebiegu jak na tego typu schorzenia. Jej objawy pojawiają się w pierwszych miesiącach życia, rzadko po 5. miesiącu, i samoistnie ustępują w wieku około 2 lat. Choroba polega na nieprawidłowym tworzeniu się tkanki kostnej, przede wszystkim w trzonach kości długich, żuchwie i obojczykach. Często towarzyszy jej bolesny obrzęk i gorączka. Czasem można ją zdiagnozować już na zdjęciu rentgenowskim płodu. W ostrych stadiach na obrazowaniu radiologicznym widoczne są duże zmiany, jednak w badaniach kontrolnych bardzo często kości są już prawidłowe.
      Szczątki dziecka znaleziono w 1985 roku w grobie 73A na terenie cmentarza datowanego na X-XII wiek. Już wówczas zauważono nieprawidłowości i proponowano ich wyjaśnienia, które jednak nie do końca pasowały do obrazu klinicznego. Co więcej, badania pokazywały, że wiek kości długich dziecka wynosi 1,5-2 lat, a wiek zębów wskazywał na 2,5-3,5 roku. Być może to właśnie choroba spowodowała tę rozbieżność w wynikach badań.
      Dziecko z Afrodyzji to jeden z niewielu przypadków choroby Caffeya znanych z materiału archeologicznego. Nie wiemy jednak, dlaczego dziecko zmarło. Podobnie jak w wielu innych przypadkach, sam szkielet nie wskazuje na przyczynę śmierci. Choroba Caffeya rzadko prowadzi do śmierci. Opisane przypadki zgonów dotyczą jej ciężkiej prenatalnej postaci, urodzenia wcześniaka i jego zgonu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie od tysiącleci zabijają duże drapieżniki. Wytępiliśmy wiele gatunków, przetrwanie innych jest zagrożone. Jednym z takich gatunków są lwy w północno-wschodnich regionach Republiki Środkowoafrykańskiej (NCAR). Od lat znajdują się na krawędzi zagłady. Od 2019 roku Wildlife Conservation Society (WCS) prowadzi monitoring lwów w tym regionie Afryki. Dotychczas rejestrowano tam wyłącznie obecność samców, co budziło obawy, że żadna z samic nie przeżyła, zatem populacji nie uda się uratować. Właśnie jednak pojawiła się iskierka nadziei.
      W Parku Narodowym Bamingui-Bangoran kamery WCS uchwyciły nie tylko samicę, ale też trzy lwiątka. To sygnał, że te wspaniałe zwierzęta mogą powoli odzyskiwać teren, na którym niegdyś żyły. To efekt wielu lat cierpliwości i niezmordowanej pracy na rzecz ochrony lwów, cieszy się Armand Luh Mfone, dyrektor krajowego biura WCS. Rząd Republiki Środkowoafrykańskiej, WCS i partnerzy ciężko pracowali, by uchronić ten obszar przed kłusownikami i konfliktami. Widok nie tylko lwicy, ale matki wychowującej młode, daje nadzieję, że ekosystem się odradza.
      Już 3 tygodnie temu, 7 sierpnia, WCS poinformowało o zarejestrowaniu w kwietniu przez kamery pułapkowe lwicy, która miała laktację. Ustawiono wówczas kolejne kamery.
      Połączyliśmy zdjęcia satelitarne, nasze doświadczenie oraz znajomość zachowania lwów, by umieścić kamery tam, gdzie najprawdopodobniej może pojawiać się lwia matka. To wypiętrzenia skalne, zadrzewione korytarze w pobliżu fragmentów sawanny i źródła wody. Ustawiliśmy kamery na drogach i ścieżkach zwierząt. Unikaliśmy miejsc potencjalnego legowiska, by nie niepokoić młodych. Mieliśmy nadzieję, że matka przeparaduje z młodymi przed jedną z naszych kamer. Po tygodniach oczekiwania w końcu się udało, dodaje John Guernier z WCS. Na zdjęciach widać samicę i trzy młode. Lwiątka mają około 4 miesiące.
      Wildlife Conservation Society wraz z partnerami wdrożyło skuteczne metody walki z kłusownictwem. Jednocześnie udało się namówić pasterzy, którzy okresowo przepędzają bydło pomiędzy pastwiskami, by nie wędrowali ze swoimi stadami przez park narodowy, dzięki czemu zmniejszyła się liczba konfliktów pomiędzy lwami a ludźmi.
      Unikatowy pod względem przyrodniczym region północno-wschodni Republiki Środkowoafrykańskiej ma ponad 113 000 km2 powierzchni. Znajduje się tam Park Narodowy Bamingui-Bangoran (10 700 km2 powierzchni), Park Narodowy Manovo-Gounda-St Floris (17 400 km2 powierzchni), liczne rezerwaty i obszary chronione. WCS zarządza tym regionem na podstawie wieloletniej (2019–2044) umowy z rządem Republiki Środkowoafrykańskiej.
      NCAR ma olbrzymi potencjał przyrodniczy, jednak jest on zagrożony przez kłusowników zabijających słonie dla kości słoniowej, myśliwych polujących dla mięsa i nielegalne wydobycie złota, diamentów czy pozyskiwanie węgla drzewnego. Lwy są tam prześladowane od dziesięcioleci. Szacuje się, że obecnie w tym rozległym regionie żyje zaledwie kilkadziesiąt osobników.
      Tymczasem NCAR to wyjątkowe miejsce. Ekosystem jest tam w większości nietknięty, a gęstość zaludnienia jest niska. Mamy tutaj więc wyjątkową szansę na odrodzenie się środowiska naturalnego. O tym, jak ważny jest ten region niech świadczy fakt, że eksperci oceniają, że same tamtejsze parki narodowe mają wystarczającą pojemność ekologiczną, by mogło w nich żyć do 500 lwów. Tyle tych kotów mogłoby zamieszkiwać obszar 28 100 km2. Obecnie w całej Republice Środkowoafrykańskiej – państwie o powierzchni 623 000 km2 – pozostało jedynie 750 lwów.
      Podejmowane przez WCS wysiłki na rzecz ochrony przyrody w NCAR są zbawienne również dla innych gatunków mięsożerców. Zauważono, że w rejon ten wracają lamparty, karakale, koty nubijskie i serwale. Jeśli chodzi o te ostatnie zauważono trzy odmiany kolorystyczne. Dotychczas w całej Afryce wszystkie trzy odmiany występowały tylko w dwóch populacjach.
      WCS w wysiłkach na rzecz ochrony przyrody w NCAR może liczyć na pomoc takich organizacji jak Arcadia, Ayers Wild Cat Conservation Trust, Unia Europejska, Fondation Segré, The Rob Walton Foundation i Wildlife Conservation Network’s Lion Recovery Fund.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wystawienie rozwijającego się w łonie matki dziecka na działanie paracetamolu zwiększa ryzyko rozwoju zaburzeń neurologicznych, w tym autyzmu i ADHD ostrzegają autorzy niedawnej metaanalizy. Na łamach BMC Environmental Health ukazała się metaanaliza 46 wcześniejszych badań, w których udział wzięło w sumie ponad 100 000 osób z różnych krajów. Jej autorzy, Diddier Prada z Icahn School of Medicine at Mount Sinai, Beate Ritz z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles, Ann Z. Bauer z University of Massachusetts oraz Andrea A. Baccarelli z Uniwersytetu Harvarda, wykorzystali Navigation Guide Systematic Review. To złoty standard systematycznych przeglądów badań dotyczących toksykologii i medycyny środowiskowej.
      Wydawany bez recepty paracetamol (acetaminofen) to najczęściej stosowany środek przeciwbólowy w czasie ciąży. Wiadomo, że używa go ponad połowa ciężarnych. Uważany jest za najbezpieczniejszy środek przeciwbólowy, który mogą stosować ciężarne.
      Autorzy metaanalizy przeszukali bazę PubMed pod kątem badań, których autorzy skupili się na istnieniu ewentualnych związków pomiędzy ADHD, autyzmem i zaburzeń neurorozwojowych a używaniem paracetamolu przez matkę w ciąży. Następnie za pomocą Navigation Guide wybrali badania o najwyższej jakości. W ten sposób zidentyfikowali 20 badań dotyczących używania paracetamolu i ADHD, 8 dotyczących używania paracetamolu i autyzmu (ADD) oraz 18 opisujących wpływ zażywania przez ciężarną paracetamolu na wystąpienie u dziecka innych zaburzeń neurorozwojowych (NDD).
      Analiza wykazała, że wśród 46 badań było 25, które wskazały na istnienie pozytywnego związku pomiędzy zażywaniem paracetamolu przez matkę a wystąpieniem zaburzeń u dziecka (dla ADHD było to 14 badań, ASD - 5, NDD - 6). Kolejnych 5 badań wykazało istnienie negatywnego związku, co oznacza, że zażywanie paracetamolu mogło chronić przed zaburzeniami. W tym przypadku wynik taki uzyskano dla 1 badania odnośnie ADHD i 4 dotyczących NDD. Kolejnych 7 badań nie wykazało żadnego związku między lekiem a zaburzeniami, a 9 dało niejednoznaczne wyniki. Naukowcy stwierdzili też, że im wyższej jakości badania, tym częściej wykazywały istnienie pozytywnego związku między środkiem przeciwbólowym a zaburzeniami.
      Autorzy analizy podkreślają, że nie wykazuje ona, iż paracetamol bezpośrednio powoduje zaburzenia. Biorąc jednak po uwagę, jak powszechne jest używanie tego środka, wzywają do ostrożności, przeprowadzenia dodatkowych badań i przejrzenia zaleceń klinicznych.
      Przypominają, że ból również szkodzi i ciężarnej, i jej rozwijającemu się dziecku. Dlatego nie zniechęcają do zażywania paracetamolu, ale apelują do kobiet w ciąży, by przyjmowały go tylko pod nadzorem lekarza, jak najkrócej i w jak najmniejszych dawkach. Kobiety w ciąży nie powinny zaprzestawać przyjmowania leków bez konsultacji z lekarzem. Nieleczony ból czy gorączka również mogą być szkodliwe dla dziecka. Nasza analiza pokazuje, że ważne jest przedyskutowanie najbezpieczniejszych sposobów postępowania i, tam gdzie to możliwe, rozważenie leczenia bólu innymi metodami niż farmakologiczne, mówi doktor Prada.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 1931 roku w grocie Magharat as-Suchul w masywie Góry Karmel w dzisiejszym Izraelu znaleziono pierwszy szkielet rodzaju Homo. Należał on do dziecka w wieku 3–5, które zmarło przed około 140 000 lat i zostało pochowane. Początkowo naukowcy nie mogli dojść do zgody, czy szkielet należał do dziecka H. sapiens, H. neanderthalensis czy też do hybrydy obu gatunków człowieka. Obecnie przyjmuje się, że to anatomicznie współczesny człowiek.
      W czasie wykopalisk niekompletna żuchwa oddzieliła się od reszty szkieletu. Została ona zrekonstruowana, ale brak środkowej części twarzy i części podstawy czaszki uniemożliwiają połączenie jej z resztą. Niedawno zespół złożony z naukowców z francuskiego Narodowego Muzeum Historii Naturalnej, Uniwersytetu w Liège oraz Uniwersytetu w Tel Awiwie podjął się ponownego zbadania szczątków dziecka, wirtualnej rekonstrukcji czaszki oraz określenia jego przynależności gatunkowej.
      Żuchwa dziecka wykazuje prymitywne cechy, z wyraźnym pokrewieństwem z neandertalczykami. Tomografia komputerowa mózgoczaszki wykazała, że sklepie jest niskie, kość potyliczna jest wydłużona ze słabo zaznaczoną płaszczyzną karkową, a otwór wielki umieszczony jest bardziej grzbietowo – w kierunku tyłu – niż u H. sapiens. To cechy charakterystyczne neandertalczyka. Jednak wirtualnie zrekonstruowany prawy błędnik kostny wykazuje współczesną budowę anatomiczną. Co więcej taki mieszany układ cech H. sapiens, neandertalczyków i elementów prymitywnych zauważono też w pozostałej części szkieletu.
      Badania sugerują zatem, że dziecko było hybrydą Homo sapiens i Homo neanderthalensis. Nie może być to całkowitym zaskoczeniem, gdyż w czasie, gdy dziecko zostało pochowane, region ten był miejscem przepływu genów pomiędzy Europą, Afryką i Azją. Jeśli więc dokonana identyfikacja jest prawidłowa, mamy tutaj do czynienia z najstarszą znaną hybrydą H. sapiens i H. neanderthalensis. Co więcej, nie wiemy, kto pochował dziecko, nie możemy więc wykluczyć, że byli to neandertalczycy. Byłby to kolejny dowód, że gatunek ten grzebał swoich zmarłych.
      Ze szczegółami można zapoznać się na łamach pisma L'Anthropologie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Thaddeus Daniel Pierce, który przyszedł na świat 26 lipca, jest „najstarszym dzieckiem” w historii. Urodził się bowiem z zarodka, który był przechowywany od ponad 30 lat. Zarodek został „zaadoptowany” przez Lindsey i Tima Pierce'ów z miejscowości London w stanie Ohio. A jego dawczynią jest 62-letnia obecnie Linda Archerd. W chwili, gdy przekazywała embrion Tim Pierce był małym dzieckiem. A Thaddeus ma 30-letnią siostrę.
      Historia rozpoczyna się na początku lat 90. Linda Archerd i jej mąż od sześciu lat bezskutecznie starają się o dziecko. W końcu decydują się na na zapłodnienie pozaustrojowe. Procedurze poddali się w maju 1994 roku. Powstały wówczas cztery zarodki. Z jednego urodziła się córka państwa Archerd, a trzy pozostałe poddano krioprezerwacji. Pani Archerd chciała mieć więcej dzieci. Mąż jednak nie chciał. Małżeństwo się rozpadło, Lindzie przyznano prawo do zarodków, więc przez dekady płaciła za ich przechowywanie, w nadziei, że znowu będzie w ciąży. Gdy jednak przeszła menopauzę, zaczęła rozważać inne opcje. Jako chrześcijanka nie chciała ani wyrzucać zarodków, ani przeznaczać ich na badania naukowe. Zdecydowała, że pozwoli na adopcję innej parze, ale najpierw musi poznać ludzi, którym je przekaże. Znalazła chrześcijańską agencję adopcyjną NightLight Christian Adoptions, która zgodziła się jej pomóc.
      Poszukiwanie odpowiedniej pary trwało dwa lata. W końcu zarodek trafił do Lindsay i Tima Pierceów, ponad trzydziestoletniego chrześcijańskiego małżeństwa, które od siedmiu lat stara się o dziecko. Procedury podjęła się zaś klinika Rejoice Fertility z Knoxville, na czele której stoi inny pobożny chrześcijanin, John Gordon. Prowadzi on procedury in vitro tak, by tworzyć jak najmniej zapasowych zarodków, a jego celem jest zmniejszenie liczby embrionów przechowywanych obecnie w bankach. Dlatego też współpracuje z wieloma agencjami adopcyjnymi i proponuje swoim pacjentom już istniejące zarodki. Bez względu na ich wiek, czy stan.
      Może być to trudne w przypadku zarodków, które zostały poddane krioprezerwacji w nietypowy lub przestarzały sposób. Tak było w przypadku zarodków pani Archerd. jednak klinice Gordona udało się je rozmrozić tak, że wszystkie przetrwały. Jeden z nich przestał się jednak rozwijać. Dwa pozostałe wprowadzono do macicy Lindsay, a z jednego z nich urodził się Thaddeus.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...