Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

„Ożywili” najstarszego wirusa. Przez niemal 50 000 lat przebywał w wiecznej zmarzlinie

Rekomendowane odpowiedzi

Około 25% powierzchni lądowej Półkuli Północnej stanowi wieczna zmarzlina. Globalne ocieplenie powoduje, że rozmarzająca gleba uwalnia materię organiczną uwięzioną od tysięcy lat. Część z tej materii stanowią mikroorganizmy oraz wirusy. Jean-Michel Claverie z Uniwersytetu Aix-Marseille i jego zespół informują o wyizolowaniu i „ożywieniu” 13 nowych wirusów należących do 5 kladów zdolnych do zainfekowania Acanthamoeba spp. Najmłodszy z wirusów liczył sobie 27 000 lat, najstarszy zaś – 48 500 lat co czyni go najstarszym wirusem zdolnym do zainfekowania komórki.

Nasze badania potwierdzają zdolność wirusów o dużym DNA do zainfekowania Acanthamoeba po ponad 48 500 lat spędzonych w wiecznej zmarzlinie, czytamy w artykule [PDF] udostępnionym na łamach bioRxiv. Wspomniane wirusy należą do rodzajów Pandorawirus, Cedratvirus, Megawirus, Pacmanvirus i Pithovirus. Wszystkie to jedne z największych znanych nam wirusów, wszystkie znane są od niedawna i wszystkie infekują ameby.

Zespół Claverie poszukiwał w próbkach właśnie dużych wirusów zdolnych do infekowania Acanthamoeba. Naukowcy dodawali próbki wiecznej zmarzliny do kultur ameb i poszukiwali śladów infekcji, które wskazywałyby, że wirusy „ożyły” i się replikują. Jeśli zaś wspomniane wirusy mogły „ożyć” po dziesiątkach tysięcy lat w wiecznej zmarzlinie i infekować komórki, oznacza to, że prawdopodobnie do tego samego zdolne są inne mniejsze wirusy. Roztapianie się wiecznej zmarzliny wiąże się więc z ryzykiem pojawienia się mikroorganizmów zdolnych do infekowania roślin i zwierząt, w tym człowieka. A ryzyko takie rośnie, gdyż wraz z globalnym ociepleniem w Arktyce będzie pojawiało się coraz więcej ludzi, chociażby po to, by wydobywać niedostępne dotychczas surowce.

Ryzyko zainfekowania ludzi uśpionymi przez tysiąclecia wirusami i bakteriami będzie się zwiększało. Trzeba jednak pamiętać, że jest i pozostanie ono mniejsze niż ryzyko wybuchu epidemii wywołanej już krążącymi wśród ludzi i zwierząt mikroorganizmami. Globalne ocieplenie powoduje bowiem, że choroby tropikalne zwiększają swój zasięg, a nosiciele ich patogenów pojawiają się np. w Europie.

Ryzykowne mogą być też prace nad znajdującymi się w wiecznej zmarzlinie wirusami. Gdy używamy kultur Acanthamoeba spp. do badania obecności wirusów w prehistorycznej wiecznej zmarzlinie, korzystamy z ochrony miliardów lat dystansu ewolucyjnego pomiędzy amebami a ludźmi i innymi ssakami. To najlepsza ochrona przed przypadkowym zarażeniem się pracowników laboratorium czy rozprzestrzenieniem wirusów na współcześnie żyjące zwierzęta. Ryzyko związane z „ożywianiem” takich wirusów jest całkowicie pomijalne w porównaniu z ryzykiem, jakie stwarza poszukiwanie paleowirusów bezpośrednio w tkankach mamutów, nosorożców włochatych czy prehistorycznych koni, czym zajmują się Rosjanie z laboratorium Vector w Nowosybirsku. Na szczęście jest to laboratorium klasy BLS4. My, bez podejmowania niepotrzebnego ryzyka, sądzimy, że uzyskane przez nas wyniki można ekstrapolować na wiele innych wirusów DNA zdolnych do infekowania ludzi i zwierząt. Naszym zdaniem istnieje ryzyko, że z wiecznej zmarzliny uwolnią się nieznane wirusy. W tej chwili niemożliwością jest stwierdzić, jak długo takie wirusy pozostaną aktywne po wystawieniu ich na czynniki zewnętrzne, jak promienie ultrafioletowe, tlen czy wyższe temperatury – podsumowują autorzy badań.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo co tam labmałpki humanizujące wirusy zwierzęce w Chinach, najbardziej mamy się bać gobalnego ociplenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...