Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowcy określili prawdopodobne zmiany, dzięki którym koronawirus przeszedł z nietoperzy na ludzi

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Jajcenty napisał:

Czyli wirus jest sztuczny bo mógłby być sztuczny. Wolałbym jakieś bardziej namacalne dowody typu 'sekwencja trzech dodatnich aminokwasów nie zdarza się w przyrodzie'  - takie doniesienie raz gdzieś widziałem - to pierwszy  i jedyny mi znany weryfikowalny dowód sztuczności.

Wszystko opiera się prawdopodobieństwo warunkowe. W sytuacji kiedy w Wuhan robiono badania naukowe nad humanizacją wirusa COVID-19 (wtedy nazywał się inaczej) przez modyfikację białka S, szansa że zupełnie niezależnie pojawiła się na świecie epidemia związana z tym właśnie wirusem, który właśnie przypadkiem przeskoczył na człowieka, i to akurat w Wuhan są znacznie mniejsze niż 1:1000_000. Bez oceniania kodonów. A kodony to dodatkowe potwierdzenie na poziomie chyba 93%, zupełnie zbędne, bo 5 sigma została z nawiązką przekroczone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, Antylogik said:

Przeproś foliarzu.

Kiedy mnie przeprosisz za to, że nazwałeś mnie oszustem? Niby rzekomo świadomie wprowadzam innych w błąd w celu odniesienia korzyści. Być może mógłbym pozwać za pomówienie, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że prawnik wybroni cię żółtymi papierami :) Jesteś dalej foliarzem, nawet jak okaże się, że to wyciek z laba, bo pisałeś tak na długo zanim pojawiły się jakiekolwiek sensowne opracowania w tym temacie, tylko w oparciu o to, że w Wuhan jest laboratorium. Nie wiem czy zauważyłeś, że wygrzebujesz moje wpisy sprzed 6 miesięcy :)

 

1 hour ago, Jajcenty said:

Aż dwóch! Ja bym jednak poczekał.  Nie to żeby się czepiał, ale to CEO i astrofizyk.

Dzięki Jajcenty za zerknięcie, którzy to ci oni, bo dałbym sobie obciąć brudne paznokcie, że to nie są nie-emerytowani wirusolodzy :) Aż dwóch znaleźli, ale za to topowych. To dobrze, że topowi (wp clickbait), bo inaczej mogłoby się okazać, że nie ma nad czym się pochylić. Czy mnie oczy nie mylą, czy antylogik znowu linkuje do mediów głównego ścieku? :) A skoro już mowa o ściekach, to są badania z Barcelony, gdzie wykryto materiał genetyczny wirusa SARS-COV-2 w próbkach z instalacji kanalizacyjnej z Marca 2019 roku. Być może wirus się kisił w środowisku znacznie dłużej niż powszechnie się sądzi, ale nie znalazłem więcej na ten temat, więc być może mają tylko kilka pomiarów i brakuje danych na przykład z innych instalacji.

 

Quote

Jeśli masz broń biologiczną i szczepionkę dla swoich ludzi, możesz siać spustoszenie w gospodarkach konkurujących krajów przy bardzo niewielkich stratach dla siebie.

Masterplan jak z Pinky i Mózg, ale jest mały szkopuł :) Ekspert zdaje się zapomniał, że świat jest zglobalizowany. Nie wspominając o tym, że zachód opracował szczepionkę mRNA praktycznie natychmiast, za to testy kliniczne są czasochłonne. Wojskowi nigdy nie darzyli broni biologicznej zbytnim sentymentem z wielu powodów.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, cyjanobakteria napisał:

dałbym sobie obciąć brudne paznokcie, że to nie są nie-emerytowani wirusolodzy

LOL, czyta uważnie:

Cytat

Obaj naukowcy podkreślili, że dowody na wytworzenie koronawirusa w laboratorium są "przytłaczające", a ignoruje się jedynie z powodów politycznych lub zawodowych.

Czy muszę dopowiadać dlaczego emerytowany naukowiec jest bardziej wiarygodny? Wiem, że ty wolisz tych tych zależnych, komunistycznych.

22 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Być może mógłbym pozwać za pomówienie, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że prawnik wybroni cię żółtymi papierami

Nie tylko oszust i hipokryta, ale i tchórz.

22 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

antylogik znowu linkuje do mediów głównego ścieku?

Bo tylko w takie wierzysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, cyjanobakteria napisał:

bo pisałeś tak na długo zanim pojawiły się jakiekolwiek sensowne opracowania w tym temacie, tylko w oparciu o to, że w Wuhan jest laboratorium.

To jest bardzo silna przesłanka. Za mało pewności na prawdę naukową, ale zupełnie wystarczająco na użytek osądu praktycznego, zwłaszcza że Chińczycy zaczęli się zachowywać jakby byli winni :)

24 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Wojskowi nigdy nie darzyli broni biologicznej zbytnim sentymentem z wielu powodów.

Nawet broń chemiczna nie była używana podczas II wojny światowej (nie licząc pocisków fosforowych które oficjalnie są amunicją dymną) - mały wpływ na przebieg działań bojowych i opóźnianie własnej operacji (gazowanie terenu w który chcemy się wbić jest słabe, gazowanie siebie aby powstrzymać natarcie przeciwnika też).

29 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nie wspominając o tym, że zachód opracował szczepionkę mRNA praktycznie natychmiast, za to testy kliniczne są czasochłonne

Szczepionkę trzeba jeszcze wyprodukować. CO prawda  szczepionki mRNA są wdzięczne bo jeden proces produkcyjny pozwala uniwersalnie obsłużyć całą linię produktów, ale akurat nie mieliśmy jeszcze tej infrastruktury, a do tego "kriogeniczne" szczepinki mają małe szanse na zdobycie rynku typowych szczepień.
Gdyby było takich ograniczeń to Pfizer mógłby bezpiecznie zwiększyć moce produkcyjne kilkukrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, Antylogik said:

Nie tylko oszust i hipokryta, ale i tchórz.

Jestem tchórzem, gdyż boję się o własne życie, a ukrywam się, by nie znaleźli mnie ci, którym nie sprzyjam. Mam tu na myśli głównie narodowców i bojówkarzy Radia Maryja :) A tak po za tym, to też cię lubię :)

 

3 hours ago, Antylogik said:

Czy muszę dopowiadać dlaczego emerytowany naukowiec jest bardziej wiarygodny? Wiem, że ty wolisz tych tych zależnych, komunistycznych.

Niczym nie ryzykuje, więc może spekulować otwarcie, ale nie ponosi konsekwencji za gadanie ewentualnych głupot. Kiedyś ktoś wrzucił link do emerytowanego agenta izraelskiego wywiadu, który brylował i nawijał o tajnej współpracy rządu USA z obcymi i UFO. Potem się okazało, że przypadkiem piszę książkę.

 

3 hours ago, peceed said:

To jest bardzo silna przesłanka. Za mało pewności na prawdę naukową, ale zupełnie wystarczająco na użytek osądu praktycznego, zwłaszcza że Chińczycy zaczęli się zachowywać jakby byli winni :)

To prawda, ale z drugiej strony Chiny to jest kraj z potencjałem i ambicjami na mocarstwo światowe w kontrze do zachodu, więc mnie to specjalnie nie dziwi, że nie dają się rozstawiać po kątach. Oczywiście to jest inny standard niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Inna rzecz, że tam toczą się rozgrywki polityczne, wewnątrzpartyjne, a oznaka słabości nie jest Xi Jinping potrzebna. Chociaż rozbawiło mnie, że międzynarodowa wizyta WHO po roku w laboratorium (w eskorcie kolegów z Szanghaju) trwała chyba godzinę :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 19.06.2021 o 17:28, peceed napisał:

Nawet broń chemiczna nie była używana podczas II wojny światowej

Wiem, że to tematyka poboczna do tematu, ale w ostatnim etapie II w.ś. III Rzesza była bardzo mocno nastawiona na produkcje broni chemicznej.

Broń tę utylizowano po wojnie   przede wszystkim w Bałtyku. I jest to na tę chwile bardzo poważny problem, śmierdzące jajo z kótrym żaden rząd nie chcę się na poważnie zmierzyć.

Tutaj info: https://www.defence24.pl/polska-bez-planu-ratowania-baltyku-komentarz

https://www.defence24.pl/nik-potwierdza-zarzuty-defence24pl-baltyk-to-bomba-zegarowa-co-dalej-opinia

Wg. ostrożnych szacunków pod koniec wojny nawet 1/3 nieużytej amunicji bojowej III Rzeszy to była broń chemiczna. "Utylizowano" ją po wojnie wrzucając w bałtyckie głębie. problem pozostał j.w.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, venator said:

Broń tę utylizowano po wojnie   przede wszystkim w Bałtyku. I jest to na tę chwile bardzo poważny problem, śmierdzące jajo z kótrym żaden rząd nie chcę się na poważnie zmierzyć.

Był na defence24 artykuł o tym, jak upadł przetarg na wykonanie statku w PL do obsługi incydentów chemicznych na Bałtyku, który był finansowany ze środków UE. Pamiętam, że Polska miała wyłożyć około 30 mln PLN, jakieś 10-15% kwoty. Dziwna sprawa, wyglądało na to, jakby ktoś próbował kilka razy ubić ten projekt, do skutku. Widzę, że jest artykuł zalinkowany w artykule o ratowaniu Bałtyku. Wtedy sądziłem, że to przez to, że w kasie świecą pustki, bo moto pompa 500+ pompowała w drugą stronę, ale kto wie? Może ktoś jeszcze czytał maile?

https://www.defence24.pl/jak-w-polsce-utopiono-statek-do-oczyszczania-baltyku-

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Prawda? Jest to wszystko zastanawiające. 

Może to również oznaczać, że już niedługo oczyszczaniem „polskiego” dna morskiego zajmą się specjalistyczne, zagraniczne firmy i to nie za unijne, a za polskie pieniądze.

Źródłoj.w.

Bardziej jednak niż złą wolę podejrzewałbym wysoką lub skrajną niekompetncje osób, które tym formalnie się powinny zajmować. Ewentualnie niewydolność urzędniczą, czyli d*pa z każdej strony.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
9 godzin temu, venator napisał:

Wiem, że to tematyka poboczna do teamtu, ale w ostatnim etapie II w.ś. III Rzesza była bardzo mocno nastawiona na produkcje broni chemicznej.

To raczej efekt korupcji systemu niemieckiego - produkcja niepotrzebnej broni nawet pod koniec wojny to był świetny biznes.
Broń chemiczna jest praktycznie bezużyteczna w obronie.

8 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Wtedy sądziłem, że to przez to, że w kasie świecą pustki, bo moto pompa 500+ pompowała w drugą stronę, ale kto wie?

Wielu działań polskiego rządu/władz po prostu nie da się wytłumaczyć zwykłą korupcją i niekompetencją.

7 godzin temu, venator napisał:

Bardziej jednak niż złą wolę podejrzewałbym wysoką lub skrajną niekompetncje osób, które tym formalnie się powinny zajmować. Ewentualnie niewydolność urzędniczą, czyli d*pa z każdej strony.

Sytuacja w której służby wydają się koncentrować jedynie na szukaniu haków daje bardzo duże pole do popisu.

P.S. Albo osiągnęliśmy poziom że już nie mamy środków na 15% wkład własny. Co byłoby absurdem, bo po prostu można je wydrukować.

 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, peceed napisał:

To raczej efekt korupcji systemu niemieckiego - produkcja niepotrzebnej broni nawet pod koniec wojny to był świetny biznes.
Broń chemiczna jest praktycznie bezużyteczna w obronie.

Broni chemicznej nie użyto, bo w III Rzeszy  do 1943 r. było jej po prostu za mało. Na szczęście nie pojawił się nowy Fritz Haber. 

Kiedy zaś Niemcy naprodukowali już dostatecznie dużo tabunu i sarinu, wynikły inne problemy. Brak czasu - alianci byli już u wrót, a do użycia gazu bojowego potrzeba było i wyposażenia ochronnego i oddziałów chemicznych. Nie było kogo ściągnąć bo wiekszość była na froncie lub w kraju w obronie plot. A Speer miał inne zmartwienie - produkcja syntetycznego paliwa.

Oczywiście naciski ze strony przemysłu chemicznego także były ale to problemy produkcyjne hamowały rozwój broni chemicznej.

Hitler sam był ofiarą ataku gazowego ale niestety, pod koniec wojny w  jego  otumanionym narkotykami, psychopatycznym umyślę, znalazł się pomysł taktyki spalonej ziemi, czyli pasa o głębokości ok 200 km wokół reduty alpejsko-sudeckiej. Pas ten miał być zagazowany sarinem, tabunem i somanem. Pomysł ten prawdopodnie torperdował Speer. 

Pewnie zdawał sobie sprawę, że nie ma to sensu, a przyniesie jedynie  cierpienie milionom samych Niemców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2000 roku w pobliżu miasta Pampore w Indiach znaleziono sfosylizowane szczątki trzech słoniowatych. Przed tygodniem naukowcy opublikowali dwa artykuły, z których dowiadujemy się, że mamy tutaj do czynienia z najstarszymi na subkontynencie indyjskim śladami dzielenia mięsa zwierząt przez ludzi.
      Wspomniane słoniowate żyły 300–400 tysięcy lat temu i należały do wymarłego rodzaju Palaeoloxodon, którego przedstawiciele byli dwukrotnie bardziej masywni od współczesnych słoni afrykańskich. Dotychczas tylko raz znaleziono kości tego gatunku rodzaju Palaeoloxodon. Szczątki odkryte w 2000 roku są znacznie bardziej kompletne.
      Zwierzęta zmarły w pobliżu rzeki w dolinie Kaszmir. Wkrótce po śmierci ich szczątki i 87 kamiennych narzędzi wykonanych przez przodka człowieka, zostały przykryte osadami, co pozwoliło zachować je do dnia dzisiejszego. W jednym ze wspomnianych artykułów badacze opisują, jak odkryli wióry z kości, co wskazuje, że ludzie rozbili kości, by pozyskać z nich szpik. W drugim opisano same kości oraz gatunek, do którego należały.
      To jednak zjadł słonie? Tego nie wiemy. Dotychczas na subkontynencie indyjskim skamieniałe szczątki hominina odkryto tylko w jednym miejscu. Znaleziono je w 1982 roku i naukowcy do dzisiaj nie mogą się zgodzić, do jakiego gatunku należał człowiek z Narmada. Pewne jest, że wykazuje on cechy typowe dla starszych i młodszych gatunków homininow, co sugeruje, że na subkontynencie dochodziło do mieszania gatunków i musiał on odgrywać ważną rolę we wczesnym rozprzestrzenianiu się człowieka.
      Teraz dowiedzieliśmy się, że mieszkańcy Indii środkowego plejstocenu – niezależnie od tego, kim byli – jedli słonie. Kamienne narzędzia, które prawdopodobnie wykorzystali do pozyskania szpiku, zostały wykonane z bazaltu, który nie występuje w okolicy znalezienia szczątków. Paleontolodzy sądzą, że surowy materiał został przyniesiony z zewnątrz, a narzędzia wykonano na miejscu.
      Odkrycie ma duże znaczenie dla lepszego zrozumienia obecności człowieka na subkontynencie. Dotychczas najstarsze dowody na dzielenie mięsa zwierzęcego nie były starsze niż 10 tysięcy lat. Być może nie przyglądano się temu zbyt szczegółowo, albo szukano w nieodpowiednich miejscach. Jednak dotychczas nie mieliśmy żadnych dowodów, by ludzie żywili się dużymi zwierzętami na terenie Indii, mówi jeden z badaczy, Advait Jukar, kurator zbiorów paleontologii kręgowców we Florida Museum of Natural History.
      Trzeba tutaj podkreślić, że o ile mamy dowody, iż ludzie pożywiali się na słoniach, to brak dowodów, by je upolowali. Niewykluczone, że zwierzęta zmarły z przyczyna naturalnych, a ludzie je po prostu znaleźli i skorzystali z okazji.
      Wśród skamieniałości znajduje się najbardziej kompletna czaszka gatunku Palaeoloxodon turkmenicus. Jego szczątki znaleziono wcześniej tylko raz. W 1955 roku w Turkmenistanie odkryto fragment czaszki. Wyglądał on inaczej niż czaszki innych Palaeoloxodon, ale nie był na tyle duży, by jednoznacznie stwierdzić, że należy do osobnego gatunku. Problem z rodzajem Palaeoloxodon jest taki, że zęby poszczególnych gatunków są niemal identyczne. Jeśli więc znajdziesz pojedynczy ząb, nie wiesz, do jakiego gatunku należał. Trzeba przyglądać się czaszkom, mówi Jukar.
      Na szczęście w przypadku skamieniałości z Pampore zachowały się kości gnykowe. Są one bardzo delikatne, ale różne u różnych gatunków, dzięki czemu są przydatnym narzędziem do określania przynależności gatunkowej szczątków.
      Zdaniem Jukara, skoro ludzie jedzą mięso od milionów lat, powinniśmy znaleźć więcej szczątków o tym świadczących. Trzeba lepiej poszukać. Oraz zbierać dosłownie wszystko. W przeszłości kolekcjonowano tylko czaszki i kości kończyn. Nie zbierano połamanych kości, które mogły nosić ślady działania ludzi, mówi Jukar.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W środowisku naukowym od dawna trwa debata na temat istnienia diapauzy u ludzi. Zjawisko takie występuje u niektórych gatunków ssaków. Sarna europejska może kontrolować termin porodu. Gdy warunki są niesprzyjające, samica może nosić w macicy uśpiony niezagnieżdżony zarodek, który zaczyna się rozwijać dopiero, gdy warunki do rozrodu się poprawią. Naukowcy z Instytutu Genetyki Molekularnej im. Maxa Plancka oraz Instytutu Biotechnologii Molekularnej Austriackiej Akademii Nauk informują, że i u człowieka może występować mechanizm pozwalający na zatrzymanie rozwoju.
      U różnych gatunków zwierząt diapauza może trwać całymi tygodniami lub miesiącami. Teraz dowiadujemy się, że nie można wykluczyć istnienia takiego mechanizmu u ludzi. Aydan Bulut-Karslıoğlu z Instytutu Maxa Plancka i Nicolas Rivron z Austriackiej Akademii Nauk zidentyfikowali mechanizm molekularny, który kontroluję diapauzę embrionalną i wydaje się, że działa on też w ludzkich komórkach.
      Naukowcy podczas eksperymentów wykorzystali ludzkie komórki macierzyste oraz bazujące na nich modele blastocyst. Uczeni odkryli, że modulacja szlaku sygnałowego mTOR wprowadza komórki w stan uśpienia, bardzo przypominający diapauzę. Szlak mTOR jest głównym regulatorem rozwoju embrionu u myszy. Gdy potraktowaliśmy ludzkie komórki macierzyste i modele blastocyst inhibitorem tego szlaku, zauważyliśmy opóźnienie rozwoju, co oznacza, że ludzkie komórki również zawierają mechanizm molekularny przypominający diapauzę, stwierdza Aydan Bulut-Karslioglu. Stan taki charakteryzuje się spowolnionym podziałem komórkowym, rozwojem i zmniejszeniem możliwości zagnieżdżenia się w macicy. Badania wykazały też, że w ludzkich komórkach możliwość wejścia w ten stan jest ograniczona do etapu blastocyst, zatem do tego samego, co u innych ssaków. Ponadto jest to stan odwracalny i po reaktywacji szlaku mTOR rozwój przebiega normalnie.
      Autorzy badań uważają, że ludzie, podobnie jak inne ssaki, mogą posiadać wbudowany mechanizm czasowego spowalniania rozwoju zarodka, nawet jeśli mechanizm ten nie jest obecnie wykorzystywany. Może być to pozostałość procesu ewolucyjnego, którego już nie używamy. Chociaż utraciliśmy zdolność do naturalnego wprowadzania zarodka w ten stan, nasze eksperymenty wskazują, że możemy wykorzystać ten mechanizm, mówi Rivron.
      Odkrycie może mieć olbrzymie znaczenie dla zapłodnienia in vitro (IVF). Z jednego strony szybszy rozwój poprawia szanse na udane przeprowadzenie IVF, co można by osiągnąć zwiększając aktywność mTOR. Z drugiej strony, wprowadzenie zarodka w stan uśpienia podczas procedury IVF dałoby więcej czasu na ocenę jego stanu oraz zsynchronizowanie go ze stanem organizmu matki, w celu zwiększenia szans na poczęcie potomstwa, wyjaśnia Rivron.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Żyjący 25 tysięcy lat temu ludzie epoki lodowej dojrzewali w tym samym czasie, co ludzie współcześni. Na łamach Journal of Human Evolution opublikowano badania nad dojrzewaniem młodzieży z plejstocenu. Naukowcy, na podstawie 13 szkieletów osób zmarłych w wieku 10–20 lat, zidentyfikowali typowe markery poszczególnych etapów dojrzewania. Mogliśmy określić takie wydarzenia, jak miesiączkowanie czy mutacja głosu, mówi paleoantropolog April Nowell z University of Victoria.
      Podczas badań wykorzystano technikę opracowaną przez główną autorkę badań, Mary Lewis z University of Reading. Polega ona na badaniu stopnia mineralizacji kłów oraz kości dłoni, łokcia, nadgarstka, szyi i miednicy do określenia poziomu dojrzałości, jaki badana osoba osiągnęła w chwili śmierci. Po raz pierwszy moja metoda oceny stanu dojrzałości została wykorzystana na materiale z paleolitu. Jednocześnie jako pierwsi wykorzystaliśmy inną metodę, analizę peptydów, do ustalenia płci tak starych szkieletów, wyjaśnia Lewis.
      Zwykle uważamy, że życie ludzi sprzed tysięcy lat było ciężkie, krótkie i brutalne. Jednak okazuje się, że badani ludzie byli w dość dobrym stanie zdrowia. Większość z nich rozpoczynała dojrzewanie przed osiągnięciem 13,5 roku życia, a kończyła w wieku 20-22 lat. Zatem dzieci i nastolatki epoki lodowcowej dojrzewały podobnie, jak współcześni mieszkańcy bogatych krajów.
      Wśród badanych szkieletów był też Romito 2, najstarszy znany przypadek achondroplazji. Młodzieniec żył 11 tysięcy lat temu, w chwili śmierci miał 16 lat i był w drugiej połowie okresu mutacji. Jego głos był głębszy, jak głos dorosłego. Romito 2 dojrzał już płciowo, mógł mieć dzieci. Jednak z wyglądu przypominał dziecko, co mogło wpływać na to, jak był postrzegany przez swoich pobratymców.
      Choroba Romito 2 uniemożliwiała mu udział w typowych dla jego wieku zajęciach, takich jak polowanie. Po śmierci spoczął w ramionach starszej od siebie kobiety – być może jego matki. Nie wiemy, dlaczego tak go pochowano. Jednak kojarzy się to z gestem związanym z ochroną i dbałością, który może wskazywać, że mimo wieku był bardziej uważany za dziecko niż dorosłego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z jakiego powodu pojawił się duży mózg? Objętość mózgu przedstawicieli taksonu Australopithecine, z którego prawdopodobnie wyewoluował rodzaj Homo, była około 3-krotnie mniejsza, niż mózgu H. sapiens. Tkanka mózgowa jest bardzo wymagająca pod względem metabolicznym, wymaga dużych ilości energii. Co spowodowało, że w pewnym momencie zaczęła się tak powiększać? Najprawdopodobniej było to związane z dietą, a jedna z najbardziej rozpowszechnionych hipotez mówi, że to opanowanie ognia dało naszym przodkom dostęp do większej ilości kalorii. Jednak hipoteza ta ma poważną słabość.
      Francusko-amerykański zespół opublikował na lamach Communications Biology artykuł pod tytułem Fermentation technology as a driver of human brain expansion, w którym stwierdza, że to nie ogień, a fermentacja żywności pozwoliła na pojawienie się dużego mózgu. Hipoteza o wpływie ognia ma pewną poważną słabość. Otóż najstarsze dowody na używanie ognia pochodzą sprzed około 1,5 miliona lat. Tymczasem mózgi naszych przodków zaczęły powiększać się około 2,5 miliona lat temu. Mamy więc tutaj różnicę co najmniej miliona lat. Co najmniej, gdyż zmiana, która spowodowała powiększanie się mózgu musiała pojawić na znacznie wcześniej, niż mózg zaczął się powiększać.
      Katherina L. Bryant z Uniwersytetu Aix-Marseille we Francji, Christi Hansen z Hungry Heart Farm and Dietary Consulting oraz Erin E. Hecht z Uniwersytetu Harvarda uważają, że tym, co zapoczątkowało powiększanie się mózgu naszych przodków była fermantacja żywności. Ich zdaniem pożywienie, które przechowywali, zaczynało fermentować, a jak wiadomo, proces ten zwiększa dostępność składników odżywczych. W ten sposób pojawił się mechanizm, który – dostarczając większej ilości składników odżywczych – umożliwił zwiększanie tkanki mózgowej.
      Uczone sądzą, że do fermentacji doszło raczej przez przypadek. To mógł być przypadkowy skutek uboczny przechowywania żywności. I, być może, z czasem tradycje czy przesądy doprowadziły do zachowań, które promowały fermentowaną żywność, a fermentację uczyniły bardziej stabilną i przewidywalną, dodaje Hecht.
      Uzasadnieniem takiego poglądu może być fakt, że ludzkie jelito grupe jest krótsze niż u innych naczelnych, co sugeruje, iż jest przystosowane do trawienia żywności, w której składniki zostały już wcześniej wstępnie przetworzone. Ponadto fermentacja jest wykorzystywana we wszystkich kulturach.
      Zdaniem uczonych, w kontekście tej hipotezy pomocne byłoby zbadanie reakcji mózgu na żywność fermentowaną i niefermentowaną oraz badania nad receptorami smaku i węchu, najlepiej wykonane za pomocą jak najstarszego DNA.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczestnicy słynnego eksperymentu Milgrama tak bardzo ulegali autorytetowi prowadzącego, że byli w stanie na jego polecenie zadawać silny ból innemu człowiekowi. Takie bezwzględne bezrefleksyjne posłuszeństwo może prowadzić do zbrodni. Naukowcy z Uniwersytetu SWPS powtórzyli eksperyment Milgrama, ale prowadzącym był robot. Okazało się, że ludzie są skłonni podporządkować się poleceniom robota i na jego rozkaz krzywdzić innych.
      W latach 60. XX wieku amerykański psycholog Stanley Milgram, zastanawiając się nad przyczynami, dla których ludzie w czasie II wojny światowej wykonywali zbrodnicze rozkazy, przeprowadził eksperyment, którego celem było wykazanie, na ile H. sapiens ma skłonność do ulegania autorytetom. Osobom, które brały udział w eksperymencie powiedziano, że jego celem jest zbadanie wpływu kar na skuteczność uczenia się. W eksperymencie brał udział uczestnik-nauczyciel oraz uczeń. Eksperymentator zaś kazał nauczycielowi karać ucznia aplikując mu coraz silniejszy wstrząs elektryczny. Uczeń, którym była podstawiona osoba, w rzeczywistości nie był rażonym prądem (ale uczestnik-nauczyciel o tym nie wiedział), jednak w odpowiedzi na rzekomo podawane napięcie elektryczne, krzyczał z bólu. Eksperyment wykazał, że aż 62% uczestników – ulegając autorytetowi eksperymentatora – nacisnęło w końcu na generatorze przycisk 450 V, czyli najwyższy.
      Naukowcy z Uniwersytetu SWPS postanowili sprawdzić, czy ludzie będą równie posłuszni robotowi, jak innemu człowiekowi. Przeniesienie różnych funkcji nadzoru i podejmowania decyzji na robota budzi jednak szczególnie silne emocje, ponieważ wiąże się z różnymi zagrożeniami etycznymi i moralnymi. Pojawia się pytanie, czy wspomniane wyżej posłuszeństwo wykazywane przez badanych zgodnie z paradygmatem Milgrama nadal występowałoby, gdyby to robot (zamiast człowieka, tj. profesora uczelni) kazał uczestnikom zadać elektrowstrząsy innej osobie? Celem naszego badania było udzielenie odpowiedzi na to pytanie, mówi doktor Konrad Maj.
      Doktor Maj we współpracy z profesorem Dariuszem Dolińskim i doktorem Tomaszem Grzybem, powtórzył eksperyment Milgrama, ale w roli eksperymentatora osadzono robota. W grupie kontrolnej eksperymentatorem był człowiek. W badaniach wzięli udział uczestnicy, którzy nie wiedzieli, na czym polegał eksperyment Milgrama. Okazało się, że ludzie ulegają też autorytetowi robota i na jego polecenie są skłonni krzywdzić innych ludzi. Co więcej, zarejestrowano bardzo wysoki poziom posłuszeństwa. Aż 90% uczestników w obu grupach – badanej i kontrolnej – nacisnęło wszystkie przyciski na generatorze, dochodząc do wartości 150 V. Od kilku dekad z powodów etycznych te 150 V przyjmuje się za górną wartość przy eksperymencie Milgrama.
      O ile nam wiadomo, to pierwsze badanie, które pokazuje, że ludzie są skłonni szkodzić innemu człowiekowi, gdy robot nakazuje im to zrobić. Co więcej, nasz eksperyment pokazał również, że jeśli robot eskaluje żądania, instruując człowieka, aby zadawał coraz większy ból innemu człowiekowi, ludzie też są skłonni to zrobić, dodaje doktor Maj.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że ludzie tak mocno uznają autorytet robota, że podążają za jego poleceniami, nawet gdy nie mają one sensu. Tak było np. podczas eksperymentu, w czasie którego osoby ewakuowane z – symulowanego – pożaru, podążały za poleceniami robota, mimo że wskazał im on drogę ewakuacji przez ciemne pomieszczenie bez widocznego wyjścia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...