Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Naukowcy określili prawdopodobne zmiany, dzięki którym koronawirus przeszedł z nietoperzy na ludzi

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Jajcenty napisał:

Czyli wirus jest sztuczny bo mógłby być sztuczny. Wolałbym jakieś bardziej namacalne dowody typu 'sekwencja trzech dodatnich aminokwasów nie zdarza się w przyrodzie'  - takie doniesienie raz gdzieś widziałem - to pierwszy  i jedyny mi znany weryfikowalny dowód sztuczności.

Wszystko opiera się prawdopodobieństwo warunkowe. W sytuacji kiedy w Wuhan robiono badania naukowe nad humanizacją wirusa COVID-19 (wtedy nazywał się inaczej) przez modyfikację białka S, szansa że zupełnie niezależnie pojawiła się na świecie epidemia związana z tym właśnie wirusem, który właśnie przypadkiem przeskoczył na człowieka, i to akurat w Wuhan są znacznie mniejsze niż 1:1000_000. Bez oceniania kodonów. A kodony to dodatkowe potwierdzenie na poziomie chyba 93%, zupełnie zbędne, bo 5 sigma została z nawiązką przekroczone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, Antylogik said:

Przeproś foliarzu.

Kiedy mnie przeprosisz za to, że nazwałeś mnie oszustem? Niby rzekomo świadomie wprowadzam innych w błąd w celu odniesienia korzyści. Być może mógłbym pozwać za pomówienie, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że prawnik wybroni cię żółtymi papierami :) Jesteś dalej foliarzem, nawet jak okaże się, że to wyciek z laba, bo pisałeś tak na długo zanim pojawiły się jakiekolwiek sensowne opracowania w tym temacie, tylko w oparciu o to, że w Wuhan jest laboratorium. Nie wiem czy zauważyłeś, że wygrzebujesz moje wpisy sprzed 6 miesięcy :)

 

1 hour ago, Jajcenty said:

Aż dwóch! Ja bym jednak poczekał.  Nie to żeby się czepiał, ale to CEO i astrofizyk.

Dzięki Jajcenty za zerknięcie, którzy to ci oni, bo dałbym sobie obciąć brudne paznokcie, że to nie są nie-emerytowani wirusolodzy :) Aż dwóch znaleźli, ale za to topowych. To dobrze, że topowi (wp clickbait), bo inaczej mogłoby się okazać, że nie ma nad czym się pochylić. Czy mnie oczy nie mylą, czy antylogik znowu linkuje do mediów głównego ścieku? :) A skoro już mowa o ściekach, to są badania z Barcelony, gdzie wykryto materiał genetyczny wirusa SARS-COV-2 w próbkach z instalacji kanalizacyjnej z Marca 2019 roku. Być może wirus się kisił w środowisku znacznie dłużej niż powszechnie się sądzi, ale nie znalazłem więcej na ten temat, więc być może mają tylko kilka pomiarów i brakuje danych na przykład z innych instalacji.

 

Quote

Jeśli masz broń biologiczną i szczepionkę dla swoich ludzi, możesz siać spustoszenie w gospodarkach konkurujących krajów przy bardzo niewielkich stratach dla siebie.

Masterplan jak z Pinky i Mózg, ale jest mały szkopuł :) Ekspert zdaje się zapomniał, że świat jest zglobalizowany. Nie wspominając o tym, że zachód opracował szczepionkę mRNA praktycznie natychmiast, za to testy kliniczne są czasochłonne. Wojskowi nigdy nie darzyli broni biologicznej zbytnim sentymentem z wielu powodów.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, cyjanobakteria napisał:

dałbym sobie obciąć brudne paznokcie, że to nie są nie-emerytowani wirusolodzy

LOL, czyta uważnie:

Cytat

Obaj naukowcy podkreślili, że dowody na wytworzenie koronawirusa w laboratorium są "przytłaczające", a ignoruje się jedynie z powodów politycznych lub zawodowych.

Czy muszę dopowiadać dlaczego emerytowany naukowiec jest bardziej wiarygodny? Wiem, że ty wolisz tych tych zależnych, komunistycznych.

22 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Być może mógłbym pozwać za pomówienie, ale mam przekonanie graniczące z pewnością, że prawnik wybroni cię żółtymi papierami

Nie tylko oszust i hipokryta, ale i tchórz.

22 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

antylogik znowu linkuje do mediów głównego ścieku?

Bo tylko w takie wierzysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, cyjanobakteria napisał:

bo pisałeś tak na długo zanim pojawiły się jakiekolwiek sensowne opracowania w tym temacie, tylko w oparciu o to, że w Wuhan jest laboratorium.

To jest bardzo silna przesłanka. Za mało pewności na prawdę naukową, ale zupełnie wystarczająco na użytek osądu praktycznego, zwłaszcza że Chińczycy zaczęli się zachowywać jakby byli winni :)

24 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Wojskowi nigdy nie darzyli broni biologicznej zbytnim sentymentem z wielu powodów.

Nawet broń chemiczna nie była używana podczas II wojny światowej (nie licząc pocisków fosforowych które oficjalnie są amunicją dymną) - mały wpływ na przebieg działań bojowych i opóźnianie własnej operacji (gazowanie terenu w który chcemy się wbić jest słabe, gazowanie siebie aby powstrzymać natarcie przeciwnika też).

29 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nie wspominając o tym, że zachód opracował szczepionkę mRNA praktycznie natychmiast, za to testy kliniczne są czasochłonne

Szczepionkę trzeba jeszcze wyprodukować. CO prawda  szczepionki mRNA są wdzięczne bo jeden proces produkcyjny pozwala uniwersalnie obsłużyć całą linię produktów, ale akurat nie mieliśmy jeszcze tej infrastruktury, a do tego "kriogeniczne" szczepinki mają małe szanse na zdobycie rynku typowych szczepień.
Gdyby było takich ograniczeń to Pfizer mógłby bezpiecznie zwiększyć moce produkcyjne kilkukrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, Antylogik said:

Nie tylko oszust i hipokryta, ale i tchórz.

Jestem tchórzem, gdyż boję się o własne życie, a ukrywam się, by nie znaleźli mnie ci, którym nie sprzyjam. Mam tu na myśli głównie narodowców i bojówkarzy Radia Maryja :) A tak po za tym, to też cię lubię :)

 

3 hours ago, Antylogik said:

Czy muszę dopowiadać dlaczego emerytowany naukowiec jest bardziej wiarygodny? Wiem, że ty wolisz tych tych zależnych, komunistycznych.

Niczym nie ryzykuje, więc może spekulować otwarcie, ale nie ponosi konsekwencji za gadanie ewentualnych głupot. Kiedyś ktoś wrzucił link do emerytowanego agenta izraelskiego wywiadu, który brylował i nawijał o tajnej współpracy rządu USA z obcymi i UFO. Potem się okazało, że przypadkiem piszę książkę.

 

3 hours ago, peceed said:

To jest bardzo silna przesłanka. Za mało pewności na prawdę naukową, ale zupełnie wystarczająco na użytek osądu praktycznego, zwłaszcza że Chińczycy zaczęli się zachowywać jakby byli winni :)

To prawda, ale z drugiej strony Chiny to jest kraj z potencjałem i ambicjami na mocarstwo światowe w kontrze do zachodu, więc mnie to specjalnie nie dziwi, że nie dają się rozstawiać po kątach. Oczywiście to jest inny standard niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Inna rzecz, że tam toczą się rozgrywki polityczne, wewnątrzpartyjne, a oznaka słabości nie jest Xi Jinping potrzebna. Chociaż rozbawiło mnie, że międzynarodowa wizyta WHO po roku w laboratorium (w eskorcie kolegów z Szanghaju) trwała chyba godzinę :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 19.06.2021 o 17:28, peceed napisał:

Nawet broń chemiczna nie była używana podczas II wojny światowej

Wiem, że to tematyka poboczna do tematu, ale w ostatnim etapie II w.ś. III Rzesza była bardzo mocno nastawiona na produkcje broni chemicznej.

Broń tę utylizowano po wojnie   przede wszystkim w Bałtyku. I jest to na tę chwile bardzo poważny problem, śmierdzące jajo z kótrym żaden rząd nie chcę się na poważnie zmierzyć.

Tutaj info: https://www.defence24.pl/polska-bez-planu-ratowania-baltyku-komentarz

https://www.defence24.pl/nik-potwierdza-zarzuty-defence24pl-baltyk-to-bomba-zegarowa-co-dalej-opinia

Wg. ostrożnych szacunków pod koniec wojny nawet 1/3 nieużytej amunicji bojowej III Rzeszy to była broń chemiczna. "Utylizowano" ją po wojnie wrzucając w bałtyckie głębie. problem pozostał j.w.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, venator said:

Broń tę utylizowano po wojnie   przede wszystkim w Bałtyku. I jest to na tę chwile bardzo poważny problem, śmierdzące jajo z kótrym żaden rząd nie chcę się na poważnie zmierzyć.

Był na defence24 artykuł o tym, jak upadł przetarg na wykonanie statku w PL do obsługi incydentów chemicznych na Bałtyku, który był finansowany ze środków UE. Pamiętam, że Polska miała wyłożyć około 30 mln PLN, jakieś 10-15% kwoty. Dziwna sprawa, wyglądało na to, jakby ktoś próbował kilka razy ubić ten projekt, do skutku. Widzę, że jest artykuł zalinkowany w artykule o ratowaniu Bałtyku. Wtedy sądziłem, że to przez to, że w kasie świecą pustki, bo moto pompa 500+ pompowała w drugą stronę, ale kto wie? Może ktoś jeszcze czytał maile?

https://www.defence24.pl/jak-w-polsce-utopiono-statek-do-oczyszczania-baltyku-

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Prawda? Jest to wszystko zastanawiające. 

Może to również oznaczać, że już niedługo oczyszczaniem „polskiego” dna morskiego zajmą się specjalistyczne, zagraniczne firmy i to nie za unijne, a za polskie pieniądze.

Źródłoj.w.

Bardziej jednak niż złą wolę podejrzewałbym wysoką lub skrajną niekompetncje osób, które tym formalnie się powinny zajmować. Ewentualnie niewydolność urzędniczą, czyli d*pa z każdej strony.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
9 godzin temu, venator napisał:

Wiem, że to tematyka poboczna do teamtu, ale w ostatnim etapie II w.ś. III Rzesza była bardzo mocno nastawiona na produkcje broni chemicznej.

To raczej efekt korupcji systemu niemieckiego - produkcja niepotrzebnej broni nawet pod koniec wojny to był świetny biznes.
Broń chemiczna jest praktycznie bezużyteczna w obronie.

8 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Wtedy sądziłem, że to przez to, że w kasie świecą pustki, bo moto pompa 500+ pompowała w drugą stronę, ale kto wie?

Wielu działań polskiego rządu/władz po prostu nie da się wytłumaczyć zwykłą korupcją i niekompetencją.

7 godzin temu, venator napisał:

Bardziej jednak niż złą wolę podejrzewałbym wysoką lub skrajną niekompetncje osób, które tym formalnie się powinny zajmować. Ewentualnie niewydolność urzędniczą, czyli d*pa z każdej strony.

Sytuacja w której służby wydają się koncentrować jedynie na szukaniu haków daje bardzo duże pole do popisu.

P.S. Albo osiągnęliśmy poziom że już nie mamy środków na 15% wkład własny. Co byłoby absurdem, bo po prostu można je wydrukować.

 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, peceed napisał:

To raczej efekt korupcji systemu niemieckiego - produkcja niepotrzebnej broni nawet pod koniec wojny to był świetny biznes.
Broń chemiczna jest praktycznie bezużyteczna w obronie.

Broni chemicznej nie użyto, bo w III Rzeszy  do 1943 r. było jej po prostu za mało. Na szczęście nie pojawił się nowy Fritz Haber. 

Kiedy zaś Niemcy naprodukowali już dostatecznie dużo tabunu i sarinu, wynikły inne problemy. Brak czasu - alianci byli już u wrót, a do użycia gazu bojowego potrzeba było i wyposażenia ochronnego i oddziałów chemicznych. Nie było kogo ściągnąć bo wiekszość była na froncie lub w kraju w obronie plot. A Speer miał inne zmartwienie - produkcja syntetycznego paliwa.

Oczywiście naciski ze strony przemysłu chemicznego także były ale to problemy produkcyjne hamowały rozwój broni chemicznej.

Hitler sam był ofiarą ataku gazowego ale niestety, pod koniec wojny w  jego  otumanionym narkotykami, psychopatycznym umyślę, znalazł się pomysł taktyki spalonej ziemi, czyli pasa o głębokości ok 200 km wokół reduty alpejsko-sudeckiej. Pas ten miał być zagazowany sarinem, tabunem i somanem. Pomysł ten prawdopodnie torperdował Speer. 

Pewnie zdawał sobie sprawę, że nie ma to sensu, a przyniesie jedynie  cierpienie milionom samych Niemców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nauka wciąż nie rozstrzygnęła kwestii wyewoluowania dużego mózgu u człowieka. Organ ten wymaga sporych ilości energii, powstaje więc pytanie, skąd energia ta pochodziła, jaki rodzaj żywności nam ją zapewniał. Od dawna mówi się, że przełomowym momentem było opanowanie ognia i obróbka cieplna pożywienia, głównie mięsa. Niedawno jednak pojawiły się wyniki badań wskazujące, że to fermentacja, a nie ogień, umożliwiły powstanie dużego mózgu u Homo. Teraz badacze z Hiszpanii wskazują, że jeśli rzeczywiście ludźmi staliśmy się dzięki jedzeniu mięsa, to dużą rolę w tym odegrała padlina.
      Gdy w latach 60. XX wieku w Afryce znaleziono pierwsze dowody archeologiczne na spożywanie mięsa przez wczesne homininy, wywołało to debatę, czy już wówczas nasi krewniacy polowali czy też korzystali ze znalezionych martwych zwierząt. Naukowcy zaczęli szukać najwcześniejszych dowodów na umiejętność polowania wśród homininów. Uznano, że doszło do liniowego rozwoju umiejętności i gdy tylko homininy nauczyły się polować na duże zwierzęta, natychmiast porzuciły zjadanie padliny. Na wyłonienie się takiego poglądu miało wpływ postrzeganie dużych drapieżników jako zwierząt stojących na szczycie łańcucha pokarmowego – a więc umieszczenie ludzi między nimi – oraz postrzeganie padlinożerstwa jako zajęcia mniej „szlachetnego” i właściwego dla niższych, prymitywnych stworzeń.
      Obecnie, po dziesięcioleciach badań ekologicznych wiemy, że taki pogląd jest nieprawdziwy. Padlina odgrywa ważną rolę w ekosystemie i wszystkie gatunki mięsożerne w jakimś stopniu z niej korzystają. Co więcej, badania nad współczesnymi grupami łowców-zbieraczy pokazują, że i oni korzystają ze znalezionych martwych zwierząt. Jeśli mówimy, że „mięso uczyniło nas ludźmi”, to równie dobrze możemy powiedzieć, że zjadanie padliny uczyniło nas ludźmi, mówi Ana Mateos z Narodowego Centrum Badań nad Ewolucją Człowieka (CENIEH) w Burgos w Hiszpanii. Uczona wraz z kolegami z kilku hiszpańskich uniwersytetów i instytucji badawczych opublikowała na łamach Journal of Human Evolution artykuł, który składnia do przemyśleń na temat wykorzystywania padliny w ludzkiej diecie.
      Autorzy badań zauważają, że główną korzyścią z padliny jest fakt, iż jej pozyskanie wymaga mniej wysiłku i jest mniej ryzykowne, niż polowanie na duże zwierzę. Owszem, od dawna mówi się, że padlina jest rzadkim i nieprzewidywalnym źródłem pożywienia, że spożywanie jej niesie duże ryzyko transmisji patogenów oraz niebezpieczeństwo związane z atakiem drapieżnika, który również chce z padliny skorzystać.
      Jednak badania ekologiczne pokazują coś innego. Po pierwsze, padlina jest łatwiej dostępna niż dotychczas sądzono, ponadto jej dostępność zwiększa się w okresach, gdy jest mniej innych źródeł pożywienia. Martwe zwierzęta są więc ważnym zasobem w warunkach kryzysowych. Odnośnie zaś ryzyka ataków drapieżników to, jak zauważa Ana Mateos, gdy ginie duże zwierzę, jego ciało staje się pożywieniem dla wielu gatunków, które zjadają je w tym samym czasie.
      Autorzy nowych badań stwierdzają też, że ryzyko związane ze spożywaniem padliny wcale nie jest tak duże, jak się uważa. Ludzie są anatomicznie i fizjologicznie przystosowani, by być efektywnymi padlinożercami i dysponują odpowiednimi narzędziami społecznymi i technologicznymi. Kwaśne środowisko ludzkiego żołądka chroni nas przed patogenami i toksynami, ryzyko infekcji zostało znacznie zmniejszone odkąd opanowaliśmy ogień. Ponadto ludzie mogą pokonywać duże odległości zużywając przy tym stosunkowo mało energii w porównaniu z innymi ssakami, co predestynuje nas do długich marszów w poszukiwaniu padliny, wyjaśnia Mateos.
      Badacze zauważają też, że rozwój języka ułatwiał organizowanie się i wymianę informacji, potrzebne do odszukania padliny. Odebranie ofiary drapieżnikowi, który ją upolował, jest stosunkowo łatwe dla grupy ludzi, która może drapieżnika odgonić, nawet rzucając kamieniami. Nie są potrzebne tak zaawansowane narzędzia i techniki, jak przy polowaniu na duże zwierzę. A do przecięcia skóry martwego zwierzęcia wystarczą proste kamienne narzędzia, którymi można posłużyć się też do zeskrobania resztek mięsa ze zwłok pozostawionych przez drapieżniki. Za pomocą większych kamieni można zaś łamać kości, by dostać się do szpiku.
      Zdaniem Hiszpanów, padlinożerstwo nie było cechą charakterystyczną wyłącznie wczesnych homininów. Łowcy-zbieracze zawsze korzystali ze znalezionych martwych zwierząt, gdyż była to wysoce efektywna droga zdobycia pożywienia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kultura Liangzhu, która rozwijała się w delcie Jangcy 5300 lat temu, pozostawiła po sobie jedne z najwcześniejszych miast Azji Wschodniej. Te osady miejsce otoczone były wałami i fosami obronnymi. Wznoszono w nich tamy, ołtarze, warsztaty, budowano kanały. Centrum tej kultury było miasto Liangzhu z wielkim 30-hektarowym centrum pałacowym. W miejskich kanałach i fosie znaleziono liczne ludzkie kości noszące ślady obróbki. Są one datowane na lata 3050–2600 p.n.e., a największa ich liczba pochodzi z lat 2850–2650 p.n.e. Najbardziej charakterystyczną cechą tych kości jest fakt, że obróbka wielu z nich nie została ukończona.
      Modyfikowanie ludzkich kości znane jest z wielu innych kultur. Przedstawiciele kultury mustierskiej używali kawałków czaszki jako narzędzi, a w kulturze magdaleńskiej czaszki służyły jako kubki. Znamy zmodyfikowane czaszki z neolitycznej Turcji, które prawdopodobnie były przedmiotem kultu. Na przełomie er w Ameryce Północnej ludzkie kości były trofeami oraz służyły do kultu przodków, a w Teotihuacán znaleziono guziki, pierścionki czy bransoletki wykonane z kości. Ozdoby z ludzkich kości, pochodzące z późnego okresu Jōmon, znaleziono również w Japonii.
      Na terenie Chin modyfikowane czaszki, pochodzące z około 1050 roku p.n.e., znane są z czasów dynastii Shang. I mimo że znaleziono znacznie starsze ludzkie szczątki z neolitu, żadne z nich nie noszą śladów modyfikacji kości. Niewykluczone zatem, że kultura Liangzhu jest pierwszą w chińskiej prehistorii, która takich modyfikacji dokonywała. To zaś rodzi pytanie, dlaczego rozpoczęto obrabianie kości H. sapiens i dlaczego akurat w Liangzhu.
      Jak wspomnieliśmy, cechą charakterystyczną kości z Liangzhu jest duża liczba nieukończonych obróbek. Japońsko-chiński zespół naukowy, który zajął badaniem tych kości, podzielił je na kilka typów, wśród których znajdowały się kubki z czaszek, kościane maski na twarz, niewielkie płytki wykonane z czaszek czy kości długie ze śladami obróbki na końcach trzonu. Kości należały zarówno do dorosłych, jak i dzieci obu płci. Nie nosiły śladów urazów świadczących, że osoby te zostały zabite. A fakt, że obróbką kości zajmowano się przez co najmniej 200 lat wskazuje, że mamy tutaj do czynienia z tradycją.
      Autorzy badań wysunęli hipotezę, że pojawienie się zwyczaju obróbki ludzkich kości było związane z rozwojem ośrodka miejskiego w Liangzhu. Uważają oni, że fakt, iż obróbka aż 81% kości nie została ukończona, wskazuje, że były one traktowane jak każdy inny materiał, z którym pracował rzemieślnik. Zdaniem badaczy, kości poddawane obróbce, należały do „obcych”. W miarę, jak Liangzhu się rozwijało, wchłaniało kolejnych ludzi, jego mieszkańcy żyli obok „obcych”, których po śmierci nie traktowano tak samo jak „swoich”. Nie upamiętniano ich, ale traktowano utylitarnie.
      Naukowcy nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie, kim mogli być ci „obcy”. Czy były to osoby spoza społeczności czy też ludzie o niższym statusie społecznym, których nie stać było na pochowanie swoich zmarłych? Być może w przyszłości na pytania te odpowiedzą bardziej specjalistyczne badania.
      Wyniki badań zostały opublikowane na łamach Scientific Reports.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzikie szympansy spożywają dziennie 14 gramów etanolu. Biorąc pod uwagę masę ich ciała, to odpowiednik ponad dwóch drinków. Takie wnioski płyną z pierwszych badań, podczas których udało się zmierzyć zawartość etanalu w owocach dostępnych szympansom w ich naturalnym środowisku w Afryce. Nie wiemy, czy małpy celowo spożywają bardziej dojrzałe owoce, z większą zawartością alkoholu. Jednak ich powszechna dostępność w środowisku sugeruje, że alkohol jest zwykłą częścią ich diety i że prawdopodobnie był też częścią diety przodków człowieka.
      Uczeni z USA i Wybrzeża Kości Słoniowej pobrali próbki owoców z Ngogo w Ugandzie i Taï na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Owoce zawierały 0,26% alkoholu wagowo. Prymatolodzy badający szympansy w tych miejscach stwierdzili, że zwierzęta zjadają średnio dziennie 4,5 kilograma owoców, co stanowi około 75% ich diety. Na tej podstawie badacze mogli wyliczyć ilość spożywanego alkoholu.
      Jeśli szympansy wybierają losowo owoce, tak jak my to robiliśmy, to 14 gramów jest ich przeciętnym dziennym spożyciem. Jeśli jednak wybierają bardziej dojrzałe owoce, to te 14 gramów stanowi ostrożnie wyliczoną dolną granicę spożycia, mówi profesor Robert Dudley z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.
      Zwierzęta spożywają alkohol w owocach stopniowo przez cały dzień i nie wykazują żadnych objawów z tym wiązanych. Jednak ciągłe wystawienie na oddziaływanie alkoholu wskazuje, że tak samo było z naszymi przodkami. To jednocześnie wskazówka, że codziennych dawek alkoholu brakuje zarówno w diecie szympansów trzymanych w niewoli, jak i ludzi. Prawdopodobnie ludzka skłonność do spożywania alkoholu wzięła się z tej codziennej ekspozycji, na jaką byli wystawieni nasi wspólni przodkowie z szympansami, dodaje Aleksey Maro z UC Berkeley.
      Profesor Dudley już 20 lat temu zaczął podejrzewać, że H. sapiens lubi alkohol, gdyż odziedziczył to zamiłowanie po przodkach. Przed 11 laty opisał swoją teorię w książce The Drunken Monkey: Why We Drink and Abuse Alcohol. Spotkała się ona z krytyką ze strony wielu naukowców, przede wszystkim prymatologów, którzy stwierdzili, że naczelne nie jedzą sfermentowanych owoców.
      Jednak z czasem podejście innych specjalistów zaczęło się zmieniać. Pojawiało się coraz więcej doniesień o małpach jedzących sfermentowane owoce, publikowano artykuły dotyczące trzymanych w niewoli naczelnych i ich skłonności do alkoholu. Na przykład w 2016 roku naukowcy z Dartmouth University donieśli, że gdy palczakom madagaskarskim i kukangom oferowano sok z różną zawartością alkoholu, zwierzęta najpierw wypijały ten, gdzie alkoholu było najwięcej.
      Nie tylko ssaki lubią alkohol. Pół roku temu Dudley i jego zespół opublikowali wyniki badań, z których dowiadujemy się, że w piórach 10 z 17 gatunków ptaków, które zbadali, znajdowały się metabolity wtórne alkoholu. To wskazuje, zdaniem uczonego, że alkohol spożywają wszystkie zwierzęta, których podstawę diety stanowią owoce.
      Dudley uważa, że zwierzęta mogą celowo wybierać bardziej dojrzałe owoce, gdyż dostarczają one więcej energii, a dodatkowo alkohol może zwiększać przyjemność z jedzenia. Niewykluczone też, że dzielenie się owocami z wysoką zawartością alkoholu ma znacznie przy zacieśnianiu więzi społecznych u zwierząt.
      Badacze zauważyli, że najchętniej jedzone przez szympansy owoce – Ficusa mucuso w Ngogo oraz Parinari excelsa w Taï – zawierają najwięcej alkoholu ze wszystkich, jakie spożywają. Całe grupy samców gromadzą się w koronach F. mucuso i jedzą owoce zanim wybiorą się na wspólny patrol swojego terytorium. Z kolei owoce P. excelsa są chętnie jedzone też przez słonie, o których wiadomo, że pociąga je alkohol.
      Więcej o szympansach spożywających alkohol: Ethanol ingestion via frugivory in wild chimpanzees.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wysoki odsetek ludzi cierpiących na zaburzenia ze spektrum autyzmu to skutek tego, w jaki sposób ewoluowaliśmy, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Molecular Biology and Evolution. Wielu naukowców uważa, że autyzm i schizofrenia mogą być zaburzeniami dotykającymi wyłącznie ludzi. Bardzo rzadko bowiem u zwierząt innych niż H. sapiens obserwuje się zachowania identyfikowane z tymi chorobami.
      Dzięki postępom w analizie RNA pojedynczych komórek wiemy, że komórki mózgu ssaków są bardzo zróżnicowane, a w mózgu ludzi zaszły szybkie zmiany genetyczne, których nie obserwujemy u innych ssaków.
      Autorzy najnowszych badań, Alexander L. Starr i Hunter B. Fraser z Uniwersytetu Stanforda przeanalizowali niedawno opublikowane bazy danych zawierające informacje z sekwencjonowania pojedynczych jąder komórkowych (scRNA-seq) w trzech różnych obszarach mózgu. Zauważyli, że najpowszechniej występujące w zewnętrznej warstwie mózgu neurony L2/3 IT ewoluowały u ludzi wyjątkowo szybko w porównaniu z innymi małpami. A co najbardziej zaskakujące, ta błyskawiczna ewolucja wiązała się z olbrzymimi zmianami w genach, które powiązane są z autyzmem. Prawdopodobnie cały proces napędzany był selekcją naturalną właściwą wyłącznie dla rodzaju Homo.
      Starr i Fraser uważają, że wyniki ich badań bardzo silnie wskazują, że podczas ewolucji człowieka doszło do pojawienia się genów odpowiedzialnych za autyzm. Jednak przyczyny takiej zmiany nie są jasne. Nie wiemy, jakie korzyści z tych genów mogli odnosić nasi przodkowie. Niewiele bowiem wiemy o anatomii mózgu, połączeniach między neuronami czy zdolnościach poznawczych przodków H. sapiens. Badacze spekulują, że być może geny powodujące autyzm odpowiadają też za spowolnienie rozwoju, dzięki czemu nasze mózgi po urodzeniu rozwijają się wolniej niż na przykład mózgu szympansów. Warto też zauważyć, że autyzm i schizofrenia często zaburzają właściwe człowiekowi umiejętności wytwarzania i rozumienia mowy.
      Być może geny, które powodują autyzm, dały nam korzyść w postaci spowolnienia rozwoju mózgu, co umożliwiło wykształcenie się złożonego języka oraz bardziej złożonych procesów myślowych. Nasze badania wskazują, że te same zmiany genetyczne, które spowodowały, że ludzki mózg jest unikatowy, powodują też, że jest bardziej neuroróżnorodny, mówi Starr.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu milionów lat u naszych przodków doszło do radykalnej zmiany miednicy, dzięki czemu my możemy poruszać się na dwóch nogach w postawie wyprostowanej. Przez długi czas szczegóły tej zmiany pozostawały tajemnicą, aż niedawno na łamach Nature naukowcy z USA, Wielkiej Brytanii i Irlandii opisali dwie zmiany genetyczne, które doprowadził do tej rewolucji.
      Wykazaliśmy, że w tym zakresie doszło do całkowitej zmiany mechaniki. Nie ma tutaj analogii do żadnych innych naczelnych. Wyewoluowanie czegoś zupełnie nowego, przejście od płetw do nog czy pojawienie się skrzydeł nietoperzy z palców wymaga olbrzymich zmian w rozwoju. U ludzi doszło do takich samych masowych zmian w przypadku miednicy, mówi profesor Terence Capellini z Uniwersytetu Harvarda.
      Od dawna wiadomo, że H. sapiens ma unikatową budowę miednicy. U naszych najbliższych krewniaków kości biodrowe są wysokie, wąskie i ustawione w kierunku przednio-tylnym, co pomaga w zakotwiczeniu dużych mięśni umożliwiających wspinaczkę po drzewach. U ludzi kości te obróciły się na boki i rozchyliły. Przyczepione do nich mięśnie umożliwiają przenoszenie ciężaru wyprostowanego ciała z jednej nogi na drugą.
      Po analizie dziesiątków tkanek ludzkich płodów i muzealnych okazów naczelnych, naukowcy doszli do wniosku, że ewolucja miednicy naszych przodków przebiegała w dwóch głównych etapach. Najpierw płytka wzrostu uległa obróceniu o 90 stopni, dzięki czemu kości biodrowe rosły wszerz, a nie na wysokość, a później doszło do zmian harmonogramu tworzenia kości w życiu embrionalnym.
      Na wczesnych etapach rozwoju płytka wzrostowa kości biodrowej człowieka formuje się – jak u innych naczelnych – według osi wzrostu przebiegającej od głowy do ogona. Jednak około 53. dnia rozwoju dochodzi do radykalnej zmiany. Płytki wzrostowe u ludzi obracają się prostopadle względem pierwotnej osi, co prowadzi do skrócenia i poszerzenia kości biodrowej.
      Kolejną zmianą jest harmonogram tworzenia się kości. Zwykle powstają one wokół pierwotnego centralnego ośrodka kostnienia, w środkowej części kości. Jednak w przypadku miednicy kostnienie rozpoczyna się w tylnej części kości krzyżowej i rozprzestrzenia promieniście. Kostnienie wnętrza jest opóźnione o 16 tygodni w porównaniu z innymi naczelnymi, co pozwala zachować naszej miednicy swój wyjątkowych kształt w trakcie wzrostu. Miednica o takim kształcie, jaką mamy, pojawia się w 10. tygodniu życia płodowego.
      Naukowcy zidentyfikowali ponad 300 genów, które biorą udział w utworzeniu się naszej wyjątkowej miednicy. Najważniejsze z nich to SOX9 i PTH1R, odpowiedzialne za zmianę kierunku wzrostu oraz RUNX2, który kontroluje zmianę kostnienia.
      Zdaniem autorów badań, zmiany ewolucyjne umożliwiające nam pionową postawę, rozpoczęły się między 5 a 8 milionów lat temu od reorientacji płytki wzrostowej. Natomiast proces opóźnienia kostnienia pojawił się w ciągu ostatnich 2 milionów lat. Zmiany te trwały bardzo długo, a w ich przebiegu znaczenie miały np. takie wydarzenia jak pojawienie się dużego mózgu. Ewolucja musiała „wybrać” pomiędzy dwiema korzyściami - wąską miednicą umożliwiającą sprawne poruszanie się po drzewach, a szeroką, pozwalającą na urodzenie dziecka z dużym mózgiem.
      Najstarsza skamieniała miednica, na której widać zachodzące zmiany w kierunku dwunożności i postawy wyprostowanej, należy etiopskiego Ardipiteka sprzed 4,4 milionów lat.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...