Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Fraza „myślenie nie boli” właśnie nabrała dosłownego znaczenia. Grupa kanadyjskich naukowców przeprowadziła niedawno eksperyment, który wykazał, że ludzie często wolą poddać się fizycznemu bólowi niż wykonać złożone zadanie umysłowe. I to dosłownie – badani mieli do wyboru ból albo myślenie.

Wysiłek poznawczy jest opisywany jako nieprzyjemne doświadczenie i ludzie starają się go unikać. Stąd też obecność w różnych językach fraz „głowa mnie boli od myślenia” czy „myślenie nie boli”. Jako, że jest to doświadczenie awersyjne, wymaga to oceny korzyści wynikających z większego wysiłku umysłowego, w porównaniu z korzyściami z podjęcia mniej wymagających działań. A jako, że intensywne myślenie jest metaforycznie łączone z bólem – co widać na powyższej podanych przykładach powszechnie używanych zdań – Kanadyjczycy postanowili sprawdzić, czy istnieje pozametaforyczny związek pomiędzy bólem a myśleniem. Zbadnia tej kwestii podjęli się Todd A Vogel, A Ross Otto i Mathieu Roy z McGill University oraz Zachary M Savelston z Carleton University.

Uczestnicy eksperymentu mieli do wyboru albo wykonanie zadania umysłowego, albo doświadczenie fizycznego bólu. Można by pomyśleć, dlaczego ktoś miałby wybrać ból. Zadania umysłowe mogą być nudne, mało atrakcyjne, ale są bezbolesne, mówi Vogel. Bardzo jednak myliłby się ten, kto sądzi, że dla uniknięcia bólu ludzie wolą chwilę pomyśleć. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej.

Wśród 39 badanych tylko 1 osoba zawsze wybierała zadanie umysłowe. Każda z pozostałych 38 osób przynajmniej raz wybrała ból zamiast konieczności myślenia.

Pomysł, że ludzie gdy tylko mogą unikają wysiłku umysłowego nie jest nowy. Ideę ten dyskutował już wpływowy XIX-wieczny psycholog William James, przypomina profesor Amitai Shenav z Brown University. Nie ma w tym nic dziwnego, wysiłek umysłowy może być niezwykle wyczerpujący. Równie mocno co wysiłek fizyczny.

Specjaliści nie od dzisiaj zastanawiają się, jak daleko ludzie mogą się posunąć, byle tylko nie myśleć. Wcześniej wykonywano eksperymenty mające na celu zbadanie tej kwestii. Jednak w eksperymentach tych porównywano większy i mniejszy wysiłek umysłowy lub też płacono za podjęcie większego wysiłku, badając, jak bardzo musi rosnąć cena w relacji do wzrostu poziomu trudności. Kanadyjczycy wprowadzili jednak zupełnie nowy element – fizyczny ból. Wykonywanie zadań poznawczych jest negatywnym odczuciem. W tym eksperymencie porównano je wprost z innym eksperymentem poznawczym. To bardzo elegancka metoda, mówi Shenav.

Na potrzeby badań naukowcy najpierw określili indywidualny próg bólu każdego z uczestników, wykorzystując w tym celu stymulator termosensoryczny. To urządzenie, które nagrzewa się do konkretnej temperatury, a następnie szybko chłodzi, by nie dopuścić do uszkodzenia skóry. Uczestnicy badań musieli określić na skali 0–100 intensywność odczuwanego bólu, gdzie 0 oznaczało brak bólu, a 100 – bardzo intensywny ból.

Później uczestnicy mieli do wykonania test pamięciowy N-back. Służy on do oceny wzrokowej pamięci operacyjnej. Osobie badanej na ekranie komputera pokazuje się cyfra lub litera (Kanadyjczycy użyli liter), jej zadaniem jest jak najszybsze naciśnięcie klawisza odpowiadającego temu, co pojawiło się na ekranie. Test ten na poziomie 0 jest banalnie prosty. Jednak wraz z kolejnymi poziomami pojawiają się problemy. Poziom 1-back oznacza bowiem, że gdy pojawia nam się litera, musimy nacisnąć klawisz, odpowiadający literze, która ją poprzedzała. Przy poziomie 2-back musimy nacisnąć klawisz litery, jeszcze wcześniejszej. Innymi słowy, musimy sobie przypomnieć, jaką literę widzieliśmy 2 litery wcześniej i taki klawisz nacisnąć.

Vogel i jego koledzy użyli testu 5-back. Wykorzystano też, jak pamiętamy, ból. Używając informacji o progu bólu każdego z uczestników badania określono dla każdego z nich pięć poziomów od 10 do 80 ze wspomnianej wcześniej 100-punktowej skali. Test N-back zostały losowo wymieszane z progami bólu każdego z badanych. I każdy z nich mógł zdecydować, czy chce wykonywać zadanie umysłowe, czy woli doświadczyć bólu.

Jeśli jest wybór pomiędzy największym natężeniem bólu a najmniejszym wysiłkiem umysłowym, to spodziewamy się, że ludzie wybiorą wysiłek umysłowy. I prawdopodobnie prawdziwa będzie też sytuacja odwrotna, czyli wybór bólu jeśli jest to ból o najmniejszym natężeniu gdy trzeba wykonać najbardziej wymagającą pracę umysłową, mówi Vogel. Naukowców jednak interesowało to, co mieści się pomiędzy tymi ekstremami. Co się dzieje, gdy dochodzi do równowagi bólu i wysiłku? Co wybierają ludzie?

Uśrednione wyniki badań wykazały, że ludzie wybierają ból w 28% przypadków. Uśrednienie to nie bierze pod uwagę różnych poziomów bólu i wysiłku umysłowego. Jeśli zaś przyjrzymy się poszczególnym poziomom bólu, to okazuje się, że gdy do wyboru był największy ból lub test 4-back, ludzie wybierali ból średnio w 28% przypadków. Na pośrednim poziomie, gdzie ból i wysiłek się równoważył, doszło też do równego rozkładu wyboru. Jest pewien punkt, w którym ludzie równo oceniają ból i wysiłek umysłowy. To punkt, w którym wybór pomiędzy nimi równie dobrze mógłby zostać dokonany za pomocą rzutu monetą, mówi Vogel.

Uczeni dokonali też pewnej interesującej obserwacji. Otóż, gdy uczestnicy badań dokonywali wyboru ból czy myślenie, to tam, gdzie wybrali myślenie wybór był dokonywany bardzo szybko, jednak gdy ostatecznie wybierali ból, dłużej się nad tym zastanawiali. To może wskazywać, że chęć uniknięcia bólu jest potrzebą bardziej podstawową niż chęć uniknięcia wysiłku umysłowego. Natychmiast zabieramy ręce znad rozgrzanego palnika, nie musimy o tym myśleć, mówi Vogel. To błyskawiczne działanie. Natomiast uniknięcie wysiłku umysłowego prawdopodobnie wymaga bardziej aktywnego procesu podejmowania decyzji.

Oczywiście są sytuacje, gdy wysiłek umysłowy sprawia nam przyjemność. Celowo angażujemy się w rozwiązywanie krzyżówek czy sudoku. Ci uczestnicy opisywanego tutaj eksperymentu, którzy lubili tego typu rozrywki umysłowe, z większym prawdopodobieństwem wybierali test. Jednak w miarę, jak trudność N-back rosła, nawet i oni czasami woleli ból.

W przyszłości podobne badania można prowadzić korzystając z testów badających różne rodzaje wysiłku umysłowego skojarzone z różnymi nieprzyjemnymi odczuciami, nie tylko bólem, ale nieprzyjemnymi zapachami, dźwiękami czy sytuacjami społecznymi. Wiemy, że w kwestii ludzkiej psychiki i dokonywania wyborów jest wiele jeszcze do zrobienia. Dość przypomnieć eksperyment z 2014 roku, gdy ludzie woleli zostać porażeni prądem o średnim natężeniu niż samotnie siedzieć w pokoju z własnymi myślami w głowie. Innym interesującym aspektem może być badanie w ten sposób różnic pomiędzy osobami zdrowymi, a osobami cierpiącymi na różne choroby, to zaburzeń nastrojów po chroniczny ból.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej, gdy jest się swoim szefem w firmie budowlanej i nie dość że całość trzeba zaprojektować, to jeszcze wykonać. Pamiętam że przy projektowaniu instalacji miałem podobne zmęczenie i znużenie, ale po wykonaniu instalacji miałem ból rąk i pleców. Nie wiem co jest lepsze. Od jednego i drugiego chce się tylko leżeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 11.12.2020 o 13:02, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Wykonywanie zadań poznawczych jest negatywnym odczuciem.

Nie nazwałbym N-Back zadaniem "poznawczym".

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz już rozumiem jakie znaczenie terapeutyczne miało w dawnych czasach bicie matołów w szkołach. Okazuje się że jest to naukowa metoda mająca na celu pobudzenie do pracy leniwego mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 13.12.2020 o 12:59, Pii napisał:

Teraz już rozumiem jakie znaczenie terapeutyczne miało w dawnych czasach bicie matołów w szkołach. Okazuje się że jest to naukowa metoda mająca na celu pobudzenie do pracy leniwego mózgu.

O ile rozbawił mnie ten komentarz, bo pomyśleć można o czymś podobnym, o tyle jak widać poniżej, jest to metoda nieskuteczna i/lub krótkotrwale skuteczna:

W dniu 11.12.2020 o 13:02, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Bardzo jednak myliłby się ten, kto sądzi, że dla uniknięcia bólu ludzie wolą chwilę pomyśleć. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nastolatki, które podczas miesiączki cierpią na ból o średnim lub silnym natężeniu, są narażone na większe ryzyko występowania w życiu dorosłym bólu chronicznego, w tym bólu występującego poza miednicą, ujawniają naukowcy z University of Oxford. Badania, których wyniki opublikowano na łamach The Lancet Child & Adolescent Health, są pierwszymi na dużą skalę, których celem było sprawdzenie, w jaki sposób bolesne miesiączki w wieku nastoletnim są powiązane z bólami u młodych dorosłych kobiet.
      Uczeni z Oksfordu przeanalizowali dane ponad 1100 uczestniczek badań Avon Longitudinal Study of Parents and Children (ALSPAC) i stwierdzili, że dziewczęta, które w wieku 15 lat odczuwały silne bóle miesiączkowe, w wieku 26 lat były narażone na o 76% wyższe ryzyko rozwoju chronicznego bólu niż ich rówieśnice, które przechodziły bezbolesne miesiączki. W przypadku 15-latek z bólem o średnim natężeniu ryzyko rozwoju chronicznego bólu było o 65% wyższe. Naukowcy zauważyli jasny związek pomiędzy natężeniem bólu miesiączkowego w okresie nastoletnim, a występującymi później chronicznymi bólami w różnych miejscach ciała, w tym bólami głowy, pleców, brzucha i stawów.
      Od dawna wiemy, że bolesne miesiączki mogą zniszczyć życie nastolatek, wpływając na ich rozwój społeczny, edukację i zdrowie psychiczne. Wiemy też, że większość z nich nie szuka pomocy, a te, które szukają, mogą być lekceważone, mówi się im, że to normalne. Nasze badania pokazują, że bolesne miesiączki w wieku nastoletnim mogą też kształtować przyszłe życie. Ból chroniczny, gdy już się pojawi, jest trudny do zarządzania i ma daleko idące konsekwencje zarówno na poziomie indywidualnym, jak i społecznym. Odkrycie związku pomiędzy bolesnymi miesiączkami w wieku nastoletnim, a chronicznym bólem w wieku dorosłym to dzwonek alarmowy, mówi profesor Katy Vincent, jedna z autorek badań.
      Już wcześniejsze badania sugerowały istnienie takiego związku, jednak miały one liczne wady: były krótkoterminowe, przeprowadzane na małych próbkach, nie odzwierciedlały reprezentatywnej próbki populacji. Wykorzystanie bazy ALSPAC, jeden z najlepszych baz reprezentujących populację Wielkiej Brytanii, znakomicie poprawia jakość obecnie przeprowadzonych badań. Ponadto wcześniejsze prace skupiały się na bólach występujących w miednicy. Obecne jest pierwszym, w którym ujawniono związek bolesnych miesiączek u nastolatek z chronicznymi bólami w innych częściach ciała.
      Wiek nastoletni to okres zwiększonej neuroplastyczności, kiedy to mózg i cały układ nerwowy są zdolne do większej adaptacji i – potencjalnie – są bardziej wrażliwe na powtarzalne sygnały bólowe. Bóle menstruacyjne występujące w tym krytycznym okresie mogą powodować długoterminowe zmiany w przetwarzaniu sygnałów bólowych przez organizm, zwiększając ryzyko rozwoju chronicznego bólu w przyszłości, dodaje Vincent.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki rzadkiej mutacji genetycznej Jo Cameron żyje bez bólu, jej rany szybciej się goją, a kobieta nigdy nie odczuwa lęku i strachu. Przed dwoma laty naukowcy z University College London (UCL) odkryli u niej zmutowany gen FAAH-OUT, a teraz opisali unikatowy mechanizm molekularny, za pomocą którego mutacja wyłącza ekspresję genu FAAH oraz wpływa na inne szlaki molekularne powiązane z gojeniem się ran i nastrojem. Ich odkrycie może stać się przyczynkiem do nowych prac w obszarach, w których Jo Cameron jest tak wyjątkowa.
      Kobieta trafiła pod opiekę genetyków z UCL w 2013 roku, gdy jej lekarz zauważył, że nie odczuwa ona bólu po dużych zabiegach chirurgicznych na biodrze i dłoni. Naukowcy z Londynu przez 6 lat poszukiwali przyczyny tego zjawiska, aż zidentyfikowali gen, który nazwali FAAH-OUT, zawierający rzadką mutację. Połączenie z inną, częściej spotykaną mutacją w genie FAAH, dało Jo unikatowe cechy.
      Co interesujące, gen FAAH-OUT znajduje się w „śmieciowym DNA”. To DNA niekodujące, które stanowi aż 98% genomu, a o którym do niedawna sądzono, że nie odgrywa żadnej roli. Ostatnio pojawia się jednak coraz więcej badań wskazujących na to, że „śmieciowe DNA” jest niezwykle ważne, a jedne z nich wskazują, że być może dzięki niemu jesteśmy ludźmi. Teraz okazało się, że FAAH-OUT wpływa na ekspresję genu FAAH, który stanowi część układu endokannabinoidowego i oddziałuje na odczuwanie bólu, nastrój oraz pamięć. Zrozumienie, w jaki sposób FAAH-OUT wpływa na ekspresję FAAH może pomóc np. w opracowaniu nowych leków przeciwbólowych.
      Dzięki Jo Cameron naukowcy dowiedzieli się, że FAAH-OUT ma wpływ na ekspresję FAAH, a gdy wpływ ten – tutaj w wyniku mutacji – zostaje znacznie zmniejszony, dochodzi do dużej redukcji poziomu aktywności enzymów FAAH. FAAH-OUT to niewielki punkt na rozległym oceanie, który dopiero zaczęliśmy mapować. Stanowi on molekularną podstawę do pozbycia się bólu, zidentyfikowaliśmy też szlaki molekularne wpływające na nastrój i gojenie się ran. A na to wszystko ma wpływ mutacja w FAAH-OUT. Myślę, że nasze badania będą miały istotny wpływ na takie obszary naukowe jak gojenie się ran, depresja i wiele innych, mówi jeden za autorów badań, doktor Andrei Okorokov.
      Analizy pokazały też, że mutacja, którą posiada Jo Cameron, a która wyłączyła FAAH, doprowadziła też do wyłączenia 348 innych genów oraz włączenia 797. Są wśród nich zmiany w szlaku WNT, który jest powiązany z gojeniem się ran. Zaobserwowano na przykład zwiększoną aktywność genu WNT16, który jest wiązany z regeneracją kości. Innymi istotnymi genami, których aktywność została zmieniona są BNDF, wiązany z regulacją nastroju oraz ACKR3, który wpływa na regulację poziomu opioidów. To te zmiany mogą powodować, że Jo Cameron nie czuje niepokoju, strachu czy bólu.
      Początkowe odkrycie mutacji genetycznej u Jo Cameron było niezwykle ekscytujące. Ale dopiero teraz zaczyna robić się naprawdę ciekawie. Dzięki dokładnemu zrozumieniu, co dzieje się na poziomie molekularnym możemy próbować zrozumieć, jak działa cały mechanizm biologiczny, a to otwiera drogę do odkrycia leków, które pewnego dnia będą miały olbrzymi wpływ na życie pacjentów, dodaje profesor James Cox.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego, Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, Uniwersytetu Harvarda, Uniwersytetu Łódzkiego, japońskiego RIKEN, fińskiego Uniwersytetu w Oulu i 20 innych instytucji naukowych, opublikowali wyniki największych na świecie badań nad genetycznymi podstawami endometriozy. W ich trakcie przeanalizowali genomy 60 674 kobiet cierpiących na endometriozę oraz 701 926 pań, których ta choroba nie dotknęła.
      Badania dostarczyły przekonujących dowodów na istnienie wspólnych podstaw genetycznych dla endometriozy i innych rodzajów bólu pozornie z nią nie związanych, w tym z migrenami, bólem pleców i rozsianymi po różnych częściach ciała. Okazało się również, że istnieje różnica w podstawach genetycznych pomiędzy endometriozą dotykającą jajników a przypadkami, gdy choroba manifestuje się w inny sposób. Odkrycie może otworzyć drogę do zaprojektowania leków uwzględniających różne typy endometriozy oraz do zmian sposobu leczenia bólu w endometriozie.
      Endometrioza ma zgubny wpływ na jakość życia dotkniętych nią kobiet. Szacuje się, że cierpi na nią 5–10 procent (190 milionów) pań w wieku reprodukcyjnym. Choroba, w wyniku której komórki wyściółki macicy (endometrium), rozprzestrzeniają się poza macicę, powoduje ciągłe silne bóle, chroniczny stan zapalny, bezpłodność, chroniczne zmęczenie, depresję. Endometrium może pojawić się w wielu niespodziewanych miejscach – chociażby na jelitach, pęcherzu, nerkach – powodując niezwykle silne bóle i powoli uszkadzając zaatakowane organy. Sytuację kobiet pogarsza fakt, że endometrioza jest bardzo późno diagnozowana (średnio 8 lat od pojawienia się pierwszych objawów), a jedyną pewną metodą diagnozy jest przeprowadzenie zabiegu chirurgicznego. Obecnie nie istnieje żaden sposób leczenia endometriozy. Kobiety na nią cierpiące czekają wielokrotne zabiegi chirurgiczne oraz leczenie hormonalne z jego licznymi skutkami ubocznymi. Niewiele też wiadomo o przyczynach endometriozy. Istnieją jednak przesłanki wskazujące, że pewną rolę odgrywają tutaj czynniki genetyczne.
      Dlatego też międzynarodowy zespół naukowy postanowił przyjrzeć się tej kwestii. Uczeni zidentyfikowali w genomie 42 miejsca, w których mogą pojawiać się wersje genów zwiększające ryzyko wystąpienia endometriozy. Łącząc te warianty z profilami molekuł występujących w endometrium i we krwi, zidentyfikowali cały liczne geny, które mogą brać udział w rozwoju choroby. Dzięki tej wiedzy można będzie zacząć prace nad lekami dostosowanymi do podtypu choroby. Okazało się na przykład, że warianty niektórych genów są silniej powiązane z endometriozą jajników niż z jej rozprzestrzenianiem się w miednicy.
      Przede wszystkim zaś zauważyli, że wiele genów związanych z endometriozą ma też związek z odczuwaniem bólu. Okazało się, że istnieją podobieństwa genetyczne pomiędzy endometriozą a wieloma rodzajami chronicznego bólu. Być może uda się tę wiedzę wykorzystać do opracowania niehormonalnych leków zwalczających ból w endometriozie lub też przystosować obecnie istniejące metody leczenia bólu dla kobiet z endometriozą.
      Endometrioza jest obecnie uznawana za jeden z głównych problemów zdrowotnych negatywnie wpływających na życie kobiet. Dzięki wykorzystaniu genomów ponad 60 000 kobiet z endometriozą oraz bezprecedensowej współpracy 25 instytucji naukowych zdobyliśmy olbrzymią ilość informacji na temat genetycznych podstaw endometriozy. Pozwoli to na opracowanie nowych metod leczenia, z korzyścią dla milionów kobiet na całym świecie, mówi profesor Krina Zondervan z Endometriosis CaRe Centre na Uniwersytecie Oksfordzkim.
      Artykuł The genetic basis of endometriosis and comorbidity with other pain and inflammatory conditions został opublikowany w najnowszym numerze Nature Genetics.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Królewskim Muzeum Sztuk Pięknych (Koninklijk Museum voor Schone Kunsten Antwerpen, KMSKA) w Antwerpii od 1 lutego trwa miesięczny performance „The Author is Present”. Na jednej z sal ustawiono boks, w którym siedzi pisarka Saskia De Coster pracująca nad swoją kolejną książką.
      Zapowiadając miesięczny pobyt w muzeum w mediach społecznościowych, De Coster wspomniała o największym wyzwaniu w swojej pisarskiej karierze. Projekt zakłada, że Saskia będzie zarówno pracować, jak i spać w KMSKA. Na zamieszczonym przez KMSKA na YouTube'ie filmie widać, jak kobieta przygotowuje się do eksperymentu. Przechadza się po muzeum i wreszcie nadmuchuje materac, na którym rozkłada śpiwór. Potem światła gasną...
       

      Pisząca po flamandzku autorka ma ukończyć swoje najnowsze dzieło w przeszklonym boksie o powierzchni 12 metrów kwadratowych. De Coster liczy, że będą ją inspirować zwiedzający i wiszące na ścianach dzieła sztuki.
      Nietrudno zauważyć, obmyślona z Inge Jooris akcja nawiązuje do znanego performance'u Mariny Abramović o tym samym tytule; 13 lat temu był on częścią retrospektywnej wystawy artystki w nowojorskim Museum of Modern Art. W godzinach otwarcia instytucji Abramović tkwiła nieruchomo na krześle. Naprzeciw niej znajdowało się puste krzesło, na którym zasiadały kolejne osoby. Marina patrzyła na nie w milczeniu. Każdy mógł spędzić z performerką dowolną ilość czasu. Na stronie internetowej MoMA prowadzono transmisję na żywo. Performance stał się głównym tematem dokumentu Matthew Akersa „Marina Abramović: Artystka obecna”. W sumie artystka spędziła w bezruchu aż ok. 700 godzin. W odróżnieniu od Saskii, nie spała jednak w muzeum.
      Powieść, nad którą De Coster pracuje, dotyczy kwestii nieosiągalności, straty i poszukiwania więzi. Twórczy proces pisania zawsze ludzi fascynował, był jednak w dużej mierze nieuchwytny i niedostępny, bo odbywał się poza zasięgiem ich wzroku. Zwykle to pisarz obserwuje, tym razem - na miesiąc - role się odwracają.
      Akcja Saskii to swoisty powrót do korzeni, bo jako dziecko miała w zwyczaju pisać schowana w małej ogrodowej szopie. Pisarka zabrała ze sobą laptop i 28 książek. Podczas eksperymentu może obserwować ludzi odwiedzających muzeum, ale nie będzie się z nimi porozumiewać. Chodzi o pokazanie ewolucji procesu pisania, gdy pisarz całkowicie odcina się od współczesnego świata mediów i jakiejkolwiek formy komunikacji - wyjaśniono na stronie KMSKA.
      Urodzona w 1976 r. Saskia De Coster opublikowała swoją pierwszą powieść pt. „Vrije Val” (Swobodne spadanie) w 2002 r. Od tej pory wydała kilkanaście książek, w tym bestsellerową „Wij en Ik” (My i ja). Publikuje także w prasie. Oprócz tego jest artystką wizualną.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badacze z Karolinska Institutet opublikowali na łamach Pharmacy and Clinical Pharmacology artykuł, z którego dowiadujemy się, że konopie indyjskie nie są pomocne w uśmierzaniu bólu. Wnioski płynące z przeprowadzonej przez nich metaanalizy zgadzają się z wnioskami, do jakich przed kilkoma miesiącami doszli naukowcy z Oregon Health & Science University (OHSU).
      W ostatnich dziesięcioleciach kolejne kraje zalegalizowały używanie marihuany do celów leczniczych. Jedną z głównych przyczyn, dla których medyczna marihuana jest używana, jest uśmierzanie bólu. Wciąż jednak nie jest jasne, na ile to skuteczna metoda.
      Dlatego też naukowcy z Karolinska postanowili przyjrzeć się badaniom naukowym, których autorzy szukali odpowiedzi na tak postawione pytanie. Poszukiwali randomizowanych kontrolowanych badań, podczas których używanie cannabis w celu leczenia bólu było porównywane z używaniem placebo. Szczególnie skupiali się na badaniach, w których intensywność odczuć bólowych oceniano przed i po leczeniu. Znaleźli 20 studiów, które spełniały takie kryteria. Obejmowały one w sumie niemal 1500 osób. Tak mała liczba odpowiedniej jakości badań na ten temat potwierdza, że istnieje bardzo mało dowodów wskazujących, że produkty z konopi pomagają w leczeniu bólu.
      Prace, które analizowali Szwedzi, opisywały badania na temat różnych rodzajów bólu, który próbowano uśmierzać za pomocą różnych produktów z konopi, od pigułek i sprejów, poprzez olejki po palenie marihuany.
      Analiza wykazała, że badani oceniali ból jako znacznie mniej intensywny po podaniu... placebo, niż po użyciu konopi. Generalnie rzecz ujmując, z analizy wynika, iż w leczeniu bólu nie ma różnicy pomiędzy używaniem placebo a produktów z konopi. Warto też tutaj przypomnieć, że z podobnej metaanalizy przeprowadzonej w ubiegłym roku wynika, że w wyższej jakości badaniach, z podwójną ślepą próbą, uczestnicy informują o jeszcze większym zniesieniu bólu przez placebo w porównaniu z cannabis.
      Szwedzi sprawdzili też, w jaki sposób media informowały o badaniach dotyczących wykorzystania konopi w leczeniu bólu. Reakcje mediów podzielono na pozytywne, neutralne i negatywne, w zależności od tego, jak informowały o wynikach poszczególnych badań. Okazało się, że w przygniatającej liczbie wiadomości podano, iż konopie miały pozytywny wpływ na leczenie bólu. Skądinąd wiadomo zaś, że wcześniejsze oczekiwania wpływają na efekt placebo.
      Niedawno informowaliśmy też, że użytkownicy konopi indyjskich odczuwają większy ból po zabiegach chirurgicznych.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...