Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W Peru archeolodzy odkryli ruiny świątyni, którą najprawdopodobniej stworzyli ludzie mieszkający tu przed powstaniem imperium Inków. Obiekt sakralny leży na obrzeżach fortecy Sacsayhuaman. W 11 wyodrębnionych pomieszczeniach "przechowywano" mumie i podobizny bóstw. Prowadzi tu droga, a twórcy nie zapomnieli także o systemie irygacyjnym.

Na razie nie jest znany dokładny wiek znaleziska, ponieważ naukowcy czekają na wyniki datowania węglowego.

Świątynię zbudowano z kamienia i suszonych na słońcu cegieł. Ma ona powierzchnię ok. 250 metrów kwadratowych. W jej obrębie znajduje się obszar, któremu nadano kształt Chacana, inkaskiego symbolu religijnego.

Jeśli kaplica pochodzi z okresu preinkaskiego, skąd wzięły się symbole Inków? To wspólne dzieło kultur z dwóch okresów w dziejach. Inkowie weszli tu i zmienili wygląd świątyni, która początkowo miała bardziej rustykalną architekturę – wyjaśnia Washington Camacho, dyrektor Parku Archeologicznego Sacsayhuaman.

Wg archeologów, system melioracyjny został zbudowany przez plemię Ayarmaca, które żyło w tym rejonie pomiędzy rokiem 900 a 1200. Wykopaliska rozpoczęły się zeszłego lata i potrwają najprawdopodobniej jeszcze 5 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, nic znowuż ,takiego... W Peru wiele zbudowano przed Inkami, oni to potem zburzyli, wiec niejedno się jeszcze znajdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i nic takiego to nie jest... ale jakoś czuję zawsze dreszczyk emocji, jak słyszę o odkryciach starych cywilizacji. im więcej nie odkrywa, tym więcej się wie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to już inna rzecz - każde takie odkrycie fascynuje i sprowadza refleksje, choćby i nie było rewelacyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zachowana historia imperiów to przede wszystkim historia ich elit. To po nich pozostają wspaniałe zabytki archeologiczne czy zabytki pisane. Nie inaczej jest w przypadku państwa Inków. Jednym z najbardziej znanych stanowisk archeologicznych związanych z Inkami jest Machu Picchu, pałac rodziny królewskiej, centrum ceremonialne i gospodarcze. Niedawno przeprowadzone w nim badania sugerują, że powstało dekady wcześniej, niż dotychczas przypuszczano i należy zmienić chronologię historii Inków. Teraz zaś naukowcy wykorzystali DNA by określić miejsce pochodzenia służby królewskiej, yanacona i aclla, przebywającej w Machu Picchu.
      Podobnie jak w innych posiadłościach królewskich, tak i w Machu Picchu mieszkały nie tylko elity, ale również pracownicy. Wielu z nich przebywało tam przez cały czas, nie tylko podczas wizyty władcy. Archeolodzy od dawna przypuszczali, że osoby z niższych warstw społecznych niekoniecznie musiały pochodzić z okolicy. Świadczyło o tym np. zróżnicowanie wyposażenia grobów. Jednak jednak ostatecznym dowodem mogło być tylko badanie DNA. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się czegoś nie o elitach i rodzie królewskim, ale o ich służbie, mówi profesor Jason Nesbitt, który badał DNA z pochówków osób zatrudnionych w Machu Picchu.
      Uczeni porównali genomy 34 osób pochowanych w Machu Picchu z innymi pochówkami rozsianymi po Imperium Inków oraz z genomami współcześnie żyjących osób. Okazało się, że służba królewska pochodziła z całego Imperium, niektórzy przybyli nawet z Amazonii. Co więcej, tylko niektórzy byli ze sobą spokrewnieni. A to wskazuje, że trafili do Machu Picchu pojedynczo, a nie wraz z całymi grupami rodzinnymi. Widzimy tutaj, że mieli różne pochodzenie i przybyli z różnych części Imperium. Badania te wzmacniają wcześniejsze przypuszczenia, mówi Nesbitt. Uczony ma na myśli dotychczasowe wyniki badań archeologicznych oraz analizy dokumentacji, które sugerowały zróżnicowane pochodzenie osób z niższych warstw społecznych. Na przykład z XVI-wiecznych dokumentów wynika, że Cusco było zróżnicowane etnicznie, można więc było przypuszczać, że podobnie było w innych miejscach państwa Inków, jednak brak było dostatecznego dowodu. Badacz zwraca też uwagę na fakt, że w samym materiale genetycznym nie ma niczego, co wskazywałoby, że ludzie ci stanowili służbę w pałacu. Dowodów na to dostarczyły badania archeologiczne oraz analiza informacji historycznych.
      Rodowi królewskiemu służyli tzw. yanacona. Byli to mężczyźni, którzy nie byli etnicznymi Inkami. Pochodzili z podbitych terenów, skąd byli zabierani przez samego władcę lub przekazywani mu w prezencie przez lokalnych możnych. Yanacona za żony dostawali aclla – „wybrane kobiety” – które również zabrano z ich grup etnicznych i specjalnie szkolono do służby przy rodzinie królewskiej. Cmentarze służby znajdowały się poza murami Machu Picchu.
      Analizy osteologiczne wskazują też, że yanacona i aclla prowadzili dość wygodne życie w porównaniu z resztą społeczeństwa. Nie pracowali na roli ani w budownictwie, u zbadanych szkieletów nie widać ran spowodowanych działaniami wojennymi, ani deformacji czy chorób wywołanych niedożywieniem i chorobami w dzieciństwie. Wielu z nich dożyło dorosłości, a znacząca liczba przekroczyła 50. rok życia. Należeli więc do warstw niższych, ale nie najniższych, a władcy o nich dbali.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Science Advances.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inkaskie dzieci składane w ofierze podczas rytuału capacocha były wcześniej odurzane. Dagmara Socha z Centrum Studiów Andyjskich Uniwersytetu Warszawskiego, Marzena Sykutera z Wydziału Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika wraz z kolegami przebadały mumie dwojga dzieci spoczywających u szczytu Ampato w Peru.
      Capacocha były ważnym rytuałem w państwie Inków. Co roku każda z lokalnych społeczności musiała dostarczyć dzieci na ofiarę. Chłopcy nie mogli być starsi niż 10 lat, dziewczynki nie mogły być starsze niż 16 lat, ale musiały być dziewicami o nieskazitelnej urodzie.
      Naukowcy przebadali włosy i paznokcie mumii, poszukując w nich alkaloidów i metabolitów liści koki (kokainy, benzoiloekgoniny, kokatylenu), meskaliny, tryptaminy, harmaliny i harminy. Badania wykazały, że przez kilka ostatnich tygodni życia dzieci żuły liście koki i podano im ayahuascę. To rytualny napój psychodeliczny, wytwarzany głównie z pnącza Banisteriopsis caapi.
      Na ciałach dzieci nie zauważono żadnych widocznych obrażeń, nie można więc jednoznacznie określić przyczyny ich śmierci. Skądinąd wiemy, że podczas capacocha ofiary były zabijane poprzez cios w głowę, uduszenie lub pogrzebanie żywcem po doprowadzeniu do nieprzytomności w wyniku podania środków odurzających. Brak śladów może sugerować tę ostatnią metodę egzekucji. Ciała zostały następnie złożone pod szczytem Amapato na wysokości 5800 metrów i pozostały tam przez ostatnich ponad 500 lat.
      Badania wykazały również, że jedna z mumi została w tym czasie co najmniej raz trafiona przez piorun. Znacznie gorszy stan zachowania drugiej mumii sugeruje wielokrotne porażenie piorunem.
      Inkowie szczególną uwagę przywiązywali do rytualnych miejsc znajdujących się na górskich szczytach. Jednym z nich jest Amapato o wysokości 6312 metrów. Inkaski kompleks pogrzebowy znajduje się na wysokości 5852 metrów. Znaleziono tam zwłoki czwórki dzieci złożonych w ramach dwóch capacocha. Podczas jednej z ceremonii w ofierze złożono dziewczynkę w wieku 13–15 lat, która zginęła od ciosu w głowę. Ofiarami drugiej ceremonii były dwie dziewczynki i chłopiec. Dzieci miały 8–12 lat. Wszystkie trzy mumie były uszkodzone uderzeniami piorunów. To właśnie badaniem dwojga z nich zajęli się naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu w Sewilli prawdopodobnie odnaleźli jedną z najważniejszych świątyń starożytnej Europy. Sanktuarium, które istniało już być może w VIII wieku przed naszą erą było początkowo poświęcone fenickiemu Melkartowi podlegało władzy Tyru, Kartaginy, a gdy przeszło pod władzę rzymską stało się świątynią Herkulesa Gaditanusa. Do świątyni Herkulesa-Melkarta pielgrzymował Hannibal, Scypion Afrykański czy Juliusz Cezar.
      Świątynia znajdowała się w fenickim Gadir, rzymskim Gades (stąd Gaditanus), znanym obecnie jako Kadyks. Na przestrzeni wieków wiedza o dokładnej lokalizacji legendarnego sanktuarium została utracona. Być może teraz udało się je odnaleźć.
      Ricardo Belizón Aragón i Antonio Sáez Romero wykorzystali LIDAR i system GIS, dzięki którym zidentyfikowali ślady monumentalnej budowli znajdującej się w Caño de Sancti Petri. To płytki kanał w Zatoce Kadyksu, pomiędzy Isla de Leon z miejscowością San Fernando a głównym lądem.
      Ricardo Belizón w ramach swojej pracy doktorskiej postanowił zbadać, jak w starożytności mogło wyglądać wybrzeże w pobliżu współczesnego Kadyksu. Chciał określić zmiany, jakim podlegało wybrzeże w ciągu ostatnich 3000 lat. Nie spodziewał się, że jego badania mogą przynieść olbrzymią archeologiczną sensację.
      Obecnie to podmokłe tereny, ale od ponad 200 lat wiadomo, że nie zawsze tak było. Znaleziono tam bowiem wiele cennych zabytków, w tym duże marmurowe i brązowe rzeźby rzymskich cesarzy czy fenickie statuetki. Wiele wskazywało więc na to, że gdzieś na tym obszarze mogła znajdować się zaginiona legendarna świątynia.
      Badania Belizóna wskazują na istnienie tam wybrzeża całkowicie zmienionego przez ludzi, z olbrzymim budynkiem, licznymi falochronami, wewnętrznym portem i nadbrzeżami do cumowania. Najbardziej interesujący jest wspomniany budynek. Znajduje się on 3-5 metrów pod wodą, a jego wymiary to 300x150 metrów. Wydaje się, że zarówno rozmiary budynku jak i jego lokalizacja odpowiadają opisowi świątyni, jak i temu, co wiemy o wielkich budowlach fenickich. Z opisów wiemy, że do świątyni wchodziło się pomiędzy dwiema kolumnami, na których przedstawiono prace Herkulesa. W świątyni palił się wieczny ogień. Święty obszar oddzielony był od reszty kanałem, który był dostępny dla statków.
      Badania w miejscu przypuszczalnej świątyni Herkulesa-Melkarta trwają od dwóch lat, a ich prowadzenie w dużej mierze zależy od stanu wód. Zatopiony obszar jest słabo widoczny. Jednak jak dotychczas postawiona hipoteza o odnalezieniu legendarnego sanktuarium broni się i zyskała poparcie zarówno naukowców z Uniwersytetu w Sewilli, jak i specjalistów z Andaluzyjskiego Instytutu Dziedzictwa Historycznego.
      Lokalizacja zgadza się też z wieloma wcześniejszymi pracami naukowymi, których autorzy próbowali określić, gdzie mogła znajdować się świątynia. Jednak nie jest zgodna z innymi pracami, w tym z ostatnią z nich, profesora Antonio Monterroro-Checa z Uniwersytetu w Kordobie, który wykluczył Sancti Petri jako możliwą lokalizację świątyni i wskazuje na położone niedaleko wzgórze Martires de San Fernando.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na stanowisku Uşaklı Höyük w Turcji znaleziono „matkę” mozaik Śródziemiomorza. To ponad 3000 kamieni w naturalnych odcieniach beżu, czerwieni i czerni, które ułożono w geometryczne wzory trójkątów i krzywych. Odkrycia dokonano w ruinach hetyckiej świątyni z XV wieku przed naszą erą. Obiekt jest więc o około 700 lat starszy niż pierwsze znane nam mozaiki z terenu Grecji.
      Dyrektor wykopalisk, Anacleto D'Agostino z Uniwersytetu w Pizie uważa, że to przodek mozaik epoki klasycznej, które są – oczywiście – znacznie bardziej złożone. To coś w rodzaju pierwszej próby stworzenia takiej mozaiki.
      Naukowcy mówią, że mamy tutaj do czynienia z najstarszym znanym z tego obszaru przykładem, gdy ludzie odczuli potrzebę ułożenia z kamieni jakiegoś wzoru, a nie tylko utwardzenia nimi powierzchni.
      Stanowisko Uşaklı Höyük odkryto w 2018 roku. Znajduje się ono w pobliżu miejscowości Yozgat położonej ok. 180 km na wschód od Ankary. Wiadomo, że hetycka świątynia była poświęcona Teszubowi, głównemu bóstwu panteonu huryckiego. Teszub był bogiem burzy i błyskawic. Mity na jego temat są podobne do mitów o Zeusie. I nie ma w tym nic dziwnego, gdyż Huryci wywarli wpływ na mitologię starożytnej Grecji. A pośrednikami byli tutaj właśnie Hetyci, którzy zresztą podbili ich państwo Mitanni.
      W Uşaklı Höyük odkryto też ceramikę i pozostałości pałacu. To zaś stanowi silne poparcie hipotezy, że znajdowało się tutaj zaginione miasto Zippalanda, które często wspominane jest na hetyckich glinianych tabliczkach. Dowiadujemy się z nich, że Zippalanda było ważnym miejscem kultu Teszuba. Naukowcy zgadzają się, że Uşaklı Höyük to jedno z dwóch najbardziej prawdopodobnych miejsc, w których istniała Zippalanda. Odkrycie pałacu oraz luksusowej ceramiki zwiększa prawdopodobieństwo, że znajdowała się ona właśnie tutaj, mówi D'Agostino. Dodaje, że jedyne, czego obecnie potrzeba, to ostateczny dowód w postaci tabliczki z nazwą miasta.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W czasie rozplanowywania budowli w słynnym Machu Picchu w Peru Inkowie stosowali dwa rodzaje miar. Jeden z nich opierał się na module wynoszącym 42 cm, drugi – 54 cm. Istnienia tego pierwszego naukowcy spodziewali się, drugi – jest niespodzianką.
      Takie ustalenia płyną z pracy doktorskiej dr inż. arch. Anny Kubickiej z Wydziału Architektury PWr, docenionej niedawno nagrodą Prezesa Rady Ministrów.
      Jak wyjaśnia dr Kubicka do tej pory badania systemu miar inkaskich opierały się głównie o XVI- i XVII-wieczne kroniki prowadzone przez Hiszpanów, którzy kolonizowali tamte tereny, oraz tworzone przez nich słowniki języka quechua, jakim posługiwali się Inkowie. W źródłach tych pojawiają się informacje o miarach antropometrycznych, czyli określanych na podstawie np. długości przedramienia. Nie było jednak wiadomo, jaka wartość była im przypisana.
      Naukowcy przypuszczali, że skoro przeciętny mieszkaniec imperium Inków mierzył około 1,6 m, to jego łokieć mógł mierzyć pomiędzy 40 a 45 cm. Nie było jednak dotąd badań, które polegałyby na analizie serii wymiarów budynków i ich elementów, pozwalającej poszukać tego podstawowego modułu – podkreśla dr Kubicka, cytowana w informacji przesłanej przez PWr.
      Dlatego badaczka przeprowadziła metrologiczne analizy, korzystając z pomiarów wykonanych w latach 2010-2017 w czasie badań terenowych w Machu Picchu. Pomiary w terenie prowadzili pracownicy Narodowego Parku Archeologicznego Machu Picchu razem z zespołem Laboratorium Skanowania i Modelowania 3D, kierowanym przez prof. Jacka Kościuka z PWr. Do jego zespołu dołączyła ówczesna doktorantka Anna Kubicka. Zespół prof. Kościuka rozpoczął prace w tym miejscu we współpracy z prof. Mariuszem Ziółkowskim z Ośrodka Badań Prekolumbijskich UW.
      Badaczka ustaliła, że do rozmierzania swoich budynków Inkowie stosowali dwa moduły (czyli quanta). Podstawowy miał 42 cm i odpowiadał długości łokcia. Drugi natomiast, mierzący 54 cm, jest nieznaną do tej pory miarą i nie wynika wprost z długości którejś części ludzkiego ciała. Kubicka określa go „łokciem królewskim”, bo była to jednostka używana do rozmierzania obiektów o wyższej randze. „Łokieć królewski” był powiązany z zespołami budynków reprezentacyjno-mieszkalnych, należących do elity inkaskiej. Natomiast ten drugi, podstawowy – z zespołami zabudowań gospodarczych, warsztatowych, dla służby yanaconas towarzyszącej elicie inkaskiej.
      Zapytana przez PAP, czy jej ustalenie wnosi coś nowego do poznania Machu Picchu – powiedziała, że kompleks ten powstał w jednym momencie - w I połowie XV w. Dlatego uzyskane przez nią dane metrologiczne nie są potrzebne do określenia np. jego wieku.
      Natomiast kwestią do zaobserwowania było to, czy występują różnice w module, wynikające z różnych tradycji budowlanych ludności, która przybywała jako siła robocza z różnych regionów imperium inkaskiego. Na Machu Picchu mamy różne style kamieniarskie, stosowane również w zależności od funkcji budynku lub zespołu budynków – opowiada PAP badaczka. Okazało się jednak, że mimo różnic w sposobie budowy stosowano jednak tylko dwa systemy miar. Kubicka uważa, że jest to dowód na to, że rozmierzanie planu miasta Machu Picchu było nadzorowane przez imperialnych inżynierów, którzy posługiwali się obowiązującym dla nich systemem miar.
      Czy zidentyfikowany przez dr Kubicką system miar stosowany był też w innych miejscach na terenie inkaskiego Peru? Jak mówi badaczka, odpowiedź na to pytanie przyniosą dalsze badania – do tej pory nikt nie przyjrzał się temu zagadnieniu. W jej ocenie nie można wykluczyć, że jednostki miary zmieniały się w czasie przed pojawieniem się Inków. Być może wraz z zapożyczeniem od kultury Tiwanaku technologii obróbki kamieniarskich przyjęto jeden wspólny system miar.
      Tematyka miar, proporcji, ustalonych reguł matematycznych w architekturze zawsze była dla mnie fascynującym tematem, niezależnie od kultury, kraju i czasu, a to zainteresowanie jeszcze na studiach inżynierskich zaszczepił we mnie prof. Jacek Kościuk, który później był jednym z promotorów mojej pracy – powiedziała Kubicka, zapytana o inspirację związaną z podjęciem się analiz.
      Do swoich analiz dr Kubicka wykorzystała metodę cosine quantogram, opracowaną przez brytyjskiego badacza Kendalla w 1974 r. do analizowania miar długości w megalitycznych konstrukcjach. W uproszczeniu polega ona na poszukiwaniu w serii danych pomiarowych niepodzielnej jednostki miary (czyli quantum), której wielokrotność stanowi długość poszczególnych elementów architektury.
      Badania w Machu Picchu były możliwe dzięki grantowi NCN.
      Obecnie wrocławska architektka kontynuuje swoje prace dotyczące systemu starożytnych miar. Teraz skupia się na analizach dotyczących świata śródziemnomorskiego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...