Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Witamina C może być kluczem do większej masy mięśniowej w starszym wieku. Analizy naukowców z Uniwersytetu Wschodniej Anglii pokazały bowiem, że starsi ludzie, którzy spożywają dużo witaminy C, występującej np. w cytrusach czy jagodach, mają największą masę mięśni szkieletowych.

To ważne, gdyż w miarę starzenia dochodzi do spadku masy mięśniowej. Może to prowadzić do sarkopenii czy pogorszenia jakości życia.

Osoby po pięćdziesiątce tracą rocznie do 1% masy mięśni szkieletowych - wyjaśnia prof. Ailsa Welch. To ważna kwestia, gdyż może prowadzić do problemów zdrowotnych, takich jak sarkopenia czy niepełnosprawność fizyczna [...], spadku jakości życia i zgonu.

Wiemy, że spożycie witaminy C ma związek z masą mięśni szkieletowych. Pomaga w ochronie komórek i tkanek organizmu przed potencjalnie szkodliwymi rodnikami. Bez odpowiednich działań rodniki te mogą się przyczyniać do degeneracji mięśni, przyspieszając procesy związane ze starzeniem.

Dotąd niewiele badań poświęcono istotności spożycia witaminy C przez starszych ludzi. Chcieliśmy więc sprawdzić, czy osoby jedzące więcej witaminy C mają większą masę mięśniową [...].

W tym celu autorzy artykułu z Journal of Nutrition przeanalizowali dane ponad 13 tys. osób w wieku 42-82 lat - uczestników EPIC (European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition) Norfolk Study. Uczeni wyliczyli masę mięśni szkieletowych. Spożycie witaminy C określono na podstawie tygodniowych dzienników żywieniowych. Poza tym oceniano poziom witaminy w osoczu.

Analizowaliśmy dużą próbę starszych mieszkańców Norfolk i odkryliśmy, że ludzie z największą zawartością witaminy C w diecie lub krwi mieli najwyższą szacowaną masę mięśni szkieletowych (w porównaniu do ochotników z najniższymi ilościami witaminy) - opowiada dr Richard Hayhoe.

Jesteśmy bardzo podekscytowani uzyskanymi wynikami, ponieważ sugerują one, że witamina C z diety jest ważna dla zdrowia mięśni starszych kobiet i mężczyzn i może być użyteczna w zapobieganiu utracie mięśni w przebiegu starzenia.

To szczególnie ważne, gdyż witamina C jest dostępna w owocach i warzywach lub suplementach, dlatego stosunkowo łatwo poprawić jej spożycie. Odkryliśmy [zaś], że blisko 60% badanych mężczyzn i 50% kobiet nie spożywa zalecanych [...] ilości witaminy C.

Naukowcy dodają, że nie mówią o wielkich dawkach witaminy C. W większości przypadków wystarczy codziennie zjadać np. pomarańczę i pamiętać o dodatku warzyw do posiłku.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom to nie cytryna czy pomarańcze zawierają najwięcej witaminy C. W garści dzikiej róży znajduje się tyle witaminy C ile w ponad 30 cytrynach! Z kolei z warzyw warto regularnie spożywać paprykę, również bogatą w tą witaminę. Dla zainteresowanych sprawdzeniem swojej wiedzy na temat warzyw, polecam ten quiz - [...] na jedno pytanie już macie odpowiedź :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom większość dostępnych w marketach owoców czy warzyw nie ma w ogóle witaminy C. Jest ona bardzo łatwo rozbijana przez mrożenie, czy gotowanie. Tak więc herbatki z dzikiej róży nie mają witaminy C (bo jest gotowana), cytryny nie mają (bo jest mrożona na statkach). Należy jeść surowe owoce i warzywa z których wiele ma duże dawki tej witaminy.

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Ergo Sum napisał:

Jest ona bardzo łatwo rozbijana przez mrożenie

Nie umiem znaleźć doniesień potwierdzających ten fakt. Możesz wskazać źródło? Gotowanie, tlen, światło rzeczywiście rozkładają witaminę C, ale nie aż tak, np. w latach 80 ubiegłego stulecia gotowane ziemniaki stanowiły znaczące źródło witaminy w diecie w żłobkach. Wiem to z dyskusji z żłobkowym dietetykiem. Jaka teoria obowiązuje teraz to nie wiem, a że nie ma prostej domowej metody oznaczania witaminy C, to sam nigdy tego nie sprawdziłem, choć bardzo mnie to korciło :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 hours ago, Jajcenty said:

Nie umiem znaleźć doniesień potwierdzających ten fakt. Możesz wskazać źródło?

Na szybko znalazłem pracę:
http://agro.icm.edu.pl/agro/element/bwmeta1.element.agro-3ac90d1d-a710-47d8-ad2a-54651627e9c1/c/12.pdf

 

Quote

Celem pracy było określenie wpływu czasu (9 tygodni) i temperatury zamrażalniczego przechowywania (-20 ºC i -80 ºC) na zawartość wybranych składników (kwasu L-askorbinowego – KA, sumy kwasu L-askorbinowego i L-dehydroaskorbinowego – KDA oraz suchej masy), jak również na kwasowość ogólną i teksturę owoców słodkiej papryki (żółtej i czerwonej) odmiany ‘California’. 

Po zakończeniu eksperymentu średnie straty kwasu L-askorbinowego w papryce czerwonej przechowywanej w temp. -80 ºC i -20 ºC wyniosły odpowiednio:
37 i 41 %, natomiast w papryce żółtej – 28 i 35 %. Zmniejszenie sumy KA i KDA w papryce czerwonej przechowywanej w temp. -80 ºC i -20 ºC wyniosło odpowiednio: 49 i 56 %, a w papryce żółtej – 41 i 43 %. Końcowa zawartość całkowitego kwasu askorbinowego w papryce przechowywanej w obu temperaturach była do siebie zbliżona, natomiast istotnie większą zawartość KA stwierdzono w owocach obu rodzajów papryki przechowywanych w -80 ºC.

Wnioski
1. Przechowywanie owoców papryki czerwonej i żółtej w temp. -80 ºC ograniczyło w nich wzrost zawartości suchej masy i związany z nim ubytek wody.
2. W obu zastosowanych temperaturach zamrażalniczego przechowywania odnotowano istotne straty kwasu L-askorbinowego oraz całkowitego kwasu askorbinowego, jednak końcowa zawartość kwasu L-askorbinowego w papryce czerwonej i żółtej oraz przechowywanej w temp. -80 ºC była istotnie większa niż w przechowywanej w -20 ºC.
3. Kwasowość ogólna papryki czerwonej i żółtej wzrosła istotnie, niezależnie od temperatury zamrażalniczego przechowywania. 
4. Stwierdzono ochronny wpływ przechowywania w temperaturze -80 ºC na stan miąższu owoców, na co wskazują wyższe siły potrzebne do przecięcia owoców papryki przechowywanej w tym wariancie temperaturowym.

 

Ogólnie nie popadałbym w przesadę, bo witamina C nie jest na liście najczęstszych niedoborów.

  • Pozytyw (+1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Ogólnie nie popadałbym w przesadę, bo witamina C nie jest na liście najczęstszych niedoborów.

Ano, wystarczy zjeść cokolwiek. Ciekawe że mrożenie powoduje straty. Ja znalazłem tylko, że straty powstają w procesie rozmrażania :D Dziwne, bo stare alchemiczne prawa mówią, że wzrost temperatury o 10 stopni podwaja szybkość reakcji i nic nie reaguje bez wody. Tu mamy sucho i mroźno, a mimo to reakcja przebiega całkiem żwawo. No nic poszukam jescze, może ktoś ustalił mechanizm tej straty.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się, że muszę przeprowadzić operację "tylna ścianka" w zamrażarce ;) Mam jakieś mieszanki warzyw zamrożone, chociaż preferuję świeże. Tyle, że zakupy robię raz na tydzień, więc dobrze jest mieć zapas, który się nie zepsuje. Do tego są dobre mieszanki azjatyckie do stir-fry, których kompletowanie jest problematyczne, ale zawsze dodaję coś świeżego.

Ostatnio zerkałem na najczęstsze niedobory. Listy trochę się różnią, ale często się przewija żelazo, jod i witamina D.

Przykładowo:
https://www.healthline.com/nutrition/7-common-nutrient-deficiencies
Iron, Iodine, Vitamin D, Vitamin B12, Calcium, Vitamin A, Magnesium

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, lanceortega napisał:

Reakcje chem. z witaminą C zmniejszają zawartość tej ostatniej.

No tu się Kolega trochę prześliznął nad tematem. Kryształy wody dewastują komórki, jednak to nie wyjaśnia jak zmieniło się środowisko, jakie nowe reagenty się pojawiają, co właściwie dzieje się między 0oC a 5oC.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 hours ago, lanceortega said:

Do transportu transoceanicznego statkami owoców (papryka to owoc) się nie mrozi!

Dzięki za doprecyzowanie, bo wydało mi się to trochę podejrzane, ale nie chciało mi się sprawdzać, jak to jest na statkach. Owoce w marketach często są wykładane z zaplecza bardzo zimne, bo łańcuch dostaw just-in-time odbywa się w chłodniach, ale nie zamrażarkach.

Zauważyłem, że kupne mrożonki znoszą rozmrożenie znacznie lepiej niż warzywa i owoce zamrożone samodzielnie w domu, po rozmrożeniu których robi się wspomniana breja. Zakładam, że znaczenie ma prędkość mrożenia albo inny szczegół procesu?

Widziałem kiedyś absorber etylenu, który można wykorzystać do przedłużenia świeżości bananów, chociaż nigdy nie miałem potrzeby stosowania, bo przejrzałe banany nadają się świetnie na koktajle albo ciasto.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, większość owoców dłużej wytrzymuje gdy są schłodzone ponieważ oczywiście procesy chemiczne spowalniają.

Tak, szybkość procesu mrożenia ma krytyczny wpływ na wielkość powstających kryształków lodu. Jednak przy każdym mrożeniu innym niż błyskawiczne kryształki powstają i dochodzi do poważnych uszkodzeń wewnątrzkomórkowych. Między innymi dlatego mrozi się przemysłowo wyłącznie produkty które da się spożyć bez dodatkowej obróbki mechanicznej typu mycie, obieranie, drylowanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niskocukrowa dieta matki w czasie ciąży oraz dziecka przez dwa lata po urodzeniu, znacząco zmniejsza ryzyko rozwoju cukrzycy i nadciśnienia u dorosłego człowieka. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Uniwersytetu Południowej Kalifornii (USC) w Los Angeles i kanadyjskiego McGill University w Montrealu zauważyli, że dzieci, które przez pierwszych 1000 dni od poczęcia spożywały niewiele cukru, miały o 35% mniejsze ryzyko rozwoju cukrzycy typu II i o 20% mniejsze ryzyko rozwoju nadciśnienia w dorosłym życiu.
      Już ograniczenie ekspozycji na cukier przed urodzeniem wiązało się z obniżeniem ryzyka wystąpienia tych chorób, a ograniczenie cukru po urodzeniu dodatkowo zwiększa uzyskane korzyści. Naukowcy wykorzystali w swoich badaniach niezamierzony naturalny eksperyment, jakim była II wojna światowa. Sprawdzili, jak ówczesna polityka racjonowania cukru wpłynęła długoterminowo na zdrowie obywateli.
      W Wielkiej Brytanii racjonowanie cukru rozpoczęto w 1942 roku, a zakończono je dopiero we wrześniu 1953 roku. Naukowcy wykorzystali bazę danych U.K. Biobank. Znajdują się w niej dane genetyczne, medyczne, informacje dotyczące stylu życia i innych czynników ryzyka olbrzymiej liczby obywateli. Dzięki niej mogli porównać zdrowie dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii z czasów przed ograniczenia sprzedaży cukru i po niej.
      Badania długoterminowych skutków spożywania cukru dodawanego do żywności jest trudne. Ciężko jest bowiem znaleźć takie sytuacje, gdy duże grupy społeczeństwa na początkowych etapach życia mają do czynienia z różnymi składnikami odżywczymi, a potem śledzić tych losy tych ludzi przez kolejnych 50 czy 60 lat, mówi główna autorka badań, Tadeja Gracner z USC.
      Gdy cukier był racjonowany, średnie spożycie na głowę wynosiło 40 gramów dziennie. Po zakończeniu ograniczeń zwiększyło się ono do około 80 gramów dziennie. Co ważne dla badań, racjonowanie żywności w czasie wojny nie wiązało się z ekstremalnymi ograniczeniami składników odżywczych. W tym czasie dieta przeciętnego mieszkańca Wielkiej Brytanii była mniej więcej zgodna z obecnymi zaleceniami WHO czy amerykańskiego Departamentu Rolnictwa, które radzą, by dzieci do 2. roku życia nie spożywały w ogóle dodatkowego cukru, a spożycie u dorosłych nie przekraczało 50 gramów (12 łyżeczek) dziennie.
      Natychmiastowy olbrzymi wzrost spożycia cukru po zniesieniu restrykcji, który nie wiązał się ze wzrostem spożycia innych rodzajów żywności, stał się więc interesującym przypadkiem naturalnego eksperymentu. Ludzie zostali wystawieni na ekspozycję różnych ilości cukru na samym początku życia, w zależności od tego, czy zostali poczęci bądź urodzili się przed czy po wrześniu 1953 roku. To pozwoliło na porównanie tych, którzy zostali poczęci lub urodzili się w czasach, gdy cukier racjonowano, z tymi, z czasów po zniesieniu ograniczeń.
      Naukowcy porównali więc tak wyodrębnione dwie grupy osób i stwierdzili, że ci, którzy przez 1000 dni od poczęcia spożywali mniej cukru, byli narażeni na mniejsze ryzyko cukrzycy i nadciśnienia. Jednak to nie wszystko. W grupie tej, jeśli już ktoś zapadł an cukrzycę, to pojawiała się ona cztery lata później, a w przypadku nadciśnienia było to dwa lata później, niż chorowały osoby spożywające więcej cukru w ciągu pierwszych 1000 dni życia. Co ważne, już mniejsze spożycie cukru w łonie matki zapewniało korzyści zdrowotne kilkadziesiąt lat później. Wyniki badań pokazują, jak ważne jest znaczące zmniejszenia spożycia cukru przez kobietę w ciąży, gdyż ograniczenie cukru dziecku po urodzeniu jest o tyle trudne, że cukier dodawany jest bardzo wielu produktów spożywczych, a dzieci są bez przerwy bombardowane reklamami słodyczy.
      Średnie miesięczne koszty ekonomiczne cukrzycy w USA wynoszą 1000 USD na osobę. Ponadto cukrzyca skraca oczekiwany czas życia, a im wcześniej się pojawi, tym większa jest utrata lat życia. Wynosi ona 3-4 lata na każdą dekadę, zatem osoba, która zapadła na cukrzycę w wieku 30 lat może żyć o 6–8 lat krócej, niż osoba, u której choroba pojawiła się w wieku 50 lat.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kraje, wdrażające plany wychodzenia z kryzysu spowodowanego pandemią COVID-19, powinny uwzględnić w nich też dietę swoich obywateli i zachęcać ich do zmniejszenia spożycia mięsa, na rzecz większej konsumpcji warzyw i owoców, uważają naukowcy z University of Edinburgh. Zdaniem badaczy, jeśli zachęcimy ludzi do jedzenia większej ilości warzyw i owoców, to każdego roku liczba przedwczesnych zgonów zmniejszy się nawet o 26 milionów.
      Wiele przedwczesnych zgonów spowodowanych chorobami serca, udarami i nowotworami – a więc chorobami, które są też czynnikami ryzyka w przypadku COVID-19 – można uniknąć, jeśli spadnie globalne spożycie mięsa. Tymczasem wykonana przez uczonych z Edynburga analiza wskazuje, że nadanie wyłącznego priorytetu kwestiom gospodarczym, spowoduje miliony zgonów wywołanych złą dietą, pogorszy stan środowiska i doprowadzi do wzrostu cen żywności.
      Naukowcy wykorzystali modele komputerowe do oceny przyszłych skutków różnych planów wychodzenia świata z pandemii COVID-19. Ocenili, jakie będą skutki wdrożenia tych planów w latach 2019–2060. Analizie zostały poddane cztery różne scenariusze, a jej autorzy sprawdzali, jak wpłyną one na globalny system produkcji żywności.
      Z analiz wynika, że zachęcanie ludzi do jedzenia mniejszej ilości mięsa, a większej warzyw i owoców doprowadzi do rocznego spadku liczby przedwczesnych zgonów o 2600 na milion. Jako, że do roku 2060 populacja ludzi może sięgnąć 10 miliardów, taka zmiana oznaczałaby zmniejszenie przedwczesnej liczby zgonów o 26 milionów tylko w roku 2060. Co więcej, niższe spożycie mięsa będzie prowadziło do spadku cen żywności, szczególnie w krajach ubogich. Obecnie ich mieszkańcy wydają na żywność 50% zarobków. W roku 2060 mogliby zaś wydawać 10%. Zmniejszenie ilości spożywanego mięsa zmniejszy też zapotrzebowanie na ziemię uprawną, jej nawadnianie i nawożenie, co z kolei poprawi jakość wód oraz pozytywnie wpłynie na bioróżnorodność.
      Na drugim zaś biegunie analiz znajduje się sytuacja, w której rządy skupiają się tylko i wyłącznie na odbudowie ekonomicznej. W takim przypadku w roku 2060 będziemy mieli do czynienia z 780 dodatkowymi przedwczesnymi zgonami na milion osób, zatem umrze wówczas około 8 milionów osób. Dojdzie też do zwiększenia areałów ziemi uprawnej, dodatkowego zużycia nawozów, a to spowoduje dodatkowe zanieczyszczenie środowiska i wzrost cen żywności.
      Plany wychodzenia z pandemii COVID-19 to okazja, by zmniejszyć negatywny wpływ systemu produkcji żywności na ludzkie zdrowie, środowisko i dostępność samej żywności, stwierdzają autorzy raportu. Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach The Lancet. Planetary Health.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu (UPWr) organizuje zbiórkę nasion warzyw do uprawy w przydomowych ogródkach. Jak podkreśla uczelnia, nasiona trafią do starszych osób [z Ukrainy], które mimo trwającej wojny zostały w swoich domach lub nie były w stanie z niego wyjechać.
      Rektor UPWr, prof. Jarosław Bosy, dodaje, że choć, oczywiście, UPWr organizuje też inne zbiórki, ta jest bodaj najbardziej „przyrodnicza”. I pyta retorycznie, kto, jak nie my, ma pomagać w uprawie warzyw?
      Akcja jest koordynowana przez pracowników Katedry Architektury Krajobrazu. Mamy kontakt z pracownikami uniwersytetu w Kijowie i wielu z nich mówiło nam, że na wioskach, gdzie trafia pomoc z Polski, starsze osoby pytają o nasiona warzyw. To dla nich nie tylko szansa na własną żywność w najbliższych miesiącach, ale rodzaj terapii. Zajmą głowę uprawą, podlewaniem... czymś innym niż myślenie o tym, co dzieje się w ich kraju – tłumaczy dr inż. Monika Ziemiańska.
      Nasiona jakich roślin zbierają naukowcy z UPWr? Chodzi o nasiona popularnych warzyw, które nie wymagają specjalnych warunków uprawy, czyli ogórków, buraków, marchwi, kapusty, fasoli, dyni, cukinii, pietruszki, kopru, bobu czy cebuli dymki. Słonecznik jest również mile widziany.
      Nasiona można przekazywać na dwa sposoby: zostawiając w specjalnych pojemnikach na portierni albo wysyłając pocztą na adres UPWr z dopiskiem Biuro Promocji (ul. Norwida 25; 50-375 Wrocław). Zbiórka trwa do 19 maja. Dzień później zebrane nasiona wyruszą w podróż.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zwiększone spożycie błonnika, ale błonnika pochodzącego ze zbóż, a nie z warzyw i owoców, jest powiązane ze zmniejszonym stanem zapalnym oraz mniejszym ryzykiem chorób układu krążenia. Takie wnioski płyną z prac naukowców z Mailman School of Public Health na Columbia University, którzy postanowili sprawdzić, czy błonnik ma wpływ na zmniejszenie stanu zapalnego i ryzyka chorób układu krążenia u osób starszych.
      Autorzy badań przeanalizowali dane z bazy danych dotyczącej starszych osób, zawierającej szczegółowe informacje na temat ich zwyczajów żywieniowych, stanów zapalnych i chorób układu krążenia.
      W badaniach wzięło udział 4125 osób, które w latach 1989–1990 wypełniły szczegółowe formularze dotyczące swoich zwyczajów żywieniowych oraz stanu zdrowia. Losy tych osób śledzono do roku 2015. W tym czasie uczestnikom pobierano krew badając ją pod kątem występowania stanów zapalnych oraz przeprowadzano badania dotyczące ryzyka wystąpienia chorób układu krążenia.
      Większe spożycie błonnika jest wiązane z mniejszym ryzykiem wystąpienia chorób układu krążenia. Istnieje więc hipoteza mówiąca, że błonnik zmniejsza stan zapalny i w ten sposób zmniejsza ryzyko tych chorób. Nasze badania pokazały, że takie działanie ma jeden rodzaj błonnika. Ten pochodzący ze zbóż. Błonnik z warzyw i owoców nie tak nie działa. Teraz wiemy zatem, że błonnik ze zbóż może zmniejszać stan zapalny i chronić przed chorobami układu krążenia, a hipotezę tę można będzie zweryfikować w przyszłych badaniach klinicznych, mówi profesor Rupak Shivakoti.
      Trzeba jednak pamiętać, że to dopiero wstępne wnioski. Przyszłe badania będą musiały wyjaśnić, dlaczego tylko błonnik ze zbóż miałby chronić przed stanem zapalnym i czy to na pewno on chroni, czy też może jakiś inny składnik odżywczy zbóż. Tym bardziej, że sami autorzy obecnych badań podkreślają, że stan zapalny odgrywa umiarkowaną rolę w obserwowanej odwrotnej zależności pomiędzy spożywaniem błonnika ze zbóż a chorobami układu krążenia. To zaś sugeruje, że istnieją ważniejsze od błonnika czynniki związane ze spożyciem zbóż i zmniejszeniem ryzyka takich chorób, dodaje Shivakoti.
      W badaniach brali też udział uczeni z Uniwersytetu Harvarda, Brigham and Women's Hospital, New York Academy of Medicine czy Beth Israel Deaconess Medical Center.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe badania wykazały, że o ile kobiety i mężczyźni z większą masą mięśniową są mniej narażeni na ryzyko zgonu z powodu choroby serca, to dodatkowo na kobiety korzystnie wpływa większa ilość tłuszczu. Okazuje się, że panie z większą masą tłuszczu są, niezależnie od masy mięśni, lepiej chronione przed zgonem z powodu chorób serca niż panie z mniejszą ilością tłuszczu. Do takich wniosków doszli badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA).
      Szczegóły badań opisano w artykule Sex Differences in the Association of Body Composition and Cardiovascular Mortality opublikowanym na łamach recenzowanego Journal of the American Heart Association.
      Naukowcy przeprowadzili metaanalizę danych zebranych w ciągu 15 lat o odkryli, że zgony w wyniku chorób serca zdarzają się o 42% rzadziej wśród kobiet o wyższej masie mięśni i tłuszczu w porównaniu z kobietami posiadającymi mniej mięśni i tłuszczu. Okazało się jednak, że różnicy takiej nie widać u kobiet, które mają większą masę mięśniową ale niską masę tłuszczu. Wskazuje to, że większa ilość tkanki tłuszczowej chroni kobiety przez zgonem z tego powodu.
      U mężczyzn zanotowano zaś nieco inne zjawisko. Panowie o wysokiej masie mięśni i wysokiej masie tłuszczu – w porównaniu z panami o niskiej masie mięśni i niskiej masie tłuszczu – byli narażeni na o 26% mniejsze ryzyko zgonu z powodu chorób serca. Jednak u tych mężczyzn, u których występowała wysoka masa mięśniowa i niska masa tłuszczu, ryzyko zgonu z powodu chorób serca było o 60% mniejsze.
      American Heart Association szacuje, że każdego roku na zawały umiera 5 milionów mężczyzn i 3 miliony kobiet. Od 50 lat liczba zgonów z powodu ataków serca spada, jednak u kobiet spadek ten jest wolniejszy. Ponadto wydaje się, że ich liczba rośnie u pań w wieku 35–54 lat. Dlatego też naukowcy postanowili przyjrzeć się składowi ciała dużej grupy ludzi. Przeanalizowali dane 11 463 osób w wieku 20 lat i starszym. Badanych podzielili na cztery grupy: niska masa mięśniowa i niska masa tłuszczu, niska masa mięśni i wysoka masa tłuszczu, wysoka masa mięśni i niska masa tłuszczu oraz wysoka masa mięśni i wysoka masa tłuszczu. Dla każdej z tych grup określono odsetek zgonów z powodu chorób serca.
      Autorzy badań, Preethi Srikanthan, Tamara Horwich, Marcella Calfon Press, Jeff Gornbein i Karol Watson, zauważają, jak ważne jest branie pod uwagę różnic pomiędzy płciami podczas oceny ryzyka chorób serca oraz tworzenia odpowiednich zaleceń zdrowotnych. Szczególnie, jeśli chodzi o te związane z tkanką tłuszczową.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...