Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nowy teleskop kosmiczny sprawdzi, czy planet swobodnych jest więcej niż gwiazd

Rekomendowane odpowiedzi

Przyszła misja NASA – Nancy Grace Roman Space Telescope (Roman lub RST), znana do niedawna jako WFIRST – może odkryć, że w Drodze Mlecznej jest więcej planet swobodnych niż gwiazd. Do takich wniosków doszli autorzy pracy Predictions of the Nancy Grace Roman Space Telescope Galactic Exoplanet Survey. II. Free-floating Planet Detection Rates opublikowanej na łamach The Astronomical Journal.

Planeta swobodna to planeta, która nie krąży wokół żadnej gwiazdy. Autorzy artykułu stwierdzili, że teleskop RST będzie w stanie wykryć planety swobodne rejestrując izolowane epizody mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Będzie wystarczająco czuły, by zarejestrować mikrosoczewkowanie powodowane przez obiekty do wielkości Marsa (0,1 masy Ziemi, M) po wielkość gazowych olbrzymów (> M). W przypadku tych pierwszych obiektów epizod mikrosoczewkowania będzie trwał kilka godzim, w przypadku gazowych olbrzymów może być to nawet kilkadziesiąt dni.

Naukowcy przewidują, że misja odkryje około 250 planet swobodnych i o co najmniej rząd wielkości podniesie przewidywany obecnie górny limit liczby takich obiektów.

To da nam wgląd w światy, których w inny sposób nie możemy obserwować. Wyobraźmy sobie naszą małą skalistą planetę wędrującą swobodnie przez wszechświat. Takie właśnie planety wykryje ta misja, mówi główny autor badań, Samson Johnson z The Ohio State University. Wszechświat może być pełen planet swobodnych, a my możemy o tym nie wiedzieć. Nigdy się tego nie dowiemy, jeśli nie zorganizujemy takich misji jak Roman – dodaje profesor Scott Gaudi.

Jednym z zadań teleskopu Roman będzie próba stworzenia pierwszego spisu planet swobodnych. RST ma też wykrywać planety krążące wokół gwiazd.

Astronomowie wiedzą, że planety swobodne istnieją, jednak nie do końca rozumieją, w jaki sposób dochodzi do ich uwolnienia z oddziaływania grawitacyjnego rodzimej gwiazdy. Przypuszcza się, że mogą być one wyrzucane z orbity gwiazdy w wyniku interakcji z innymi jej planetami oraz w wyniku przejścia w pobliżu innej gwiazdy. Nie można też wykluczyć, że formują się bez obecności gwiazdy.

Teleskop Roman pozwoli też na testowanie teorii dotyczących powstawania takich planet. Johnson i jego grupa przewidują, że będzie on 10-krotnie bardziej czuły niż obecnie wykorzystywane narzędzia, które bazują na teleskopach znajdujących się na Ziemi. RST będzie badał przestrzeń pomiędzy Słońcem a centrum naszej galaktyki.

Misja Nancy Grace Roman Space Telescope ma wystartować w 2025 roku. O jej perypetiach – jeszcze pod nazwą WFIRST – wielokrotnie informowaliśmy. Jej historia rozpoczęła się od niezwykłego prezentu, jaki NASA otrzymała od wywiadu. Później odwołania misji chciał prezydent Trump. A w końcu otrzymała ona zielone światło od NASA.

 

 


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdzwiwiłbym się gdyby takich planet jak Ziemia nie znaleźli. Jeżeli chodzi o nas to żyjemy w układzie podwójnym tak naprawdę. 

Księżyc jest chyba 5 co do wielkości w US, który łącznie posiada około 200 księżyców. Księżyc jest wielkości planety karłowatej. 

To właśnie niezwykłe okoliczności, które sprawiły, że żyjemy w układzie podwójnym umożliwiły życie na Ziemii moim zdaniem. Gdyby nie Księżyc jak bardzo zmieniłoby się życie? Przypływy i odpływy, pojęcie miesiąca, nocne życie zwierząt, może nawet nie posiadalibyśmy atmofery wydmuchanej przez wiatr słoneczny, ponieważ jądro dawnoby zastygło jak na Marsie.

Szansa na zainstnienie takiego układu jest znacznie mniejsza niż na po prostu znalezienie planety z odpowiednim zakresem temperatur...

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może po prostu źle definiujemy życie, albo nasze pojęcie życia jest ewenementem i wszechświat wcale nie dąży do życia jakie znamy, tylko my chcemy by tak było. Nie mamy innych wzorców oprócz nas. Fajnie by było gdyby ciemna materia okazała się ogromem planet.

Edytowane przez Rowerowiec
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przesadzałbym ze znaczeniem Księżyca. Jest ważny dla życia na Ziemi, ale jego brak nie oznacza automatycznie, że życie w  innych warunkach się nie rozwinie.

Wszechświat na pewno nie dąży do życia jakie znamy. Materia stwarzająca warunki dla życia to jest mikroskopijny ułamek całej materii barionowej, nie wspominając o ciemnej materii czy ciemnej energii.

Do tego, bieżące hipotezy odnośnie przyszłości sugerują, że Wszechświat będzie się nadawał do zamieszkania przez organizmy żywe przez mikroskopijny moment, dosłownie mgnienie oka w skali astronomicznej. Za kilka trylionów lat ostatnie karły zużyją zapasy wodoru i nie będzie już wolnego gazu do powstawania nowych gwiazd. Z drugiej strony, jeżeli czarne dziury parują, jak zaproponował Hawking, to BH rozmiarów słońca powinna wyparować w około 10^64 lat.

Niewykluczone, że jakaś BARDZO zaawansowana cywilizacja będzie w stanie przetrwać wokół obiektów z materii zdegenerowanej. Inne ciekawe zagadnienia to teoretyczny rozpad protonów (około 10^35 lat).

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Inne ciekawe zagadnienia to teoretyczny rozpad protonów (około 10^35 lat).

Sprawdzone doświadczalnie - z pdp bliskim pewności się nie rozpadają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak to jest ze stabilnością pierwiastków? Kiedyś gdzieś wyczytałem, że w tak długich skalach czasowych wszystkie pierwiastki oprócz żelaza są niestabilne i w cięższych od żelaza zajdzie rozpad promieniotwórczy, a lżejsze w wyniku fuzji przekształcą się w cięższe do żelaza włącznie. Nie wiem czy czegoś nie pomieszałem ;)

EDIT:

Wrzucę fragment z wiki:
https://en.wikipedia.org/wiki/Iron_star

Quote

An iron star is a hypothetical type of compact star that could occur in the universe in the extremely far future, after perhaps 10^1500 years.

The premise behind the formation of iron stars states that cold fusion occurring via quantum tunnelling would cause the light nuclei in ordinary matter to fuse into iron-56 nuclei. Fission and alpha-particle emission would then make heavy nuclei decay into iron, converting stellar-mass objects to cold spheres of iron.[3] The formation of these stars is only a possibility if protons do not decay. Though the surface of a neutron star may be iron according to some predictions, it is distinct from an iron star.

By the end of 10^10^26 to 10^10^76 years, iron stars would have collapsed into neutron stars and black holes.[3]

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, cyjanobakteria napisał:

A jak to jest ze stabilnością pierwiastków? Kiedyś gdzieś wyczytałem, że w tak długich skalach czasowych wszystkie pierwiastki oprócz żelaza są niestabilne i w cięższych od żelaza zajdzie rozpad promieniotwórczy, a lżejsze w wyniku fuzji przekształcą się w cięższe do żelaza włącznie. Nie wiem czy czegoś nie pomieszałem ;)

To ciekawe, żelazo zaczyna sie jawić jako jakiś specjalny pierwiastek :P

17 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie przesadzałbym ze znaczeniem Księżyca. Jest ważny dla życia na Ziemi, ale jego brak nie oznacza automatycznie, że życie w  innych warunkach się nie rozwinie.

Jasne, zgoda, ale nie tylko wyjątkowy księżyc jest koincydencją która się wyadarzyła przy okazji przykładu jedynego życia jakie znamy :P. Jest jeszcze Jowisz i w ogóle gazowe olbrzymy, umiejscowienie US w galaktyce, umiejscowienie w stosunku do płaszczyzny galaktyki, wiek/generacja gwaizdy/ilość odpowiednich pierwiastków w US, rodzaj gwiazdy  etc. 

Oczywiście, że to nie znaczy, że nie ma innego życia, nawet inteligentnego. Jedynie znacznie zmniejsza sensowność "szacunków" w stylu równania Drake etc. 

17 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Wszechświat na pewno nie dąży do życia jakie znamy. Materia stwarzająca warunki dla życia to jest mikroskopijny ułamek całej materii barionowej, nie wspominając o ciemnej materii czy ciemnej energii.

A dlaczgeo na pewno? Może właśnie daży :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Planety swobodne to obiekty niezwiązane z żadną gwiazdą. W przeciwieństwie do planet w Układzie Słonecznym, nie krążą wokół gwiazdy, a przemieszczają się swobodnie przez Drogę Mleczną. Zespół europejskich i amerykańskich astronomów, korzystając z Very Large Telescope Europejskeigo Obserwatorium Południowego zauważył planetę swobodną, która pochłania pył i gaz z otoczenia w tempie 6 miliardów ton na sekundę. To największe tempo przybierania na wadze dla jakiejkolwiek znanej planety.
      Planeta Cha 1107-7626 znajduje się w Gwiazdozbiorze Kamelona w odległości około 620 lat świetlnych od nas. Ten dopiero powstający obiekt już obecnie ma masę od 5 do 10 razy większą od masy Jowisza. Otaczające planetę pył i gaz bez przerwy opadają na jej powierzchnię. Jednak tempo tego opadania nie jest stałe. Do sierpnia 2025 przyspieszyło ono aż 8-krotnie w porównaniu z poprzednimi miesiącami, osiągając tempo 6 miliardów ton na sekundę. To tak, jakby na powierzchnię planety w każdej sekundzie opadały ponad 2 kilometry sześcienne ziemskich skał. To najszybsza akrecja, jaką kiedykolwiek zanotowano dla obiektu o masie planetarnej, mówi Víctor Almendros-Abad z Obserwatorium Astronomicznego w Palermo.
      Naukowcy przypominają, że kwestia powstawania planet swobodnych wciąż stanowi zagadkę. Wciąż nie wiemy, czy są to obiekty o niskiej masie powstające w procesie podobnym do tworzenia się gwiazd, czy też są to olbrzymie planety wyrzucone ze swoich układów planetarnych. Zaobserwowanie gwałtownego wzrostu akrecji w przypadku Cha 1107-7626 sugeruje, że przynajmniej część planet swobodnych może powstawać jak gwiazdy, gdyż podobne skoki obserwowano w przypadku młodych gwiazd.
      Wydaje się, że główną rolę w nagłym przyspieszeniu procesu akrecji odegrała aktywność pola magnetycznego, co wskazuje, że nawet obiekty o niskiej masie mogą generować silne pole napędzające takie wydarzenia. Naukowcy odkryli też, że w czasie gwałtownego zwiększenia ilości materiału opadającego na planetę, doszło do zmiany chemicznej w dysku gazu i pyłu, który ją otacza. W dysku odnotowano obecność pary wodnej, której wcześniej teleskopy nie wykrywały. Zjawisko takie znane jest z procesu powstawania gwiazd, ale nie planet.
      Więcej na temat wyjątkowej planety można przeczytać w Astrophysical Journal Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Planety swobodne to obiekty niezwiązane z żadną gwiazdą. W przeciwieństwie do planet w Układzie Słonecznym, nie krążą wokół gwiazdy, a przemieszczają się swobodnie przez Drogę Mleczną. Zespół europejskich i amerykańskich astronomów, korzystając z Very Large Telescope Europejskeigo Obserwatorium Południowego zauważył planetę swobodną, która pochłania pył i gaz z otoczenia w tempie 6 miliardów ton na sekundę. To największe tempo przybierania na wadze dla jakiejkolwiek znanej planety.
      Planeta Cha 1107-7626 znajduje się w Gwiazdozbiorze Kamelona w odległości około 620 lat świetlnych od nas. Ten dopiero powstający obiekt już obecnie ma masę od 5 do 10 razy większą od masy Jowisza. Otaczające planetę pył i gaz bez przerwy opadają na jej powierzchnię. Jednak tempo tego opadania nie jest stałe. Do sierpnia 2025 przyspieszyło ono aż 8-krotnie w porównaniu z poprzednimi miesiącami, osiągając tempo 6 miliardów ton na sekundę. To tak, jakby na powierzchnię planety w każdej sekundzie opadały ponad 2 kilometry sześcienne ziemskich skał. To najszybsza akrecja, jaką kiedykolwiek zanotowano dla obiektu o masie planetarnej, mówi Víctor Almendros-Abad z Obserwatorium Astronomicznego w Palermo.
      Naukowcy przypominają, że kwestia powstawania planet swobodnych wciąż stanowi zagadkę. Wciąż nie wiemy, czy są to obiekty o niskiej masie powstające w procesie podobnym do tworzenia się gwiazd, czy też są to olbrzymie planety wyrzucone ze swoich układów planetarnych. Zaobserwowanie gwałtownego wzrostu akrecji w przypadku Cha 1107-7626 sugeruje, że przynajmniej część planet swobodnych może powstawać jak gwiazdy, gdyż podobne skoki obserwowano w przypadku młodych gwiazd.
      Wydaje się, że główną rolę w nagłym przyspieszeniu procesu akrecji odegrała aktywność pola magnetycznego, co wskazuje, że nawet obiekty o niskiej masie mogą generować silne pole napędzające takie wydarzenia. Naukowcy odkryli też, że w czasie gwałtownego zwiększenia ilości materiału opadającego na planetę, doszło do zmiany chemicznej w dysku gazu i pyłu, który ją otacza. W dysku odnotowano obecność pary wodnej, której wcześniej teleskopy nie wykrywały. Zjawisko takie znane jest z procesu powstawania gwiazd, ale nie planet.
      Więcej na temat wyjątkowej planety można przeczytać w Astrophysical Journal Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Planety swobodne to obiekty niezwiązane z żadną gwiazdą. W przeciwieństwie do planet w Układzie Słonecznym, nie krążą wokół gwiazdy, a przemieszczają się swobodnie przez Drogę Mleczną. Zespół europejskich i amerykańskich astronomów, korzystając z Very Large Telescope Europejskeigo Obserwatorium Południowego zauważył planetę swobodną, która pochłania pył i gaz z otoczenia w tempie 6 miliardów ton na sekundę. To największe tempo przybierania na wadze dla jakiejkolwiek znanej planety.
      Planeta Cha 1107-7626 znajduje się w Gwiazdozbiorze Kamelona w odległości około 620 lat świetlnych od nas. Ten dopiero powstający obiekt już obecnie ma masę od 5 do 10 razy większą od masy Jowisza. Otaczające planetę pył i gaz bez przerwy opadają na jej powierzchnię. Jednak tempo tego opadania nie jest stałe. Do sierpnia 2025 przyspieszyło ono aż 8-krotnie w porównaniu z poprzednimi miesiącami, osiągając tempo 6 miliardów ton na sekundę. To tak, jakby na powierzchnię planety w każdej sekundzie opadały ponad 2 kilometry sześcienne ziemskich skał. To najszybsza akrecja, jaką kiedykolwiek zanotowano dla obiektu o masie planetarnej, mówi Víctor Almendros-Abad z Obserwatorium Astronomicznego w Palermo.
      Naukowcy przypominają, że kwestia powstawania planet swobodnych wciąż stanowi zagadkę. Wciąż nie wiemy, czy są to obiekty o niskiej masie powstające w procesie podobnym do tworzenia się gwiazd, czy też są to olbrzymie planety wyrzucone ze swoich układów planetarnych. Zaobserwowanie gwałtownego wzrostu akrecji w przypadku Cha 1107-7626 sugeruje, że przynajmniej część planet swobodnych może powstawać jak gwiazdy, gdyż podobne skoki obserwowano w przypadku młodych gwiazd.
      Wydaje się, że główną rolę w nagłym przyspieszeniu procesu akrecji odegrała aktywność pola magnetycznego, co wskazuje, że nawet obiekty o niskiej masie mogą generować silne pole napędzające takie wydarzenia. Naukowcy odkryli też, że w czasie gwałtownego zwiększenia ilości materiału opadającego na planetę, doszło do zmiany chemicznej w dysku gazu i pyłu, który ją otacza. W dysku odnotowano obecność pary wodnej, której wcześniej teleskopy nie wykrywały. Zjawisko takie znane jest z procesu powstawania gwiazd, ale nie planet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Kosmiczny Nancy Grace Roman przeszedł niezwykle ważny test wibracyjny. Symulowano podczas niego warunki, jakie będą panowały podczas wystrzeliwania teleskopu w przestrzeń kosmiczną, by upewnić się, że urządzenie przetrzyma podróż. Taki test jest jak dość silne trzęsienie ziemi, jednak z pewnymi różnicami. W przeciwieństwie do trzęsienia ziemi, poszczególnie częstotliwości wstrząsów są aplikowane jedna po drugiej. Rozpoczynamy od wstrząsów o niskiej amplitudzie i przechodzimy do coraz wyższych, a po drodze wszystko sprawdzamy. To bardzo skomplikowany proces, mówi Cory Powell, analityk NASA odpowiedzialny za integralność strukturalną teleskopu.
      Podczas testu symulowano siły o 25% większe, niż te, które będą oddziaływały na teleskop w czasie startu. Po teście teleskop został przewieziony do clean roomu, gdzie zostanie szczegółowo zbadany. Badania mają potwierdzić, że wyszedł z testu bez szwanku i można montować na nim antenę nadawczo-odbiorczą. Kolejnym ważnym testem będzie sprawdzenie całej elektroniki, następnie urządzenie zostanie poddane testom termicznym w warunkach obniżonego ciśnienia. Sprawdzą one, czy urządzenia przetrwają warunki panujące w kosmosie.
      Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w listopadzie rozpocznie się proces składania całego teleskopu. Przed końcem roku ma on przejść ostateczne testy. Jego wystrzelenie planowane jest na maj 2027, ale pracujący przy nim zespół chce, by urządzenie było gotowe do startu już jesienią przyszłego roku.
      Grace Nancy Roman Space Telescope to urządzenie pracujące w podczerwieni. Powstał dzięki niezwykłemu prezentowi od Narodowego Biura Rozpoznania, które przed laty przekazało NASA... dwa nieużywane teleskopy kosmiczne klasy Hubble'a. Teleskop Roman dostarczy równie wyraźnych obrazów co Hubble, jednak jego pole widzenia jest 100-razy większe. Dzięki temu praca, którą Hubble wykonuje w 650 godzin, Teleskop Roman wykona w 3 godziny.
      Celem jego misji naukowej będzie badanie ciemnej materii – ma to robić za pomocą trzech niezależnych technik: badania barionowych oscylacji akustycznych, odległych supernowych oraz słabego soczewkowania grawitacyjnego – poszukiwanie planet pozasłonecznych, bezpośrednie obrazowanie planet pozasłonecznych i wykrywanie pierwotnych czarnych dziur.
      Podstawowa misja naukowa teleskopu planowana jest na 5 lat. Można jednak przypuszczać, że – podobnie jak w przypadku wielu innych misji – teleskop będzie w na tyle dobrym stanie, że zostanie ona przedłużona.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed czterema laty informowaliśmy, że NASA wybrała przyszłą misję, która pozwoli lepiej zrozumieć ewolucję wszechświata oraz zbadać, na ile powszechne w naszej galaktyce są podstawowe składniki niezbędne do powstania życia. Misja SPHEREx (Spectro-Photometer for the History of the Universe, Epoch of Reionization and Ices Explorer) wystartowała 11 marca i właśnie przysłała pierwsze zdjęcia. W ciągu dwóch lat pracy ma dostarczyć danych o ponad 450 milionach galaktyk i ponad 100 milionach gwiazd w Drodze Mlecznej.
      Mimo, że zdjęcia pochodzą z nieskalibrowanych jeszcze instrumentów, więc nie nadają się więc do prowadzenia badań, pokazują niezwykłe możliwości misji i – przede wszystkim – dowodzą, iż czujniki działają. Na każdym z sześciu obrazów, po jednym dla każdego z wyspecjalizowanych detektorów, widzimy jasne źródła światła, jak galaktyki czy gwiazdy. Każdy z nich powinien zawierać ponad 100 000 takich źródeł. Trzy górne obrazy prezentują ten sam obszar nieboskłonu, co trzy dolne. Widzimy tutaj pełne pole widzenia SPHEREx. To prostokątny obszar około 20-krotnie szerszy niż Księżyc w pełni widziany z Ziemi. Gdy w drugiej połowie kwietnia SPHEREx rozpocznie badania naukowe, będzie wykonywał około 600 takich ujęć na dobę.
      Najnowszy teleskop NASA działa w podczerwieni i wykorzystuje 102 filtry, po 17 dla każdego z czujników. Dzięki temu, badając unikatową sygnaturę światła, będzie mógł wykrywać różne związki chemiczne i molekuły. Urządzenie pomoże też mierzyć odległość do zaobserwowanych obiektów, co pozwoli na badanie odległych galaktyk i tworzenie trójwymiarowej mapy wszechświata.
      Zanim jednak SPHEREx przystąpi do badań, musi zostać odpowiednio przygotowany. Przez ostatnie dwa tygodnie inżynierowie z JPL (Jet Propulsion Laboratory), którzy zarządzają misją, sprawdzali stan teleskopu. Dotychczas wszystko działa bez zarzutu.
      Obecnie trwa schłodzenie czujników i innego sprzętu do docelowej temperatury roboczej około -210 stopni Celsjusza. Bez osiągnięcia tak niskiej temperatury promieniowanie cieplne samego teleskopu uniemożliwiłoby rejestrowanie obrazu w podczerwieni. Co interesujące, chłodzenie jest całkowicie pasywne. SPHEREx nie wykorzystuje w tym celu elektryczności czy specjalnych chłodziw, dzięki czemu był tańszy i prostszy w budowie. A chłodzi się dzięki trzem stożkowatym osłonom, które chronią urządzenia przed ciepłem Słońca oraz Ziemi oraz specjalnym lustrom, które odbijają promieniowanie cieplne urządzeń bezpośrednio w przestrzeń kosmiczną.
      Przesłane obrazy testowe dowiodły, że czujniki teleskopu zostały dobrze ustawione i zapewniają ostry obraz. To bardzo dobra informacja, gdyż odpowiedniego dostrojenia ostrości można było dokonać jedynie na Ziemi. W przestrzeni kosmicznej nie można już tego zmienić. Z tego, co widzimy na zdjęciach wynika, że zespół odpowiedzialny za instrumenty idealnie wykonał swoją robotę, cieszy się Jamie Bock, główny naukowiec misji.
      SPHEREx zapewni naukowcom ogólny przegląd nieboskłonu. O ile teleskopy takie jak Webb czy Hubble badają bardzo szczegółowo niewielki wycinek nieba, SPHEREx zapewnia bardzo szeroki widok. Posłuży zresztą między innymi do określania celów obserwacyjnych dla bardziej precyzyjnych urządzeń. Możliwości nowego teleskopu są tak duże, że w ciągu dwóch lat aż czterokrotnie sfotografuje on całe niebo.
      Program Explorer, w ramach którego powstał SPHEREx, to najstarszy wciąż kontynuowany program naukowy NASA. Pierwszą misją, jaką przeprowadzono w jego ramach, była Explorer 1 wystrzelona w 1958 roku. Dotychczas w ramach programu przeprowadzono około 100 misji w przestrzeni kosmicznej.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...