Wielka Brytania: podczas operacji usuwania glejaka pacjentka grała na skrzypcach
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Lekarze z Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka zoperowali 55-letniej pacjentce dwa tętniaki i guza mózgu w czasie jednego zabiegu. Jeden z tętniaków znajdował się na tętnicy móżdżkowej górnej. Jak podkreślono w komunikacie szpitala, to bardzo rzadko operowany typ tętniaka, bardzo głęboko położony i trudno dostępny.
Podczas trwającego ponad 4 godziny zabiegu stwierdzono, że chora ma także oponiaka. Niewielki guz został usunięty. Przez lokalizację w badaniach obrazowych nie było go widać.
Neurochirurg, dr n. med. Dariusz Szarek, podkreśla, że przy wszystkich operacjach tętniaków należy zachować szczególną ostrożność i uważność. Im głębiej w głowie położona jest choroba, tym liczniejsze i krytycznie ważne struktury układu nerwowego z nią sąsiadują. Dlatego dokładna wizualizacja zwiększa skuteczność zabiegu i redukuje jego ryzyko. Tętniaki w tętnicy móżdżkowej górnej są właśnie jedną z takich lokalizacji - tłumaczy.
Po operacji 55-letnia pani Anna czuje się dobrze, została już wypisana do domu. Wcześniej przez rok cierpiała na bardzo silne bóle głowy z towarzyszącymi mdłościami i osłabieniem. W ramach diagnostyki stwierdzono obecność tętniaków w mózgu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Osiemnastego sierpnia doszło do niebezpiecznej sytuacji. Gdy matka 5-letniego chłopca kosiła trawę, kosiarka trafiła na przeszkodę, a znajdujące się w odległości kilku metrów dziecko się rozpłakało. Na jego koszulce widać było ślad krwi. Okazało się, że ma ranę po lewej stronie w okolicach żeber.
Ponieważ stan chłopca się nagle pogorszył [dziecko czuło kłucie, zaczęło też słabnąć i sinieć], została wezwana pomoc. Po szybkiej diagnozie okazało się, że w sercu chłopca tkwi drut - napisano na profilu Fundacji Rozwoju Kardiologii i Kardiochirurgii Wad Wrodzonych Serca Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi „Mamy Serce” na Facebooku.
Chłopca przetransportowano helikopterem do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi (ICZMP). Pięciolatek miał dużo szczęścia, bo mimo późnej pory w pracy byli jeszcze wszyscy kardiochirurdzy; właśnie skończyli bowiem wielogodzinną operację.
Z lewej komory serca dziecka usunięto ok. 5-6-cm kawałek drutu. Na szczęście ciało obce nie zniszczyło aorty czy zastawki. Po zabiegu chłopcu zapobiegawczo podawano antybiotyk.
Prawdopodobnie przeszkodą, na którą trafiła kosiarka, była siatka ogrodzenia. Po wypadku matka nakleiła na ranę plaster. Gdy stan chłopca się pogorszył, wezwała pogotowie. Dziecko trafiło do Szpitala Powiatowego w Opocznie. Tam lekarka SOR-u skierowała chłopca na badania obrazowe brzucha i płuc.
Jak podkreśla Paweł Banaszek, radiolog z 30-letnim doświadczeniem, zlecone USG brzucha wykazało płyn w osierdziu, a na rtg. w rzucie lewej komory widać było cień metaliczny o długości ponad 4 cm.
Doświadczona lekarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, z którą porozmawiał radiolog, skontaktowała się niezwłocznie z ICZMP i zamówiła przelot śmigłowcem medycznym.
W ICZMP wykonano USG i echo serca. Badania potwierdziły diagnozę postawioną w Opocznie. Podczas operacji z serca chłopca wyjęto kilkucentymetrowy kawałek drutu.
Drut wystrzelił jak pocisk i jak grot strzały przebił lewą komorę serca w dwóch miejscach na wylot. Przeszył serce i oparł się na przeponie. Gdy się rozwali komorę serca, to kilka uderzeń serca i koniec. Na szczęście u tego chłopca ten drut nie wbił się pod dużym kątem i nie zrobił dużych otworów. Z jednej strony mięsień się obkurczył, a z drugiej wokół drutu zgromadził się skrzep, który był jakby korkiem i blokował wypływ krwi do worka osierdziowego - wyjaśnił cytowany przez TVN24.pl kierownik Kliniki Kardiochirurgii w ICZMP dr n. med. Marek Kopala.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Josef Käs z Uniwersytetu w Lipsku i Ingolf Sack z Charité-Universitätsmedizin Berlin wykazali, że rozprzestrzenianie się komórek nowotworu mózgu zależy zarówno od ich właściwości fizycznych, jak i biomechanicznych. Zdaniem naukowców, niewielka zmiana w elastyczności komórek glejaka – najbardziej niebezpiecznego z nowotworów mózgu – znacząco zmienia jego zdolność do przerzutowania.
Sack jest chemikiem, a Käs fizykiem. Obaj specjalizują się w badaniu nowotworów, ale z różnej perspektywy. Sack bada mechaniczne właściwości tkanek, opracował technikę elastografii rezonansu magnetycznego, będącej połączeniem drgań o niskiej częstotliwości i rezonansu magnetycznego. Jest ona wykorzystywana do śledzenia postępów chorób. Z kolei Käs to optycznej pułapki, w której za pomocą laserów można deformować miniaturowe miękkie obiekty, jak komórki, badając ich elastyczność i zdolność do odkształcania się.
Już przed dwoma laty obaj naukowcy zauważyli, że komórki glejaka są bardziej miękkie i mniej lepkie niż komórki nowotworowe guzów niezłośliwych. Jako, że glejaka trudno jest usunąć, gdyż wysuwa on niewielkie „macki” do otaczającej go tkanki, naukowcy zdali sobie sprawę, że rozprzestrzenianie się tego nowotworu może być napędzane wyłącznie prawami fizyki. Pojawianie się tego typu „macek” to bowiem dobrze znane zjawisko z fizyki płynów, gdy płyn o niskiej lepkości zostanie wprowadzony do innego płynu.
Naukowcom udało się zrekrutować do badań ośmiu pacjentów, czterech z łagodnym guzem mózgu i czterech z guzami złośliwymi, w tym trzech z glejakiem. Wyniki badań zaskoczyły samych badaczy. Niezwykłą rzeczą był fakt, że właściwości mechaniczne pojedynczej komórki były odzwierciedlane we właściwościach mechanicznych całej tkanki, mówi Käs. Uzyskane dane wskazują jednak, na bardziej złożony obraz niż po prostu lepkie komórki tworzące lepki guz.
Zgodnie z wcześniejszymi badaniami guzy złośliwe były bardziej miękkie i mniej lepkie niż guzy łagodne. Jednak, i to właśnie było zaskakujące, tworzące je komórki nie były mniej lepkie. Okazało się, że najważniejsza jest zdolność komórek do rozciągania i ich elastyczność. To ona była skorelowana ze zdolnością tkanki do „płynięcia”. Komórki guza, żeby się rozprzestrzeniać, musiały być zdolne do przeciskania się pomiędzy innymi komórkami. Zdaniem naukowców, to właśnie ta elastyczność, a nie lepkość, jest najważniejszym czynnikiem decydującym o zdolności tkanki do rozprzestrzeniania się.
Komórki nowotworowe nie muszą dokonywać specjalnych zmian genetycznych, by rozpocząć proces „wysuwania macek”. Wystarczy, że mają odpowiednie właściwości mechaniczne. To wystarcza do bardzo inwazyjnego rozrostu tkanki, stwierdza Käs.
Dokonane przez niemieckich uczonych odkrycie to jednocześnie z terapeutycznego punktu widzenia zła i dobra wiadomość. Zła, gdyż właściwości mechaniczne trudniej zaburzyć niż procesy molekularne. Dobrą zaś jest sam fakt, że poznaliśmy ten mechanizm. Jeśli zmiany fizyczne mogą spowodować, że guz staje się bardziej złośliwy, to mogą też doprowadzić do tego, że stanie się bardziej łagodny. Zrozumienie tego procesu może w przyszłości przyczynić się do rozwoju nowych terapii.
Więcej na ten temat przeczytamy w piśmie Soft Matter.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W sieci bardzo dużą popularnością cieszą się dzisiaj nowoczesne gry Kogama, których to możemy znaleźć naprawdę bardzo szeroki wybór. Nowoczesny portal Poki, który na swojej stronie prezentuje wyłącznie najlepsze gry z tej serii, może nam zaoferować moc przyjemnej rozrywki, która nic nie będzie nas kosztowała, pozwoli nam sympatycznie spędzić wolny czas, a do tego jeszcze może nas czegoś ciekawego nauczyć. Zanim jednak do tego przejdziemy przyjrzyjmy się na czym ta gra polega.
Zasady podobne do popularnej gry Minecraft
Cała seria gier Kogama jest wyraźnie inspirowana światowym hitem na komputery, a więc grą Minecraft, w której to gracz ma w zasadzie nieograniczone możliwości zmiany świata, budowania własnych rzeczy, a do tego tworzenia różnych przedmiotów z materiałów, które znaleźć można eksplorując świat. W przypadku gier Kogama wykorzystano najciekawszą część tej rozgrywki. Wchodzimy do jednej z gier, na przykład wyścigów samochodowych, i naszym oczom ukazuje się trójwymiarowy świat złożony tak naprawdę z kostek sześciennych. Jeśli chcemy tylko ścigać się z innymi graczami z całego świata to zwyczajnie uruchamiamy jeden z torów i ruszamy. Najważniejszą ideą gry jest jednak to, że możemy tam tworzyć własne plansze korzystając z szeregu klocków w formie wspominanych bloków. Jest to otwarty świat, na którym to my jesteśmy niejako władcami. Na stworzonych przez nas planszach grać mogą później oczywiście wszyscy. Kogama to naturalnie nie tylko same wyścigi. Opcji tej gry jest mnóstwo i z całą pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Znamy więc już podstawy tej produkcji. Przejdźmy teraz do aspektów edukacyjnych. Pamiętajmy bowiem, że gry te teoretycznie zostały stworzone pod kątem dzieci i to im są dedykowane przede wszystkim, choć oczywiście bawić mogą każdego, niezależnie od wieku.
Rozwijanie wyobraźni
Przede wszystkim gra, podobnie zresztą jak wspominany wcześniej Minecraft, rozwija wyobraźnię dziecka, a w przypadku osób dorosłych zapewnia zwyczajny trening mózgu, który jest oczywiście bardzo ważny. Ważne jest, że grając w te gry, kiedy chcemy stworzyć zupełnie nową planszę, musimy niejako poukładać sobie ją najpierw w głowie, pomyśleć co chcemy osiągnąć, dopasować to do dostępnych klocków w grze, a potem oczywiście na koniec wcielić to jeszcze w życie. Wyobraźnia jest dla nas bardzo ważna i w przypadku w szczególności dzieci jej rozwijanie ułatwia później edukację w szkole. Na początku wspomnieliśmy, że jest to podobnie jak w grze Minecraft, ale pamiętajmy, że w przypadku gier Kogama nie musimy nic płacić, ani też instalować.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.