Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

CO2 może zdestabilizować chmury i przyspieszyć ocieplanie klimatu

Rekomendowane odpowiedzi

Przy odpowiednio wysokim stężeniu CO2 w atmosferze może dojść do uruchomienia nieznanego wcześniej mechanizmu, który zwiększy średnią temperaturę powierzchni Ziemi o dodatkowe 8 stopni Celsjusza. Nowo odkryte zjawisko może pozwolić też na wyjaśnienie pewnej zagadki sprzed 50 milionów lat.

Profesor Tapio Schneider z California Institute of Technology opublikował w Nature Geoscience wyniki swoich symulacji komputerowych. Okazało się, że jeśli stężenie CO2 w atmosferze przekroczy 1200 ppm (części na milion), dojdzie do rozpadu stratusów, chmur pokrywających około 20% oceanicznych obszarów subtropikalnych. Stratusy ochładzają planetę, a że są tak bardzo rozpowszechnione, ich wpływ jest znaczny.

Schenider oraz Colleen Kaul i Kyle Pressel z Pacific Northwest National Laboratory przeprowadzili na superkomputerach symulację ruchu stratusów i ich zachowania się przy rosnącym stężeniu CO2. Okazało się, że gdy poziom dwutlenku węgla przekroczył 1200 ppm doszło do rozpadu stratusów, a to z kolei spowodowało ogrzanie się Ziemi o kolejnych 8 stopni Celsjusza. Co więcej, zauważono, że stratusy nie zaczęły ponownie się formować dopóki poziom CO2 nie spadł znacznie poniżej poziomu, w którym się rozpadały.

W bieżącym roku średni poziom CO2 w atmosferze przekroczy 410 ppm, czyli będzie o 130 ppm wyższy od średniego poziomu sprzed epoki przemysłowej. Najwyższy tegoroczny poziom zarejestrowany na Mauna Loa wyniósł 414,27 ppm. Jeśli ludzkość będzie emitowała dwutlenek węgla tak, jak dotychczas, to poziom 1200 ppm zostanie przekroczony po roku 2100.

Już samo zwiększenie koncentracji CO2 do tego poziomu, będzie oznaczało, że średnie temperatury na Ziemi będą o 6 stopni Celsjusza wyższe, niż w epoce przedprzemysłowej. Rozpad stratusów doda do tego jeszcze 8 stopni Celsjusza. Wzrost temperatur o 14 stopni byłby katastrofalny. Przy takiej temperaturze w tropikach nie mogłyby żyć zwierzęta stałocieplne, w tym i ludzie.

Badania Schneidera i jego kolegów pozwalają też na rozwiązanie starej zagadki paleoklimatologicznej. Z danych geologicznych wiemy, że w eocenie, przed około 50 milionami lat, w Arktyce nie było lodu, żyły tam za to krokodyle. Jednak modele klimatyczne wskazują, że taki scenariusz wymaga, by stężenie CO2 przekraczało 4000 ppm. Z badań wiemy zaś, że w tym czasie koncentracja dwutlenku węgla wynosiła poniżej 2000 ppm. Odkrycie, że przy takiej koncentracji doszłoby do rozpadu stratusów i dodatkowego ogrzania powierzchni Ziemi pozwala wyjaśnić te niezgodności.

Profesor Schneider zastrzega, że wspomniane 1200 ppm to zgrubny szacunek, a nie dokładna granica, przy której stratusy zaczynają się rozpadać.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie wygląda to nieprzyjemnie. W razie czego mieszkańcy tropików będą się mogli przeprowadzić na Antarktydę, Syberię i Grenlandię z okolicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie zapomnieli wytłumaczyć, jak ta teoria tłumaczy historyczną temperaturę Ziemi w Kredzie przy 1700 ppm (4°K więcej niż dzisiaj).
Jestem łaskawy i nie pytam o Jurę (1950 ppm i tylko 2.5°K więcej niż dzisiaj).

Wtedy temperatura jakoś magicznie nie skakała o dodatkowe 8 stopni. Ktoś ostro tnie w coś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, peceed napisał:

Wtedy temperatura jakoś magicznie nie skakała o dodatkowe 8 stopni. Ktoś ostro tnie w coś.

Nie musiała i nie musi "magicznie", bo mogły o mogą być całkowicie niemagiczne czynniki. Artykuł jest o konkretnych symulacjach/modelach, a nie o wszystkich możliwych magicznych i niemagicznych kombinacjach czynników klimatycznych.

A że ktoś (od paru dni) "ostro tnie w coś", to z tym się zgadzam, chociaż nie wiem po co. Ale może to i dobrze - świat może wreszcie zrozumie, że niepotrzebna mu ta cała zgraja naukowych tłuków z superkomputerami - przecież wystarczy jeden peceed z liczydełkiem. Albo i bez. No nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, ex nihilo napisał:

Nie musiała i nie musi "magicznie", bo mogły o mogą być całkowicie niemagiczne czynniki. Artykuł jest o konkretnych symulacjach/modelach, a nie o wszystkich możliwych magicznych i niemagicznych kombinacjach czynników klimatycznych.

I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Sprzedawania ludziom uproszczonych modeli komputerowych jako rzeczywistości. W sytuacji kiedy można trywialnie stwierdzić że to stwierdzenie nie może być prawdziwe, bo jest sprzeczne z danymi historycznymi. Ale lepiej zrobić newsa bez żadnego reality check, bo wpisuje się w alarmistyczną narrację.
Mamy tutaj "rozwiązanie zagadki sprzed 50 milionów lat" zupełnie ignorujące powstanie kilku kolejnych zagadek, co najmniej tak samo zastanawiających.
Modele komputerowe są użyteczne tak długo, jak dobrze opisują rzeczywistość, jeśli jest rozjazd to raczej się nimi nie chwalimy.  Sprawa jest prosta, wiemy że mieliśmy i temperaturę większą od obecnej o kilka stopni i odpowiednie stężenie dwutlenku węgla. Więc coś nie zadziałało i to przez kilkadziesiąt milionów lat, ciężko nazwać to magiczną kombinacją czynników klimatycznych. 

11 godzin temu, ex nihilo napisał:

przecież wystarczy jeden peceed z liczydełkiem

Jeden człowiek z liczydełkiem może więcej niż małpa z superkomputerem, niezależnie od możliwości tego ostatniego.

W dniu 27.02.2019 o 01:36, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Co więcej, zauważono, że stratusy nie zaczęły ponownie się formować dopóki poziom CO2 nie spadł znacznie poniżej poziomu, w którym się rozpadały.

To w ogóle jest zastanawiające, bo pokazuje że w modelu kluczowa jest temperatura a nie sama koncentracja CO2, co tak naprawdę oznacza że model określa silne dodatnie sprzężenie zwrotne jeśli o wzrost temperatury, a nie bezpośrednią zależność od CO2. Czyli już na wejściu mamy ekstremalną zależność od czułości klimatycznej, która jest najprawdopodobniej przeszacowana. Ale zamiast podać wartość krytycznej temperatury pisze się o kolejnej morderczej właściwości dwutlenku węgla (tak, zaraz się dowiem że teraz jest ditlenek). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

Sprzedawania ludziom uproszczonych modeli komputerowych jako rzeczywistości. W sytuacji kiedy można trywialnie stwierdzić że to stwierdzenie nie może być prawdziwe, bo jest sprzeczne z danymi historycznymi. Ale lepiej zrobić newsa bez żadnego reality check, bo wpisuje się w alarmistyczną narrację.

Zatem należy rozumieć, że jesteś lepszy od grupy 1300 niezależnych ekspertów w tym temacie:

Cytat

In its Fifth Assessment Report, the Intergovernmental Panel on Climate Change, a group of 1,300 independent scientific experts from countries all over the world under the auspices of the United Nations, concluded there's a more than 95 percent probability that human activities over the past 50 years have warmed our planet.

Cytat

The panel also concluded there's a better than 95 percent probability that human-produced greenhouse gases such as carbon dioxide, methane and nitrous oxide have caused much of the observed increase in Earth's temperatures over the past 50 years.

https://climate.nasa.gov/causes/

Polecam laikowi, który uważa się za autorytet w temacie klimatu, choćby to krótkie wyjaśnienie, dlaczego naukowcy uważają zgodnie, że człowiek ma wpływ na temperaturę Ziemi skoro podlega ona fluktuacjom na przestrzeni eonów:

https://earthobservatory.nasa.gov/blogs/climateqa/if-earth-has-warmed-and-cooled-throughout-history-what-makes-scientists-think-that-humans-are-causing-global-warming-now/

Cytat

The first piece of evidence that the warming over the past few decades isn’t part of a natural cycle is how fast the change is happening. The biggest temperature swings our planet has experienced in the past million years are the ice ages. Based on a combination of paleoclimate data and models, scientists estimate that when ice ages have ended in the past, it has taken about 5,000 years for the planet to warm between 4 and 7 degrees Celsius. The warming of the past century—0.7 degrees Celsius—is roughly eight times faster than the ice-age-recovery warming on average.

 

Dziwnym przypadkiem gwałtowne przyspieszenie temperatury zaczęło się od chwili gdy narodził się przemysł wydobywczy (w skali świata):

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4761980/

2049767040_2019-12-1920_42_56-OnthecausalstructurebetweenCO2andglobaltemperature.thumb.png.62005e88e089b20c27beebd63a7c2481.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Antylogik napisał:

Zatem należy rozumieć, że jesteś lepszy od grupy 1300 niezależnych ekspertów w tym temacie

Jeśli kolega robi sobie prywatne rankingi "komu wierzyć" to powodzenia życzę. Pierwszym krokiem do poważnego uprawiania nauki jest zrozumienie, że ilość ekspertów wypowiadających zgodne opinie na określony temat nie ma żadnego rozstrzygającego znaczenia (zwłaszcza jeśli jakość dyscypliny badawczej jest niska).

A co do cytowanych zdań to zasadniczo mogą być one prawdziwe,  problemem są detale: jaki jest udział człowieka w obserwowanym ociepleniu, co znaczy "dużo".
Przede wszystkim 95% to jest... bardzo mała wartość pewności z naukowego punktu widzenia i została wybrana z przyczyn czysto socjologicznych. W szczególności można się zaśmiać, że jeśli eksperci są prawdziwie "niezależni" i jest ich 1300, to ich indywidualna pewność musi być dramatycznie niska jeśli dała tylko 95%, dla wszelkich praktycznych zastosowań nieodróżnialna od rzutu monetą. 

Za to wybór materiału sugeruje że kolega całkowicie nie zrozumiał moich zastrzeżeń odnośnie "klimatologii". 

21 godzin temu, Antylogik napisał:

 

Rozczulające jest nie tylko liczenie wpływu anomalii temperaturowych na aktywność słoneczną i wulkaniczną (ok, te drugie w wielkich skalach czasowych mogą się pojawić), ale też wliczanie ich w całkowity wkład.

Świadczy to o całkowicie nie bayesowskiej metodyce badawczej, co jest rakiem trawiącym nauki przyrodnicze od 70 lat.

I wbrew temu co napisano w artykule, wyliczone wartości nie dowodzą związku przyczynowo skutkowego między CO2 i ogrzewaniem, (coby było jasne - ja go nie neguję, on wynika z istnienia fizycznego mechanizmu), tylko ograniczają go od góry.

21 godzin temu, Antylogik napisał:

Dziwnym przypadkiem gwałtowne przyspieszenie temperatury zaczęło się od chwili gdy narodził się przemysł wydobywczy (w skali świata):

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4761980/

Naturalną koleją rzeczy przemysł wydobywczy węgla narodził się w czasie małej epoki lodowcowej, co odpaliło rewolucję przemysłową wydzielającą CO2.

21 godzin temu, Antylogik napisał:

The warming of the past century—0.7 degrees Celsius—is roughly eight times faster than the ice-age-recovery warming on average.

To akurat jest zabawne, bo porównuje się średnią z bardzo dużego czasu z krótkim okresem.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, peceed napisał:

To akurat jest zabawne, bo porównuje się średnią z bardzo dużego czasu z krótkim okresem.

Kolega kompromituje się po raz kolejny dowodząc, że nie rozumie na czym polega statystyka albo po prostu nie rozumiejąc tego co czyta. Wyjaśniam: gdy mowa o zmianie temperatury, to chodzi o zmianę w określonym przedziale czasu. Logiczne, że skoro analiza polega na porównaniu zmian w obecnych czasach ze zmianami w okresach przeszłych, to bierze się taką samą skalę czasu, a robi się to w ten sposób, że cały okres globalnego ocieplenia w czasach przeszłych dzieli się na pod-okresy , tak że każdy pod-okres ma taką samą długość jak długość krótkiego okresu dla obecnych czasów. A potem się uśrednia. To jest oczywiste dla kogoś, kto ma pojęcie o nauce i statystyce, a artykuł nie będzie tłumaczył jak dziecku każdego kroku analizy, bo to nie jego temat. Kolega zostawi naukę albo pójdzie na studia albo choć poczyta książki do statystyki, bo to co tu wypisuje to świadczy o jego zerowym poziomie w tej materii, skoro to trzeba mu tłumaczyć.

Stosując brzytwę Okhama, nie będę odpowiadał na inne fragmenty komentarza, bo zwyczajnie jest to niepotrzebne. Jeśli ktoś kompromituje się w podstawach metodologii nauki, a jednocześnie krytykuje ową metodologię, to można się jedynie zaśmiać i pominąć resztę. Po raz drugi widzę, że takie osoby warto byłoby zablokować, bo zwyczajnie zaśmiecają forum, choćby popularno-naukowe, bredniami.

Edytowane przez Antylogik
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Antylogik napisał:

Stosując brzytwę Okhama, nie będę odpowiadał na inne fragmenty komentarza, bo zwyczajnie jest to niepotrzebne.

Dziękuję. Aby odpowiadać należy rozumieć na co się odpowiada. Warto też wiedzieć co znaczy to co się samemu wypisuje.

10 minut temu, Antylogik napisał:

Jeśli ktoś kompromituje się w podstawach metodologii nauki, a jednocześnie krytykuje ową metodologię

Z pewnością należy do niej obecnie znajomość definicyjna frazy denialista klimatyczny.

12 minut temu, Antylogik napisał:

Wyjaśniam: gdy mowa o zmianie temperatury, to chodzi o zmianę w określonym przedziale czasu. Logiczne, że skoro analiza polega na porównaniu zmian w obecnych czasach ze zmianami w okresach przeszłych, to bierze się taką samą skalę czasu, a robi się to w ten sposób, że cały okres globalnego ocieplenia w czasach przeszłych dzieli się na pod-okresy , tak że każdy pod-okres ma taką samą długość jak długość krótkiego okresu dla obecnych czasów.

Wzruszające. Proponuję najpierw dowiedzieć się jaka jest rozdzielczość czasowa i niepewność oszacowań historycznych temperatur z czasów zlodowaceń.

17 minut temu, Antylogik napisał:

Po raz drugi widzę, że takie osoby warto byłoby zablokować, bo zwyczajnie zaśmiecają forum, choćby popularno-naukowe, bredniami.

Każdy mierzy innych swoją miarą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, peceed napisał:

Proponuję najpierw dowiedzieć się jaka jest rozdzielczość czasowa i niepewność oszacowań historycznych temperatur z czasów zlodowaceń.

O to już jest konkret, może do czegoś dojdziemy. Proszę podaj ową rozdzielczość czasową i niepewność oszacowań, a także wyjaśnij dlaczego zlodowaceń a nie ociepleń. + źródło. Fakty nie demagogia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 20.12.2019 o 18:20, peceed napisał:

Przede wszystkim 95% to jest... bardzo mała wartość pewności z naukowego punktu widzenia i została wybrana z przyczyn czysto socjologicznych. W szczególności można się zaśmiać, że jeśli eksperci są prawdziwie "niezależni" i jest ich 1300, to ich indywidualna pewność musi być dramatycznie niska jeśli dała tylko 95%, dla wszelkich praktycznych zastosowań nieodróżnialna od rzutu monetą. 

Jeśli modele i dostępne dane nie pozwalają na osiągnięcie pewności > 95%, to czy jedna małpa uzyska taki wynik, czy 1300 małp, 95% pozostanie. Różnica będzie tylko taka, że zwiększy się pewność tego oszacowania. I nic poza tym.

95% pewności to dużo czy mało? Zależy to od skali ryzyka, jaka jest stawka na stole i co jeszcze mamy w kieszeni.
Napisałeś gdzie indziej coś w stylu: "damy sobie radę", "postęp techniczny itd.", "ostatnie 250 lat"... Możliwe, ale po pierwsze jest to raczej niezbyt uprawniona ekstrapolacja z interpolacji (;)),  po drugie, żeby "dać sobie radę", to coś trzeba robić, bo sama nadzieja raczej w tym przypadku nie wystarczy, a po trzecie, jak na razie nie ma żadnych realnych podstaw do takiej nadziei - ani technicznych, ani politycznych, ani mentalnych, biorąc pod uwagę naturę i sposób (?)myślenia 99% Homo (?)sapiens:
https://streamable.com/xxg2z

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, ex nihilo napisał:

Możliwe, ale po pierwsze jest to raczej niezbyt uprawniona ekstrapolacja z interpolacji (;))

Nie ma w tym nic nieuprawnionego. Przede wszystkim realistycznie mówimy o wzroście poziomu morza o pesymistycznie 1m w ciągu 100 lat. To niewiele, i można sobie z tym bardzo tanio poradzić. Tam gdzie jest to opłacalne zbudujemy tamy i groble. Inne miasta przeniesiemy. W przypadku tak powolnego procesu można sobie planować to na kilkadziesiąt lat do przodu i odpowiednio wycenić. Pewne rejony zostaną zalane, inne zdrożeją. Miast nie planuje się na setki lat. Katastrofy nie będzie, zwykła adaptacja. Nasze możliwości budowania nowych budynków do tego czasu mogą być kilkadziesiąt razy większe niż obecnie, dzięki robotyce i szeroko rozumianemu "drukowaniu".

9 godzin temu, Astro napisał:

bo to myślenie życzeniowe, a nie naukowe

Nie mówimy o uderzeniu kilometrowej asteroidy, tylko o minimalnym wzroście poziomu morza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na University of Queensland (UQ) prowadzone są eksperymenty nad wykorzystaniem pól magnetycznych do ochrony wchodzących w atmosferę pojazdów kosmicznych przed nadmierną temperaturą i przeciążeniami. Kluczowym elementem eksperymentów będzie zbadanie deformacji pól magnetycznych w kontakcie z gorącą plazmą. Ich celem jest zaś opracowanie technologii, która pozwoli na budowę bardziej bezpiecznych, lżejszych ich tańszych pojazdów kosmicznych.
      Pojazdy kosmiczne wchodzące w atmosferę Ziemi pędzą z prędkością około 30 tys. km/h. Powietrze wokół nich staje się tak gorące, że zamienia się plazmę. Przed spłonięciem pojazdy chronione są za pomocą osłon termicznych. Celem profesora Gildfinda z UQ jest odepchnięcie tej plazmy od pojazdu za pomocą pól magnetycznych generowanych przez nadprzewodzące magnesy. To powinno znacząco zmniejszyć temperatury, jakich doświadcza pojazd wchodzący w atmosferę czy to Ziemi czy Marsa. Tym samym powrót taki będzie bezpieczniejszy, osłony termicznie nie będą musiały być tak potężne jak obecnie, pojazd stanie się więc lżejszy i tańszy. Podobnie jak cała misja związana z jego wystrzeleniem.
      Dodatkową korzyścią z wykorzystania pól magnetycznych jest fakt, że gdy wywierają one nacisk na plazmę, plazma odpowiada tym samym. Pojawia się siła, która dodatkowo spowalnia opadający na planetę pojazd. W ten sposób mamy dodatkowy element hamujący. Pojawia się on wcześniej i spowolni pojazd jeszcze zanim otaczająca go kula ognia osiągnie maksymalną intensywność, a przeciążenia staną się trudne do zniesienia. A obniżenie temperatury powierzchni pojazdu oznacza, że osłony termiczne mogą być lżejsze, bez narażania na szwank bezpieczeństwa, wyjaśnia uczony.
      Gildfind i jego zespół prowadzą eksperymenty w Centre for Hypersonics University of Queensland, jednym z najważniejszych środków badań nad prędkościami hipersonicznymi, definiowanymi jako prędkości co najmniej 5-krotnie większe od prędkości dźwięku. Dotychczas prowadzono niewiele badań nad deformacją pól magnetycznych przez plazmę utworzoną wokół szybko poruszającego się obiektu. Natomiast zupełnie nic nie wiadomo na temat tego, jak taka technologia sprawdziłaby się w przypadku obiektu wielkości pojazdu kosmicznego. Modele i analizy pokazują, że powinien być to znaczny efekt, ale dopóki tego nie przetestujemy, nie będziemy pewni, stwierdza uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Szwajcarii powstaje „żywy” materiał, który w sposób aktywny pobiera dwutlenek węgla z atmosfery. Wewnątrz materiału znajdują się cyjanobakterie, które wiążą CO2 na dwa różne sposoby. Nad niezwykłym projektem, którego celem jest połączenie konwencjonalnych materiałów z bakteriami, grzybami czy glonami pracują naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu. Ich celem jest stworzenie materiałów, które dzięki metabolizmowi mikroorganizmów nabierają nowych pożądanych właściwości. Na przykład usuwają dwutlenek węgla z powietrza.
      Zespół pracujący pod kierunkiem profesora Marka Tibbitta z katedry Inżynierii Makromolekularnej stworzył właśnie żel zawierający cyjanobakterie. Można go kształtować za pomocą drukarki 3D. Niezwykłe jest to, że żel – mimo że jest miękki – ma być materiałem budowlanym. A jedyne, czego potrzebuje, by się nim stać, to światło słoneczne i słona woda zawierająca proste do uzyskania składniki odżywcze. Oraz dwutlenek węgla z atmosfery. Jakby tego było mało, materiał absorbuje więcej CO2 niż wiążą zawarte w nim cyjanobakterie. Dzieje się tak, gdyż przechowuje on atmosferyczny węgiel nie tylko w postaci biomasy, ale również w postaci mineralnej.
      Cyjanobakterie to jedne z najstarszych form życia na Ziemi. Przeprowadzają bardzo efektywną fotosyntezę i nie potrzebują wiele światła, by z CO2 i wody wytwarzać biomasę. Jednocześnie, w wyniku przeprowadzanej przez nie fotosyntezy, dochodzi do zmiany środowiska chemicznego wokół komórki i tworzenia się węglanów. Węglany deponowane są wewnątrz żelu, wzmacniają go, a jednocześnie same pochłaniają atmosferyczny dwutlenek węgla, przechowując go w bardziej stabilnej formie niż bakterie. Badania wykazały, że taki żel pochłania węgiel przez 400 dni i przechowuje 26 miligramów CO2 na każdy gram. To znacząco więcej niż wiele innych materiałów.
      Twórcy żelu chcą w przyszłości zbadać, czy sprawdzi się on na przykład jako powłoka, którą można będzie pokrywać i zamieniać je w miejsca pochłaniające dwutlenek węgla z atmosfery.
      Źródło: Dual carbon sequestration with photosynthetic living materials, https://www.nature.com/articles/s41467-025-58761-y

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przez ostatnich 540 milionów lat zmiany w sile pola magnetycznego Ziemi były skorelowane z poziomem atmosferycznego tlenu, donosi amerykańsko-brytyjski zespół naukowy. Wyniki badań sugerują, że procesy zachodzące głęboko wewnątrz naszej planety mogły mieć wpływ na organizmy żywe na powierzchni Ziemi. O swoim odkryciu uczeni poinformowali na łamach Science Advances.
      Historia ziemskiego magnetyzmu zapisana jest w skałach. Gdy rozgrzane minerały znajdujące się magmie stygną, mogą zapisać stan lokalnego pola magnetycznego. I zapis ten pozostanie w nich dopóty, dopóki nie zostaną ponownie silnie rozgrzane. Również ze skał i minerałów można odczytać poziom tlenu w atmosferze, gdyż ich skład chemiczny zależy od ilości tlenu w czasie, gdy się tworzyły. I jeden, i drugi zapis jest od dawna używany w nauce, informacje takie można znaleźć w olbrzymiej liczbę baz danych utworzonych na potrzeby badań geofizycznych i geochemicznych. Jednak, jak twierdzą autorzy nowych badań, dotychczas nikt nie wpadł na pomysł, by dokładnie porównać ze sobą oba zapisy.
      Zadania takiego podjęli się Weijia Kuang i Ravi Kopparapu z NASA Goddard Space Flight Center, Joshua Krissansen-Totton z University of Washington oraz Benjamin J. W. Mills z University of Leeds. Te dwa zestawy danych są bardzo podobne. Ziemia to jedyna znana nam planeta, która podtrzymuje złożone formy życia. Korelacja, którą znaleźliśmy, pozwoli nam lepiej zrozumieć ewolucję oraz jak jest ona powiązana z procesami zachodzącymi wewnątrz planety, mówi Weijia Kiang.
      Uczeni prześledzili zmiany siły pola magnetycznego i poziomu tlenu w atmosferze aż do czasów eksplozji kambryjskiej, w czasie której nagle pojawiło się wiele złożonych form życia. Istnienie korelacji pomiędzy siłą pola magnetycznego, a poziomem tlenu sugeruje, że oba te zjawiska mogą być reakcją na ten sam proces, na przykład na ruch kontynentów, uważa Benjamin Mills.
      Naukowcy mają nadzieję, że uda im się prześledzić jeszcze dłuższy okres historii Ziemi. Chcą sprawdzić, czy znaleziona korelacja się utrzyma. Planują też poddać analizie inne pierwiastki niezbędne do istnienia życia, by przekonać się, czy i w ich przypadku widać taki sam schemat.
      Źródło: Strong link between Earth’s oxygen level and geomagnetic dipole revealed since the last 540 million years, https://www.science.org/doi/10.1126/sciadv.adu8826

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba wykrył w atmosferze planety K2-18b molekuły zawierające węgiel, w tym metan oraz dwutlenek węgla. Odkrycie to kolejna wskazówka, że K2-18b może być planetą hyceańską (hycean planet). To termin zaproponowany niedawno przez naukowców z Uniwersytetu w Cambridge na określenie hipotetycznej klasy planet. Pochodzi od połączenia słów „wodór” (hydrogen) i „ocean”. Oznacza potencjalnie nadające się do zamieszkania gorące planety pokryte oceanami, które posiadają bogatą w wodór atmosferę. Zdaniem brytyjskich uczonych mogą być bardziej powszechne niż planety typu ziemskiego.
      Jeśli przyjmiemy, że planety hyceańskie rzeczywiście istnieją i stanowią nową klasę planet, oznacza to, że ekosfera – czyli obszar wokół gwiazdy, w którym istniejące planety mogą podtrzymać życie – jest większy, niż ekosfera oparta wyłącznie na istnieniu wody w stanie ciekłym.
      K2-18b krąży w ekosferze chłodnego karła K2-18 znajdującego się w odległości 120 lat świetlnych od Ziemi w Gwiazdozbiorze Lwa. Jest ona 8,6 razy bardziej masywna od Ziemi. Rozmiary plasują ją pomiędzy wielkością Ziemi a Neptuna. W Układzie Słonecznym nie istnieje żaden „mini-Neptun”, dlatego słabo rozumiemy takie światy. Jeśli zaś K2-18b jest rzeczywiście planetą hyceańską, jeśli taki typ planet istnieje, mogą być one dobrym celem poszukiwania życia. Tradycyjnie życia poszukiwaliśmy na mniejszych skalistych planetach, jednak atmosfery większych światów hyceańskich jest łatwiej badać, mówi Nikku Madhusudhan z Uniwersytetu w Cambridge. Kierował on pracami zespołu, który zaproponował istnienie światów hyceańskich. Właśnie zresztą na podstawie badań K2-18b.
      Obecność w atmosferze tej planety dużych ilości metanu i dwutlenku węgla przy braku amoniaku wspiera hipotezę, że istnieje tam ocean przykryty bogatą w wodór atmosferę. Jakby tego było mało, wstępne dane przekazane przez Webba mogą wskazywać na obecność w atmosferze siarczku dimetylu (DMS). Na Ziemi związek ten jest wytwarzany wyłącznie przez organizmy żywe, a większość DMS obecnego w atmosferze naszej planety zostało wyemitowane przez fitoplankton. Jednak ewentualne potwierdzenie istnienia tego związku w atmosferze K2-18b wymaga dalszych badań.
      Mimo, że planeta znajduje się w ekosferze, a jej atmosfera zawiera molekuły z węglem, nie oznacza to jeszcze, że może na niej istnieć życie. Promień K2-18b jest o 2,6 razy większy od promienia Ziemi. To oznacza, że jej wnętrze prawdopodobnie stanowi lód poddany wysokiemu ciśnieniu, na jego powierzchni znajduje się ocean, a planetę otacza atmosfera cieńsza niż atmosfera Ziemi. Temperatura oceanu może być zbyt wysoka, by mogło powstać w nim życie. Być może jest na tyle wysoka, że nie ma tam wody w stanie ciekłym.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2022 roku w pobliżu Tonga na Pacyfiku doszło do erupcji podwodnego wulkanu Hunga Tonga–Hunga Haʻapai. Była to jedna z najpotężniejszych erupcji w czasach współczesnych. Do atmosfery trafiła olbrzymia ilość wody, więc naukowcy ogłosili, że prawdopodobnie przyczyni się to do przejściowego dodatkowego ogrzania powierzchni Ziemi. Obawy okazały się jednak bezzasadne. Opublikowane właśnie na łamach Nature badania pokazują, że nie tylko nie doszło do ogrzania planety, ale erupcja wulkanu spowodowała spadek temperatur na półkuli południowej o 0,1 stopnia Celsjusza.
      Erupcje wulkaniczne, wyrzucając do atmosfery popiół, pył i różne gazy, zwykle przyczyniają się do przejściowego schłodzenia powierzchni planety. Tymczasem Hunga Tonga nie dostarczył do stratosfery zbyt dużej ilości aerozoli. Stwierdzono natomiast, że duża ilość wody, jaka trafiła do stratosfery, może przejściowo przyczynić się do niewielkiego zwiększenia temperatury na powierzchni planety, gdyż para wodna jest gazem cieplarnianym.
      Okazuje się, że nic takiego się nie stało, a półkula południowa się ochłodziła. Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) i ich koledzy z Pennsylvannia State University i Vanderbilt University stwierdzili właśnie, że przyczyną takiego stanu rzeczy było uformowanie się mniejszych cząstek aerozoli zawierających siarkę, których wpływ chłodzący przeważył nad wpływem ocieplającym pary wodnej. Para wodna weszła w interakcje z dwutlenkiem siarki i innymi gazami w atmosferze – w tym z ozonem – w taki sposób, który nie zwiększył ocieplenia.
      Naukowcy wykorzystali satelity do śledzenia pary wodnej, aerozoli siarczanowych i ozonu oraz ich wpływu na temperatury. Szczegółowe analizy pozwoliły określić, w jaki sposób erupcja zmieniła przepływ energii w atmosferze i wpłynęła na temperatury na powierzchni. Badacze dowiedzieli się, że natychmiast po erupcji doszło do strat energii netto w pobliżu tropopauzy. Aerozole, które powstały w wyniku wybuchu Hunga Tonga były o około 50% mniejsze niż te po erupcji Pinatubo, dzięki czemu lepiej blokowały światło słoneczne i schładzały atmosferę pomimo obecności dodatkowej pary wodnej. Zaskakujące informacje o chłodzącym wpływie tej erupcji uzyskano dzięki włączeniu do analizy wpływu ozonu i innych składników atmosfery, podczas gdy autorzy wcześniejszych badań skupiali się głównie na aerozolach siarczanowych i parze wodnej.
      Z badań wynika, że erupcje wulkanów znajdujących się płytko pod wodą prowadzą do złożonych zmian w atmosferze. O ile półkula południowa się nieco ochłodziła, istnieją przesłanki by przypuszczać, że półkula północna uległa minimalnemu ogrzaniu przez parę wodną. Generalnie jednak w skali planety erupcja wywarła niewielki efekt chłodzący.
      Główny wniosek z badań jest taki, że aerozole siarczanowe rzeczywiście przyczyniły się do niewielkiego ochłodzenia półkuli południowej. Część tego efektu chłodzącego spowodowana była faktem, że rozmiary aerozoli były optymalne jeśli chodzi o ich właściwości chłodzące. Stały się takie dzięki złożonym interakcjom chemicznym i mieszaniu się atmosfery, których do końca jeszcze nie rozumiemy. Nasze badania pokazują też, że próby zastosowania geoinżynierii do schłodzenia Ziemi mogą mieć liczne, nieprzewidziane konsekwencje, dodaje Gupta.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...