Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Dlatego wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego bliźniak wyruszający w podróż kosmiczną, po powrocie miałby być młodszy od brata, który został na Ziemi. Może ktoś mnie naprostuje? ;)

 

Ponieważ dla niego czas będzie upływał wolniej, tzn. patrząc na niego z ziemi wszystkie procesy będą zachodziły znacznie wolniej z powodu dylatacji czasu. Mowiąc na chlopski rozum, wszystkie procesy w jego ukladzie [statku kosmicznym] będą musiały zwolnić, przestrzeń się rozciągnąć, po to aby zostało spełniona zasada niezmienniczej względnej prędkości światła. Tzn. on porusza się z v = 0,99999 C, a jego układ dąży do stanu w którym prędkość światła nadal wynosi C = 300K km/s, lecz w jego ukladzie odniesienia...

 

I jeszcze jedno pytanko. Czy prędkość światła uznawana jest za największą możliwą tylko dlatego, że Einstein tak powiedział, czy są na to jakieś dowody (takie, które nie wymagałyby rozumienia skomplikowanych wzorów)?

 

Einstain powiedział, że prędkość światła jest stała dla każdego układu odniesienia! Dla mnie to nie znaczy, że jest to maksymalna prędkość osiągalna w naszym wszechświecie. A Einstain sam powiedzial że nie jest zadowolony ze swojej teorii i, że uważa ją za niepełną, niedoskonałą, a w dzisiejszych czasach nawet największe umysły boją się ją podważyć.

 

A dla głodnych wiedzy: http://tnij.org/ThunderboltsOfTheGodsGoogleVideoPL

http://tnij.org/ThunderboltsOfTheGodsGoogleVideoPL

film trwający ponad godzine, ale opisujący zupełnie nową teorie, teorie innowacyjną :-) zobaczymy co o tym myślicie :pp Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli możliwe byłoby przekroczenie prędkości światła, to oddalając się od Ziemi widzielibyśmy jak czas się cofa.

Hmm, na pewno?

 

Co do samej maksymalnej prędkości - zauważcie, że nigdy w akceleratorach cząsteczek nie rozpędzano do prędkości światła czy wyższej, zawsze będzie to 99.99...% prędkości światła ;D Podobnie będzie w LHC, choć tam prędkości będą trochę większe niż w innych akceleratorach.

 

Co do filmików - pooglądam później, to się może wypowiem ;)

 

Ponieważ dla niego czas będzie upływał wolniej, tzn. patrząc na niego z ziemi wszystkie procesy będą zachodziły znacznie wolniej z powodu dylatacji czasu.

No właśnie, a to oznacza, ze jak on patrzy ze swojego statku na Ziemię, to wszystko tam dzieje się dla niego szybciej ;>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wciąż wydaje mi się jednak, że spowolnienie, lub przyśpieszenie czasu będzie tylko złudzeniem. Jeżeli jeden z bliźniakó oddala się od Ziemi z prędkością bliską prędkości światła, to wydaje mu się, to będzie mu się wydawać, że procesy na Ziemi ulegają spowolnieniu. Zakładając, że poruszałby się z prędkością większą od światła, wydawałoby mu się że czas na Ziemi się cofa. Byłoby to jednak tylko złudzenie spowodowane dogonieniem przez niego światła, które opuściło Ziemię już jakiś czas temu i przedstawia informacje z przeszłości. Tak jak kiedy patrzymy na gwiazdy oddalone o miliardy lat świetlnych, a w rzeczywistości one już dawno mogą nie istnieć. Jednak kiedy bliźniak rozpocznie powrót na Ziemię, będzie mijał się ze światłem, które zostało z tyłu i będzie mu się wydawało, że czas przyśpieszył. A kiedy dotrze na Ziemię, zastanie swojego brata w tym samym wieku co on. Właśnie takie jest moje widzenie tej sprawy.

Co do filmu, to dość ciekawy i wydaje się wiarygodny, choć momentami za trudny dla mnie. Chociaż połączenia z mitologią wydają mi się niepotrzebne, gdyż i tak nie zostały wyjaśnione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za trochę pokrętną wypowiedź. Chyba należy czytać swoje wiadomości przed wysłaniem  :-[.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"A dla głodnych wiedzy: http://tnij.org/ThunderboltsOfTheGodsGoogleVideoPL"

 

dla mnie to oczywiste że dzisiejsza wiedza jedynie dogania wiedzę starożytnych. najbardziej zaciekawiło mnie to że słońce scala elektromagnetymz, ale jeżeli słońce istanieje nie dlatego że siła grawitacji chce je zgnieść a synteza wodoru w hel chce je rozerwać na kawałki (równowaga) to większość naukowców będzie teraz zdania iż należy sformułować na nowo takie pojęcia jak grawiton itp na poziomie elektromagnetyzmu. wg mnie nie będzie to potrzebne ponieważ myśle że wcale nie ma tu dużo sprzeczności z teorią strun która jest jedyną teorią scalającą wszystkie fundamentalne prawa natury. niemniej jednak w tym momencie połowa naukowców musi przewertować niejedną bibliotekę, odrzucić nieeleganckie wzory, skojarzyć fakty i na nowo zacząć pisać podręczniki.

 

teoria "plazmy" potwierdza możliwość istnienia tuneli czasoprzestrzennych. plazma to zjonizowany gaz który i tak można rozłożyć do poziomu strun a przy okazji jest idealnym przekaźnikiem energii. czas potrzebny na przebycie milionów lat świetlnych przy odpowiedniej ilości energii redukuje się do 0. wzory mówią za siebie. jedyna przeszkoda to dzisiejszy stan technologiczny naszej planety

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słońce to coś jak kulka styropianu w umywalce z wodą, turlajaca się wokół pulsującego strumienia z kranu a na którejś tam fali my dryfujemy, obracani jego polem magnetycznym. 8)

 

Co do wzorów, to elektryczne wzory na siły między elektrycznie naładowanymi cząsteczkami są konstrukcyjnie takie same jak wzory na siły grawitacyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tylko jest jeden problem... od czasów Galileusza czy Mikołaja Kopernika niewiele się zmieniło... Nadal innowacyjna teoria potrzebuje często lat aby wybić się na powierzchnię... nadal większość 'wielkich umysłów' niedopouszcza możliwości 'pomyłki'... Teoria ta została zaproponowana już bodajrze w latach 60 ubiegłego wieku, lecz nadal wszędzie o niej cicho... Dlatego pewnie jeszcze sporo wody w nilu upłynie nim wyczytamy o niej w "Science" czy usłyszymy w TV :-/...

 

Co do wzorów, to elektryczne wzory na siły między elektrycznie naładowanymi cząsteczkami są konstrukcyjnie takie same jak wzory na siły grawitacyjne.

Pewnie że tak :-) aczkowliek siła eketryczna (elektrostatyczna => prawo Qulomba) jest znacznie [...] znacznie większa i może posiadać różne zwroty :pp (jak zapewne wszyscy pamiętają z podstawówki).

 

jedyna przeszkoda to dzisiejszy stan technologiczny naszej planety

Myśle ze stan technologiczny jak i widza nie stanowią większej przeszkody... Tu pasowało by intro z Homeworlda - gdybyśmy (ludzkość) zostali zmuszeni do 'wielkich poświęceń' i gdyby pieniądze nie grały roli (czyli np. czasy antyczne) to podejrzewam że wakacje na marsie były by już czymś powszednim, zaś teleportacja była by standardowym gadrzetem telefonu komorkowego... Pamietajcie to nie my lecz pieniądze dyktują  warunki gry na tym świecie... I to wlaśnie jest smutne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
pieniądze dyktują  warunki gry na tym świecie... I to wlaśnie jest smutne...

 

Ale wcale tak być nie musi, bo to ty nadajesz im przymioty władzy, jeśli je olejesz to najpierw będziesz miał ich dużo a potem bedą szły za twoim celem.

Jeśli jest coś smutne to to że niektórzy z ich posiadania zrobili sobie cel na życie stając sie tym czym jest benzoesan sodu. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja tak na chwilę zmienie temat i wrócę do podróży w czasie ;). Otóż wymyśliłem sobie coś takiego:

Zakładając, że w odległości 10 lat świetlnych od naszej Ziemi znajduje się indentyczna planeta jak nasza, a na niej w tym samym dniu co ja, urodził się taki sam ubi jak ja, to gdybym teraz obserwował go przez teleskop, to widziałbym młodego, pełnego optymizmu człowieka, jakim byłem 10 lat temu ;). Jednakże, jeżeli postanowiłbym się do niego wybrać, to przecież dotarłbym do tego samego piernika, jakim jestem teraz. Przy spotkaniu obaj powinniśmy być w tym samym wieku. Jeżeli jednak podróżowałbym z prędkością większą od prędkości światła, to patrząc na "bliźniaka" wydawałoby mi się, że zaczął starzeć się szybciej. Natomiast spoglądając w kierunku naszej Ziemi, widziałbym siebie w przeszłości, jeszcze przed wylotem, ponieważ dogoniłem cząsteczki światła odbite ode mnie jakiś czas temu w przeszłości.

Czy moje rozumowanie jest poprawne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jednak podróżowałbym z prędkością większą od prędkości światła, to patrząc na "bliźniaka" wydawałoby mi się, że zaczął starzeć się szybciej. Natomiast spoglądając w kierunku naszej Ziemi, widziałbym siebie w przeszłości, jeszcze przed wylotem, ponieważ dogoniłem cząsteczki światła odbite ode mnie jakiś czas temu w przeszłości.

Czy moje rozumowanie jest poprawne?

wystarczy, że zaczniesz się poruszać w ogóle względem bliźniaka i pomiędzy wami zajdzie relacja starszy-młodszy. nie musisz wcale prędkości światła przekraczać. na dodatek wcale nie będzie Ci się tylko wydawać, że on się starzeje czy też młodnieje, to będzie fakt. wiem, że Tobie chodzi o taką wizualizację, która z perspektywy jest bardziej widoczna -> cząsteczki światła w ruchu, które doganiasz i widzisz Swój obraz z przeszłości. sam fakt zmiany stosunku wiekowego jest bezdyskusyjny. co do przekraczania prędkości światła, to trzeba by założyć, że foton można rozbić (co może być prawdą) i wówczas taki "uwolniony" element poruszałby się o całe rzędy wielkości szybciej od fotonu. obawiam się jednak, że organizm ludzki takich przekształceń nie wytrzyma. postrzeganie natomiast rzeczywistości z innej perspektywy (innego układu odniesienia) może zupełnie różnić się od naszego.

 

EDIT

fakt młodnienia czy starzenia będzie naturalnie względny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego uparli się wszyscy na podróż z ciałem i ciągną cały bagaż ograniczeń z nim związany, Przecież prościej wystrzelić sondę z zestawem zmysłów odpowiadajacym ludzkim i przeżyć to bezpiecznie (jeśli wogóle będzie coś ciekawego) w symulatorze. A jeśli juz coś rozpatrywać to wydaje mi się że trzeba uwzględniać w równaniach pkt. zerowy (od czego ponoć wszystko się zaczęło) jako środek wszystkich ośi (pkt. odniesienia) , więc zupełnie inaczej z tym bliźniakiem wystrzelonym do przodu a inaczej z tym do tyłu (a może równolegle do nas w ogóle żaden  efekt nie zajdzie).

 

Albo zająć się analizą neutrin które ponoć niosą bieżącą informację 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taki punkt "zerowy" to raczej czysta abstrakcja. zero oznacza brak. nie potrafię sobie wyobrazić nicości. moim zdaniem Wszechświat był, jest i będzie. my obserwujemy jego znikomy wycinek i na tej podstawie twierdzimy, że istnieje jakieś 15 mld. lat. tyle to może istnieje "nasz wycinek", ale nie cały Wszechświat.

informacja bieżąca natomiast. gdyby przyjąć, że mój pogląd odnośnie skwantowanej przestrzeni jest słuszny, wówczas mogłoby się okazać, że każdy obiekt we Wszechświecie sięga jego granic. może nie być powodu, dla którego którykolwiek wymiar miałby być wymiarem nieprzekraczalnym. stan splątany z kolei implikuje ścisłą zależność, przez co "jedno z drugiego wynika". prawdą jest przecież, że położenie każdej składowej mojego ciała jest zależne (wprost proporcjonalnie do odległości naturalnie) od położenia dowolnie odległego obiektu we Wszechświecie. nie jestem "byle gdzie" tylko tu gdzie być po prostu muszę.

jeśli sobie tak dość swobodnie tę myśl rozwinę, to wyjdzie na to, że sięgam granic Wszechświata 8) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
jeśli sobie tak dość swobodnie tę myśl rozwinę, to wyjdzie na to, że sięgam granic Wszechświata

 

a jeśli dorzucisz że wszystko powstało w tym samym momencie to i granic czasu,

do tego jeśli założyć że to był akt. twórczy to musi być coś co go obejmowało tworzyło (coś co materią nie jest - bo ona się syntezuje i rozpada) coś co myślało (i to w dużej skali) oraz temu czmuś było to potrzebne (pytanie: żeby wiedzieć więcej?? ciekawość?? a może pokarm??) i napewno bez kontroli to dzieło nie jest.

 

A jeśli jest kontrola to musi zachodzić inaczej niż współczesna nauka może zgadnąć, stąd takie fenomeny jak podróze w czasie są możliwe np. Nostradamus (upadek bliźniaków), Mickiewicz (Polska od morza do morza)

tyle że bez ciała. Metodą którą jest sprawowana kontrola. A jeśli jest możliwe podglądanie przyszłości to równanie E=mc2 nie jest ostateczne bo c jest w km/godzinę a goście nurkowali 500lat do przodu w kilka sekund stąd wszystkie dywagacje wyciągniete z niego są stratą czasu.  8)

Jeśli to coś może pomóc to pole dowolnego trójkąta w przestrzeni 99 wymiarowej wynosi Pi (3,14....) a my żyjemy zakładając upływ czasu, tymczasem on prawdopodobnie wynosi 0.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czas (to oczywiście mój pogląd) wyraża po prostu ruch. jak dotąd nie udowodniono istnienia niczego poza przestrzenią i jej ruchem.

w tym kontekście zmiana po czasie oznacza po prostu ruch przestrzeni, konkretnie zmianę stanu przestrzeni.

zatem czas nie może przyjąć wartości zero, gdyż to oznaczałoby brak istnienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
zatem czas nie może przyjąć wartości zero, gdyż to oznaczałoby brak istnienia

 

Dlaczego?? bo E wyszłoby nieskończone??

 

Najlepsi są goście po narkozie , dla nich czas się zatrzymał na okres operacji. 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś jeszcze wstąpię tu i pogadamy na temat świadomości. to nie takie proste jak by się wydawało. myślenie i wola to niekoniecznie to samo. w sensie takim, że mam wolę, myślę, więc to zrobię. sam proces myślenia jest ściśle uwarunkowany.

a pojęcie woli to tylko pojęcie. stąd też wola działania (boska czy inna) jest moim zdaniem "nieumocowana" w naturze.

dobranoc ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ach, ten czas,

dla mnie E może być równe -0  ;D

mówiąc o wartości dla czasu mam na myśli to, że jeśli wyraża energię (a wyraża), to gdyby przyjął wartość 0, oznaczałoby to brak energii (początek Wszechświata).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
to gdyby przyjął wartość 0, oznaczałoby to brak energii (początek Wszechświata).

 

Wg enst..  E = nieskończoność czyli duży potencjał.

 

Jasnowidz działa od razu więc przyszłość już istnieje i to na wiele setek lat z grubsza zdefiniowana albo jak w dniu świstaka w kółko odgrywamy tę sama historię próbując coś zmienić.

 

,,kto poznał początek , ten zna i koniec'' 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A gdyby tak na planecie odległej od Ziemi o 100 lat świetlnych umieścić sondę. Patrząc w kierunku Ziemi widziałaby obrazy sprzed 100 lat, tak? Podobno materia nie może poruszać się z prędkością większą od światła. A gdyby znaleźć sposób na przesyłanie informacji bez materii to moglibyśmy podglądać przeszłość?

A czy może mi ktoś wytłumaczyć (jeśli to możliwe to bez wzorów) dlaczego, jeżeli prędkość swiatła jest skończona i określona, to na jej pokonanie potrzebna by była nieskończenie wielka energia?

Szczerze mówiąc to, kiedy się tak bardziej nad tym zastanowiłem, to mam też pewne problemy z wyobrażeniem sobie nieskończoności. Potrafię sobie wyobrazić, że coś dąży do nieskończoności, czyli nie ma końca (np. czas). Gorzej jest z brakiem początku. Z matematyki pamiętam, że była plus nieskończoność i minus nieskończoność. Czy jeżeli nasz Wszechświat jest nieskończenie wielki, to znaczy, że można go także rozłożyć na cząstki nieskończenie małe? Naukowcy raczej mówią, że odkrylismy już najmniejsze cząstki, albo przynajmniej jesteśmy blisko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Im bliżej prędkości światła, tym czas wolniej płynie. Przy prędkości światła powinien niemal stać. Z tego wniosek, że być może rozpędzenie się do prędkości ponadświetlnej spowoduje podróż w przeciwnym kierunku niż "nasza" oś czasowa ;)

 

Kiedyś z kuzynem na polibudzie robiliśmy obliczenia z których wynikało, że przy prędkości 1,4 prędkości światła następuje 100% zamiana masy na energię, więc trzeba by było uważać :D

 

Co do prędkości światła i jej "stałość" w każdym układzie odniesienia, to kiedyś stworzyłem pewną teorię. Czas, przestrzeń i prędkość są ze sobą związane, co jest często przyjmowane przez dzisiejszą naukę. Tak więc poruszając się wpływamy na upływ czasu. Podobnie jest z masą, która przez grawitację wpływa na upływ czasu. Ja to sobie tłumaczę tak:

 

Jeśli poruszając się przez (czaso)przestrzeń zmieniamy swoje położenie w czasie i przestrzeni, a jedynym limitem jest czas (prędkość wynika z czasu, nie ma limitu przebytej trasy), to znaczy, że prędkość światła wywija czasoprzestrzeń niemal stuprocentowo, tj. nie da się już bardziej "wygiąć" czasu niż przy prędkości światła. Jeśli przy prędkości światła upływ czasu matematycznie wynosi 0, to dwa poruszające się pojazdy z prędkością światła w dwóch różnych kierunkach i tak mają prędkość światła, bo nie można się poruszać szybciej niż w "nic" czasu, przecież 0 + 0 = 0, 0 - 0 = 0, 0 / 0 = nie wiadomo co :)

 

Wiem, że ta teoria nie trzyma się kupy, ale imho prędkość powyżej świetlnej rozwaliła przestrzeń, albo po prostu nie dało się jej osiągnąć w sposób konwencjonalny. Pewnie rzeczy nie mogą być ujemne, jak np. ilość krów na pastwisku :)

 

No i niektórzy fizycy sądzą, że podróżować w czasie można tylko do przodu. Ale warto wziąć pod uwagę też to, że czas w różnych miejscach wszechświata nie jest równoległy. Tak więc "podróż w czasie" przez mosty Einteina-Rossena mogą prowadzić do innych obszarów czasowych aniżeli przenosić w czasie ;)

 

Mam nadzieję, że piszę w miarę zrozumiale, niestety nie jestem fizykiem, więc proszę mi wybaczyć ewentualny bełkot laika ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A siedząc w jednym z tych pojazdów poruszających się z prędkością światła i patrząc w tył nie widziałbym chyba żadnego ruchu tak? No ale byłoby to przecież tylko złudzenie. Po jednej sekundzie pojazdy będą oddalone o ok. 300 tys. km, a po dwóch o 600 tys. mimo, że wciąż teoretycznie nie widziałbym żadnego ruchu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia zielonego, wiem tylko, że tak z tą prędkością się dzieje ^^ imho w ogóle byś go nie zobaczył, bo byś wyprzedzał jego obraz ;) Co do oddalenia - to by rosło. Ale prędkość obu pojazdów i tak by łącznie wynosiła 300 000 km/s. Dziwne to jest cholernie... 2 x 300 000 = 300 000... to nie brzmi intuicyjnie. Sugeruję przeczytać "Krótką [ilustrowaną] historię czasu" Stephena Hawkinga, tam jest to przystępnie wyjaśnione ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Podobno materia nie może poruszać się z prędkością większą od światła.

Szczerze mówiąc to, kiedy się tak bardziej nad tym zastanowiłem, to mam też pewne problemy z wyobrażeniem sobie nieskończoności.

Masa jest równoważna energii. Znaczy, że to jedno i to samo inaczej wyrażone.

Prędkości światła nie jest w stanie przekroczyć foton. Jakaś inna cząstka być może tak.

Nie wiem czy już o tym wspominałem, ale jeśli masz trudności z wyobrażeniem sobie przyczyny tego stanu, to wyobraź sobie foton jako rosnącą bańkę mydlaną. Ten „wzrost” to właśnie ruch przestrzeni, której granice lokalne wyznacza ten właśnie foton, w tym konkretnym przypadku kwant energii (kawałek przestrzeni) ->> rozmiar miejsca, które on właśnie zajmuje - reprezentuje.

Kiedy uderzy w nasz receptor (tu: siatkówka oka) jego „czoło”  to stwierdzimy, że porusza się (i jeśli mamy „bystre oko” możemy wyznaczyć jego prędkość względną).

My zaś nie możemy tak szybko się poruszać, bo nasze ciała są zbudowane z połączonych ze sobą fotonów. To połączenie z kolei powoduje, że „nasze” fotony nie są w stanie tak szybko rosnąć jak ten uwolniony (są spóźnione i pomniejszone). Stąd relatywistyka ->> zależność ->> względność. To jest bardzo prosta sprawa. Nie widzimy, że zmieniamy rozmiar, bo cały Wszechświat ten rozmiar zmienia (zmiana rozmiaru Wszechświata została udowodniona), tkwimy więc wewnątrz układu odniesienia.

Gdyby jednak rozbić foton, to mogłoby to coś co z niego „wyskoczy” poruszać się o całe rzędy wielkości szybciej od niego. I tak dalej. Coraz szybciej. Zmiana rozmiaru (tu: wymiaru), zmiana prędkości względnej. 

Poruszyłeś też kwestię nieskończoności. Fizyk na powyższe odpowiada, że matematyka niekoniecznie pokrywa się z rzeczywistością. Istnieją pewne rozwiązania, które się po prostu odrzuca jako nierzeczywiste.

Ja powiem tak: istotnie nieskończoność jest faktem, a jej wyrażeniem jest ruch przestrzeni (trwający, nieskończony). Ten zaś ruch gwarantuje energię ->> zmianę układu po czasie.

Dzięki temu pojęciu: przykładowa wartość 1 fizycznie (rzeczywiście) zmienia się, ale matematycznie zmianie nie ulega, ponieważ zmienia się cały układ odniesienia, dla którego wspomniana wartość pozostaje względnie niezmieniona.

Prawda, że proste? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
0 / 0 = nie wiadomo co

 

ee no chyba  0/0=1  8)

Hmm, jest dziewięć przypadków, w których matematyka nie wie, jaki będzie wynik, i byłem przekonany, że 0/0 do tych dziewięciu należy... Jeśli nie, to możesz mi ktoś podać te przypadki? :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Równania wywiedzione z ogólnej teorii względności opisują trzy podstawowe konfiguracje czasoprzestrzeni. Teraz udowodniono, że jedna z tych konfiguracji, ważna z punktu widzenia grawitacji kwantowej, jest z natury niestabilna.
      Wszystko zaczęło się przed czterema laty, gdy matematyk Mihalis Dafermos z Princeton University zaproponował swojemu doktorantowi Georgiosowi Moschidisowi, by ten spróbował stworzyć matematyczny dowód na niestabilność pewnej konfiguracji czasoprzestrzeni. Dafermos wiedział, że stawia przed studentem niezwykle trudne zadanie i wątpił, czy ten sobie z nim poradzi.
      W 2006 roku Dafermos wraz z Gustavem Holzegelem wysunęli przypuszczenie – czyli niedowiedzione twierdzenie, które wydaje się być prawidłowe – o niestabilności przestrzeni anty de Sittera (przestrzeni AdS). Nie sądziłem, by kiedykolwiek zostało to dowiedzione, przyznaje. Zachęcił jednak swojego doktoranta do pracy nad tym niezwykle trudnym problemem.
      Okazuje się, że postawił właściwy problem przed właściwym człowiekiem. Od 2017 roku Moschidis w kolejnych pracach udowadnia niestabilność przestrzeni AdS. To zaś oznacza, że jeśli w przestrzeń AdS wrzucimy kawałek materii, pojawi się czarna dziura.
      Matematyk Jonathan Luk z Uniwersytetu Stanforda, który zna prace Moschidisa, mówi, że jego osiągnięcie jest zadziwiające. To, co odkrył to ogólny mechanizm niestabilności. Można go odnieść do innych konfiguracji, niezwiązanych z AdS, w których materia lub energia jest zamknięta i nie ma gdzie uciec. Sam Dafermos jest dumny ze swojego byłe studenta i przyznaje, że jego praca to z pewnością najbardziej oryginalna rzecz jaką w ciągu ostatnich lat widział na polu matematyki zajmującej się ogólną teorią względności.
      Przypuszczenie o niestabilności odnosi się do einsteinowskich równań dotyczących ogólne teorii względności, które dokładnie przewidują, jak masa i energia wpływają na zagięcie czasoprzestrzeni. W próżni, gdzie nie ma w ogóle materii, czasoprzestrzeń również może być zagięta, a grawitacja może istnieć z powodu gęstości energetycznej samej próżni, którą możemy opisać jako stałą kosmologiczna.
      Trzy najprostsze równania odnoszą się do symetrycznych konfiguracji, czyli takich, gdzie zagięcie czasoprzestrzeni jest wszędzie takie samo. W przestrzeni Minkowskiego, gdzie stała kosmologiczna wynosi 0, wszechświat jest idealnie płaski. W przestrzeni de Sittera, gdzie stała kosmologiczna ma wartość dodatnią, wszechświat ma kształt sfery. Natomiast w przestrzeni AdS mamy ujemną wartość stałej kosmologicznej, a wszechświat ma kształt siodła.
      Matematycy od dawna zastanawiali się, czy te próżniowe czasoprzestrzenie są stabilne. Co się stanie, gdy zaburzymy je, wrzucając np. kawałek materii. Czy wrócą one do swojego oryginalnego stanu czy też powstanie coś innego. Pytanie można to porównać do pytania o to, co się stanie, gdy wrzucimy kamień do stawu. Czy fale z czasem zanikną, czy też powstanie tsunami?
      W 1986 roku udowodniono, że przestrzeń de Sittera jest stabilna. W 1993 roku udowodniono stabilność przestrzeni Minkowskiego. Przypuszczano, że przestrzeń anty de Sittera jest niestabilna. Jednak zbadanie tego problemu wymagało opracowania nowych narzędzi. Matematyka ma wiele narzędzi do badania stabilności. Jednak niestabilność to całkiem inny obszar badawczy. Szczególnie niestabilność tego rodzaju, mówi Dafermos.
      Matematycy sądzili, że przypuszczalna niestabilność AdS może wynikać z tego, że jej granice są odblaskowe. Zatem docierające do nich fale odbijają się i wracają. Z poglądem tym zgadzają się fizycy, przyznaje Juan Maldacena, o którego osiągnięciach wspominaliśmy na naszych łamach.
      Jeśli zaś granice są odblaskowe, nic się nie może z przestrzeni AdS wydostać, to można przypuszczać, że każda ilość materii czy energii dodana do systemu może zostać skoncentrowana tak bardzo, że powstanie czarna dziura. Pytanie więc brzmi, czy rzeczywiście tak się stanie, a jeśli tak, to jaki mechanizm powoduje tak olbrzymią koncentrację i nie pozwala pozostać materii lub energii w rozproszeniu?
      Moschidis rozwiązał problem w oryginalny sposób. Wyobraził sobie, że stoi w środku przestrzeni AdS, co można porównać do stania wewnątrz gigantycznej piłki, której granice leżą w nieskończoności. Jeśli wyślemy ze środka światło, to dotrze ono do krawędzi w skończonym czasie. Stanie się tak z powodu znanego relatywistycznego efektu: chociaż przestrzeń dzieląca nas od granicy jest nieskończona, to dla obiektu czy fali poruszających się z prędkością światła czas zwalnia. Zatem dla obserwatora światło dotrze do granicy AdS w skończonym czasie.
      W swoich obliczeniach Moschidis posłużył się cząstką Einsteina-Własowa, która jest często wykorzystywana w modelach dotyczących ogólnej teorii względności. Cząstki te tworzą koncentryczne kręgi na powierzchni czasoprzestrzeni. Gdy wrzucimy takie cząstki do badanej przez nas czasoprzestrzeni, pojawiają się koncentryczne kręgi, z których dwa pierwsze będą największe, gdyż zawierają one najwięcej materii i energii. Pierwsza z fal (1) będzie rozszerzała się na zewnątrz, aż dotrze do granicy, odbija się i ruszy w kierunku centrum, kurcząc się po drodze. Ta kurcząca się fala 1 napotka na swojej drodze falę 2, która wciąż podąża w kierunku granicy i się rozszerza. Jak stwierdził Moschidis, z równania Einsteina wynika, że w takim wypadku fala rozszerzająca się (2) zawsze przekaże swoją energię fali kurczącej się (1). Gdy fala 1 dotrze do środka przestrzeni, znowu zacznie się rozszerzać i na swojej drodze spotka powracającą, kurczącą się, falę 2. Teraz to 1 przekaże energię 2. Taki proces może powtórzyć się wielokrotnie.
      Moschidis zdał sobie sprawę z jeszcze jednego faktu. Otóż w pobliżu centrum fale zajmują mniej miejsca, a niesiona przez nie energia jest bardziej skoncentrowana. Z tego też powodu fale spotykające się w pobliżu centrum wymieniają więcej energii, niż te spotykające się w pobliżu brzegów przestrzeni. To zaś powoduje, że fala 1 oddaje fali 2 więcej energii w pobliżu centrum, niż fala 2 oddaje fali 1 energii w pobliżu brzegów.
      Po wielu powtórzeniach takiej stacji fala 2 staje się coraz większa i większa, zabierając energię fali 1. Zwiększa się energia fali 2. W końcu jest ona tak wielka, że gdy fala 2 zmierza do centrum, jej energia zostaje tak bardzo skoncentrowana, iż tworzy się czarna dziura.
      Moschidis wykazał więc, że gdy dodamy do przestrzeni AdS najmniejszą nawet ilość materii, niewątpliwie utworzy się czarna dziura. Jednak, jako że – z definicji – przestrzeń AdS ma wszędzie jednakowe wygięcie, nie może zawierać obiektów takich jak czarne dziury, zaginających przestrzeń w inny sposób. Jeśli zaburzysz czasoprzestrzeń AdS i poczekasz odpowiednio długo, powstanie inna geometria, zawierająca czarną dziurę, a to już nie będzie AdS. To właśnie nazywamy niestabilnością, mówi Moschidis.
      Ostatnio młody uczony udowodnił niestabilność AdS dla zupełnie innego rodzaju zaburzeń, bezmasowego pola skalarnego. Jak zauważa Dafermos, jako że fale generowane w polu skalarnym są przybliżeniem fal grawitacyjnych, to Moschidis przybliżył się w ten sposób do ostatecznego celu – udowodnienia niestabilności AdS w prawdziwej próżni, gdzie czasoprzestrzeń zostaje zaburzona przez grawitację bez udziału materii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Imperial College London opracowali teoretyczną koncepcję manipulowania światłem przechodzącym w pobliżu obiektu. To oznacza, że teoretycznie możliwe jest ukrycie przed obserwatorem rozgrywających się wydarzeń tak, by nie zdawał on sobie z tego sprawy.
      Jak wcześniej donosiliśmy, profesor John Pendry z UCL opracował ideę czapki-niewidki stworzonej z metamateriałów. Teraz zespół pracujący pod kierunkiem profesora Martina McCalla matematcznie rozszerzył pomysł Pendry'ego na ukrywanie całych zdarzeń, a nie tylko obiektów.
      Światło zwalnia gdy wnika w materiał. Jednak teoretycznie możliwe jest manipulowanie promieniami światła tak, by niektóre przyspieszały, a inne zwalniały - mówi McCall. Twierdzi on, że w ten sposób można spowodować, iż część światła dotrze do obserwatora przed zdarzeniem, a część się znacznie spóźni. W efekcie przez krótki czas wydarzenie nie będzie oświetlone i nie będziemy mogli go obserwować. To z kolei prowadzi do teoretyczej możliwości niezauważalnej dla obserwatora manipulacji energię, informacją i materią. Jak mówi McCall, gdy będziemy obserwowali osobę poruszającą się korytarzem, sprawi to na nas takie wrażenie, jakby używała ona znanego ze StarTreka transportera, gdyż nagle pojawi się w innym miejscu, niż była jeszcze przed chwilą. Teoretycznie osoba ta mogłaby zrobić coś, czego obserwator nie dostrzeże.
      Ukrywanie poruszających się ludzi to wciąż jedynie wizja z dziedziny science-fiction, jednak model zespołu McCalla może znaleźć praktyczne zastosowanie w optyce czy elektronice.
      Doktor Paul Kinsler opracował już prototypową architekturę dla łączy optycznych i układów logicznych, która korzysta z koncepcji McCalla. Pomysł Kinslera zakłada, że przesył danych mógłby zostać zatrzymany w celu przeprowadzenia obliczeń, których wyniki powinny dotrzeć wcześniej. Z punktu widzenia innych części układu scalonego czy sieci przetwarzanie informacji wyglądałoby na ciągłe. Uzyskano by w ten sposób "przerwanie bez przerwania". Alberto Favaro, jeden z członków zespołu badawczego, wyjaśnia to w ten sposób: wyobraźmy sobie kanał przesyłu danych komputerowych jako autostradę pełną samochodów. Chcemy, by przez autostradę przeszedł pieszy, ale by nie prowadziło to do zatrzymania ruchu. Spowalniamy więc samochody znajdujące się przed przejściem, a te, które są na nim i za nim, przyspieszamy. Tworzymy w ten sposób przerwę, którą pieszy może przejść. W tym samym czasie obserwator stojący na dalszym odcinku autostrady nie zauważy niczego oprócz płynnie poruszających się samochodów. Uczeni, tworząc swoją koncepcję, musieli zmierzyć się z problemem przyspieszenia przesyłanych danych bez naruszania praw teorii względności. Favaro poradził sobie z tym, projektując teoretyczny materiał, którego właściwości zmieniają się w czasie i przestrzeni.
      Jesteśmy pewni, że koncepcja czasoprzestrzennej czapki-niewidki otwiera przed nami wiele różnych możliwości. Jednak na obecnym etapie to praca czysto teoretyczna i musimy dopracować szczegóły potencjalnych zastosowań - mówi McCall.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Hipoteza holograficznego wszechświata, którą dwa lata temu zaproponował astrofizyk Craig Hogan z amerykańskiego FermiLab, wstrząsnęła naszym rozumieniem czasoprzestrzeni. Amerykański naukowiec zapostulował bowiem, że trzeci wymiar w zasadzie nie istnieje i jest jedynie holograficznym złudzeniem, które może nas mamić jedynie z powodu ograniczonej prędkości światła (dokładnie pisaliśmy o tym rok temu). Mimo kontrowersji zdobyła sobie popularność i uznanie wielu naukowców, rozwiązywałaby bowiem wiele zagadek i paradoksów, między innymi związanych z istnieniem czarnych dziur - od opisu których zresztą wzięła swój początek. Praktycznym skutkiem przyjęcia takiego modelu wszechświata jest to, że posiada on (podobnie do czarnej dziury) płaski, tak zwany horyzont zdarzeń, zaś całe wnętrze jest właśnie hologramem, będącym odbiciem informacji zapisanej na powierzchni horyzontu. Innym skutkiem takiej budowy wszechświata byłaby ziarnistość czasoprzestrzeni (co przeczy obecnemu pojmowaniu jej jako ciągłego kontinuum), podobna do ziarna obrazu na kliszy, czy pikseli obrazu komputerowego.
      Z obliczeń wynikałoby, że - jeśli jest to prawdą - to wielkość podstawowych elementów czasoprzestrzeni jest o całe rzędy wielkości większa od stałej Plancka i jest w zasięgu możliwych do zbudowania instrumentów pomiarowych. To właśnie jest obecnie celem Hogana. Konstruowany przez niego holometr będzie precyzyjnym interferometrem, podobnym do tych, wykorzystywanych do szukania fal grawitacyjnych, znacznie mniejszym, bo zaledwie czterdziestometrowym, ale za to bardziej czułym.
      W urządzeniu tym dwie precyzyjne wiązki lasera odbijają się od lustra i powracają, stanowiąc przyrząd czuły na najmniejsze zakłócenia. Takie zakłócenia, szum nieznanego pochodzenia, rejestrowany przez interferometry poszukujące śladu fal grawitacyjnych, uważany jest za poparcie teorii holograficznego wszechświata. Nowy projekt ma zweryfikować ten pogląd. Jeśli się powiedzie, szukanie fal grawitacyjnych okaże się bezcelowe, ale zyskamy odkrycie o wiele donioślejsze.
      Cała sztuka w konstrukcji holometru polegać będzie na odfiltrowaniu własnych szumów urządzenia. Craig Hogan wie, jak to zrobić i kończy się budowa jednometrowego, działającego modelu holometru. Docelowo gotowe urządzenie ma zacząć zbierać dane w przyszłym roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najpopularniejsza i uznawana za obowiązującą (choć mająca już ciekawą konkurencję) kosmologiczna teoria Wielkiego Wybuchu jest dość trudna do eksperymentalnego potwierdzenia. Być może jednak coś da się w tej materii zrobić: na przykład wymodelować czasoprzestrzeń o innej liczbie wymiarów. Brzmi nierealnie? Nie dla współczesnej techniki!
      Na samym początku, jak sądzi część teoretyków, wszechświat nie musiał mieć takiej struktury, jaką dziś znamy: czyli trzech wymiarów przestrzeni i jednego wymiaru czasowego. Zamiast tego posiadał dwa wymiary przestrzeni i dwa wymiary czasu. Kiedy przekształcał się on w znaną nam strukturę czasoprzestrzeni, dodatkowe wymiary przewidywane przez teorię strun - jak sądzą fizycy - zwinęły się. Procesowi temu miałoby towarzyszyć zjawisko zwane Wielkim Błyskiem, czyli nagły wzrost radiacji. Przejście od takiego dziwnego wszechświata do nam znanego chce wymodelować eksperymentalnie para fizyków: Igor Smolyaninov z Uniwersytetu Maryland w College Park oraz Evgenii Narimanov z Uniwersytetu Purdue w West Lafayette, w stanie Indiana.
      Rozważywszy sposób rozchodzenia się fal elektromagnetycznych w takim dziwnym, przemieniającym się uniwersum dwaj panowie uważają, że da się go wywołać w rzeczywistości, na stole laboratoryjnym. Kluczem do tego miałyby być metamateriały, czyli materiały pozwalające precyzyjnie kontrolować sposób rozchodzenia się w nich światła.
       
      Naginanie czasoprzestrzeni w laboratorium?
       
      Metamateriały, o których niedawno pisaliśmy, dają nadzieję na powstanie niezwykłych przyrządów optycznych: doskonałych soczewek, potężnych mikroskopów czy materiałów dających niewidzialność. Pomysł Smolyaninova i Narimanova jest jednak daleko bardziej zdumiewający.
      Kiedy fale świetlne przechodzą przez przezroczysty materiał, ich prędkość zmienia się: maleje długość fali, rośnie zaś częstotliwość. Taka zmiana przebiega jednakowo we wszystkich kierunkach. Smolyaninov i Narimanov opisują teoretycznie metamateriały, w których zależność pomiędzy częstotliwością fali a przestrzenną zmianą pola jest wysoce anizotropowa (niejednakowa dla różnych kierunków). Dla określonych konfiguracji możliwe byłoby zwiększenie rzeczywistej długości fali w wybranym kierunku, podczas kiedy generalna częstotliwość fali zmniejszałaby się.
      Zespół fizyków uważa, że taka założona hiperboliczna zależność pomiędzy przestrzenną a czasową zmiennością fali elektromagnetycznej odpowiada temu, co działo się w czasoprzestrzeni z dwoma wymiarami przestrzennymi i dwoma czasowymi. Jedną z właściwości takiej specyficznej geometrii jest nieskończona ilość układów pola elektromagnetycznego możliwych dla wybranej długości fali - w naszej (normalnej) czasoprzestrzeni liczba takich układów jest duże, ale nie nieskończona. Opisywany teoretycznie radiacyjny Wielki Błysk podczas przekształcania się wczesnej czasoprzestrzeni w obecną byłby spowodowany właśnie uwolnieniem energii istniejącej w nieskończonych układach pól.
      Pomysłodawcy zapewniają, że kontrolowana w ten sposób w laboratorium fala nie doprowadzi do żadnych osobliwości ani paradoksów w rodzaju podróży w czasie. Będzie to normalne, fizyczne zjawisko, modelujące jedynie pewien aspekt założonej teoretycznie czasoprzestrzeni. Będzie ono ponadto podlegać prozaicznym ograniczeniom, jak rozpraszanie i utrata energii, które teoria celowo pomija.
      Czy pomysł zostanie wcielony w życie? Bardzo możliwe. Studium dwojga autorów, opublikowane w Physical Review Letters z 6 sierpnia, proponuje wykonanie eksperymentalnej struktury z konkretnego metamateriału: cienkich arkuszy stworzonych z drobnych drutów galu. Stawałyby się ona bardziej przewodliwe topiąc się w temperaturze nieco wyższej od pokojowej. Według obliczeń topnienie zamieniałoby taki metamateriał ze zwykłego w hiperboliczny i z powrotem. Zatem podczas schładzania rozgrzanego materiału można by obserwować zjawisko analogiczne do Wielkiego Błysku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy pracujący z hanowerskim wykrywaczem fal grawitacyjnych GEO 600 od wielu miesięcy zastanawiali się nad dziwnym szumem, rejestrowanym przez ich urządzenie. Teraz Craig Hogan, fizyk z Fermilab, zaproponował teorię, która może oznaczać, iż GEO 600 dokonał najważniejszego odkrycia w fizyce w ciągu ostatnich 50 lat.
      Hogan, który niedawno został dyrektorem Centrum Astrofizyki Cząstek, uważa, że szum pochodzi z granicy czasoprzestrzeni, z miejsca w którym czas i przestrzeń przestają być kontinuum. Poza tym punktem czas i przestrzeń tworzą jakby liczne osobne ziarna, zamiast gładkiej wstęgi. Jeśli wyniki uzyskane przez GEO 600 są tym, co podejrzewam, to wszyscy żyjemy w wielkim kosmicznym hologramie - mówi Hogan.
      Teoria hologramu dobrze tłumaczy niektóre paradoksy związane z czarnymi dziurami czy podstawowymi pojęciami dotyczącymi budowy Wszechświata. Jednak niektórzy naukowcy proponują jej rozszerzenie na całą rzeczywistość. Już w latach 90. ubiegłego wieku fizycy Leonard Susskind i noblista Gerard Hooft zasugerowali taką właśnie możliwość. Jednak jej przyjęcie oznaczałoby, że zgadzamy się z koncepcją, iż całe nasze codzienne doświadczenie to nic innego jak holograficzne odbicie fizycznego procesu zachodzącego w odległej dwuwymiarowej przestrzeni.
      Skąd jednak Susskind i Hooft wzięli swój pomysł? Pochodził on od samego Stephena Hawkinga. W połowie lat 70. Hawking teoretycznie przewidział, że czarne dziury parują i z czasem zanikają. To parowanie to tzw. promieniowanie Hawkinga. Problem jednak w tym, że promieniowanie to nie zawiera żadnych informacji o czarnej dziurze, a więc gdy ona wyparuje, wszystkie dane dotyczące gwiazdy, z której czarna dziura powstała, są tracone. To z kolei było sprzeczne z szeroko przyjętym poglądem, że informacja nie może zostać zniszczona. Mówimy tutaj o paradoksie informacyjnym czarnej dziury.
      Jacob Bekenstein z Uniwersytetu Hebrajskiego zaproponował następnie rozwiązanie paradoksu. Miało ono polegać na tym, że entropia czarnej dziury, która jest synonimem informacji, którą dziura zawiera, jest proporcjonalna do powierzchni jej horyzontu zdarzeń. Horyzont zdarzeń, to teoretyczny punkt, poza którym nie ma już powrotu i wszystko co go przekroczy, jest wchłaniane przez czarną dziurę.
      Na podstawie teorii Hawkinga i Bekensteina, teoretycy stwierdzili, że mikroskopijne fale kwantowe na horyzoncie zdarzeń mogą kodować informacje pochodzące z czarnej dziury. Oznacza to, że informacja 3D o gwieździe, z której powstała czarna dziura może zostać zakodowana w dwuwymiarowym horyzoncie zdarzeń czarnej dziury. Susskind i Hooft rozszerzyli to na cały wszechświat. Stwierdzili bowiem, że ma on również swój horyzont zdarzeń - jest nim miejsce, do którego zdążył się rozszerzyć w ciągu swojego istnienia. Kilku naukowców zajmujących się teorią strun zgadza się z takim poglądem.
      Teoria holograficzna jest bardzo pociągająca dla naukowców badających czas i przestrzeń. Teoretycy od dawna przewidują, że w najmniejszej skali dochodzi do zaburzeń czasoprzestrzeni i staje się ona "ziarnista", a nie ciągła. Jednak mowa tutaj o skali równej długości Plancka, czyli 10-35 metra. To setki miliardów miliardów razy mniej niż wynosi wielkość protonu. Innymi słowy, jest to wielkość, której nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Jednak teoria holograficzna to zmienia.
      Hogan zdał sobie bowiem sprawę z tego, że jeśli wszechświat jest hologramem, to mamy do czynienia z czasoprzestrzenną sferą, której powierzchnia nie jest ciągła, a ziarnista. Każde z "ziaren" ma wielkość równą długości Plancka i zawiera bit informacji. Jednak, z teorii holograficznej wynika, że ilość informacji zawartej w "ziarnach" na powierzchni musi być równa ilości informacji zawartej w samej sferze. A przecież wnętrze sfery jest znacznie bardziej pojemne, niż jej powierzchnia. Ilość informacji, która zmieści się w obu częściach nie może być więc równa. Hogan ma jednak pomysł na rozwiązanie tego problemu. Uważa on, że ilość informacji może być równa jedynie wówczas, gdy "ziarna" tworzące wszechświat są znacznie większe niż długość Plancka. Zdaniem Hogana, ta najmniejsza skala, w której dochodzi do zaburzeń czasoprzestrzeni to nie 10-35 metra, a 10-16. "Ziarna" tworzące nasz wszechświat są zatem większe, niż sądzimy i, co najważniejsze, jest to wielkość dostępna dla współczesnych instrumentów badawczych.
      Amerykański uczony wiedział, że spośród pięciu istniejących wykrywaczy fal grawitacyjnych, to właśnie GEO 600 może być na tyle czuły, by potwierdzić jego teorię. Skontaktował się więc z zespołem naukowców pracujących z GEO 600 i przedstawił im swoje przewidywania. Otrzymał stamtąd odpowiedź, że urządzenie wykrywa szum o częstotliwości 300-1500 Hz. Jego pochodzenia uczeni nie potrafią wyjaśnić. Właściwości tego szumu były dokładnie takie, jak przewidywał Hogan w swojej teorii.
      Na razie jednak uczeni powstrzymują się pod formułowaniem ostatecznych ocen. Sam Hogan mówi, że może przecież istnieć inne źródło szumu, niż to zgodne z jego teorią. Wykrywacze fal grawitacyjnych są tak czułe, że istnieje wiele źródeł zakłóceń - przepływające chmury, odległy ruch drogowy, ruchy sejsmiczne itp. Na razie naukowcy nie potrafią wytłumaczyć pewnego szczególnego szumu, który pojawia się w GEO 600. Uczeni planują dalsze udoskonalanie instrumentu i kolejne eksperymenty, które, jak mają nadzieję, pozwoli wyeliminować większość tajemniczego szumu. Jeśli jednak nadal będzie się on pojawiał tam, gdzie obecnie, teoria Hogana stanie się jeszcze bardziej prawdopodobna.
      Co prawda szum powstający z zaburzeń czasoprzestrzeni może ostatecznie uniemożliwić wykrycie fal grawitacyjnych, ale samo jego odkrycie będzie znacznie ważniejsze niż odkrycie fal, których szuka GEO 600.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...