Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

moje "kocopoły" nie pochodzą bezpośrednio z książki pt: "hiperprzestrzeń, wszechświaty równoległe i piąty ( czy któryś tam) wymiar", bo tak, przypuszczam zatytułowane jest Twoje źródło wiedzy. ja nie zaprzeczam oczywistościom , z którymi na "co dzień" mamy do czynienia. w książce na, której opierasz swoje "kocopoły", owszem jest zawarta interesująca treść, z którą miałem okazję zapoznać się jakieś dwanaście lat temu. nie  zgadzam się jednak z niektórymi zawartymi w niej opisami. między innymi "zakrzywieniem przestrzeni", o którym można tam poczytać. a tylko to jest w tej chwili przedmiotem sporu jak widzimy. co do matematycznych dowodów na istnienie fizycznych zjawisk moglibyśmy się spierać, gdyby choć jeden z nas mógł te dowody przeprowadzić od początku do końca i z pełnym zrozumieniem pochodzenia rozważanych wartości.

tym samym wracając do tematu w dalszym ciągu twierdzę, że podróże w czasie są niemożliwe w sensie przenoszenia na ten przykład obiektów typu ciało ludzkie w niezmienionej postaci w przyszłość lub w przeszłość. powodem jest to, że to co powszechnie rozumiemy pod pojęciem czasu to zliczone przez nas zdarzenia. abyśmy mogli mówić o cofnięciu w czasie, musielibyśmy cofnąć zaszłe zdarzenia. to co prawda wydaje się być wykonalne, ale tylko na określoną skalę. gdybyś chciał się przenieść w przeszłość, musiałbyś przenieść w przeszłość całą naszą planetę!  ;D

no i nie wiem ale Słońce by też wypadało, a najlepiej też planety z naszego układu.

z tego co napisałem wynika co prawda, że takie podróże są z fizycznego punktu widzenia możliwe ale niemożliwe bądź bezsensowne z praktycznego. pewnie dlatego panom od wzorków wychodzi, że dałoby się tak skoczyć w przeszłość lub przyszłość. kwestia sił i środków.pytanie tylko po co? sprawa naturalnie działa też w drugą stronę. można zdarzenia przyśpieszyć i tym samym przenieść w dalszą bądź bliższą przyszłość. tylko, że znowu pojawia się temat skali.

reasumując te podróże mógłbym stwierdzić, że są dopuszczalne, ale na dowolną skalę niewykonalne.

widzisz?

rozumiem o czym piszę bez odwoływania się do skomplikowanych wzorów. dlaczego? bo mój "zwodniczo krótszy" wzór jest jeszcze lepszy. można z niego wyprowadzić wszystkie teorie wszystkich cywilizacji w całym continuum. dlaczego? bo opisuje wartość bezwzględną!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze wrócę do próby przedstawienia czym jest stan przestrzeni, naturalnie kto nie zainteresowany czytać nie musi. : ;)

pomyślałem sobie, że dobrym (chociaż niedoskonałym) przykładem byłby ekran monitora.

powierzchnia jest co prawda płaska, ale pozwala się "zrozumieć".

otóż, możemy się umówić, że jeśli ekran jest wyłączony, mamy do czynienia z pustą przestrzenią. (w rzeczywistości "wyłączona" prawdziwa przestrzeń jest po prostu pustym miejscem).

gdy uruchomimy monitor, ale sygnał nie będzie "uporządkowany", będziemy mieli do czynienia ze "śnieżeniem". dla prawdziwej przestrzeni takie "śnieżenie" to chaos. na przykład chaos po Wielkim Wybuchu. brak planet, gwiazd, czarnych dziur, i czego tam jeszcze nie ma. to właśnie taka "pierwotna zupa", o której chyba mój sympatyczny kolega wspominał. w chwili, gdy sygnał uporządkujemy otrzymamy zrozumiały dla nas obraz. w rzeczywistości ten zrozumiały dla nas sygnał to drzewa, planety, gwiazdy, itd.

przestrzeń to nic innego jak miejsce i nic ponadto. nieskończenie dużo pustego miejsca.

gdy pojawia się energia, pojawia się w przestrzeni, no bo gdzie niby miałaby się pojawić?

przestrzeń, czyli puste miejsce przemieszczać się nie potrafi. (tutaj składam ukłony tym, którzy wymyślili taką bzdurę i spowodowali tyle zamieszania). ale potrafi pomieścić przemieszczającą się energię. energia ma to do siebie, że lubi się przemieszczać. taka już jest natura energii. tym samym powoduje zmianę stanu obszaru, w którym się pojawia. tworzy pewnego rozmiaru pole oddziaływania, w obrębie którego rządzi się swoimi prawami, np. faluje sobie z jakąś szybkością, bo sama sobie tworzy ośrodek dla tejże fali.

jako, że pole energetyczne zawiera się w przestrzeni, mogę stwierdzić, że ENERGIA OKREŚLA STAN PRZESTRZENI. co oznacza, że stan przestrzeni jest równy zawartej w niej energii. energia jest nieskończoną wartością bezwzględną i przestrzeń jest nieskończoną wartością bezwzględną. tym samym oba te wyrażenia(nieskończoności) znoszą się wzajemnie, co w rezultacie daje nam powyższe wyrażenie.

z matematycznego punktu widzenia doskonałe równanie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przestrzeń jest nieskończoną wartością bezwzględną

 

1) powyższy cytat jest doskonałym przykładem twojego błędnego rozumowania. gdyby było to prawdą już dawno wszechświat byłby zimnym tworem pozbawionym zycia

2) ciekawe co wymyślisz jeśli dowiedzie się eksperymentalnie istnienia czegoś (stabilnego) o energii ujemnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przestrzeń jest nieskończoną wartością bezwzględną

 

1) powyższy cytat jest doskonałym przykładem twojego błędnego rozumowania. gdyby było to prawdą już dawno wszechświat byłby zimnym tworem pozbawionym zycia

2) ciekawe co wymyślisz jeśli dowiedzie się eksperymentalnie istnienia czegoś (stabilnego) o energii ujemnej.

 

tego pierwszego punktu nie rozumiem. dlaczego wszechświat miałby być zimnym tworem, skoro przecież istnieje energia, zawarta w przestrzeni (która go "ogrzewa")?

myślę, że nie zrozumiałeś mnie, gdy opisywałem czym jest przestrzeń. to, że w "naszym obejściu" jest ciepło, nie świadczy, że tak samo ciepło jest wszędzie dalej. i, żeby nie było niedomówień na temat mojej wyobraźni, ja nie myślę wyłącznie o tym wycinku rzeczywistości, w którym zawiera się "nasz wszechświat", ale o wszechświecie, który biegnie dalej w nieskończoność! jak Ty sobie to wyobrażasz? że wszechświat gdzieś się kończy? a co jest dalej? ściana betonowa?

 

co do drugiego, to jeśli mam być szczery, nie rozumiem co masz na myśli pisząc "ujemna energia"?

jeśli chodzi Ci o wartość ujemną stanu energetycznego to nie widzę żadnych przeciw wskazań, a wręcz zalecałbym takie właśnie rozważanie stanu. jeśli jest jakaś pozycja to można rozważyć jej antypozycję, co w rzeczy samej rozumiałbym jako wartość ujemną.

 

dla lepszego wyobrażenia sobie nieskończonej natury, na przykład wielkości, proponuję pewne doświadczenie myślowe.

wyobraź sobie, że w przestrzeni pozbawionej jakichkolwiek obiektów znajduje się blat Twojego biurka. Ty, jako obserwator, też nie znajdujesz się w tym miejscu, a jedynie widzisz wspomniany blat. teraz, spróbuj mi powiedzieć coś na temat jego wielkości czy prędkości z jaką się porusza.

jak pewnie zdołałeś zauważyć, nie jesteś w stanie powiedzieć nic, oprócz tego oczywiście, że ten blat istnieje. ten blat może być zatem dowolnej wielkości i poruszać się dowolnie szybko. to właśnie mam na myśli mówiąc o wartości bezwzględnej. dopiero, gdy użyjemy układu, do którego możemy porównać zarówno wielkość jak i prędkość blatu, będziemy mogli powiedzieć jak jest duży czy jak szybko się porusza. tym niemniej, nasz układ odniesienia jest zbudowany w taki sam sposób w jaki zbudowany jest blat biurka. porównujemy pewne obiekty(tak naprawdę to są zdarzenia) do innych obiektów, nie znając ich bezwzględnych wartości. przecież my sami możemy być dowolnych rozmiarów, które na dodatek, mogą się nieustannie zmieniać! ale tkwimy wewnątrz układu, który jest odpowiednikiem dla tych wielkości i prędkości, stanowiąc układ odniesienia. nic więc nie jesteśmy w stanie zauważyć! w rzeczywistości możemy "puchnąć" z nieskończoną szybkością, ale "puchnie" wtedy cały nasz wszechświat i tego nie jesteśmy w stanie dostrzec.

dlatego podając wzór opisujący relację energia-przestrzeń, wyrażam bezwzględną relację pomiędzy tymi dwoma postaciami. krócej już się nie da. myślę, że w odróżnieniu od skomplikowanych wzorów opisujących zawiłe relacje stanów względnych, ten jest po prostu piękny i łatwy do "przełknięcia". mój wzór nie zaprzecza żadnym wzorom i teoriom, które do dzisiejszego dnia powstały.

 

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No w tym przykładzie z biurkiem nie możemy określić dokładnych rozmiarów, prędkości, ale co z tego? Ty tu mówisz coś o nieskończoności, a ja powiem że to jest po prostu względność - wszystko jest względne poza prędkością światła. Powiesz że prędkość światła jest dowolna - patrząc z zewnątrz (powiedzmy spoza wszechświata) można uznać, że masz rację. Tylko że trudno patrzeć spoza jakiegokolwiek układu odniesienia (czyt. spoza wszechświata), a będąc w jakimkolwiek układzie odniesienia zawsze zmierzysz taką samą, niezmienialną prędkość światła. Mówisz że nic nie wiemy na temat rzeczywistych wielkości - takich nie ma (względność).

 

Twoje rozumowanie jest dziwne, że świat jest niepoliczalny, a zarazem nieskończony. To że patrząc spoza wszechświata nie możemy powiedzieć jak duży on jest (bo może być wtedy dla nas malutki lub ogromny, chyba że porównamy go do innych wszechświatów), nie znaczy że ciągnie się w nieskończoność. Przecież nieskończoność przeczyłaby teorii Wielkiego Wybuchu. Jak wszechświat może być nieskńczony i jednocześnie rozszerzać się? I to że nie wiemy co jest na krańcu wszechświata nie przeczy twierdzeniu, że gdzieś on się kończy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mój wzór nie zaprzecza żadnym wzorom i teoriom, które do dzisiejszego dnia powstały

 

całkowicie zaprzecza! tobie wydaje sie że nasz wszechświat jest jakiś nieskończony. wszechświat albo będzie sie rozszeszał wiecznie aż osiągnie temperatury bliskie zera absolutnego (zginie w lodzie, stanie sie martwą przestrzenią) albo zapadnie sie w ogniu Wielkiego Kolapsu.[jeżeli średnia gęstość wszechświata okaże sie większa niż 10 do -29 potęgi grama na cm sześcienny, oznacza to że istnieje wystarczająco dużo materii aby siła grawitacyjna wszechświata mogła powstrzymać jego rozszerzanie i spowodować kurczenie się, które rozgrzeje kosmos do olbrzymich temperatur]

 

w rzeczywistości możemy "puchnąć" z nieskończoną szybkością, ale "puchnie" wtedy cały nasz wszechświat i tego nie jesteśmy w stanie dostrzec

 

oczywiście że nie możemy wszystkiego dokładnie dostrzec bo nasze teleskopy nie sięgają 15 miliardów lat wstecz! to że czegoś nie widać nie oznacza że tego nie ma. niemniej jednak teoria superstrun doskonale opisuje to na papierze.

 

boże mnie ratuj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście że nie możemy wszystkiego dokładnie dostrzec bo nasze teleskopy nie sięgają 15 miliardów lat wstecz! to że czegoś nie widać nie oznacza że tego nie ma. niemniej jednak teoria superstrun doskonale opisuje to na papierze.

 

boże mnie ratuj!

Ale nie do końca go zrozumiałeś. Chodzi mu o to, że patrząc z zewnątrz wszechświat nie ma określonych rozmiarów, a obiekty się w nim znajdujące nie mają określonych prędkości. I Teraz wyobraź sobie, że wszechświat, ze wszystkim co się w nim znajduje, powiększa się. Proporcjonalnie do powiększania się wszechświata zwiększają się prędkości obiektów. I teraz my, będąc w tym wszechświecie, możemy sobie z tego nie zdawać sprawy. Dla nas rozmiary i prędkości pozostają stałe (z naszego punktu widzenia). Nie mylić z rozszerzaniem się wszechświata, gdzie zwiększają się tylko odległości między obiektami (głównie galaktykami). Tylko nie wiem co Kynio chciał tym udowodnić. Wszechświat może pulsować lub nie, powiększać się z prędkością światła, ale to jest całkowicie bez znaczenia dla nas.

 

Co do ekspansji wszechświata to na razie nie wiadomo czy będzie się rozszerzał wiecznie czy zatriumfuje ostatecznie grawitacja. Wg szacunków ilość zawartej we wszechświecie energii jest odpowiednia, by uznać wszechświat płaskim, czyli na granicy otwartego i zamkniętego (otwarty będzie się rozszerzał wiecznie, zamknięty zacznie się po pewnym czasie skurczac pod wpływem grawitacji)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sebaci- perfekcyjnie! nie muszę się już wysilać. oczywiście, to z praktycznego punktu widzenia nic nie zmienia. to tylko stwierdzenie faktu, z którego na codzień może tylko nieliczni zdają sobie sprawę.

co z tą wiedzą można zrobić? nie wiem- po prostu.(na razie)

dziwna sprawa. jakąś godzinę temu napisałem odpowiedź, ale jej nie widzę. mniejsza o nią.

cieszę się, że to jak widzę rzeczywistość, a przynajmniej jakaś część tego "widzenia" jest najwyraźniej możliwa do zrozumienia i być może nawet do zaakceptowania przez innych ludzi.

mam nadzieję, że nie jest też jakimś problemem uznać, że wszystko co postrzegamy, to wyłącznie manifestacja stanu energetycznego przestrzeni.

ja już nie widzę stanów, tylko blondynki, brunetki, rude. ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie do końca go zrozumiałeś

 

rzeczywiscie bez względu na pomiary rozumowanie kynio cały czas ucieka mi z prędkością ni mniejszą ni wiekszą jak prędkość c

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem co masz na myśli pisząc "ujemna energia"?

jeśli chodzi Ci o wartość ujemną stanu energetycznego to nie widzę żadnych przeciw wskazań

 

musiałem sie jeszcze odniesc do tego cytatu bo chyba kompletnie nie zrozumiałes o co mi chodziło. energia ujemna czy tez jak wolisz wartość ujemna stanu energetycznego można powiedzieć że jest sprzeczna z całą fizyką. bo wszystko co istnieje ma energie dodatnią a pusta próżnia zerową. gdybyśmy jednak potrafili stworzyć ciało o ujemnej energii moglibysmy bez problemu budować nietypowe konfiguracje przestrzeni i czasu, w których czas zakrzywia sie w okrąg.możliwiłoby to takze antygrawitacje i wiele innych rzeczy których nigdy nie zaobserwowano. nie ma sie co jednak martwic na zapas bo efekt casimira pozwala niejako na takie cudeńko jednak z pomocą musi przyjś mu teoria strun

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wartości stanów energetycznych mogą mieć przeciwne znaki (umowne znaki). jeden stan może być przeciwieństwem innego stanu. materia i antymateria. co do jakichś ujemnych energii, to wolałbym się nie wypowiadać na ten temat, jako, że póki co, nie jestem w stanie sobie czegoś takiego wyobrazić. :;)

opowiedz nam o tych "efektach". w końcu po jakie licho tu siedzę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje rozumowanie jest dziwne, że świat jest niepoliczalny, a zarazem nieskończony. To że patrząc spoza wszechświata nie możemy powiedzieć jak duży on jest (bo może być wtedy dla nas malutki lub ogromny, chyba że porównamy go do innych wszechświatów), nie znaczy że ciągnie się w nieskończoność. Przecież nieskończoność przeczyłaby teorii Wielkiego Wybuchu. Jak wszechświat może być nieskńczony i jednocześnie rozszerzać się? I to że nie wiemy co jest na krańcu wszechświata nie przeczy twierdzeniu, że gdzieś on się kończy.

 

 

jest na to prosta odpowiedź: nieskończoność to szczególna wielkość. wydaje się, że coś o nieskończonej wartości sięga samego końca możliwego do osiągnięcia, ale to nieprawda.

mielibyśmy z takim paradoksem do czynienia w sytuacji, gdybyśmy przykładali wartość nieskończoną do skończonej. przykładając nieskończoność do nieskończoności, porównujemy do siebie wartości porównywalne, tym samym traktujemy tak jakby były skończone. na poziomie nieskończoności też występuje zależność: jedna nieskończoność nie jest równa innej. może to trochę dziwnie brzmi, ale taka jest prawda. wszystko dlatego, że wartość nieskończona oznacza dążenie, zmierzanie w kierunku. to, że nasz wszechświat jest nieskończony nie oznacza, że osiągnął kraniec możliwości, tylko, że dąży do nieskończoności. to samo jednak dążenie wykazuje przestrzeń, dlatego możemy porównywać wielkości i wartości energii, które z natury są nieskończone, tak jakby były skończone, bo nieskończoności się redukują. gdyby prędkość nieskończona oznaczała natychmiastowy ruch to wszechświat nie mógłby zaistnieć. zawsze, gdy mówimy nieskończony, mamy na myśli stan niedokonany, dążący do nieskończoności, ale nigdy jej nie osiągający.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdy mówimy nieskończony, mamy na myśli stan niedokonany, dążący do nieskończoności, ale nigdy jej nie osiągający.

 

no właśnie między innymi chodzi o to że te nieskończoności pojawiające sie w śmiesznych teoriach jak twoje rozumowanie można zredukować za pomocą pięknych wzorów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie brawo , długość postów pokonała dlugość artykułu wielokrotnie. ;D

Na podsumowanie - wiemy że nic nie wiemy, a wszystko to cienie na ścianie w jaskini i majaki chorego umysłu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie to niemal całkowicie się zgadza ;D. Jeśli się dobrze zastanowić, to jedyne co we wszechświecie istnieje, to przestrzeń. Przestrzeń ma to do siebie, że nieustannie rozszerza się we wszystkich kierunkach (nie ma takiej opcji, aby mogła być strukturą skończoną, bo to implikuje nieustannie pytanie: a co jest dalej? znaczy, totalna bzdura). To z kolei oznacza, że wszechświat "puchnie", czyli zwiększa swe rozmiary licząc początek w każdym punkcie. Ten ruch to jest właśnie energia, która decyduje o istnieniu. Powstanie czegokolwiek jest możliwe, ponieważ na skutek nieustannego ruchu, nieustannie łamana jest symetria, a to umożliwia łączenie w zależności, które objawiają się w postaci wzajemnie zależnych stanów. Postrzeganie możliwe jest dlatego, bo sami zbudowani jesteśmy z takich zależności, dzięki czemu reagujemy na docierające do nas zmiany stanów. Bułka z masłem  :) Pośrednim, a może nawet bezpośrednim dowodem na poprawność rozumowania jest zjawisko dylatacji czasu, które jest wytłumaczalne jedynie przy założeniu, że przetrzeń jest strukturą nieskończoną. To oczywiście moja prywatna interpretacja rzeczywistości (moim zdaniem jedyna słuszna).

Tym samym jak pewnie zauważyłeś pojęcie istnienia jest pojęciem szczególnym. ;D

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę do zbadania jest myslenie, czym jest (zwłaszcza abstrakcyje) . Myśl jest kluczem ,a ponieważ jest pod nosem to się jej nie bada,  tymczasem najciemniej pod latarnią. Czym jest myśl , jaką ma naturę - bo żywi od nieżywych różnią się tylko tym procesem. Myślenie utrzymuje się w organiźmie jeśli jest on sprawny i czy  zanieczyszczony organizm  posiada zdolność pełnego myślenia?? 8)

 

Bo być może cała nauka jest niepotrzebna jesli się oczyści organizm z toksyn i wirusów umysłowych utrudniających zrozumienie całości procesów występujących we wszech-świecie (oświecenie). 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Prosze nie zwazać na błędy ortograficzne - dysortografia to uciążliwa cecha] Przeglądając komentarze zauważyłem że kilku czytelników, wraz z użytkownikiem Kynio na czele, poruszyło tematy będące na chwile obecną bardzo trendy w  świecie fizyków [głównie fizyki kwantowej], astronomów czy astrofizyków - przykładem mogą byc tu chociażby "Teoria Strun", "M-teoria" czy też próby opisu wszechświata przez Einsteina. Nie wiem jednak czy zauważyliście, iż każda z tych teorii ma swoich zwolenników i przeciwników co świadczy o ich pewnej niedoskonałości (na chwile obecną najlepszym modelem, uwzględniającym 'grawitony' (czyt. grawitacje) oraz pewne właściwości 'naszego wszechświata', jest teoria Super Strun).

 

Bardzo podoba mi sie sposób przedstawienia (wyobrażenia) wszechświata oraz wytłumaczenia [no powiedzmy :)] konsekwencji STW przedstawiony przez kynio. Założenie nieskończoności a zarazem puchnienia (pulsowania) tkzw. 'eteru' [czyt. przestrzeni] oraz możliwości ciągłych i nieobserwowalnych zmian naszych bezwzględnych cech fizycznych jest bardzo śmiałą teorią. Zarazem wbrew pozorą prawidłowe zdefiniowanie energii jako ruchu, bo tak po pewnych uporoszczeniach fizyka definiuje energię, czy też implementacja zależności pomiędzy każdą pojedyńczą cząstką w przestrzeni [czy jako nośnik traktujemy grawitacje?] które to rozchodzą sie z pewną prędkością itp. itd. jest bardzo fascynujące. Moge śmiało stwierdzić, iż ta teoria jest pewnym zlepkiem istniejących już 'teorii wszystkiego' z własnymi rozważaniami. Prosił bym użytkownika kynio o dokładniejsze a zarazem uporządkowane przedstawienie swej teorii [poki co znalazlem tylko jej porozrzucane po całym forum strzępki - czasami zdające sie minimalnie kolidować między sobą].

 

Zarazem chciał bym wnieść coś nowego do rozmowy skomentować wywody na temat ciągłości materii [który został poruszony na forum]. Jak teraz wiadomo [w przeciwieństwie do starożytności :P] materia jest strukturą ciągłą lecz skwantowaną - tzn. istnieje pewna cząstka która jest niepodzielna. Rozważania na ten temat prowadził na przełomie XIX i XX wieku Max Planck zaś uzyskane wyniki zapisał i przedstawił jako "jednostki naturalne" (jednostki Plancka).

 

Co do wątku głównego i podróży w czasie... Na chwile obecną jest to fikcja... Nie umiejąc nawet w pełni wyjaśnić natury grawitacji [czyli jak się uważa zagięcia/załamania czasoprzestrzeni] czy ustalić modelu wszechświata nie jesteśmy w stanie tak naprawde przewidzieć skutków wytworzenia 'bąbla grawitacyjnego'. Tak naprawde wiele wątpliwości wyjaśni dobiegająca końca inwestycja w CERN a dokładniej w Large Hadron Collide [LHC] -> tzn. albo znajdziemy wciąż uciekającą cząstke Higsa lub też nie :-)!

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przyjmuję zaproszenie do moim zdaniem najciekawszego tematu jaki można sobie wyobrazić  :). opisać wszechświat! to nie lada wyzwanie, ale mam wrażenie, że opis jest w zasięgu ręki. temat jednak jest dość obszerny i proponuję rozważyć rzecz spokojnie, krok po kroku. zwykle jest tak, że tego typu rozważaniom towarzyszą emocje związane z obroną takich czy innych przekonań. dlatego proszę ewentualnych oponentów o zajmowanie zrównoważonego stanowiska :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umiejąc nawet w pełni wyjaśnić natury grawitacji

co za kocopoły. piszesz o teorii strun ale to nie rozumiesz że to jedyna teoria która w pełni połączyła grawitacje z pozostałymi siłami natury i wyjaśniła ich nature ? ? ? podróże w czasie są niemożliwe ? ? ? już dawno wiadomo co trzeba zrobić by zagiąć czasoprzestrzeń, jedyna przeszkoda to wymagana energia. skoro mamy skończone wyliczenia na papierze po co doszukiwać sie masła maślanego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umiejąc nawet w pełni wyjaśnić natury grawitacji

co za kocopoły. piszesz o teorii strun ale to nie rozumiesz że to jedyna teoria która w pełni połączyła grawitacje z pozostałymi siłami natury i wyjaśniła ich nature ? ? ? podróże w czasie są niemożliwe ? ? ? już dawno wiadomo co trzeba zrobić by zagiąć czasoprzestrzeń, jedyna przeszkoda to wymagana energia. skoro mamy skończone wyliczenia na papierze po co doszukiwać sie masła maślanego.

 

Drogi kolego czy jestes swiadomy ze teorias Super-Strun traktowana jest jako pseudo nauka i wiekszosc naukowcow nie bierze jej na serio (czyt. nie uznaje)?? Zgadza sie -> niby laczy ona swiat mechaniki kwantowej ze swiatem makro ale to jeszcze nic nie znaczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestrzeń ma to do siebie, że nieustannie rozszerza się we wszystkich kierunkach (nie ma takiej opcji, aby mogła być strukturą skończoną, bo to implikuje nieustannie pytanie: a co jest dalej? znaczy, totalna bzdura). To z kolei oznacza, że wszechświat "puchnie", czyli zwiększa swe rozmiary licząc początek w każdym punkcie.

Zauważam tu pewną sprzeczność: twierdzisz że wszechświat nieustannie się rozszerza, to nie może być tak że gdzieś jest jego stała granica, gdzie można powiedzieć "o tu jest koniec wszechświata". OK. Ale nie wynika z tego wcale to, że wszechświat puchnie. Jeśli wszechświat naraz zwiększa swoje rozmiary, poszerza granice i równocześnie puchnie, to z naszej perspektywy nie dzieje się nic! A co to oznacza? Że teoretycznie możemy wskazać miejsce, w którym się kończy, dotrzeć do niego.

 

przyjmuję zaproszenie do moim zdaniem najciekawszego tematu jaki można sobie wyobrazić  :). opisać wszechświat! to nie lada wyzwanie, ale mam wrażenie, że opis jest w zasięgu ręki.

No to powodzenia :P Naiwny jesteś. Nauka ma to do siebie, że nigdy się nie kończy, nigdy nie dojdziemy do granic poznania naszego wszechświata, nigdy nie będziemy wiedzieć wszystkiego. Nauka jest dla nas praktycznie nieskończona - zupełnie jak ten twój wszechświat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

przyjmuję zaproszenie do moim zdaniem najciekawszego tematu jaki można sobie wyobrazić  :). opisać wszechświat! to nie lada wyzwanie, ale mam wrażenie, że opis jest w zasięgu ręki.

No to powodzenia :P Naiwny jesteś. Nauka ma to do siebie, że nigdy się nie kończy, nigdy nie dojdziemy do granic poznania naszego wszechświata, nigdy nie będziemy wiedzieć wszystkiego. Nauka jest dla nas praktycznie nieskończona - zupełnie jak ten twój wszechświat.

dzięki za dodanie otuchy Sebaci ;D obiecuję, że jutro coś wkleję. tylko do tego czasu nie rozpisujcie się za bardzo, bo nie będę wiedział na które pytanie odpowiedzieć :P. temat jest typowym przykładem "kobyły" i próbuję go jakoś przykroić, żeby nie było nudno. z drugiej strony, żeby cokolwiek zrozumieć nie mogę rzeczy ująć w dwóch zdaniach. cierpliwości. B)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Myślę, że rozsądnie będzie jeśli na początku przytoczę skrót opisu. Umożliwi to szybkie zapoznanie się z główną ideą choć nie gwarantuje pełnego zrozumienia (coś za coś). 

  Otóż, w założeniu każdej teorii usiłującej opisać rzeczywistość musi zostać uwzględniony podstawowy „element  budowlany”. Ponadto musi zostać uwzględniony sposób łączenia tego elementu w zależności.

Mój „element budowlany” to miejsce, obszar przestrzeni, zdolny do zmiany rozmiaru. Przy czym zmiana rozmiaru nie polega wyłącznie na zwiększaniu tegoż, ale również na zmniejszaniu czyli zapadaniu. Całe zjawisko zachodzi z prędkością właściwą dla danego wszechświata (nasz wszechświat nie jest jedynym jaki istnieje). Jesteśmy częścią dużo większej „inwestycji”. Z praktycznego punktu widzenia „inwestycji” o rozmiarach nieskończonych.

Istnienie naszego wszechświata wyznacza prędkość światła. Przy czym prędkość światła to prędkość z jaką nasz wszechświat porusza się. Każdy obiekt w naszym wszechświecie istnieje z prędkością światła. Jeśli wezmę pod rozwagę np. foton to stwierdzę, że to miejsce, które „dogoniło” granicę wyznaczającą swój własny koniec. Szybciej już się nie da. W rzeczy samej, foton nie może „przeskoczyć” granicy, która stanowi maksymalną prędkość ruchu przestrzeni. „Nasza” przestrzeń właśnie tak szybko porusza się jak szybko porusza się foton. Zakładam, że każdy element, który nie posiada masy (w naszym wszechświecie) jest elementem podstawowym.

Skoro mamy już budulec to pozostaje ustalić zasadę, która umożliwi połączenie takich obiektów w układ zależny. Sprawa jest nad podziw prosta. Wyobraźmy sobie dwa obiekty, które rosną z prędkością światła, a tym samym ich granice zaczynają się do siebie zbliżać. (przypuśćmy, że zdarzenie ma miejsce we wczesnym „dzieciństwie” naszego wszechświata) Co się stanie, gdy granice obiektów dotrą do siebie wzajemnie? Prędkości sumują się. Przestrzeń w tym właśnie miejscu nie może się już rozszerzać. Jeśli nawet rozszerza się w dalszym ciągu to nie jesteśmy w stanie tego zaobserwować. Z naszego punktu widzenia w tym właśnie miejscu dochodzi do zapadania się przestrzeni. W tym miejscu prędkość światła została przekroczona. Powstała czarna dziura(no powiedzmy - dziurka). W rzeczy samej powstał nowy obiekt (nie o dziurkę tu chodzi tylko o powiązanie dwóch miejsc przy pomocy „dziurki”) o nowych właściwościach. Ten nowy obiekt nie może już poruszać się z prędkością światła. Przyczyną jest „balast” jaki stanowi dodatkowy element. Cały nowo powstały obiekt uległ skróceniu względnemu, bowiem pozostała część wszechświata rozszerza się z dawną prędkością. Tym niemniej wewnętrzna prędkość nowego obiektu jest w dalszym ciągu prędkością światła. Trik tkwi w tym, że z prędkością światła generowana jest również masa obiektu, stąd opóźnienie(bezwładność). Nowo powstały obiekt rośnie bowiem w dwie strony. Naprzemiennie próbuje się rozszerzyć i zapaść. Tę „naprzemienność” obserwujemy w postaci migotania. Mówi się o drganiu struny, ale to właśnie „migotanie” jest moim zdaniem poprawnym określeniem. Prędkość światła w jasność to rozszerzanie (obserwujemy efekt cząstki). Prędkość światła w ciemność to zapadanie (obserwujemy efekt grawitacji). Wzór na energię jak widać pozostaje w mocy  :).

  Z powyższego wynika, że wiązanie następuje na skutek względnej zmiany rozmiaru przestrzeni. Coś takiego jak grawiton czy jakiekolwiek inne cząstki mające rzekomo „przenosić” oddziaływanie to nie są żadne cząstki tylko zmiana rozmiaru przestrzeni pomiędzy oddziałującymi ze sobą miejscami. Nie istnieje taka substancja jak „siła”. Ruch cząstek jest ruchem pozornym. To co obserwujemy to różnice odległości. Rzecz się nieustannie zmienia stąd wrażenie istnienia i ruchu cząstek. Prawdziwym ruchem jest wyłącznie ruch przestrzeni. Ten właśnie ruch to energia. Mówiąc prostymi słowy: wszystko „rośnie” ale nie wszystko rośnie jednakowo. Grawiton to w swej istocie maleńka czarna dziura. To „skrót” przestrzeni. Einstein miał wyczucie z tym zagięciem. Tyle tylko, że to nie jest zagięcie, a zapadnięcie, skrócenie. A działa dlatego, bo wszystko co istnieje to wyłącznie przestrzeń.

Dzięki takiej konstrukcji wręcz narzuca się skrócenie Lorenza. To oczywistość. Obiekt „związany” generuje masę, która go spowalnia i tym samym skraca. Taki obiekt nigdy nie osiągnie maksymalnej prędkości. Wystarczy jednak „uwolnić” z niego pojedynczy foton (albo „rozpylić” na fotony) i rzecz się zmienia

Myślę, że „z grubsza” naświetliłem swoje wyobrażenie rzeczywistości. „Z grubsza”, bo przecież wspomniałem o tym, że nasz wszechświat moim zdaniem nie jest jedynym wszechświatem, a częścią większej całości. Co do zawartego powyżej opisu mogę powiedzieć, że o jego poprawności jestem przekonany. Jakiekolwiek zdarzenie rozważam pokrywa się z opisem. Doświadczenie Younga jest proste do wyjaśnienia: foton nie jest „pojedynczą cząstką” tylko miejscem. Nie da się ustalić ze skończoną dokładnością „punktu centralnego” tego miejsca. Dlatego foton potrafi przemieszczać się przez dwie szczeliny równocześnie. Obszar wyznaczający rozmiar granicy fotonu jest „rozmyty”. Ta „cząstka” nie ma końca. Czytałem, że nasi naukowcy „zobaczyli” foton. Podali nawet rozmiar i opisali kształt. Ja myślę, że to co postrzegamy wygląda tak jak wygląda ponieważ sami oddziałujemy z obserwowanym obiektem. Obiekt oddziałuje również z przyrządami badawczymi, które nie pochodzą przecież z innego wszechświata (człowiek jako obiekt nie jest w tym przypadku uprzywilejowany). Aby ustalić bezwzględny wizerunek trzeba „wyjść z siebie i stanąć obok”  ;D. 

To oczywiście „skrót” myślowy. Temat jak wspomniałem to „kobyła”. Polemizować można i pewnie trzeba. Na dzień dzisiejszy sam muszę się krytykować i szukać słabych punktów. Chętnie więc „posłucham” jak ten pomysł widzi ktoś, kto jak zdążyłem się zorientować zna się na rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgubiłeś sie podczas opisywania fotonu. cząstka nie jest miejscem tylko właśnie drganiem hiperprzestrzeni (czy jak wolisz migotaniem). jak wiele rodzajów drgań tak wiele cząstek. jednak nie zmieścisz wszyskiego jeśli twoja przestrzeń ma tak mało wymiarów. dlatego foton można łatwo wyjaśnić drganiem 5 wymiaru. to jest prawdopodobnie ta "większa inwestycja" z twojego

słownika myślowego. twoja koncepcja nie mieści w sobie jednak takich aspektów jak podróże w czasie; nie ma w niej miejsca na tunelowanie. u ciebie granicę wszystkiego wyznacza bariera prędkości światła,której nie da sie pokonać. nie połączyłeś teorii kwantowej z równaniami einsteina. jak piszesz twój „element budowlany” to miejsce, obszar przestrzeni, zdolny do zmiany rozmiaru. musi! mieć on jednak jakiś kształt ponieważ inaczej nie dałoby sie mierzyć takich pojęć jak własnie chociażby ruch czy masa. think about it.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Równania wywiedzione z ogólnej teorii względności opisują trzy podstawowe konfiguracje czasoprzestrzeni. Teraz udowodniono, że jedna z tych konfiguracji, ważna z punktu widzenia grawitacji kwantowej, jest z natury niestabilna.
      Wszystko zaczęło się przed czterema laty, gdy matematyk Mihalis Dafermos z Princeton University zaproponował swojemu doktorantowi Georgiosowi Moschidisowi, by ten spróbował stworzyć matematyczny dowód na niestabilność pewnej konfiguracji czasoprzestrzeni. Dafermos wiedział, że stawia przed studentem niezwykle trudne zadanie i wątpił, czy ten sobie z nim poradzi.
      W 2006 roku Dafermos wraz z Gustavem Holzegelem wysunęli przypuszczenie – czyli niedowiedzione twierdzenie, które wydaje się być prawidłowe – o niestabilności przestrzeni anty de Sittera (przestrzeni AdS). Nie sądziłem, by kiedykolwiek zostało to dowiedzione, przyznaje. Zachęcił jednak swojego doktoranta do pracy nad tym niezwykle trudnym problemem.
      Okazuje się, że postawił właściwy problem przed właściwym człowiekiem. Od 2017 roku Moschidis w kolejnych pracach udowadnia niestabilność przestrzeni AdS. To zaś oznacza, że jeśli w przestrzeń AdS wrzucimy kawałek materii, pojawi się czarna dziura.
      Matematyk Jonathan Luk z Uniwersytetu Stanforda, który zna prace Moschidisa, mówi, że jego osiągnięcie jest zadziwiające. To, co odkrył to ogólny mechanizm niestabilności. Można go odnieść do innych konfiguracji, niezwiązanych z AdS, w których materia lub energia jest zamknięta i nie ma gdzie uciec. Sam Dafermos jest dumny ze swojego byłe studenta i przyznaje, że jego praca to z pewnością najbardziej oryginalna rzecz jaką w ciągu ostatnich lat widział na polu matematyki zajmującej się ogólną teorią względności.
      Przypuszczenie o niestabilności odnosi się do einsteinowskich równań dotyczących ogólne teorii względności, które dokładnie przewidują, jak masa i energia wpływają na zagięcie czasoprzestrzeni. W próżni, gdzie nie ma w ogóle materii, czasoprzestrzeń również może być zagięta, a grawitacja może istnieć z powodu gęstości energetycznej samej próżni, którą możemy opisać jako stałą kosmologiczna.
      Trzy najprostsze równania odnoszą się do symetrycznych konfiguracji, czyli takich, gdzie zagięcie czasoprzestrzeni jest wszędzie takie samo. W przestrzeni Minkowskiego, gdzie stała kosmologiczna wynosi 0, wszechświat jest idealnie płaski. W przestrzeni de Sittera, gdzie stała kosmologiczna ma wartość dodatnią, wszechświat ma kształt sfery. Natomiast w przestrzeni AdS mamy ujemną wartość stałej kosmologicznej, a wszechświat ma kształt siodła.
      Matematycy od dawna zastanawiali się, czy te próżniowe czasoprzestrzenie są stabilne. Co się stanie, gdy zaburzymy je, wrzucając np. kawałek materii. Czy wrócą one do swojego oryginalnego stanu czy też powstanie coś innego. Pytanie można to porównać do pytania o to, co się stanie, gdy wrzucimy kamień do stawu. Czy fale z czasem zanikną, czy też powstanie tsunami?
      W 1986 roku udowodniono, że przestrzeń de Sittera jest stabilna. W 1993 roku udowodniono stabilność przestrzeni Minkowskiego. Przypuszczano, że przestrzeń anty de Sittera jest niestabilna. Jednak zbadanie tego problemu wymagało opracowania nowych narzędzi. Matematyka ma wiele narzędzi do badania stabilności. Jednak niestabilność to całkiem inny obszar badawczy. Szczególnie niestabilność tego rodzaju, mówi Dafermos.
      Matematycy sądzili, że przypuszczalna niestabilność AdS może wynikać z tego, że jej granice są odblaskowe. Zatem docierające do nich fale odbijają się i wracają. Z poglądem tym zgadzają się fizycy, przyznaje Juan Maldacena, o którego osiągnięciach wspominaliśmy na naszych łamach.
      Jeśli zaś granice są odblaskowe, nic się nie może z przestrzeni AdS wydostać, to można przypuszczać, że każda ilość materii czy energii dodana do systemu może zostać skoncentrowana tak bardzo, że powstanie czarna dziura. Pytanie więc brzmi, czy rzeczywiście tak się stanie, a jeśli tak, to jaki mechanizm powoduje tak olbrzymią koncentrację i nie pozwala pozostać materii lub energii w rozproszeniu?
      Moschidis rozwiązał problem w oryginalny sposób. Wyobraził sobie, że stoi w środku przestrzeni AdS, co można porównać do stania wewnątrz gigantycznej piłki, której granice leżą w nieskończoności. Jeśli wyślemy ze środka światło, to dotrze ono do krawędzi w skończonym czasie. Stanie się tak z powodu znanego relatywistycznego efektu: chociaż przestrzeń dzieląca nas od granicy jest nieskończona, to dla obiektu czy fali poruszających się z prędkością światła czas zwalnia. Zatem dla obserwatora światło dotrze do granicy AdS w skończonym czasie.
      W swoich obliczeniach Moschidis posłużył się cząstką Einsteina-Własowa, która jest często wykorzystywana w modelach dotyczących ogólnej teorii względności. Cząstki te tworzą koncentryczne kręgi na powierzchni czasoprzestrzeni. Gdy wrzucimy takie cząstki do badanej przez nas czasoprzestrzeni, pojawiają się koncentryczne kręgi, z których dwa pierwsze będą największe, gdyż zawierają one najwięcej materii i energii. Pierwsza z fal (1) będzie rozszerzała się na zewnątrz, aż dotrze do granicy, odbija się i ruszy w kierunku centrum, kurcząc się po drodze. Ta kurcząca się fala 1 napotka na swojej drodze falę 2, która wciąż podąża w kierunku granicy i się rozszerza. Jak stwierdził Moschidis, z równania Einsteina wynika, że w takim wypadku fala rozszerzająca się (2) zawsze przekaże swoją energię fali kurczącej się (1). Gdy fala 1 dotrze do środka przestrzeni, znowu zacznie się rozszerzać i na swojej drodze spotka powracającą, kurczącą się, falę 2. Teraz to 1 przekaże energię 2. Taki proces może powtórzyć się wielokrotnie.
      Moschidis zdał sobie sprawę z jeszcze jednego faktu. Otóż w pobliżu centrum fale zajmują mniej miejsca, a niesiona przez nie energia jest bardziej skoncentrowana. Z tego też powodu fale spotykające się w pobliżu centrum wymieniają więcej energii, niż te spotykające się w pobliżu brzegów przestrzeni. To zaś powoduje, że fala 1 oddaje fali 2 więcej energii w pobliżu centrum, niż fala 2 oddaje fali 1 energii w pobliżu brzegów.
      Po wielu powtórzeniach takiej stacji fala 2 staje się coraz większa i większa, zabierając energię fali 1. Zwiększa się energia fali 2. W końcu jest ona tak wielka, że gdy fala 2 zmierza do centrum, jej energia zostaje tak bardzo skoncentrowana, iż tworzy się czarna dziura.
      Moschidis wykazał więc, że gdy dodamy do przestrzeni AdS najmniejszą nawet ilość materii, niewątpliwie utworzy się czarna dziura. Jednak, jako że – z definicji – przestrzeń AdS ma wszędzie jednakowe wygięcie, nie może zawierać obiektów takich jak czarne dziury, zaginających przestrzeń w inny sposób. Jeśli zaburzysz czasoprzestrzeń AdS i poczekasz odpowiednio długo, powstanie inna geometria, zawierająca czarną dziurę, a to już nie będzie AdS. To właśnie nazywamy niestabilnością, mówi Moschidis.
      Ostatnio młody uczony udowodnił niestabilność AdS dla zupełnie innego rodzaju zaburzeń, bezmasowego pola skalarnego. Jak zauważa Dafermos, jako że fale generowane w polu skalarnym są przybliżeniem fal grawitacyjnych, to Moschidis przybliżył się w ten sposób do ostatecznego celu – udowodnienia niestabilności AdS w prawdziwej próżni, gdzie czasoprzestrzeń zostaje zaburzona przez grawitację bez udziału materii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Imperial College London opracowali teoretyczną koncepcję manipulowania światłem przechodzącym w pobliżu obiektu. To oznacza, że teoretycznie możliwe jest ukrycie przed obserwatorem rozgrywających się wydarzeń tak, by nie zdawał on sobie z tego sprawy.
      Jak wcześniej donosiliśmy, profesor John Pendry z UCL opracował ideę czapki-niewidki stworzonej z metamateriałów. Teraz zespół pracujący pod kierunkiem profesora Martina McCalla matematcznie rozszerzył pomysł Pendry'ego na ukrywanie całych zdarzeń, a nie tylko obiektów.
      Światło zwalnia gdy wnika w materiał. Jednak teoretycznie możliwe jest manipulowanie promieniami światła tak, by niektóre przyspieszały, a inne zwalniały - mówi McCall. Twierdzi on, że w ten sposób można spowodować, iż część światła dotrze do obserwatora przed zdarzeniem, a część się znacznie spóźni. W efekcie przez krótki czas wydarzenie nie będzie oświetlone i nie będziemy mogli go obserwować. To z kolei prowadzi do teoretyczej możliwości niezauważalnej dla obserwatora manipulacji energię, informacją i materią. Jak mówi McCall, gdy będziemy obserwowali osobę poruszającą się korytarzem, sprawi to na nas takie wrażenie, jakby używała ona znanego ze StarTreka transportera, gdyż nagle pojawi się w innym miejscu, niż była jeszcze przed chwilą. Teoretycznie osoba ta mogłaby zrobić coś, czego obserwator nie dostrzeże.
      Ukrywanie poruszających się ludzi to wciąż jedynie wizja z dziedziny science-fiction, jednak model zespołu McCalla może znaleźć praktyczne zastosowanie w optyce czy elektronice.
      Doktor Paul Kinsler opracował już prototypową architekturę dla łączy optycznych i układów logicznych, która korzysta z koncepcji McCalla. Pomysł Kinslera zakłada, że przesył danych mógłby zostać zatrzymany w celu przeprowadzenia obliczeń, których wyniki powinny dotrzeć wcześniej. Z punktu widzenia innych części układu scalonego czy sieci przetwarzanie informacji wyglądałoby na ciągłe. Uzyskano by w ten sposób "przerwanie bez przerwania". Alberto Favaro, jeden z członków zespołu badawczego, wyjaśnia to w ten sposób: wyobraźmy sobie kanał przesyłu danych komputerowych jako autostradę pełną samochodów. Chcemy, by przez autostradę przeszedł pieszy, ale by nie prowadziło to do zatrzymania ruchu. Spowalniamy więc samochody znajdujące się przed przejściem, a te, które są na nim i za nim, przyspieszamy. Tworzymy w ten sposób przerwę, którą pieszy może przejść. W tym samym czasie obserwator stojący na dalszym odcinku autostrady nie zauważy niczego oprócz płynnie poruszających się samochodów. Uczeni, tworząc swoją koncepcję, musieli zmierzyć się z problemem przyspieszenia przesyłanych danych bez naruszania praw teorii względności. Favaro poradził sobie z tym, projektując teoretyczny materiał, którego właściwości zmieniają się w czasie i przestrzeni.
      Jesteśmy pewni, że koncepcja czasoprzestrzennej czapki-niewidki otwiera przed nami wiele różnych możliwości. Jednak na obecnym etapie to praca czysto teoretyczna i musimy dopracować szczegóły potencjalnych zastosowań - mówi McCall.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Hipoteza holograficznego wszechświata, którą dwa lata temu zaproponował astrofizyk Craig Hogan z amerykańskiego FermiLab, wstrząsnęła naszym rozumieniem czasoprzestrzeni. Amerykański naukowiec zapostulował bowiem, że trzeci wymiar w zasadzie nie istnieje i jest jedynie holograficznym złudzeniem, które może nas mamić jedynie z powodu ograniczonej prędkości światła (dokładnie pisaliśmy o tym rok temu). Mimo kontrowersji zdobyła sobie popularność i uznanie wielu naukowców, rozwiązywałaby bowiem wiele zagadek i paradoksów, między innymi związanych z istnieniem czarnych dziur - od opisu których zresztą wzięła swój początek. Praktycznym skutkiem przyjęcia takiego modelu wszechświata jest to, że posiada on (podobnie do czarnej dziury) płaski, tak zwany horyzont zdarzeń, zaś całe wnętrze jest właśnie hologramem, będącym odbiciem informacji zapisanej na powierzchni horyzontu. Innym skutkiem takiej budowy wszechświata byłaby ziarnistość czasoprzestrzeni (co przeczy obecnemu pojmowaniu jej jako ciągłego kontinuum), podobna do ziarna obrazu na kliszy, czy pikseli obrazu komputerowego.
      Z obliczeń wynikałoby, że - jeśli jest to prawdą - to wielkość podstawowych elementów czasoprzestrzeni jest o całe rzędy wielkości większa od stałej Plancka i jest w zasięgu możliwych do zbudowania instrumentów pomiarowych. To właśnie jest obecnie celem Hogana. Konstruowany przez niego holometr będzie precyzyjnym interferometrem, podobnym do tych, wykorzystywanych do szukania fal grawitacyjnych, znacznie mniejszym, bo zaledwie czterdziestometrowym, ale za to bardziej czułym.
      W urządzeniu tym dwie precyzyjne wiązki lasera odbijają się od lustra i powracają, stanowiąc przyrząd czuły na najmniejsze zakłócenia. Takie zakłócenia, szum nieznanego pochodzenia, rejestrowany przez interferometry poszukujące śladu fal grawitacyjnych, uważany jest za poparcie teorii holograficznego wszechświata. Nowy projekt ma zweryfikować ten pogląd. Jeśli się powiedzie, szukanie fal grawitacyjnych okaże się bezcelowe, ale zyskamy odkrycie o wiele donioślejsze.
      Cała sztuka w konstrukcji holometru polegać będzie na odfiltrowaniu własnych szumów urządzenia. Craig Hogan wie, jak to zrobić i kończy się budowa jednometrowego, działającego modelu holometru. Docelowo gotowe urządzenie ma zacząć zbierać dane w przyszłym roku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najpopularniejsza i uznawana za obowiązującą (choć mająca już ciekawą konkurencję) kosmologiczna teoria Wielkiego Wybuchu jest dość trudna do eksperymentalnego potwierdzenia. Być może jednak coś da się w tej materii zrobić: na przykład wymodelować czasoprzestrzeń o innej liczbie wymiarów. Brzmi nierealnie? Nie dla współczesnej techniki!
      Na samym początku, jak sądzi część teoretyków, wszechświat nie musiał mieć takiej struktury, jaką dziś znamy: czyli trzech wymiarów przestrzeni i jednego wymiaru czasowego. Zamiast tego posiadał dwa wymiary przestrzeni i dwa wymiary czasu. Kiedy przekształcał się on w znaną nam strukturę czasoprzestrzeni, dodatkowe wymiary przewidywane przez teorię strun - jak sądzą fizycy - zwinęły się. Procesowi temu miałoby towarzyszyć zjawisko zwane Wielkim Błyskiem, czyli nagły wzrost radiacji. Przejście od takiego dziwnego wszechświata do nam znanego chce wymodelować eksperymentalnie para fizyków: Igor Smolyaninov z Uniwersytetu Maryland w College Park oraz Evgenii Narimanov z Uniwersytetu Purdue w West Lafayette, w stanie Indiana.
      Rozważywszy sposób rozchodzenia się fal elektromagnetycznych w takim dziwnym, przemieniającym się uniwersum dwaj panowie uważają, że da się go wywołać w rzeczywistości, na stole laboratoryjnym. Kluczem do tego miałyby być metamateriały, czyli materiały pozwalające precyzyjnie kontrolować sposób rozchodzenia się w nich światła.
       
      Naginanie czasoprzestrzeni w laboratorium?
       
      Metamateriały, o których niedawno pisaliśmy, dają nadzieję na powstanie niezwykłych przyrządów optycznych: doskonałych soczewek, potężnych mikroskopów czy materiałów dających niewidzialność. Pomysł Smolyaninova i Narimanova jest jednak daleko bardziej zdumiewający.
      Kiedy fale świetlne przechodzą przez przezroczysty materiał, ich prędkość zmienia się: maleje długość fali, rośnie zaś częstotliwość. Taka zmiana przebiega jednakowo we wszystkich kierunkach. Smolyaninov i Narimanov opisują teoretycznie metamateriały, w których zależność pomiędzy częstotliwością fali a przestrzenną zmianą pola jest wysoce anizotropowa (niejednakowa dla różnych kierunków). Dla określonych konfiguracji możliwe byłoby zwiększenie rzeczywistej długości fali w wybranym kierunku, podczas kiedy generalna częstotliwość fali zmniejszałaby się.
      Zespół fizyków uważa, że taka założona hiperboliczna zależność pomiędzy przestrzenną a czasową zmiennością fali elektromagnetycznej odpowiada temu, co działo się w czasoprzestrzeni z dwoma wymiarami przestrzennymi i dwoma czasowymi. Jedną z właściwości takiej specyficznej geometrii jest nieskończona ilość układów pola elektromagnetycznego możliwych dla wybranej długości fali - w naszej (normalnej) czasoprzestrzeni liczba takich układów jest duże, ale nie nieskończona. Opisywany teoretycznie radiacyjny Wielki Błysk podczas przekształcania się wczesnej czasoprzestrzeni w obecną byłby spowodowany właśnie uwolnieniem energii istniejącej w nieskończonych układach pól.
      Pomysłodawcy zapewniają, że kontrolowana w ten sposób w laboratorium fala nie doprowadzi do żadnych osobliwości ani paradoksów w rodzaju podróży w czasie. Będzie to normalne, fizyczne zjawisko, modelujące jedynie pewien aspekt założonej teoretycznie czasoprzestrzeni. Będzie ono ponadto podlegać prozaicznym ograniczeniom, jak rozpraszanie i utrata energii, które teoria celowo pomija.
      Czy pomysł zostanie wcielony w życie? Bardzo możliwe. Studium dwojga autorów, opublikowane w Physical Review Letters z 6 sierpnia, proponuje wykonanie eksperymentalnej struktury z konkretnego metamateriału: cienkich arkuszy stworzonych z drobnych drutów galu. Stawałyby się ona bardziej przewodliwe topiąc się w temperaturze nieco wyższej od pokojowej. Według obliczeń topnienie zamieniałoby taki metamateriał ze zwykłego w hiperboliczny i z powrotem. Zatem podczas schładzania rozgrzanego materiału można by obserwować zjawisko analogiczne do Wielkiego Błysku.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy pracujący z hanowerskim wykrywaczem fal grawitacyjnych GEO 600 od wielu miesięcy zastanawiali się nad dziwnym szumem, rejestrowanym przez ich urządzenie. Teraz Craig Hogan, fizyk z Fermilab, zaproponował teorię, która może oznaczać, iż GEO 600 dokonał najważniejszego odkrycia w fizyce w ciągu ostatnich 50 lat.
      Hogan, który niedawno został dyrektorem Centrum Astrofizyki Cząstek, uważa, że szum pochodzi z granicy czasoprzestrzeni, z miejsca w którym czas i przestrzeń przestają być kontinuum. Poza tym punktem czas i przestrzeń tworzą jakby liczne osobne ziarna, zamiast gładkiej wstęgi. Jeśli wyniki uzyskane przez GEO 600 są tym, co podejrzewam, to wszyscy żyjemy w wielkim kosmicznym hologramie - mówi Hogan.
      Teoria hologramu dobrze tłumaczy niektóre paradoksy związane z czarnymi dziurami czy podstawowymi pojęciami dotyczącymi budowy Wszechświata. Jednak niektórzy naukowcy proponują jej rozszerzenie na całą rzeczywistość. Już w latach 90. ubiegłego wieku fizycy Leonard Susskind i noblista Gerard Hooft zasugerowali taką właśnie możliwość. Jednak jej przyjęcie oznaczałoby, że zgadzamy się z koncepcją, iż całe nasze codzienne doświadczenie to nic innego jak holograficzne odbicie fizycznego procesu zachodzącego w odległej dwuwymiarowej przestrzeni.
      Skąd jednak Susskind i Hooft wzięli swój pomysł? Pochodził on od samego Stephena Hawkinga. W połowie lat 70. Hawking teoretycznie przewidział, że czarne dziury parują i z czasem zanikają. To parowanie to tzw. promieniowanie Hawkinga. Problem jednak w tym, że promieniowanie to nie zawiera żadnych informacji o czarnej dziurze, a więc gdy ona wyparuje, wszystkie dane dotyczące gwiazdy, z której czarna dziura powstała, są tracone. To z kolei było sprzeczne z szeroko przyjętym poglądem, że informacja nie może zostać zniszczona. Mówimy tutaj o paradoksie informacyjnym czarnej dziury.
      Jacob Bekenstein z Uniwersytetu Hebrajskiego zaproponował następnie rozwiązanie paradoksu. Miało ono polegać na tym, że entropia czarnej dziury, która jest synonimem informacji, którą dziura zawiera, jest proporcjonalna do powierzchni jej horyzontu zdarzeń. Horyzont zdarzeń, to teoretyczny punkt, poza którym nie ma już powrotu i wszystko co go przekroczy, jest wchłaniane przez czarną dziurę.
      Na podstawie teorii Hawkinga i Bekensteina, teoretycy stwierdzili, że mikroskopijne fale kwantowe na horyzoncie zdarzeń mogą kodować informacje pochodzące z czarnej dziury. Oznacza to, że informacja 3D o gwieździe, z której powstała czarna dziura może zostać zakodowana w dwuwymiarowym horyzoncie zdarzeń czarnej dziury. Susskind i Hooft rozszerzyli to na cały wszechświat. Stwierdzili bowiem, że ma on również swój horyzont zdarzeń - jest nim miejsce, do którego zdążył się rozszerzyć w ciągu swojego istnienia. Kilku naukowców zajmujących się teorią strun zgadza się z takim poglądem.
      Teoria holograficzna jest bardzo pociągająca dla naukowców badających czas i przestrzeń. Teoretycy od dawna przewidują, że w najmniejszej skali dochodzi do zaburzeń czasoprzestrzeni i staje się ona "ziarnista", a nie ciągła. Jednak mowa tutaj o skali równej długości Plancka, czyli 10-35 metra. To setki miliardów miliardów razy mniej niż wynosi wielkość protonu. Innymi słowy, jest to wielkość, której nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Jednak teoria holograficzna to zmienia.
      Hogan zdał sobie bowiem sprawę z tego, że jeśli wszechświat jest hologramem, to mamy do czynienia z czasoprzestrzenną sferą, której powierzchnia nie jest ciągła, a ziarnista. Każde z "ziaren" ma wielkość równą długości Plancka i zawiera bit informacji. Jednak, z teorii holograficznej wynika, że ilość informacji zawartej w "ziarnach" na powierzchni musi być równa ilości informacji zawartej w samej sferze. A przecież wnętrze sfery jest znacznie bardziej pojemne, niż jej powierzchnia. Ilość informacji, która zmieści się w obu częściach nie może być więc równa. Hogan ma jednak pomysł na rozwiązanie tego problemu. Uważa on, że ilość informacji może być równa jedynie wówczas, gdy "ziarna" tworzące wszechświat są znacznie większe niż długość Plancka. Zdaniem Hogana, ta najmniejsza skala, w której dochodzi do zaburzeń czasoprzestrzeni to nie 10-35 metra, a 10-16. "Ziarna" tworzące nasz wszechświat są zatem większe, niż sądzimy i, co najważniejsze, jest to wielkość dostępna dla współczesnych instrumentów badawczych.
      Amerykański uczony wiedział, że spośród pięciu istniejących wykrywaczy fal grawitacyjnych, to właśnie GEO 600 może być na tyle czuły, by potwierdzić jego teorię. Skontaktował się więc z zespołem naukowców pracujących z GEO 600 i przedstawił im swoje przewidywania. Otrzymał stamtąd odpowiedź, że urządzenie wykrywa szum o częstotliwości 300-1500 Hz. Jego pochodzenia uczeni nie potrafią wyjaśnić. Właściwości tego szumu były dokładnie takie, jak przewidywał Hogan w swojej teorii.
      Na razie jednak uczeni powstrzymują się pod formułowaniem ostatecznych ocen. Sam Hogan mówi, że może przecież istnieć inne źródło szumu, niż to zgodne z jego teorią. Wykrywacze fal grawitacyjnych są tak czułe, że istnieje wiele źródeł zakłóceń - przepływające chmury, odległy ruch drogowy, ruchy sejsmiczne itp. Na razie naukowcy nie potrafią wytłumaczyć pewnego szczególnego szumu, który pojawia się w GEO 600. Uczeni planują dalsze udoskonalanie instrumentu i kolejne eksperymenty, które, jak mają nadzieję, pozwoli wyeliminować większość tajemniczego szumu. Jeśli jednak nadal będzie się on pojawiał tam, gdzie obecnie, teoria Hogana stanie się jeszcze bardziej prawdopodobna.
      Co prawda szum powstający z zaburzeń czasoprzestrzeni może ostatecznie uniemożliwić wykrycie fal grawitacyjnych, ale samo jego odkrycie będzie znacznie ważniejsze niż odkrycie fal, których szuka GEO 600.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...