Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, 3grosze napisał:

Samolot robi zdjęcia prostopadle nad gruntem, satelita tylko kilkunastokilometrowej szerokości pasek. Reszta pod kątem, a to zniekształcenie  ma znaczenie

No i widzisz, w końcu doszedłeś do tego, dlaczego w pewnych przypadkach zdjęcia z samolotu/drona są lepsze od satelitarnych ?

Szczególnie na Marsie, gdzie jedno błędnie zinterpretowane zdjęcie może doprowadzić do utknięcia jednostki naziemnej

W dniu 17.05.2018 o 17:43, 3grosze napisał:

Nie ważne jaki system wirników. Nie załadowali na pokład pilota, czyli dron.

Niech ci będzie - w kwestii terminologii.

Moja odpowiedź dotyczyła tego co napisał ex nihilo - wyraźnie chodziło mu o takiego drona: 

dron.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, tempik napisał:

Instytut geodezji i  kartografii to taka ostoja PRLu to i z technologią się zatrzymali. ta ich ortofotomapa jest bez kolorów

Czyli nie znasz istoty monochromatycznej ortofotomapy (kolorowe też mają) więc nie masz pojęcia o kartografii, a dyletancko oceniasz IGiK, bo zajmują się aerofotogrametrią. Pokory trochę.

41 minut temu, rahl napisał:

No i widzisz, w końcu doszedłeś do tego, dlaczego w pewnych przypadkach zdjęcia z samolotu/drona są lepsze od satelitarnych ?

Napewno nie dzięki Twoim sugestiom. To było dla tempika. Do Ciebie był skierowany argument o szybszym wykonaniu zdjęcia lotniczego wymaganej jakości, niż dedykowane zdjęcie satelitarne. 

Coś o kosztach zamawianych zdjęć satelitarnych.miało być.

53 minuty temu, rahl napisał:

może doprowadzić do utknięcia jednostki naziemnej

Naziemnej? Na Marsie?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Godzinę temu, 3grosze napisał:

Napewno nie dzięki Twoim sugestiom.

Poczytaj moje wypowiedzi od początku, może załapiesz. A jeśli nie to trudno, zrobiłem co mogłem.

P.S. Ceny zdjęć satelitarnych:

http://www.landinfo.com/satellite-imagery-pricing.html

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, rahl said:

Moja odpowiedź dotyczyła tego co napisał ex nihilo - wyraźnie chodziło mu o takiego drona: 

No ładny, ale mi chodziło o byle jakiego grata, byle bezludziowego :)

Inna sprawa, że układ kilku wirników może być wygodniejszy z powodu mniejszej prędkości końcówek łopat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
8 godzin temu, rahl napisał:

Poczytaj moje wypowiedzi od początku, może załapiesz. A jeśli nie to trudno, zrobiłem co mogłem.

P.S. Ceny zdjęć satelitarnych

Bożżże!

Ty sam masz jakiś  problem koognitywny. O jakich zdjęciach satelitarnych jest mowa? Czy Ty rozumiesz ( są w moim poprzednim poście) zwrotów: " dedykowanych zdjęć", "zamawianych zdjęć", " szybsze wykonanie zdjęcia lotniczego'.???

A jak się nie rozumie, to dumnie przedstawia się cennik zdęć....historycznych.:D

Zanim ogłoszę EOT ( poziom zaczyna być irytujący) ostatkiem cierpliwości: wczoraj huragan powalił kaaawał lasu, rzeka zalała pooola, z tankowca cieknie ropa i robi plaaamę, sztorm wywiał góry lodowe na routy statków więc potrzebne jest zdjęcie aktualne. I o takie zdjęcie chodziło, skoro mówiłem o przewadze szybkości zdjęcia lotniczego ( wojsko to inna bajka). I cały czas będziesz się upierał, że skierowanie optyki takiego IKONOSA-2, który kosztował 500mln$, na potrzebny fragment Ziemi będzie tańsze od wysłania samolotu?

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
14 godzin temu, tempik napisał:

zamawiasz zdjęcie i za parę dni masz z satelity.

Tak mi przyszło do głowy, że na Marsie (na temat Ziemi i IGIK się nie wypowiadam) taki helikopter/dron może być w pewnych sytuacjach wygodniejszy m. in. z tego powodu, że nie trzeba czekać aż satelita doleci i sfotografuje (dużo tych sztucznych satelitów marsjańskich nie ma - wg Wiki raptem osiem: https://en.wikipedia.org/wiki/Mars#Exploration), poza tym może sfotografować szczegóły niewidoczne z orbity chociażby ze względu na kąt widzenia, albo dlatego, że zrobi zdjęcie z bliska, albo gdy trzeba sfotografować zjawiska szybko zmieniające się w czasie (w szczególności - wiem, że b. mało prawdopodobne - gdyby istniało uzasadnione podejrzenie, że po drugiej stronie wzgórza kica sobie jakiś mały zielony przedstawiciel miejscowej fauny, to należałoby się śpieszyć, bezdyskusyjnie :D, a łaziki marsjańskie demonami szybkości nie są :D). 

Poza tym, czemu na Ziemi wesela filmuje się z drona a nie satelity? Mi się wydaje, że temu marsjańskiemu helikoptorowi bliżej właśnie do takiego drona niż samolotu robiącego mapy fotograficzne. ;)

 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
6 godzin temu, 3grosze napisał:

Ty sam masz jakiś  problem koognitywny

Serioo  ? ROTFL

 

6 godzin temu, 3grosze napisał:

Bożżże!

Ty sam masz jakiś  problem koognitywny. O jakich zdjęciach satelitarnych jest mowa? Czy Ty rozumiesz ( są w moim poprzednim poście) zwrotów: " dedykowanych zdjęć", "zamawianych zdjęć", " szybsze wykonanie zdjęcia lotniczego'.???

A jak się nie rozumie, to dumnie przedstawia się cennik zdęć....historycznych.:D

ROTFL x2

A spojrzałeś może na tabelkę drugą, czwartą, ósmą i dziewiątą ?

6 godzin temu, 3grosze napisał:

I cały czas będziesz się upierał, że skierowanie optyki takiego IKONOSA-2, który kosztował 500mln$, na potrzebny fragment Ziemi będzie tańsze od wysłania samolotu?

Nie wiem jak z Ikonosem, ale patrz cennik i tabelki o których piszę.

6 godzin temu, 3grosze napisał:

( poziom zaczyna być irytujący)

Hmm... ciekawe czyja to wina.

6 godzin temu, darekp napisał:

taki helikopter/dron może być w pewnych sytuacjach wygodniejszy m. in. z tego powodu, że nie trzeba czekać aż satelita doleci i sfotografuje

Nie do końca prawda - taki samolocik też nie będzie zbyt szybki i nie będzie miał zbyt dużego pokrycia terenu. Wszystko będzie zależało od sytuacji.

 

6 godzin temu, darekp napisał:

poza tym może sfotografować szczegóły niewidoczne z orbity chociażby ze względu na kąt widzenia, albo dlatego, że zrobi zdjęcie z bliska, albo gdy trzeba sfotografować zjawiska szybko zmieniające się w czasie (w szczególności - wiem, że b. mało prawdopodobne - gdyby istniało uzasadnione podejrzenie, że po drugiej stronie wzgórza kica sobie jakiś mały zielony przedstawiciel miejscowej fauny, to należałoby się śpieszyć, bezdyskusyjnie :D, a łaziki marsjańskie demonami szybkości nie są :D). 

Exactamente

I dokładnie na ten trop próbowałem naprowadzić 3grosze, ale jak widzę bez powodzenia.

Edytowane przez rahl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, rahl napisał:

 

 

38 minut temu, rahl napisał:

Nie do końca prawda - taki samolocik też nie będzie zbyt szybki i nie będzie miał zbyt dużego pokrycia terenu

Może już nie sil się na znawcę lotnictwa, ponieważ jesteś w tym mało wiarygodny:

1.Wymyślasz: "samolot musi dostać ścieżkę? wtf?

2.Wydaje Ci się, że każdy lot " trzeba zgłosić"

3.Drony kojarzyłeś dotąd jedynie z kwadrokopterami.

4.Nie wiedziałeś, że to co uważałeś za dron to kwadrokopter i musiałeś posiłkować się wklejeniem obrazka.

5. Nie wiedziałeś że dron, to każdy bezzałogowy statek powietrzny.

38 minut temu, rahl napisał:

patrz cennik i tabelki o których piszę.

Tu się poddaję, nie znalazłem info o aktualności zdjęć i możliwości ich zrobienia na cito.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
4 godziny temu, 3grosze napisał:

1.Wymyślasz: "samolot musi dostać ścieżkę? wtf?

2.Wydaje Ci się, że każdy lot " trzeba zgłosić"

Loty kartograficzne (a o takich chyba mowa, jeśli mają uzupełniać zdjęcia satelitarne) odbywają się przy użyciu większych niż ultralekkie samoloty. Więc zasadniczo podlegają wszystkim przepisom od klasy E wzwyż.

4 godziny temu, 3grosze napisał:

3.Drony kojarzyłeś dotąd jedynie z kwadrokopterami.

4.Nie wiedziałeś, że to co uważałeś za dron to kwadrokopter i musiałeś posiłkować się wklejeniem obrazka.

5. Nie wiedziałeś że dron, to każdy bezzałogowy statek powietrzny.

Nie. Pierwsze drony o jakich słyszałem to Predatory, jakieś dwie dekady przed jednostkami wielo-wirnikowymi. Zrobiłem założenie i napisałem jakiego najprawdopodobniej drona miał na myśli poprzednik(gdyż nie było to sprecyzowane w jego wypowiedzi) i że to co poleci na Marsa jest lepsze do tam panujących warunków.

P.S. To co skomentowałeś w pierwszej części dotyczyło pomysłu całkowitego zastąpienia obrazowania satelitarnego zdjęciami z  tych małych helikopterków na Marsie - ale jak zwykle nie zadałeś sobie trudu aby sprawdzić czego dotyczyła ta odpowiedź tylko od razu zacząłeś komentować kompletnie nie rozumiejąc kontekstu.

Nie silę się na znawcę lotnictwa, ale swoje wypociny staram się popierać faktami i informacjami rzeczywistymi, które w dobie internetu są dostępne na wyciągnięcie ręki dla każdego kto zada sobie odrobinę trudu.

Edytowane przez rahl
Korekta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Godzinę temu, rahl napisał:

Więc zasadniczo podlegają wszystkim przepisom od klasy E wzwyż.

Co prawda zajętość przestrzeni powietrznej  to " trochę" coś innego niż klasy przestrzeni powietrznej, ale... **olera wie jaka biurokracja;) na Marsie będzie, więc ...miłego łykendu życzę. :)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Instytut g i k to taka bezuzyteczna k**wa jest co za nia panstwo placi.

Nie dosc, ze nic nie wnosza to jeszcze przeszkadzaja. Nawet niezdolni sa wymusic na jednostkach samorzadowych wykorzystania jednolitego oprogramowania geo/kart (standaryzacji) i firmy (nawet te nalrawde male) musza miec po kilka programow do tego samego bo jeden powiat ma microstation a drugi obok calkiem co innego.

Jedyne co ten twor produkuje to biurokracja i niepotrzebne koszty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 17.05.2018 o 17:43, 3grosze napisał:

Gdybyś się do ułożenia zadania się przyłożył, to podabyś współczynnik siły nośnej obiektu: Cz. Bez niego nie rozwiąże Twojego dylematu

Ja Ci go mam podać? Tak, domyśliłem się że umiesz podstawić do paru składnikowego wzoru dane. Dziecko to potrafi. Chcesz mi dowieść że masz umiejętności dziecka? Po tej odpowiedzi zaczynam wątpić.

Cały myk polega na tym i trudność że trzeba sobie policzyć składniki.
Po to Ci podałem wymiary żebyś sobie mógł sam policzyć. Nie umiesz? Ja też nie. Ale ja nie piszę głupot o tym jakie to łatwe.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
2 godziny temu, thikim napisał:

Cały myk polega na tym i trudność że trzeba sobie policzyć składniki.
Po to Ci podem wymiary żebyś sobie mógł sam policzyć.

Tyyyle dni dumałeś i nic:blink: ze wzoru na Pz nie zrozumiałeś !!!?:(

Współczynnik Cz wyznacza się empirycznie, niepodając tego ułożyłeś zadanie ułomne.Model Twojego " wynalazku"w tunelu aero trzeba przedmuchać, ponieważ w katalogu profili takiego cudactwa nie ma.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
10 godzin temu, thikim napisał:

Chcesz mi dowieść że masz umiejętności dziecka?

I każde dziecko zauważy, że tak " mądrze" ulożyłeś swoje zadanie, że współczynnik siły nośnej dla podanych warunków wyniesie krągłe i puste jak (autocenzura) 0.:D

Jak jesteś ciekaw dlaczego, to zagadaj do jakiegoś licealisty. Wystarczy z klasy bio- chem.;)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z załogową misją na Marsa wiążą się nie tylko duże koszty i problemy techniczne. Jedne i drugie można w końcu przezwyciężyć. Znacznie trudniejsze do pokonania będą ograniczenia ludzkiego organizmu. Wyewoluowaliśmy na Ziemi i jesteśmy przyzwyczajeni do ziemskiej grawitacji oraz zapewnianej przez atmosferę ochrony przed promieniowaniem kosmicznym. Niejednokrotnie informowaliśmy o problemach zdrowotnych astronautów. Pobyt w kosmosie może uszkadzać mózg, nerki, prowadzić do anemii. Od lat pojawiają się też doniesienia o negatywnym wpływie na wzrok.
      Oftalmolog Santiago Costantino z Uniwersytetu w Montrealu poinformował, że co najmniej 70% osób, które przebywały na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej cierpi na związany z lotem w kosmos zespół neurookulistyczny (SANS, spaceflight-associated neuro-ocular syndrome). Uczony wraz z zespołem chcieli przyjrzeć się zmianom biomechanicznym, które prowadzą do pojawienia się SANS. W tym celu przeanalizowali dane dotyczące 13 astronautów, którzy przebywali na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej od 157 do 186 dni. Średnia wieku astronautów wynosiła 48 lat. Pochodzili oni z różnych krajów, ośmioro z nich w chwili badań miało za sobą jedną misję, były wśród nich 4 kobiety.
      Naukowcy porównali trzy parametry, które mierzyli przed i po misji: sztywność gałki ocznej, ciśnienie wewnątrzgałkowe oraz amplitudę pulsu oka. Pierwszy z parametrów badano za pomocą koherencyjnej tomografii optycznej, dwa pozostałe – metodą tonometrii.
      Naukowcy zauważyli, że w czasie misji doszło do znaczących zmian właściwości biomechanicznych gałek ocznych. Ich sztywność zmniejszyła się o 33%, ciśnienie węwnątrzgałkowe spadło o 11%, a amplituda pulsu był niższa o 25%. Tym zmianom fizycznym towarzyszyły objawy takie jak zmniejszenie rozmiarów gałki ocznej, zmiana obszaru, w którym oko widzi ostry obraz oraz – w części przypadków – obrzęk nerwu wzrokowego oraz fałdowanie siatkówki. Okazało się też, że u pięciu astronautów naczyniówka ma grubość większą niż 400 mikrometrów i nie było to skorelowane z wiekiem, płcią ani wcześniejszym pobytem w przestrzeni kosmicznej. "Brak powszechnego ciążenia zmienia dystrybucję krwi w organizmie, zwiększając przepływ krwi w głowie i spowalniając krążenie żylne w oczach. Prawdopodobnie dlatego dochodzi do zwiększenia grubości naczyniówki, gęstej sieci naczyń krwionośnych, odpowiedzialnej za odżywianie siatkówki.
      Zdaniem naukowców powiększenie się naczyniówki w wyniku braku grawitacji może rozciągać włókna kolagenowe w twardówce, prowadząc do długotrwałych zmian właściwości mechanicznych gałki ocznej. Badacze sądzą też, że pulsowanie krwi w warunkach mikrograwitacji może prowadzić do pojawienia się zjawiska uderzeń hydraulicznych, w wyniku których nagłe zmiany ciśnienia przepływu krwi wywołują w oku wstrząsy mechaniczne prowadzące do znacznego przemodelowania tkanek oka.
      Autorzy badań uważają, że zmiany te nie powinny stanowić problemu w przypadku misji trwających 6 do 12 miesięcy. Po powrocie na Ziemię oczy astronautów powróciły do normy, a problemy ze wzrokiem można było korygować za pomocą okularów. Problemem mogą być jednak dłuższe misje, takie jak załogowa wyprawa na Marsa, która może trwać nawet ponad 30 miesięcy. Obecnie nie znamy ani skutków tak długotrwałego pobytu w warunkach mikrograwitacji, ani nie potrafimy im zapobiegać.
      Zaobserwowane przez nas zmiany właściwości mechanicznych oka mogą być biomarkerami SANS. Pomoże to zidentyfikować tych astronautów, którzy są szczególnie narażeni na ryzyko, zanim jeszcze pojawią się u nich problemy spowodowane długotrwałym pobytem w przestrzeni kosmicznej, mówi Costantino.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Załogowa podróż na Marsa nie będzie łatwym i szybkich przedsięwzięciem. Tymczasem, chociażby z powodu negatywnego wpływu na zdrowie stanu nieważkości i promieniowania kosmicznego, powinna zająć ona jak najmniej czasu. Dlatego też w należącym do NASA Langley Research Center w Virginii trwają prace nad napędem, dzięki któremu astronauci powinni dolecieć na Czerwoną Planetę i wrócić na Ziemię w ciągu około 2 lat.
      Tamtejsi inżynierowe pracują nad jądrowym napędem elektrycznym. Ma on wykorzystywać reaktor atomowy do wytwarzania energii elektrycznej, która będzie jonizowała wydobywające się z dysz paliwo zapewniając ciąg pojazdowi kosmicznemu.
      W ramach projektu Modular Assembled Radiators for Nuclear Electric Propulsion Vehicles (MARVL) powstaje jeden z najważniejszych elementów napędu, jego system rozprowadzania ciepła. Inżynierowie NASA chcą, by miał on budowę modułową i by można było go złożyć w przestrzeni kosmicznej za pomocą autonomicznych robotów. W ten sposób unikniemy konieczności umieszczenia wszystkiego w rakiecie nośnej, co da nam nieco większą elastyczność i pozwoli na zoptymalizowanie całego projektu, mówi Amanda Stark, odpowiedzialna za MARVL.
      Takie rozwiązanie jest bardzo pożądane. Cały układ rozprowadzania ciepła może mieć, po pełnym rozłożeniu, wymiary boiska do futbolu amerykańskiego (ok. 5400 m2). Można więc sobie wyobrazić, z jakimi trudnościami wiąże się umieszczenie takich instalacji w rakiecie startującej z Ziemi. Zespół Strak chce, by poszczególne elementy wcześniej wysłać w przestrzeń kosmiczną. Tam roboty złożyłyby instalację, w której będzie krążyła substancja chłodząca, na przykład stop sodu i potasu.
      Trzeba zauważyć, że taka technologia wpłynęłaby też na architekturę samego pojazdu, do którego instalacja będzie montowana. Istniejące dotychczas pojazdy kosmiczne nie były projektowane z myślą o składaniu czegokolwiek w kosmosie. Mamy tutaj więc okazję, by zastanowić się, jak taki pojazd powinien być zbudowany, jak należy go przygotować, jak będzie wyglądał.
      Projekt MARVL jest rozwijany w ramach programu Early Career Initiative. Biorące w nim udział zespoły mają dwa lata na opracowanie szczegółów swojego pomysłu. Stark i jej zespół współpracują z firmą Boyd Lancaster, która specjalizuje się w przemysłowych systemach chłodzenia. Do pomocy mają też specjalistów od układów rozpraszania ciepła oraz ekspertów specjalizujących się w przepływie cieczy z NASA. Po dwóch latach prac NASA oczekuje, że twórcy MARVL przystąpią do budowy niewielkiego działającego na Ziemi prototypu. Jeśli projekt się powiedzie, podobne rozwiązania mogą zostać zastosowane podczas innych misji, nie tylko załogowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 2,5 roku pracy na dnie Krateru Jezero łazik Perseverance przygotowuje się do wielomiesięcznej wspinaczki na zachodnią krawędź Krateru. Prawdopodobnie napotka tam najbardziej stromy i najtrudniejszy teren, z jakim przyszło mu się dotychczas zmierzyć. Perseverance wyruszy w podróż 18 sierpnia, a wspinaczka i badanie terenu będą już 5. kampanią naukową prowadzoną od czasu lądowania 18 lutego 2021 roku.
      Perseverance zakończył 4 projekty badawcze, zebrał 22 próbki skał i przejechał ponad 18 mil. Zaczynamy teraz Crater Rim Campaign. Łazik jest w doskonałym stanie, a my nie możemy się doczekać, by zobaczyć, co jest na szczycie badanego przez nas obszaru, mówi Art Thompson, menedżer projektu Perseverance w Jet Propulsion Laboratory.
      Głównymi celami najnowszej kampanii badawczej są dwa miejsca, nazwane „Pico Turquino” oraz „Witch Hazel Hill”. Na zdjęciach z orbiterów krążących wokół Marsa widać, że na Pico Turquino znajdują się stare pęknięcia, które mogą powstać w wyniku zjawisk hydrotermalnych. Z kolei warstwy, z których zbudowane jest Witch Hazel Hill sugerują, że struktura ta powstała w czasach, gdy na Marsie panował zupełnie inny klimat niż obecnie. Zdjęcia ujawniły tam podłoże skalne o jaśniejszym kolorze, podobne do tego, które łazik znalazł na obszarze zwanym „Bright Angel”. Tamtejsza skała „Cheyava Falls” miała strukturę i sygnatury chemiczne wskazujące, że mogła powstać przed miliardami lat w wyniku działania organizmów żywych w środowisku wodnym.
      Podczas podróży ku krawędzi krateru Perseverance będzie polegał na półautomatycznych mechanizmach, których celem jest unikanie zbyt dużego ryzyka. Ma wspinać się po stokach nachylonych nawet o 23 stopnie i unikać miejsc, których nachylenie będzie wynosiło ponad 30 stopni. Łazik wjedzie na wysokość 300 metrów i zakończy podróż w miejscu nazwanym „Aurora Park”.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA i DARPA ujawniły szczegóły dotyczące budowy silnika rakietowego o napędzie atomowym. Jądrowy silnik termiczny (NTP) DRACO (Demonstration Rocket for Agile Cislunar Operations) powstaje we współpracy z Lockheed Martinem i BWX Technologies. Najpierw zostanie zbudowany prototyp, następnie silnik do pojazdów zdolnych dolecieć do Księżyca, w końcu zaś silnik dla misji międzyplanetarnych. Jeszcze przed kilkoma miesiącami informowaliśmy, że DRACO może powstać w 2027 roku. Teraz dowiadujemy się, że test prototypu w przestrzeni kosmicznej zaplanowano na koniec 2026 roku.
      To niezwykłe przyspieszenie prac – trzeba pamiętać, że zwykle projekty związane z przestrzenią kosmiczną i nowymi technologiami mają spore opóźnienie – było możliwe dzięki częściowemu połączeniu prac, które zwykle odbywają się osobno, w drugiej i trzeciej fazie rozwoju projektu. To zaś jest możliwe dzięki wykorzystaniu sprzętu i doświadczeń z dotychczasowych misji w głębszych partiach kosmosu. Budujemy stabilną i bezawaryjną platformę, w której wszystko, co nie jest silnikiem, to technologie o niskim ryzyku, mówi Tabitha Dodson, odpowiedzialna z ramienia DARPA za projekt DRACO.
      Wiemy, że niedawno zakończyła się pierwsza faza projektu, w ramach którego powstał projekt nowego reaktora. Nie ujawniono, ile faza ta kosztowała. Kolejne dwie fazy mają budżet 499 milionów USD. Jeśli prototyp zda egzamin, powstanie silnik dla misji na Księżyc. Przyniesie on spore korzyści. Napędzane nim rakiety będą przemieszczały się szybciej, zatem szybciej dostarczą ludzi, sprzęt i materiały na potrzeby budowy bazy na Księżycu. Jednak największe korzyści z nowego silnika ujawnią się podczas misji na Marsa.
      Okno startowe misji na Czerwoną Planetę otwiera się co 26 miesięcy i jest dość wąskie. Dzięki lepszym silnikom i szybszym rakietom okno to można poszerzyć, co ułatwi planowanie i przeprowadzanie marsjańskich misji. Nie mówiąc już o tym, że skrócenie samej podróży będzie korzystne dla zdrowia astronautów poddanych promieniowaniu kosmicznemu. Prędkość obecnie stosowanych silników jest ograniczona przez dostępność paliwa i utleniacza. Silnik z reaktorem atomowym działałby dzięki ogrzewaniu ciekłego wodoru z temperatury -253 stopni Celsjusza do ponad 2400 stopni Celsjusza i wyrzucaniu przez dysze szybko przemieszczającego się rozgrzanego gazu. To on nadawałby ciąg rakiecie.
      Pomysłodawcą stworzenia napędu atomowego jest polski fizyk Stanisław Ulam, który przedstawił go w 1946 roku. Dziesięć lat później rozpoczęto Project Orion. Efektem prac było powstanie prototypowego silnika, który został przetestowany na ziemi. Obecnie takie testy nie wchodzą w grę. Zgodnie z dzisiejszymi przepisami naukowcy musieliby przechwycić gazy wylotowe, usunąć z nich materiał radioaktywny i bezpiecznie go składować. Dlatego też prototyp zostanie przetestowany na orbicie 700 kilometrów nad Ziemią. Ponadto w latach 50. wykorzystano wzbogacony uran-235, taki jak w broni atomowej. Obecnie użyty zostanie znacznie mniej uran-235. Można z nim bezpieczne pracować i przebywać w jego pobliżu, mówi Anthony Calomino z NASA. Drugi z podobnych projektów, NERVA (Nuclear Engine for Rocket Vehicle Application), doprowadził do stworzenia dobrze działającego silnika. Ze względu na duże koszty projekt zarzucono.
      Reaktor będzie posiadał liczne zabezpieczenia, które nie dopuszczą do jego pełnego działania podczas pobytu na ziemi. Dopiero po opuszczeniu naszej planety będzie on w stanie w pełni działać.
      W czasie testów zostaną sprawdzone liczne parametry silnika, w tym jego ciąg oraz impuls właściwy. Impuls właściwy obecnie stosowanych silników chemicznych wynosi około 400 sekund. W przypadku silnika atomowego będzie to pomiędzy 700 a 900 sekund. NASA chce też sprawdzić, na jak długo wystarczy 2000 kilogramów ciekłego wodoru. Inżynierowie mają nadzieję, że taka ilość paliwa wystarczy na napędzanie rakiety przez wiele miesięcy. Obecnie górny człon rakiety nośnej ma paliwa na około 12 godzin. Silniki NTP powinny być od 2 do 5 razy bardziej efektywne, niż obecne silniki chemiczne. A to oznacza, że napędzane nimi rakiety mogą lecieć szybciej, dalej i zaoszczędzić paliwo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wysłana przez Zjednoczone Emiraty Arabskie marsjańska misja Hope wykonała pierwsze zdjęcia księżyca Deimos w wysokiej rozdzielczości. Deimos to mniejszy i mniej zbadany z dwóch księżyców Marsa. Dzięki odpowiedniej orbicie Hope możliwe było wykonanie zdjęć Deimosa z każdej strony. Jak poinformował główny naukowiec misji, Hessa Al Matroushi z Mohammed Bin Rashid Space Centre, fotografie wykonano z odległości 100 kilometrów.
      Na pokładzie Hope znajdują się trzy instrumenty naukowe: spektrometr działający w ultrafiolecie, spektrometr podczerwieni oraz aparat o wysokiej rozdzielczości. Dzięki już przeprowadzonym przez Hope badaniom wiemy, że spektrum Deimosa w zakresie ultrafioletu odpowiada spektrum drugiego z księżyców, Fobosa. To oznacza, że oba prawdopodobnie pochodzą z Marsa, od którego się oddzieliły.
      Celem misji Hope jest badanie atmosfery Marsa. Została ona niedawno przedłużona na kolejny rok, z nadzieją, że uda się przeprowadzić badania wpływu zmian cykli słonecznych na Czerwoną Planetę. Misja ZEA ma również pomóc organizatorom kolejnych wypraw. Takich jak na przykład japońska Martian Moon Exploration, która ma ruszyć w przyszłym roku w kierunku Fobosa i Deimosa. Japończycy chcą lepiej zbadać oba księżyce i pobrać próbki z Fobosa. "Bardzo ważnym jest, by jedna misja przynosiła korzyści innym. Nikt nie jest w stanie przeprowadzić wszystkich badań", podkreśla Al Matroushi.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...