Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Przestrzeganie pięciu prostych zaleceń przedłuża życie o ponad dekadę

Rekomendowane odpowiedzi

Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Harvarda wystarczy przestrzegać pięciu zaleceń, by przedłużyć swoje życie o ponad dekadę. Na podstawie danych z 30-letnich badań dotyczących różnych stylów życia, uczeni zauważyli, że kobiety i mężczyźni, którzy prowadzili najzdrowszy tryb życia byli narażeni na 82% mniejsze ryzyko zgonu powodu chorób układu krążenia i o 65% mniejsze ryzyko zgonu z powodu nowotworu.

Te pięć zaleceń to zdrowa dieta, regularne ćwiczenia, utrzymywanie prawidłowej wagi ciała, unikanie palenia tytoniu oraz spożywanie jedynie umiarkowanej ilości alkoholu. Całościowa analiza wpływu stylu życia na spodziewaną długość życia zostanie opublikowana w dzisiejszym numerze pisma Circulation.

Naukowcy z Harvard T.H. Chan School of Public Health przeanalizowali dane dotyczące 78 865 kobiet, które brały udział w trwających 34 lata badaniach Nurses' Healt Study oraz 44 354 mężczyzn, uczestników prowadzonych przez 27 lat badań Health Professionals Follow-up Study. Za zdrowy wskaźnik masy ciała uznano ten mieszczący się w przedziale 18,5-24,9. Odpowiednia ilość ćwiczeń fizycznych to co najmniej 30 minut umiarkowanej aktywności fizycznej dziennie, a umiarkowana ilość alkoholu to odpowiednik dziennego spożycia do 150 mililitrów wina w przypadku kobiet i do 300 mililitrów wina w przypadku mężczyzn.

Badania wykazały, że 50-letni uczestnik badania, który nie prowadzi zdrowego trybu życia może spodziewać się, że przeżyje dodatkowo 29 lat jeśli jest kobietą i 25,5 roku jeśli jest mężczyzną.  Z kolei 50-letnia osoba prowadząca zdrowy tryb życia przeżyje średnio 43,1 lat jeśli jest kobietą i 37,6 lat w przypadku mężczyzny. Innymi słowy zdrowy tryb życia przedłużał życie kobiety średnio o 14 lat, a życie mężczyzny średnio o 12 lat. Osoby, które prowadziły zdrowy tryb życia z o 74% mniejszym prawdopodobieństwem umierały w czasie wspomnianych badań.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

zdrowa dieta

Super, tylko trochę brak zgody co do tego, co to jest za dieta. Biorąc pod uwagę sukcesy SAD w zwalczaniu zdrowia trudno się na coś zdecydować :D

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

umiarkowana ilość alkoholu to odpowiednik do 150 mililitrów wina w przypadku kobiet i do 300 mililitrów wina w przypadku mężczyzn.

Ale to jest 300ml na godzinę, na dobę czy na tydzień?

Jak na godzinę, to wychodzę na prawie abstynenta, a jak na dobę, to nie za dużo już mi brakuje do tego limitu, jak na tydzień...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jajcenty myślę, że spokojnie można tutaj mówić o diecie z jak najmniejszą (a najlepiej w ogóle) ilością czerwonego mięsa i fastfoodów, dużej ilości warzyw, zróżnicowanych pokarmach, niezbyt mocno przetworzonych, bez nadmiernej ilości cukru i soli.
 

@pogo poprawione :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś może mi powiedzieć co złego w fastfoodowym hamburgerze z dobrego mięsa wołowego grilowanego, bułki typu pita (pieczonej na miejscu) i świeżą sałata pomidorami itp bez majonezu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe jego "zło", to pobudzenie apetytu, który zaspokaja się drugim, tenże dietetycznym przestępstwem nie będzie, ale nadwyżka kaloryczna już tak. Mniej rozważni łakomstwo dopchają frytkami ( akryloamidy + trans) i colą ( z kilogramem fruktozy), już bez wątpienia złem wcielonym. Natomiast " zło" Twojego hamburgera zawiera się w sentencji: pokarm wymyślił Bóg, a diabeł uczynił go smacznym.;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Mariusz Błoński

Trochę niewiadomo :) Ostatnio spędzam dużo czasu na YT i pubmed próbując znaleźć odpowiednią dla siebie dietę. Na yt znajduję jakąś fajną odjechaną ideę np. pij ocet będziesz żył wiecznie*, a na pubmedzie sprawdzam, że chyba tak, możliwe, ale dlaczego nie wiadomo. Otóż na granicy faz vege/vegetarians/meateaters dzieją rzeczy od których włos się jeży. Są ludzie, proponujący mi wieczne życie na skrobi. Oliwa z oliwek jest śmiertelną trucizną, a dieta śródziemnomorska jest zdrowa POMIMO obecności oliwy :D Wszycy się zgadzają co do jednego: SAD zabija, a wszyscy inni się mylą ;) Widziałem wykres na którym spożycie czerwonego mięsa jest płaskie, a widać idealną korelację między olejem roślinnym (gigantyczny wzrost spożycia) epidemią otyłości i T2D - równie imponujący wzrost. Niestety nie mam pewności co pochodzenia czy rzetelności tych wykresów. 

Na razie mogę potwierdzić, że w moim przypadku sprawdza się co Bastard tu postulował: mieszanina węglowodanów z tłuszczem powoduje kosmiczne wyskoki glukozy, a jedzenie tego osobno przechodzi mi bezkarnie. Pogodzić wszystkich graczy ma szanse ten gość: pogadanka na TEDx o unikatowej diecie. Co ciekawe, do ustalenia indywidualnej diety użyto czegoś w rodzaju AI a raczej machine  learning. 

*) poszedłem na kompromis. Dołożyłem do diety ogórki konserwowe w dużych ilościach. Panu Bogu świczke, a diabłu ogarek :blush:

Edytowane przez Jajcenty
emotki się nie renderują

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

myślę, że spokojnie można tutaj mówić o diecie z jak najmniejszą (a najlepiej w ogóle) ilością czerwonego mięsa i fastfoodów, dużej ilości warzyw, zróżnicowanych pokarmach, niezbyt mocno przetworzonych, bez nadmiernej ilości cukru i soli.

:rolleyes:

Myślę raczej, że chodzi o odżywianie racjonalne, czyli mocno zróżnicowana dieta z naciskiem na unikanie produktów wysoko-przetworzonych. Z tym maksymalnym unikaniem mięsa i sporą ilością warzyw zbytnio się nie sprawdza, najwyższą "przeżywalność" mają ludzie na diecie śródziemnomorskiej, która wcale taka uboga w mięso wszelkiego rodzaju nie jest. Do tego o ile jest możliwość - na cięższe posiłki winko czerwone, a na lżejsze białe w umiarkowanych ilościach*

I chyba najważniejsze zasady - jemy jak najbardziej regularnie, stałe ilości i nigdy do syta. W moim przypadku mniej niż 1/3 tego co jestem w stanie zjeść na jedno posiedzenie pozwala zaspokoić głód i zachować energię ;)

P.S. Aktywny tryb życia - czy bieganie sto razy dziennie w pracy po schodach i "obsługa" średniej wielkości ogrodu się zalicza ? :P

3 godziny temu, ww296 napisał:

Czy ktoś może mi powiedzieć co złego w fastfoodowym hamburgerze z dobrego mięsa wołowego grilowanego, bułki typu pita (pieczonej na miejscu) i świeżą sałata pomidorami itp bez majonezu?

To co napisałeś to nie fast-food tylko jedzenie. Zapytam inaczej - jak to o czym piszesz ma się do przydrożnych kebabów, McDonalda itp - bo wydaje mi, się że nijak.

 

* - umiarkowana ilość = mniej niż 1/5 dawki śmiertelnej dla danej populacji. B-)

Edytowane przez rahl
Korekta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Poszukując życia na innych planetach naukowcy skupiają się na wodzie. Jest ona niezbędna dla życia na Ziemi, zatem jej obecność – lub przynajmniej warunki pozwalające na jej obecność – jest uważana za warunek sine qua non możliwości występowania życia na innych planetach. Badacze z MIT, Politechniki Wrocławskiej oraz innych uczelni proponują na łamach PNAS, by za ciała niebieskie zdolne do utrzymania życia uznać też i takie, na których mogą występować ciecze jonowe. A mogą one powstawać w warunkach, w jakich woda w stanie ciekłym nie może istnieć. Jeśli autorzy najnowszych badań mają rację, to liczba potencjalnych miejsc istnienia życia w przestrzeni kosmicznej może być znacznie większa, niż uważamy. Oczywiście nie będzie to takie życie, jakie znamy z Ziemi.
      Ciecze jonowe to substancje chemiczne składające się z jonów. To sole, które pozostają w stanie płynnym w temperaturze poniżej 100 stopni Celsjusza. Ciecze takie mają bardzo niską prężność par, co oznacza, że niemal się nie ulatniają.
      Z badań, w których brał udział doktor Janusz Pętkowski z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej, wynika, że ciecze jonowe mogą z łatwością powstawać ze składników, których obecność jest spodziewana na niektórych planetach i księżycach. Badacze wykazali, że mieszanina kwasu siarkowego i niektórych składników organicznych zawierających azot, prowadzi do utworzenia cieczy jonowej. Kwas siarkowy jest emitowany przez wulkany, a składniki organiczne z azotem wykrywamy na asteroidach czy planetach, więc mogą być szeroko rozpowszechnione.
      Jak już wspomnieliśmy, ciecze jonowe mają niską prężność par, mogą powstawać i pozostawać stabilne przy wyższych temperaturach i niższym ciśnieniu atmosferycznym niż woda w stanie ciekłym. Zatem na tych ciałach niebieskich, na których woda nie może powstać lub się utrzymać, mogą istnieć ciecze jonowe. A, jak zauważają badacze, w cieczach takich niektóre biomolekuły – jak pewne białka – mogą być stabilne. Kierująca pracami zespołu badawczego doktor Rachana Agrawal zauważa, że jeśli w poszukiwaniu pozaziemskiego życia uwzględnimy ciecze jonowe, znacząco zwiększymy ekosferę, czyli obszar wokół gwiazd, w którym może istnieć życie.
      Badania nad cieczami jonowymi w kontekście istnienia życia rozpoczęto w związku z rozważaniem o obecności życia na Wenus. A raczej w górnych warstwach atmosfery, gdyż na powierzchni planety panuje temperatura rzędu 467 stopni Celsjusza, a ciśnienie atmosferyczne jest 90-krotnie większe niż na powierzchni Ziemi. Bardziej przyjazne warunki panują wśród chmur, w górnych warstwach atmosfery. Nie od dzisiaj mówi się o zorganizowaniu misji badawcza w te regiony.
      Chmury na Wenus składają się głównie z kwasu siarkowego. Naukowcy z MIT prowadzą eksperymenty, których celem jest opracowanie technik zbierania i badania próbek podczas misji. Jeśli takie próbki zostałyby zebrane, zbadanie istniejących w nich związków organicznych będzie wymagało najpierw odparowania kwasi siarkowego. Badacze stworzyli więc pracujący przy niskim ciśnieniu układ, w którym odparowywali kwas siarkowy z roztworu kwasu i glicyny. Jednak za każdym razem, gdy usunęli większość kwasu, w urządzeniu pozostawała warstwa cieczy. Uczeni szybko zdali sobie sprawę, że kwas siarkowy przereagował z glicyną, tworząc ciecz jonową, która utrzymywała się w szerokim zakresie temperatur i ciśnienia. Wtedy też zespół Agrawal wpadł na pomysł, by sprawdzić, czy ciecze jonowe mogą powstawać i utrzymywać się na planetach, na których panują zbyt wysokie temperatury lub zbyt niskie ciśnienie, by utrzymała się na nich woda w stanie ciekłym.
      Eksperymentatorzy przetestowali mieszaniny kwasu siarkowego z ponad 30 związkami organicznymi zawierającymi azot. Mieszaniny tworzyli m.in. na powierzchni skał bazaltowych, które istnieją na wielu planetach. Byliśmy zdumieni, w jak wielu różnych warunkach dochodzi do powstania cieczy jonowej. Jeśli umieścisz kwas siarkowy i związki organiczne na bazalcie, nadmiar kwasu siarkowego wsiąknie w bazalt, a na powierzchni pozostaną krople cieczy jonowej. Formowała się ona w każdych testowanych przez nas warunkach, mówi współautorka badań Sara Seager.
      Ciecze jonowe powstawały w temperaturze do 180 stopni Celsjusza przy ekstremalnie niskim ciśnieniu. To oznacza, że mogą powszechnie występować na skalistych planetach czy księżycach. Wyobraźmy sobie planetę gorętsza od Ziemi, na której nie ma wody, a na której występuje, lub kiedyś występował, kwas siarkowy z aktywności wulkanicznej. Wystarczy, że ten kwas będzie miał kontakt ze związkiem organicznym. A związki te są powszechne w Układzie Słonecznym, wyjaśnia Seager. Tak utworzona ciecz jonowa może teoretycznie istnieć przez tysiąclecia, stając się oazą prostych form życia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Psy są stworzeniami społecznymi. Potrzebują towarzystwa, najlepiej przedstawicieli własnego gatunku. Badania przeprowadzone przez naukowców z Arizona State University (ASU) dowodzą, że najważniejszym czynnikiem wpływającym na zdrowie i długie życie naszych pupili jest towarzystwo. Miłość i troska, którą otaczamy psy, w połączeniu z ich krótszym od ludzkiego czasem życia, czynią psy domowe świetnym modelem do badań nad tymi aspektami środowiska społecznego i fizycznego, które wpływają na sposób starzenia się, zdrowie i długość życia, mówi główny autor badań profesor Noah Snyder-Mackler.
      Uczeni z Arizony przeprowadzili badania ankietowe wśród ponad 21 000 właścicieli psów, by sprawdzić i ocenić czynniki, które mogą mieć wpływ na zdrowie zwierząt. Okazało się, że sieć społeczna zwierzęcia jest tutaj czynnikiem najważniejszym. Ma ona 5-krotnie większy wpływ niż kwestie finansowe, stabilność gospodarstwa domowego czy wiek właściciela.
      Osoby, które wypełniały ankiety, posiadały w sumie 21 140 psów. Badania prowadzone były w ramach Dog Aging Project, nad którego czele stoją naukowcy z Wydziałów Medycyny University of Washington i Texas A&M University, z który skupia kilkanaście instytucji badawczych. Celem projektu jest zbadanie, jak geny, styl życia oraz środowisko wpływają na starzenie się i choroby najlepszych przyjaciół człowieka.
      Naukowcy z ASU przygotowali rozległą ankietę, w której pytali zarówno o kwestie związane z aktywnością fizyczną psa, środowiskiem, jego zachowaniem, dietą, przyjmowanymi lekami i suplementami, zdrowiem czy o demografię domu, w którym pies się znajduje. Na podstawie ankiet zidentyfikowali pięć kluczowych elementów, które wspólnie tworzyły środowisko życia psa oraz wpływały na jego dobrostan. Elementy te to stabilność otoczenia, przychody gospodarstwa domowego, czas spędzany z dziećmi, czas spędzany ze zwierzętami oraz wiek właściciela. Czynniki te miały wpływ na zdrowie i długość życia psa nawet po uwzględnieniu takich czynników jak jego wiek czy waga.
      Okazało się na przykład, że problemy finansowe i domowe właścicieli były powiązane z gorszym stanem zdrowia i mniejszą aktywnością fizyczną psa, podczas gdy więcej interakcji społecznych, takich jaki mieszkanie z innymi psami, powiązane było z jego lepszym stanem zdrowia. Wpływ tych czynników nie był jednak równy. Kwestie społeczne wywierały 5-krotnie silniejszy wpływ niż np. czynniki finansowe. To pokazuje, że jak i u innych zwierząt społecznych, w tym ludzi, więcej towarzystwa jest naprawdę ważne dla zdrowia, mówi doktorantka Bri McCoy.
      Najbardziej zaskakującymi odkryciami były spostrzeżenia, że im większa liczba dzieci w domu, tym gorszy stan zdrowia psa oraz, że psów z domów o wyższych dochodach diagnozuje się więcej chorób. Naukowcy przypuszczają, że w pierwszym z przypadków nie chodzi tutaj o to, że same dzieci wpływają źle na psa, ale o to, że im więcej dzieci, tym mniej uwagi właściciel poświęca psu, co źle wpływa na jego zdrowie. Co do drugiego spostrzeżenia, wyjaśnienie jest jeszcze prostsze. Bogatsi właściciele psów mogą finansować im lepsza opiekę zdrowotną, częściej pojawiać się u weterynarza i częściej wykonywać różne badania, co skutkuje lepszą diagnostyką i większą liczbą zidentyfikowanych chorób.
      Autorzy badań zdają sobie sprawę z faktu, że badania opierające się na ankietach wśród właścicieli mogą zawierać błędy. Dlatego też w przyszłości przyjrzą się zarówno danym z klinik weterynaryjnych, jak i przeprowadzą badania w domach właścicieli.
      Jednak już w tej chwili wniosek z badań jest jasny. Dobra i rozbudowana sieć powiązań społecznych jest niezwykle ważna dla naszych psów. Ich właściciele powinni zadbać, by domowi pupile mieli zarówno dobre i rozbudowane kontakty z nimi, jak i z innymi psami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Entomolodzy z University of Maryland wykazali, że czas życia pszczół miodnych trzymanych w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych jest aż o 50% krótszy niż w latach 70. XX wieku. Gdy zdobyte w ten sposób dane modelowano na warunki naturalne, uzyskane wyniki odpowiadały obserwowanemu od kilku dziesięcioleci trendowi zanikania kolonii i zmniejszonej produkcji miodu.
      To pierwsze badania, które pokazały, że doszło do zmiany długości życia pszczół i jest ona potencjalnie niezwiązana z czynnikami zewnętrznymi. To zaś może oznaczać, że mamy do czynienia ze zmianą genetyczną. W naszych badaniach izolowaliśmy pszczoły od kolonii bezpośrednio przed tym, jak weszły w dorosłość. Zatem to, co skraca ich życie, wydarzyło się przed tym momentem. To wskazuje na komponent genetyczny. Jeśli ta hipoteza jest prawidłowa, to podsuwa nam ona również rozwiązanie. Jeśli uda się nam odnaleźć ten czynniki genetyczne, być może będziemy w stanie wyhodować dłużej żyjące pszczoły, mówi doktorant Anthony Nearman z Wydziału Entomologii.
      Nearman po raz pierwszy zauważył, że poszczególne pszczoły żyją krócej, gdy wraz z profesorem Dennisem von Engelsdorpem przygotowywali się do badań nad hodowaniem dorosłych pszczół w laboratoriach. W pewnym momencie spostrzegł, że pszczoły, którymi się zajmował, żyły średnio 17,7 dnia, podczas gdy w latach 70. było to 34,3 dnia. Zaczął więc przeglądać literaturę fachową z ostatnich 50 lat. Okazało się, że dochodzi do wielkich zmian. Ustandaryzowane metody hodowania pszczół miodnych w laboratoriach pojawiły się dopiero w w obecnym wieku, więc należałoby się spodziewać, że obecnie czas życia pszczół w laboratoriach jest taki sam jak w przeszłości lub dłuższy, gdyż po prostu lepiej sobie z tym radzimy. Tymczasem okazało się, że śmiertelność zwiększyła się dwukrotnie, mówi uczony.
      Mimo, że warunki laboratoryjne znacznie różnią się od naturalnych, historyczne dane wskazują na podobną długość życia pszczół. Naukowcy uważają też, że izolowane czynniki skracające życie w jednym środowisku, będą skracały je też w innym. Z wcześniejszych badań wiadomo też, że krócej żyjące pszczoły wytwarzają mniej miodu.
      Gdy naukowcy modelowali swoje spostrzeżenia na warunki naturalne stwierdzili, że przy krócej żyjących pszczołach śmiertelność kolonii powinna wynosić około 33% rocznie. To zgadza się z obserwacjami amerykańskich pszczelarzy, którzy od 14 lat donoszą o śmiertelności rzędu 30–40 procent.
      Nearman i van Engelsdorp przyznają, że pszczoły mogły być w stadium larwalnym – przed zabraniem ich do laboratorium – narażone na kontakt z wirusami czy pestycydami, gdyż były wtedy karmione przez robotnice. Jednak nie wykazywały żadnych objawów wystawienia na te czynniki, dlatego naukowcy uważają genetykę za główną przyczynę skrócenia czasu ich życia. Tym bardziej, że czynniki genetyczne skracają też życie np. muszki owocówki.
      W następnym etapie badań uczeni porównają długość życia pszczół miodnych z USA i innych krajów. Jeśli zauważą różnice, spróbują wyizolować czynniki za nie odpowiedzialne. Przyjrzą się czynnikom genetycznym, pestycydom oraz obecności wirusów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Związek pomiędzy bogactwem a długością życia jest widoczny nawet wśród rodzeństwa i bliźniąt, informują naukowcy z Northwestern University. Po przeanalizowaniu danych dotyczących dorosłych w średnim wieku (mediana 46,7 lat) okazało się, że osoby, które zgromadziły większy majątek zwykle żyją dłużej.
      Naukowcy wykorzystali dane z projektu Midlife in the United States (MIDUS), którego celem było zbadanie procesów starzenia się społeczeństwa. Informacje zostały zebrane w latach 1994–1996, a później wrócono do tych samych osób w roku 2018. Uczeni z Northwestern wykorzystali modele komputerowe do zbadania związku pomiędzy zamożnością a przeżyciem osób badanych.
      Badania próbka obejmowała 5400 osób dorosłych. Znajdowało się w niej 2490 par rodzeństwa oraz bliźniąt. Zarówno wśród osób niespokrewnionych, jak i u rodzeństwa zauważono prawidłowość polegającą na tym, że osoby, które w latach 1994–1996 były w średnim wieku i posiadały większy majątek, z większym prawdopodobieństwem dożyły do roku 2018 niż ich rówieśnicy posiadający mniejszy w średnim wieku. To zaś sugeruje istnienie związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zamożnością i długością życia.
      Porównanie rodzeństwa i bliźniąt pozwoliło nam wykluczenie czynników genetycznych czy doświadczeń z dzieciństwa z badań nad związkiem zamożności z długością życia, mówi Eric Finegood.
      Uczeni uwzględnili w swoich badaniach również fakt, że wcześniejsza poważna choroba, jak np. nowotwór czy choroba serca, może uniemożliwić zgromadzenie większego majątku, czy to z powodu gorszego stanu zdrowia czy z powodu kosztów opieki zdrowotnej. Dlatego też przeprowadzili ponowną analizę, wykluczając z niej tym razem osoby, które wcześniej doświadczyły nowotworów i chorób serca. Ponowna analiza nadal wykazała istnienie związku pomiędzy zamożnością w wieku średnim a długością życia.
      Wyniki naszych badań wskazują, że gromadzenie majątku jest istotnym czynnikiem dla zdrowia. Z tej perspektywy trzeba więc powiedzieć, że z punktu widzenia polityki zdrowotnej istotne są inicjatywy wspierające możliwość osiągnięcia bezpieczeństwa finansowego i stabilności, stwierdzili autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W wodach Australii Zachodniej (w obrębie Rowley Shoals, ok. 300 km na zachód od Broome) schwytano najstarszą znaną rybę koralowych raf tropikalnych. Rekordowy okaz z gatunku Macolor macularis miał 81 lat.
      Rybę schwytano w ramach badania, które doprowadziło do korekty naszej wiedzy nt. długowieczności u tropikalnych ryb. Łącznie naukowcy zidentyfikowali 11 ryb w wieku przekraczającym 60 lat. Wśród nich znalazł się 79-letni okaz lucjana dwuplamego (Lutjanus bohar), również z Rowley Shoals. Warto dodać, że naukowcy potrafią dokładnie określić wiek ryb w oparciu o otolity.
      Dr Brett Taylor z Australijskiego Instytutu Nauk o Morzu (Australian Institute of Marine Science, AIMS) powiedział, że 81-letni M. macularis pobił poprzedni rekord o 2 dekady.
      Dotąd najstarsza ryba, jaką znaleziono w płytkich tropikalnych wodach, miała ok. 60 lat. [Tymczasem my] zidentyfikowaliśmy dwa gatunki osiągające wiek osiemdziesięciu kilku, a prawdopodobnie i więcej lat.
      Taylor dodaje, że badania pomogą zrozumieć, jak zmiana klimatu wpłynie na długość i wiek ryb. Obserwujemy ryby na różnych szerokościach geograficznych - z różnymi temperaturami wody - aby lepiej zrozumieć, jak mogą zareagować, gdy temperatury wszędzie staną się wyższe.
      Autorzy artykułu z pisma Coral Reefs zauważyli np., że w przypadku lucjana dwuplamego maksymalna oczekiwana długość życia bliżej równika wynosi 50 lat, w porównaniu do 80 lat na większych szerokościach geograficznych, gdzie temperatura wody jest niższa.
      Studium objęło lokalizacje wzdłuż wybrzeża Australii Zachodniej, a także w obrębie archipelagu Czagos. Akademicy przyglądali się gatunkom niebędącym celem rybołówstwa w Australii Zachodniej: lucjanowi dwuplamemu, M. macularis oraz Macolor niger.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...