Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sąd zablokował budowę największego teleskopu na Ziemi

Rekomendowane odpowiedzi

W takim razie cała nauka to zabobony :)

Kiedyś nauką było to że Słońce krąży wokół Ziemi. Potem nauką było że atomy są niepodzielne. Itd. Potem był eter, a nie wiadomo czy kiedyś nie wróci w innej postaci.

Dziś też mamy jakąś naukę która za lat 100 będzie inna.

Czyli dokładniej rzecz pisząc: w nauce mamy pewne rzeczy ugruntowane i sprawdzone (ale tylko do pewnego stopnia zawsze) oraz rzeczy słabo ugruntowane i słabo sprawdzone. Przyjmowanie tego jest wiarą. Ta wiara sprawdza się w wielu sytuacjach praktycznych.

Nikt jednak nie zbadał ŻADNEGO PRAWA w KAŻDYM MOŻLIWYM PRZYPADKU - czyli wiara.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co sięgać tak daleko i obalać twierdzenia naukowe? Nie wystarczy powiedzieć, że w takim razie zabobonem jest również wiara w to, że nauka powinna się rozwijać? W tym twierdzeniu nie ma nic obiektywnego, ot takie widzimisie ludzi, którzy z niewiadomych przyczyn pragną wiedzy oraz paru rzeczy, na skonstruowanie których ta wiedza pozwala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Po co sięgać tak daleko i obalać twierdzenia naukowe?

Tak tak! Trzeba opowiedzieć na fundamentalne pytanie "po co to wszystko".  Co jest naszym celem? I czy w ogóle trzeba mieć cel? Nieuświadamiana odpowiedź zwykle brzmi, żeby było dobrze. Praktyczna: żeby to mnie było dobrze. I masz wyjaśnienie. Każdy chce dobrze tylko kryteria nie są jasne. Jeden chce obserwatorium drugi wędkować w pięknych okolicznościach przyrody.

To pisałem ja, Jajcenty, filozof III klasy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

To pisałem ja, Jajcenty, filozof III klasy.

 

:D :D :D

Jako domorosły filozof jedynie IV klasy niezmiennie jestem pełen podziwu jak temat z gruntu dotyczący decyzji administracyjnej potrafi w komentarzach kopalnianych przefedrować pokłady religioznawstwa, metodologii nauk, filozofii i językoznawstwa. ;)


Edycja: zapomniałem o polskim romantyzmie, fotografii i muzykoznawstwie . :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D 

No dobra, to w takim razie - jako filozoficzny, teologiczny i fizyczny nieuk całkowity - spróbuję zamknąć paszczę religijno-naukowemu Uroborosowi biblijną definicją grawitacji: 

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. (Mt 25:14-30)

którą tutaj bym zastosował tak: jeśli tam górę paskudzi już pięć czy dziesięć takich pokrak, to dołożyć następną, a nie szkaradzić następnej :)

 

P.S.

Po obejrzeniu w nocy wykladu Penrose'a na temat jego hipotezy nieskończonego eonowego sznurka (veto!) i dziesięciu godzinach dark ambientu, wszystko mi się już pod kopułą πr :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

a nie szkaradzić następnej

Jakie tam szkaradzić?! Wzgórze bez szlachetnie białej kopuły jest jakieś takie niedokończone ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Po co sięgać tak daleko i obalać twierdzenia naukowe?

Kto obala? Tak pojmowana nauka dalej jest utylitarna i sprawdza się w życiu codziennym. Traci jedynie walor absolutu, zyskuje za to walory wiary :D

Wnioski różne można wysnuć: ja wysnuwam taki że wiara jest potrzebna  - sprawdza się w życiu. Wszystko jedno czy wiara jako religia czy wiara jako nauka.

W sposób naukowy można podchodzić do sprawy gdy ma się pełną wiedzę o warunkach wyjściowych i prawach jakie działają (a i to ze względu na Heisenberga nie do końca).

Ponieważ nigdy się nie ma pełnej wiedzy - wiara jest niezbędna (co najwyżej niektórzy tego nie zauważą).

Zawsze jest jakaś wiedza, ale nigdy pełna. Im więcej wiedzy tym więcej nauki, braki jednak czymś trzeba zapełnić - żeby głowa pusta nie była :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

ja wysnuwam taki że wiara jest potrzebna

vs

 

 

wiara jest niezbędna

 

Hmmm. Uważam, że każda religia, która pomaga lepiej żyć i umierać jest dobra (niestety, może to wykluczać część islamu…).

 

 

 

Po obejrzeniu w nocy wykladu Penrose'a na temat jego hipotezy nieskończonego eonowego sznurka (veto!)

 

Może paru forumowiczów spojrzy; może podyskutujemy. "Jest właśnie tak, jak powinno być." (Pani Iwonka rulez! ;)).

 

 

 

i dziesięciu godzinach dark ambientu, wszystko mi się już pod kopułą πr

 

Dziesięć godzin jak dla mnie to już hardcore. Może. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy słowo "niezbędne" oznacza że coś jest "niepotrzebne"? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Może paru forumowiczów spojrzy; może podyskutujemy. "Jest właśnie tak, jak powinno być." (Pani Iwonka rulez!

 

Ten był bez Pani Iwonki :) A szkoda, bo chociażby za te superdredy ma u mnie superplusa :)

 

Temat bardzo ciekawy, pewnie pogadać warto. Później (w nocy) zajrzę do historii, wrzucę link do tego wykładu i odpalę temat w gatkach ;)

 

Ponieważ nigdy się nie ma pełnej wiedzy - wiara jest niezbędna (co najwyżej niektórzy tego nie zauważą).

 

Hmm... całkiem fajnie wiarę zastępuje rozkład prawdopodobieństw z pozostawieniem "pustych" działek na niewiedzę. Wygląda to jak sito, ale działa dosyć skutecznie :) I dodatkowa zaleta: utrata takiej czy innej wiary zwykle mniej czy bardziej boli - prawdopodobieństwa się zmienia całkiem bezboleśnie, czysto matematyczna operacja :D

 

Edycja sklerotyczna:

 

 

 

Dziesięć godzin jak dla mnie to już hardcore.

 

No to dodaj do tego jeszcze przerycie uzasadnień do czterech wyroków SN i napisane dwie strony ### pisma :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Hmm... całkiem fajnie wiarę zastępuje rozkład prawdopodobieństw z pozostawieniem "pustych" działek na niewiedzę

 

Im więcej wiedzy tym więcej nauki, braki jednak czymś trzeba zapełnić - żeby głowa pusta nie była

Umysłem jesteś w stanie objąć co? Niewiele więcej niż nic.

I żebyś się jak Astro nie obrażał. Ja także. I on także i każdy człowiek.

Żeby zapełniać coś prawdopodobieństwem to trzeba wiedzieć prawie wszystko :) spróbuj policzyć prawd. swojej śmierci dzisiaj...

Rozpatrzmy zmysł uznawany za nasze główne źródło informacji o świecie: wzrok.

Twoje oczy reagują na nieskończenie małą cześć widma fal elektromagnetycznych - inaczej nic nie zobaczysz.

Przy czym dodatkowo natężenie tych fal musi też być w odpowiednim zakresie: inaczej słabo widzisz albo w ogóle, albo tracisz wzrok całkowicie czyli - inaczej nic nie zobaczysz.

Przy czym czas trwania musi być odpowiednio długi, ale i nie może być za długi, inaczej - nic nie zobaczysz.

Przy czym nawet jak te kryteria są spełnione to i tak nie ma pewności że coś zobaczysz.

Poza samym okiem, ważny jest mózg, ten także Ci ograniczy ilość bodźców.

W tej sytuacji alegorycznie:

płynie sobie człowiek łódką po oceanie, gdzie łódką jest wiedza, a ocean wiarą.

Można oczywiście położyć się oczami do dna łódki i udawać że się wszystko wie :D

prawda jest jednak taka, że tak jak daleko nam do tego superkomputera który by umiał zasymulować cały Wszechświat, tak samo daleko nam do pełnej wiedzy.

Cała reszta to wiara. Bo prawdopodobieństwo też trzeba policzyć "naukowo".

Wiara to brak wiedzy. A wiedzy brakuje każdemu z nas. Nie brakuje trochę, trochę to my wiemy.

(słowo trochę należy rozumieć jako 1- 0,9(9) :D )

w tym układzie wiara to 0,(9) -0 :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem ile jestem w stanie objąć umysłem, bo nie ma kompletnego obrazu. Jest to też zależne od stopnia szczegółowości i poziomu abstrakcji. Żeby widzieć, co jest na obrazku, niekoniecznie trzeba znać położenie każdego atomu w pikselach. A ogólne "równanie świata" może okazać się na tyle proste, że po krótkim przeszkoleniu nawet Jasiek w przerwach między wlewaniem do gardła mózgotrzepów będzie w stanie je zrozumieć, chociaż oczywiście bez wszystkich szczegółowych rozwiązań. 

 

 

 

Żeby zapełniać coś prawdopodobieństwem to trzeba wiedzieć prawie wszystko

 

No ja bym to raczej odwrotnie... kiedy wiedziałoby się prawie wszystko, to zaklejenie paru dziurek kitem wiary (niekoniecznie religijnej) byłoby całkiem sensowne, natomiast kiedy są praktycznie same dziury, to ładowanie w nie kitu jest i stratą kitu, i zamuleniem tych śladów wiedzy, które gdzieś tam się pętają. Wolę wiedzieć, że nie wiem. A nawet kiedy wiem, to też tylko z jakimś prawdopodobieństwem :)

 

 

 

I żebyś się jak Astro nie obrażał. Ja także. I on także i każdy człowiek.

 

 

:D Podobnie jak z brakiem modułu wiary, brakuje mi modułu obrazy... no chyba, że ktoś wyjątkowo by się starał. Ale wtedy bym mu bardzo współczuł, bo w takich sytuacjach gram całkiem na zimno :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry za OT, ale czy można zapytać, co to za pani Iwonka, która powiedziała, co powiedziała i w jakim to było kontekście? Bo tekst "jest tak jak powinno być" kojarzy mi się jedynie z 

i Google też niczego innego nie znajduje, a ja mało oglądam telewizję, konta na FB nie mam i zdaje się przegapiłem jakiś "fakt medialny"? Bo w powstaniu tekstu piosenki Zakopowera raczej żadna p. Iwonka palców (ozora) nie maczała, tylko panowie: Bartosz, Sebastian i może ew,. Mateusz? 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
kiedy wiedziałoby się prawie wszystko

To dopiero wtedy mógłbyś próbować rozwiązać równania Schrödingera dla tego prawie wszystkiego, bo znałbyś wszystkie wejściowe dane.

A tak większość ludzi cieszy się że umie rozwiązać równanie dla atomu wodoru i paru innych przypadków...

I na tej podstawie zakładają że wiedzą prawie wszystko :D we wszechświecie z jednym elektronem i protonem to rzeczywiście byłoby niemal wszystko.

Ale to już nie nasz Wszechświat. W naszym to jest prawie nic.

 

 

Wolę wiedzieć, że nie wiem

To też jest wiara (nie religijna oczywiście).

Ani wiesz, ani nawet nie wiesz że nie wiesz :D, tylko wierzysz że nie wiesz, bo skąd możesz wiedzieć czego nie wiesz :D

Po prostu jak o niewiedzy można mówić że się wie?

Wiem że nic nie wiem?

Nie wiem czy nie wiem. Tylko wierzę że nie wiem bo nie mam wiedzy żeby wiedzieć.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
To dopiero wtedy mógłbyś próbować rozwiązać równania Schrödingera dla tego prawie wszystkiego, bo znałbyś wszystkie wejściowe dane.

 

Znajomość wszystkich danych wejściowych najprawdopodobniej i tak nie jest możliwa, czyli trzeba sobie radzić inaczej. Podejrzewam, że w takiej sytuacji lepsze jednak jest wpisywanie najbardziej prawdopodobnych przybliżeń i kolejne korekty, niż liczenie spadających liści w czasie modlitwy pod taką czy inną kapliczką, nawet gdyby to była kapliczka św. Alberta. :)

 

 

 

A tak większość ludzi cieszy się że umie rozwiązać równanie dla atomu wodoru i paru innych przypadków...

 

Obawiam się, że większość, kiedy usłyszy o jakichś równaniach tego no Szrot.. czy jak mu tam, bo powtórzyć się tego nie da, to raczej sztachety lub kłonicy zacznie szukać, a nie kartki i ołówka :D Zresztą ja też się nie cieszę, bo nawet dla znacznie prostszych przypadków niż atom wodoru obliczyć nie potrafię. Wystarczy mi bliskie pewności prawdopodobieństwo, że spece zrobili to całkiem nieźle, a jak będę miał co do tego wątpliwości, to stracę ten tydzień czy miesiąc i spróbuję ich sprawdzić. Bywa, że faktycznie ktoś się walnie, a inni to przepisują.

 

 

 

I na tej podstawie zakładają że wiedzą prawie wszystko we wszechświecie z jednym elektronem i protonem to rzeczywiście byłoby niemal wszystko. Ale to już nie nasz Wszechświat. W naszym to jest prawie nic.

 

 

Raczej niewielu takich wśród mających nawet minimalną wiedzę o "psi" czy podobnych dziwolągach. Na ogół o swojej pełni wiedzy o wszechświecie najsilniej przekonani są ci, którzy dzień zaczynają od takiego czy innego "wierzę..."

 

 

 

Po prostu jak o niewiedzy można mówić że się wie?

 

 

Całkiem zwyczajnie... wiem, że istnieje, bo mam co najmniej jeden przykład. Jak zrobię statystykę na tysiącu losowych pytań, dostanę pierwszy wyraz ciągu. Kiedy "rozdrobnię" każde pytanie na 1000 szczegółów, dostanę drugi... po trzecim mogę z dużym prawdopodobieństwem określić granicę ciągu  ;)

 

 

 

Tylko wierzę że nie wiem bo nie mam wiedzy żeby wiedzieć.

 

 

Hmm... jest 08:14:53, ile sztachów mi zostało do końca papierocha :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...