Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
Afordancja

Przedłużenie życia

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałbym rozpocząć dyskusję o tym jakie są szanse na (sensowne i realne) przedłużenie życia, w perspektywie hm..następnych 

a) 20 lat

b) 30 lat

c) więcej 

 

 

Patrząc na wszystkie ostatnie odkrycia, na pewno weszliśmy w dominację medycyny jeśli chodzi o rozwój techniki.

Nie sądzę aby skoczyło coś w temacie przedłużania życia w ciągu następnych 10 lat.

 

Jednak jeśli pomyśleć, że terapie genowe itp. to coś co staje się faktem. Podmiana genów, prawie faktem. Zastępniki organów nie wiem co się szybciej zadomowi na dobre elektronika czy hodowla organów. Jednak hm.nie słyszałem o tym, aby wyhodować całą rękę..prościej jednak jest chyba zbudować jakąś protezę, ale za 30 lat?

 

30 lat to jest ten okres kiedy zakładam, ta tematyka (przedłużania życia) stanie się realna(wołał bym 20 ;) ), mam na myśli wprowadzona w życie(ciekawie brzmi ;) ). Oczywiście powstaną nowe problemy społeczne jak choćby emerytury ;) , zmieni się po prostu model.

 

Jednak co z mózgiem? hm.. mam nadzieję, że wystarczą jakieś terapie namnażające neuronów.

 

Ktoś obstawi 20 lat?

Jak by to miało wyglądać? Najpierw spowolnienie procesów i przedłużenie do np. 150 lat? Czy po prostu skokowo, terapia odmłodzeniowa i dopóki nas coś nie strzeli.. będzie ok.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że duży wpływ na to, kiedy tematyka przedłużania życia stanie się realna będzie miała objętość Twojego portfela ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najprościej wprowadzić restrykcję białkowo-kaloryczną w celu przedłużenia życia.

U wszystkich zwierząt, od bezkręgowców po małpy człekokształtne, ograniczenie poboru kalorii przedłuża życie, zwalniając metabolizm.

Ma to głęboki sens biologiczny: zmniejszenie dostępu do pożywienia ogranicza starzenie w celu przeczekania złych czasów i możliwości rozmnożenia się, kiedy już nadejdą tłustsze lata. :)

Większość ludzi nie ma jednak dostatecznych cojones by niedojadać, dlatego liczą na jakąś magiczną pigułkę.

Ważniejsza niż długość jest jednak jakość życia. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja myślę, że duży wpływ na to, kiedy tematyka przedłużania życia stanie się realna będzie miała objętość Twojego portfela

 

Ba, to jest więcej niż pewne, już odkładam ;)

Jednak nawet jak bym miał kupę kasy teraz to ta tematyka dla mnie jest w tym momencie mało realna.

 

 

 

Większość ludzi nie ma jednak dostatecznych cojones by niedojadać, dlatego liczą na jakąś magiczną pigułkę. Ważniejsza niż długość jest jednak jakość życia

 

Jak bardzo trzeba nie dojadać i ile mi to da? :D

 Co do jakości i długości.. podaj jednostki i proporcje ;)

Bo ciężko się odnieść. jak bym miał porównywać np. najbliższy rok, zajebistego życia, a potem dead, vs 100 lat takiego sobie...wybieram takie sobie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, "nie znacie dnia ani godziny".

Po drugie, 2/3-3/4 zwykłej porcji, którą się najadasz, ale nie przejadasz, wystarczy, by wykorzystać optymalnie zapis genetyczny długości życia, biorąc oczywiście pod uwagę jakość pożywienia i pozostałych parametrów środowiska (powietrze, woda, promieniowanie, ruch, stres itp.)

Po trzecie, jakość jest wtedy, kiedy jesteś niezależny w swoim otoczeniu od osób trzecich, zależność to brak jakości.

 

Samo pytanie jest o tyle niezasadne, że nie zawiera w sobie kosztów (szerokie pojęcie) owego przedłużenia za pomocą jakiejś terapii. :)

Homeostaza organizmu to bardzo silny mechanizm, moim zdaniem ani za 30 lat, ani za 300, ani nawet za 3000, przedłużanie życia poza 100-120 lat nie będzie możliwe.

Starzenie się i śmierć jest jednym z przejawów życia na tej planecie, nic tego nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Homeostaza organizmu to bardzo silny mechanizm, moim zdaniem ani za 30 lat, ani za 300, ani nawet za 3000, przedłużanie życia poza 100-120 lat nie będzie możliwe.

 

Trudno się z tym zgodzić. W sumie jesteśmy maszynami chemicznymi. W 300 lat rozbierzemy te maszynę na części i złożymy z powrotem. 

Będę mógł mieć 3 metry wzrostu i trawić celulozę albo z lubością pławić się w wysokoenergetycznym promieniowaniu kosmicznym.

Kwestia projektu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Po pierwsze, "nie znacie dnia ani godziny". Po drugie, 2/3-3/4 zwykłej porcji, którą się najadasz, ale nie przejadasz, wystarczy, by wykorzystać optymalnie zapis genetyczny długości życia, biorąc oczywiście pod uwagę jakość pożywienia i pozostałych parametrów środowiska (powietrze, woda, promieniowanie, ruch, stres itp.)

 

hm..3/4 jest do przejścia.

Chyba tylko na ruch jestem w stanie realnie zadziałać.

 

Jednak to wszystko za mało, to, że dożyję np. 90 zdecydowanie mi nie wystarczy.... plan minimum to 150 :D

 

 

 

Samo pytanie jest o tyle niezasadne, że nie zawiera w sobie kosztów (szerokie pojęcie) owego przedłużenia za pomocą jakiejś terapii.

Nie wiem o jakiego rodzaju kosztach mówisz..

 

 

 

Homeostaza organizmu to bardzo silny mechanizm, moim zdaniem ani za 30 lat, ani za 300, ani nawet za 3000, przedłużanie życia poza 100-120 lat nie będzie możliwe. Starzenie się i śmierć jest jednym z przejawów życia na tej planecie, nic tego nie zmieni.
 

 

Jak to nic? My to zmienimy :D

Obstawiam, jednak, że uda się wyjść po za 120 lat. Jak wspomniał Jajcenty, jesteśmy zwykła "maszyną".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze wątpię, takie projekty zostaną zarzucone, tak samo jak wyprawy na inne planety, które już wyraźnie zwalniają.

Okazuje się bowiem, że ta "kwestia projektu" tworzy coś, lecz nie jest to człowiek.

Myślę, ze nie zdajesz sobie sprawy jaka sieć zależności łączy enzymy mitochondrium w komórce wątroby z kompatybilnymi enzymami w komórkach mózgu oraz ich wspólnym, dopracowywanym przez miliardy lat, wpływem na zdolność "puszczania oczka". ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Okazuje się bowiem, że ta "kwestia projektu" tworzy coś, lecz nie jest to człowiek.
 

 

Niewiele wiemy, ale wyhodować ludzkie ucho na grzbiecie myszy daliśmy radę. Ludzką Insulinę z drożdży czy E. coli też robimy, Czyli jednak projekt maszyny decyduje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
Szczerze wątpię, takie projekty zostaną zarzucone, tak samo jak wyprawy na inne planety, które już wyraźnie zwalniają. Okazuje się bowiem, że ta "kwestia projektu" tworzy coś, lecz nie jest to człowiek. Myślę, ze nie zdajesz sobie sprawy jaka sieć zależności łączy enzymy mitochondrium w komórce wątroby z kompatybilnymi enzymami w komórkach mózgu oraz ich wspólnym, dopracowywanym przez miliardy lat, wpływem na zdolność "puszczania oczka".

 

Pewnie się nie zdziwisz, ale nie mam kompletnie zielonego pojęcia jakie są te zależności ;)

Jednak podejrzewam, że nie trzeba wszystkiego rozkładać na drobne części..może wystarczy "zmotywować" sam organizm do regeneracji, dorzucić parę rzeczy, aby mu to łatwiej szło. Miliardy ewolucji dla mnie to nie argument, jedynie tyle, że szuka jakiegoś lokalnego optimum, nie oznacza to, że to jest optimum..i jak wpomniałem, może wystarczy wykorzystać to co mamy tylko podrasować i wskoczyć w inne optimum.

Jestem optymistą w tej sprawie.

 

ło..głupi przypadek otwieram dawno nie czytaną stronę i...

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/23081/japonczykom-udalo-sie-odwrocic-starzenie

 ;)

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Szczerze wątpię, takie projekty zostaną zarzucone, tak samo jak wyprawy na inne planety, które już wyraźnie zwalniają.

Okazuje się bowiem, że ta "kwestia projektu" tworzy coś, lecz nie jest to człowiek.

Myślę, ze nie zdajesz sobie sprawy jaka sieć zależności łączy enzymy mitochondrium w komórce wątroby z kompatybilnymi enzymami w komórkach mózgu oraz ich wspólnym, dopracowywanym przez miliardy lat, wpływem na zdolność "puszczania oczka". ;)

Bastard - było nawet na KW, że ograniczenie kalorii pomaga - w warunkach laboratoryjnych, gdzie nie ma żadnych drapieżników.

Jeżeli nasz kolega ma zamiar siedzieć w domu, w stałej temperaturze oraz kontaktować się tylko z ograniczoną pulą osób. To prawdopodobnie taka restrykcja mu coś pomoże.

W Przeciwnym wypadku - jeżeli nastąpi jakiekolwiek osłabienie naszego kolegi, w wyniku braku dostatecznej ilości składników odżywczych, to prędzej umrze od zakażenia, choroby psychicznej(Tu pośrednio), nowotworu czy jakiegoś wypadku.

No chyba, że się obżera, to zmienia postać rzeczy.

Edytowane przez Arlic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ucho na szczurzym grzbiecie szybko odkleiło się za pomocą lizy, a insulina identyczna nie jest, nie wzbudza tylko histerii systemu odpornościowego. :)

Właśnie dlatego, że "prawie" robi dużą różnicę, prawie jesteśmy identyczni z szympansami, prawie umiemy przeszczepiać organy (leki immunosupresyjne, a i tak odrzut po kilku latach), prawie rozumiemy proces nowotworzenia, tylko, że niewiele z tego wynika. :)

Oczywiście trudno mówić z choćby cieniem prawdopodobieństwa o przyszłości, ale wyszło już nie raz, i nie dwa, jakimi jesteśmy zarozumiałymi ignorantami, którzy nawet przewidzieć wypuszczenia królika w obym środowisku nie potrafią.

Nawet jeśli będziemy modelować cechy ludzkich organizmów, tutaj długość życia, nawet jeśli będą szaleńcy, którzy się na takie eksperymenty zgodzą, nawet jeśli się to jako tako uda, to już nie będą ludzie, bo ludzie nie żyją wiele ponad 120 lat, to jest jedna z cech gatunkowych. :)

To te koszta, o których mówiłem, i to tylko z grubsza zakreślone, bo jakie implikacje wywoła np. dwukrotna długość życia pewnej grupy osobników, ni cholery nie da się przewidzieć, ale igraszki z Matką Naturą zwykle się dobrze nie kończą.

Bastard - było nawet na KW, że ograniczenie kalorii pomaga - w warunkach laboratoryjnych, gdzie nie ma żadnych drapieżników.

Jeżeli nasz kolega ma zamiar siedzieć w domu, w stałej temperaturze oraz kontaktować się tylko z ograniczoną pulą osób. To prawdopodobnie taka restrykcja mu coś pomoże.

W Przeciwnym wypadku - jeżeli nastąpi jakiekolwiek osłabienie naszego kolegi, w wyniku braku dostatecznej ilości składników odżywczych, to prędzej umrze od zakażenia, choroby psychicznej(Tu pośrednio), nowotworu czy jakiegoś wypadku.

No chyba, że się obżera, to zmienia postać rzeczy.

Nie rozumiemy się.

Natura, z natury, jest bardziej niedoborowa, niż nadmiarowa, z tego punktu widzenia wszyscy, jak jeden mąż, się obżeramy. :)

A przez 99% naszej historii niedojadaliśmy, więc to jest raczej tylko korekta w dobrym kierunku.

Nie mówimy o jakimkolwiek niedoborze, tylko o proporcjonalnym zmniejszeniu całej dawki pokarmowej, do czego ciało się dostosuje przez zwolnienie tempa życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
ale wyszło już nie raz, i nie dwa, jakimi jesteśmy zarozumiałymi ignorantami

 

No normalnie lejesz miód na moją wątrobę. Temat nieznośniej arogancji naukowców jest bliski memu sercu...

 

 

 

bo ludzie nie żyją wiele ponad 120 lat, to jest jedna z cech gatunkowych.

To oczywiste. Nie będziemy dłużej HS  tylko raczej Homo Tempusdurance? Ale mnie to nie przeszkadza. I tak sądzę, że ludzkość skończy jako sześcian z odpornego na wszystko materiału, zasilany energią próżni przez wieczność, zdolny przetrwać osobliwość Wielkiego Wybuchu, z ogromną liczbą ludzkich jaźni wewnątrz. Być może będzie kilka takich sześcianów i trochę zewnętrznych robotów do wpływania na środowisko zewnętrzne. Ja się na to piszę, ale chyba nie dotrwam, nawet jak zredukuję jadło o 2/3. Pech.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

nawet jeśli się to jako tako uda, to już nie będą ludzie,

 

eee  definicje mnie nie ruszają, możesz mnie nazywać, "człowiekus" w zamian za 150 lat życia ;)

 

 

 

To te koszta, o których mówiłem, i to tylko z grubsza zakreślone, bo jakie implikacje wywoła np. dwukrotna długość życia pewnej grupy osobników, ni cholery nie da się przewidzieć, ale igraszki z Matką Naturą zwykle się dobrze nie kończą.
 

 

Przyrost naturalny, (ukrócony pewnie przez rywalizację ;) ), skokowo to nie będzie, po prostu będzie więcej przybywało(chociaż i to wątpliwe) niż umierało, reszta się przystosuje, przecież zawsze chodzi o przystosowanie :D

 

 

I tak sądzę, że ludzkość skończy jako sześcian z odpornego na wszystko materiału, zasilany energią próżni przez wieczność, zdolny przetrwać osobliwość Wielkiego Wybuchu, z ogromną liczbą ludzkich jaźni wewnątrz. Być może będzie kilka takich sześcianów i trochę zewnętrznych robotów do wpływania na środowisko zewnętrzne. Ja się na to piszę, ale chyba nie dotrwam, nawet jak zredukuję jadło o 2/3. Pech.

 

O, rozwiązałeś mój problem, skończenia wszechświata ;)

Też się na to piszę, tylko najpierw trzeba żyć 150, potem 1500, a potem się zobaczy..jak jeszcze nie, to poczekać trzeba trochę i..sześcian..hm..dlaczego sześcian? nie lepiej kula? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak a propos waszych futurystycznych zapędów, to w XIX w. w Anglii uważano, że nadejdzie taki czas, że końskie odchody będą sięgać drugiej kondygnacji budynków, taki wróżono rozwój dorożkarstwa. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

i..sześcian..hm..dlaczego sześcian? nie lepiej kula?

 

A bo się Transformersów naoglądałem. Ale na pewno masz rację. Najpewniej będzie to 11 wymiarowa kula.

 

 

 

że końskie odchody będą sięgać drugiej kondygnacji budynków, taki wróżono rozwój dorożkarstwa.
 

A w Warszawie cieszono się, że samochody zastąpią dorożki i rozwiąże się problem końskiego g. Jak widać cieszono się przedwcześnie, bo samochody też wydalają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tak a propos waszych futurystycznych zapędów, to w XIX w. w Anglii uważano, że nadejdzie taki czas, że końskie odchody będą sięgać drugiej kondygnacji budynków, taki wróżono rozwój dorożkarstwa.
 

 

A kiedyś niektórzy myślieli, że samochodem wjechanie w tunel z prędkością wyższą niż trzydzieści parę km/h (jeśli dobrze pamiętam) grozi śmiercią, bo słup powietrza może nas zabić życie.(nie wiem czy to urban legends) i co udało się :D .oceniamy/prognozujemy nasz świat na podstawie aktualnego stanu wiedzy/obserwacji, z każdym "wiekiem" jesteśmy po prostu coraz mądrzejsi... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą mądrością to zgoda, ale tylko przy założeniu, że oznacza ona ilość poznanych elementów.

Bo jakościowo jesteśmy stale, mniej więcej, na tym samym poziomie.

Każda bowiem odpowiedź rodzi kilka pytań, więc możemy być nawet głupsi. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Każda bowiem odpowiedź rodzi kilka pytań, więc możemy być nawet głupsi

 

Ja bym to nazwał raczej hm..bardziej świadomi swojej niewiedzy ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że to mówisz. ;)

I życzę sobie i wam byśmy umarli nim wynajdą to długie życie, albo co gorsza nieśmiertelność jakąś! :D

To nuda straszna i nieszczęście.

 

Tak mi przyszło do głowy jeszcze, w związku z Twoim linkiem do tego artykułu o Japończykach, że pojedynczy czynnik nigdy niczego nie załatwia, bo życie to uporządkowany chaos jest.

Niedawno, nie wiem gdzie, czytałem o telomerazie w tabletkach. Teraz jest na topie "niedobór" telomerazy, który to niedobór wg "najnowszych" badań, skraca życie!.

Otóż w komórkach tkanek ludzkich wykryto różną długość telomeru - swoistej końcówki sekwencji DNA. Telomeraza jest odpowiedzialna za elongację telomeru, dzięki czemu następuje tworzenie komplementarnej kopii DNA, a telomer się nie skraca. A do tego w komórkach eukariota wykryto, że obecność telomerazy decyduje o nieśmiertelności hodowli.

Jednakże sprawa się komplikuje, bo badania biochemiczne z lat siedemdziesiątych wykazały, że telomeraza nie wykazuje aktywności w komórkach somatycznych, przez co skracają się telomery, a jest bardzo aktywna w jajnikach, jądrach i w tkance nowotworowej! Ale pewnie "naukowcy" poradzą sobie z tym problemem, bo założenie jest proste: telomeraza daje nieśmiertelność in vitro, to teoretycznie da też in vivo. A więc wystarczy wyprodukować telomerazę w tabletkach... i czekać na efekty globalne, bo badania kliniczne oczywiście potwierdzą skuteczność. :)

Piszę o tym, bo może telomeraza w tabletkach pomoże w tej starości, która Ci tak przeszkadza? :)

 

Moim zdaniem zdecydowanie lepiej się pogodzić z obecnym stanem rzeczy i zacząć żyć, bo czas ucieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

 

Jednak to wszystko za mało, to, że dożyję np. 90 zdecydowanie mi nie wystarczy.... plan minimum to 150

Dobry plan. Ale lepszy to kukułka. ;)

A na serio? Jest taki gość co łyka pigułki i podobno wygląda na 20 lat młodziej. Jego cel może nie jest maksymalny bo zdaje się 120 lat. Jak mu się uda celowo to co innym udaje  się przypadkiem to już będzie postęp.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

I życzę sobie i wam byśmy umarli nim wynajdą to długie życie, albo co gorsza nieśmiertelność jakąś! :D To nuda straszna i nieszczęście.

 

eee, to ja życzenia dla mnie przekazuję Tobie, niech się spełni ;)

Nie należę do ludzi którym się nudzi...ostatni raz chyba hm.. coś około przedszkola jak czekalem...już nawet nie pamiętam na co..ale było nudno ;)

 

 

 

że pojedynczy czynnik nigdy niczego nie załatwia,

Pewnie nie, ale jak wymyślą kolejny i kolejny to ja nie będę narzekał :)

 

 

 

Piszę o tym, bo może telomeraza w tabletkach pomoże w tej starości, która Ci tak przeszkadza?

Sama starość może i mi tak nie przeszkadza, przeszkadza mi wieczny niebyt..wiem, wiem, religia to częściowo załatwia niektórym(to przeszkadzanie)

 

 

 

Moim zdaniem zdecydowanie lepiej się pogodzić z obecnym stanem rzeczy i zacząć żyć, bo czas ucieka..

A po co się godzić? :D

Ponadto niepogodzenie się z tym, nie wyklucza "zaczęcia życia"

 

 

 

A na serio? Jest taki gość co łyka pigułki i podobno wygląda na 20 lat młodziej. Jego cel może nie jest maksymalny bo zdaje się 120 lat. Jak mu się uda celowo to co innym udaje się przypadkiem to już będzie postęp

 

hehe na m.in. takie osoby liczę, ja tam jednak wolę nie być tym pierwszym ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

A to:

http://kopalniawiedzy.pl/senolityk-starzenie-sie-choroba,22055

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Przed%C5%82u%C5%BCanie_%C5%BCycia

 

komercyjnie:

 

http://kobieta.wp.pl/kat,26369,title,Pastylka-mlodosci-opoznia-efekty-starzenia-o-48-procent,wid,15205136,wiadomosc.html?ticaid=114f30

I znalazłem o tym gościu co pisałem:

http://nauka.newsweek.pl/zycie-wieczne-dla-kazdego,90236,1,1.html

 

Z pewnością sposób odżywiania może przedłużyć życie jednak na chwilę obecną kiepsko w tym zakresie z badaniami, jeszcze gorzej z zastosowaniem.

Obecnie prawie na wszystko można znaleźć badania za i przeciw.

Nadzieję budzi coraz więcej "pigułek długowieczności" ale które z nich to oszustwa skąd to niby mamy wiedzieć. Firma działa dziś, zarabia dziś, ewentualne reklamacje ludzie mogą zacząć składać za kilkadziesiąt lat, a wtedy firmy już nie będzie :D

Dużo reklamy, mało wiarygodności.

Podzielam Twoje pragnienia Afordancja.

Ostatnio pojawiła się jakaś dość droga czekolada oparta o przeciwutleniacze:

http://vumag.pl/ludzie-styl-zycia/esthechoc-czekolada-na-piekna-i-mloda-skore/vttxzf

na razie mało dostępna ale na ile skuteczna? Jak będzie dostępna przetestuje na żonie jako prezent :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jednak się wstrzymaj i przeczytaj to, bo jak już powiedziałem w innym wątku, uważamy dokładnie odwrotnie niż jest w rzeczywistości. :)

"Popularność przeciwutleniacze zawdzięczają hipotezie sprzed 53 lat. Wysunął ją amerykański uczony, dr Denham Harman. Twierdził on, że za starzenie się odpowiadają wolne rodniki. Wraz z rosnącą liczbą dowodów podważających dobroczynny wpływ przeciwutleniaczy naukowcy zaczęli podważać teorię z 1956 roku. “Stres oksydacyjny (wynikający ze stanu nierównowagi między działaniem wolnych rodników a mechanizmami naprawczymi komórki – red.) może być równie dobrze skutkiem, a nie – jak do tej pory sądzono – przyczyną starzenia się i rozwoju chorób” – na łamach “PLoS Genetics” przekonywał kilka miesięcy temu dr Siegfried Hekimi z McGill University w Kanadzie. Na potwierdzenie swoich słów przedstawił pracę, z której wynikało, że natężenie stresu oksydacyjnego nie przekłada się na długość życia nicieni – obleńców wykorzystywanych w badaniach.

 

Jakie praktyczne wnioski płyną dla nas z tych badań? – Z łykaniem suplementów diety, jak ze wszystkim, nie należy przesadzać – radzi prof. Grzybowska.

 

http://www.rp.pl/artykul/9129,351266_Niszcza_wolne_rodniki__ale_karmia_raka.html

Dla przypomnienia, podaję za kilkoma autorami podręczników biochemiami, że jedynymi liczącymi się antyoksydantami w organizmie zaś są : białka ochronne, glutation i zresorbowane barwniki żółci, o czym wspominałem na tym forku.

Prócz wymienionych istnieje jeszcze kilkadziesiąt antyoksydantów swoistych (głównie witamin i mikroelementów), które neutralizują rodniki powstające jedynie i wyłącznie w ściśle określonych miejscach metabolizmu, jak np: wit. C - przy syntezie kolagenu.

Wciąż mnie dziwi w jakie niesłychane bzdury ludzie wierzą. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Ok. Pewnie masz rację. Ale nie doceniasz dwóch rzeczy: placebo i tego że mam jeden prezent z głowy :D a brak tego prezentu skutecznie skróci moje życie. Mężczyźni żyją krócej od kobiet bo mają żony. Tak więc pewnie kupię bo: żonie pomoże na zasadzie placebo a mi pomoże na zasadzie że żona się lepiej i piękniej poczuje. W efekcie może parę miesięcy dłużej pożyjemy ;)

A co sądzisz o tym?

 

Dlatego właśnie ów 64-letni, niebywale energiczny piewca nieskończoności, przyjmuje codziennie około 250 tabletek z rozmaitymi suplementami i witaminami, popija je ogromną ilością zielonej herbaty oraz czerwonego wina, a kilka razy w roku poddaje się kosztownym zabiegom transfuzji krwi. Gdyby mimo wszystko Kurzweil nie doczekał upragnionego przełomu, jego ciało zostanie poddane hibernacji. W cichych i przytulnych chłodniach kalifornijskiej fundacji Alcor Life Extension, zatopione w eleganckiej kapsule wypełnionej ciekłym azotem oczekiwać będzie na kolejny punkt zwrotny, czyli moment, w którym naukowcy posiądą umiejętność wskrzeszania zmarłych.

Ale to scenariusz poboczny. Kurzweil jest bowiem przekonany, że suplementy, zielona herbata i wino zrobią swoje, czyli tak przeprogramują komórki jego organizmu, aby pożyły jeszcze 23 lata. A potem – rzecz jasna – całą wieczność.

Link wcześniej podałem.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...