Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wkrótce urodzi się siedmiomiliardowy Ziemianin

Rekomendowane odpowiedzi

Nie odpowiadałem z dwóch powodów:

1. Nie miałem czasu.

2. Po prostu mnie mikroos zniechęcił do dalszego pisania.

 

Ale ale, to Ty poruszasz ciągle przykłady ze swojego życia. Zresztą ja Ciebie nie rozliczam - jesteś kowalem własnego losu i co z nim robisz, to wyłącznie Twój wybór.

.

Ojej, czyli nie znamy angielskiego nawet w stopniu pozwalającym na czytanie, ale oczekujemy pracy w najlepszej firmie? Wybacz, tym razem musiałem być złośliwy, bo aż mnie w oczy zakłuło...

.

I jaki to ma związek z Twoimi szasami na rynku pracy?

.

Może spróbuj uczciwie sam sobie odpowiedzieć (ja nie oczekuję tej odpowiedzi, rzucam jedynie temat do rozmyślań w tonie absolutnie neutralnym), jakie masz realne kwalifikacje, jaką masz praktykę, jakie masz wykształcenie i umiejętności - a potem zastanów się, czy to na pewno Warszawa jest zła, czy może jednak Ty nie do końca się sprawdzasz.

.

Ale kolejny już raz zgłaszasz się z tymi samymi pretensjami, a mam wrażenie, że niewiele tak naprawdę robisz, żeby zwiększyć swoje szanse.

Mam po prostu dość rozmowy w której "problem" koncentruje się na mnie a nie na treści. I to w tak cynicznej formie.

 

Pozwolę sobie jednak na kilka odpowiedzieć:

 

Nawet jeśli jest to 10%, to na pewno jeśli ktoś jest jednym z tych 10% najlepszych, znajdzie sobie pracę. Ci przeciętin mogą dziękować tylko sobie.

TO jest wina ludzi że nie ma dla nich pracy? Ja nie mówię o świetnej pracy. Ja mówię o pracy w ogóle.

Ogromna większość tych "wykształconych", przynajmniej wśród moich znajomych, miała pokończone studia totalnie nieprzystające do potrzeb rynku pracy albo kończyli je z wynikami bardzo średnimi.

To po kiego jest pozwolenie na takie kierunki? Żadnych reform się nie robi w kierunku by to zmienić. Człowiek 18 letni idący na studia rzadko kiedy wie czego chce. Nie ma żadnego przygotowania, pomocy dla młodych, czy nakreślania predyspozycji, do tego, co powinien lub mógłby robić.

I oczywiście jesteś święcie przekonany, że byłeś wybitnie dobry, a zła firma świadomie i z własnej woli odrzuciła perłę i wybrała kolejnego stażystę? I oczywiście tylko firma jest zła?

Oczywiście że nie byłem wybitnie dobry. Jak przychodząc na staż do pierwszej pracy można być wybitnie dobrym, nie mając doświadczenia w danym zawodzie? O_o BY stać się takim, potrzebne jest doświadczenie.

jesteś kowalem własnego losu i co z nim robisz, to wyłącznie Twój wybór.

Mam pracę wyobraź sobie :) Bo się wykazałem pracując kilka dni z kimś innym. Z kim de facto pracowałem dzięki temu, że ciocia dała mi namiary na znajomego. Gdyby nie znajomości do teraz bym siedział na d*pie i rozsyłał CV.

Ojej, czyli nie znamy angielskiego nawet w stopniu pozwalającym na czytanie, ale oczekujemy pracy w najlepszej firmie? Wybacz, tym razem musiałem być złośliwy, bo aż mnie w oczy zakłuło...

Powiem tak:

1. większość z tego pewnie bym zrozumiał, choć na pewno nie wszystko.

2. wysłałeś mi link do jakiejś strony, do żadnych konkretnych badań czy obrazka ect.

3. To jest polska strona. W języku polskim. Czytający to Polacy, często są nieznający angielskiego. I nie muszą. Mariusz i Ania piszą artykuły na podstawie informacji z obcojęzycznych stron, po to byśmy mogli to w ojczystym języku czytać. Ja piszę posty po polsku, zresztą jak wszyscy. Skoro chcesz podać jakiś argument w rozmowie i jest z językiem angielskim, to go przetłumacz. Jesteś w Polsce, na polskim forum, używasz polskiego języka. Dostosuj się do tego, tak samo jak u twojego pracodawcy dostosowujesz się do tego co od Ciebie wymagają.

No ba, bo wiejskie szkoły miały przecież taki wybitny poziom!

Miałem nadzieje że obejdziesz się bez takich cynizmów, bez takiego ... .

Przynajmniej mieli edukacje na niskim poziomie, teraz jej mieć albo nie będą w ogóle, albo będą dojeżdżać 50km. Oficjalnym powodem były braki w budżecie.

A co do ma wspólnego z DZISIEJSZYM rynkiem? Zgadzam się, że przedstawiasz skandaliczną sytuację, ale OFE będzie ważne za 40 lat, a nie dziś!

To, że dzisiejszą dziurę budżetową łata się pieniędzmi z OFE. Nie za 40, tylko już za kilka lat odczują to ludzie którzy byli zmuszani do płacenia na OFE, a teraz się ich pieniądze po prostu rozkrada. Tak samo jak bym wszedł ci do domu i ukradł pieniądze ze skarbonki. A to czy za 10, 20 czy 50 lat nie ma znaczenia w innym sensie. U nas nigdy się nie myśli przyszłościowo w Polsce. Tylko doraźnie.

Wcale nie tak lawinowo i wcale nie szybciej niż w innych krajach.

Cóż, twoimi słowami. "Nie patrzmy na innych tylko na siebie". Wartym spostrzeżenia krajem są Węgry z ich premierem Orbanem. My słono zapłacimy za dług, chociażby prywatyzacją.

Prywatyzacja w ostatnich latach wcale nie zachodzi tak intensywnie, poza tym wiele z tych przedsiębiorstw zarobi dla państwa więcej dzięki podatkom.

I bardzo wielu ludzi, którzy nie mają już szans na zwykłym rynku pracy poleci na bruk.

I jaki to ma związek z Twoimi szasami na rynku pracy? Poza tym wydatki na ochronę zdrowia mimo wszystko wzrastają.

Odwracasz kota ogonem. To był argument do słów twoich "jest coraz lepiej" a nie moich szans na rynku pracy. Wydatki wzrastają na szpitale, a w ostatnim roku obcięto środki na szpitale o 10%.

Pytanie, dlaczego ci biedni nie podejmują realnych działań na rzecz przeskoczenia do wyższej klasy.

Znów odwracasz kota ogonem. Przecież dobrze zdajesz sobie sprawę, że nie ma takiej możliwości by każdy dał radę, i by dla każdego starczyło pracy, zasobów, itd...

Z czego ogromna rzesza tych bezrobotnych zarabia na lewo

Bo nie ma pracy, albo godzą się pracować za psi grosz (np. 500 zł miesięcznie), bo szef to skąpa kutwa, zdająca sobie sprawy że nie ma pracy na rynku. Skrzętnie to wykorzystują.

Z dobrym pracownikiem podpiszą taką umowę, żeby i on był zadowolony - ale oczywiście prościej jest zawsze równać w dół.

Nie podpiszą. Miałoby to prawo bytu, gdyby to dotyczyło takiego procenta jak bezrobocie, czyli do 15%. 40% to jednak patologia społeczna. Wynika to z pazerności wielu przedsiębiorców.

A ilu w ogóle próbowało z tym walczyć? Z samych odszkodowań mieliby dobrą kasę.

Ludzie boją się walczyć, czy w ogóle wychylać. Zbyt dobrze zdają sobie sprawę, że jak stracą pracę, to o kolejną będzie bardzo ciężko. Drugim aspektem jest fakt, że ludzi nie stać ani na prawników (na których stać przedsiębiorców) a prawa w sądach mają o wiele większe pracodawcy niż pracownicy. Coś w stylu "masz prawo ... zachować milczenie". Ciężko mi tutaj to wyrazić słowami, sam po prostu bylem kilka razy świadkiem takich sytuacji w tej kwestii, jak i innych dotyczących pracodawców, że włosy dęba stają.

I pewnie winny jest Tusk? :P

O_o Niesamowite. Ani razu nie skrytykowałem tutaj żadnego polityka. Ciekawe dlaczego to właśnie skojarzyłeś i napisałeś. W ten sposób. Daje do myślenia. O_o

Polacy zawsze na wszystko kochają narzekać, byle tylko nic nie robić :)

Wszystkiemu jesteśmy winni? To nie ja narobiłem długu publicznego, dlaczego spłacanie go ma się odbywać moim kosztem? Najłatwiej wszystko zrzucić na leniwy naród, który powinien pracować po 16 godzin na dobę a nie 8, obecnie już w naszych realiach koło 10. Skoro utrzymujemy armię urzędników, ich łapówkarstwo i nieudolność, hotelowe warunki dla więźniów, itd, itd, itd, to nic dziwnego że dług rośnie. Najłatwiej narzucić kolejny podatek na leniwego Kowalskiego, albo zabrać mu prawo do leczenia jak jest za drogie, opodatkować odsetki w banku, i co się jeszcze da. Moglibyśmy, np. jak Orban opodatkować Banki. Albo zracjonalizować liczbę urzędników (co by zwiększyło! :P bezrobocie, przynajmniej w pierwszym etapie).

Ale oczywiście robienie dzieci bez pomyślunku o przyszłości jest super?

Znów cynizm.

Robienie sobie 5 dzieci jest bez pomyślunku. Bez pomyślunku jest również system, w którym człowiek musi zamówić miejsce w przedszkolu dla 5 letniego dziecka, nim ono się urodzi. W tym momencie zaczynam się zastanawiać czy nie stawiasz znaku równości pomiędzy biedni ludzie a nie powinni mieć dzieci.

Aaa to już ich własny problem, że się zadłużyli... Jak to mawiają, "dobry zwyczaj: nie pożyczaj".

O_o

Lepiej by kradli by przeżyć? Też nie popieram zapożyczania się w bankach, i jak słowo, jeżeli nie będę zmuszony, to nigdy takiego kredytu nie wezmę, bo wiem czym to śmierdzi. Widzę jednak, że dużo jest ludzi (głównie starszych), którzy biorą bo im nie styka na żarcie i czynsz.

W kraju 40-milionowym, dodajmy. Jak spojrzysz na odsetek, nie jest aż tak znowu źle.

Szacunkowo dzieci u nas w kraju stanowią najmniejszą liczbę, jest ich może  ze 4 -5 milinów. Połowa, lub niemal połowa, powiedziałbym że to wcale nie jest dobry wynik. To bardzo zły wynik.

Ale ci uczący się najlepiej ciągle dostają kasę. Zresztą większość studentów i tak wybiera kierunki, po których realnuyh szans na pracę nie mają, więc brak stypendiów tylko im pomoże, bo skłoni ich do szukania realnych perspektyw.

To po co są te kierunki? Powinna być odgórna polityka zarządzania takimi sprawami. Młodzi ludzie, w tym bardzo młodzi, mają prawo być niesprecyzowani, głupi bądź nie wiedzieć. Ludzie starsi, doświadczeni, mądrzejsi już powinni zdawać sobie sprawę, i pokierować. Skoro da się niszczyć edukację i robić z młodych ludzi idiotów, indoktrynując ich i przekazując niepotrzebną wiedzę w szkołach, to da się i to odwrócić. Przykładem są testy maturalne w stylu  "co autor miał na myśli", albo "masz tak i tak napisać i nie waż się inaczej".

którzy świadomie wybrali dobre kierunki i przykładali się do pracy, w większości znaleźli dobrą pracę jeszcze w czasie studiów.

.

Właśnie dlatego tak ważne jest wykształcenie, które sprawi, że będziesz miał unikalne umiejętności, które przyniosą firmie zyski i sprawią, że to sama firma będzie chciała daną osobę zatrzymać.

Czy tylko ja widzę w tym propagandę?

 

2 rzeczy mikroosie:

1. w wielu sprawach masz rację, i dzięki za poradę z tym urzędem, bardzo prawdopodobne że zrobię sobie dzięki temu konkretny kurs, co mi bardzo pomoże w przyszłości ;)

2. po prostu mam dość twojego cynizmu, jeżeli nie zmienisz tonu na grzeczniejszy, bez sarkazmu, to nie odpiszę następnym razem.

 

 

@waldi

Zgadzam się w 100%.

 

 

@Mariusz

odpowiedź jest jedna: należy prowadzić do sytuacji, w której jest jak najwięcej pracy.

Mariuszu, zgadzam się z tobą całkowicie. Widzisz jednak, że prowadzi się dosłownie odwrotne działanie.

Bo im jest jej więcej, tym większy wybór ma pracownik i tym ostrzejsza konkurencja o pracownika.

Dokładnie!

Nie tak jak teraz, przebierają w ludziach jak w worku z kartoflami.

Dlatego też warunki wejścia na rynek powinny być jak najniższe, a zatem wszelkie formalności i obciążenia finansowe powinny być jak najmniejsze. Jednocześnie praca powinna być jak najmniej opodatkowana.

Sam widzisz co się dzieje, podatki się zwiększa. Ja jestem za tym żeby zwiększyć np. VAT do 30% nawet, ale całkowicie znieść podatek z pracownika i obowiązek ubezpieczenia.

Wówczas opłaca się tworzyć miejsca pracy, jest ich dużo, ludzie mają wybór, firmy muszą konkurować o pracowników. Innymi słowy - do wzrostu dobrobytu ludzi prowadzi wolny rynek.

Zarówno my, jak i poprzez całą tą #@*^%$ Unię, idziemy w odwrotnym kierunku, oni chcą jak najbardziej kontrolować, nie tylko rynek, ale wszystko. Jeszcze z 10 lat temu, przed wejściem do tego chorego tworu, było o wiele więcej pracy. jak byłem w gimnazjum, to zatrudniali nawet 16 latków jak był chętny do pracy i mógł dorobić szybko. Bo praca była i człowiek był do niej potrzebny. Teraz tego nie ma, bo chore przepisy "nakazują". Dopóki nie weszliśmy w to, była realna konkurencja, zdrowy rynek, dzisiaj eurodeputowany złodziej i leser, który siedzi za nasze pieniądze w Brukseli, dostanie od Nowaka w łapę i jednym przepisem zabije kilkaset firm małych będących konkurencją dla Nowaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
TO jest wina ludzi że nie ma dla nich pracy?

Przede wszystkim to jest wina ludzi, że nie zdobywają kwalifikacji, a potem siedzą na tyłku i biadolą.

Ja nie mówię o świetnej pracy. Ja mówię o pracy w ogóle.

Nie przesadzaj. Mamy bezrobocie na poziomie ok. 12%, przy czym ogromna część z tych 12% świadomie nie chce mieć pracy i wcale jej nie szuka, nie jest gotowa dojeżdżać więcej niż parę kilometrów itd. Poza tym powtarzam jeszcze raz: osoby wykwalifikowane znajdą pracę zawsze, tylko to niestety wymaga pracowitości...

To po kiego jest pozwolenie na takie kierunki?

Jak to dlaczego? Bo to jest rynek. A skoro jest rynek, to nie ma podaży bez popytu. Dalej sam wyciągnij wnioski :)

Żadnych reform się nie robi w kierunku by to zmienić.

Ale po co? Ludzie wybrali taką władzę, która nie zapowiadała żadnych większych zmian, więc najwidoczniej odpowiadała im taka propozycja :P Choć i tak przyznać trzeba, że obecna minister wprowadziła kilka korzystnych zmian (ot choćby bardziej restrykcyjne kontrole na uczelniach, stworzenie statusu kierunku zamawianego itd. - fajnie byłoby jeszcze, gdyby udało się jej zlikwidować habilitację).

Człowiek 18 letni idący na studia rzadko kiedy wie czego chce.

Ale jednocześnie zawsze będzie pierwszy do wymądrzania się, jaki jest dorosły i dojrzały :)

Nie ma żadnego przygotowania, pomocy dla młodych, czy nakreślania predyspozycji, do tego, co powinien lub mógłby robić.

No ba, i wszyscy mają skakać wokół niego i podsuwać mu propozycje? A może tak sam by się zainteresował, odwiedzał dni otwarte szkół, pojeździł po firmach? Naprawdę da się, tylko to ludzie nie są nauczeni dbania o siebie.

Oczywiście że nie byłem wybitnie dobry. Jak przychodząc na staż do pierwszej pracy można być wybitnie dobrym, nie mając doświadczenia w danym zawodzie? O_o

Nie musisz, ale wystarczy, że szybko się uczysz. Jak dasz przełożonemu sygnał, że jesteś w stanie wszystko szybko i bezboleśnie opanować, będzie miał z Ciebie podwójną korzyść: wie, że warto zainwestować w Ciebie czas, a do tego będzie wiedział, że jesteś wolny od złych (jego zdaniem) nawyków z poprzedniej pracy i będzie mógł Ciebie ukształtować od zera.

BY stać się takim, potrzebne jest doświadczenie.

Więc dlaczego nie odbyłeś żadnych praktyk w zawodzie w czasie studiów?

Mam pracę wyobraź sobie ;) Bo się wykazałem pracując kilka dni z kimś innym.

No widzisz? A więc da się.

Powiem tak:

1. większość z tego pewnie bym zrozumiał, choć na pewno nie wszystko.

Więc trzeba było spróbować :P

2. wysłałeś mi link do jakiejś strony, do żadnych konkretnych badań czy obrazka ect.

Napisałem Tobie, jakich prac możesz szukać ;) To nie było trudne.

3. To jest polska strona. W języku polskim. Czytający to Polacy, często są nieznający angielskiego. I nie muszą.

No ba, najlepiej jeszcze wybudujmy mury wzdłuż granic, zablokujmy dostęp do Internetu i zacznijmy jeść rękami ;) Otóż bardzo mi przykro, Tomku, ale świat idzie naprzód.

Skoro chcesz podać jakiś argument w rozmowie i jest z językiem angielskim, to go przetłumacz.

Mam inną propozycję, w zasadzie możesz nawet na tym zarobić. Otóż istnieje zapotrzebowanie na kompleksową bazę danych o publikacjach naukowych, która byłaby opracowana w języku polskim. Może chciałbyś ją stworzyć, bo taka baza NIE ISTNIEJE, więc nie mogę Tobie wkleić odpowiedniego linku?

Miałem nadzieje że obejdziesz się bez takich cynizmów, bez takiego

Ale dlaczego? Użyłeś tak kompletnie wydumanego argumentu, że trudno było potraktować go poważnie

Przynajmniej mieli edukacje na niskim poziomie, teraz jej mieć albo nie będą w ogóle, albo będą dojeżdżać 50km.

Błagam, przestań wygadywać bzdury, bo akurat transport do szkół zapewniają gminy (albo powiaty, nie pamiętam teraz dokładnie).

To, że dzisiejszą dziurę budżetową łata się pieniędzmi z OFE.

Czyli w zasadzie to oznacza, że to był czyn stymulujący dla dzisiejszej gospodarki. Więc tak naprawdę gdyby nie to, dziś byłoby jeszcze gorzej. Oczywiście, że była to decyzja skandaliczna, ale ten argument w tym momencie po prostu nie pasuje do dyskusji.

Wartym spostrzeżenia krajem są Węgry z ich premierem Orbanem.

No to patrzymy na innych czy nie? ;)

My słono zapłacimy za dług, chociażby prywatyzacją.

To jest akurat jedna z najlepszych decyzji, jakie można podjąć w odniesieniu do starych, niewydolnych państwowych molochów ;) Nie przypomnę sobie przykładu ani jednej firmy, która po prywatyzacji funkcjonowałaby gorzej niż przed nią.

I bardzo wielu ludzi, którzy nie mają już szans na zwykłym rynku pracy poleci na bruk.

Czy próbujesz mi przez to zasugerować, że mam utrzymywać bandę nierobów zbyt głupich na to, żeby wziąć się do uczciwej i sumiennej pracy? Chyba raczysz żartować ;)

Znów odwracasz kota ogonem. Przecież dobrze zdajesz sobie sprawę, że nie ma takiej możliwości by każdy dał radę, i by dla każdego starczyło pracy, zasobów, itd...

Proszę, przestań chrzanić :) są szkolenia z urzędów pracy (na które często brakuje chętnych), jest możliwość uczenia się języków za darmo (choćby przez Internet, który w tym momencie jest dostępny w praktycznie każdej bibliotece, a ta jest z kolei w każdej gminie), są doradcy w urzędach pracy itd. To są drobiazgi, ale są bardzo istotne.

 

A zasobów jak najbardziej wystarczy - im bardziej wykwalifikowani i konkurencyjni będą nasi pracownicy, tym więce będzie inwestycji i nowych miejsc pracy.

Bo nie ma pracy, albo godzą się pracować za psi grosz (np. 500 zł miesięcznie)

No tak, w końcu lepiej nie mieć nic i biadolić. Tak się głupio składa, że  na studiach przez pewien czas pracowałem nawet za mniej (choć też w mniejszym wymiarze godzin, to fakt), ale przynajmniej nie szukałem byle powodu, żeby siedzieć na tyłku i marudzić. Przynajmniej miałem pieniądze na utrzymanie i spokojniejszą głowę, żeby szukać pracy.

Nie podpiszą. Miałoby to prawo bytu, gdyby to dotyczyło takiego procenta jak bezrobocie, czyli do 15%. 40% to jednak patologia społeczna.

A ja Tobie powtarzam jeszcze raz: bądź lepszy, a firmie zacznie się opłacać! Poza tym wracam jeszcze raz do tematu stażystów w lokalnej GW, który poruszyłem wcześniej. Jeśli np. na staż dziennikarski wpychają się kretyni niezdolni do złożenia zdania w języku polskim, to czemu tu się dziwić, że nie zostają przyjęci na dłużej?!

Ludzie boją się walczyć, czy w ogóle wychylać.

Boją się też kształcić, rozwijać, szukać szans... Ale to jest niestety wyłącznie ich problem.

prawa w sądach mają o wiele większe pracodawcy niż pracownicy.

Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wygląda polskie prawo pracy. Poza tym istnieją różnego rodzaju rzecznicy, fundacje itd. Ale znów: trzeba by było zainteresować się tematem...

To nie ja narobiłem długu publicznego

Ale to naród wybrał władzę, która go narobiła

Najłatwiej wszystko zrzucić na leniwy naród, który powinien pracować po 16 godzin na dobę a nie 8, obecnie już w naszych realiach koło 10.

Jeżeli Twoim zdaniem efektywność pracy to jedynie liczba przepracowanych godzin, to być może tu jest właśnie problem...

łapówkarstwo

O, ten argument po prostu kocham :D Ile znasz POTWIERDZONYCH przypadków korupcji ze swojego otoczenia w ostatnim roku? Ale konkretnie, liczbę poproszę :)

Najłatwiej narzucić kolejny podatek na leniwego Kowalskiego

Przypominam jeszcze raz, że podatek nałożyła legalnie wybrana przez naród władza.

Robienie sobie 5 dzieci jest bez pomyślunku. Bez pomyślunku jest również system, w którym człowiek musi zamówić miejsce w przedszkolu dla 5 letniego dziecka, nim ono się urodzi.

Tutaj akurat minister edukacji niemal od początku kadencji walczy o wprowadzenie stosownych zmian, ale dziękować za opóźnienie możesz przede wszystkim związkom zawodowym. A skoro już o związkach mowa, to są one idealnym przykładem na to, że prawo pracy wcale nie sprzyja przedsiębiorcom.

W tym momencie zaczynam się zastanawiać czy nie stawiasz znaku równości pomiędzy biedni ludzie a nie powinni mieć dzieci.O_o

Nie powinni mieć dzieci ci, którzy wiedzą, że nie będą w stanie ich utrzymać. To chyba logiczne.

Lepiej by kradli by przeżyć?

Tego nie napisałem. Ale zapożyczanie się jest żadnym rozwiązaniem.

To po co są te kierunki? Powinna być odgórna polityka zarządzania takimi sprawami.

Ale dlaczego? Ogromna liczba tych miejsc jest na uczelniach prywatnych. Jeśli ludzie chcą za nie płacić, to niech płacą, skoro im to odpowiada :)

Młodzi ludzie, w tym bardzo młodzi, mają prawo być niesprecyzowani, głupi bądź nie wiedzieć.

Wprost przciwnie. Osoba 18-letnia jest już osobą dorosłą i powinna być osobą dojrzałą i odpowiedzialną.

Ludzie starsi, doświadczeni, mądrzejsi już powinni zdawać sobie sprawę, i pokierować.

Tutaj zgoda. Pytanie brzmi jednak, ilu tych 18-latków faktycznie zapyta albo posłucha rad?

Przykładem są testy maturalne w stylu  "co autor miał na myśli"

Skoro nawet takich polska młodzież masowo nie zdaje, to strach pomyśleć, co by było na maturze w starym stylu... Zwróć też uwagę, że do zdania nowej matury z większości przedmiotów wystarczy w zasadzie umiejętność czytania ze zrozumieniem - jeżeli nawet z tym ludzie sobie nie radzą, to chyba jest gdzieś problem, i to raczej nie ze zbyt trudną maturą...

albo "masz tak i tak napisać i nie waż się inaczej"

Bardzo mi przykro, od paru lat są już wyraźne przepisy, które pozwalają modyfikować klucz i traktować odpowiedzi ze znaczną tolerancją.

..Czy tylko ja widzę w tym propagandę?

Mówienie "nie kładź się na torach kolejowych" albo "zakładaj czapkę przy -20 stopniach" to też propaganda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim to jest wina ludzi, że nie zdobywają kwalifikacji, a potem siedzą na tyłku i biadolą.

Jakie kwalifikacje dodatkowe proponujesz kobiecie po 50-tce, byłej sprzątaczce/woźnej/krawcowej itp?

Może ma być księgową, informatykiem, operatorem koparki? Niech wszyscy zaczną zdobywać kwalifikacje... pytanie czy to pomoże skoro NIE MA pracy? Dalej będzie 10 osób na jedno stanowisko tylko, że będzie 10 "wykwalifikowanych osób", ale i tak miejsce jest tylko JEDNO i pozostanie 9 "wykwalifikowanych bezrobotnych", którym powiesz "rozwijaj się", zrobią kolejny kurs i znowu załapie się tylko 1 osoba z 10... a czas leci

Nie przesadzaj. Mamy bezrobocie na poziomie ok. 12%, przy czym ogromna część z tych 12% świadomie nie chce mieć pracy i wcale jej nie szuka, nie jest gotowa dojeżdżać więcej niż parę kilometrów itd. Poza tym powtarzam jeszcze raz: osoby wykwalifikowane znajdą pracę zawsze, tylko to niestety wymaga pracowitości...

Proszę o sprecyzowanie "ogromna część". Jakieś badania, jak prowadzone itp.? Ostatnio był art. w metrze o tym, jak starego kolesia wysyłali z PUPu na szkolenia i do firm, gdzie np. szukali tylko... kobiet! Tj. właśnie pomoc PUP.

Co do "osoby wykwalifikowane znajdą pracę zawsze" - patrz wyżej.

Jak to dlaczego? Bo to jest rynek. A skoro jest rynek, to nie ma podaży bez popytu. Dalej sam wyciągnij wnioski :)

Tu się zgadzam, nie można tego regulować, NIKT nie wie tak naprawdę co będzie potrzebne, a każdy ma prawo uczyć się tego czego chce/mu się podoba/itd itp.

Ale po co? Ludzie wybrali taką władzę, która nie zapowiadała żadnych większych zmian, więc najwidoczniej odpowiadała im taka propozycja :P ... obecna minister wprowadziła kilka korzystnych zmian...

Nie wybrali tej władzy tylko głosowali przeciwko innej, co było zresztą głupotą, a dodatkowo zostali delikatnie mówiąc zmanipulowani (szczególnie ci młodzi).

Pani minister zrobiła też sporo złego, kto ma dzieci w wieku szkolnym to wie.

Ale jednocześnie zawsze będzie pierwszy do wymądrzania się, jaki jest dorosły i dojrzały :)

Dokładnie, do tej pory kilka pokoleń tak wybierało i było ok, teraz nagle wszyscy tacy "niesamodzielni", ale wiesz mikroos, to też i nie ich wina, tak zostali wychowani, pokolenie pierestrojki, nowej mody w psychologii i efekt naszych czasów, gdzie dziecko może więcej niż rodzic, a rodzic może więcej niż szkoła...

Błagam, przestań wygadywać bzdury, bo akurat transport do szkół zapewniają gminy (albo powiaty, nie pamiętam teraz dokładnie).

mikroos, nie masz dzieci, prawda? ;)

Cóż z tego, że jest transport, wyślij dziecko 20km (to nie jest rzadkość), to sam czas dojazdu to ile? Ile on wynosi w zimie (skoro nie ma szkoły to i kolejność odśnieżania drogi do takiej miejscowości pewnie jest nieciekawa)?

Twój argument, że był tam kiepski poziom jest z d. wzięty. To trzeba było podnieść ten poziom, a nie zamykać szkoły, prawdą jest, że powodem była tylko i wyłącznie KASA, a nie poziom.

"Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodzieży chowanie" - zamykanie tych szkół tj. utrudnienie w dostępnie do edukacji.

Czyli w zasadzie to oznacza, że to był czyn stymulujący dla dzisiejszej gospodarki. Więc tak naprawdę gdyby nie to, dziś byłoby jeszcze gorzej. Oczywiście, że była to decyzja skandaliczna, ale ten argument w tym momencie po prostu nie pasuje do dyskusji.

Hahaha! Rozbawiłeś mnie:) Czynem stymulującym było to co zrobiła ta "niedobra", poprzednia władza: obniżenie podatków, obniżenie kosztów pracy (po obu stronach) itd. Ale przecież potem nagle się okazało, że obniżanie podatków jest BE! (tylko dlatego, że to nie "ta" władza je obniżyła).

Jak napisał Mariusz, potrzeba jest więcej pracy, a więcej pracy bierze się ze zmniejszania danin, a nie zwiększania.

No to patrzymy na innych czy nie? :P

Patrzymy, bo jednak można. Tam jak Orban nałożył podatki na banki to straszyli jak to biznes będzie uciekał itp. bzdury... i jakoś zostali wszyscy. A tu dalej papka medialna, jak to "musimy" podnosić podatki itp.

To jest akurat jedna z najlepszych decyzji, jakie można podjąć w odniesieniu do starych, niewydolnych państwowych molochów ;) Nie przypomnę sobie przykładu ani jednej firmy, która po prywatyzacji funkcjonowałaby gorzej niż przed nią.

Znowu mnie rozśmieszasz:) Dobra jest tu definicja JKM: "Gdyby rząd V Republiki Francuskiej wykupił wszystkie państwowe firmy w Polsce – rząd III Rzeczypospolitej Polskiej wykupił wszystkie państwowe firmy we Francji – to w obydwu krajach dokonałaby się całkowita prywatyzacja! Taka jest oficjalna interpretacja Ministerstwa Skarbu. " ;)

I to jest prawda! Pierwszy z brzegu przykład to TP S.A. Któraś ze spółek energetycznych w PL też jest własnością rządu Norwegii. Banki, kolej... Czyli gdzieś indziej można, ale u nas "państwowe" nie może być?

Proszę, przestań chrzanić ;) są szkolenia z urzędów pracy (na które często brakuje chętnych), jest możliwość uczenia się języków za darmo (choćby przez Internet, który w tym momencie jest dostępny w praktycznie każdej bibliotece, a ta jest z kolei w każdej gminie), są doradcy w urzędach pracy itd. To są drobiazgi, ale są bardzo istotne.

mikroos, nie masz zielonego pojęcia o przydatności PUPów. Szkolenia w internecie... owszem, ale ilu osobom to pomoże skoro nie ma pracy? Patrz pierwszy akapit.

Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wygląda polskie prawo pracy. Poza tym istnieją różnego rodzaju rzecznicy, fundacje itd. Ale znów: trzeba by było zainteresować się tematem...

Autorytatywnie stwierdzam, że mikroos nigdy nie był w polskim sądzie ;)

Przypominam, że a) musisz się liczyć z tym, że stracisz pracę, a proces może trwać lata (polecam zapoznać się z tematem), ;) z reguły jest to pyrrusowe zwycięstwo w postaci odszkodowania (zaległa płaca plus ustawowe = nędzne odsetki i nakaz ponownego przyjęcia do pracy, po którym nie jesteś chroniony przed zwolnieniem np. za miesiąc. Trzeba mieć sporo odwagi i żadnych zobowiązań (rodzina, kredyty) żeby się zdecydować na taki krok. Owszem, można poszukać innej pracy, ale rozmawiamy właśnie o tym, że jej nie ma.

Ale to naród wybrał władzę, która go narobiła

Naród g. wybrał. Dopóki nie będzie jednomandatowych okręgów, referendów itp. spraw to ten "Naród" ma g. do gadania. PO zdaje się obiecywała jednomandatowe okręgi, kryzys w tym nie przeszkadza,a jakoś dalej nie ma... rządzą samodzielnie, swój Prezydent od roku i nic...

Przypominam jeszcze raz, że podatek nałożyła legalnie wybrana przez naród władza.

Legalnie wybrana nie oznacza, że to jest dobra władza i podejmuje słuszne decyzje, ją właśnie krytykujemy (chociaż ostatnio grozi za to sąd - też dobry wskaźnik demokracji).

Tutaj akurat minister edukacji niemal od początku kadencji walczy o wprowadzenie stosownych zmian, ale dziękować za opóźnienie możesz przede wszystkim związkom zawodowym. A skoro już o związkach mowa, to są one idealnym przykładem na to, że prawo pracy wcale nie sprzyja przedsiębiorcom.

Czyli jakiś zmian i z kim walczy? Które związki zawodowe sprzeciwiają się zwiększeniu liczby przedszkoli?

Co do prawa pracy, to zgadzam się, związki zawodowe są zbytnio uprzywilejowane, ale tak samo jest na zachodzie i tam władza jakoś sobie radzi (przez negocjacje), a u nas całe zło to "związki" (czyli krzykacze, pieniacze, nieroby... i co tam jeszcze).

Nie powinni mieć dzieci ci, którzy wiedzą, że nie będą w stanie ich utrzymać. To chyba logiczne.

Teraz mało kogo stać na dzieci, i co, powiesz, że to ok? Rozumiem, że polityki prorodzinnej nie powinno być? Ja powiem ok, ale moje dzieci będą pracować tylko na mnie, nie masz swoich, masz problem (zwłaszcza, że przyzwalasz na grabież kasy z OFE).

Tego nie napisałem. Ale zapożyczanie się jest żadnym rozwiązaniem.

Daj inne, chętnie będę propagował tę cenną wiedzę jak spotkam kogoś potrzebującego...

Ale dlaczego?... Wprost przciwnie. Osoba 18-letnia jest już osobą dorosłą i powinna być osobą dojrzałą i odpowiedzialną.... jeżeli nawet z tym ludzie sobie nie radzą, to chyba jest gdzieś problem, i to raczej nie ze zbyt trudną maturą...

Mikroos, ale to też nie ich wina, że mają z tym problem, tylko właśnie brak odpowiedniej (trudniejszej) reformy edukacji. Oni zostali, na ich i nasze nieszczęście tak wychowani i nauczenie (a właściwie to nie nauczeni). Matura w obecnym kształcie to kpina i powinna zostać zastąpiona starą wersją. "Wkuwanie" to też był trening mózgu i pamięci i jakoś ludzie sprzed cudownych, a'la zachodnich reform "na myślenie i rozwiązywanie problemów" porobili kariery choćby i na zachodzie, czytają ze zrozumieniem, potrafią myśleć i rozwiązywać problemy. Także to też nie ich wina, a braku odpowiedniego kształcenia. Teraz nie trzeba czytać nawet streszczenia (!!!) przed maturą, bo cały tekst jest podany! Zeszłoroczną maturę z matmy zrobiliśmy w biurze w pamięci(!) bez pomyłki, bez podanych wzorów (oj, to wkuwanie) w mniej niż 30 min. i to ładnych kilka lat po skończeniu studiów (czyli kilkanaście po maturze)!

 

Do tej pory każdy decydował w tym wieku Tomek, przykro mi.

Bardzo mi przykro, od paru lat są już wyraźne przepisy, które pozwalają modyfikować klucz i traktować odpowiedzi ze znaczną tolerancją.

I cóż z tego, skoro przez 10 lat uczyli się bzdur bez wymagań?

 

I jeśli chodzi o politykę mikroos, to tak, tj. wina tego rządu, który przez 4 lata większości i przez półtora roku z własnym Prezydentem zrobił albo niewiele, albo pogorszył sytuację. I nie mów, że to nie tylko ich wina, bo poprzednie rządy zostały rozliczone podczas poprzednich wyborów, teraz czas na nich.

 

radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie kwalifikacje dodatkowe proponujesz kobiecie po 50-tce, byłej sprzątaczce/woźnej/krawcowej itp?

Może ma być księgową, informatykiem, operatorem koparki? Niech wszyscy zaczną zdobywać kwalifikacje... pytanie czy to pomoże skoro NIE MA pracy? Dalej będzie 10 osób na jedno stanowisko tylko, że będzie 10 "wykwalifikowanych osób", ale i tak miejsce jest tylko JEDNO i pozostanie 9 "wykwalifikowanych bezrobotnych", którym powiesz "rozwijaj się", zrobią kolejny kurs i znowu załapie się tylko 1 osoba z 10... a czas leci

 

Jakby się wykwalifikowały to by utworzyły nowe stanowiska pracy. Z drugiej strony w tym wieku nielicznym jest dane to osiągnąć.

 

Nie wybrali tej władzy tylko głosowali przeciwko innej, co było zresztą głupotą, a dodatkowo zostali delikatnie mówiąc zmanipulowani (szczególnie ci młodzi).

Pani minister zrobiła też sporo złego, kto ma dzieci w wieku szkolnym to wie.

 

Co przez to rozumiesz, bo ja w rządzie widzę koryto i 3 partie robiące to samo, czyli g*wno. Jedyne czym się różnią to stopniem okradania społeczeństwa.

Starzy czy młodzi to nie ważne, zobaczysz że większość głosujących wybierze jedną z obecnie zasiadających partii w sejmie. Co najciekawsze wszyscy byli u władzy i jedna z nich wygra dzięki manipulacji, bo kowalski nie ma własnego zdania.

Województwo polskie jest zidiociałe.

 

Hahaha! Rozbawiłeś mnie:) Czynem stymulującym było to co zrobiła ta "niedobra", poprzednia władza: obniżenie podatków, obniżenie kosztów pracy (po obu stronach) itd. Ale przecież potem nagle się okazało, że obniżanie podatków jest BE! (tylko dlatego, że to nie "ta" władza je obniżyła).

Jak napisał Mariusz, potrzeba jest więcej pracy, a więcej pracy bierze się ze zmniejszania danin, a nie zwiększania.

Raczysz sobie kpić.

Nie mówimy tu o nasiusianiu do oceanu tylko drastycznym obniżeniu podatków, czyli zlikwidowaniu co poniektórych, np. dochodowego.

 

mikroos, nie masz zielonego pojęcia o przydatności PUPów. Szkolenia w internecie... owszem, ale ilu osobom to pomoże skoro nie ma pracy? Patrz pierwszy akapit.

Masz rację, ale nie do końca, niektóre oferty pracy wiszą tygodniami a poszukujących pracy osób, które przychodzą do PUPy jest niewielu. Widzę to po znajomych jak stękają, że nie ma roboty. Pierwsze pytanie to, gdzie składałeś CV i czy byłeś w urzędzie. Zazwyczaj kończy się, a wiesz? Patrzyłem w internecie...

 

Autorytatywnie stwierdzam, że mikroos nigdy nie był w polskim sądzie

Przypominam, że a) musisz się liczyć z tym, że stracisz pracę, a proces może trwać lata (polecam zapoznać się z tematem), :P z reguły jest to pyrrusowe zwycięstwo w postaci odszkodowania (zaległa płaca plus ustawowe = nędzne odsetki i nakaz ponownego przyjęcia do pracy, po którym nie jesteś chroniony przed zwolnieniem np. za miesiąc. Trzeba mieć sporo odwagi i żadnych zobowiązań (rodzina, kredyty) żeby się zdecydować na taki krok. Owszem, można poszukać innej pracy, ale rozmawiamy właśnie o tym, że jej nie ma.

 

Widocznie ma prawnika :)

 

Naród g. wybrał. Dopóki nie będzie jednomandatowych okręgów, referendów itp. spraw to ten "Naród" ma g. do gadania. PO zdaje się obiecywała jednomandatowe okręgi, kryzys w tym nie przeszkadza,a jakoś dalej nie ma... rządzą samodzielnie, swój Prezydent od roku i nic...

Naród ma dużo do powiedzenia tylko jak przy wyborach odpalą słynne sondaże, innych nie dopuszczą do głosu, mamią obietnicami to jak ma obywatel wybrać. Nie wybierze bo mu się nie chce tylko macha krzyżykiem na tego kto mu najwięcej naobiecuje. Czystej postaci manipulacja. Jakbym poszedł do pierwszej lepszej rodziny i spytał o przeszłość partii, polityka, albo choćby ich programu wyborczego to ani be, ani me, ani kukuryku.

 

Jak podpisuję umowę to ją czytam i analizuję na miarę swoich możliwości, w razie czego konsultuję poradzam się u znajomych ogarniętych w temacie.

W Naszym wspaniałym województwie polskim nie będzie lepiej, bo się ludziom nie chce.

 

Ale dlaczego?... Wprost przciwnie. Osoba 18-letnia jest już osobą dorosłą i powinna być osobą dojrzałą i odpowiedzialną.... jeżeli nawet z tym ludzie sobie nie radzą, to chyba jest gdzieś problem, i to raczej nie ze zbyt trudną maturą...

Chyba się z choinki urwałeś. Człowiek to nie robot, każdy dorasta inaczej, w innym tempie a na jego osobowość decydujące znaczenie ma otoczenie.

 

Jak w prawie będzie napisane, że osoba 10-letnia jest dorosła to tak samo powiesz?

 

Mikroos, ale to też nie ich wina, że mają z tym problem, tylko właśnie brak odpowiedniej (trudniejszej) reformy edukacji. Oni zostali, na ich i nasze nieszczęście tak wychowani i nauczenie (a właściwie to nie nauczeni). Matura w obecnym kształcie to kpina i powinna zostać zastąpiona starą wersją. "Wkuwanie" to też był trening mózgu i pamięci i jakoś ludzie sprzed cudownych, a'la zachodnich reform "na myślenie i rozwiązywanie problemów" porobili kariery choćby i na zachodzie, czytają ze zrozumieniem, potrafią myśleć i rozwiązywać problemy. Także to też nie ich wina, a braku odpowiedniego kształcenia. Teraz nie trzeba czytać nawet streszczenia (!!!) przed maturą, bo cały tekst jest podany! Zeszłoroczną maturę z matmy zrobiliśmy w biurze w pamięci(!) bez pomyłki, bez podanych wzorów (oj, to wkuwanie) w mniej niż 30 min. i to ładnych kilka lat po skończeniu studiów (czyli kilkanaście po maturze)!

 

Zgoda, choć i tak jest jeszcze dobrze, ponieważ z pokolenia na pokolenie poziom kształcenia znacznie spada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@radar,

kawał solidnej roboty, aby wykazać że mikroos nie ma racji.

No ale przecież on MA prace !!!

czyli dobre rady z jego drogi życiowej (swoją drogą truizmy), którymi raczył Tomka, w jego wypadku okazały się skuteczne.

 

Dobrej pracy (minimum starań,maksimum kasy) dla wszystkich nie ma i nigdy nie będzie (aby cała ludzkość osiągnęła stopę życiową USA, potrzeba zasobów energetyczno-surowcowych wielkości 7 globów ziemskich. Dla poziomu Polaków, wystarczą "tylko" 3 Ziemie).

Walka o byt (pracę) trwa nadal, a  proces ten (w naszym kręgu cywilizacyjnym) skutecznie stymuluje ewolucję człowieka, promując cechy intelektualno-charakterologiczne (np zaradność).Tu jestem cyniczny, ale taka prawda, jakie życie.

A moja dobra rada w tym temacie (bez narzekania na politykę państwa,przedsiębiorców,poziom szkolnictwa)?:

myśl i szukaj, a znajdziesz.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jakie kwalifikacje dodatkowe proponujesz kobiecie po 50-tce, byłej sprzątaczce/woźnej/krawcowej itp?

Mam w sąsiedztwie przykład krawcowej, która wyleciała z dużej firmy, po czym założyła prywatny zakład i wyspecjalizowała się w szyciu strojów i wystrojów na rekonstrukcje historyczne. Ma się nienajgorzej, ma pracę i wystarcza jej na wszystko. Na całe szczęście wiek 50+ nie oznacza jeszcze niedołęstwa, ale musi w to uwierzyć zarówno sama osoba zainteresowana, jak i społeczeństwo.

Niech wszyscy zaczną zdobywać kwalifikacje... pytanie czy to pomoże skoro NIE MA pracy?

Pomyśl o tym inaczej: wzrost kwalifikacji społeczeństwa spowoduje, że miejsca pracy powstaną, bo kraj/miasto/województwo stanie się atrakcyjnym terenem do inwestycji. Myślisz, że dlaczego taki Poznań czy Warszawa to miejsca o niskim bezrobociu - bo mają koziołki albo syrenkę?

Proszę o sprecyzowanie "ogromna część". Jakieś badania, jak prowadzone itp.?

http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/prawie-polowa-bezrobotnych-nie-szuka-pracy

Ostatnio był art. w metrze o tym, jak starego kolesia wysyłali z PUPu na szkolenia i do firm, gdzie np. szukali tylko... kobiet! Tj. właśnie pomoc PUP.

To jest pojedynczy przykład, równie dobrze może to być wynik głupiego czeskiego błędu urzędnika.

Co do "osoby wykwalifikowane znajdą pracę zawsze" - patrz wyżej.

I wzajemnie.

Nie wybrali tej władzy tylko głosowali przeciwko innej, co było zresztą głupotą, a dodatkowo zostali delikatnie mówiąc zmanipulowani (szczególnie ci młodzi).

No tak, wszędzie źli oszuści... a może czas spojrzeć na społeczeństwo, które nie ma zielonego pojęcia choćby na temat przepisów Konstytucji RP i tak naprawdę nie odróżnia prawicy od lewicy? Ale oczywiście źli są tylko politycy, bo oszukują i kłamią, a naród, który od ponad 20 lat wybiera jak banda kretynów i nawet nie próbuje spojrzeć na alternatywy, winny nie jest?

Dokładnie, do tej pory kilka pokoleń tak wybierało i było ok, teraz nagle wszyscy tacy "niesamodzielni", ale wiesz mikroos, to też i nie ich wina, tak zostali wychowani, pokolenie pierestrojki

Ile jeszcze będziemy się zasłaniali tą pieriestrojką? Moi rodzice też się wychowali w tych warunkach, podobnie jak cała moja rodzina (i większość nie była przy tym specjalnie wykształcona), a mimo to nauczono ich pracowitości i dziś rodzina jakoś sobie radzi. Może czas przestać szukać winnych wszędzie dookoła, skoro minęło ponad 20 lat?

mikroos, nie masz dzieci, prawda? :)

Cóż z tego, że jest transport, wyślij dziecko 20km (to nie jest rzadkość), to sam czas dojazdu to ile?

Tu niestety muszę Ciebie zaskoczyć, bo sam byłem takim dojeżdżającym dzieckiem od 5. klasy podstawówki.

Twój argument, że był tam kiepski poziom jest z d. wzięty. To trzeba było podnieść ten poziom, a nie zamykać szkoły, prawdą jest, że powodem była tylko i wyłącznie KASA, a nie poziom.

Jasne, i dlatego trzeba "inwestować" (czytaj: topić pieniądze) w wiejskie szkoły dla 30 dzieciaków? Czy zdajesz sobie sprawę, że choćby mnóstwo siedzib takich szkół wymagało ocieplenia budynku albo wymiany okien, a wykonanie takich usług kosztuje minimum kilkadziesiąt tysięcy? Rozumiem chwytliwe hasło, że wiedza jest bezcenna, ale zachowajmy umiar i rozsądek w tym twierdzeniu, bo budżet z gumy nie jest.

Czynem stymulującym było to co zrobiła ta "niedobra", poprzednia władza: obniżenie podatków, obniżenie kosztów pracy (po obu stronach) itd.

Ale, ale. Ja nie napisałem, że zabranie kasy OFE było dobre. Napisałem wyraźnie, że choć decyzja była kretyńska i karygodna, to chwilowo, krótkowzrocznie i doraźnie był to gest stymulujący.

Jak napisał Mariusz, potrzeba jest więcej pracy, a więcej pracy bierze się ze zmniejszania danin, a nie zwiększania.

Tu pełna zgoda, ale nie widzę sprzeczności.

Dobra jest tu definicja JKM: "Gdyby rząd V Republiki Francuskiej wykupił wszystkie państwowe firmy w Polsce – rząd III Rzeczypospolitej Polskiej wykupił wszystkie państwowe firmy we Francji – to w obydwu krajach dokonałaby się całkowita prywatyzacja! Taka jest oficjalna interpretacja Ministerstwa Skarbu. " :P

Szkoda, że zawsze mądry JKM (który tylko gadać potrafi, a za swoich czasów w polityce nie dokonał niczego) nie zauważa, że podane przykłady dotyczyły nie tyle przejęcia, co konsolidacji, a z pozycji dużego zawsze jest łatwiej operować na rynku.

 

Poza tym skoro już tak chwalisz JKM, to pamiętaj, że po jego ewentualnym dojściu do władzy jednym z pierwszych kroków byłoby zlikwidowanie tak ukochanych przez Ciebie szkół wiejskich.

kolej...

Operator zagraniczny przejął PKP?! o_O

nie masz zielonego pojęcia o przydatności PUPów. Szkolenia w internecie... owszem, ale ilu osobom to pomoże skoro nie ma pracy? Patrz pierwszy akapit.

Wzajemnie, odsyłam do początku :)

Autorytatywnie stwierdzam, że mikroos nigdy nie był w polskim sądzie ;)

Oj, mógłbyś się zdziwić :P

Przypominam, że a) musisz się liczyć z tym, że stracisz pracę

A jak jesteś dobry, to znajdziesz nową.

proces może trwać lata (polecam zapoznać się z tematem)

To fakt, to ciągle jest problem. Ale to nie oznacza, że nie warto walczyć o swoje.

z reguły jest to pyrrusowe zwycięstwo w postaci odszkodowania (zaległa płaca plus ustawowe = nędzne odsetki i nakaz ponownego przyjęcia do pracy, po którym nie jesteś chroniony przed zwolnieniem np. za miesiąc.

Wszystko zależy od charakteru pozwu, bo wygrać można bardzo solidne pieniądze, wyliczone np. na podstawie utraconych lat rozwoju zawodowego, "dziury" w CV itd. I to są realne sytuacje, bo znam takie przypadki ze swojego otoczenia.

Naród g. wybrał. Dopóki nie będzie jednomandatowych okręgów, referendów itp. spraw to ten "Naród" ma g. do gadania.

Wiesz co, też się tym pomysłem zachwycałem, ale powiem Tobie, że zaczynam się z tego leczyć (choć nie ukrywam, że jestem w kropce i na ten moment nie czuję się jeszcze gotowy na szerszą dyskusję). Polecam zacząć od tych linków: http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,9983798,_Okregi_jednomandatowe_to_blad__Wykosza_niezaleznych.html, http://wyborcza.pl/1,75478,9988619,Prof__Markowski__Zle_jednomandatowe_okregi.html . Ale to naprawdę off-topic.

[o PO] rządzą samodzielnie

To akurat nie jest prawda ;) Ale to też na marginesie - nie chciałbym schodzić teraz na tematy czysto polityczne, jeśli pozwolisz.

Legalnie wybrana nie oznacza, że to jest dobra władza i podejmuje słuszne decyzje

Ale wciąż jest legalnie wybrana i to naród oddał jej władzę, choć znał te twarze od lat. Gdyby to jeszcze byli ludzie nowi i nieznani, to bym się z Tobą zgodził, ale to przecież te same mordy od 20 lat ;)

Które związki zawodowe sprzeciwiają się zwiększeniu liczby przedszkoli?

Związki zawodowe sprzeciwciają się wcześniejszemu rozpoczęciu nauki przedszkolnej, a więc de facto chcą zmniejszenia liczby pięciolatków w przedszkolach.

związki zawodowe są zbytnio uprzywilejowane, ale tak samo jest na zachodzie i tam władza jakoś sobie radzi (przez negocjacje), a u nas całe zło to "związki" (czyli krzykacze, pieniacze, nieroby... i co tam jeszcze).

Tylko widzisz, na Zachodzie związki przeważnie są mimo wszystko nastawione na kooperację i mimo wszystko trzeba sobie szczerze powiedzieć, że np. francuski konduktor kolejowy, nawet jeśli na demonstracji stoi w pierwszym szeregu, w pociągu będzie dla pasażera uprzejmy, listonosz będzie donosił listy na czas itd. A u nas pierwsza w kolejce do strajków jest banda z przedsiębiorstw, które radzą sobie najgorzej: państwowych kopalń, poczty, kolei itd. (przykłady: http://nortus.pinger.pl/m/2169926/pensja-zwiazkowca-w-kghm-to-22-tysiace-plus-dodatki-a-jak-wyglada-kopalnia-to-juz-chyba-dawno-zapomnieli-, http://biznes.newsweek.pl/niebezpieczne-zwiazki--zawodowe,77120,4,1.html ). I tu widzę największy problem.

Teraz mało kogo stać na dzieci, i co, powiesz, że to ok?

Tego nigdzie nie napisałem.

Rozumiem, że polityki prorodzinnej nie powinno być?

Tego też nie. Ale jednocześnie nie uważam, żeby osoba powinna się decydować na dziecko, gdy wie, że nie będzie jej stać na jego utrzymanie.

moje dzieci będą pracować tylko na mnie, nie masz swoich, masz problem

Ależ ja to w pełni popieram! A mówiąc jeszcze dokładniej, dawno wprowadziłem to w życie i odkładam na swoją przyszłość.

(zwłaszcza, że przyzwalasz na grabież kasy z OFE)

Daj sobie siana, bo nigdzie tak nie napisałem ;)

Daj inne, chętnie będę propagował tę cenną wiedzę jak spotkam kogoś potrzebującego...

Proponuję (ale to raczej w skali społeczeństwa, zgadzam się) mniej kasy na mendę z Torunia i na łażenie po lekarzach dla zabicia nudy (bo niestety bardzo często tak to wygląda), a więcej na wzajemną pomoc. A jeśli pytasz o mnie osobiście, to ja osobiście prędzej bym żebrał niż się zapożyczał.

Mikroos, ale to też nie ich wina, że mają z tym problem, tylko właśnie brak odpowiedniej (trudniejszej) reformy edukacji.

Z tym zgodzę, chociaż tylko częściowo. Jestem produktem tej reformy (na dodatek pierwszego jej rocznika, kiedy za każdym razem do ostatniej nic nie wiedziałem), a mimo to jakoś sobie dałem radę. A wiesz, dlaczego? Bo miałem to szczęście wychować się w rodzinie, w której wiedza i rozwój były zawsze traktowane jak rzecz święta (i to pomimo tego, że moi rodzice nie należeli do elity intelektualnej narodu). Od najmłodszych lat byłem zachęcany do czytania, uczenia się świata, poznawania rzeczywistości... Tego nie da żadna szkoła, to trzeba po prostu wynieść z domu. A nawet jeśli nie wyniesiesz, to osoba np. 16-letnia powinna mieć już na tyle oleju w głowie i kontaktu ze światem dorosłych, żeby zobaczyć, że nauka ma sens. A jak zachowuje się typowy polski 16-latek, chyba nie trzeba mówić.

Matura w obecnym kształcie to kpina i powinna zostać zastąpiona starą wersją.

Z tym się nie zgodzę, bo mimo wszystko stawiam na umiejętność korzystania z wiedzy, niż na zakuwanie. Dane tabelaryczne są po to, żeby ich szukać w tabelach (tym bardziej w epoce Internetu), a kluczową umiejętnością jest rozumienie i przetwarzanie wiedzy. Ale faktem jest, że sama matura jest zła, a proces przygotowywania do niej jest jeszcze gorszy.

ludzie sprzed cudownych, a'la zachodnich reform "na myślenie i rozwiązywanie problemów" porobili kariery choćby i na zachodzie, czytają ze zrozumieniem, potrafią myśleć i rozwiązywać problemy.

Hmmm, znam paru naukowców po kilkuletnich stażach typu postdoc na czołowych amerykańskich uczelniach i wszyscy co do jednego wściekali się, że oni musieli kuć, a ich amerykańskich współpracowników uczono na studiach myśleć. Efekt był taki, że Polacy mogli co najwyżej zabłysnąć w towarzystwie, a Amerykanie sięgali do książek i zdobywali wiedzę w miarę potrzeb, ale doskonale radzili sobie z jej wykorzystaniem do rozwiązywania problemów, a więc byli bardziej skuteczni.

Teraz nie trzeba czytać nawet streszczenia (!!!) przed maturą, bo cały tekst jest podany!

Wiesz co, z dwojga złego wolę nie wiedzieć, kim był Wołodyjowski, niż nie umieć przeczytać ze zrozumieniem statystyk dotyczących bezrobocia w Polsce ;)

I jeśli chodzi o politykę mikroos, to tak, tj. wina tego rządu, który przez 4 lata większości i przez półtora roku z własnym Prezydentem zrobił albo niewiele, albo pogorszył sytuację. I nie mów, że to nie tylko ich wina, bo poprzednie rządy zostały rozliczone podczas poprzednich wyborów, teraz czas na nich.

Ależ ja nie napisałem nigdzie, że rząd jest bez winy. Mimo to zamachu stanu nie było (chociaż ekipa mendy z Torunia powie inaczej, bo przeca wybory były sfałszowane ;) ), więc rząd został wybrany legalnie przez naród. W jednym zgadzam się natomiast na pewno: przyszedł czas na rozliczenie, choć po sondażach wnioskuję, że naród nie nauczył się niczego przez 4 lata i wybierze tę samą władzę, na którą dziś psioczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@TrzyGrosze

No ale przecież on MA prace !!!

Prawda? Potwierdza się przysłowie, że syty głodnego nie zrozumie.

czyli dobre rady z jego drogi życiowej (swoją drogą truizmy), którymi raczył Tomka, w jego wypadku okazały się skuteczne.

;D

Wyjaśnijmy sobie kilka spraw:

1. Miałem (tak, czas przeszły) tą pracę jakby po znajomości, sam fakt tego czym raczył mnie mikroos nie miał wpływu. Ten chłopak który mnie polecił, polecił mnie dlatego że dwa tygodnie temu byłem z nim w delegacji, gdzie się zaprzyjaźnilismy cały czas gadając o d*pach :P

2. Pracowałem z nim całe dwa dni. Ciężka robota na budowie. Miałem być pomocnikiem elektryka, który że niby trafiał do tej pory tylko na zdegenerowaną, pijacką pomoc. Rzeczywistość okazała się nieco inna.

3. Płacił 10 zł per h. Pracowałem z nim, pomagałem na ile mogłem, już pierwszego dnia sam zakładałem przyciski przeciwpożarowe. Bez kitu starałem się, a po 11h pracy wracałem do domu ledwo żywy. Faktem jest że pracowałem dosyć wolno.

4. Drugiego dnia podczas obiadu stwierdził, że spodziewał się kogoś bardziej, jak to określił "technicznego", kto byłby w stanie wszystko ogarnąć jak jego by nie było, więc dziękuje mi za współpracę. Zarzucił mi tekstem: "Wiesz, ja potrzebuje kogoś, kto to wszystko ogarnia, a takich jak ty to ja mogę mieć na pęczki". Potem jeszcze jak z nim rozmawiałem, powiedział, że w zasadzie oczekuje ludzi którzy za niego, będą robić na jego firmę. Chciałby elektryka, któremu da 10 zł za godzinę pracy... w brudzie, pyle, bardzo męczącą.

5. Podobnych sytuacji miałem (a przynajmniej teraz sobie przypominam) dwie:

  a) Ze dwa lata temu pracowałem całe 2 tygodnie w Rossmanie, przyszedłem złożyć papiery. Babka, od razu mnie zaprosiła na zaplecze, powiedziała: "przyjdź (chyba jutro?) i zaczniesz pracować", bez żadnego wstępu. Wychodząc podeszła do niej pracownica i powiedziała: "Pani (jakaś tam, nie pamiętam), następny przyszedł". Za nią stał młody chłopak z cv. Ta się tylko cynicznie uśmiechnęła na zasadzie "kolejny!"

  ;) Pracowałem w Fundacji. Dopóki prezesowi nie odbiło. Przez 3 lata się poświęcaliśmy dla niego z kolegą. Potem jak coś robiłem za free, a dokładniej malowałem pale drewniane szkodliwym dla zdrowia środkiem, to potrafił mi wypomnieć: "Wiesz, (też nie pamiętam imienia kolesia, przyszedł, bo liczył na kasę, a był zawodowym malarzem), potrafi to szybciej zrobić, w zasadzie to mogę mieć o wiele lepszych od ciebie". Jeszcze nie raz na spotkaniach Fundacji (to było w momencie jak się pojawiali nowi ludzie), jak się kłóciliśmy o coś (co zazwyczaj sam zaczynał) z nim, to potrafił wypalić: "w zasadzie to ja znajdę 10 na jedno miejsce, ktoś bardzo chętnie przyjdzie na wasze miejsce". Przypominam że to było w tzw. "Fundacji".

6. Na pewno miałem więcej podobnych przeżyć których teraz nie pamiętam.

7. Chociaż wypłacił pieniądze, bo nieżadko teraz bywa to problemem dla wielu przedsiębiorców.

myśl i szukaj, a znajdziesz.

Im dłużej szukasz i ciągle się oszukujesz, tym mniej masz ochoty.

 

@mikroos

Przede wszystkim to jest wina ludzi, że nie zdobywają kwalifikacji, a potem siedzą na tyłku i biadolą.

To że nie ma pracy to wina ludzi? Trudno by nie biadolili, jak jej nie ma.

Ale po co? Ludzie wybrali taką władzę, która nie zapowiadała żadnych większych zmian, więc najwidoczniej odpowiadała im taka propozycja

Kto wybrał?

Połowa uprawnionych nie poszła, bo widzi gówno które nas otacza i brak realnej alternatywy, ciągłe kłamstwa i propagandę powtarzane przez lata. Partia A zdobyła 47% poparcia, partia B 41%, C 10%, Reszta 1%. Jak mogły zdobyć 100% jak frekwencja jest ok. 50%?! Jak ludzie mają swobodnie wybierać, jak z każdej strony są atakowani kłamstwem, agitacją przedwyborczą, fałszywymi sondażami, kaczkami przedwyborczymi? Partie alternatywne się tłamsi i niszczy podczas gdy establishment reklamuje się poprzez wszystkie środki masowego przekazu, które w większości i tak są upolitycznione. Może do świadomości ogółu nie przyczynia się prowadzenie polityki śmieciowej? Prowadzenie wszelkimi sposobami "operation total mindofuck", bezczelne konfundowanie, zaprzeczanie i odwracanie uwagi? Zaprzeczanie typowe dla systemu totalitarnego, w którym ministerstwo sprawiedliwości służy niesprawiedliwości, kłamstwie, bandytyzmowi, KRRiT cenzurowaniu i poprawności politycznej. Itd...

Pozwolę sobie na własną agitację przedwyborczą, posłuchajcie tak dosadnego kawałka nim zdecydujecie się w ogóle uraczyć miejsce głosowania swoją osobą:

(UWAGA! LINK ZAWIERA TREŚĆ WYJĄTKOWO WULGARNĄ, JEŻELI RAZI CIĘ BRZYDKIE SŁOWNICTWO - NIE WCHODŹ):

Ale jednocześnie zawsze będzie pierwszy do wymądrzania się, jaki jest dorosły i dojrzały

Takie prawo tego wieku :)

Czyżby zapomniał wół, jak jagnięciem był?

No ba, i wszyscy mają skakać wokół niego i podsuwać mu propozycje? A może tak sam by się zainteresował, odwiedzał dni otwarte szkół, pojeździł po firmach? Naprawdę da się, tylko to ludzie nie są nauczeni dbania o siebie.

Jak była potrzeba zmniejszenia ćpania wśród dzieci, lub uczenia tolerancji dla niepełnosprawnych, itd... to jakoś dało radę agitować w szkołach i zrobić różne warsztaty, czy zajęcia w czasie lekcji. Dało to efekty. Jak się chce, to można wszystko. Tylko trzeba chcieć.

Nie musisz, ale wystarczy, że szybko się uczysz. Jak dasz przełożonemu sygnał, że jesteś w stanie wszystko szybko i bezboleśnie opanować

Właśnie ostatnie dni dawałem. Widać jestem wyjątkiem od reguły na twoją propagandę sukcesu.

No widzisz? A więc da się.

:P

Napisałem Tobie, jakich prac możesz szukać  To nie było trudne.

Skoro podajesz jakiś argument, to ty musisz go udowodnić, a nie ja szukać sobie potwierdzenia twoich słów, z którymi de facto się nie zgadzam.

No ba, najlepiej jeszcze wybudujmy mury wzdłuż granic, zablokujmy dostęp do Internetu i zacznijmy jeść rękami  Otóż bardzo mi przykro, Tomku, ale świat idzie naprzód.

Świetny argument. Jak ja powiem: może powinniśmy się zastanowić nad czytaniem większej ilości książek, to Ty odpowiesz: "Tak, może najlepiej będzie jak zamieszkamy w bibliotekach."

Co ma Internet, do faktu, że większość ofert pracy jest już po angielsku? Po tym co piszesz, zakładam, że utożsamiasz Polaków z dziczą jedzącą rękami, którym sztućce przyniósł zachód. Za grosz godności nie mamy, jak dziwka sprzedajemy się każdemu po kolei. Dopiero co wyszliśmy spod ciemięży "Naszych Przyjaciół". Teraz mamy nowych. I raz kolejny, najpierw z traktatem Lizbońskim, UE, teraz językiem kolejny raz tracimy niepodległość. Tylko trochę bardziej w zakamuflowanym stopniu. "Naprzód" nie znaczy w dobrą stronę.

więc nie mogę Tobie wkleić odpowiedniego linku?

Więc nie podawaj argumentu dając fałszywy link, bo konfundujesz, z pewnością nie tylko mnie.

Ale dlaczego? Użyłeś tak kompletnie wydumanego argumentu, że trudno było potraktować go poważnie

Łatwo jest kogoś ośmieszać cynizmami i retoryką. Robisz to podobnie jak współczesne pijawki reporterskie, które z każdego potrafią zrobić kogo chcą.

To jest akurat jedna z najlepszych decyzji, jakie można podjąć w odniesieniu do starych, niewydolnych państwowych molochów 

Takim sposobem Telekomunikacja Polska nie jest polska, a francuska (France Telekom). Oni jakoś mogli. Swoją drogą, oni mają baaardzo dużo rynku w Polsce. Moim gustem za dużo.

Nie przypomnę sobie przykładu ani jednej firmy, która po prywatyzacji funkcjonowałaby gorzej niż przed nią.

Funkcjonowała, czy świadczyła usługi, to jedno. Dla mnie ważniejsze jest to drugie, czyli to jak traktuje pracowników.

Czy próbujesz mi przez to zasugerować, że mam utrzymywać bandę nierobów zbyt głupich na to, żeby wziąć się do uczciwej i sumiennej pracy? Chyba raczysz żartować

Przecież utrzymujesz 400 tysięcy urzędników i polityków, którzy bardziej szkodzą jak robią coś dobrego. Liczą sobie za to słono i to bardzo. A ma być ich milion zgodnie z zaleceniem Unii.

A zasobów jak najbardziej wystarczy - im bardziej wykwalifikowani i konkurencyjni będą nasi pracownicy, tym więce będzie inwestycji i nowych miejsc pracy.

? O_o

Ja myślałem że najwięcej jest miejsc pracy gdzie:

a) są niskie podatki, tam się chętnie inwestuje, i niskie koszty utrzymania pracownika (nie mówię tu o wypłacie)

;) nie ma przymusu ubezpieczenia i pracodawca nie musi tego pokrywać

c) nie ma wygórowanych praw pracowniczych, albo chorych umów, przez które pracodawcy boją się zatrudniać na konkretniejsze umowy, bo pracownik robi się nietykalny

d) nie ma chorych wymagań bezpieczeństwa (które i tak nie są przestrzegane), bo to podnosi koszty pracy

e) z obserwacji...

popatrzmy na Chiny. Tania siła robocza. To przyciąga. Jak Chińczycy zachcieli mieć więcej, to "przyciągnięci" zaczęli uciekać w inny nierozwinięty jeszcze region świata.

Drugą sprawą jest outsourcing. Po co się przenosi działalność różnych specjalistycznych firm ze Stanów np. do Europy Wschodniej i Chin? Dlaczego nie zachód? Bo amerykański / zachodnio-europejski specjalista nie przyjdzie ci pracować ca 500 - 1000 dolarów. To jakby bije twój argument o "specjalistach". O ile ich nie brakuje na całym świecie, to nie będzie rewelacji płacy. A jak brakuje to ściągną człowieka za granicę.

No tak, w końcu lepiej nie mieć nic i biadolić.

Lepiej siedzieć na d*pie jak dawać d*py za 500 zł miesięcznie. Chyba że sytuacja życiowa już totalnie zmusza. A zmusza wielu ludzi, i to wcale niekoniecznie młodych do niewolniczych warunków.

Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wygląda polskie prawo pracy. Poza tym istnieją różnego rodzaju rzecznicy, fundacje itd. Ale znów: trzeba by było zainteresować się tematem...

1. Fundacje... . Mojej matce spieprzyli operacje. Poprawę wyznaczyli na 7 miesięcy później. Chcieliśmy założyć sprawę. Odezwałem się do Fundacji Premium Non Nocere zajmującej się ofiarami błędów lekarskich), do założyciela, bo nie mieliśmy pojęcia jak. Odpowiedział mi na maila: "Panie Tomaszu, Pan musi sobie znaleźć prawnika który zajmuje się takimi sprawami, bo my się nie zajmujemy". Jak prawnik od mamy z pracy zaangażował się w sprawę, wyszło że na początek potrzebujemy co najmniej 1000 zł na badania lekarskie, nie wiadomo ile na prawnika specjalistę. Co z tego, że jest "możliwość" jak i tak przeciętnego człowieka na to nie stać by w ogóle zacząć. Sądy są tylko dla bogatych, i tylko tacy mogą dochodzić swoich praw.

2. Może ze dwa lata wstecz to było. Składałem pismo do prokuratury, na sąsiada który groził (nie tylko mi), że zabije, pijak, razem z żoną patologia. Nie chodzi o fakt, że prokuratura w ogóle się nie zainteresowała, jak zwykle nie interesuje się maluczkimi, ale o fakt co widziałem i jak zostałem potraktowany. Wchodząc z rowerem do gmachu, Pani recepcjonistka, młoda, typ suki na dzień dobry mi powiedziała: "Po co Pan z tym rowerem wszedł, jak Panu ukradną, to nie weźmiemy za to odpowiedzialności, ja tego pilnować nie będę". Jak ukradną... powiedziała w ministerstwie sprawiedliwości. jak wychodziłem stamtąd zostawiwszy pismo, zacząłem się przygotowywać do odjazdu (odblaski, itp...) wyszło kilku kolesi z tego samego budynku w krawatach i garniakach, twarze typowe dla tego typu ludzi. Jak byś ich odarł z pozorów pozostałaby małpa ciesząca się władzą w rękach. Jeden do drugiego: "Ale czy on może ze mną wygrać?" Drugi mu odpowiedział: "Pan żartuje, prawo generalnie działa dla pracodawcy a nie pracownika, a u nas to szczególnie, Pan się nie martwi".

Ale to naród wybrał władzę, która go narobiła

W końcu Hitler ani Stalin nie był zły, i nie powinien za nic odpowiadać, to naród go wybrał, to naród jest za wszystko odpowiedzialny.

Więcej patrz wyżej.

Jeżeli Twoim zdaniem efektywność pracy to jedynie liczba przepracowanych godzin, to być może tu jest właśnie problem...

Absolutnie! Moim zdaniem po 8 godzinach większość ludzi już się nie nadaje do pracy, i pracuje na 30% lub się obija. Lub udaje że w ogóle pracuje. A jakie są realia... sam pewnie widzisz.

Przypominam jeszcze raz, że podatek nałożyła legalnie wybrana przez naród władza.

Jeżeli ludzie wybraliby Kube Rozpruwacza, też byś popierał? Skoro popierasz rządy większości, czyli tzw. "demokracje", to czemu tak chronisz praw autorskich? Przecież to właśnie większość chce kraść muzykę, a skoro tego chce większość, to można to nawet do konstytucji wpisać. Zresztą jak każdy absurd w demokracji.

Tutaj akurat minister edukacji niemal od początku kadencji walczy o wprowadzenie stosownych zmian,

Niesamowite, jak ten rząd walczy co by nam lepiej było ;)

A skoro już o związkach mowa, to są one idealnym przykładem na to, że prawo pracy wcale nie sprzyja przedsiębiorcom.

Nazwijmy to łańcuchem pokarmowym ;) Na pewno bardziej sprzyja przedsiębiorcom niż przeciętnemu pracownikowi. W ten oto sposób średnia ryba je małą, a duża średnią. Ewolucja jak byś powiedział :)

Nie powinni mieć dzieci ci, którzy wiedzą, że nie będą w stanie ich utrzymać. To chyba logiczne.

O_o

Powiem coś na co wiele osób może się obruszyć. Jestem za tyranią. Albo monarchią absolutną. Jestem wrogiem demokracji, bo przeciętny maluczki nie powinien mieć prawa mieszać się w sprawy o znaczeniu całego kraju, to jest 40 milionowym społeczeństwie maluczkich, bo zazwyczaj pojęcia o tym nie mają. Jednym słowem nie powinien mieć prawa do "głosu", czy jak kto woli, "wyboru", którego i tak nie ma. Ty chcesz by miał ten wybór, bo jak ograniczać ludziom wolność, jak ja śmiem! Człowiek ma prawo wybrać człowieka, który może doprowadzić do wojny, zaprowadzić zgubę na swój naród. Jednak twoim zdaniem nie ma prawa decydować o swoim własnym życiu, czy chce mieć chociaż jedno dziecko. O ile popieram by zabierać dzieci alkoholikom i kastrować najgorsze dno społeczne, o tyle robić z ludzi pariasów i skazywać ich na wyginięcie, bo nie mieli tyle szczęścia co Ty... wow, niezłe myślenie. Zimne i bezduszne rozumowanie. Nie spodziewałem się tego po tobie.

Wprost przciwnie. Osoba 18-letnia jest już osobą dorosłą i powinna być osobą dojrzałą i odpowiedzialną.

O_o

Wiesz, napiszmy to w konstytucji. Tylko zamiast 18, wpiszmy 14. Na pewno przelane na papier i jeszcze wzmocnione faktem "konstytucji" sprawi magicznie, że już 14 latkowie będą dojrzali i odpowiedzialni. Przepraszam. Powinni być ;)

ilu tych 18-latków faktycznie zapyta albo posłucha rad?

Ciekawe z jednej strony mnie agitujesz, a tutaj taki tekst.

Odpowiem tak: jeżeli jeden tak zrobi i zmienimy tym jego życie na lepsze i klarowniejsze, to warto. Ok, ale to tylko propaganda. Bo ile, to nie wiem. Jak nie spróbujemy to się nie dowiemy.

Skoro nawet takich polska młodzież masowo nie zdaje, to strach pomyśleć, co by było na maturze w starym stylu...

Ciężko jest wydedukować co autor miał na myśli... testu oczywiście.

Zwróć też uwagę, że do zdania nowej matury z większości przedmiotów wystarczy w zasadzie umiejętność czytania ze zrozumieniem

Pamiętam moją maturę. Wiesz, czytam bardzo dużo książek. A tutaj miałem problem. Skoro coś jest napisane takim językiem, że po 30 zdaniach, masz poplątane i pomieszane wszystko w głowie, to coś jest nie tak. Podchwytliwe pytania, albo na przekór coś, byle namieszać w głowie? TO nie jest czytanie ze zrozumieniem, ale podejście: "zesraj się a nie daj się".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@radar

Tu się zgadzam, nie można tego regulować, NIKT nie wie tak naprawdę co będzie potrzebne, a każdy ma prawo uczyć się tego czego chce/mu się podoba/itd itp.

A żebyś Ty wiedział jaki wywiad szczegółowy robią ci w UP, jak chcesz jakiś kurs ;)

Nie wybrali tej władzy tylko głosowali przeciwko innej, co było zresztą głupotą, a dodatkowo zostali delikatnie mówiąc zmanipulowani (szczególnie ci młodzi).

I znowu zostaną. Przecież to nie oni się martwią o to co do garnka włożyć, tylko rodzice. Nie widzą tego jak wszystko strasznie drożeje. Najważniejsze jest pojechać komuś o innych poglądach i olać ciepłym moczem starszych ludzi vel "moherów". To jest przykre. W znacznej części młodzi ludzi ludzie i starsi ludzie, to im jest najciężej w naszym kraju, to oni mają najgorsze perspektywy życia. Zamiast się zjednoczyć jako cały naród, ponad głupimi podziałami, to szydzą z siebie i walczą ze sobą.

Patrzymy, bo jednak można. Tam jak Orban nałożył podatki na banki to straszyli jak to biznes będzie uciekał itp. bzdury... i jakoś zostali wszyscy. A tu dalej papka medialna, jak to "musimy" podnosić podatki itp.

Dwóch takich by się nam przydało jako dyktatorów, jeden od gospodarki Orban, a drugiego takiego jak Vaclav Klaus jako głowa państwa. Szkoda że polakom się tacy nie przytrafiają ;)

Gdyby rząd V Republiki Francuskiej wykupił wszystkie państwowe firmy w Polsce – rząd III Rzeczypospolitej Polskiej wykupił wszystkie państwowe firmy we Francji – to w obydwu krajach dokonałaby się całkowita prywatyzacja! Taka jest oficjalna interpretacja Ministerstwa Skarbu.

Szkoda, że my tylko np. w przeciwieństwie do takiej Francji, wszystko zaprzedajemy w obce ręce.

Legalnie wybrana nie oznacza, że to jest dobra władza i podejmuje słuszne decyzje, ją właśnie krytykujemy (chociaż ostatnio grozi za to sąd - też dobry wskaźnik demokracji).

A ile jest takich rzeczy który w ogóle w mediach głównego nurtu się w ogóle nie porusza? Drugie tyle.

Ja powiem ok, ale moje dzieci będą pracować tylko na mnie, nie masz swoich

Ziemie od swoich dzieci zapożyczamy - takie przysłowie Indiańskie.

Dzieci nigdy nie powinny pracować na rodziców, pomagać im owszem, ale nie pracować.

 

@Piotrek

:)

Nawet nie ma co komentować, bo się prawie we wszystkim z Tobą zgadzam :P

 

@mikroos

Mam w sąsiedztwie przykład krawcowej, która wyleciała z dużej firmy, po czym założyła prywatny zakład i wyspecjalizowała się w szyciu strojów i wystrojów na rekonstrukcje historyczne. Ma się nienajgorzej, ma pracę i wystarcza jej na wszystko. Na całe szczęście wiek 50+ nie oznacza jeszcze niedołęstwa, ale musi w to uwierzyć zarówno sama osoba zainteresowana, jak i społeczeństwo.

...

To jest pojedynczy przykład, równie dobrze może to być wynik głupiego czeskiego błędu urzędnika.

:P

Pojedyńcze przykłady mogą być w każdą stronę ;)

Pomyśl o tym inaczej: wzrost kwalifikacji społeczeństwa spowoduje, że miejsca pracy powstaną, bo kraj/miasto/województwo stanie się atrakcyjnym terenem do inwestycji. Myślisz, że dlaczego taki Poznań czy Warszawa to miejsca o niskim bezrobociu - bo mają koziołki albo syrenkę?

Na pewno nie w z wyniku faktu, że jest dużo jest wyspecjalizowanych osób. Raczej z faktu, że jest to aglomeracja o wysokim stopniu urbanizacji. Wszyscy ciągną w takie miejsca, chociażby ze względu na rynek zbytu i obecnie krążą legendy jakby Warszawa była mlekiem i miodem płynącą krainą, gdzie każdy zarabia co najmniej 3 kafle, a przedsiębiorcy stoją na ulicach i krzyczą: "O pracowniku! Wyliże ci buty, jeżeli tylko przyjdziesz do mnie pracować, 5k na rękę dam" ;D

No tak, wszędzie źli oszuści... a może czas spojrzeć na społeczeństwo, które nie ma zielonego pojęcia choćby na temat przepisów Konstytucji RP

Konstytucji, która ma 50 stron O_o Może powinniśmy się jej na pamięć uczyć?

Całe prawo w naszym kraju, włącznie z konstytucją stwarza warunki, dla tych właśnie "#wydumanych# złych oszustów".

i tak naprawdę nie odróżnia prawicy od lewicy

Gorąco zapraszam do linku który umieściłem dużo powyżej ;)

Ale oczywiście źli są tylko politycy, bo oszukują i kłamią, a naród, który od ponad 20 lat wybiera jak banda kretynów i nawet nie próbuje spojrzeć na alternatywy, winny nie jest?

Pamiętam jak kiedyś przez gg rozmawialiśmy, przekonywałeś mnie do glosowania (do pójścia). Gdy już prawie dałem się przekonać i napisałem ci, że jeżeli już pójdę głosować, to na JKM, to mi odpisałeś: "Lepiej zastanów się nad rzeczywistym wyborem, czy jest sens głosować na kogoś kto nie ma szans". Może nie dokładnie tak, ale bardzo podobnie.

Może czas przestać szukać winnych wszędzie dookoła, skoro minęło ponad 20 lat?

Świeżo po upadku komuny nie było wcale tak źle. Najgorzej dzieje się odkąd jesteśmy w Unii.

Jasne, i dlatego trzeba "inwestować" (czytaj: topić pieniądze) w wiejskie szkoły dla 30 dzieciaków? Czy zdajesz sobie sprawę, że choćby mnóstwo siedzib takich szkół wymagało ocieplenia budynku albo wymiany okien, a wykonanie takich usług kosztuje minimum kilkadziesiąt tysięcy? Rozumiem chwytliwe hasło, że wiedza jest bezcenna, ale zachowajmy umiar i rozsądek w tym twierdzeniu, bo budżet z gumy nie jest.

Mam hasło wyborcze: oszczędność jest najważniejsza. 5 lat temu się śmiałem że Warszawa potrzebuje 700 radnych, w przyrównaniu, np do takiego NY, który wtedy miał 4. Dwa lata temu było ich ok 1400, obecnie jest około 2k. W imię oszczędności, poszukajmy pieniędzy w urzędach, w tym celu założymy Urząd do walki z nadmiarem urzędów, następnie urząd kontroli urzędu ds. walki z nadmiarem urzędów, gdzie zatrudnimy swoich , uczciwie ogłaszając nabór na pracownika z uprawnieniami, które spełni tylko swój. Wszyscy będą szczęśliwi z kolejnym niepotrzebnym urzędem. Tak jak wcześniej pisałem, najłatwiej szukać oszczędności w przeciętnym Kowalskim.

A jak jesteś dobry, to znajdziesz nową.

Jak jesteś dobry, wybitny, świetny, itp, itp, itp...

Jeszcze z 10 lat temu było miejsce i szans życia dla wszystkich. Skoro nie jesteś taki "wspaniały" to masz zdychać z głodu pod płotem, albo dawać tyła szefowi, byle cię zatrzymał w pracy?

Ale wciąż jest legalnie wybrana i to naród oddał jej władzę, choć znał te twarze od lat. Gdyby to jeszcze byli ludzie nowi i nieznani, to bym się z Tobą zgodził, ale to przecież te same mordy od 20 lat

To też pięknie świadczy o demokracji jako takiej, bo nie tylko polskiej. Popatrz ile partii miało szanse dostać się spoza bandy czworga trzymającej władze. Dopiero co dziś mówili, że Korwin i ten drugi już odpadli. Mialem okazje poznać osobiście kilku kolesi z pomarańczowej alternatywy, którzy na wybory prezydenta Warszawy założyli partie "Gamonie i Krasnoludki". Opowiadali mi chłopaki co się działo, jak za dużo głosów zdobyli i im psy gończe władzy wparowały do lokalu. Gdzie kończy się poprawna demokracja i wola czworga, zaczyna się ich bandytyzm.

Tak jak sądziłem, związki to kolejna maskarada, urząd, który ma w d*pie przeciętnego robotnika i maluczkich. Kolejna arystokracja, nic więcej.

Tego też nie. Ale jednocześnie nie uważam, żeby osoba powinna się decydować na dziecko, gdy wie, że nie będzie jej stać na jego utrzymanie.

Tak jak napisałem wcześniej. Osoba nie powinna się decydować na głosowanie, jeżeli wie że polityk i tak nie dotrzyma obietnic, bo nie musi.

Proponuję (ale to raczej w skali społeczeństwa, zgadzam się) mniej kasy na mendę z Torunia i na łażenie po lekarzach dla zabicia nudy

Co tak jego się uczepiłeś? Wygląda jakby on był łyżką dziegciu w beczce miodu. W rzeczywistości jest kroplą dziegciu w oceanie smoły.

A jeśli pytasz o mnie osobiście, to ja osobiście prędzej bym żebrał niż się zapożyczał.

Przypomina mi to te matki polki po 40-tce i starsze panie, które prędzej by umarły niż przeprowadziły skrobankę. Nie przeprowadzą, bo już dawno nawet nie używają :) Oczywiście, łatwo zawierać zdanie i wygłaszać tyrady o czymś co nas już nie dotyczy i nam nie grozi.

a mimo to jakoś sobie dałem radę.

Jak ja kocham to stwierdzenie: "jakoś". Wielu ludzi mysli że da sobie radę jakoś i jakoś... nie dają.

A wiesz, dlaczego? Bo miałem to szczęście wychować się w rodzinie, w której wiedza i rozwój były zawsze traktowane jak rzecz święta

Tak jak na samym poczatku napisałem, syty głodnego nie zrozumienie. Szkoda, że nie rozumiesz, że nie każdy miał tak dobry start mentalny w życiu jak Ty.

A nawet jeśli nie wyniesiesz, to osoba np. 16-letnia powinna mieć już na tyle oleju w głowie i kontaktu ze światem dorosłych, żeby zobaczyć, że nauka ma sens. A jak zachowuje się typowy polski 16-latek, chyba nie trzeba mówić.

I powinniśmy wszyscy jeździć Porsche. I powinniśmy mieć wielkie chałupy. I powinniśmy mieć darmowe Hot-Dogi. Dla wszystkich. Jeszcze jakieś życzenia co kto powinien?

Wiesz co, z dwojga złego wolę nie wiedzieć, kim był Wołodyjowski, niż nie umieć przeczytać ze zrozumieniem statystyk dotyczących bezrobocia w Polsce

Cholera, racja, zgadzam się z tym ;)

(chociaż ekipa mendy z Torunia powie inaczej, bo przeca wybory były sfałszowane  )

Ciekawe. Generalnie też go nie lubię. Jednak jego radio jako jedyne potrafi poprowadzić jakąś audycję ze słuchaczami o rzeczach ważnych, kontrowersyjnych. Nie wiem jak u was, ale tutaj, jeżeli ktoś dzwoni do radia, to by powiedzieć: "daj mi iPoda za super konkurs który robicie" albo "tak, idę na super imprezę, będzie ekstra zabawa, ale się cieszę i kocham wasze radio". Za co te groźby pozbawienia licencji RM? Przecież ów wspaniała demokracja powinna pozwalać na posiadanie własnego zdania, i głoszenia go, a nie zastraszania jak ktoś ma bądź co bądź dziwne, ale własne poglądy?

więc rząd został wybrany legalnie przez naród.

To jest przerażające jak zakrywasz się tym tekstem. Jakby to wszystko miało tłumaczyć. To jest po prostu nikczemne. Wybrałeś mnie, więc mam prawo cię zarąbać. Po prostu świetne rozumowanie.

przyszedł czas na rozliczenie

Żaden z bandytów do więzienia nie pójdzie. Żadnego uczciwego rozliczenia dla takich nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ostatnie dni dawałem. Widać jestem wyjątkiem od reguły na twoją propagandę sukcesu.:)

 

Istota problemu polega na tym, że jest "rynek pracodawcy". A ten rynek pracodawcy jest z winy pracowników. Pracownik czujący, że firma go kroi melduje szefowi, że podnosi cenę za swoje usługi. Jeśli nie, to odchodzi.

Tylko tyle. Prawo popytu i podaży w najdzikszej kapitalistycznej formie. Pozostając w takiej pracy, mimo wyzysku, działasz na własną szkodę. Bo

a) nie wychowujesz pracodawcy

:) pracujesz za grosze choć mógłbyś zarobić więcej.

 

Nie ma co biadolić, trzeba zmienić pracę a najlepiej zostać pracodawcą i cyckać innych - to przecież łatwe, czyż nie?

 

Weź jeszcze pod uwagę, że towar (praca) jest warty tyle ile ludzie chcą za niego (nią) zapłacić. Więc można jeszcze oferować towary (umiejętności) o wyższej wartości ale to zazwyczaj wymaga zainwestowania w siebie już w latach młodości, kiedy to niestety mamy najmniejsze umiejętności w dziedzinie w przewidywaniu przyszłości i wyciąganiu wniosków.

 

Miałem nie brać w tym udziału ale co tam :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Istota problemu polega na tym, że jest "rynek pracodawcy". A ten rynek pracodawcy jest z winy pracowników. Pracownik czujący, że firma go kroi melduje szefowi, że podnosi cenę za swoje usługi. Jeśli nie, to odchodzi.

 

Dokładnie. Wiele osób zapomina o tym, że tak naprawdę, to pracodawca jest tutaj klientem i kupuje naszą pracę i umiejętności, zaś zapłatą jest wynagrodzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Wiele osób zapomina o tym, że tak naprawdę, to pracodawca jest tutaj klientem i kupuje naszą pracę i umiejętności, zaś zapłatą jest wynagrodzenie.

 

Co tylko jest dowodem na to, że demokracja i cały system monetarny można sobie wsadzić.

Prawo dżungli "Przetrwają najsilniejsi"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak naprawdę, to pracodawca jest tutaj klientem i kupuje naszą pracę i umiejętności

Nie !!!.

Pracodawca jest pośrednikiem pomiędzy klientem (inwestorem) a wykonawcą  (żeby tylko  broń Boże nie napisać narzędziem  :-X ), czyli pracownikiem, biorąc na siebie organizację i całe ryzyko przedsięwzięcia.

Niestety są pracodawcy-dupki jak w historii Tomka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie !!!.

Pracodawca jest pośrednikiem pomiędzy klientem (inwestorem) a wykonawcą  (żeby tylko  broń Boże nie napisać narzędziem :-X ), czyli pracownikiem, biorąc na siebie organizację i całe ryzyko przedsięwzięcia.

Niestety są pracodawcy-dupki jak w historii Tomka.

 

Masło maślane

Skoro u ciebie pracodawca jest pośrednikiem to kto jest nad pracodawcą, wróżka? Klient = inwestor? Klient kupuje a inwestor daje swój kapitał licząc na późniejsze zyski.

 

Pracodawca nie jest pośrednikiem, przecież to on zatrudnia ludzi, którym daje pieniądze za dobrze wykonaną pracę, czyli defakto można się zgodzić z wypowiedzią wilka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Tomek

Współczuję, bowiem od 20lat pracy nie szukałem - nawet nie wiedziałem że takie bagno panuje. Zawsze kiedy przyjmowałem do pracy to robiłem taki pisemny zestaw elementarnych  pytań zawodowych tak by poznać gościa by przypadkiem nie dać go do roboty gdzie będzie fantazjował (będą przeróbki i firma będzie musiała się kompromitować) no i aby wszystkich zapytać o to samo. Z bezrobocia skonstruowałem zespół hydraulików (20osó:) z którym w akordzie szarpaliśmy duże roboty jak szkolony do walk pitbul - wiedza i pomysły moje chłopcy siła przedramienia -  żadnej łapówki nie wziąłem i nie dałem  tylko kompetencja i pomysłowość (efekt ekologiczno-ekonomiczny) .

Dziś podpowiadając innym - liczą się ideały mogą być techniczne (np: ograniczenie emisji CO2 , siarki, pyłów) dawanie pracy, przyjaźń i pogłębianie wiedzy z danego tematu do granicy bólu, a Życie samo toruje drogę do sukcesu (spełnienia zawodowo - życiowego).

Bez takich organizujących zarodków rynek pracy będzie się tylko kurczył do tzw. walki o przetrwanie. Proponuję abyś ułożył sobie plan jak się dopierniczyć do głównego tematu który cię inspiruje (ew.wk...wia) i zacząć każdego dnia gromadzić o nim wiedzę a potem zacząć go eliminować najpierw u siebie  a potem proponować pomoc płatną innym w pokonaniu go a jak cię braknie to przyjmować pracowników którzy będą odwalać robotę według twojego schematu a ty zwolniony z części obowiązków dalej fedrujesz jeszcze głębiej ten lub kolejny temat. O to co będziesz jadł się nie martw , jak robisz dobrą robotę to zupełnie ktoś inny dba o ciebie .   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Masło maślane

Skoro u ciebie pracodawca jest pośrednikiem to kto jest nad pracodawcą, wróżka? Klient = inwestor? Klient kupuje a inwestor daje swój kapitał licząc na późniejsze zyski. [/size] 

Zawsze jest problem (potrzeba) często nawet nie uświadomiony - potem zlecający jego rozwiązanie - potem przed.się.biorca (zawodowy szybki i skuteczny rozp..acz danego problemu) - siły zbrojne przed.się.biorcy (pracownicy)  - pieniądze - zyski z pokonania problemu.

 

Inne schematy ubogacone w kredyty, pośredników, koordynatorów, itp. stanowią ryzyko dla przed.się.biorcy i jego pracowników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Pracodawca nie jest pośrednikiem, przecież to on zatrudnia ludzi, którym daje pieniądze za dobrze wykonaną pracę,

 

Aha, piekarz pracodawca wypieka sobie codziennie 5t chleba, pracodawca producent szczoteczek do zębów używa codziennie 15 tyś. tychże szczoteczek  itd

      Twoje rozumienie słowa pracodawca ogranicza się do właściciela domku,który wynajął malarza pokojowego.

 

Klient = inwestor? Klient kupuje a inwestor daje swój kapitał licząc na późniejsze zyski.

   

Inwestor to piekarz, który zlecił firmie budowlanej budowę piekarni.Tenże inwestor jest klientem kupującym usługę budowlaną,firmy budowlanej.Właściciel firmy budowlanej jest pośrednikiem pomiędzy piekarzem, a murarzami.

Za organizację budowy jak będzie dobrze zbudowana dostanie pieniądze.Pracownik MUSI dostać pieniądze tak, czy siak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pojedyńcze przykłady mogą być w każdą stronę :)

Dobrze się złożyło, że zwlekałem z odpowiedzią, bo wracałem dziś z pracy nieco inną trasą. Przypomniałem sobie dzięki temu wiszące od paru miesięcy ogłoszenia "potrzebne szwaczki do pracy od zaraz". Odzewu, jak mniemam, zero.

Na pewno nie w z wyniku faktu, że jest dużo jest wyspecjalizowanych osób.

Obawiam się, że jesteś w katastrofalnym błędzie. Wykształcenie ludności jest jednym z najsilniejszych czynników pobudzających inwestycje - nie bez powodu na całym ważne świecie ośrodki akademickie skupiają też biznes.

Raczej z faktu, że jest to aglomeracja o wysokim stopniu urbanizacji.

Daj znać, jak znajdziesz gdzieś aglomerację o niskim stopniu urbanizacji :)

Wszyscy ciągną w takie miejsca

A mimo to Gdańsk rozwija się znacznie szybciej od Szczecina i oferuje lepsze warunki pracy. Jedną z przyczyn jest właśnie fakt, że jest to silniejszy ośrodek akademicki.

legendy jakby Warszawa była mlekiem i miodem płynącą krainą, gdzie każdy zarabia co najmniej 3 kafle

Cóż... jak ktoś się w życiu uczył i zdobył przydatne umiejętności, to na siebie zarobi... Pozostałym pozostaje lament.

Konstytucji, która ma 50 stron O_o Może powinniśmy się jej na pamięć uczyć?

I Ty starasz się uchodzić za świadomego obywatela? Śmiech na sali.

Gdy już prawie dałem się przekonać i napisałem ci, że jeżeli już pójdę głosować, to na JKM, to mi odpisałeś: "Lepiej zastanów się nad rzeczywistym wyborem, czy jest sens głosować na kogoś kto nie ma szans".

I co w tym złego? Zwróciłem Tobie uwagę na jeden aspekt sprawy, ale nie mówiłem Tobie, na kogo masz głosować.

Świeżo po upadku komuny nie było wcale tak źle.

Co najwyżej siłą rozpędu...

Najgorzej dzieje się odkąd jesteśmy w Unii.

Z pewnością dla tych, którym nie chciało się uczyć ani rozwijać, a potem obudzili się w rzeczywistości rynkowej. W to nie wątpię, ale jakoś mi nie żal. Za to dla tych, którzy całe życie pracowali na swoją przyszłość, dziś radzą sobie dobrze i zostało im to wynagrodzone.

Mam hasło wyborcze: oszczędność jest najważniejsza.

Popieram.

Jak jesteś dobry, wybitny, świetny, itp, itp, itp...

Ojej, czyżby zabolało, że nie wystarczy być, tylko trzeba coś umieć?

Jeszcze z 10 lat temu było miejsce i szans życia dla wszystkich.

Bzdura. Bezrobocie było niemal dwukrotnie większe, a ludzi trzymał socjal (czyli zadłużanie się równie głupie, jak dziś OFE - ale tamto chwalisz, a to ganisz)

Skoro nie jesteś taki "wspaniały" to masz zdychać z głodu pod płotem, albo dawać tyła szefowi, byle cię zatrzymał w pracy?

A dokształcić się nie łaska? Tak jak mówiłem, angielskiego na przykład możesz nauczyć się w podstawowym zakresie z internetu. O praktykach trąbię z kolei od 3 lat.

To też pięknie świadczy o demokracji jako takiej, bo nie tylko polskiej. Popatrz ile partii miało szanse dostać się spoza bandy czworga trzymającej władze.

I tak naprawdę same narobiły mnóstwo błędów - PJN rozpadł się przez konflikty we własnym gronie, LPR stał się zbyt radykalny, Palikot nie przedstawił żadnej ekipy poza uprawianiem one man show itd. A szkoda, bo pluralizm wyszedłby nam na dobre.

Opowiadali mi chłopaki co się działo, jak za dużo głosów zdobyli i im psy gończe władzy wparowały do lokalu.
A mnie chłopaki opowiadali, jak Żydzi jedzą koty, serio! :P
Gdzie kończy się poprawna demokracja i wola czworga, zaczyna się ich bandytyzm.

Powiedz jeszcze, że Kaczyński z Tuskiem umawiają się na kolacje i ustalają wspólną strategię.

Tak jak sądziłem, związki to kolejna maskarada, urząd, który ma w d*pie przeciętnego robotnika i maluczkich.
Ale pokazują doskonale, jak upośledzone jest polskie społeczeństwo. Przecież związki to nie zarząd - to jeszcze "doły", które do tych związków należą i je wspierają.
Kolejna arystokracja, nic więcej.

I kolejna banda debili, którzy im przyklaskują zamiast rozgonić to towarzystwo i zacząć działać na korzyść spółki.

Osoba nie powinna się decydować na głosowanie, jeżeli wie że polityk i tak nie dotrzyma obietnic, bo nie musi.
Oczywiście, ma prawo nie głosować. Moim skromnym zdaniem lepiej wybrać mniejsze zło niż nie wybrać w ogóle, ale to oczywiście tylko moja opinia - szanuję każdy inny wybór.
Co tak jego się uczepiłeś? Wygląda jakby on był łyżką dziegciu w beczce miodu. W rzeczywistości jest kroplą dziegciu w oceanie smoły.

Nie wiem, czy dobrze interpretuję Twoje dość zawiłe porównanie, ale uważam tego człowieka za jednego z największych szkodników w polskim społeczeństwie. Na dodatek odpowiada on w dużym stopniu za niedolę wielu polskich emerytów, skoro bezkarnie rżnie ich na takie kwoty.

Przypomina mi to te matki polki po 40-tce i starsze panie, które prędzej by umarły niż przeprowadziły skrobankę.

No ba, możesz szydzić do woli, ale niestety życie wymaga odpowiedzialności, a ideą miłości dziecka nie ubierzesz i nie wykarmisz.

syty głodnego nie zrozumie. Szkoda, że nie rozumiesz, że nie każdy miał tak dobry start mentalny w życiu jak Ty.

Tomku, trzy lata temu pisałem, że praktyki to podstawa. Nieraz na pewno w życiu miałeś też okazję przekonać się, że język angielski to dziś podstawa. Ale oczywiście wolałeś nie zrobić nic z tego, a potem narzekać, jak strasznie źle jest Tobie w życiu. Myślę, że dziękować możesz w ogromnej mierze samemu sobie.

I powinniśmy wszyscy jeździć Porsche. I powinniśmy mieć wielkie chałupy. I powinniśmy mieć darmowe Hot-Dogi. Dla wszystkich. Jeszcze jakieś życzenia co kto powinien?

Każdy powinien się wziąć do roboty, jeśli chce coś osiągnąć w życiu - to przede wszystkim.

jego radio jako jedyne potrafi poprowadzić jakąś audycję ze słuchaczami o rzeczach ważnych, kontrowersyjnych.
Polecam radiową Trójkę - znajdziesz w niej MNÓSTWO wartościowych rozmów. Wartością dodaną będzie to, że - w przeciwieństwie do RM - w Trójce uszanowana będzie każda opinia słuchacza, jeśli tylko on będzie w stanie wyrazić ją z szacunkiem dla innych.
Za co te groźby pozbawienia licencji RM? Przecież ów wspaniała demokracja powinna pozwalać na posiadanie własnego zdania, i głoszenia go, a nie zastraszania jak ktoś ma bądź co bądź dziwne, ale własne poglądy?

Przypominam, że RM jest główną ostoją antysemityzmu i szowinizmu narodowego w polskich mediach. To nie ma nic wspólnego z wolnością poglądów, to niebezpieczne oszołomstwo!

To jest przerażające jak zakrywasz się tym tekstem. Jakby to wszystko miało tłumaczyć. To jest po prostu nikczemne.

Tomku, sam chyba kiedyś wspomniałeś, że mamy w polityce te same twarze od 20 lat. Przecież trzeba być kompletnym baranem, żeby wierzyć, że za piątym razem ta sama twarz obieca coś i tym razem tego dotrzyma. Więc powtarzam jeszcze raz: naród sam sobie może dziękować za wybór, którego dokonał. Gdyby wybrał jakąś totalnie nową partię, to mógłby się czuć oszukany, ale w takiej sytuacji może się czuć co najwyżej głupi.

Żaden z bandytów do więzienia nie pójdzie. Żadnego uczciwego rozliczenia dla takich nie ma.

Bo sami ludzie nie wybierają partii, która mogłaby to zmienić. Wybiorą znowu te same mordy, ale będą liczyć, że tym razem się opamiętają i będzie lepiej :)

"Wiesz, ja potrzebuje kogoś, kto to wszystko ogarnia, a takich jak ty to ja mogę mieć na pęczki".

I to w sumie wyczerpuje temat. Postaw się w pozycji szefa i zastanów się, czy chciałbyś mieć pracownika, który niczym się nie wyróżnia, a do pracuje powoli, kiedy firma ma już pewnie opóźnienie na budowie ze względu na wcześniejszych pracowników.

Chciałby elektryka, któremu da 10 zł za godzinę pracy... w brudzie, pyle, bardzo męczącą.

Tylko widzisz, na tym polega piękno wolnego rynku: albo go znajdzie, albo go nie znajdzie i będzie musiał zaproponować większą stawkę, żeby znaleźć specjalistę. Wszystko się samo pięknie wyreguluje, a specjalista zawsze sobie poradzi.

@mikroosTo że nie ma pracy to wina ludzi?

W skali społeczeństwa nie. W skali jednostki to, że nie ma pracy konkretnie dla nich, jak najbardziej tak.

Trudno by nie biadolili, jak jej nie ma.

A jeszcze trudniej wziąć się za siebie i nauczyć się czegoś wartościowego.

Kto wybrał?

O ile dobrze pamiętam Konstytucję RP, władzę wybiera naród. Chyba, że coś się zmieniło w ostatnim czasie.

Połowa uprawnionych nie poszła, bo widzi gówno które nas otacza i brak realnej alternatywy

No ale sekundę, jest choćby JKM, który rewolucję zrobiłby na pewno. Jest PJN, który miał szansę być alternatywą (mniejsza o to, czy szczególnie mądrą, ale na pewno młodą i mimo wszystko nieco inną od pozostałych). Jest Palikot. A na koniec jest przecież możliwość stowarzyszania się i zakładania własnych partii czy choćby organizacji pozarządowych, które mogłyby działać w samorządach, a mimo to mamy ich wybitnie mało, a nawet jeśli się pojawią, to ludzie ich nie wybierają.

Jak mogły zdobyć 100% jak frekwencja jest ok. 50%?!

Jak to jak ;) Pozostałe 50% świadomie i z własnej woli oddało po ułamku swojego głosu na każdego :P

Jak ludzie mają swobodnie wybierać, jak z każdej strony są atakowani kłamstwem, agitacją przedwyborczą, fałszywymi sondażami, kaczkami przedwyborczymi?

Mogą wyłączyć telewizor (tak, wiem, wysiłek ogromny!) i przejść się na spotkanie wyborcze, na którym można publicznie zadać pytanie, albo można samemu zacząć szperać i czytać. Aleee pooo coooo?

Takie prawo tego wieku ;)

Czyżby zapomniał wół, jak jagnięciem był?

Na szczęście (tak dziś sądzę) nawet w wieku najgorszego buntu byłem człowiekiem może niekoniecznie najmądrzejszym, ale za to odpowiedzialnym. A to oznacza, że jak popełniałem głupi błąd, to byłem gotów zacisnąć zęby i przyjąć na siebie jego konsekwencje.

Widać jestem wyjątkiem od reguły na twoją propagandę sukcesu.

Nazwij mnie jeszcze złym kapitalistą, to już w ogóle będzie zabawnie ;) A potem nie zapomnij usiąść na tyłku i nie przestawać myśleć, że kwalifikacje tak naprwadę nie są potrzebne, bo to przecież propaganda.

;) Skoro podajesz jakiś argument, to ty musisz go udowodnić, a nie ja szukać sobie potwierdzenia twoich słów, z którymi de facto się nie zgadzam.

Ok, żeby nie było:

- http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=siemionow (pierwszy na świecie lekarz, który dokonał tak rozległego przeszczepu twarzy - w zespole miała zresztą kilku Polaków, którzy zawsze dostawali się tam na zasadzie obiektywnych konkursów, a nie mianowań)

- http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=chomczy%C5%84ski%20rna%20isolation (przez wiele lat z rzędu najbardziej cytowany naukowiec świata)

- http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=wiznerowicz (wybitne CV, kilka lat w Szwajcarii w najlepszym labie badająćym wektory lentiwirusowe)

 

i tak dalej, i tak dalej.

Jak ja powiem: może powinniśmy się zastanowić nad czytaniem większej ilości książek, to Ty odpowiesz: "Tak, może najlepiej będzie jak zamieszkamy w bibliotekach."

Lepiej nie czytajmy w ogóle i nie poddawajmy się propagandzie!

Co ma Internet, do faktu, że większość ofert pracy jest już po angielsku?

To ma do faktu, że tym bardziej trzeba zacząć się uczyć, a nie marnować czas na gadanie o uczeniu się!

Dopiero co wyszliśmy spod ciemięży "Naszych Przyjaciół". Teraz mamy nowych. I raz kolejny, najpierw z traktatem Lizbońskim, UE, teraz językiem kolejny raz tracimy niepodległość.

Przypominam, że w referendum akcesyjnym Polacy sami wyrazili taką wolę.

Więc nie podawaj argumentu dając fałszywy link, bo konfundujesz, z pewnością nie tylko mnie.

Tomku, nie wszystko, co napisane po angielsku, jest fałszywe ;)

Takim sposobem Telekomunikacja Polska nie jest polska, a francuska (France Telekom). Oni jakoś mogli.
Tak jak pisałem, była to konsolidacja z wytworzeniem potężnego przedsiębiorstwa, a to jest zupełnie inna sytuacja niż w przypadku prostej zmiany właściciela.
Swoją drogą, oni mają baaardzo dużo rynku w Polsce. Moim gustem za dużo.

I czego oczekujesz, interwencji państwa? Poza tym jak to jest, że z jednej strony oczekujesz niewtrącania się państwa, a zaraz potem narzekasz na monopol?

Funkcjonowała, czy świadczyła usługi, to jedno. Dla mnie ważniejsze jest to drugie, czyli to jak traktuje pracowników.

A co do ma to prywatyzacja? Akurat jeśli rozmawiamy na ten temat, to w kopalniach prywatnych górnicy od samego początku mieli wbrew pozorom lepiej, niż na państwowym, a płace w TPSA są teraz bez porównania lepsze, niż były za państwowych czasów. Problem w tym, że ogromną część przeraził fakt, że po prywatyzacji trzeba było na siebie zacząć zarabiać pracą ;)

 

Znam doskonały przykład na potwierdzenie tego, o czym mówię. Chodzi o polskie kopalnie gliny. Każda kopalnia działała kiedyś na tej zasadzie, że kopali np. X metrów gliny, a potem czekali, aż się to sprzeda, i siedzieli na tyłkach (bo nawet nie mieli gdzie tego składować, a z kolei o redukcjach oczywiście nie było, bo nieroby zaprotestowały). Potem wymuszono prywatyzację i wiele kopalń przejął jeden operator. Oczywiście był wielki bunt, a potem pracownicy zaczęli wygadywać bzdury o ciemiężeniu pracowników itd. Władze spółki nie cackały się i zrobiły duże redukcje, a pracownicy zaczęli pracować w takim trybie, że jak uzbierali X metrów gliny, to zamiast siedzieć na tyłku jechali do drugiej kopalni i tam też wykopywali X metrów gliny. Nagle okazało się, że taką samą pracę można wykonać mając połowę załogi, a dzięki wzrostowi wydajności wystarczyło na gigantyczne podwyżki. Przy czym ważne w tej historii jest to, że zarobili ci, którzy chcieli się wziąć do roboty... Pozostali pewnie do dziś klepią słodką biedę i opowiadają o tym, jak im było dobrze zaraz po upadku komuny...

Ja myślałem że najwięcej jest miejsc pracy gdzie:

a) są niskie podatki, tam się chętnie inwestuje, i niskie koszty utrzymania pracownika (nie mówię tu o wypłacie)

B) nie ma przymusu ubezpieczenia i pracodawca nie musi tego pokrywać

c) nie ma wygórowanych praw pracowniczych, albo chorych umów, przez które pracodawcy boją się zatrudniać na konkretniejsze umowy, bo pracownik robi się nietykalny

Ależ oczywiście, że masz rację. Ale to jeszcze nie oznacza, że inwestorzy będą się pchali drzwiami i oknami tam, gdzie nie ma wykwalifikowanych pracowników.

d) nie ma chorych wymagań bezpieczeństwa (które i tak nie są przestrzegane), bo to podnosi koszty pracy

To akurat jest nieprawda, bo gospodarki najlepiej stoją w krajach uprzemysłowionych, gdzie normy bezpieczeństwa są stosowane.

popatrzmy na Chiny. Tania siła robocza. To przyciąga. Jak Chińczycy zachcieli mieć więcej, to "przyciągnięci" zaczęli uciekać w inny nierozwinięty jeszcze region świata.

Zgadza się, ale to nie oznacza, że Chinom ubyło. Wprost przeciwnie - już teraz widać, że przerzucają się z czystego wytwórstwa także na rozwój własnych produktów. Dziś Chiny to zagłębie nie tylko produkcyjne, ale także centrum rozwoju technologii oraz coraz bardziej wyrafinowanych usług.

Drugą sprawą jest outsourcing. Po co się przenosi działalność różnych specjalistycznych firm ze Stanów np. do Europy Wschodniej i Chin? Dlaczego nie zachód? Bo amerykański / zachodnio-europejski specjalista nie przyjdzie ci pracować ca 500 - 1000 dolarów. To jakby bije twój argument o "specjalistach".

Wprost przeciwnie, to go idealnie potwierdza. Nie każdą działalność przenosi się do Chin - można tam kleić buty, ale już nie np. prowadzić wielojęzyczną, międzynarodową infolinię Air France (a mamy takową w Poznaniu). Każda firma dobiera usługodawcę zapewniającego optymalny rozkład kosztów, kwalifikacji i wymagań. Gdyby rzeczywistość była tak prosta, jak mówisz, wszystkie teamy F1 miałyby siedzibę w Chinach i płaciły pracownikom ryżem :)

Lepiej siedzieć na d*pie jak dawać d*py za 500 zł miesięcznie.

Czyli PRL wiecznie żywy: ja nic nie muszę umieć, mnie się należy, bo nie będę pracował!

W końcu Hitler ani Stalin nie był zły, i nie powinien za nic odpowiadać, to naród go wybrał, to naród jest za wszystko odpowiedzialny.

Różnica polega na tym, że Hitler i Stalin jak już raz dorwali się do władzy, przemocą zwalczali opozycję. U nas co 4 lata są wolne wybory, ale jak widać narodowi całkiem odpowiada tak, jak jest.

Jeżeli ludzie wybraliby Kube Rozpruwacza, też byś popierał?

Pamiętaj, że tego Kubę Rozpruwacza ludzie wybierają regularnie mniej więcej od 20 lat. Nie zostali jednorazowo oszukani, tylko sami konwekwentnie go wybierają.

Skoro popierasz rządy większości, czyli tzw. "demokracje", to czemu tak chronisz praw autorskich? Przecież to właśnie większość chce kraść muzykę, a skoro tego chce większość, to można to nawet do konstytucji wpisać.
Bardzo mi przykro, ale jedną z podstaw demokracji jest poszanowanie cudzej własności. Wbrew temu, co się Tobie i JKM wydaje, demokracja to więcej niż głosy większości.
Jednak twoim zdaniem nie ma prawa decydować o swoim własnym życiu, czy chce mieć chociaż jedno dziecko.
Ależ wprost przeciwnie - ja nikomu nie zabraniam! Tylko ja, najwidoczniej w przeciwieństwie do Ciebie, zauważam, że to się wiąże także z odpowiedzialnością i ludzie powinni być w stanie wziąć je na własne barki, a nie oczekiwać ciągle pomocy.
robić z ludzi pariasów i skazywać ich na wyginięcie, bo nie mieli tyle szczęścia co Ty... wow, niezłe myślenie.
Wow, ależ to było głupie... moje gratulacje. Bardziej bzdurnego, naciąganego i wydumanego argumentu nie widziałem tutaj dawno. Niestety muszę Ciebie poinformować, że spłynął po mnie, jak każdy wyssany z palca idiotyzm na mój temat.
Pamiętam moją maturę. Wiesz, czytam bardzo dużo książek. A tutaj miałem problem. Skoro coś jest napisane takim językiem, że po 30 zdaniach, masz poplątane i pomieszane wszystko w głowie, to coś jest nie tak.

A czego oczekiwałeś? Że tekst na egzaminie dojrzałości będzie złożony z 15 zdań na poziomie podstawówki? Skoro są osoby, które pisały test czytania ze zrozumieniem na 15 czy 18 punktów na 20, to najwidoczniej da się i chyba niekoniecznie chodzi o to, że tekst był zły. Był trudny, to fakt, ale egzaminy mają to do siebie, że wymagają myślenia.

Podchwytliwe pytania, albo na przekór coś, byle namieszać w głowie?

No tak, myśleć nad tekstem każą :) I analizować, a do tego podstępnie stosują zdania podrzędnie złożone :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypominam, że RM jest główną ostoją antysemityzmu i szowinizmu narodowego w polskich mediach. To nie ma nic wspólnego z wolnością poglądów, to niebezpieczne oszołomstwo!

 

I dla dobra wolności słowa musi tak zostać. Od szowinizmu i oszołomstwa gorsze jest tylko ograniczanie wolności pod pozorem niewłaściwego korzystania z tejże. Przykro mi przyjdzie przywyknąć :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym się akurat nie zgodzę, bo wolność słowa w demokracji NIE obejmuje wolności do nawoływania do nienawiści, a takim właśnie językiem operuje RM.

 

Jeszcze jedna informacja dla Tomka, bo zapomniałem: skoro tak strasznie boisz się społeczeństwa, w którym najsłabsi będą skazani na brak pomocy z czyjejkolwiek strony, to zaprawdę powiadam Ci, nie idź tą drogą i nie głosuj na Korwina, bo może Cię spotkać niemiła niespodzianka :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@TrzyGrosze

Ok, masz rację. Nie uwzględniłem wszystkich czynników.

Zapewniam cię, że moje rozumienie jest dobre :P

 

Cóż... jak ktoś się w życiu uczył i zdobył przydatne umiejętności, to na siebie zarobi... Pozostałym pozostaje lament.

 

Z perspektywy osoby trzeciej wygląda to tak jakbyś się dorobił i teraz szczał na wszystkich mniej zarabiających głupim argumentem trzeba było się uczyć. To zdanie aż tryska

Wiedza bardzo dużo daje, pracowitość też, ale to często nie wystarcza. Nie żyjemy w bajce tylko w rzeczywistości, najwyraźniej o tym zapomniałeś.

 

I Ty starasz się uchodzić za świadomego obywatela? Śmiech na sali.

Rozumiem, że ty znasz całą konstytucję i wszystkie ustawy.

 

I tak naprawdę same narobiły mnóstwo błędów - PJN rozpadł się przez konflikty we własnym gronie, LPR stał się zbyt radykalny, Palikot nie przedstawił żadnej ekipy poza uprawianiem one man show itd. A szkoda, bo pluralizm wyszedłby nam na dobre.

Zauważ, że osoby głoszące większe zmiany przedstawiając konkrety, które po realizacji w perspektywie czasu polepszyłyby sytuację gospodarczą i polityczną są natychmiast odsuwane z życia publicznego tak na wszelki wypadek. Nagle media milczą. Przykład to Palikot i Korwin-Mikke.

 

Ale pokazują doskonale, jak upośledzone jest polskie społeczeństwo. Przecież związki to nie zarząd - to jeszcze "doły", które do tych związków należą i je wspierają.

Zbyt łagodnie powiedziane :)

 

Oczywiście, ma prawo nie głosować. Moim skromnym zdaniem lepiej wybrać mniejsze zło niż nie wybrać w ogóle, ale to oczywiście tylko moja opinia - szanuję każdy inny wybór.

Wolisz tyfus, czy może cholerę? Ja bym próbował leczyć.

Mniejsze zło utrzymuje ten chory system. Obywatele są tępieni za niezagłosowanie w wyborach w sumie bezpodstawnie. Wyobraź sobie co by się działo, gdyby każdy kto nie ma kandydata nie poszedł zagłosować lub wrzucił pustą kartę. Obecnie mamy sytuację jakiej jeszcze nie było od upadku ZSRR. Wszystkie większe partie były u władzy i wszystkie spaprały sprawę. Głosowanie? Mniejsze zło? Przemyśl to.

Osobiście byłem za JKM, teraz co najwyżej oddam pustą kartę jeśli nic się nie zmieni, choć zastanawiam się nad tym nieszczęsnym Palikotem.

 

Tomku, trzy lata temu pisałem, że praktyki to podstawa. Nieraz na pewno w życiu miałeś też okazję przekonać się, że język angielski to dziś podstawa. Ale oczywiście wolałeś nie zrobić nic z tego, a potem narzekać, jak strasznie źle jest Tobie w życiu. Myślę, że dziękować możesz w ogromnej mierze samemu sobie.

Nie można się nie zgodzić.

W większych miastach nie ma co się wybierać po pracę bez znajomości angielskiego. W mniejszych jeszcze ujdzie, ale sytuacja się zmienia. Praktyki to i po kilka razy jak nie dają...z doświadczeniem są większe szanse, aczkolwiek pracodawcy w większości wyzyskują pracownika dając mu jak najmniej dzięki wykorzystaniu sytuacji na danym stanowisku, gdzie przypada kilka osób na stołek.

 

Tomku, sam chyba kiedyś wspomniałeś, że mamy w polityce te same twarze od 20 lat. Przecież trzeba być kompletnym baranem, żeby wierzyć, że za piątym razem ta sama twarz obieca coś i tym razem tego dotrzyma. Więc powtarzam jeszcze raz: naród sam sobie może dziękować za wybór, którego dokonał. Gdyby wybrał jakąś totalnie nową partię, to mógłby się czuć oszukany, ale w takiej sytuacji może się czuć co najwyżej głupi.
Wcześniej optowałeś za mniejszym złem, czyżby przebłysk ;P ?

 

I to w sumie wyczerpuje temat. Postaw się w pozycji szefa i zastanów się, czy chciałbyś mieć pracownika, który niczym się nie wyróżnia, a do pracuje powoli, kiedy firma ma już pewnie opóźnienie na budowie ze względu na wcześniejszych pracowników.

Nie przesadzaj, pracodawca chce mieć pracownika, który robi na 200% i najlepiej jakby pracował za darmo. To powszechna praktyka.

 

Mogą wyłączyć telewizor (tak, wiem, wysiłek ogromny!) i przejść się na spotkanie wyborcze, na którym można publicznie zadać pytanie, albo można samemu zacząć szperać i czytać. Aleee pooo coooo?

Osobiście jestem zdania, że powinni wyłączyć telewizor, choćby na jakiś czas, to naprawdę niesamowicie oczyszcza umysł.

 

 

A co do ma to prywatyzacja? Akurat jeśli rozmawiamy na ten temat, to w kopalniach prywatnych górnicy od samego początku mieli wbrew pozorom lepiej, niż na państwowym, a płace w TPSA są teraz bez porównania lepsze, niż były za państwowych czasów. Problem w tym, że ogromną część przeraził fakt, że po prywatyzacji trzeba było na siebie zacząć zarabiać pracą :)

 

Znam doskonały przykład na potwierdzenie tego, o czym mówię. Chodzi o polskie kopalnie gliny. Każda kopalnia działała kiedyś na tej zasadzie, że kopali np. X metrów gliny, a potem czekali, aż się to sprzeda, i siedzieli na tyłkach (bo nawet nie mieli gdzie tego składować, a z kolei o redukcjach oczywiście nie było, bo nieroby zaprotestowały). Potem wymuszono prywatyzację i wiele kopalń przejął jeden operator. Oczywiście był wielki bunt, a potem pracownicy zaczęli wygadywać bzdury o ciemiężeniu pracowników itd. Władze spółki nie cackały się i zrobiły duże redukcje, a pracownicy zaczęli pracować w takim trybie, że jak uzbierali X metrów gliny, to zamiast siedzieć na tyłku jechali do drugiej kopalni i tam też wykopywali X metrów gliny. Nagle okazało się, że taką samą pracę można wykonać mając połowę załogi, a dzięki wzrostowi wydajności wystarczyło na gigantyczne podwyżki. Przy czym ważne w tej historii jest to, że zarobili ci, którzy chcieli się wziąć do roboty... Pozostali pewnie do dziś klepią słodką biedę i opowiadają o tym, jak im było dobrze zaraz po upadku komuny...

Czytając to aż mi się zamarzyło o prywatnej kolei...ehhh, pomarzyć można.

 

PS.

 

Jeszcze jedna informacja dla Tomka, bo zapomniałem: skoro tak strasznie boisz się społeczeństwa, w którym najsłabsi będą skazani na brak pomocy z czyjejkolwiek strony, to zaprawdę powiadam Ci, nie idź tą drogą i nie głosuj na Korwina, bo może Cię spotkać niemiła niespodzianka ;)

Cejrowski w swoim programie Boso przez Świat ładnie przedstawił w jednym z odcinków życie bez socjalu. Ludzie dadzą sobie radę, tylko przydałby im się taki kopniak by się obudzili.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Z perspektywy osoby trzeciej wygląda to tak jakbyś się dorobił i teraz szczał na wszystkich mniej zarabiających głupim argumentem trzeba było się uczyć.
Może i tak to wygląda, ale dokładnie tak samo uważałem, kiedy kończyłem studia i absolutnie nie wiedziałem, jaką będę miał pracę. Tak samo jak dziś uważałem wtedy, że nie ma co marudzić na Tuska czy Kaczyńskiego, tylko w pierwszej kolejności trzeba zawsze wziąć się do roboty i dbać o to, żeby znaleźć jak najlepszą pracę.

 

Poza tym przypominam raz jeszcze, że JKM, w którego Tomek - jak mi się zdaje - jest zapatrzony, myśli w sposób jeszcze bardziej radykalny ode mnie :)

Wiedza bardzo dużo daje, pracowitość też, ale to często nie wystarcza. Nie żyjemy w bajce tylko w rzeczywistości, najwyraźniej o tym zapomniałeś.
Ale na razie rozmawiamy w pierwszej kolejności o osobie, która w ewidentny sposób zaniedbała własną edukację, a mimo to ma żal do całego świata, że "po upadku komuny było lepiej".
Rozumiem, że ty znasz całą konstytucję i wszystkie ustawy.

Na pewno znam Konstytucję na tyle, żeby mieć przynajmniej orientację w sprawach związanych z porządkiem prawnym w kraju.

Zauważ, że osoby głoszące większe zmiany przedstawiając konkrety, które po realizacji w perspektywie czasu polepszyłyby sytuację gospodarczą i polityczną są natychmiast odsuwane z życia publicznego tak na wszelki wypadek. Nagle media milczą. Przykład to Palikot i Korwin-Mikke.

Zgadzam się z tym, ale czy gdzieś napisałem, że jest inaczej?

Mniejsze zło utrzymuje ten chory system.

Zależy, jak definiujesz mniejsze zło. Dla mnie to nie znaczy "wybiorę Tuska, bo Kaczyński to oszołom", tylko wybranie polityka, który być może nie odpowiada Tobie w 100%, ale wierzysz, że ma szansę coś zmienić (czyli np. w Twoim przypadku byłby to Palikot - pewnie nie idealny, ale lepszy i mający realną szansę coś zmienić, gdyby rzeczywiście zdobył choćby część władzy)

Obywatele są tępieni za niezagłosowanie w wyborach w sumie bezpodstawnie. Wyobraź sobie co by się działo, gdyby każdy kto nie ma kandydata nie poszedł zagłosować lub wrzucił pustą kartę.

Problem polega na tym, że Polacy mają politykę tak głęboko w d..., że nawet nie stać ich na protest obywatelski!!! I to mnie właśnie przeraża w tym narodzie.

Wcześniej optowałeś za mniejszym złem, czyżby przebłysk ;P ?

Patrz wyżej :P

Nie przesadzaj, pracodawca chce mieć pracownika, który robi na 200% i najlepiej jakby pracował za darmo.
OK, ale czy dziwisz się pracodawcy, że chce maksymalizować zyski? Załóżmy, że znalazł się człowiek gotowy płacić Tobie 2x więcej, niż wynika z Twoich kwalifikacji; czy poszedłbyś i upomniał się, że chcesz zarabiać mniej? Pewnie nie, bo Ty też chcesz maksymalizować swoje zyski z pracy.

 

A jeśli ktoś twierdzi, że szefowie tylko przewalają miliony z kupki na kupkę i są tacy mądrzy, to dlaczego nie założ własnej firmy? Przecież to TAKIE PROSTE!

Osobiście jestem zdania, że powinni wyłączyć telewizor, choćby na jakiś czas, to naprawdę niesamowicie oczyszcza umysł.

Z doświadczenia popieram - żyję 7. rok bez TV w domu :)

Cejrowski w swoim programie Boso przez Świat ładnie przedstawił w jednym z odcinków życie bez socjalu. Ludzie dadzą sobie radę, tylko przydałby im się taki kopniak by się obudzili.

Ja też na to liczę. Dziś dostaną po tyłku, ale może czegoś ich ta trudna sytuacja nauczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Poza tym przypominam raz jeszcze, że JKM, w którego Tomek - jak mi się zdaje - jest zapatrzony, myśli w sposób jeszcze bardziej radykalny ode mnie :)

Co do tego nie mam wątpliwości, Gość od lat niezmiennie głosi w jaki to sposób chce do góry nogami wywrócić sposób rządzenia państwem, aczkolwiek bez wad też nie jest, np. sześcioletni okres przyjęcia ustaw. Kompletny kosmos ;)

 

Zależy, jak definiujesz mniejsze zło. Dla mnie to nie znaczy "wybiorę Tuska, bo Kaczyński to oszołom", tylko wybranie polityka, który być może nie odpowiada Tobie w 100%, ale wierzysz, że ma szansę coś zmienić (czyli np. w Twoim przypadku byłby to Palikot - pewnie nie idealny, ale lepszy i mający realną szansę coś zmienić, gdyby rzeczywiście zdobył choćby część władzy)

Ja bym dziś wyróżnił dwie definicje mniejszego zła. Pierwsza to brak alternatywy i głosowanie przez wyborcę na zasadzie Ten nie może dojść do władzy lub co gorsza "na lotto", a druga to polityk/partia z którą w jakiejś części się identyfikujemy.

Jak słusznie zauważyłeś Palikot to ta druga opcja określenia terminu.

 

Problem polega na tym, że Polacy mają politykę tak głęboko w d..., że nawet nie stać ich na protest obywatelski!!! I to mnie właśnie przeraża w tym narodzie.

Na pocieszenie pozostaje, że nie wszyscy Polacy są tak tępi :P

Tak mi do głowy teraz przyszło, skąd się wzięło powiedzenie "Polak mądry po szkodzie", przecież ma się nijak do rzeczywistości...powinno brzmieć "Polak jeszcze głupszy po szkodzie"

 

OK, ale czy dziwisz się pracodawcy, że chce maksymalizować zyski? Załóżmy, że znalazł się człowiek gotowy płacić Tobie 2x więcej, niż wynika z Twoich kwalifikacji; czy poszedłbyś i upomniał się, że chcesz zarabiać mniej? Pewnie nie, bo Ty też chcesz maksymalizować swoje zyski z pracy.

 

A jeśli ktoś twierdzi, że szefowie tylko przewalają miliony z kupki na kupkę i są tacy mądrzy, to dlaczego nie założ własnej firmy? Przecież to TAKIE PROSTE!

Wcale mnie to nie dziwi, co więcej sam bym tak zrobił, lecz istnieje cienka granica między maksymalizowaniem zysków a wykorzystywaniem pracownika, której nie powinno się przkraczać.

 

Kto wie, może i założę jak znajdę ciekawą niszę. W końcu nie ma jak mieć najlepszego szefa na świecie, czyli siebie :)

Założenie jest banalne, gorzej z utrzymaniem się na powierzchni, ale w dzisiejszych czasach człowiek stojąc cofa się.

========

W reszcie wpisu zgadzam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

istnieje cienka granica między maksymalizowaniem zysków a wykorzystywaniem pracownika, której nie powinno się przkraczać.

 

Volenti non fit injuria. Jak długo nie ma przymusu pracy nie ma też pojęcia "wykorzystywanie" pracownika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Volenti non fit injuria. Jak długo nie ma przymusu pracy nie ma też pojęcia "wykorzystywanie" pracownika.

Przecież w pewnych sytuacjach ludzie godzą się na mobbing, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Volenti non fit injuria. Jak długo nie ma przymusu pracy nie ma też pojęcia "wykorzystywanie" pracownika.

To prawo jest przydatne, ale nie wszędzie. Najlepiej jest powiedzieć: przecież zawsze możesz nie pracować, idź sobie pod most żebrać. A choćby mobbing, o którym kolega napisał? Też się godzę, bo mogę przecież dobrowolnie się zwolnić.

Rozumiem cię po prostu zgubiłeś moralność po drodze.

...

Volenti non fit injuria dla Afryki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Organizacji Narodów Zjednoczonych prowadzone są prace, które mogą zakończyć się uchwaleniem pierwszej międzynarodowej konwencji o ochronie życia morskiego na otwartych oceanach. Nad konwencją pracują przedstawiciele 193 krajów, którzy będą tam obradowali do 17 września. Pomysłodawcy nowych przepisów chcą, by zaczęły one obowiązywać od 2020 roku.
      O potrzebie ustanowienia takiego prawa niech świadczy chociażby historia tuńczyka błękitnopłetwego. To jedna z największych i najszybszych ryb w oceanie. W pogoni za ofiarą osiąga prędkość przekraczającą 70 km/h, a waga ryby może dochodzić do 230 kilogramów. Ten wielki drapieżnik dominował niegdyś na Pacyfiku, Atlantyku i Oceanie Indyjskim. Jednak w ciągu ostatniego stulecia ludzie tak zdziesiątkowali tuńczyka błękitnopłetwego, że obecnie jego pacyficzna populacja stanowi 2,6% populacji pierwotnej. Wiele innych gatunków spotkał podobny los. Zwierzęta i rośliny żyjące na wodach międzynarodowych, które stanowią 2/3 światowych oceanów, nie są chronione żadną uniwersalną konwencją. To olbrzymia luka, prawdziwa dziura na środku oceanu, mówi Lance Morgan, prezydent Marine Conservation Institute, niedochodowej amerykańskiej organizacji, która walczy o ochronę oceanów.
      Wody międzynarodowe to dom wielu niezwykłych gatunków, takich jak delfiny, wieloryby, rekiny czy żółwie. Znajdują się tam cenne łowiska i niezbędne do prawidłowego funkcjonowania planety ekosystemy, których nie znajdziemy nigdzie indziej. Mimo to do niedawna nie istniał żaden duży obszar chroniony na wodach międzynarodowych. Pierwszy taki rezerwat, na morzu Rossa, zaczął działać w grudniu ubiegłego roku. Inne duże rezerwaty istnieją na wodach i strefach ekonomicznych państw. Wody międzynarodowe nie są chronione, przez co są dostępne dla rybołówstwa i innych gałęzi przemysłu.
      Konieczność ochrony bioróżnorodności wód międzynarodowych staje się coraz bardziej paląca, w obliczu postępu technicznego, który pozwala na eksploatację dotychczas niedostępnych zasobów. Dość wspomnieć, że International Seabed Authority (ISA) przyznała już 29 firmom z 19 krajów prawo do eksploatacji złóż mineralnych znajdujących się w ekologicznie ważnych miejscach oceanów. Będą więc mogły one prowadzić prace górnicze m.in. w oceanicznej strefie spękań Clarion-Clipperton, w której, jak się okazało, co najmniej 50% miejscowych gatunków nie jest znanych nauce, czy też też na polach hydrotermalnych Zaginione Miasto na Atlantyku.
      Zarys traktatu chroniącego wody międzynarodowe ma zostać przygotowany w bieżącym roku. Otrzymają go wszystkie zainteresowane kraje, które będą mogły go przeanalizować przed kolejnym spotkaniem w tej sprawie, przewidzianym na kwiecień 2019 roku. Nowe przepisy będą prawdopodobnie rozszerzeniem Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza (UNCLOS). Została ona uchwalona w 1982 roku, a weszła w życie w 1994 roku. Nie zajmuje się ona jednak ochroną bioróżnorodności.
      Stany Zjednoczone są jedynym dużym krajem, który nie podpisał UNCLOS. Mimo tego, właśnie USA odegrały kluczową rolę w uchwaleniu historycznego dodatku do UNCLOS, który od 1995 roku chroni ryby migrujące. Także i teraz w obradach ONZ bierze duża delegacja z Waszyngtonu, który jest żywotnie zainteresowany uregulowaniem takich zagadnień jak prawa patentowe, handlowe i prawa do połowów.
      Poważnym problemem, który może przeszkodzić w objęciu oceanów ochroną, jest kwestia dzielenia się odkryciami. Obecnie UNCLOS przewiduje, że wszystko, co zostanie odkryte na na lub pod dnem morskim na wodach międzynarodowych stanowi wspólne dziedzictwo ludzkości i powinno służyć dobru wszystkich ludzi. Tymczasem niemiecka korporacja BASF jest właścicielem niemal połowy światowych patentów na sekwencjonowanie genomu organizmów morskich, może komercjalizować te patenty i nie musi się nimi z nikim dzielić. Takie działanie są niemożliwe na wodach terytorialnych. Prawo uchwalone w 2010 roku przewiduje bowiem, że jeśli osoba fizyczna, firma czy kraj korzysta z zasobów genetycznych znajdujących się na wodach innego państwa, musi się z tym państwem nimi podzielić. Kraje rozwijające się są zainteresowane rozszerzeniem tej zasady na wody międzynarodowe. Jednak takim pomysłom sprzeciwiają się potęgi – USA, Japonia czy Wielka Brytania, które nie chcą w żaden sposób rekompensować innym państwom praw patentowych z wód międzynarodowych. Jednak istnieje dobra wola, by rozwiązać te problem.
      Kolejnym skomplikowanym zagadnieniem jest uregulowanie jednym traktatem działalności różnych gałęzi przemysłu. Obecnie kwestiami tymi zarządza około 20 międzynarodowych organizacji, którym podlegają m.in. rybołówstwo, transport morski, wydobycie surowców i inne zagadnienia. Organizacje te i sektory w niewielkim tylko stopniu komunikują się ze sobą.
      Można się spodziewać, że uchwaleniu nowego prawa będzie przeciwny zarówno przemysł, jak i kraje, dla których rybołówstwo na otwartym oceanie stanowi ważną gałąź przemysłu: Chiny, Japonia, Korea Południowa czy Japonia. Jednak przeciwnicy nowych rozwiązań muszą wziąć pod uwagę, że 90% ryb jest nadmiernie lub w pełni wyeksploatowanych, a wiele niezależnych studiów wykazało, że ograniczenie połowów na otwartym oceanie nie wpłynie negatywnie na zyski czy masę złowionych ryb. Wykonaliśmy świetną robotę w doprowadzeniu zasobów morskich na krawędź zapaści. W końcu się budzimy i zdajemy sobie sprawę, że nie możemy zakładać, iż oceany są całkowicie odporne na nasze działania, mówi Liz Karan, ekspertka od wód międzynarodowych pracująca dla The Pew Charitable Trust.
      Czasu zostało naprawdę niewiele. Naukowcy ostrzegają, że jeśli chcemy uniknąć masowego wymierania życia w oceanach, to do roku 2030 powinniśmy objąć ochroną co najmniej 30% oceanów. Obecnie obszary chronione stanowią 2% powierzchni oceanów, z czego połowa to obszary ściśle chronione. ONZ chce do roku 2020 objąć ochroną 10% oceanów.
      Obecnie istnieje 6 morskich obszarów chronionych o powierzchni powyżej miliona kilometrów kwadratowych. Są to Marae Moana (1.976.000 km2, Wyspy Cooka, ustanowione w 2017 roku), Morze Rossa (1.555.851 km2, Antarktyka, 2017), Papahānaumokuākea Marine National Monument (1.508.870 km2, Hawaje i Midway, USA, 2006), Park Narodowy Morza Koralowego (1.292.967 km2, Nowa Kaledonia, Francja, 2014), Pacific Remote Islands Marine National Monument (1.277.860 km2, centralny Pacyfik, USA, 2009) oraz South Georgia Marine Protected Area (1.070.000 km2, Georgia Południowa i Sandwich Południowy, Wielka Brytania, 2012).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W amerykańskiej Izbie Reprezentantów złożono rezolucję numer 1775, którą jej autorzy nazywają "ręce precz od Internetu". Ma ona związek z proponowanym przez ONZ powołaniem międzyrządowego panelu, który miałby regulować Internet.
      Rezolucję złożyła Many Bono Mack, a jej celem jest uniemożliwienie organizacjom międzyrządowym regulowania sieci.
      Internet powstał i rozwinął się właśnie dzięki temu, że nie był poddany rządowym regulacjom. Próby kontrolowania przez ONZ czegoś tak istotnego dla gospodarki jak internet, posuwają się zbyt daleko. Już i tak mamy sporo problemów z powstrzymaniem zakusów Federalnej Komisji Komunikacji, która chce regulować internet. W jaki niby sposób mielibyśmy powstrzymywać rządu Syrii, Iranu czy Wenezueli? - mówi pani Mack.
      Kongresmen Mack wezwała też prezydenta i jego administrację do sprzeciwienia się wszelkim próbom przekazania kontroli nad internetem do ONZ-u lub innej organizacji międzyrządowej.
      Mack może liczyć na wsparcie innych członków amerykańskich władz ustawodawczych, którym również nie podoba się, że rządy różnych państw, używając przykładu Wikileaks jako ostrzeżenia, próbują ograniczać swobodę sieci.
      Sprzeciw amerykańskich polityków może mieć znaczenie praktyczne, jednak protestują także i ci, których głos jest przede wszystkim głosem symbolicznym. Propozycję ONZ-u skrytykował też Vint Cerf, uznawany za jego z ojców internetu. Sądzimy, że rządom nie powinno się dawać monopolu na zarządzanie internetem - stwierdził Cerf. Poparł jednocześnie obecny model zarządzania internetem, gdyż ma nań wpływ wiele organizacji, w tym firmy prywatne i uczelnie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jak donosi Guardian, przedstawiciele Rosji, USA oraz ONZ-u prowadzą tajne rozmowy mające na celu zapobieżenie ewentualnej cyberwojnie. Celem rozmów jest opracowanie rozwiązań, pozwalających na zmniejszenie liczby ataków, do których dochodzi w Sieci.
      W ostatnich latach ryzyko cyfrowego konfliktu znacznie wzrosło. Doszło m.in. do wielkich ataków na Estonię i Gruzję, które weszły w konflikt z Rosjanami. Do dzisiaj jednak nie wiadomo, czy w ataki był zaangażowany rząd Federacji Rosyjskiej, czy też przeprowadziły je gangi działające na własną rękę.
      Regularnie dochodzi też do ataków na amerykańskie sieci wojskowe i rządowe. Przed paroma miesiącami ktoś włamał się do dwóch komputerów i ukradł plany myśliwca konstruowanego przez USA, Izrael, Holandię i Wielką Brytanię. Z kolei przed dwoma laty chińska armia przeprowadziła atak na systemy Pentagonu i Whitehallu.
      Z nieoficjalnych doniesień na temat toczonych osób wynika, że Rosji zależy przede wszystkim na "cyfrowym rozbrojeniu", podczas gdy Stany Zjednoczone chcą zacieśnić współpracę w zwalczaniu cyberprzestępczości. Amerykańscy eksperci uznają ją bowiem za największą bolączkę internetu. Cyfrowe przestępstwa przynoszą straty liczone w dziesiątkach miliardów dolarów, dlatego też USA chce ułatwić zwalczanie tego typu działań, a bez współpracy takich krajów jak Rosja i Chiny, gdzie działają szczególnie aktywne cybergangi, walka z online'ową przestępczością się nie powiedzie.
      Analitycy zgadzają się co do faktu, że USA, Rosja i kilka innych krajów, posiada niezwykle zaawansowane technologie umożliwiające prowadzenie cyberwojny. Brak jednak bliższych szczegółów na ten temat, jako że żadne dokumenty nigdy nie trafiły w ręce osób postronnych.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zgodnie z raportem ONZ State of World Population, odcisk węglowy kobiet jest słabszy, jako grupa są jednak bardziej podatne na skutki globalnego ocieplenia.
      Panie rzadziej prowadzą samochody i latają samolotami, kupują też mniej nieprzyjaznych środowisku produktów. Obywatelki krajów uprzemysłowionych nabywają za to chętniej żywność ekologiczną/organiczną, z większym prawdopodobieństwem segregują też śmiecie i są bardziej zainteresowane efektywnym wykorzystaniem energii.
      W raporcie ONZ-etu powołano się na badania, które wskazywały, że kobiety reagują pozytywniej niż mężczyźni na reklamy produktów, które wg wytwarzających je firm, są mniej szkodliwe dla środowiska. Poza tym panie są mniej skłonne wierzyć, że rządy i korporacje rozwiążą problemy ekologiczne i wolą wziąć sprawy w swoje ręce. Międzypłciowa różnica w postawie wobec ekologii staje się coraz wyraźniej zaznaczona wraz ze wzrostem dochodów.
      Kiedy w zeszłym roku na przedmieściach Sydney przeprowadzono sondę dotyczącą ekorozwoju, okazało się, że do inicjatyw obejmujących współpracę i działania społeczne łatwiej było przyciągnąć właśnie panie. Mężczyźni angażowali się w ekorozwój mniej chętnie, a podczas dyskusji na tematy związane z ochroną środowiska generalnie bardziej pociągały ich rozwiązania techniczne i biznesowe niż osobiste.
      Na tym jednak nie koniec. Autorzy raportu zwracają uwagę na różnice dietetyczne, które obniżają odcisk węglowy kobiet. Panie nie tylko jedzą mniej w stosunku do rozmiarów ciała, ale – przynajmniej w niektórych krajach – konsumują więcej warzyw i mniej mięsa. W Danii mężczyźni spożywają średnio 139 g mięsa dziennie, podczas gdy kobiety tylko 81 g.
      Czemu zmiany klimatyczne miałyby silniej uderzać w kobiety? Twórcy dokumentu State of World Population podkreślają, że jeśli chodzi o pracę na roli, w biednych krajach to panie stanowią główną siłę roboczą i nie mają dostępu do wielu zarezerwowanych dla mężczyzn sposobów zarobkowania. Kobiety zajmują się gospodarstwem domowym i dbają o członków rodziny, co często ogranicza ich mobilność i zwiększa podatność na związane z pogodą katastrofy naturalne. Susza i nieregularne opady zmuszają je do cięższej pracy, by zdobyć jedzenie, energię i wodę. Poza tym to córki częściej porzucają szkołę, by pomóc matkom w realizacji tych zadań.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rząd Malediwów planuje podwodne posiedzenie, podczas którego zostanie podpisany dokument dotyczący zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Prezydent Mohamed Nasheed i jego gabinet zanurkują 17 października.
      Doradca prezydenta powiedział BBC, że forma działania jest może dosyć rozrywkowa, ale przesłanie jak najbardziej poważne. Rosnący poziom mórz stanowi zagrożenie dla ok. 1200 nizinnych koralowych wysp, które gdy obecny trend się utrzyma, znikną pod wodą. Mniej więcej 80% archipelagu Malediwów znajduje się mniej niż metr nad poziomem morza, dlatego obawy mieszkańców nie są bynajmniej nieuzasadnione. Uważają oni, że gdy ich kraj w pełni odczuje skutki topnienia czap lodowych na biegunach, dla innych nacji także już będzie za późno.
      Podczas posiedzenia ministrowie będą się porozumiewać za pomocą gestów oraz wodoodpornych pisaków i tablic. Repertuar sygnałów dostępnych dla nurków jest ograniczony, dlatego liczba poruszanych zagadnień również będzie zawężona. Urzędnicy zaapelują jednak do wszystkich narodów – tych biednych i tych bogatych – by traktowały zmianę klimatu poważnie.
      Trening odbyli już wszyscy ministrowie poza jednym, który ze względu na chorobę wykluczającą nurkowanie nie mógł towarzyszyć im podczas prób w bazie wojskowej.
      W dniu zero prezydent Nasheed, będący licencjonowanym nurkiem, weźmie udział w podwodnej konferencji prasowej. Malediwscy urzędnicy podpiszą dokument, który trafi na wokandę podczas grudniowej konferencji ONZ-etu w Kopenhadze. Nowe porozumienie ma zastąpić Protokół z Kioto, wygasający już za 3 lata, bo w 2012 r.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...