Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Prezes Nokii, Stephen Elop, ostrzega w liście do pracowników firmy, że sytuacja koncernu jest, delikatnie mówiąc, nie najlepsza. Analitycy mówią, że prawdopodobnie zgadzając się na objęcie stanowiska prezesa Elop nie zdawał sobie sprawy z tego, z jak olbrzymim wyzwaniem przyjdzie mu się zmierzyć.

Elop pisze, że Nokia stoi na "płonącej platformie" i w najbliższym czasie konieczne będzie podjęcie kluczowych decyzji.

W liście czytamy: W roku 2008 udziały Apple'a w segmencie rynku, na którym sprzedawane są smartfony o cenie przewyższającej 300 USD wynosiły 25%. Teraz zwiększyły się do 61%. Mają niesamowity wzrost, który dał im 78% zwiększenie się dochodów w ciągu roku. Apple pokazuje, że konsumenci kupią drogie telefony, o ile są one dobrze zaprojektowane, oferują atrakcyjną obsługę, a developerzy chętnie piszą dla nich programy. Oni zmienili zasady gry i teraz Apple posiada wyższy segment rynku. Pierwszy iPhone ukazał się w 2007 roku, a my wciąż nie mamy produktu, który by mu dorównywał.

Elop odniósł się też do systemu Google'a. Android pojawił się zaledwie przed dwoma laty, a w tym tygodniu wyprzedzili nas pod względem sprzedaży. To niewiarygodne. Android pojawił się na wyższym segmencie rynku, teraz wygrywa na średnim i szybko będzie podbijał rynek tanich smartfonów - stwierdza Elop. W dalszej części wspomina on nieudane eksperymenty Nokii z systemem MeeGo, problemy z Symbianem oraz tanią chińską konkurencję. Jego zdaniem atak na pozycje Nokii trwa ze wszystkich stron, a koncern nie robi nic, by się bronić.

Pojawienie się listu Elopa pokazuje, że Nokię mogą czekać poważne kłopoty, jeśli szybko nie znajdzie wyjścia z sytuacji. Uprawdopodabnia to tylko krążące pogłoski, jakoby fińska firma miała zamiar rozpocząć współpracę z Microsoftem i zastosować w swoich produktach system Windows Phone 7. Rozwiązanie takie jest tym bardziej naturalne, że system zbiera dobre opinie, jednak Microsoft nie jest w stanie go wypromować i zależałoby mu na współpracy z tak znaczącym graczem jak Nokia. Ponadto warto pamiętać, że Elop, który do Nokii trafił we wrześniu ubiegłego roku, wcześniej był wiceprezesem Microsoftu.

Decyzja, co do platformy, jaką będą wykorzystywały przyszłe smartfony Nokii, zostanie ogłoszona najprawdopodobniej 11 lutego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy kiedykolwiek widział ich konkurenta dla iPhone - N900. Pan prezes twierdzi że mu nie dorównuje, a ja twierdzę że go przewyższa (3GS).

Jeśli chodzi o nieudane eksperymenty z MeeGo - czemu się dziwią skoro Nokię stać tylko na 20 programistów by pracowało nad tym systemem i co jakiś czas zachęcać wspólnotę do przyłączenia się a jednocześnie "przestrzegać" przed forkami.

Maemo jest fajne ale brakuje mu "funkcji użytecznych", Nokia ich nie wprowadzi więc społeczność się wkurzyła i zaczęła robić forka. Tak bardzo się tego bali że aż "zachęcili" i mają cssu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale co Nokia robi żeby zachęcić do kupna? ma jakiś pomysł typu Apple Store, albo Android market?

nie, jest bardzo mało darmowych aplikacji, słabe wsparcie. Co zrobili programiści google przy wprowadzeniu androida 2.2- nie upiększyli graficznie, nie dorzucili bezsensownych aplikacji, po prostu zoptymalizowali kod żeby wszystko chodziło sprawniej. Tego brakuje w nokii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a przede wszystkim u nokii lezy promocja. juz minely czasy, gdy znaczek marki nokia byl juz wystarczajaca reklama produktu, juz malo kto kojazy telefony komorkowe z nokia i tylko nokia.

 

apple wyplynelo na promocji. tak naprawde na niczym innym - dobry marketing wylansowal mode na iphony, dla nieswiadomego masowego odbiorcy to wystarczylo.

google poszedl za ciosem i nawiazal bezposrednia rywalizacje z apple, kompletnie olewajac na dobra sprawe istnienie nokii i jej symbiana (tudziez maemo/meego) oraz windows mobile, bo one ciagle zyly tymi czasami, w ktorych porzadne smartfony i palmfony byly czyms drogim, ekskluzywnym, a nawet wrecz egzotycznym poza rynkiem biznesowym, a przecietny odbiorca chcial po prostu telefon z ew bajerami.

 

teraz zarowno M$ jak i nokia po tym, jak przez tych pare lat marketingowo kompletnie zaspali gruszki w popiele znalezli sie w bardzo ciezkiej sytuacji. musza stworzyc produkt naprawde lepszy, niz konkurencja, aby moc go wypromowac - bo promocja szajsu tylko podobija im i tak juz zdychajace marki. natomiast samo wypuszczenie produktu to tez za malo, bo chocby byl to produkt doskonaly, to w przecietnej swiadomosci nie ma juz "chce nokie!", tylko "chce ajfona/androidofona!" - i jedynym ratunkiem jest agresywna ofensywa marketngowa, aby ponownie zaszczepic ludziom w swiadomosci renome ich marki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale co Nokia robi żeby zachęcić do kupna? ma jakiś pomysł typu Apple Store, albo Android market?

No akurat to ma http://store.ovi.com/ choć ja tylko raz z niego skorzystałem (Pobrałem Angry Birds).

Akurat tych sklepów mi najmniej potrzeba, zupełnie nie rozumiem co tak bardzo ruszyło w nich ludzi. Mieli problem z użyciem synaptica?

 

iOS ma świetny sdk, sam nie korzystałem ale spotykane przeze mnie osoby zachwalają, android podobnie. Od MS Win uciekają albo podnoszą ceny "bo zdrowie jest ważniejsze".

Skoro jest dużo aplikacji na iOS i android oraz ogromna kampania reklamowa Apple to i ludzie się znaleźli by wydać (I nieustannie wydawać!) sporo pieniędzy.

 

Ja nigdzie nie widziałem reklamy Maemo/MeeGo czy N800-N900. Tak jakby zrobili produkt ale w niego w ogóle nie wierzyli.

Działają na szkodę firmy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Akurat tych sklepów mi najmniej potrzeba, zupełnie nie rozumiem co tak bardzo ruszyło w nich ludzi. Mieli problem z użyciem synaptica?

To że w momencie braku jakiejś aplikacji np do oglądania filmów avi, czy obsługi dokumentów z pakietu office, w ciągu kilku sekund masz program na telefonie bez pośrednictwa komputera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To że w momencie braku jakiejś aplikacji np do oglądania filmów avi, czy obsługi dokumentów z pakietu office, w ciągu kilku sekund masz program na telefonie bez pośrednictwa komputera.

A zrobienie "apt-get install Aplikacja" lub "yum install Aplikacja" to jakiś problem?

Jeśli ktoś nie daje rady to może zrobić alias instaluj="apt-get install".

Która metoda jest szybsza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problem w tym, ze o tym trzeba wiedziec/"umiec". trzeba tez wiedziec, co sie chce zainstaowac, a taki sklep pozwala na przegladanie katalogu softu. nie wspominajac, ze na symbianie to nie dziala... :P stad tez sklepy ovi i ngage sa jak najbardziej wskazane.

 

z reszta cala idea sklepow z softem jest przeciez skomercjolizowana "wersja" repo systemow uniksowych... po prostu ludzie w innej formie, niz sklepowa, nie potrafia jakos sie zbytnio repozytoriami poslugiwac. musi byc atrakcyjne GUI, reklamowe opisy itp.  a i fakt sklepu tez paradoksalnie przyciaga, bo ludziom sie wydaje, ze platne jest lepsze, a nawet jesli sie przekonaja, ze niekoniecznie, to tez w wiekszosci po darmowy soft siegaja jako po alternatywe, a nie wlasciwy soft wartosciowy sam w sobie. a przy okazji wlasnie daje sie na nich zarobic, co przyciaga developerow i jest szerzy wybor softu... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Między słowami nazwałeś użytkowników sklepów "tępymi dzidami" ;)

Do szukania jest " yum search Szukane " a gdy to mało to wtedy google. Gdy aplikacji jest tysiące to nie ma nawet jak przejrzeć opisu każdej po kolei.

Zatem jak pisałem wcześniej, do mnie idea sklepów nie przemawia i nie korzystam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że jestem przykładem tego jak Android zdobywa popularność. Do niedawna byłem typowym przedstawicielem segmentu "chcę Nokię!". Używam do dziś - i na razie nie zamierzam przestać - N95 8GB i jest to dla mnie fantastyczny telefon, który spełnia większość moich oczekiwań. Kupiłem jednak niedawno Xperię X8, z ciekawości bo kompletnie go nie potrzebowałem ale miałem dobrą okazję. I co się stało? Wszedłem w Android Market i... zrozumiałem ;) Setki aplikacji, przydatnych lub mniej, czasem tylko ciekawych, czasem po prostu zabijających wolne chwile w kolejkach do urzędów. Planetaria, kompasy, gry, nawigacje, pomoce naukowe. Obojętny na te rzeczy nagle stałem się fanem Androida i choć sam telefon uważam za tandetny to wiem, że kolejny będzie świadomie wybranym smartfonem z Androidem na pokładzie. Rzecz w tym, że w Nokii nie dopatrzyłem się społeczności a jedynie w miarę funkcjonalny produkt. W Androidzie czuje się obecność ludzi, programistów, fascynatów... dostał duszę linuxa i to wciąga bo uproszczone zostało do stopnia, w którym każdy może swobodnie ogarnąć ten system. Jako informatyk z wykształcenia od razu złapałem bakcyla ale to działa na wszystkich. Przykładem jest choćby mój kolega handlowiec, który mimo zerowej wiedzy o świecie informatyki jest jak ja zafascynowany używaniem swojego Galaxy z Androidem. Nokia jest daleko w tyle bo może i udostępnia jakieś rozwiązania ale brakuje temu wszystkiemu ... duszy, telefony Nokia to teraz po prostu urządzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio miałem okazję pobawić się chwilę N8 - chyba jeden z najlepszych przykładów jak można zepsuć naprawdę dobry produkt.

Solidne wykonanie, design, podzespoły o wysokich parametrach technicznych - troszkę przywolny procesor. Cały czar pryska po uruchomieniu urządzenia. Interface rodem z piekła - masa okienek, przycisków, małe czcionki - totalny misz masz. Być może z czasem można to ogarnąć, zwłaszcza jeśli ktoś ma zacięcie/wykształcenie informatyczne, ale zwykły użytkownik raczej szybko się zniechęci.

Z drugiej strony C5 mojej siostry - oprogramowanie proste i szablonowe do bólu, jak dla zaawansowanych wiekiem ludzi z demencją, albo mało rozgarniętych. Zero opcji, możliwości personalizacji, króczków i smaczków.

Do tego jeszcze wygórowana polityka cenowa - dobrze to podsumowali w recenzji n8 z chipa:

 

"Gdyby zamiast Symbiana ^3 na pokładzie Nokii N8 był Android, Windows Phone 7 albo Maemo/MeeGo, byłby to jeden z trzech-czterech najlepszych telefonów na rynku. Ponieważ jednak tak się nie stało, najmłodsze dziecko Finów mogę określić tylko jako najlepszy na świecie telefon... dla fanów Symbiana. Oprócz nich z pewnością może spodobać się ludziom, którzy do tej pory nie mieli jeszcze żadnego smartfona - ci, którzy choć trochę poużywali iOS-a, Androida 2.x albo spróbowali już Windows Phone 7 są dla Nokii N8 bezpowrotnie straceni."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Między słowami nazwałeś użytkowników sklepów "tępymi dzidami" ;)

Do szukania jest " yum search Szukane " a gdy to mało to wtedy google. Gdy aplikacji jest tysiące to nie ma nawet jak przejrzeć opisu każdej po kolei.

Zatem jak pisałem wcześniej, do mnie idea sklepów nie przemawia i nie korzystam.

 

nie mialem takiego zamiaru, chcialem jedynie w maire obiektywnie opisac fakty. i nie mozesz zaprzeczyc, ze ludzie chetniej wola cos ladnie opakowanego, niz ascetycznie prostego i szybkiego w praktyce...

 

tym bardziej nie chcialem wartosciowac tego, ze ludzie wola sklepy, bo sam z reszta chetniej korzystam z synaptica, niz aptitude :P pomimo swiadomosci potegi konsoli - z niej korzystam tylko wtedy, gdy naprawde konkretnie wiem, czego chce - jak szukam czegos nowego, to wole obracac sie w GUI... i nie pogardzilbym, gdyby przy kazdej aplikacji rzeczywiscie znajdowal sie ladny opis i screeny, a nie jedynie miejsce na nie i koniecznosc  wpierw zainstalowania i obejrzenia appza, zeby ocenic, czy on mnie tak naprawde w ogole interesuje...

 

a poszukiwanie appzow przez gewgle imo ma sens na windowsie, a tam, gdzie sa sklepy/repozytoria to jest najbardziej mowliwie dlugi, niewygodny, nieekonomiczny i ogolnie klopotliwy sposob poszukiwania softu... bo po co samodzielnie szukac i jeszcze z obcego zrodla pobierac instalowac, skoro to wszystko moze sie o wiele szybciej (bez babrania sie w internecie) zadziac automagicznie (praktycnie bez mojego udzialu - jedynie przegladam katalog i klikam 'instaluj' i wsio! nie musze bawic sie w samodzielne pobieranie i swiadome przeprowadzanie procesu instalacji) i jeszcze z ladna oprawa graficzna i to z pewnego, autoryzowanego zrodla?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiadomo że większość woli ładne, kolorowe- ale i praktyczne. Co do android marketu- tam są programy płatne i darmowe, wszystko maksymalnie uproszczone, praktycznie każde z opisem, a jeżeli jest popularny to i są komentarze. Jak już napisał ktoś wyżej- w androidzie czuć duszę, czuć społeczność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biedaczysko, Staruszek nie zauważył ostatniego trendu - bez otwartości i przyjazności ani rusz, wystarczy dać otwarty albo pół-otwarty system a maniacy (linuksiarze ;-)) napiszą milion różnych ciekawych aplikacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciejo Apple też tego trendu nie zauważyło i w niczym mu to nie przeszkadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Journal of Experimental Psychology: General opublikowano wyniki badań, z których dowiadujemy się, że używanie urządzeń elektronicznych, takich jak smartfony, pomaga poprawić nasze zdolności pamięciowe. Z badań przeprowadzonych przez naukowców z University College London (UCL) wynika, że na urządzeniach przechowujemy bardzo ważne informacje, to zaś zwalnia naszą pamięć i ułatwia przywoływanie dodatkowych, mniej ważnych informacji. Wyniki badań stoją w sprzeczności z wcześniejszymi obawami neurologów, którzy sądzili, że nadużywanie nowoczesnych technologii może prowadzić do upośledzenia zdolności poznawczych i powoduje „cyfrową demencję”.
      Okazało się jednak, że wykorzystywanie urządzeń cyfrowych jako pamięci zewnętrznej pomaga nie tylko w zapamiętywaniu informacji zapisanych na tych urządzeniach, ale również w zapamiętywaniu niezapisanych informacji.
      Naukowcy z UCL opracowali specjalny test pamięci na tablety i komputery. Do badań zaangażowali 158 ochotników w wieku 18–71 lat. Uczestnikom pokazywano na ekranie do 12 ponumerowanych okręgów, a ich zadaniem było przeciągnięcie części z nich na prawą, a części na lewą stronę ekranu. Badani mieli zapamiętać numery okręgów, jakie przeciągnęli na każdą ze stron. Im więcej ich zapamiętali, tym wyższą wypłatę otrzymywali na koniec eksperymentu. Jedna ze stron ekranu była stroną o wysokiej wartości. Za zapamiętanie przeciągniętego tam numeru płacono 10-krotnie więcej, niż za zapamiętanie numeru przeciągniętego na stronę o niskiej wartości.
      Uczestnicy wykonywali test 16-krotnie. Przy połowie testów musieli polegać wyłącznie na własnej pamięci, przy połowie zaś mogli zapisywać wyniki na urządzeniach elektronicznych. Badani zwykle zapisywali na urządzeniach elektronicznych wartości okręgów przeciąganych do strony o wysokiej wartości. Okazało się, że gdy to robili, byli w stanie samodzielnie zapamiętać o 18% więcej liczb przeciągniętych do strony o wysokiej wartości. Ale to nie wszystko. Zapamiętywali też o 27% liczb przeciągniętych do strony o niższej wartości, mimo że tych liczb nie zapisywali.
      Jednak używanie urządzeń elektronicznych miało też i negatywną stronę. Gdy je bowiem uczestnikom badań zabrano, lepiej pamiętali liczby ze strony o niższej wartości. To wskazuje, że zapamiętywanie liczb o wyższej wartości powierzyli urządzeniu elektronicznemu i bardzo szybko o nich zapomnieli.
      Chcieliśmy zbadać, jak przechowywanie informacji na urządzeniu elektronicznym wpływa na zdolność do zapamiętywania. Odkryliśmy, że gdy ludzie mogą używać pamięci zewnętrznej, pomaga im to w zapamiętywaniu informacji, które zapisali. To nie było zaskoczeniem. Ale zauważyliśmy też, że lepiej zapamiętywali informacje, których nie zapisali. Działo się tak, gdyż używanie urządzenia elektronicznego zmieniło sposób, w jaki używali pamięci do przechowywania ważnych i mniej ważnych danych. Gdy musimy zapamiętać coś samodzielnie, używamy pamięci to przechowywania najważniejszych informacji. Ale gdy możemy użyć zewnętrznego urządzenia, najważniejsze informacje są na nim zapisywane, a naszą własną pamięć wykorzystujemy do zapamiętania tych mniej ważnych, mówi doktor Sam Gilbert.
      Uczony zauważa, że – wbrew obawom – urządzenia elektroniczne nie wywołują „cyfrowej demencji”, ale przyczyniają się do lepszego zapamiętywania informacji, których na nich nie zapisaliśmy. Musimy jednak ostrożnie przechowywać nasze najważniejsze dane. Gdy bowiem urządzenie elektroniczne zawiedzie, może się okazać, że w naszej pamięci zostały nam tylko i wyłącznie mniej ważne informacje, ostrzega uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft zatrudnił byłego projektanta układów scalonych Apple'a, , który wcześniej pracował też w firmach Arm i Intel,  trafił do grupy kierowanej przez Raniego Borkara, zajmującej się rozwojem chmury Azure. Zatrudnienie Filippo wskazuje, że Microsoft chce przyspieszyć prace nad własnymi układami scalonymi dla serwerów tworzących oferowaną przez firmę chmurę. Koncern idzie zatem w ślady swoich największych rywali – Google'a i Amazona.
      Obecnie procesory do serwerów dla Azure są dostarczane przez Intela i AMD. Zatrudnienie Filippo już odbiło się na akcjach tych firm. Papiery Intela straciły 2% wartości, a AMD potaniały o 1,1%.
      Filippo rozpoczął pracę w Apple'u w 2019 roku. Wcześniej przez 10 lat był głównym projektantem układów w firmie ARM. A jeszcze wcześniej przez 5 lat pracował dla Intela. To niezwykle doświadczony inżynier. Właśnie jemu przypisuje się wzmocnienie pozycji układów ARM na rynku telefonów i innych urządzeń.
      Od niemal 2 lat wiadomo, że Microsoft pracuje nad własnymi procesorami dla serwerów i, być może, urządzeń Surface.
      Giganci IT coraz częściej starają się projektować własne układy scalone dla swoich urządzeń, a związane z pandemią problemy z podzespołami tylko przyspieszyły ten trend.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dla większości kupujących aparat fotograficzny to, obok baterii, jeden z najważniejszych elementów smartfona. Jakość uzyskanych zdjęć oraz filmów jest istotna, a na obecnym poziomie zaawansowania technologii, nawet stosunkowo niedrogie telefony oferują bardzo dobre możliwości.
      Xiaomi jest marką, która stara się zadowolić swoich klientów, nie tylko tych nabywających smartfony klasy Premium, ale również modele budżetowe. Dlatego użytkownicy urządzeń Xiaomi mogą liczyć na dobrej jakości zdjęcia, wydając na telefon nawet mniej niż 1000 zł.
      Redmi Note 9 Pro - świetny aparat w dobrym smartfonie za niewysoką cenę
      Xiaomi Redmi Note 9 Pro zaopatrzony został w aż 4 obiektywy na tylnym panelu oraz oczywiście aparat do selfie (16 Mpix ze światłem 2.5) z przodu. Bazowy obiektyw ma 64 Mpix i światło 1.9, natomiast towarzyszący mu szerokokątny ma 8 Mpix i 119 stopniowe pole widzenia oraz światło 2.2. Kolejnym obiektywem jest 5 Mpix macro ze światłem 2.4 pozwalający na wykonywanie zdjęć z bliskiej odległości oraz rejestrator głębi 2 Mpix. Całość uzupełnia pojedyncza dioda doświetlająca ulokowana poniżej wysepki z aparatami na „pleckach” smartfona.
      Użytkownicy Redmi Note 9 Pro chwalą aparat główny za naturalnie wyglądające zdjęcia o dobrym odzwierciedleniu kolorów, a także za możliwość rejestrowania filmów w rozdzielczości 4K (z prędkością 30 klatek na sekundę). Nagrywanie „z ręki” daje dobry efekt, dzięki cyfrowej stabilizacji obrazu a szybki auto focus doskonale łapie ostrość.
      Dodając do zalet aparatu pozostałe atuty Xiaomi Redmi Note 9 Pro, czyli m.in.:
      •            ośmiordzeniowy procesor Snapdrgon 720 G od Qualcomma,
      •            wysoki stopień personalizacji telefonu, dzięki nakładce MIUI 11,
      •            ciekawy design i świetną jakość wykonania obudowy,
      •            bardzo dobrze działający czytnik linii papilarnych,
      •            pojemną baterię, dzięki której telefon może pracować nawet 3 dni bez ładowania,
      otrzymujemy smartfon klasy Premium w więcej niż przystępnej cenie.
      Niedrogi i dobry smartfon z 4 obiektywami – Redmi Note 8T
      W grupie cenowej, w jakiej plasuje się smartfon Redmi Note 8T, 4 obiektywy oferuje tylko marka Xiaomi. Główna matryca ma 48 Mpix i jasność 1.8. Domyślna rozdzielczość to 12 Mpix, ale oczywiście można ją zwiększyć aż do wspomnianych 48 Mpix. Do dyspozycji użytkownika jest tryb nocny, przy pomocy którego można uzyskać naprawdę dobrej jakości zdjęcia.
      Poza aparatem głównym użytkownik skorzysta również z 8 Mpix obiektywu szerokokątnego, a także z dwóch dodatkowych. W Redmi Note 8T znajduje się 2 Mpix obiektyw macro, którym można zrobić bardzo wyraźne zdjęcia z niewielkiej odległości. Druga 2 Mpix matryca służy do pomiaru głębi.
      Xiaomi Redmi Note 8T wyposażony jest oczywiście również w aparat do selfie. 13 Mpix matryca o jasności 2.0 od razu koryguje naszą cerę, a zdjęcia wypadają naprawdę ładnie. Dobrej jakości są również filmy nakręcone za pomocą Redmi Note 8T. Oczywiście aparat nie jest jedynym atutem tego smartfona. Użytkownicy cenią go również za świetny dźwięk, a także ogólny bardzo dobry stosunek jakości do ceny.
      48 Mpix w przystępnym cenowo Xiaiomi Redmi Note 7
      Gradientowa budowa Xiaiomi Redmi Note 7 prezentuje się designersko. Z przodu i z tyłu smartfon pokryty jest szkłem Gorilla Glass 5 generacji, a jego ekran wynosi 6,3 cala oraz obsługuje rozdzielczość 2340x1080.
      Telefon może zaimponować głównym aparatem 48 Mpix. Dodatkowo jego dużym plusem jest matryca pomocnicza 5 Mpix, sztuczna inteligencja, która pomoże nam w upiększeniu zdjęcia, a także dobieranie ustawień adekwatnych do fotografowanego kadru. Przedni aparat telefonu ma 13 Mpix i robi niezłe zdjęcia selfie.
      Każdy z obiektywów działa w trybie HDR. Tylny, wyposażony jest w czujnik głębi, auto focus, a także tryb panoramiczny. Aparat tego smartfonu dorównuje niemałej ilości droższych modeli.
      Jak na swoją niewielką cenę, Redmi Note 7 jest zaopatrzony w ciekawe funkcjonalności oraz niezłej klasy podzespoły. Procesor Snapdragon 660 od Qalcomma, jest wykorzystywany w wielu droższych telefonach. Pamięć RAM wynosi 4 GB, natomiast pamięć wewnętrzna to 64 GB. Pojemność baterii w tym telefonie imponuje, podobnie jak aparat. Ogniwo ma aż 4000 mAh, a przy tym obsługuję funkcję szybkiego ładowania.
      Xiaomi Redmi Note 7 jest dobrym rozwiązaniem dla osób, które nie chcą wydawać dużej kwoty na smartfon, a oczekują dobrej jakości sprzętu w porównaniu do jego ceny.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma laty Microsoft rozpoczął interesujący eksperyment. Firma zatopiła u wybrzeża Orkadów centrum bazodanowe. Teraz wydobyto je z dna, a eksperci przystąpili do badań dotyczących jego wydajności i zużycia energii. Już pierwsze oceny przyniosły bardzo dobre wiadomości. W upakowanym serwerami stalowym cylindrze dochodzi do mniejszej liczby awarii niż w konwencjonalnym centrum bazodanowym.
      Okazało się, że od maja 2018 roku zawiodło jedynie 8 a 855 serwerów znajdujących się w cylindrze. Liczba awarii w podwodnym centrum bazodanowym jest 8-krotnie mniejsza niż w standardowym centrum na lądzie, mówi Ben Cutler, który stał na czele eksperymentu nazwanego Project Natick. Eksperci spekulują, że znacznie mniejszy odsetek awarii wynika z faktu, że ludzie nie mieli bezpośredniego dostępu do serwerów, a w cylindrze znajdował się azot, a nie tlen, jak ma to miejsce w lądowych centrach bazodanowych. Myślimy, że chodzi tutaj o atmosferę z azotu, która zmniejsza korozję i jest chłodna oraz o to, że nie ma tam grzebiących w sprzęcie ludzi, mówi Cutler.
      Celem Project Natic było z jednej strony sprawdzenie, czy komercyjnie uzasadnione byłoby tworzenie niewielkich podwodnych centrów bazodanowych, która miałyby pracować niezbyt długo. Z drugiej strony chciano sprawdzić kwestie efektywności energetycznej chmur obliczeniowych. Centra bazodanowe i chmury obliczeniowe stają się coraz większe i zużywają coraz więcej energii. Zużycie to jest kolosalne. Dość wspomnieć, że miliard odtworzeń klipu do utworu „Despacito” wiązało się ze zużyciem przez oglądających takiej ilości energii, jaką w ciągu roku zużywa 40 000 amerykańskich gospodarstw domowych. W skali całego świata sieci komputerowe i centra bazodanowe zużywają kolosalne ilości energii.
      Na Orkadach energia elektryczna pochodzi z wiatru i energii słonecznej. Dlatego to właśnie je Microsoft wybrał jako miejsce eksperymentu. Mimo tego, podwodne centrum bazodanowe nie miało żadnych problemów z zasilaniem. Wszystko działało bardzo dobrze korzystając ze źródeł energii, które w przypadku centrów bazodanowych na lądzie uważane są za niestabilne, mówi jeden z techników Project Natick, Spencer Fowers. Mamy nadzieję, że gdy wszystko przeanalizujemy, okaże się, że nie potrzebujemy obudowywać centrów bazodanowych całą potężną infrastrukturą, której celem jest zapewnienie stabilnych dostaw energii.
      Umieszczanie centrów bazodanowych pod wodą może mieć liczne zalety. Oprócz już wspomnianych, takie centra mogą być interesującą alternatywą dla firm, które narażone są na katastrofy naturalne czy ataki terrorystyczne. Możesz mieć centrum bazodanowe w bardziej bezpiecznym miejscu bez potrzeby inwestowania w całą infrastrukturę czy budynki. To rozwiązanie elastyczne i tanie, mówi konsultant projektu, David Ross. A Ben Cutler dodaje: Sądzimy, że wyszliśmy poza etap eksperymentu naukowego. Teraz pozostaje proste pytanie, czy budujemy pod wodą mniejsze czy większe centrum bazodanowe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft ponownie będzie dostarczał użytkownikom Windows 10 poprawki niezwiązane z bezpieczeństwem. Jak wcześniej informowaliśmy, w związku z pandemią koronawirusa koncern zmienił sposób pracy i od maja dostarczał wyłącznie poprawki związane z bezpieczeństwem.
      Chris Morrissey z Microsoftu ogłosił na firmowym blogu, że od lipca dostarczane będą wszystkie poprawki dla Windows 10 oraz Windows Server dla wersji 1809 i nowszych. Kalendarz ich publikacji będzie taki, jak wcześniej, zatem dostęp do nich zyskamy w Update Tuesday. Koncern zapowiada też pewne zmiany, które mają na celu uproszczenie procesu aktualizacji.
      Zmiany takie obejmą nazewnictwo poprawek oraz sposób dostarczania poprawek do testów dla firm i organizacji. Zmian mogą się też spodziewać osoby i organizacja biorące udział w Windows Insider Program oraz Windows Insider Program for Business.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...