Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ogród' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Badania skamieniałych pyłków pozwoliły na stwierdzenie, jakie rośliny uprawiano w ogrodach pałacowych w pobliżu Jerozolimy. Od kilkudziesięciu lat na szczycie wzgórza Ramat Rahel górującego nad współczesną Jerozolimą prowadzone są prace archeologiczne. Na wzgórzu znajdował się jedyny znany nam pałac Królestwa Judy. Przy pałacu były też ogrody, a odkryty skomplikowany system irygacyjny pozwalał wyobrazić sobie, jaki był ich układ. Teraz wiemy również, jak wyglądały. Profesor Oded Lipschits oraz doktorzy Yuval Gadot oraz Dafna Langgut zbadali skamieniałe pyłki roślin i stwierdzili, że przy pałacu uprawiano nie tylko lokalne figi czy winorośl. Znajdowały się tam również egzotyczne cytrony czy orzechy włoskie. Cytron, który przywędrował z Indii przez Persję pojawia się po raz pierwszy właśnie w we wspomnianych ogrodach. Obecny w ogrodzie system irygacyjny to jedno z najbardziej imponujących odkryć. W pobliżu nie ma źródła wody. System pozwalał na efektywne zbieranie deszczówki i rozprowadzanie jej po ogrodzie. W jego skład wchodziły oczka wodne, podziemne kanały, tunele i rynny. To właśnie system irygacyjny naprowadził naukowców na trop pyłków. Próby uzyskania pyłków z gleby spełzły na niczym, gdyż utleniły się one. Uczeni stwierdzili jednak, że jeśli kiedykolwiek prowadzono jakieś prace remontowe w czasie, gdy rośliny kwitły, to ich pyłki powinni przylepić się do mokrych materiałów budowlanych i wyschnąć razem z nimi. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. System irygacyjny remontowano wielokrotnie, można było zatem datować różne warstwy wykorzystywanej zaprawy. Zwykle znajdowały się w niej pyłki typowe dla okolicy, jednak w jednej z warstw, datowanej na V-IV wiek p.n.e. odkryto niezwykłą kompozycję pyłków. Znajdowały się tam nie tylko ślady wspomnianych wcześniej roślin, ale również dowody na występowanie wierzby, topoli, lilii wodnych, mirtu, libańskiego cedru i brzozy. Eksperci spekulują, że importu roślin na tak szeroką skalę dokonywali rządzący wówczas na tamtym obszarze Persowie.
-
- Ramat Rahel
- pałac
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bus Roots to projekt obsadzania dachów autobusów miejskich roślinami. Ma to zwiększyć powierzchnię obszarów zielonych możliwie najmniejszym kosztem i nakładem sił. Pomysłodawcy rozwiązania, w tym Marco Castro z Uniwersytetu Nowojorskiego, wspominają nie tylko o walorach estetycznych, ale i o izolacji akustyczno-termicznej, pochłanianiu dwutlenku węgla, odnawianiu habitatów oraz zagospodarowaniu części deszczówki. Miasto jest trudnym środowiskiem. Dużo w nim asfaltu, betonu i stali, a materiały te sprzyjają wzrostowi temperatury i zanieczyszczenia. W niektórych metropoliach, np. w Nowym Jorku, nie ma już powierzchni na nowe parki czy innego rodzaju tereny zielone. Czemu więc nie wykorzystać dachów autobusów? Amerykanie wspominają, że przeprowadzono niewiele badań dotyczących wpływu ruchu na rośliny, projekt Bus Roots można więc uznać za prawdziwy eksperyment w terenie. Istnieją dwa typy dachowych ogrodów: 1) intensywny charakteryzuje się większym zróżnicowaniem roślin, ale wymaga też jednocześnie więcej gleby i pielęgnacji, podczas gdy 2) ekstensywny to rozwiązanie dla niezaawansowanych czy leniwych – wybiera się do niego mniej gatunków roślin, poza tym waży on mniej i nie trzeba się nim tyle zajmować. Nowojorczycy przemnożyli powierzchnię dachu autobusu przez liczbę pojazdów w mieście. Dało to cztery Parki Bryanta (jeden to 39 tys. metrów kwadratowych). Prototypowy ogród ekstensywny założono na BioBusie. Od pół roku rośnie on, przemierzając ulice Wielkiego Jabłka i Ohio.
- 5 odpowiedzi
-
- Marco Castro
- Nowy Jork
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jedną z podstawowych potrzeb ludności obszarów nawiedzanych przez kataklizmy jest szybkie uzyskanie schronienia i dostępu do wody pitnej. Przygotowaniem scenariusza działań pozwalającego na realizację tych założeń zajęli się naukowcy i projektanci z założonego na Uniwersytecie Clemson zespołu o nazwie SEED (ziarno), którzy opracowali koncepcję prowizorycznych osiedli stawianych przy wykorzystaniu standardowych kontenerów przewożonych przez statki. Dlaczego wybór padł akurat na kontenery? Przede wszystkim ze względu na możliwość ich szybkiego transportu. Nie bez znaczenia jest także fakt, że na Karaibach, a więc w rejonie często nawiedzanym przez kataklizmy, często zdarza się, że operatorzy portów skupują więcej kontenerów, niż potrzebują. W efekcie na nabrzeżach stoi często ogromna liczba niepotrzebnych nikomu stalowych konstrukcji łatwo adaptowalnych do postaci domów. W ramach SEED opracowano serię pomysłów na zbudowanie tanich, prostych i funkcjonalnych domostw, a nawet całych osiedli. Jak tłumaczą autorzy projektu, kontenery powinny skutecznie opierać się żywiołom, a możliwość szybkiego budowania osad sprzyjałaby tworzeniu więzi społecznych pomiędzy ofiarami kataklizmów. Kolejnym pomysłem opracowanym na Uniwersytecie Clemson jest wykorzystanie standardowych stalowych beczek o pojemności 55 galonów (ok. 200 l) jako... miniogródków. Zaletą takiego rozwiązania byłoby całkowite odizolowanie uprawy od gleby skażonej w wyniku katastrofy. Kolejne beczki mogłyby zostać wykorzystane jako filtry wody, a przy niewielkim wysiłku możliwe byłoby nawet wybudowanie węzłów sanitarnych złożonych z umywalek, pryszniców czy nawet toalet połączonych z kompostownikami. Zespół z Uniwersytetu Clemson zbudował już pierwsze domy skonstruowane zgodnie z założeniami SEED. Zostały one docenione przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA), która przyznała autorom pomysłu nagrodę P3: People, Prosperity and the Planet (Ludzie, Dobrobyt i Planeta). Pierwsze prawdziwe osiedla mają zostać wybudowane na Karaibach w przyszłym roku, lecz docelowo budowa osad powinna zająć nie więcej niż 3 tygodnie. Wizualizacje osiedli opracowanych przez członków SEED można obejrzeć na stronie projektu.
-
Owad zaskakuje naukowców we własnym ogrodzie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Eksperci z londyńskiego Muzeum Historii Naturalnej są znani i cenieni na całym świecie. Niestraszne im żadne zwierzę, bez względu na część świata, jaką zamieszkuje i gromadę, do której przynależy. Mają ich nazwy w małym paluszku. Okazuje się jednak, że jak zwykle, najciemniej jest pod latarnią i Brytyjczycy nie mogą sobie poradzić ze zidentyfikowaniem owada zamieszkującego od niedawna muzealny ogród. Ma on wielkość ziarenka ryżu i po raz pierwszy ujrzano go w marcu zeszłego roku na platanach – wyjaśnia menedżer kolekcji Max Barclay. W ciągu zaledwie trzech miesięcy bardzo się rozmnożył i stał się najpospolitszym owadem ogrodu. Na jego trop natrafiano również w innych parkach centralnego Londynu. W kolekcji muzeum znajduje się ponad 28 mln różnych gatunków owadów, a nowy mieszkaniec okolicznych terenów zielonych nie przypomina żadnego z nich. Barclay, jak na prawdziwego naukowca przystało, nadal wzbrania się przed nazwaniem go odkryciem. Nie spodziewam się znaleźć nowych gatunków w ogrodach muzeum. W głębi lasu tropikalnego tak, ale nie w centrum Londynu. Owad przypomina występującego w Europie Środkowej Arocatus roeselii, który jest jednak intensywniej czerwony i żyje na olchach. Entomolodzy podejrzewają, że to jego nowa odmiana, przystosowana do bytowania na platanach, ale nie wykluczają, że możemy mieć do czynienia z całkowicie nieznanym gatunkiem. Co istotne, owad dobrze znosi brytyjskie zimy.