Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'nasienie' .
Znaleziono 11 wyników
-
Najstarsze przechowywane plemniki świata nadal są żywotne
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Nasienie przechowywane od 1968 r. w laboratorium w Sydney zostało odmrożone i wykorzystane do zapłodnienia 34 owiec merynosowych. Wskaźnik żywych urodzeń był tak samo wysoki, jak przy nasieniu mrożonym zaledwie 12 miesięcy. [...] To pokazuje, że płodność jest zachowana mimo 50 lat przechowywania w ciekłym azocie - podkreśla prof. Simon de Graaf z Uniwersytetu w Sydney. Jagnięta wydają się mieć fałdy, które były powszechne u merynosów w połowie zeszłego stulecia. To cecha poddawana kiedyś doborowi, by zmaksymalizować powierzchnię skóry oraz ilość pozyskiwanej wełny. Uważamy, że to najstarsze żywotne przechowywane plemniki jakiegokolwiek gatunku na świecie i zdecydowanie najstarsze plemniki wykorzystane do pozyskania potomstwa - dodaje współpracownica de Graafa, dr Jessica Rickard. Dr Rickard przeprowadziła pierwotne badania, by sprawdzić, czy magazynowane nasienie nadaje się do sztucznego zapłodnienia. Po odmrożeniu jej zespół przeprowadził testy in vitro, by określić jakość 50-letnich plemników, a mianowicie ich ruchliwość, prędkość, żywotność oraz integralność DNA. Wyniki były zaskakujące, bo okazało się, że nie ma różnicy między nasieniem zamrożonym przez pół wieku i nasieniem zamrożonym przez rok. Inseminacji poddano 56 owiec; w 34 przypadkach zakończyło się to ciążą. Można to porównać z zamrożonym niedawno nasieniem 19 reproduktorów. Wykorzystano je do unasiennienia 1048 owiec. Sześćset osiemnaście z nich zaszło w ciążę. Jak wyliczono, sperma zamrożona przez 50 lat dała wskaźnik ciążowy w wysokości 61%, a niedawno zamrożone nasienie rzędu 59%. Próbki z lat 60. XX w. pochodziły od 4 baranów rodziny Walkerów. Zostały zamrożone w 1968 r. przez dr. Stevena Salomona. Obecnie Walkerowie są właścicielami hodowli Woolaroo. Posiadają 8000 zwierząt i nadal ściśle współpracują z programem rozrodu Uniwersytetu w Sydney. « powrót do artykułu -
Niektóre kobiety są uczulone na spermę. To bardzo rzadka dolegliwość, ale staje się udziałem niektórych pań — mówi alergolog i immunolog David Resnick z New York Presbyterian Hospital. W zwalczeniu tej przykrej dolegliwości pomaga regularne współżycie i terapia nasieniem. Objawy alergii na spermę to, m.in.: świąd, zaczerwienienie i opuchlizna genitaliów. W najpoważniejszych przypadkach pokrzywka lub opuchlizna mogą się pojawić w jakiejkolwiek części ciała i kobieta może mieć problemy z oddychaniem. Zazwyczaj objawy [uczulenia — przyp. red.] pojawiają się w ciągu 30 min, ale w rzadkich przypadkach występują kilka godzin, a nawet dzień po stosunku — wyjaśnia Resnick. Studium 1073 kobiet, które, zakłopotane reakcjami własnego organizmu, szukały informacji dotyczących alergii na spermę, wykazało, że 130 z nich rzeczywiście cierpiało na tę rzadką postać alergii. Niektóre panie były uczulone na spermę tylko jednego mężczyzny, inne na nasienie wszystkich partnerów. Nie we wszystkich przypadkach kobiety są uczulone na samą spermę, w niektórych sytuacjach chodzi o jej składniki pochodzące z pokarmów, napojów czy leków przyjmowanych przez mężczyznę (są one bardzo różne: od penicyliny poczynając, na związkach z orzechów włoskich kończąc). Taka postać alergii jest jeszcze rzadsza od prostego uczulenia na spermę. Jak mówi Resnick, ok. 1/2 kobiet z alergią na nasienie ma także inne postaci alergii, np. katar sienny czy alergie skórne. Większość uczulonych ma do 20 do 30 lat. Czterdzieści jeden procent doświadcza objawów alergii podczas pierwszego stosunku. W większości przypadków przy kolejnych ekspozycjach na alergen symptomy stopniowo się nasilają i pojawiają się szybciej. Odczulanie polega na aplikowaniu do pochwy co 20 minut rozcieńczonej spermy. Stężenie nasienia w roztworze stopniowo wzrasta, a cały zabieg trwa kilka godzin. Druga procedura desensytyzacji polega na podawaniu przez kilka tygodni zastrzyków z małą ilością spermy. W obu przypadkach kobieta musi współżyć 2-3 razy w tygodniu, by układ odpornościowy mógł sobie utrwalić zdobyte podczas odczulania informacje. Część przedstawicielek płci pięknej po prostu "wyrasta" z alergii bez żadnego leczenia. Tym, co wywołuje reakcję uczuleniową, są najprawdopodobniej białka z wydzieliny prostaty. Obecnie trwają prace na terapia odczuleniową z ich udziałem.
-
Rany Shamloul i jego zespół z Wydziału Farmakologii i Toksykologii Queen's University wraz z kolegami z USA i Austrii stwierdzili, że sperma mężczyzn korzystających z telefonów komórkowych jest niższej jakości, niż sperma tych, którzy komórek nie mają. Badania prowadzono w latach 1993-2007 w jednej z austriackich klinik leczenia niepłodności. Podczas zbierania nasienia mężczyzn pytano, czy używają telefonów komórkowych. Z użytkownika tych urządzeń uznawano osoby, korzystające z nich co najmniej raz dziennie. Szczegółowe badania pokazały, że mężczyźni korzystający z komórek mają wyższy poziom testosteronu, ale niższy hormonu luteinizującego. Naukowcy spekulują, że pole elektromagnetyczne może pobudzać wydzielanie testosteronu i hamować produkcję hormonu luteinizującego. To może prowadzić do problemów z płodnością. Uczeni zastrzegają jednak, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków z ich badań. Potrzebują bowiem więcej czasu, by stwierdzić, czy to telefony komórkowe wpływają na obniżenie jakości spermy, czy też w grę wchodzi jakiś inny czynnik.
-
Mężczyźni, którzy często jeżdżą na rowerze, muszą się liczyć ze zmniejszoną liczbą i ruchliwością plemników. Wcześniejsze badania wskazywały na problemy z drogami moczowymi/genitaliami i złą jakością nasienia wśród zawodowców, nie amatorów, lecz najwyraźniej nie ograniczają się one wyłącznie do tej grupy (Fertility and Sterility). Dr Lauren Wise ze Szkoły Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Bostońskiego analizowała przypadki 2261 mężczyzn, którzy wraz z partnerkami korzystali w latach 1993-2003 z usług miejscowych klinik leczenia bezpłodności. Przed pierwszym cyklem zapłodnienia in vitro Wise poprosiła panów o wypełnienie kwestionariusza. Znalazły się w nim pytania dotyczące poziomu aktywności fizycznej, rodzaju ćwiczeń, ogólnego stanu zdrowia oraz historii chorób. Mężczyźni dostarczali przynajmniej jedną próbkę nasienia. Po uwzględnieniu dodatkowych zmiennych, które mogły wpłynąć na uzyskane wyniki, w tym zażywania suplementów multiwitaminowych, ciśnienia krwi, wagi i rodzaju noszonej bielizny, okazało się, że natężenie aktywności fizycznej nie miało wpływu na liczebność oraz jakość plemników. Gdy jednak uwzględniono rodzaj ćwiczeń, ustalono, że mężczyźni, którzy jeździli na rowerze 5 lub więcej godzin tygodniowo, częściej mieli mniej plemników o mniejszej ruchliwości od panów decydujących na inny typ aktywności lub niećwiczących w ogóle. Wśród tych ostatnich mniej niż ¼ miała niewielką liczbę plemników, podczas gdy wśród miłośników jazdy na rowerze 31%. Jeśli chodzi o zmniejszoną ruchliwość plemników, tę odnotowano u 27% mężczyzn stroniących od ćwiczeń i u 40% rowerzystów. Wise doszukuje się przyczyn opisanego zjawiska w podwyższonej temperaturze moszny i w urazach odnoszonych podczas uprawiania kolarstwa. Na razie jednak to nic pewnego. Jako że studium prowadzono na pacjentach klinik leczenia niepłodności, nie wiadomo też, czy takie same prawidłowości występują w populacji generalnej.
- 3 odpowiedzi
-
- ruchliwość
- liczba
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W układzie płciowym wirus zespołu nabytego niedoboru odporności podlega takim zamianom, że HIV-1 w nasieniu jest zupełnie różny od wirusów obecnych we krwi (PLoS Pathogens). Na całym świecie do większości zakażeń dochodzi drogą płciową, a zarażającym partnerem jest przeważnie mężczyzna. Najnowsze odkrycia naukowców z Uniwersytetu Północnej Karoliny są niezwykle ważne, gdyż natura wirusów HIV w męskich drogach płciowych wydaje się kluczowa dla zrozumienia procesu transmisji. Jeśli wszystko, co wiemy o HIV, bazuje na wirusach z krwi, gdy de facto wirus w nasieniu ewoluuje i jest inny, możemy mieć niekompletny pogląd na to, co dzieje się podczas przekazywania wirusa – podkreśla dr Ronald Swanstrom. W ramach studium zespół Swanstroma porównywał populacje wirusów ze spermy i krwi 16 mężczyzn z przewlekłym zakażeniem HIV-1. Analiza genu env, który koduje glikoproteiny otoczki wirusa jako gp160, następnie rozdzielane na gp41 i gp120, wykazała uderzające różnice między patogenami z wymienionych wyżej źródeł. Różnice sekwencyjne między krwią a nasieniem były jak migające czerwone światło; to cenna wskazówka dotycząca biologii wirusa w układzie płciowym. Kiedy przyglądaliśmy się sekwencjom we krwi, z trudem znajdowaliśmy jakiekolwiek podobieństwa. Mieliśmy do czynienia z bardzo złożoną i zróżnicowaną populacją. Gdy zaś skupialiśmy się na spermie, co chwilę natykaliśmy się na taką samą sekwencję. Za zmiany widoczne w nasieniu odpowiadają, wg Amerykanów, dwa mechanizmy: 1) amplifikacja klonalna (amplifikacja polega na pomnożeniu liczby kopii genów) i 2) kompartmentalizacja (podział na poletka). W pierwszym przypadku jeden lub kilka wirusów namnaża się w bardzo krótkim czasie, przez co populacja jest stosunkowo jednorodna. W drugim wirus replikuje się w limfocytach T w układzie moczowym w ciągu długiego czasu, dzięki czemu powstaje odrębna populacja, która jest zarazem złożona, jak i odmienna od HIV-1 z krwi. By stwierdzić, czemu w grę wchodzą akurat te mechanizmy, naukowcy zmierzyli w próbkach krwi i nasienia stężenia 19 cytokin i chemokin. Okazało się, że w spermie stężenia tych związków, które biorą udział w kreowaniu odpowiedzi immunologicznej, były dużo wyższe, co sprzyja namnażaniu wirusa, gdyż komórki docelowe są stale utrzymywane w stanie pobudzenia.
-
- glikoproteiny otoczki
- sekwencja
- (i 7 więcej)
-
Aby zwiększyć skuteczność sztucznej inseminacji wewnątrzmacicznej aż o połowę, wystarczy, by kobieta poddawana temu zabiegowi leżała przez 15 minut od jego zakończenia - wykazali naukowcy z Centrum Medycyny Rozrodu w Amsterdamie. Choć trudno w to uwierzyć, to dopiero pierwsze wiarygodne badania na temat tego prostego ulepszenia popularnej metody wspomagania rozrodu. Metoda inseminacji wewnątrzmacicznej (nie należy jej mylić z zapłodnieniem in vitro!) polega na wprowadzeniu nasienia bezpośrednio do macicy. Zabieg ten jest niezwykle popularny (w Stanach Zjednoczonych przeprowadza się go około 700 tys. razy na rok), lecz jego skuteczność jest daleka od zadowalającej i wynosi ok. 20%. Nie powinno więc dziwić, że trwają poszukiwania sposobów na zwiększenie tego odsetka. Jednym z rozważanych sposobów na zwiększenie skuteczności inseminacji wewnątrzmacicznej jest skłonienie pacjentki do leżenia przez pewien czas po zabiegu. Skuteczność tej modyfikacji testowano już w 2000 roku, lecz wyniki tego studium nie były przekonujące. Kolejnej próby, przeprowadzonej na znacznie liczniejszej grupie, podjął się zespół dr Inge Custers z Centrum Medycyny Rozrodu w Amsterdamie. Badacze analizowali losy 391 kobiet poddanych inseminacji. Połowa pań mogła opuścić gabinet zaraz po wstrzyknięciu nasienia, zaś pozostałe poproszono o pozostanie w pozycji leżącej przez 15 minut. Jak się okazało, w ciążę zaszło 18% pacjentek z pierwszej grupy oraz aż 27% z drugiej, co oznacza poprawę skuteczności aż o połowę. Odsetek pań, które doczekały się narodzin potomstwa, wynosił odpowiednio 17 i 27 procent. Jeśli [modyfikacja metody inseminacji wewnątrzmacicznej okaże się] skuteczna, można by było oszczędzić wielu parom wymagającego i kosztownego procesu zapłodnienia in vitro [metoda ta jest zwykle proponowana w razie niepowodzenia sztucznej inseminacji] - uważa William Ledger, badacz z University of Sheffield zajmujący się badaniem niepłodności. Jego zdaniem nowa metoda jest warta przeprowadzenia dalszych testów.
-
- nasienie
- zapłodnienie
- (i 6 więcej)
-
Liczebność światowej populacji nosorożców szacuje się na zaledwie 20 tysięcy. Jeden z gatunków tych interesujących zwierząt niemal na pewno wymarł, zaś kolejny liczy sobie zaledwie cztery osobniki. Na szczęście istnieje jednak nadzieja. Zespół badaczy z Niemiec, Węgier i Austrii przeprowadził bowiem pierwszy w historii udany zabieg sztucznego zapłodnienia samicy nosorożca z użyciem zamrożonego uprzednio nasienia. Dawcą spermy był samiec białego nosorożca południowego w wieku około 35-36 lat żyjący w ogrodzie zoologicznym w angielskim Colchester. Pobrane komórki były przechowywane w warunkach chłodniczych przez ponad dwa lata. Po tym czasie rozmrożono je i przeniesiono do dróg rodnych trzydziestoletniej samicy zamieszkującej w zoo w Budapeszcie. Pierwsze podejście do zabiegu nie powiodło się, lecz efektem drugiego były narodziny zdrowego potomstwa. Pierwszej udanej próby sztucznego zapłodnienia nosorożca dokonano w zeszłym roku. Dotychczas nie udało się jednak wykorzystać w tym celu nasienia przechowywanego w warunkach chłodniczych. Powodzenie eksperymentu oznacza, że możliwe będzie krzyżowanie ze sobą nawet osobników zamieszkujących ogrody zoologiczne w odległych od siebie rejonach Ziemi. Jest to niezwykle istotne, gdyż ułatwi ratowanie tych szlachetnych zwierząt i pozwoli na zwiększenie ich różnorodności genetycznej. W projekcie wzięli udział naukowcy z zoo w Budapeszcie, Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu oraz Instytutu Zoologii i Badań nad Dziką Przyrodą im. Leibniza w Berlinie. Powodzenie eksperymentu oznacza, że nosorożec dołączył do listy około 30 gatunków dzikich zwierząt, które udało się sztucznie zapłodnić za pomocą zamrożonego uprzednio nasienia.
- 1 odpowiedź
-
- sperma
- sztuczne zapłodnienie
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mężczyźni o wyższym ilorazie inteligencji mają więcej zdrowych plemników. Geoffrey Miller, psycholog ewolucyjny z Uniwersytetu Nowego Meksyku, twierdzi, że inteligencja jest dla kobiet widocznym wskaźnikiem, którego partnera należy wybrać, poszukując "dawcy" najlepszych genów. Nie jest konieczne, by te same geny wpływały na jakość spermy i inteligencję. Bardziej prawdopodobne, że w toku ewolucji te dwie cechy zostały połączone przez sieć czynników środowiskowych i biologicznych, które mają pomagać w wyborze idealnego ojca dla własnych dzieci. Amerykanie wpadli na trop związku, analizując dane zebrane w 1985 roku. Chodziło wtedy o zbadanie efektów udziału w wojnie w Wietnamie, a zwłaszcza ekspozycji na oddziaływanie pomarańczowego czynnika (ang. Agent Orange). Spośród 4402 weteranów, którzy wzięli udział w 3-dniowym maratonie testów fizycznych i psychologicznych, tylko 425 dostarczyło próbki nasienia. Podczas obróbki danych naukowcy wzięli pod uwagę inne potencjalnie istotne czynniki, takie jak wiek, zażywane leki/narkotyki oraz okres abstynencji seksualnej przed pobraniem próbki. Następnie badacze przypatrywali się związkowi między liczbą i ruchliwością plemników a wynikami w testach mierzących zdolności werbalne i arytmetyczne. Miller nie ma pojęcia, czemu jakość spermy miałaby się wiązać z inteligencją, ale ma na ten temat roboczą teorię. Wg niego, inteligencja jest blisko związana z ogólną formą jednostki.
- 12 odpowiedzi
-
- liczba
- ruchliwość
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Już niewielka ilość spożywanej regularnie soi może pogarszać jakość nasienia - donoszą naukowcy z Uniwersytetu Harvarda. Na razie nie są dokładnie znane przyczyny tego zjawiska, lecz ocenia się, że zawarte w roślinie izoflawonoidy mogą powodować zaburzenia hormonalne. Dr Jorge Chavarro, pracownik wydziału żywienia Szkoły Medycznej Uniwersytetu Harvarda, tłumaczy, że potencjalne interakcje pomiędzy męską płodnością a estrogenami (żeńskimi hormonami płciowymi) i przyjmowanymi wraz z soją izoflawonoidami intersowały badaczy od dawna. Przeprowadzono już wiele badań na zwierzętach, które potwierdzały negatywny wpływ przetworów z tej rośliny na zdolność do rozrodu, lecz podobne analizy z udziałem ludzi to nowość. Przeprowadzone przez Amerykanów badanie opierało się na ankiecie, o której wypełnienie poproszono 99 mężczyzn korzystających z pomocy kliniki leczenia niepłodności. Pacjentom zadano pytania dotyczące spożywania piętnastu produktów zawierających soję w ciągu trzech miesięcy poprzedzających wypełnienie kwestionariusza. Badacze pytali m.in. o tofu, mleko i kiełbaski sojowe, a także o produkty zawierające dodatek "zakamuflowanej" soi, jak bekon, jogurty czy różne rodzaje sera. Zespół dr. Chavarro zauważył wyraźną korelację między poziomem spożycia nasion tej rośliny i jakością spermy. Opracowanie statystyczne wykazało, że wysokie spożycie soi wiąże się ze spadkiem ilości plemników aż o 40 milionów na mililitr. Dla porównania, wartość uznawana powszechnie za normę to 80-120 milionów komórek na mililitr. Dalsza analiza danych pozwala twierdzić, że najbardziej podatni na negatywne konsekwencje są mężczyźni z nadwagą oraz otyli. Występująca u nich w dużej ilości tkanka tłuszczowa zawiera enzymy zdolne do przetwarzania hormonów męskich, czyli androgenów, na estrogeny. Uważa się, że dodatkowa ilość hormonów zawartych w soi może pogłębiać ten negatywny efekt. Czy konsekwencją dokonanego odkrycia powinno być całkowite odstawienie soi przez panów marzących o dziecku? Niekoniecznie. Zdaniem dr. Chavarro, samo odnalezienie statystycznej zależności pomiędzy rodzajem przyjmowanego pokarmu i jakością nasienia to zbyt mało, by zmieniać zalecenia dotyczące leczenia niepłodności. Według badacza potrzebnych jest jeszcze wiele badań, a jego eksperyment należy potraktować wyłącznie jako wstępne "rozeznanie" problemu.
-
Ojcowie bliźniąt dwujajowych mają spermę lepszej jakości niż inni panowie — uważają duńscy badacze. Odsetek ciąż bliźniaczych może być ponoć dobrym wskaźnikiem męskiej płodności w danej populacji. Wcześniejsze studia wykazały, że panowie, którzy musieli się dłużej starać o potomstwo, z mniejszym prawdopodobieństwem płodzą bliźnięta dwujajowe. Inne zasugerowały, iż takie bliźnięta spotyka się rzadziej w populacjach z obniżoną płodnością męską. Aż do teraz nie prowadzono natomiast właściwie w ogóle analiz dotyczących jakości nasienia ojców bliźniąt. Zespół ze Szpitala Uniwersyteckiego w Kopenhadze porównał jakość ejakulatu 37 szczęśliwych tatusiów bliźniąt dwujajowych z próbkami pobranymi od 349 mężczyzn z normalną, zdrową spermą. Okazało się, że u tych pierwszych obserwowano więcej żywych i ruchliwych plemników, w dodatku ich liczebność była nieznacznie wyższa niż w grupie kontrolnej. Uzyskane przez nas wyniki potwierdzają teorię, że zmiany w jakości nasienia mogą wpływać na odsetek ciąż bliźniaczych — tłumaczy szefowa ekipy badawczej Camilla Asklund. Lynn Fraser, ekspert ds. spermy z Londyńskiego College'u Królewskiego, uważa natomiast, że międzypopulacyjne różnice genetyczne wpływają na częstość ciąż bliźniaczych w co najmniej takim samym stopniu, jak jakość nasienia. Wiemy na przykład, że w nigeryjskim plemieniu Yoruba procent bliźniąt dwujajowych wynosi bardzo dużo, bo 5,2. Musi się to sprowadzać do różnic genetycznych, które oznaczają, że podczas jednego cyklu u tamtejszych kobiet z większym prawdopodobieństwem dojrzewa więcej niż jedna komórka jajowa. Nie wolno zapominać, że jeśli w pierwszym rzędzie kobieta nie wytworzy dwóch jajeczek, z definicji nie ma szans na bliźnięta dwujajowe. Duńscy badacze przyznają, że prawdopodobieństwo przyjścia na świat bliźniąt dwujajowych wzrasta wraz z wiekiem matki. Dzieje się tak dlatego, że na późniejszych etapach życia częściej dochodzi do podwójnego jajeczkowania. Dodają ponadto, że nawet jeśli uwzględni się wpływ czynnika matczynego na częstość urodzin bliźniąt dwujajowych, do takiego zapłodnienia potrzebna jest też dobrej jakości sperma. Naukowcy pokusili się o zbadanie jakości nasienia 15 ojców bliźniąt jednojajowych. W ich przypadku także, co wywołało spore zdziwienie, zaobserwowano wyższą od przeciętnej jakość ejakulatu. Wyjaśniono to jednak nieprawidłowościami wynikającymi z powołania się na zbyt małą próbę (Human Reproduction).
- 1 odpowiedź
-
- bliźnięta dwujajowe
- sperma
- (i 10 więcej)
-
Im bardziej płodny jest samiec jelenia szlachetnego (europejskiego), tym większe szanse, że spłodzi większą liczbę synów. To pierwsze badanie, w którym zademonstrowano, że samce ssaków mogą wpływać na płeć swojego potomstwa przez jakość wytwarzanej spermy. Autorami tego niezwykle ważnego odkrycia są Montserrat Gomendio i zespół z Narodowego Muzeum Nauk Naturalnych w Madrycie. Samce jeleni europejskich przebywają ogromne odległości, by odbyć stosunek z jakąś samicą, bronią swoich haremów i walczą z konkurentami. Teraz naukowcy odkryli, że zwycięzca ma większą liczbę synów, a przegrany płodzi córki. Jak duży wpływ na cały proces ma samica, na razie nie wiadomo. Od dawna teoretyzowano, że dominujący samiec ma większą liczbę synów niż córek, by w przekazać swoje wspaniałe geny (synowie płodzą więcej dzieci niż córki). Hiszpanie oceniali jakość próbek spermy pobranych od jeleni w czasie rykowiska. Następnie zapładniali nimi dobrze odżywione łanie. Byliśmy zdumieni, widząc tak duże różnice w płodności — powiedziała Gomendio serwisowi New Scientist. Odsetek zapładnianych przez jednego jelenia samic wahał się od 24 do 70%. Proporcja potomków różnej płci zmieniała się od 72% młodych samców do 75% młodych samic w jednym "miocie". Najbardziej płodne samce miały największy odsetek synów, a także najbardziej rozbudowane poroże, które wabiło samice i odstraszało konkurentów. Potencjalnie mogłoby to doprowadzić do znacznego zmniejszenia liczby samic. Na szczęście jednak, jak wyjaśnia Gomendio, większość zwierząt plasuje się gdzieś na środku kontinuum płodności, dlatego proporcja płci w populacji oscyluje wokół wartości 50:50. W jaki sposób samiec determinuje płeć potomstwa? Hiszpanie uważają, że albo produkuje więcej plemników z chromosomem płciowym Y, albo takie plemniki są w ich przypadku bardziej rywalizujące. Sprawa nieco się komplikuje, gdy weźmie się pod uwagę posturę, a zatem i interesy łani. Dobrze odżywione samice mają zazwyczaj synów. Synowie potrzebują dużych ilości lepszego (bogatszego w składniki odżywcze) mleka. Dlatego też samice o słabszej kondycji fizycznej mają raczej córki. Kiedy więc supersamiec spółkuje z cherlawą łanią, nie wiadomo, czyje interesy (i jaka płeć) przeważą...
-
- Montserrat Gomendio
- chromosom płciowy Y
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami: