Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'depresyjność' .
Znaleziono 4 wyniki
-
Branie udziału w wydarzeniach kulturalnych jest dobre dla zdrowia. Okazuje się, że ludzie, którzy chodzą na wystawy czy koncerty, a także grają na instrumentach lub malują, są bardziej zadowoleni z życia i to bez względu na stan posiadania oraz zdobyte wykształcenie. Naukowcy zaobserwowali też ciekawe różnice międzypłciowe. Specjaliści z Norwegian University of Science and Technology (NTNU) analizowali dane nt. uczestnictwa w zdarzeniach kulturalnych i zdrowia, które zebrano w ramach studium populacyjnego HUNT. W latach 2006-2008 objęło ono 50797 dorosłych mieszkańców okręgu Nord-Trøndelag. Z dobrym zdrowiem, zadowoleniem z życia, niskim poziomem lęku oraz depresyjności wiązały się zarówno zaangażowanie w receptywne (oglądanie przedstawienia teatralnego czy wystawy obrazów), jak i twórcze działania kulturalne (gdzie sami ochotnicy coś robili). Dotąd za coś korzystnego dla zdrowia uważano aktywność fizyczną, tymczasem nasze studium pokazuje, że codzienne czynności sprzyjają dobremu stanowi zdrowia z holistycznego punktu widzenia. Wyniki sugerują, że wykorzystanie aktywności kulturalnej w promocji zdrowia może być usprawiedliwione – twierdzą Norwegowie. W porównaniu do kobiet, mężczyźni wydają się czerpać więcej korzyści zdrowotnych z odbioru sztuki. U obu płci i kreatywne, i receptywne czynności kulturalne sprzyjają zaś satysfakcji z życia, a także obniżonemu poziomowi lęki i przygnębienia. Zespół z NTNU zaobserwował związek między "dawką" kultury a samopoczuciem: im więcej działań kulturalnych, tym lepszy nastrój. Zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn odbiór sztuki wiąże się bardziej ze zdrowiem fizycznym, a radosna twórczość z profilaktyką przeciwlękową i przeciwdepresyjną. Podczas analizy Norwegowie zauważyli, że u obu płci więcej osób angażowało się w działania twórcze niż receptywne. Częstość uczestnictwa oraz liczba różnych aktywności rosła do wieku 50 lat, a potem zaczynała spadać. Jak można się też domyślać, dostępność rozrywek kulturalnych (w tym rozbudowanie wykorzystywanej oferty) zależała od statusu socjoekonomicznego.
-
- kobiety
- depresyjność
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nowe brytyjsko-norweskie badanie ujawniło, że zarówno osoby pijące dużo alkoholu, jak i abstynenci są w większym stopniu zagrożeni depresją niż ludzie umiarkowanie często sięgający po procenty (Addiction). Naukowcy od dawna zmagali się z rozwiązaniem tej psychologicznej zagadki. O ile bowiem wszyscy byli w stanie uwierzyć, że alkoholicy mogą być depresyjni, o tyle nikt nie rozumiał, czemu kolejne studia wskazują, że bardzo przygnębieni i zalęknieni są także ci, którzy nie piją w ogóle. Sformułowano wiele hipotez wyjaśniających to zjawisko. Jedna zakładała, że depresja w grupach niepijących jest tak nasilona, ponieważ znajdują się w nich alkoholicy rzucający swój nałóg (i to oni zawyżają średnią). Specjaliści z Norwegian University of Science and Technology, Uniwersytetu w Bergen, wielu norweskich organizacji zdrowia publicznego i Królewskiego College'u Londyńskiego postanowili sprawdzić, czy tak rzeczywiście jest. Wykorzystano dane zdobyte dzięki kwestionariuszowi, wypełnionemu przez 38.390 mieszkańców hrabstwa Nord-Trøndelag w środkowej Norwegii. Próba była bardzo duża, ponieważ objęła aż 41% populacji całego kraju. W teście znalazły się pytania dotyczące ogólnego zdrowia fizycznego i psychicznego, w tym typowego spożycia alkoholu w ciągu 2 tygodni. Kwestionariusz stanowił część większego badania podłużnego, oceniającego dobrostan tutejszych obywateli od 1984 r. Zespół wykrył, że nawet gdy z próby wyeliminowano osoby, które zarzuciły picie z powodu problemów z alkoholem, wyniki nadal pozostawały takie same. Pijący dużo i abstynenci z większym prawdopodobieństwem zmagali się z lękiem i depresją niż pijący umiarkowanie. I tak o lęku wspominało 17,3%, a o depresji 15,8% niepijących. Najszczęśliwsi byli ci, którzy tygodniowo zadowalali się ok. 2 butelkami piwa, 2 kieliszkami wina bądź wódki. Ponieważ kwestionariusz pozwalał określić ogólny stan zdrowia respondentów, pomógł rzucić nieco światła na związek między depresyjnością a spożyciem alkoholu. Zauważyliśmy, że w grupie niepijącej znajdowało się więcej osób z różnymi schorzeniami niż w pozostałych. Jak łatwo się domyślić, zażywanie lekarstw oznacza niemożność picia alkoholu. Niewykluczone też, że dolegliwości zwiększają jednostkową skłonność do niepokoju bądź depresji – podsumowuje profesor Eystein Stordal. Poza tym naukowcy odkryli, że abstynenci wspominali o mniejszej liczbie przyjaciół niż pijący. Stwierdziliśmy, że ta grupa jest gorzej przystosowana społecznie od pozostałych. Gdy ludzie spotykają się z przyjaciółmi, w społeczeństwach Zachodu picie jest bardziej akceptowalne niż niepicie. Ankietowani abstynenci dość często czuli się w jakimś stopniu wykluczeni, co zresztą potwierdzało wyniki wielu wcześniejszych badań.
- 2 odpowiedzi
-
- przyjaciele
- przystosowanie
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Blogowanie to nie tylko przelewanie na ekran komputera swoich myśli czy ćwiczenia z płynności wypowiedzi lub kreatywności. Badacze ze Swinburne University of Technology w Melbourne twierdzą, że tego typu aktywność sprawia, że czujemy się mniej wyizolowani i silniej związani ze społecznością. Ponadto czujemy większą satysfakcję z kontaktów sieciowych i w tzw. realu. Wg Jamesa Bakera i Susan Moore, wystarczą dwa miesiące zamieszczania postów i regularnego aktualizowania kontentu witryny, co ma zachęcać odwiedzających do komentowania, by zacząć odczuwać silniejsze wsparcie otoczenia i cieszyć się rosnącą liczbą znajomych. W ramach studiów blogujących porównywano z osobami nieprowadzącymi takiej działalności w Internecie. Australijczycy przeprowadzili dwa powiązane ze sobą eksperymenty. Jeden z nich opisano w artykule opublikowanym w ostatnim numerze CyberPsychology and Behaviour. Skupiono się na zdrowiu psychicznym sieciowych pamiętnikarzy. Do 600 użytkowników serwisu społecznościowego MySpace wysłano wiadomość z prośbą o udział w sondażu. Kwestionariusz wypełniły 134 osoby (84 prowadziły blog). Odkryliśmy, że [...] blogerzy byli mniej usatysfakcjonowani swoimi przyjaźniami i czuli się słabiej zintegrowani ze społeczeństwem. Nie czuli się częścią grupy w takim samym stopniu jak ludzie niezainteresowani blogowaniem. Dlatego też jako sposób radzenia sobie z tym stanem wybrali wyrażanie emocji w Internecie – wyjaśnia Moore. W drugim studium badacze z antypodów wykazali, że taki wentyl bezpieczeństwa naprawdę działa i daje wymierne korzyści. Po dwóch miesiącach ponownie wysłano e-maile do tych samych użytkowników MySpace'a. Tym razem odpowiedziało tylko 59. Okazało się, że blogerzy poczuli przynależność do grupy podobnie myślących osób, ponadto zyskali większą pewność, iż mogą liczyć na pomoc innych. Bez względu na to, czy respondenci pisali internetowy pamiętnik, czy nie, stali się mniej lękowi, zestresowani i depresyjni, co oznacza, że uczestnictwo w działalności serwisów społecznościowych dobrze na nich wpłynęło. Naukowcy nie wykluczają, że poprawa nastroju to wynik nawiązania większej liczby kontaktów.
- 1 odpowiedź
-
- James Baker
- Susan Moore
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Osobowość kobiety nie wpływa na ryzyko wystąpienia nowotworu piersi. Zespół doktor Eveline Bleiker z Holenderskiego Instytutu Onkologii opublikował właśnie artykuł, w którym wykazano, że osoby nieokazujące emocji, depresyjne i lękowe nie chorują częściej od pozostałych pań. Związku nie zaobserwowano także w przypadku innych rysów osobowościowych (Journal of the National Cancer Institute). Naukowcy skupili się na 11 cechach. W latach 1989-1990 przeprowadzono wywiady z 9705 kobietami. Następnie ich losy śledzono do 2003 roku, by sprawdzić, ile z nich zachoruje na nowotwór piersi. Obecne rezultaty wskazują, że panie nie powinny się obawiać, że cechy osobowościowe podziałają jak czynnik ryzyka [...]. Co więcej, kobiety z rakiem piersi nie powinny sądzić, że ich charakter przyczynił się w jakikolwiek sposób do wystąpienia choroby – uspokaja Bleiker. Pani doktor wyjaśnia, że badania z lat 80., które postulowały istnienie osobowości pronowotworowej (cechującej się stoicyzmem i problemami w wyrażaniu uczuć), były pod wieloma względami niepoprawne metodologicznie. Najnowsze, zakrojone na dużo szerszą skalę, studia nie wykazują takich zależności. Badając tę samą grupę kobiet tylko przez 5 lat (do 1996 roku), Holendrzy dostrzegli pierwotnie niewielki wpływ cechy nazwanej antyemocjonalnością. Zanikał on jednak przy dłuższych badaniach. Dlatego Bleiker sądzi, że to przypadkowa aberracja. Antyemocjonalne kobiety odpowiadały negatywnie na stwierdzenia w rodzaju: "W ważnych sytuacjach ufam swoim uczuciom", "Na ludzi reaguję emocjonalnie" itp.
- 1 odpowiedź
-
- depresyjność
- lęk
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami: