Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'decyzja' .
Znaleziono 23 wyników
-
Jeśli - tak jak podczas wyprawy na zakupy - trzeba w krótkim czasie załatwić parę spraw, to, co robi się wcześniej, ma wpływ na następne decyzje. Kolejność ma znaczenie, bo oddziałuje na obieranie strategii, która później zdaje się cały czas kształtować myślenie i zachowanie. Jonathan Levav (Uniwersytet Stanforda), Nicholas Reinholtz (Columbia Business School) i Claire Lin (kiedyś Columbia Business School) przyglądali się reakcjom osób podróżujących w sprawach biznesowych, które miały do wyboru 5 różnych linii lotniczych, 10 hoteli i 15 opcji wynajmu samochodu. Gdy uporządkowaliśmy decyzje, zwiększając zbiór elementów do wyboru, konsumenci mocniej "wgryzali się" w dostępne opcje niż wtedy, kiedy ten sam zestaw decyzji ułożyliśmy według spadającej liczby alternatyw. Oznacza to, że klient szukający hotelu dokładniej przeanalizuje możliwości, gdy najpierw zapozna się z ofertą przewoźników lotniczych niż firm oferujących samochody. Zaczynając od "małego", człowiek będzie chciał wybrać jak najlepiej. Nastawienie "wybrać najlepsze" przetrwa do momentu podejmowania kolejnych decyzji. Dla odmiany konsumenci startujący od większego zestawu opcji adaptują strategię pt. "wystarczająco dobry".
-
Przysłowie mówi, że co dwie głowy, to nie jedna, ale z psychologicznego punktu widzenia lepiej czasem pracować w pojedynkę. Badania Julii A. Minson z University of Pennsylvania ujawniły bowiem, że ludzie, którzy podejmują decyzję z kimś, są bardziej pewni własnych sądów. Jak na ironię losu, będąc z drugą osobą, mniej przejmują się jej opiniami, jak gdyby uważali, że problem już się rozwiązał. Minson i Jennifer S. Mueller poprosiły 252 ochotników o oszacowanie w dwóch rundach 9 wskaźników związanych z geografią, demografią i handlem USA. Czasem zadanie rozwiązywano indywidualnie, a czasem w parze. Później badanym pokazywano wyniki rozważań innych (osób lub par) i dawano możliwość zmiany własnej wyceny. Jak wyjaśniają panie psycholog, ostateczna wartość mogła być więc dziełem od 2 do 4 osób. Za udział w poszczególnych rundach eksperymentatorzy płacili 30 dolarów, ale za każde odchylenie od prawidłowej odpowiedzi o 1 punkt procentowy odejmowano dolara. Wolontariuszy pytano, jak bardzo są pewni swoich odpowiedzi. Okazało się, że ludzie pracujący w parze byli bardziej pewni swego i mniej skłonni do korygowania oszacowań pod wpływem opinii z zewnątrz. Początkowe osądy par były nieco lepsze od ocen indywidualnych. Po fazie zapoznawania z oszacowaniami innych i możliwości wprowadzania zmian różnica jednak zanikała. Połączone opinie 4 osób nie dawały lepszych rezultatów niż oceny 2 lub 3. Najlepiej więc, gdy jednostka zapoznaje się z wynikami czyichś rozważań, bo wtedy przykłada do nich większą wagę. Minson podkreśla, że nie należy, oczywiście, rezygnować z pracy grupowej. Menedżerowie muszą jednak pamiętać, by nakłaniać do uważniejszej analizy wkładu wszystkich członków zespołu i że 15-osobowa grupa nie jest 15-krotnie bardziej wydajna od 1 człowieka. Matematycznie rzecz ujmując, największą korzyść odnotujemy przy przejściu od jednego decydenta do dwóch. Później przy każdej dodatkowej osobie następuje spadek.
-
Kiedy ludzie podejmują decyzję, odczuwając stres, zwracają większą uwagę na plusy czy korzyści związane z danym scenariuszem. Można by się spodziewać czegoś odwrotnego, ale psycholodzy odkryli, że ochotnicy trzymający przez kilka minut dłoń w lodowatej wodzie czy poproszeni o wygłoszenie mowy przywiązują większą wagę do pozytywów i dyskredytują minusy. Stres wydaje się wspomagać uczenie na podstawie pozytywnych informacji zwrotnych i upośledza uczenie związane z negatywnym sprzężeniem zwrotnym - wyjaśnia Mara Mather z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, jedna z autorek przeglądu badań opublikowanego w Current Directions in Psychological Science. Amerykanka dodaje, że na takiej właśnie zasadzie, denerwując się podczas rozważań nad zmianą pracy, ludzie będą bardziej cenić wyższą płacę i nie przejmą się dłuższym czasem dojazdu. Autorki artykułu sądzą, że zaobserwowane odchylenie tłumaczy, czemu stres odgrywa ważną rolę w uzależnieniach i dlaczego ktoś zestresowany łatwiej ulega pokusom. Kompulsja, by dostać nagrodę, staje się silniejsza i trudniej jej się oprzeć.
-
Wszczynając alarm, że w pobliżu czai się niebezpieczeństwo, np. wąż, szympansy biorą pod uwagę wiedzę innych członków stada. Z większym prawdopodobieństwem zaczną nawoływać, jeśli zdają sobie sprawę, że pozostałe małpy nie zauważyły obecności wroga. Nasi najbliżsi krewni muszą zatem śledzić, jakie informacje są dostępne dla innych i podejmują na tej podstawie decyzje. Szympansy naprawdę wydają się brać pod uwagę stan czyjejś wiedzy. Dobrowolnie [i świadomie] wydają okrzyk ostrzegawczy, aby poinformować słuchaczy o niebezpieczeństwie [...]. Z mniejszym prawdopodobieństwem powiadamiają tych, którzy już stwierdzili zagrożenie - wyjaśnia Catherine Crockford z University of St Andrews. Podczas eksperymentów biolodzy umieszczali na ścieżce dzikich szympansów z Ugandy model węża. Okazało się, że gdy któryś z osobników natykał się na makietę, wszczynał alarm skierowany do wszystkich w zasięgu głosu. Gdy na miejscu zjawiały się kolejne zwierzęta, szympansy powtarzały swoje zawołanie. Uzyskane wyniki przeczą teorii, że tylko ludzie są w stanie rozpoznać niewiedzę u innych i podać im niezbędne informacje. Od razu było oczywiste, że szympansy działają w takich sytuacjach z pobudek prospołecznych. Brytyjczycy podkreślają, że ich obserwacje wydają się tym ważniejsze, że lingwiści od dawna powtarzają, jak ważną rolę w ewolucji języka spełniła zdolność przypisania komuś stanu psychicznego. Kluczowym etapem miało być wydawanie dźwięków, by dać komuś o czymś znać. Studium z Ugandy pokazuje, że u szympansów pojawiło się więcej istotnych składników potrzebnych do rozpoczęcia złożonej komunikacji niż dotąd sądzono.
-
Choć narcyz wydaje się świetnym szefem, w rzeczywistości wcale nim nie jest. Jego chęć do błyszczenia hamuje bowiem swobodny przepływ informacji i pomysłów w grupie. Doktorantka Barbora Nevicka i jej koleżanki z Uniwersytetu Amsterdamskiego Femke Ten Velden, Annebel De Hoogh oraz Annelies Van Vianen zwerbowały 150 ochotników i podzieliły ich na 3-osobowe grupy z losowo wybieranym liderem. Badanych poinformowano, że mogą udzielać rad, ale ostateczną decyzję ws. zatrudnienia kandydata na dane stanowisko podejmie szef. Z 45 informacji dotyczących aplikanta niektóre udostępniono wszystkim trzem członkom zespołu, a inne tylko jednej osobie. Holenderki tak zaplanowały eksperyment, by wybór oparty na udostępnionych wszystkim danych nie był optymalny. Wyłącznie współdziałanie i dzielenie się informacjami ujawnionymi tylko jednej osobie z grupy gwarantowało zatrudnienie najlepszego fachowca. Po ukończeniu zadania ochotnicy wypełniali kwestionariusze. W przypadku lidera pytania pozwalały oszacować nasilenie narcyzmu, a pozostali członkowie zespołu punktowali skuteczność i autorytet przywódcy. Poza tym wszyscy odznaczali znane im stwierdzenia z 45-elementowego zestawu informacji i oceniali wymianę informacji w grupie. W ramach analizy panie psycholog zliczyły znane wszystkim fakty, dokonały obiektywnej oceny jakości podjętej decyzji i zestawiły to z poziomem narcyzmu lidera. Okazało się, że badani uznawali najbardziej narcystycznych przywódców za najbardziej skutecznych, ale obiektywnie takie osoby działały najbardziej egoistycznie i wybierały najgorszego kandydata. Narcystyczni liderzy mieli wyjątkowo negatywny wpływ na wyniki. Z powodu skoncentrowania na sobie i autorytaryzmu hamowali komunikację. O ile w organizacji narcyz się nie sprawdzi, może odegrać pozytywną rolę jako osoba konsolidująca ludzi w sytuacjach kryzysowych. Ktoś zdecydowany i przejmujący kontrolę zmniejszy bowiem niepewność i poziom stresu.
- 2 odpowiedzi
-
- podejmowanie
- decyzja
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Podejmując decyzje, np. związane z kategoryzowaniem jakiegoś obiektu, mężczyźni są bardziej zdecydowani od kobiet. Ich zachowanie jest zero-jedynkowe (widzą świat czarno-biały), podczas gdy panie dostrzegają wiele etapów i zjawisk pośrednich, uwzględniając odcienie szarości. Choć o zjawisku tym wiedziano i dyskutowano od dawna, po raz pierwszy zademonstrowano je eksperymentalnie. Vickie Pasterski, Karolina Zwierzynska i Zachary Estes z Wydziału Psychologii University of Warwick poprosili 113 osób o stwierdzenie, czy 50 obiektów pasuje częściowo, w całości lub nie pasuje w ogóle do danej kategorii. Wybrano obiekty wzbudzające kontrowersje i wątpliwości, stąd pytania: "Czy pomidor to owoc?", "Czy farba to narzędzie?". Naukowcy stwierdzili, że mężczyźni z większym prawdopodobieństwem dokonywali bezwarunkowych kategoryzacji, np. pomidor jest lub nie jest owocem. U kobiet odpowiedzi były mniej precyzyjne, np. pomidor w pewnym sensie należy do kategorii owoców (przypisanie do kategorii "częściowo" występowało o 23% częściej niż u mężczyzn). Charakterystyczne było też podawanie większej liczby szczegółów. To, że odkryliśmy znaczące różnice w kategoryzowaniu przez mężczyzn i kobiety, nie oznacza automatycznie, że któraś z metod jest lepsza od drugiej. Lekarze mężczyźni mogą np. szybciej i z większą pewnością diagnozować zespół objawów jako chorobę. Daje to sporo korzyści w postaci wczesnego leczenia dolegliwości, gdy jednak diagnoza jest zła, pojawiają się spore kłopoty. W wielu przypadkach bardziej otwarte podejście do kategoryzowania lub diagnozowania będzie skuteczniejsze – podsumowuje dr Estes.
-
Orzeczenia sądowe powinny być, z natury rzeczy, obiektywne, jednak naukowcy udowodnili, że powiedzenie, iż wyrok zależy od tego, co sędzia zjadł na śniadanie, jest prawdziwe. Uczeni z Columbia University przeanalizowali 1112 wyroków izraelskich sędziów, którzy mieli zdecydować o zwolnieniu warunkowym więźniów. Okazało się, że prawdopodobieństwo zwolnienia było większe, jeśli sprawę rozpatrywano na samym początku dnia roboczego lub po przerwie obiadowej. Naukowcy stwierdzili, że 65% spraw rozpatrywanych na początku pracy zakończyło się po myśli skazanych. Później, w miarę upływu dnia odsetek ten spadał, by pod koniec sesji roboczej wynieść około 0%. Później, gdy sędziowie wracali do pracy po przerwie obiadowej, prawdopodobieństwo uzyskania zwolnienia znowu wynosiło 65% i spadało w ciągu dnia. Zachowania takie zaobserwowano u wszystkich 8 sędziów, którzy przez 50 dni wydali wspomniane 1112 wyroków. Zawsze jesteśmy zdumieni, gdy znajdziemy jakąś prawidłowość tam, gdzie się jej nie spodziewamy. Jako naukowiec specjalizujący się w naukach społecznych jestem podekscytowany tym odkryciem. Jednak jako obywatelowi nie podoba mi się ono - mówi specjalizujący się w psychologii biznesu Jonathan Levav z Columbia University. Zdaniem naukowca z takim mechanizmem mamy do czynienia, ponieważ gdy ludzie muszą podejmować decyzje jedna po drugiej, w miarę narastania zmęczenia wykazują tendencję do maksymalnego upraszczania procesu podejmowania decyzji. A najłatwiej jest zostawić sprawy takimi, jakie są, czyli w tym wypadku, odesłać osadzonego do więzienia. Przy okazji odkryto, że na decyzje sędziów nie wpływały takie czynniki jak płeć, przynaleźność etniczna, rodzaj popełnionej zbrodni czy długość pobytu w więzieniu. Badania były częścią większego programu, którego celem jest sprawdzenie procesu podejmowania wielu decyzji jedna po drugiej. Uczeni podejrzewają, że z podobnym zjawiskiem upraszczania mamy do czynienia w innych dziedzinach życia, takich jak medycyna, finanse czy decyzje w parlamencie.
- 1 odpowiedź
-
- posiłek
- odpoczynek
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z pełnym pęcherzem podejmujemy rozsądniejsze decyzje
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Kontrolując pełny pęcherz, ludzie podejmują rozsądniejsze decyzje. Wyniki są zaskakujące, ponieważ wiele badań potwierdzało koncepcję wyczerpania ego – wg niej, powstrzymywanie się od czegoś prowadzi do wyczerpywania samokontroli czy siły woli. Mirjam Tuk, psycholog z Uniwersytetu w Twente, przypomniała sobie, że pobudzenie seksualne, głód lub pragnienie sprawiają, że ludzie bardziej pożądają innych, nawet niezwiązanych tematycznie, nagród. Zaczęła się więc zastanawiać, czy przy odwrotnym scenariuszu samokontrola sprawowana nad jedną z potrzeb fizjologicznych przekłada się na inne dziedziny życia. Holenderka wpadła na pomysł eksperymentu podczas długiego wykładu. Chcąc zachować przytomność umysłu, wypiła kilka kaw. Jak łatwo się domyślić, dość szybko jej pęcherz dał o sobie znać. W ten sposób zrodziło się następujące pytanie: co się dzieje, gdy ludzie muszą się mocniej koncentrować na działaniu zwieraczy? Zespół składający się z Tuk, Debry Trampe z Uniwersytetu w Groningen oraz Luka Warlopa z Uniwersytetu Katolickiego w Leuven zaplanował serię eksperymentów. W pierwszym ochotnicy wypijali 5 filiżanek wody (ok. 750 ml) lub wzięli po łyczku wody z pięciu różnych filiżanek. Po mniej więcej 40 minutach, czyli czasie wystarczającym na dotarcie wytworzonego przez nerki moczu do pęcherza, naukowcy oceniali samokontrolę badanych. Poproszono ich o dokonanie 8 wyborów. W każdym przypadku wybierano między natychmiastową, lecz małą i odroczoną, ale dużo większą nagrodą, np. 16 dolarami jutro i 30 za 35 dni. Okazało się, że osoby z pełnym pęcherzem częściej decydowały się na odroczoną opcję. W kolejnych eksperymentach udało się to potwierdzić. Udowodniono m.in., że samo myślenie o słowach związanych z oddawaniem moczu daje ten sam efekt. Wyniki są zaskakujące, ponieważ wiele badań potwierdzało koncepcję wyczerpania ego – wg niej, powstrzymywanie się od czegoś prowadzi do wyczerpywania samokontroli czy siły woli. Tuk twierdzi jednak, że w przypadku pęcherza zachodzi nieco inny w swej naturze proces. Być może dlatego, że kontrola nad pęcherzem jest w dużej mierze automatyczna.- 3 odpowiedzi
-
Litera, od której zaczyna się nasze nazwisko (w przypadku kobiet chodzi o nazwisko panieńskie), wpływa na szybkość podejmowania decyzji o zakupie upragnionego obiektu. I to zarówno przedmiotów realnych, jak i wyobrażonych. Andrusiakowie będą grzecznie czekać w kolejce, podczas gdy Zelnikowie szybko ruszą do drzwi sklepu, otwierających się z rana w dniu premiery płyty czy iPada. "Tendencja do szybkiego działania, by nabyć te dobra, jest związana z pierwszą literą nazwiska z dzieciństwa" – podkreślają Kurt A. Carlson z Georgetown University i Jacqueline M. Conard z Belmont University. Psycholodzy stwierdzili, że im dalej w alfabecie plasowała się pierwsza litera nazwiska, tym szybciej jako dorośli ludzie działali w obliczu szansy na kupienie czegoś. Efekt nazwiska pojawiał się tylko w przypadku nazwisk rodowych, a nie przyjętych po zawarciu małżeństwa. Dzieci z nazwiskami z dalszych partii alfabetu często siedzą z tyłu klasy, stoją z tyłu kolejki, a w dzienniku są, oczywiście, wymieniane po wielu innych osobach. [...] W zależności od traktowania, dzieci rozwijają zróżnicowane czasy reagowania. Uwzględniając wpływ nierówności, [nawet] gdy nazwisko nie występuje w roli czynnika regulującego cokolwiek, dorosłe dzieci z końca alfabetu będą ruszać się szybciej; i kupować wcześnie. Osoby z początku listy są tak przyzwyczajone do bycia pierwszymi, że indywidualne szanse na zakup nie będą się aż tak bardzo liczyć; stąd kupowanie późno.
-
- dzieciństwo
- pierwsza litera
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Psycholodzy podpowiadają, co zrobić, by odzyskać siłę woli w chwilach zwątpienia lub dodać sobie otuchy, gdy przeczuwamy, że coś takiego może się wkrótce zdarzyć. Trzeba napiąć mięśnie, nieważne które... Iris W. Hung z Narodowego Uniwersytetu Singapuru oraz Aparna A. Labroo z Uniwersytetu Chicagowskiego przeprowadziły serię 4 eksperymentów. Ich uczestnikom prezentowano dylematy związane z samokontrolą, które wymagały wytężenia woli dla odroczonego zysku/nagrody. W jednym z badań ochotnicy zanurzali rękę w wiadrze z lodowatą wodą. W drugim wypijali zdrowy, ale ohydny w smaku napój na bazie octu. W trzecim należało się zdecydować, czy obejrzeć reportaż o dzieciach rannych w wyniku trzęsienia ziemi na Haiti i przeznaczyć jakąś kwotę na pomoc. W ostatnim z eksperymentów naukowcy przyglądali się zachowaniu ludzi w stołówce, a konkretnie daniom, jakie zamawiali na lunch. Ludzie, których poinstruowano, by podczas próby nadwyrężającej samokontrolę napięli mięśnie, bez względu na to, czy naprężali dłoń, palec, łydkę czy biceps, lepiej sobie radzili z bólem, zażywaniem niesmacznych lekarstw, oglądaniem nieprzyjemnych, lecz ważnych informacji czy przezwyciężaniem pokus pokarmowych. Autorki badania opublikowanego w piśmie Journal of Consumer Research zauważyły, że napinanie mięśni skutkowało, gdy wybór lub działanie pokrywało się z celami ochotnika, np. gdy chciał on prowadzić zdrowy tryb życia. Ujawniono między innymi, że napinając mięśnie, dbający o zdrowie uczestnicy studium wypijali więcej octowego napoju (1 część octu na 10 części wody). Na osoby, dla których kwestie zdrowotne nie były tak istotne, naprężanie nie działało. Co więcej, napinanie sprawdzało się, gdy ludzie właśnie zmagali się z dylematem. Jeśli zrobili to wcześniej, czuli się zwyczajnie wyczerpani i tak naprawdę nic już nie mogło pomóc.
- 5 odpowiedzi
-
- Iris W. Hung
- nagroda
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nazwy marek, w których wykorzystuje się powtarzalne dźwięki, np. coca-cola, wywołują pozytywne emocje, wpływając na decyzje dotyczące zakupu czy odwiedzania, dajmy na to, restauracji. Profesor Jennifer Argo z University of Alberta przeprowadziła wraz z zespołem sześć eksperymentów. W ramach jednego z nich ochotnikom prezentowano te same lody, którym nadano dwie różne nazwy. W jednej znalazły się powtarzalne dźwięki, w drugiej nie. Produkty wprowadzano pojedynczo, w każdym przypadku wymieniając podczas opisywania nazwę marki. Choć jak wiadomo, lody były identyczne, większość konsumentów wybierała markę z powtarzalną nazwą. W innych eksperymentach wolontariusze wybierali pomiędzy rodzajami deserów czy telefonów komórkowych. Za każdym razem uzyskiwano podobne rezultaty jak w przypadku lodów. Powtarzalne dźwięki wywoływały pozytywne emocje i tym samym oddziaływały na podejmowane decyzje. Bazując na tych wynikach, można powiedzieć, że kluczowe dla omawianej strategii są reklamy telewizyjne i radiowe. Nie mniejszą rolę odgrywają jednak pracownicy. Zanim gość coś zamówi, kelner może przypomnieć nazwę swojej restauracji, a sprzedawca wymienić podczas rozmowy z klientem nazwę marki. W każdym z sześciu eksperymentów Argo wykorzystywano nazwy różniące się bardzo nieznacznie, np. zanozan i zanovum. Niekiedy zmieniano tylko jedną literę. Mimo to obserwowano znaczny wpływ zabiegu na podejmowane decyzje i reakcje. Jednak, jak zwykle bywa, co za dużo, to niezdrowo, dlatego zbyt duża powtarzalność, która prowadzi do pogwałcenia naturalnych zasad językowych, skutkuje negatywnymi emocjami i zmniejszeniem chęci wybrania danej opcji. Prof. Argo podkreśla też, że opisywana strategia jest mniej skuteczna, jeśli dana osoba jest już pozytywnie nastawiona do marki.
-
Za każdym razem, gdy wykonujemy jakąś czynność ruchową, mózg rozstrzyga, którą ręką się posłużymy. Okazuje się jednak, że lewa ręka zdobywa przewagę, jeśli pewna część mózgu zostanie poddana przezczaszkowej stymulacji magnetycznej (ang. transcranial magnetic stimulation, TMS). Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, Uniwersytetu w Pittsburgu, Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego i Katolickiego Uniwersytetu w Leuven zastosowali TMS w eksperymentach z udziałem 33 praworęcznych osób. Stwierdzili, że stymulacja tylnej kory ciemieniowej w lewej półkuli skutkuje zwiększeniem częstości wykorzystania lewej ręki. Jak wiadomo, lewa półkula kontroluje prawą połowę ciała, a prawa lewą. Stymulując korę ciemieniową, która odpowiada za przetwarzanie relacji przestrzennych i planowanie ruchów, akademicy zaburzyli działanie neuronów zarządzających funkcjami motorycznymi. Upośledzając prawą rękę w tym współzawodnictwie, daliśmy lewej większą szansę na zwycięstwo – tłumaczy dr Flavio Oliveira. Wyniki studium przeczą wcześniejszym założeniom dotyczącym sposobu podejmowania decyzji. Okazuje się, że w grę wchodzi współzawodnictwo, przynajmniej w przypadku zadań manualnych. Co więcej, naukowcy wykazali, że przezczaszkowa stymulacja magnetyczna doprowadza do zmiany mózgowych planów związanych z wykorzystaniem konkretnej kończyny. Zjawisko to będzie można uwzględnić w przyszłych badaniach nad metodami rehabilitacji pacjentów po przebytym udarze czy z urazami mózgu. Co najmniej 80% ludzi jest praworęcznych, ale w przypadku zadania wykonywanego jedną ręką, które nie wymaga doskonałych zdolności ruchowych, większość z nas okazuje się oburęczna. Międzynarodową ekipę zainspirowało zjawisko zwane zespołem obcej ręki. Chorzy z tym rzadkim schorzeniem neurologicznym wspominają o braku kontroli na ręką (wykonuje ona mimowolne ruchy). Z tego powodu Oliveira i inni postanowili sprawdzić, czy przed podjęciem decyzji mózg inicjuje kilka konkurencyjnych planów działania. Studium nie daje odpowiedzi na pytanie, czemu pojawia się takie współzawodnictwo, ale akademicy uważają, że dobrze jest dostosowywać wybór kończyny do zmieniających się warunków. Na razie dzięki TMS udało się wpłynąć na wybór ręki, ale niewykluczone, że kiedyś będzie się w ten sposób manipulować decyzjami innego rodzaju, np. wyborem owocu czy filmu do obejrzenia. Podczas eksperymentu na opuszkach palców ochotników umieszczono czujniki. Poproszono ich, by sięgali po różne przedmioty na wirtualnym pulpicie, podczas gdy system trójwymiarowego śledzenia ruchów analizował ruchy kończyn. Gdy stymulowano lewą tylną korę ciemieniową, a docelowy przedmiot znajdował się w punkcie, gdzie można było sięgnąć zarówno prawą, jak i lewą ręką, odnotowywano znaczący wzrost częstotliwości wykorzystania lewej ręki.
-
Zwykłe umycie rąk powoduje, że ludzie stają się pogodzeni z podjętą wcześniej decyzją. Psycholodzy zauważyli, że osoby, które umyły dłonie tuż po podjęciu trudnej decyzji, czuły się spokojniejsze i szczęśliwsze od ludzi stroniących wtedy od mydła i wody. Szef projektu Spike Lee z University of Michigan uważa, że zabieg higieniczny pozwala zakończyć i podsumować proces decyzyjny, ponieważ usuwa wątpliwości, czy postąpiliśmy słusznie. Nasze studia wykazały, że umycie rąk symbolicznie eliminuje te wątpliwości. Po wypłukaniu dłoni czujemy się dobrze z decyzją i nie ma już potrzeby wysilać się intelektualnie, by wybrana opcja wyglądała lepiej od odrzuconej alternatywy. Eksperymentalnej grupie studentów powiedziano, że biorą udział w konsumenckim teście płyt CD. Po przejrzeniu 30 okładek badani mieli wybrać 10 płyt, które chcieliby mieć i uszeregować je wg własnych preferencji. Zaproponowano im nagrodę: mogli zatrzymać 5. lub 6. z wybranych wydawnictw. Połowie ochotników pozwolono potem umyć ręce. Amerykanie stwierdzili, że osoby z umytymi rękoma były bardziej zadowolone z wyboru. Gdy ochotnicy umyli dłonie, nie musieli dłużej usprawiedliwiać wyboru, kiedy ponownie klasyfikowali CD – opowiada współpracownik Lee dr Norbert Schwarz. Podobne wyniki uzyskano podczas testu dżemów i przemywania rąk odkażającym wacikiem. Badani, którzy tylko oglądali tampon po wybraniu słoika dżemu owocowego, oczekiwali, że będzie on dużo smaczniejszy od odrzuconej alternatywy. Różnica zanikała, gdy uczestnicy eksperymentu testowali na sobie waciki, oczyszczając dłonie – tłumaczy Lee. Oznacza to, że umycie rąk usuwa jakiekolwiek ślady przeszłych decyzji i zmniejsza przymus usprawiedliwiania ich (np. walorami smakowymi marmolady).
- 6 odpowiedzi
-
- Norbert Schwarz
- Spike Lee
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z im trudniejszą decyzją przychodzi się nam zmierzyć, tym mniejsza szansa na to, że zaczniemy działać. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL), którzy zajęli się badaniem obszarów mózgu zaangażowanych w utrzymywanie status quo. Brytyjczycy z UCL testowali za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego ochotników biorących udział w grze polegającej na rozstrzyganiu, czy piłka tenisowa spadła na boisku, czy już poza nim. W obliczu złożonej decyzji ludzie wykazują tendencję do akceptowania sytuacji zastanej - tłumaczy Stephen Fleming. Nieważne, czy rozważamy zmianę kanału telewizyjnego, czy coś wiążącego się z poważniejszymi konsekwencjami, np. przeprowadzkę. Psychologów interesowało, jaki obszar naszego mózgu odpowiada za opisywane zjawisko. Na początku poproszono więc 16 ochotników, by przyglądali się skrzyżowaniu linii bocznych boiska do gry w tenisa, trzymając jednocześnie guzik domyślny. Potem widzieli lądującą piłkę i mieli zdecydować, czy trafiła w boisko, czy już wypadła poza nie. Przy każdej próbie komputer sygnalizował aktualnie obowiązującą opcję domyślną – "weszła" lub "nie weszła". Akceptując podpowiedź, badani przytrzymywali guzik, a odrzucając domyślną opcję, puszczali go i wybierali inny klawisz. Wyniki pokazały wyraźne odchylenie w kierunku opcji domyślnej, co często prowadziło do popełniania błędów. W miarę wzrostu skomplikowania zadania tendencja ta stawała się coraz bardziej widoczna. Badanie obrazowe unaoczniło, że podczas odrzucania opcji domyślnej uaktywniało się jądro niskowzgórzowe (subthalamic nucleus, STN). Brytyjczycy zauważyli też nasilenie przepływu informacji między korą przedczołową – rejonem odpowiedzialnym za ocenę stopnia trudności – a STN. Interesujące, że obecne metody leczenia choroby Parkinsona, takie jak głęboka stymulacja mózgu, działają w oparciu o zakłócenie pracy jądra niskowzgórzowego, by wyeliminować upośledzoną inicjację działania.
-
- Stephen Fleming
- złożona
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Moment podjęcia przez człowieka decyzji zdradza rozszerzenie źrenicy. Naukowcy uważają, że mając tego świadomość, nie tylko łatwiej rozszyfrujemy czyjeś intencje, ale i nawiążemy podstawowy kontakt z osobą z zespołem zamknięcia, która jest w pełni przytomna, ale nie może się poruszyć z powodu paraliżu mięśni szkieletowych (Frontiers in Human Neuroscience). Źrenice rozszerzają się w ciemności albo pod wpływem stresu. Dzieje się tak w wyniku wydzielania noradrenaliny. Udowodniono też, że u zwierząt hormon ten jest zaangażowany w podejmowanie decyzji oraz procesy pamięciowe. Olivia Carter z Uniwersytetu w Melbourne zaczęła się więc zastanawiać, czy noradrenalina i rozszerzenie źrenic mają również coś wspólnego z ludzkimi procesami poznawczymi. Neurolodzy poprosili ochotników, by wybrali którąś z 5 losowych cyfr, wyświetlanych kolejno na dwie sekundy na ekranie komputera. Należało nacisnąć guzik, gdy wybrany symbol znikał z monitora. Skaner oka ujawnił, że źrenice badanych były najszersze w ciągu 2 sekund wyświetlania wskazanej cyfry. Na tej podstawie zespół Carter mógł wytypować z trafnością wahającą się od 62 do 100% (!), jaka będzie decyzja wolontariusza. Przed dwoma laty ekipa Carter, która wtedy pracowała na Uniwersytecie Harvarda, wykazała, że źrenice osób biorących udział w eksperymencie rozszerzały się przed przełączeniem na widzenie drugiej wersji złudzenia optycznego. W swoim eksperymencie naukowcy wykorzystali różne grafiki, m.in. sześcian Neckera. Pani doktor sądzi, że noradrenalina nie kieruje podejmowaniem decyzji, ale pozwala scementować i utrwalić wybór, ku któremu się skłaniamy. Rozszerzenie źrenicy to zewnętrzny przejaw tego zjawiska. Sceptycy twierdzą, że rozszerzenie źrenic to przejaw wyłącznie podniecenia, a noradrenalina nie ma nic wspólnego z decyzjami. Carter opowiada jednak, że w części prób ochotnicy dostawali 10 centów za wybór określonych cyfr, podczas gdy w pozostałych nie było możliwości zdobycia nagrody. Przy obu scenariuszach dochodziło do rozszerzenia źrenic, co wg niej, świadczy o tym, że nie zachodzi ono w wyniku pobudzenia.
-
- dr Olivia Carter
- decyzja
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Choć może się to wydawać dziwne, tak naprawdę jest. Ludzie inaczej reagują na zniewagi, kiedy leżą, a inaczej, gdy siedzą. Aktywność mózgu wskazuje, że jeśli ktoś koniecznie chce zdenerwować drugą osobę, nie ryzykując przy tym obrażeń ciała, powinien ją skłonić do przyjęcia pozycji horyzontalnej (Psychological Science). Kiedy znieważanym studentom wykonywano EEG, aktywność mózgu pojawiająca się podczas siedzenia oznaczała tendencję do zbliżania się. Zanikała ona, gdy delikwentów kładziono, choć sama emocja – gniew – nie wyparowywała. W pozycji wyprostowanej bądź podczas pochylania się do przodu atak jest bardziej prawdopodobny. Być może, leżąc, jesteśmy bardziej skorzy do rozmyślań – przekonuje Eddie Harmon-Jones z Texas A&M University. Z oczywistych względów ochotnikom nie powiedziano, że biorą udział w badaniach nad gniewem. Zamiast tego poproszono ich o napisanie krótkiego eseju, wyrażającego osobiste stanowisko w jakiejś budzącej kontrowersje sprawie (chodziło o palenie w miejscach publicznych lub aborcję). Następnie studentów podłączono do elektroencefalografu i powiedziano, że esej zostanie oceniony przez osobę siedzącą w pomieszczeniu obok. W rzeczywistości psycholodzy odtwarzali nagranie głosu deprecjonującego inteligencję badanego oraz jego zdolność logicznego wnioskowania i wzbudzania cudzej sympatii. Wolontariusze słuchający zniewag na leżąco czuli się tak samo rozzłoszczeni, jak osoby siedzące, lecz EEG wykazało, że u tych drugich prawa kora przedczołowa była bardziej aktywna niż jej odpowiednik w lewej półkuli. Wcześniejsze badania powiązały to asymetryczne pobudzenie z gniewem i motywacją do przybliżania się. Co ciekawe, u leżących pojawiły się wzorce aktywności mózgu charakterystyczne dla osób "obdarowanych" umiarkowanie pozytywnym komentarzem. Amerykanin uważa, że leżenie może wpływać na to, jak mózg radzi sobie nie tylko z gniewem, ale również z innymi emocjami, np. pożądaniem czy szczęściem. Wg niego, badania rezonansem magnetycznym, które zawsze odbywają się w pozycji leżącej, zmieniają uzyskiwane wyniki. Nie wiadomo, jak duży jest to wpływ, ale studium sugeruje, że ludzie powinni zacząć sprawdzać, czy pozycja ciała nie oddziałuje na proces przetwarzania informacji w innych typach eksperymentów. Nie bez kozery większość ważnych decyzji życiowych podejmujemy, stojąc/siedząc, a nie leżąc.
-
- kora przedczołowa
- EEG
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy to preferencje wpływają na nasze wybory, czy też prawdziwe jest odwrotne twierdzenie: że preferencje zmieniają się pod wpływem wyborów? Zespół z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego wykazał, że rację mają obie strony toczącego się od wielu lat sporu (The Journal of Neuroscience). Tali Sharot, Benedetto De Martino i Raymond Dolan badali za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) aktywność mózgu 13 ochotników, którzy zastanawiali się nad różnymi miejscami wakacyjnego odpoczynku. Znajdując się wewnątrz skanera, musieli oni ocenić atrakcyjność wyjazdu do Grecji, Tajlandii i w parę innych miejsc. Po wyjściu z maszyny mieli wybierać pomiędzy jednakowo ocenionymi parami lokalizacji. Okazało się, że aktywność w jądrze ogoniastym (łac. nucleus caudatus), rejonie mózgu, który wcześniej powiązano z antycypacją przyszłych nagród, pozwalała przewidzieć, na co zdecyduje się dana osoba. Mimo że wolontariusze tak samo oceniali atrakcyjność sparowanych miejsc, wszyscy konsekwentnie wybierali cel wędrówek turystów, który w ich przypadku wywołał silniejszą aktywność jądra ogoniastego. Kiedy badani na powrót trafiali do skanera i znowu oceniali różne cele podróży, w odpowiedzi na wybrany zakątek świata pojawiała się jeszcze nieco silniejsza niż pierwotnie aktywność nucleus caudatus. Zgodnie z danymi fMRI, wybory jednostki wskazują na istnienie wstępnych preferencji, dodatkowo jednak konkretne decyzje kształtują same preferencje – konkluduje Laurie Santos, psycholog z Uniwersytetu Yale, która komentowała eksperyment kolegów i koleżanek po fachu.
-
- kształtować
- zmieniać
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kiedy podjęta decyzja jest mocniejsza, mniej podatna na zmiany: gdy kierujemy się wyłącznie własną wolną wolą czy kiedy otrzymujemy odgórne wskazówki? Rozsądek podpowiada, że skoro coś wybieramy sami, powinniśmy bardziej przy tym obstawać, twierdzenie to nie znajduje jednak potwierdzenia w aktywności mózgu (Cerebral Cortex). Badacze z University College London poprosili ochotników, by zdecydowali, który z dwóch guzików nacisną, reagując na zaprezentowany nieco później sygnał. Podczas eksperymentu wykonywano im EEG. W niektórych przypadkach to wolontariusze wybierali, a w innych byli instruowani za pomocą wyświetlanych na ekranie strzałek. Od czasu do czasu przed przystąpieniem do działania pojawiał się zakłócający symbol, zachęcający do zmiany podjętej decyzji. Kiedy ludzie wybierali na własną rękę [...], zauważyliśmy, że, w porównaniu do decyzji podyktowanych bodźcami zewnętrznymi, aktywność mózgu związana ze zmianą zdania, reprogramowaniem, była słaba. Sugeruje to, że w sytuacjach angażujących wolną wolę mózg jest bardzo elastyczny – wystarczy rzut monetą lub słaby kuksaniec, by popchnąć kogoś w zupełnie inną stronę – wyjaśnia Stephen Fleming. Neurolog dodaje, że to bardzo istotna i przystosowawcza umiejętność. W dynamicznie zmieniającym się świecie musimy być w stanie zareagować zmianą planów. Dostosowywanie decyzji do aktualnych działań to przejaw inteligencji, a w pewnych okolicznościach może nawet uratować życie. Poza tym brytyjscy akademicy podkreślają, że łatwiej wycofać się z własnych planów niż z czegoś, co zostało narzucone z zewnątrz.
- 13 odpowiedzi
-
- reprogramowanie
- Stephen Fleming
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po odkryciu berlińskich naukowców na nowo rozgorzała dyskusja na temat wolnej woli i czytania z myśli. W czasie, gdy ochotnicy naciskali jeden z dwóch guzików, wykonywano badanie obrazowe ich mózgu. Okazało się, że na ok. siedem sekund przed podjęciem świadomej decyzji przez mózg przebiegał już sygnał nakazujący wykonanie odpowiedniego ruchu (Nature Neuroscience). Nasze decyzje są ustalane na poziomie nieświadomości na długo przed "zaskoczeniem" świadomości – twierdzi John-Dylan Haynes z Bernstein Center for Computational Neuroscience. To nie pierwszy przypadek, kiedy zaczęto krytykować koncepcję świadomej wolnej woli. Na początku lat 80. XX wieku Benjamin Libet wykazał, że aktywność mózgu wyprzedzała o trzy dziesiąte sekundy decyzję o podniesieniu palca. Rozświetlający się region odpowiadał za planowanie ruchów ciała. Haynes przekonuje, że mógł on nie tyle decydować o podniesieniu palca, co przeprowadzać ostateczne wyliczenia dotyczące przebiegu ruchu. Współcześnie niemiecki zespół zbadał, co się dzieje w mózgu podczas wykonywania zadania, a nie dywagował o tym po czasie. Leżąc w skanerze do funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI), wolontariusze mogli, gdy tylko poczuli taką potrzebę, naciskać palcem prawej lub lewej ręki znajdujące się w ich zasięgu guziki. W eksperymencie wzięło udział 14 osób. Zanim ochotnicy podjęli jakąś decyzję, co pół sekundy na ekranie wyświetlano im losowo wybraną literę. Kiedy badany naciskał w końcu guzik, pytano go o to, jaką literę widział w momencie podjęcia decyzji. Haynes podkreśla, że decyzję i działanie dzieli zazwyczaj pół sekundy. Gdy potem analizowano aktywność zarejestrowaną przez skaner, okazało się, że kora przedczołowa rozświetlała się na siedem sekund przed naciśnięciem guzika przez badanego. Polegając na sygnałach przebiegających przez mózg ochotników, naukowcy mogli przewidzieć z 60% trafnością, który z guzików zostanie naciśnięty. Jak łatwo zauważyć, to tylko nieco lepiej niż w przypadku ślepego typowania, daleko nam więc do umiejętności odczytywania czyichś myśli lub wyprzedzania świadomych decyzji. Wydaje się, że mózg podejmuje decyzję, zanim zrobi to sama osoba, ale wg Haynesa, nadal decyzja jest kwestią wyboru. Po prostu świadoma wola jest zgodna z wolą nieświadomą. To ten sam proces. Inni eksperci również wyrażają powątpiewanie, czy eksperyment rzeczywiście podważył koncepcję wolnej woli. Chris Frith z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego podkreśla, że leżenie przez badanych w skanerze i oczekiwanie na naciśnięcie guzika w niczym nie przypomina normalnej sytuacji podejmowania decyzji. Haynes wyjaśnia, że obecnie naukowcy próbują stwierdzić, czy nieświadoma decyzja mózgu może potem zostać zmieniona. Przecież świadomości nie zawsze musi się podobać wybór nieświadomości...
- 13 odpowiedzi
-
- fMRI
- John-Dylan Haynes
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Decyzje podejmowane w mgnieniu oka mogą być trafniejsze niż te długo przemyśliwane. Wskazują na to badania nad procesami przetwarzania wyższego rzędu. Uczestników studium proszono o wskazanie dziwnie obróconych symboli. Nie było to łatwe, ponieważ na ekranie widniało ponad 650 identycznych znaków. Osoby, które podejmowały szybkie intuicyjne decyzje, wypadły w teście lepiej od "konkurentów" zastanawiających się nad odpowiedzią (Current Biology). Jeden z autorów studium, Li Zhaoping z University College London, uważa, że uzyskane wyniki są zaskakujące. Wydaje się, że ludzie powinni podejmować trafniejsze decyzje, kiedy da im się czas na zapoznanie z problemem. Zamiast tego okazuje się, że jest dokładnie na odwrót: wypadają lepiej, gdy właściwie nie mają czasu na myślenie. Śledząc ruchy gałek ocznych, naukowcy wiedzieli, kiedy wolontariusze dostrzegali żądany symbol. Kiedy oko lokalizowało obiekt, natychmiast zmieniali ekran, ograniczając czas, przez który wzrok mógł na nim spoczywać, do 0-1,5 s. Następnie uczestnicy eksperymentu mieli stwierdzić, czy symbol znajdował się w prawej, czy lewej części ekranu. Osoby mające do dyspozycji mgnienie oka wypadały lepiej od ludzi dysponujących ponad sekundą. Zhaoping wyjaśnia zaobserwowane zjawisko różnicami w funkcjonowaniu na poziomie świadomości i podświadomości. Ta ostatnia może uchwycić różnicę między jabłkiem i jabłkiem odwróconym, podczas gdy świadomość uznaje oba symbole za reprezentację tego samego owocu. Kiedy dano czas na włączenie procesów przetwarzania informacji wyższego rzędu, świadomość badanych odsuwała na dalszy plan wnioski wypływające z przetwarzania niższego rzędu. Jeśli procesy poznawcze wyższego i niższego rzędu prowadzą do tych samych konkluzji, nie ma to znaczenia. Jednak często instynkty i rozum nie idą w parze, a wtedy wygrywa ten ostatni.
- 14 odpowiedzi
-
- świadomość
- Li Zhaoping
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Złość uważana jest powszechnie za złego doradcę. Najnowsze badania sugerują jednak, że może ona być pomocna przy podejmowaniu właściwych decyzji. Sprawdza się to nawet w przypadku osób, które mają spore problemy z racjonalnym myśleniem, a przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że pod wpływem emocji bierzemy pod uwagę tylko te czynniki, które naprawdę są ważne i na ich podstawie podejmujemy decyzje. Wcześniejsze badania dowodziły, że gdy jesteśmy źli, decydujemy się na bardziej ryzykowne działania, nikt jednak nie próbował sprawdzić, w jaki sposób gniew działa na proces podejmowania decyzji. Postanowili to zbadać Wesley Moons i Diane Mackie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Przeprowadzili trzy eksperymenty. W pierwszym wywołali złość w grupie studentów prosząc ich albo o opisanie zdarzenia, które bardzo rozgniewało ich w przeszłości, albo brutalnie krytykując ich plany i marzenia. W grupie kontrolnej nie wywoływano złości. Następnie część studentów z obu grup czytała artykuły, które miały dowodzić, że studenci dobrze wydają swoje pieniądze. Jeden artykuł był poparty cytatami i danymi ze źródeł naukowych, a twierdzenia drugiego nie były poparte żadnymi dowodami. Później badanych proszono, by logicznie ocenili, na ile przekonujące były oba artykuły. Te same artykuły czytali pozostali studenci, ale części z nich powiedziano, że jeden z artykułów został przygotowany przez instytucję specjalizującą się w finansach, a drugi przez instytucję medyczną, która nie ma doświadczenia w analizach finansowych. Eksperymenty wykazały, że ci studenci, u których wywołano wcześniej złość, lepiej widzieli różnicę pomiędzy silnymi i słabymi argumentami, i bardziej wpływała na nich silna argumentacja. Trzeciemu badaniu poddano tylko te osoby, które wykazywały najmniejsze zdolności do analitycznego myślenia. Tym razem tekst mówił o jak najbardziej znanej i praktykowanej sprawie – o konieczności egzaminowania studentów, którzy mają otrzymać dyplomy ukończenia uczelni. Ponownie okazało się, że lepsi w ocenie słabych i mocnych argumentów byli ci, których wcześniej zdenerwowano. Uczeni twierdzą, że złość każe nam się skupić na najbardziej istotnych faktach, gdyż jego celem jest popchnięcie zdenerwowanej osoby do natychmiastowego podjęcia działania. I działanie takie powinno mieć dla niej jak najlepsze skutki.
-
Zespół naukowców z Uniwersytetu Stanforda badał za pomocą rezonansu magnetycznego (MRI) aktywność mózgu osób decydujących się na zakup pożądanego przedmiotu. Podczas oglądania, dajmy na to, pięknej torebki i jej ceny aktywowały się inne obszary mózgu (Neuron). Najpierw wyświetlano zdjęcie przedmiotu, potem jego cenę. Aktywność mózgu nagrywano. Na widok pożądanej rzeczy, np. bombonierki, którą dana osoba chciała kupić, rozświetlało się jądro półleżące przegrody. Gdy oczom ukazywała jej wysoka cena, aktywacji ulegała wyspa (insula; płat kory mózgu leżący w głębi bruzdy bocznej), a inne regiony wyłączały się. Obserwując aktywność mózgu, badacze potrafili przewidzieć wynik, a więc czy ktoś kupi dany przedmiot, czy zrezygnuje z niego. Obrazy MRI odzwierciedlały wewnętrzną walkę między chęcią posiadania, przyjemnością a "bólem" wywołanym perspektywą wydania ciężko zarobionych pieniędzy. Odkrycia naukowców z Uniwersytetu Stanforda pozwalają wyjaśnić zachowanie osób korzystających z kart kredytowych, a nie z "żywej" gotówki. Ludzie wydają wtedy więcej pieniędzy i nie doceniają swoich wydatków. Dr Alain Dagher z Montreal Neurological Institute uważa, że ludzkie zachowanie związane z finansami jest często irracjonalne, co daje pracę zatrudnionym w branży reklamowej, kasynach, sprzedawcom polis ubezpieczeniowych czy wreszcie ekonomistom. Badając aktywność mózgu zakupoholików czy hazardzistów, będzie można wytropić winnego, czyli nieprawidłowości funkcjonalne i/czy anatomiczne.
-
- jądro półleżące przegrody
- karta kredytowa
- (i 6 więcej)
-
Kozaki czy szpilki, ferrari czy samochód rodzinny?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Kiedy dokonujemy decyzji zakupowych, często jesteśmy zmuszani do wybierania między opcjami emocjonalnymi i zdroworozsądkowymi. Na przykład, wiemy, że dany model samochodu mniej pali na 100 km, ale nieporównanie większą przyjemność sprawiłoby nam prowadzenie zupełnie innego wozu. Lub potrzebujemy wodoodpornych, ciepłych kozaków, lecz pociąga nas wizja posiadania przepięknych szpilek. Co jest lepszym kryterium wyboru w dłuższej perspektywie czasu: cechy praktyczne czy zadziałanie pod wpływem emocji? Gdy ktoś robi zakupy pod wpływem intuicyjnych reakcji, zamiast kierować się obiektywnymi kryteriami, wydaje się to niezbyt mądre, ale badania wykazały, że wybory emocjonalne częściej prowadzą do większej satysfakcji. I to nie tylko tuż po kupieniu przepysznej czekolady lawendowej, ale także po upływie pewnego czasu, który pozwala przemyśleć to, co się stało. Nasze badania wykazały, że konsumenci, którzy opierali się na swoich uczuciach związanych z konkretnymi produktami, rzeczywiście byli bardziej zadowoleni z wyborów; zarówno bezpośrednio po zakupie, jak i trzy dni później — wyjaśniają na łamach Journal of Consumer Research Peter R. Darke z University of British Columbia i jego współpracownicy. Wcześniejsze badania sugerowały, że konsumenci kierują się emocjonalnymi wskazówkami tylko w takich okolicznościach, gdy nie mogą lub nie chcą myśleć o obiektywnych cechach przedmiotu (np. gdy trudno bezpośrednio porównać dwie alternatywy albo kiedy zakup jest uznawany za coś błahego). Obecnie opisywane studium rozszerza jednak rozumienie związku między uczuciami a wyborami konsumenckimi, odkrywając, że ludzie chcą podejmować decyzje w oparciu o emocje nawet wtedy, gdy mogą dokładnie wszystko przemyśleć. Odkryliśmy, że znaczna liczba wyborów konsumentów wiąże się z produktami wzbudzającymi pozytywne uczucia, mimo że mają oni świadomość, iż inny produkt byłby lepszy z praktycznego punktu widzenia. Takie odkrycie pozostaje w sprzeczności z powszechnie podzielanym przekonaniem, że decyzje konsumenckie bazujące na uczuciach są impulsywne i po upływie pewnego czasu ludzie ich żałują.-
- Peter R. Darke
- kryteria
- (i 5 więcej)