Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' paleolit' .
Znaleziono 7 wyników
-
Po raz pierwszy udało się uzyskać ludzkie DNA z paleolitycznego artefaktu. Międzynarodowy zespół naukowców pracujących pod kierunkiem specjalistów z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka wyizolował DNA kobiety z przewierconego zęba jelenia kanadyjskiego (wapiti) znalezionego w Denisowej Jaskini. Materiał genetyczny zachował się w na tyle dobrym stanie, że możliwe było zrekonstruowanie profilu genetycznego kobiety, która używała wisiorka. Zrekonstruowano też profil genetyczny jelenia. Na podstawie tak uzyskanych danych stwierdzono, że wisiorek powstał 19–25 tysięcy lat temu. I, co ważne, dzięki zastosowaniu nowatorskich metod badawczych, ząb pozostał nietknięty. Przy okazji zatem udowodniono, że możliwe jest niedestrukcyjne pozyskiwanie DNA w celu identyfikowania użytkowników prehistorycznych artefaktów. Dysponujemy sporą liczbą paleolitycznych artefaktów wykonanych z kości, zębów czy kamienia, która dają nam wgląd w kulturę materialną i strategie przetrwania ludzi z tamtych czasów. Trudno jednak artefakty te powiązać z konkretnymi osobami, gdyż paleolityczne pochówki z dobrami grobowymi są rzadkością. To zaś utrudnia np. badanie takich zjawisk jak podział pracy czy ról społecznych w paleolicie. Dlatego też naukowcy rozpoczęli prace nad niedestrukcyjnymi metodami pozyskiwania DNA z artefaktów wykonanych z kości i zębów. Są one co prawda rzadsze niż przedmioty z kamienia, jednak są bardziej porowate, więc jest większa szansa, że zachowało się w nich ludzkie DNA pochodzące z naskórka, potu czy innych płynów ustrojowych. Najważniejsze dla badaczy było zachowanie artefaktów w całości. Powierzchnia paleolitycznych przedmiotów dostarcza nam bowiem istotnych informacji o sposobie ich wytworzenia, zatem zachowanie jej integralności i mikrostruktury było priorytetem, informuje Marie Soressa z Uniwersytetu w Lejdzie. Naukowcy badali wpływ różnych substancji chemicznych na powierzchnię kości i zębów. W ten sposób udało im się opracować niedestrukcyjną, opartą na fosforanach, metodę ekstrakcji DNA. Można powiedzieć, że stworzyliśmy pralkę do prehistorycznych artefaktów. Myjąc je w temperaturze do 90 stopni Celsjusza możemy z wyekstrahować z wody DNA nie uszkadzając przy tym zabytku, wyjaśnia główna autorka badań, Elena Essel. Początkowe eksperymenty nie dawały zachęcających wyników. Badania prowadzono na artefaktach znalezionych w jaskini Quinçay we Francji pomiędzy latami 70. a 90. ubiegłego wieku. Czasami udawało się w ten sposób pozyskać DNA zwierząt, których szczątki badano, ale większość DNA pochodziła od ludzi, którzy dotykali zabytków podczas prac archeologicznych lub po nich. Dlatego też, by poradzić sobie z problemem współczesnych zanieczyszczeń, naukowcy rozpoczęli pracę z niedawno znalezionymi artefaktami, które były wydobywane ze stanowisk archeologicznych przez naukowców noszących maseczki i rękawiczki, a które następnie, wraz z wciąż przyczepionymi osadami, zostały wsadzone do plastikowych woreczków. Najpierw zbadano w ten sposób trzy wisiorki z jaskini Baczo Kiro w Bułgarii, z której pochodzą najstarsze pewnie datowane szczątki H. sapiens w Europie. Okazało się, że wisiorki są znacznie mniej zanieczyszczone współczesnym DNA, ale nie znaleziono na nich żadnego paleolitycznego DNA. Udało się to dopiero w przypadku zęba jelenia z Denisowej Jaskini. Na szczęście pracujący tam w 2019 roku archeolodzy zachowali jak największą czystość. Dzięki temu można było ogłosić olbrzymi sukces. Ilość ludzkiego DNA, jakie pozyskaliśmy z tego artefaktu, jest niezwykła. Jest to niemal tyle, ile moglibyśmy uzyskać z ludzkiego zęba, cieszy się Elena Essel. Naukowcy uzyskali dużo DNA mitochondrialnego oraz sporo DNA jądrowego. Na tej podstawie mogli stwierdzić, że artefakt nosiła kobieta, która była genetycznie blisko spokrewniona ze współczesnymi jej mieszkańcami terenów położonych dalej na wschodzie Syberii, dawnymi mieszkańcami północnej Eurazji (ANE). Dodatkowo zaś nowa metoda, dzięki zbadaniu DNA jelenia i kobieta pozwoliła na datowanie obiektu, bez odwoływania się do destrukcyjnego datowania radiowęglowego. « powrót do artykułu
-
Hiszpański zespół naukowców odtworzył 3 systemy oświetleniowe (pochodnie, lampy i ogniska), by nomen omen, rzucić nieco światła na to, jak paleolityczni mieszkańcy jaskiń żyli, przemieszczali się i tworzyli w takim otoczeniu. Wyniki ich eksperymentów opublikowano w piśmie PLoS ONE. By dotrzeć do najgłębszych obszarów jaskiń, potrzebne jest oświetlenie. Wiele zależy przy tym od natężenia światła, długości palenia, oświetlanego obszaru i temperatury barwowej. Wszystkie te parametry wpływają na sposób wykorzystania środowiska jaskiniowego. Odtworzone systemy oświetlenia bazowały na dowodach archeologicznych, znalezionych w głębokich częściach paleolitycznych jaskiń południowo-zachodniej Europy. Mariángeles Medina Alcaide z Uniwersytetu Kantabrii i jej zespół zidentyfikowali także charakterystyczne produkty spalania dla każdego z nich, tak by ułatwić identyfikację w zapisie archeologicznym. Naukowcy prowadzili badania w jaskini Isuntza 1 w Kraju Basków. Ekipa dysponowała 5 pochodniami (wykonanymi z różnych proporcji bluszczu, drewna jałowca i kory brzozowej oraz stałej ilości żywicy sosnowej; w 4 przypadkach zastosowano szpik kostny jelenia) oraz 2 kamiennymi lampkami na tłuszcz zwierzęcy (wykorzystano szpik kostny wołowatych i w jednym przypadku żywicę). Rozpalono też ognisko z dębiną i drewnem jałowca oraz korą brzozową. Jak można się było spodziewać, różne systemy oświetleniowe cechowały różne właściwości, zapewne były więc one wykorzystywane w innych kontekstach. Wykonane z patyków pochodnie najlepiej nadawały się do eksplorowania jaskiń czy poruszania się w dużych przestrzeniach; rzucały bowiem światło we wszystkich kierunkach (w eksperymentach na odległość niemal 6 m), były łatwe w transporcie i nie oślepiały użytkownika, mimo że natężenie światła okazało się prawie 5-krotnie większe niż w przypadku 2-knotowej lampki na tłuszcz. Pochodnia świeciła średnio 41 minut (najkrótszy czas palenia wynosił 21, a najdłuższy 61 minut). Pochodnie wymagały nadzoru podczas palenia, ale z drugiej strony ogień łatwo było ponownie rozniecić dzięki szybkiemu machaniu. Wg naukowców, największym minusem pochodni była ilość wytwarzanego dymu. Lampki na tłuszcz najlepiej sprawdzały się przy oświetlaniu małych przestrzeni przez dłuższy czas; natężenie światła przypominało świecę, dlatego mogły one oświetlać przestrzeń do 3 m (lub więcej, jeśli dodano knoty). Lampki nie nadawały się do przejść, bo oślepiały i słabo oświetlały podłoże. Paliły się za to stale i bez większej ilości dymu przez ponad godzinę. Zespół rozpalił jedno ognisko. Niestety, palenie zachodziło z wytwarzaniem dużych ilości dymu. W dodatku ognisko zgasło po zaledwie 30 minutach. Wg akademików, prawdopodobnie miejsce nie było właściwe ze względu na prądy powietrza w jaskini. Sztuczne oświetlenie było kluczowym fizycznym zasobem, umożliwiającym rozszerzenie złożonych zachowań społecznych [...] w paleolitycznych grupach. Pozwoliło ono na rozpoczęcie eksploracji paleospeleologicznych i rozwój sztuki jaskiniowej - podsumowali naukowcy. « powrót do artykułu
-
- systemy oświetleniowe
- pochodnie
- (i 4 więcej)
-
Gdy wiceprezydent Rządu Kantabrii, dyrektor Jaskiń Kantabrii i Muzeum Prehistorii i Archeologii Kantabrii oraz profesor prehistorii na Uniwersytecie Kantabrii wydają wspólne oświadczenie dotyczące odkrycia archeologicznego, musi być to rzeczywiście niezwykłe odkrycie. Panowie Zuloaga, Ontañón i Arias poinformowali o odkryciu w jednej z jaskiń świetnie zachowanych odcisków 14 stóp dzieci z paleolitu. Odkrycia dokonano w jaskini La Garma. Przed rokiem pisaliśmy o niej, że możemy wirtualnie zwiedzać miejsce, które przez 16 000 lat widziało jedynie 50 osób. Jaskinia ta wyrasta na jedno z najważniejszych stanowisk paleolitycznych na świecie. To najważniejsze na świecie miejsce badań społeczności łowieckich z końca paleolitu. Nigdzie indziej nie mamy takiej jakości i takiego zróżnicowania materiału, jak w La Garma, mówi Arias. Uczony od 25 lat kieruje wykopaliskami w tej jaskini. Prace w sekcji, w której odkryto ślady dzieci, dopiero się rozpoczęły. Odkryto je w trudno dostępnej górnej galerii, położonej 25 metrów powyżej galerii dolnej. Górna galeria ma 3-4 metrów wysokości i 6 metrów szerokości. Górną galerię odkryto przypadkiem. W lutym archeolog Marián Cueto, który pracował w galerii Weitzmanna-Kregera zauwżył nad strefą VII dolnej galerii coś, co wyglądało na wejście. Kilka tygodni później, 9 kwietnia, rozpoczęła się eksploracja tej części jaskini. Badacze zauważyli, że część gliny wyściełającej podłoże, została usunięta. Uznano, że zrobiło to zwierzę, być może niedźwiedź. Jednak po bliższym przyjrzeniu okazało się, że na krawędziach usuniętej gliny widać odciśnięte ludzkie palce, jakby była ona celowo wybierana. Dalsza badania ujawniły 14 śladów stóp o długości 18 centymetrów, co odpowiadałoby stopom dzieci w wieku 6–7 lat. Znaleziono też odciski samych pięt oraz, prawdopodobnie, łokci. Ślady te, wraz z przemieszczoną gliną, wyglądają tak, jakby grupa dzieci bawiła się na miękkiej glinie. To jedne z niewielu tego typu śladów, jakie dotychczas znaleziono. « powrót do artykułu
-
Teren obecnej Polski nie opustoszał pod koniec ostatniej epoki lodowcowej ok. 9500 lat p.n.e. Był dalej zamieszkiwany przez łowców reniferów, którzy stopniowo przystosowali się do życia w coraz cieplejszym klimacie – wynika z analiz polskich naukowców opublikowanych w Journal of World Prehistory. W ciągu ostatniego miliona lat lodowiec kilkukrotnie zajmował dużą część obszaru Polski. Ostatni zniknął zupełnie z naszych obszarów ok. 13 tys. lat p.n.e. Z reguły swoim zasięgiem obejmował północną część kraju. Jego bliskość powodowała, że ludzie mogli przez większość pradziejów zamieszkiwać głównie południową część dzisiejszej Polski. Wraz z cofnięciem się lodowca na północ, na teren Skandynawii, obszary obecnej Polski stały się możliwe do zamieszkania dla większej liczby ludzi. Wcześniej zapuszczali się tam jedynie sezonowo łowcy reniferów – wędrowali za zwierzętami, które stanowiły podstawę ich egzystencji. Jednak wraz z wytopieniem się lodowca klimat zmienił się – temperatura znacznie wzrosła, a po kilku tysiącach lat od jego zniknięcia teren obecnej Polski porósł gęstymi lasami. Pojawiły się też liczne polodowcowe jeziora. Do tej pory naukowcy uważali, że zmiana ta spowodowała emigrację paleolitycznych łowców na północny–wschód – poza obszary Polski. Przez 150–300 lat od ok. 9500 lat p.n.e. nasze tereny miały być opuszczone przez ludzi. Dopiero potem na te obszary miała nadejść ludność z południa lub południowego zachodu Europy – opowiada PAP dr hab. Tomasz Płonka z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Z jego analiz, przeprowadzonych wspólnie z Michałem Szutą z tej samej uczelni i Dariuszem Bobakiem z Fundacji Rzeszowskiego Ośrodka Archeologicznego opublikowanych w prestiżowym periodyku Journal of World Prehistory, wynika jednak coś zupełnie innego. Okazuje się, że obszar dzisiejszej Polski nie został opuszczony – z naszych badań wynika, że był ciągle zasiedlony – podkreśla dr hab. Płonka. Taki wniosek udało się wyciągnąć na podstawie modelowania wykonanego w oparciu o statystykę bayesowską (nazwa pochodzi od XVIII–wiecznego matematyka Thomasa Bayesa). Metoda ta jest używana w zachodniej Europie, jednak polscy badacze przeszłości nadal rzadko po nią sięgają. Do tego modelu zespół dr. hab. Płonki wprowadził daty pozyskane w czasie analiz radioaktywnego izotopu węgla (C14) z kilkudziesięciu stanowisk archeologicznych z przełomu schyłkowego paleolitu i mezolitu. Samo wykonanie datowania metodą C14 nie jest jednak wystarczające – ma nadal sporo mankamentów i nie jest w pełni doskonałe. Naukowcy wskazują, że statystyka bayesowska umożliwia sprecyzowanie poprzednio ustalonej chronologii i urealniają wcześniej uzyskane dane. Można też badać zjawiska w skali mikro nawet sprzed wielu tysięcy lat, bo modelowanie to jest bardziej dokładne. Podobne modelowanie ten sam zespół archeologów wykonał dla Niziny Północnoniemieckiej w tym samym okresie. Uzyskał bardzo podobny obraz. Nie ma mowy o opuszczeniu tego terenu. W przeciwieństwie do obszaru Polski, gdzie stanowiska z okresu schyłkowego paleolitu i mezolitu następowały po sobie, na terenie Niemiec występowały one w tym samym okresie – opowiada naukowiec. Oznacza to jednak to samo, co dla terenu Polski: poszczególne grupy ludzi stopniowo przystosowały się do zmian środowiska naturalnego. Nic nie wskazuje na migracje – uważają autorzy artykułu. Archeolodzy znajdują ślady po życiu i działalności łowców schyłkowego paleolitu głównie w postaci krzemiennych narzędzi, które stosowali m.in. do polowania czy oprawiania zwierzyny. Część z nich odróżniała się zdecydowanie od tych, z których korzystali ludzie w okresie mezolitu. Widzimy jednak pewnie nawiązania i ciągłość w tradycji takich wyrobów, jak na przykład tzw. zbrojników, czyli niewielkich elementów krzemiennych, które montowano na strzałach – podkreśla dr hab. Płonka. To – w jego ocenie – uprawomocnia wnioski grupy badaczy płynące z analiz statystycznych: Łowcy nie opuścili naszych terenów, tylko po prostu przystosowali się do zmieniających się warunków klimatycznych. Potrzebowali odpowiednich narzędzi do polowania; teraz polowali nie na renifery tylko głównie na zwierzęta mieszkające w lasach – wskazuje. Dodaje, że ciągłość widać również w elementach sztuki – zdobieniach części odkrywanych przedmiotów, zwłaszcza na przełomie tych dwóch okresów. « powrót do artykułu
-
- epoka lodowcowa
- Polska
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W ciągu ostatnich 16 000 lat jedynie 50 ludzi odwiedziło Dolną Galerię systemu jaskiń La Garma. Dzięki temu zachowało się tam wyjątkowe podłoże z okresu paleolitu, które od 25 lat jest przedmiotem badań paleoantropologicznych. Dzięki nowoczesnej technologii już teraz możemy zwiedzać tę wyjątkową jaskinię. Zespół jaskiń La Garma to naprawdę niezwykłe miejsce. Składa się ono z pięciu poziomów jaskiń, które były używane przez ludzi od 175 000 lat temu po późne średniowiecze. W La Garma A (80 m.n.p.m.) znajdują się warstwy z okresu kultury oryniackiej, graweckiej, solutrejskiej, magdaleńskiej oraz z mezolitu, neolitu, chalkolitu (miedzi), epoki brązu oraz średniowiecza. W położonej nieco głębiej La Garma B (70 m.n.p.m.) znaleziono warstwy z chalkolitu i epoki brązu. Z kolei nad La Garma A znajdują się La Garma C i D, z pochówkami z epoki chalkolitu. W skład kompleksu wchodzi też jaskinia Truchiro, w której odkryto warstwy z mezolitu i chalkolitu, w tym zwłoki sprzed około 7500 lat pochowane w dębowej trumnie. Z dotychczasowych badań wiemy, że w już w neolicie ludzie coraz rzadziej korzystali z La Garma jako miejsca zamieszkania, w od epoki miedzi po epokę brązu system jaskiń był wykorzystywany głównie jako miejsce pochówku. Szczególnie interesującym znaleziskiem są pochowane tam szczątki pięciu młodych Wizygotów. Jednak tym, co najcenniejsze, najbardziej interesujące i niedostępne dla osób postronnych w La Garma jest Dolna Galeria. Znajduje się ona poniżej La Garma B, na wysokości 59 metrów nad poziomem morza i ma około 300 metrów długości. Odkryto ją przed 25 laty. Dzięki temu, że około 16 000 lat temu doszło do osunięcia się skał, które zamknęły dostęp do tej części jaskiń, zachowały się tam nietknięte paleolityczne zabytki i oryginalne podłoże z okresu kultury magdaleńskiej. To jeden z najlepiej zachowanych zabytków tego typu na świecie. Na podłodze znajdują się tysiące kości zwierzęcych oraz muszli. Na ścianach znaleziono rysunki naskalne pochodzące jeszcze sprzed okresu kultury magdaleńskiej jak i ze środkowego okresu tej kultury. Udało się też bezpośrednio datować jeden z rysunków. Przedstawia on bizona, a datowanie pokazało, że został on namalowanych 16.512–17.238 lat temu. Znaleziono tam też szczątki lwa jaskiniowego oraz liczna wytwory sztuki. Jednym z najważniejszych jest przedstawienie oglądającego się za siebie koziorożca wyrzeźbione na łopatce z żebra bawoła. Inne znalezione tam zabytki to m.in. bâton de commandement – charakterystyczne dla kultury magdaleńskiej narzędzia, których przeznaczenie pozostaje nieznane – wisiorki czy dekorowane kamienne plakietki. Dolna Galeria jest niedostępna dla zwiedzających, jednak możemy ją zwiedzać dzięki dwóm krótkim filmom dokumentalnym oraz wirtualnej rzeczywistości. Memoria: Stories of La Garma, to wirtualna wycieczka, którą możemy odbyć dzięki serwisowi Viveport. Narratorem jest Geraldine Chaplin, która opowiada nam niezwykłą historię grupy ludzi z paleolitu, którzy po powrocie z polowania odkryli, że w jaskini, w której mieszkali, doszło do osunięcia się skał. Powstała niezwykła kapsuła czasu, w której przez 16 000 lat przechowały się rysunki naskalne, kości zwierzęce, muszle i rzeźby. Film jest kompatybilny z większością urządzeń do wirtualnej rzeczywistości i zapewnia niezwykłe doświadczenia. Dzięki laserowym skanerom i fotogrametrii Dolna Galeria została odwzorowana z dokładnością co do milimetra. Mamy możliwość przyjrzenia się mieszkańcom jaskini, zobaczenia lwa, który zakończył tu życie, możemy podnosić i oglądać różne przedmioty. Użytkownik może wykupić dostęp do samej La Garma lub też opłacić abonament i korzystać z całej oferty Viveport. « powrót do artykułu
-
Prawdziwa dieta paleo mogła zawierać duże ilości metali ciężkich
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Popularna od kilku lat i polecana przez celebrytów dieta paleo ma przypominać sposób odżywiania się ludzi, którzy nie korzystali z osiągnięć rolnictwa. Jednak, jak dowiadujemy się z badań norweskich uczonych, rzeczywista dieta paleo, spożywana przynajmniej przez niektóre grupy naszych przodków, mogła nie tylko być niezdrowa, ale i toksyczna. Okazuje się, że w niektórych przypadkach ich pożywienie zawierało 20-krotnie więcej metali ciężkich niż zalecają normy. Naukowcy z Uniwersytetu Arktycznego postanowili zbadać dietę osób zamieszkujących Półwysep Varanger w norweskiej Arktyce. Wybrali 8 stanowisk archeologicznych datowanych od 3000 do 6300 lat temu. Badali na nich nie szczątki ludzkie, ale pozostałości po tym, co ludzie jedli. Uczeni przeanalizowali ości dorszy oraz kości fok grenlandzkich znalezione na paleolitycznych wysypiskach odpadków. Nacięcia na większości szczątków wskazywały, że zwierzęta zabito dla mięsa, a nie jedynie dla skór. Można to było stwierdzić z tym większą pewnością, że już z wcześniejszych badań wiemy, iż gatunki te były częścią diety mieszkańców półwyspu w tamtych czasach. Okazało się, że ości dorsza zawierały 20-krotnie więcej kadmu i 4-krotnie więcej ołowiu niż bezpieczne poziomy określone przez European Food Safety Authority. Kadm może prowadzić do chorób wątroby, nerek i płuc, a ołów ma negatywny wpływ na mózg i układ nerwowy. Z kolei w kościach fok bezpieczny poziom kadmu był przekroczony 15-krotnie, a ołowiu 4-krotnie. U obu gatunków zarejestrowano też wysoki poziom rtęci, która uszkadza mózg, nerki i układ odpornościowy. Naukowcy uważają, że metale ciężkie trafiły do ciał zwierząt z zanieczyszczonego łańcucha pokarmowego, a tam z kolei znalazły się w wyniku wzrostu poziomu oceanów. Metale ciężkie w naturalnie występują w glebie. Gdy rośnie poziom oceanów, woda zalewa kolejne tereny i wypłukuje z nich szkodliwe pierwiastki. Archeolog Hans Peter Blankholm mówi, że dieta mieszkańców Varanger była „niezdrowa, a może nawet niebezpieczna”. Dodaje jednak, że nie wiadomo, jak dużo mięsa zawierającego metale ciężkie spożywali wówczas ludzie. Poza dorszami i fokami jedli też rośliny znajdowane w lasach czy upolowane tam zwierzęta. Ponadto mogli nie żyć na tyle długo, by odczuć negatywne skutki akumulacji metali ciężkich w organizmie. Uczeni planują już kolejne badania. Tym razem chcą zająć się analizą szczątków 8 osób z Varanger. Będą w nich poszukiwali śladów negatywnych skutków diety zawierającej metale ciężkie. Mają też nadzieję, że uda im się przeanalizować więcej szczątków zwierzęcych. Trzeba też mieć na uwadze, że badania opierały się na niewielkim materiale. Przeanalizowano bowiem zaledwie 40 kości i ości, a na tej podstawie trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski dotyczące 8 stanowisk archeologicznych i 3000 lat historii. « powrót do artykułu- 46 odpowiedzi
-
- dieta paleo
- paleolit
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Resztki tłuszczów znalezione na paleolitycznych naczyniach ze stanowiska Rzucewie pozwoliły określić dietę osób mieszkających przed tysiącami nad Zatoką Pucką. Lipidy słabo rozpuszczają się w wodzie, więc w odpowiednich warunkach mogą przetrwać tysiące lat. Obecnie stanowisko w Rzucewie znajduje się bezpośrednio nad brzegiem. Jednak tysiące lat temu osada była oddalona o kilkaset metrów od Zatoki, a poziom wody był niższy nawet o 3 metry. Naukowcy analizowali obecnie 14 fragmentów naczyń, które zostały znalezione podczas prac prowadzonych w latach 1984–2007 przez Danutę Król z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. W charakterystycznych dla tego regionu naczyniach rynienkowatych znaleziono obecność tłuszców pochodzących od zwierząt morskich. Wielu badaczy twierdzi, że naczynia te pełniły rolę lampek, w których spalano tłuszcz fok. Analizy tych i innych naczyń wykazały,że przetwarzano w nich mięso zwierząt morskich, zapewne fok i ryb. Na terenie osady znaleziono kości fok, morświnów oraz ości ryb. Resztki organiczne znalezione w naczyniach z Rzucewa są podobne do pozostałości znalezioncyh w Nidzie i Śventojj na Litwie. Ponadto w trzech naczyniach znaleziono ślady produktów roślinnych. « powrót do artykułu