Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' niemowlęta' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Wildlife Conservation Society (WCS) opublikowało pierwsze znane zdjęcia z aparatu pułapkowego, na których uwieczniono grupę goryli Cross River (Gorilla gorilla diehli) z kilkorgiem niemowląt w różnym wieku. G. g. dehli są najbardziej zagrożonym podgatunkiem goryla. Ok. 300 osobników występuje w izolowanym regionie przy granicy nigeryjsko-kameruńskiej. Fotografie, o których mowa, wykonano w górach Mbe w Nigerii. Goryle Cross River są rzadko widywane, a co dopiero fotografowane. Wcześniej aparaty/kamery pułapkowe na stanowiskach WCS w Kamerunie i Nigerii wykonały zaledwie kilka ujęć, w tym jeden film z 2012 r. w kameruńskim Kagwene Gorilla Sanctuary, na którym widać członka stada z brakującą dłonią (prawdopodobnie wskutek urazu związanego z wnykami). W górach Mbe i Afi w Nigerii udało się uwiecznić matkę noszącą na grzbiecie pojedyncze młode, a przy innych okazjach samotne srebrnogrzbiete samce. Zdjęcia, o których wspomnieliśmy na początku, to pierwsze fotografie z licznymi niemowlętami odnotowanymi w tej samej grupie. Przez długą historię prześladowań goryle Cross River są bardzo nieufne w stosunku do ludzi. Zamieszkują najbardziej niedostępne obszary swojego zasięgu. O ich obecności można wnioskować głównie na podstawie dowodów pośrednich, np. gniazd, odchodów czy śladów żerowania. Rozproszone populacje goryli Cross River są otoczone ludzkimi populacjami, co naraża je na utratę habitatu i polowanie na ich mięso. Swego czasu przypuszczano, że G. g. dehli wyginęły w Nigerii; w latach 80. XX w. ponownie je jednak zauważono. Około 100 osobników występuje obecnie na 3 przyległych stanowiskach w stanie Cross River: w podjednostce Okwangwo w Parku Narodowym Cross River, Afi Mountain Wildlife Sanctuary oraz lesie wspólnotowym Mbe Mountains. W tym ostatnim ekipa wyszkolonych i zatrudnionych przez WCS 16 ekostrażników z lokalnych społeczności codziennie patroluje rezerwat, by chronić goryle i inne zwierzęta. Oprócz tego WCS współpracuje z lokalnymi społecznościami, by zwiększyć świadomość dot. ochrony i poprawić jakość życia. To niesamowicie ekscytujące widzieć tak dużo młodych goryli Cross River; to zachęcająca wskazówka, że goryle te są teraz dobrze chronione i po dekadach polowań z powodzeniem się rozmnażają [...] - podkreśla Inaoyom Imong, dyrektor Cross River Landscape. Od 2012 r. nie stwierdzono ani nie doniesiono w Nigerii o zabiciu ani jednego goryla Cross River. WCS pracuje także w kameruńskiej części obszaru transgranicznego, by chronić G. g. dehli i wspierać zarządzanie Parkiem Narodowym Takamanda, Kagwene Gorilla Sanctuary, Rezerwatem Leśnym Rzeki Mone, a także Mbulu and Mawambi Hills. Biorą w tym udział zarówno rząd, jak i lokalne społeczności. Na filmie z 2012 roku widać m.in. wspomnianego osobnika bez dłoni. « powrót do artykułu
-
- goryle Cross River
- zdjęcia
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W 'domu zmarłych' w Gródku znaleziono szkielety niemowląt
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Wokół wielkiej jamy, w której złożono szczątki kilkunastu spopielonych osób, pochowano również sześć szkieletów niemowlaków. Zdaniem archeologów mógł być to pochówek w „domu zmarłych” – grobowcu podobnym do słowiańskich domostw. Znaleziska dokonano w Gródku (Lubelskie). Odkrycia dokonano niedaleko Hrubieszowa, kilkaset metrów od pozostałości po grodzie Wołyń, który pełnił ważną rolę w historii Rusi. Już w 2017 r. rolnicy zaalarmowali archeologów, że na okolicznych polach pojawiają się liczne kości. Dlatego również w tym roku badacze z Muzeum w Hrubieszowie i Instytutu Archeologii UMCS przeprowadzili w tym miejscu wykopaliska. Ich uwagę przykuła wielka jama o średnicy ok. 3 m. Wewnątrz niej znajdowały się bardzo liczne szczątki spopielonych ludzi. W jamie ze spalonymi szczątkami ludzkimi archeolodzy natknęli się również na czaszkę psa, kości dłoni dorosłej osoby i rozbite glinianie naczynie. Z kolei na jej obrzeżach archeolodzy, ku swojemu zaskoczeniu, natrafili na dobrze zachowane szkielety niemowlaków. Mógł być to tzw. dom zmarłych, czyli monumentalny grobowiec rodzinny nawiązujący do ówczesnych domostw – półziemianek, które były częściowo wkopane w ziemię, a sklepiał je z reguły dwuspadowy dach – opowiada PAP Bartłomiej Bartecki z Muzeum w Hrubieszowie. W ocenie dr. Tomasza Dzieńkowskiego z Instytutu Archeologii UMCS w Lublinie takie znalezisko jest rzadkie i nietypowe. Co prawda znane są analogiczne groby określane mianem „domów zmarłych”, to jednak fakt, że w ich obrębie pochowano niespalone ciała niemowląt jest jeszcze bardziej zaskakujący. Z podobnymi praktykami archeolodzy zetknęli się na Połabiu, Pomorzu, Wielkopolsce czy sporadycznie w Małopolsce, ale w takiej formie nieznane były do tej pory na obszarze zachodniej Rusi, choć idea +domu zmarłych+ nie była tu obca – dodaje dr Dzieńkowski. Naukowcy uważają, że „dom zmarłych” mógł funkcjonować od IX do XI w. a nawet XII w. Wówczas na tym terenie upowszechniało się chrześcijaństwo. Jednak nie wszystkie osoby chciały zostać pochowane w nowym rycie. Część być może wolała pozostać przy dawnym obrządku – ciałopaleniu – zaznacza Bartecki. Zarówno w tym i w poprzednich latach archeolodzy odkrywali liczne pochówki szkieletowe wokół „domu zmarłych”. Pochodziły z okresu od XI do XIV w. Oznacza to, że faktycznie wówczas na tych terenach panowały dwie różne tradycje pogrzebowe – uważają naukowcy. Na razie badacze nie wiedzą, co było przyczyną śmierci niemowlaków. Bartecki przypomina, że śmiertelność dzieci tysiąc lat temu była nieporównywalnie większa w porównaniu z dzisiejszymi czasami. Dlatego jest raczej mało prawdopodobne, że dzieci te padły ofiarą jakichś krwawych rytuałów, tym bardziej, że nie znaleźliśmy na to żadnych dowodów na przykład w postaci pękniętych czaszek na skutek uderzenia – zaznaczył. Jednocześnie podkreślił, że wykopaliska zakończyły się dopiero kilka dni temu. Teraz archeolodzy oczekują na wyniki szczegółowych analiz antropologicznych, które mogą rzucić światło na przyczynę śmierci dzieci. W badaniach wzięli udział także studenci archeologii i wolontariusze – członkowie Stowarzyszenia Lubelska Grupa Poszukiwawcza. Udało się im znaleźć m.in. metalowe zabytki w warstwie oraniny, które mogły stanowić element wyposażenia zmarłych złożonych na cmentarzu w okresie średniowiecza. « powrót do artykułu-
- dom zmarłych
- niemowlęta
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szczepienie przeciw rotawirusom może chronić przed cukrzycą typu 1.
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Spadek liczby australijskich dzieci, u których diagnozuje się cukrzycę typu 1., może się wiązać z wprowadzeniem rutynowych szczepień niemowląt przeciwko rotawirusom. Naukowcy z Instytutu Waltera i Elizy Hallów w Melbourne i Pediatrycznego Instytutu Badawczego Murdocha przyglądali się liczbie dzieci, u których w latach 2000-2015 zdiagnozowano cukrzycę typu 1. Okazało się, że liczba diagnoz u dzieci w wieku 0-4 lat spadła od roku 2007, w którym szczepionkę na rotawirusy wprowadzono do niemowlęcego kalendarza szczepień. Szczepionki przeciw rotawirusom nie da się bezapelacyjnie powiązać z ochroną przed cukrzycą, ale wcześniejsze badania sugerowały, że infekcja rotawirusowa może być czynnikiem ryzyka cukrzycy typu 1. Autorzy artykułu z pisma JAMA Pediatrics podkreślają, że z niewiadomych powodów liczba dzieci ze stwierdzoną cukrzycą typu 1. stale rosła w Australii i na świecie od lat 80. XX w. Zespół z Melbourne zidentyfikował pierwszy spadek liczby zachorowań u dzieci urodzonych po 2007 r. Specjaliści z antypodów podkreślają, że spadek ten współwystępuje z wprowadzeniem szczepionki przeciwko rotawirusom do kalendarza rutynowych szczepień (Australian National Immunisation Program). Od 12 lat szczepieniu poddaje się 2- i 4-miesięczne dzieci. Dostrzegalnego po 2007 r. znaczącego spadku zapadalności na cukrzycę typu 1. nie obserwowano u starszych dzieci w wieku 5-14 lat. To sugeruje, że tylko młodsze dzieci były wystawione na oddziaływanie ochronnego czynnika - tłumaczy dr Kirsten Perrett z Pediatrycznego Instytutu Badawczego Murdocha. Dwadzieścia lat temu nasz zespół ujawnił związek między infekcją rotawirusową i pojawieniem się u dzieci markerów immunologicznych cukrzycy typu 1. Późniejsze badania na modelach zwierzęcych sugerowały, że zakażenie rotawirusowe komórek trzustki może wyzwolić atak na komórki wytwarzające insulinę; zjawisko to przypomina patogenezę cukrzycy typu 1. Mimo że nie jest rozstrzygające, nasze najnowsze studium sugeruje, że zapobieganie zakażeniom rotawirusowym u australijskich niemowląt może także obniżać ryzyko cukrzycy typu 1. Będziemy kontynuować badania i dokładniej przyglądać się korelacji [...]. W tej chwili nie wiemy, czy spadek cukrzycy typu 1. jest stały, czy przejściowy i czy nie odnosi się przypadkiem tylko do australijskich dzieci - podsumowuje prof. Len Harrison z Instytutu Hallów. « powrót do artykułu-
- cukrzyca typu 1.
- szczepienia
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: