Użytkownik-7423
Użytkownicy-
Liczba zawartości
699 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
8
Zawartość dodana przez Użytkownik-7423
-
Może popraw ten wpis bo "Twój brak" w tym kontekście, dorzuca do mojego epitetu jeszcze nieumiejętność pisania. Ale rozumiem, pewnie Ci się Twoja grzmiąca pięść już zacisnęła i trudno się tak pisze.
-
Ciekawe, sądząc po Twojej lotności umysłu i zrozumieniu słowa pisanego, co nazywasz seksem.
-
Ty czytasz czasem to co piszesz? "No tak. Co wiedza ma wspólnego z nauką? Bastard, jak wiesz, możesz mieć nawet rację (nie moja kompletnie działka, więc nie aspiruję by rozstrzygać), ale jak zapewne wiesz, prawda i metodologia nauki mają wielce po drodze. Może jednak jakaś malutka choćby pracka źródłowa w recenzowanym czasopiśmie? Bo tak pintolić można do usranej śmierci." Właśnie tak pintolisz.
-
http://www.pan.poznan.pl/nauki/N_209_04_Grabski.pdf
-
Sam zweryfikowałeś ślicznie swoją tezę. Bezobjawowe nosicielstwo choroby przenoszonej drogą płciową, wpływa znacząco na długość życia nosiciela. Nauka na NCBI w las nie poszła.
-
Widzisz, to są takie tematy zastępcze, by cały system działał. Straszaki typu niezdrowe jedzenie, palenie, picie, seks, dziura ozonowa, efekt cieplarniany, są łykane bez popity, podobnie jak: rosnąca długość życia, postęp medycyny, nauk biologicznych i techniki, wysokie emerytury. Nikt się nad tym nie zastanawia, tylko powtarza, ale co się dziwić, skoro większość ludzi nie czyta literek na papierze, nie rozumie tekstu pisanego czy mówionego, tylko gdzieś leci za czymś, czego i tak nie weźmie do grobu. Dzisiaj ilość zgromadzonych danych nazywa się wiedzą, ale nikomu nie przeszkadza, że wnioski z tych danych są absurdalne. Mnie wystarczy, że lekarze przeciętnie żyją o 8 lat krócej niż reszta społeczeństwa, dietetycy są spasieni jak prosięta, sportowcy zamiast robić wyniki depilują klaty i układają włosy, a ludzie dookoła nie łączą zadłużenia kraju z własnym poziomem życia i chodzą "głosować".
-
Co wiedza ma wspólnego z mainstreamowym NCBI? A jeśli chodzi o "taki tryb życia" "tych ludzi" to podaj ich rozkład GSO w diecie i biochemię krwi. Bo "śmieci", "palenie i picie" i "kopulacja z byle kim" akurat na zdrowie nie mają wielkiego wpływu, wbrew temu co się twierdzi w "Pani Domu".
-
Jeśli kopulują to się ruszają, do sklepu po te "świństwa" i fajki też muszą pójść. Widzisz, to co Ty uważasz za niezdrowy tryb życia wcale takim być nie musi, a dowodem jest, jak sam powiedziałeś, że żyją długo. Po prostu "źle wiesz", jak większość ludzi zresztą.
-
Zawsze. Tylko zwykle ludzie prawidłowo żywili się, ruszali i przestrzegali higieny zupełnie przypadkowo. Wciąż żyją ludzie, którzy mają ponad setkę, prawie wszystkie swoje zęby i włosy, czytają bez okularów i jeszcze im się chce np. biegać. Oczywiście to wybitne jednostki, pewno takie "geny" mają, albo może Wola Boska. Cały wic w tym, żeby wiedzieć co robić i jak, żeby te "geny i Wolę Boską" mieć po swojej stronie.
-
Krwi.
-
Bo to ogólnie lansowana teza w medycynie, jednocześnie zbieżna z obserwowalną rzeczywistością. A jak większość ludzi żyje, co je i jak się rusza, to wszyscy wiemy. Odmienne środowisko będzie wpływało odmiennie na człowieka.
-
Czemu "nie żyjesz"? Prawdopodobnie przez większość czasu jesteś na diecie wysokowęglowodanowej, może z granicznym tłuszczem. Jaja są superwartościowe, a cukier jest świetnym węglowodanem. "Zdrowe" wg dzisiejszych standardów dietetycznych jest akurat wszystko to, co w zasadzie niejadalne. Czemu 60 lat jakoś tak dziwnie postrzegasz? To dużo, staro, brak możliwości gojenia czy pracy w tym wieku? Wiek jak wiek, sprawność układów jest od niego małozależnana, dawniej ludzie żyli w dobrej jakości długo i umierali "na starość". A 120 w martwym to ciągnie 40 kilowa Azjatka, także tego...
-
Mleko jako bezjądrzasty przesącz surowiczy jest najlepszym "półproduktem" dla "niebieskookich" z wyjątkiem żółtek, szpiku, podrobów, wodnych wyciągów mięsnych i wieprzowiny z rusztu! Ale półproduktem, trucizna w mleku i przetworach mlecznych tkwi dokładnie w tym samym miejscu, co np: w żółtkach jaj i samych jajach. U jednych mleko bardzo szkodzi, u drugich jest obojętne, a u niektórych jest korzystne, bo to zależy od proporcji GSO w diecie. Ale bezpieczniej jest mleka unikać, bo mleko jest dla cieląt, a śmietanka i żółtka dla osób, które znają się na rzeczy. Już lepsze są ukwaszone produkty mleczne, kefir, kwaśne mleko, jogurty to głównie mało wartościowa kazeina. Szkoda pieniędzy na tak "rozcieńczone" białko. Kazeinę opłaca się kupować od twarogu półtłustego wzwyż. Ale na diecie wysokowęglowodanowej niskotłuszczowej na białku zwierzęcym jest do przyjęcia, pod warunkiem, że to mleko, a nie syf z kartonika. Soki owocowe (wyciskane lub jednodniowe ze szkła) to samo co do mleka, są ok na wysokowęglowodanówce bez niedoboru białka. http://news.bbc.co.uk/2/hi/health/7219473.stm tu podają, że słodkie napoje (nie ma znaczenia skąd cukier) powodują GPP. Czyli gościec przewlekły postępujący. Nie rozumiem po co pić inne rzeczy niż woda, no chyba, że nic innego nie ma np. w tropiku. Woda to najszlachetniejszy płyn na Ziemi, najlepsza z kranu, przegotowana i ostudzona, bo jak się chłopakom na uzdatniacze za dużo czegoś sypnie... Jak lubimy gazowaną to owszem, ze szkła jest super, i nie bać się, że gazowana zaszkodzi, chyba, że mamy ostre wrzody. Broń Boże wody z plastiku, nie tylko bisfenole, ale wszystkie plastyfikatory są rakotwórcze, a jak się tego nagromadzi i połączy z parabenami z antyperpirantów i niklem oraz kadmem z margarynek i olejów, to kaplica.
-
Dzisiaj o głodówce, "bo nie wiedzą co czynią": Tym, co chcą głodować napiszę tak: w trakcie głodówki ważne jest, aby pić do woli najlepiej czystą wodę. Sama głodówka zaś to nic innego jak przestawienie organizmu na skrajną dietę wysokotłuszczową, przypominającą metabolizmem LCHF w fazie katabolicznej, w której praktycznie prawie 100% energii organizm uzyskuje z tłuszczu zapasowego. Ponieważ organizm ma zaledwie około 1600 kcal, czyli energii na 24godz. PPM odłożone w glukozie, a jest ona niezbędna w głodówce do podtrzymania cyklu Krebsa, czyli praktycznie zamieniana na szczawiooctan, więc organizm uruchamia mechanizmy głównie hormonalne, prowadzące do jej maksymalnej oszczędności, głównie przez wysoką produkcję trzustkowego glukagonu i przyhamowaniu tarczycy. W normalnych warunkach na diecie wysokowęglowodanowej powstały z węglowodanów acetyl jest praktycznie zamieniany na tłuszcz energetyczny i odkładany w mitochondrium jako podręczny materiał do betaoksydacji. I tak: wątroba w głodzie pozyskuje energię z aminokwasów, a oddaje w ciałach ketonowych, mięśnie dostają kwasy tłuszczowe i ciała ketonowe, a oddają aminokwasy: egzogenne, które przerabiane są dla CUN w neuroprzekaźniki i endogenne dla wątroby na energię i glukoneogenezę, tkanka tłuszczowa nic nie dostaje, a wyłącznie oddaje glicerol do glukoneogenezy i kwasy tłuszczowe do spalenia, serce dostaje ATP i ciała ketonowe, a mózg to samo co serce. Idziemy dalej: niehormonalna regulacja głównych szlaków metabolicznych w głodówce: cykl Krebsa, oksydacja kwasów tłuszczowych i fosforylacja oksydacyjna regulowane są wyłącznie przez kontrolę oddechową, a dokładniej przez poziom kwasu węglowego we krwi. Im więcej kwasu, tym szybciej to działa, przy założeniu, że tlenu nie brakuje. To ważna uwaga! Glukoneogeneza i glikoliza regulowane są allosterycznie, a cykl mocznikowy przez dostępność substratu. Na tę regulację nakłada się regulacja hormonalna stresowa i tak: głównym regulatorem w głodzie jest glukagon wytwarzany przez komórki alfa trzustki. I tak: glukagon hamuje syntezę białka, tłuszczu i glikogenu, ale stymuluje glukoneogenezę! (bardzo ważne), choć i za razem stymuluje degradację glikogenu, tłuszczu i białka. Adrenalina wzmaga działanie glukagonu. Na to jeszcze nakłada się kontrola autonomicznego układu nerwowego, i stężeń cytozolowych niektórych regulatorów drobnocząsteczkowych, co komplikuje zagadnienie, ale przypuszczam, że napisałbym o tym zbyt "niezrozumiale", a przecież nie o to chodzi. A informacje te są zupełnie zbędne dla przeciętnego głodującego. I tak to wygląda mniej więcej, choć to zaledwie uogólnienie zagadnienia dotyczącego głodówki... Posty na wegetarianizmie, to "zbawienie". Człowiek natychmiast podnosi komfort życia, wypala "śmieci" metaboliczne, wymusza poprawną proporcję między głównymi składnikami odżywczymi, czerpanymi z zapasu, czyli samoistnie się zdrowieje. No same superlatywy. A do tego jeszcze prawdopodobieństwo zachorowania na raka jest znacznie mniejsze niż u żywiących się standardowo - co jest oczywiste. O proszę takie doniesienie: http://news.bbc.co.uk/2/hi/health/8127215.stm Należy tylko pilnować dokładnie białka, najlepiej spożytego w grochu, bobie, fasoli, orzechach. Tylko mężczyźni Wegetarianie powinni unikać nadmiernego spożywania soi. To bardzo prosty i bardzo dobry sposób żywienia ten zbilansowany Wegetarianizm. Popieram, bo zdecydowanie jest lepszy niż przeciętna dieta typu zachodniego. Jeszcze dla tych co myślą o głodowaniu i patrzeniu w Słońce, kiedy piszę "energia": Zaczniemy od samiuśkiego początku, czyli końca. Życie to prawo zachowania energii (upraszczając) - prawda? Co daje energię organizmowi - utlenianie i różnica potencjałów (upraszczając) - prawda? Jak może organizm magazynować energię dostępną natychmiast - w ATP, fosfokreatynie i około 30-tu? innych związkach wysokoenergetycznych? - prawda? Ze spalenia glukozy (C6H1206) do CO2 i H2O organizm uzyskuje ponoć 30 cząsteczek ATP - prawda? Jedna (z 10) w cyklu Krebsa (spalenie dwóch węgli = około 8 kcal/g) i aż 9 cząsteczek ATP (spalenie wodoru = około 35 kcal/g) w fosforylacji oksydacyjnej - przy jednym obrocie cyklu - PRAWDA? A więc do spalenia sześciu węgli w warunkach tlenowych (cząstki glukozy) teoretycznie potrzeba trzech obrotów cyklu Krebsa. Jest tylko jeden problem! Z cząsteczki glukozy powastają dwie cząsteczki pirogronianu , a z jednego pirogronianu powstaje jedna grupa acetylowa. "Utlenienie wchodzącego do cyklu Krebsa, a później na fosforylację fragmentu dwuwęglowego pochodzącego z betaoksydacji daje 10 cząsteczek ATP". Cytowany "fragment dwuwęglowy" z tłuszczu - to nic innego jak acetylo-CoA uzyskany z obcinania łańcucha kwasu tłuszczowego. Pisałem, że 90% energii organizm uzyskuje ze spalenia grupy acetylowej (cykl Krebsa+fosforylacja oksydacyjna) Czy silnik benzynowy jeździ na ropie naftowej? Nie, bo jeździ na benzynie - prawda? Czy organizm chodzi na glukozie? Nie, bo energia pochodzi z acetylo-CoA - prawda? Co spala się w benzynie, aby dać energię autu? - Węgiel i wodór łączący się z tlenem - prawda? Co spala się w cząstce H3C2O, aby dać energię organizmowi? - to samo co w aucie - prawda? Widzicie tu jakąś glukozę, tłuszcz, czy białko? NIE - prawda? A więc kluczowym związkiem pozyskiwania energii w organizmie jest a-CoA, a właściwie utlenienie trzech wodorów i "półtora" węgla!? Tak więc w głodzie i chłodzie, w zdrowiu i chorobie, substratem energetycznym dla mózgu ( u innych tkanek z wyjątkami*) nie jest białko, tłuszcz, cukier, a utlenienie tlenem atmosferycznym cząstki CH3, a źródłem zasilania energia wytworzona w tym procesie - czyli ATP. * - wszystkie z wyjątkiem mózgowych mogą przez pewien okres zamieniać w stresie niedoborowym tlenu glukozę na kwas mlekowy (bo dzięki wiązaniu nadmiaru wolnych protonów powstałych w szlaku Krebsa...). Gdy dzieje się to pod wpływem fizjologicznego wysiłku fizycznego (bieg o intensywniści nieco powyżej betaoksydacji) - to samo zdrowie, gdy niedobór tlenu utrzymuje się w stanie spoczynku w jakiejś tkance (tkanka ma wybór albo zginąć, albo uwstecznić się ewolucyjnie) - uruchmia ona "geny chorobowe".
-
Kto chce dłużej żyć, musi obciąć patolka. http://www.conowego.pl/aktualnosci/95-zyjacych-na-swiecie-110-letnich-osob-to-kobiety-13462/
-
http://youtu.be/hoRQcXogANQ http://youtu.be/LOJD3cYm6NI http://youtu.be/d25PT_6FwEE
-
Dzisiaj na spacerze koleżanka mówiła, że oczyszcza się z toksyn. Tak z rękawa powiedziałem, że podstawowymi narządami do usuwania zbędnych pometabolicznych "toksyn" są płuca, nerki, wątroba i skóra, że o prostnicy nie wspomnę, a z "toksyn" najwięcej się produkuje CO2. Ale organizm sam sobie doskonale radzi z oczyszczaniem, tylko nie trzeba mu przeszkadzać. Oczywiście są też toksyny z którymi organizm sobie nie radzi, ale one przeważnie powodują skutek śmiertelny. Dodałem jeszcze, że glutation reguluje stan potencjału komórki, transportuje aminokwasy i jest kofaktorem np: peroksydazy glutationowej. No chyba, że "oczyszczanie z toksyn" polega na "neutralizowaniu" nadtlenków (bez których nie da się żyć!)... to zgoda. Chyba nie spotkałem się ze zrozumieniem. I na litość, mezenchyma, uczyli mnie dawno temu i to w szkole średniej, że mezenchyma to zarodkowa tkanka łączna z której powstają kości, chrzęści, mięśnie i cala tkanka łączna, u dorosłych form nie występuje. Dla zainteresowanych jakiś podręcznik do bromatologii. Gdyby kto chciał dokładnie naukowo się żywić, indywidualne zapotrzebowanie na białko określa się BARDZO PRECYZYJNIE na podstawie badania zawartości azotu polipeptydowego (AP) w surowicy krwi, a na węglowodany (jeśli mamy badanie AP)nadmiar - triglicerydy, niedobór - ciała ketonowe. "NORMALNY, ZDROWY" człowiek nic nie musi sobie badać - wystarczy zachowanie proporcji BTW i obserwowanie własnego organizmu.
-
Teraz przeczytaj swoją mglistą, niekonkretną odpowiedź i doceń jej niepraktyczność w odpowiedzi na pytanie: Jak działa twoja pamięć? Większość ludzi opisuje pamięć o np. imprezie u Lukrecji, jako odtworzenie filmu nagrywanego kamerą ukrytą za osobistymi oczami. Tak jest chyba wygodniej czy coś.
-
Glaude, piszesz o pamięci. Większość ludzi, których pytałem opisuje pamięć jako odtwarzanie filmu. Oczywiście z czasem wypadają z niego klatki, czy całe sekwencje, bywają zastępowane innymi, coś tam "nie styka", ale z grubsza można sobie przypomnieć swój pierwszy raz na plaży Ustka '89. Podobnie jest z muzyką, mnożeniem, wierszem, po prostu wyświetla się odpowiednia plansza. Natomiast sam mam problem ze sprecyzowaniem na jakiej zasadzie wiem o co chodzi kiedy myślę np. "honor", "miłość" czy "ojczyzna", nic mi się nie "wyświetla" ani nie "odtwarza", po prostu wiem co to znaczy, a nawet potrafię sobie wyobrazić co znaczy dla innych, bo jestem świadomy różnic pojęciowych uwarunkowanych społecznie. Skąd się biorą takie abstrakcje? Jest jakiś "ośrodek" w mózgu czy to praca umysłu "po całości", bez konkretnej lokalizacji? Wybacz słownictwo.
-
Właśnie, cały mózg musi dostać swoje i pochłania 1/3 całej energii organizmu człowieka, bez względu na okoliczności. Ciało wykona najbardziej ekwilibrystyczne obejście metaboliczne, byle tylko mózg otrzymał swoje. Glej karmi całą bandę ATP transportowanym krwinkowo z wątroby i chyba stanowi część bariery K/M. Glaude, czy czasem to nie w kleju znajdują się komórki macierzyste oligodendrocytów, które regenerują tkanki nerwowe w razie W, choć z niezbyt wysoką wydajnością? Co to jest starzenie z punktu widzenia genetyki i biofizyki i czemu uważam za bezsensowne czekanie i liczenie na "magic pills". Starzenie to wydłużanie sekwencji aminokwasów (błędy) w syntezie białka. Z czego wynikają błędy? Trójka kodująca nie ma danego aminokwasu pod ręką. Czemu synteza nie czeka, aż będzie dostarczony aminokwas? Bo prościej zastąpić kombinacją dwóch, trzech (lub więcej) aminokwasów, aminokwas potrzebny w danej chwili. Czy błąd aminokwasowy jest zapisany w genach? Nie. A więc gdy będą wszystkie aminokwasy dostępne błąd się powtórzy? Nie. A gdy nie będą? Tak, ale z inną kombinacją uzależnioną od braku i dostępności aminokwasów. Czy błędne białka są rozkładane na aminokwasy? Tak. Czyli błędy się same czyszczą? Tak! Czy można szybko syntetyzować brakujący aminokwas? Tak, ale tylko endogenny... Polecam przy okazji: Dubois R. "Człowiek - Środowisko - Adaptacja". Bürger M. "Biomorfoza i jej znaczenie w procesie starzenia się i w stanach chorobowych".
-
1. Przez całą naszą historię niedojadaliśmy, więc i teraz odchodzenie od stołu lekko niedojedzonym jest bardzo wskazane. 2. Ogień to wynalazek przedludzki, cała nasza ewolucja przebiegała z ogniem, dla ludzi obróbka termiczna zwiększa przyswajalność GSO i zabezpiecza przed nadmiarem składników regulatorowych, drobnoustrojów patogennych i pasożytów. Temperatura posiłków jest bez znaczenia. 3. Należy dietę oprzeć o najlepsze białko (zawartość EAA) i do wyboru, albo węglowodany albo tłuszcze jako źródło energii. Więc takie marginalizowanie jednego paliwa względem drugiego ma kapitalne znaczenie, ale tylko globalnie, na stałe wprowadzone, a nie w odniesieniu do poszczególnych posiłków, bo jeśli śniadanie będzie wysokowęglowodanowe, a kolacja wysokotłuszczowa, to mieszanie paliw elegancko zachodzi i metabolizm siada...
-
W porządku. Choć ja optuję za marszobiegiem i truchtem raczej, ale to niuanse bez wielkiego znaczenia. Prywatnie uważam, że podczas raźnego marszu nasz specyficzny mięsień pośladkowy wielki jest w pełni aktywowany, a by zagonić zwierzę kopytne nie trzeba za nim biec, wystarczy go nękać. https://www.facebook.com/Centrum.Synergia/posts/924325267592262:0
-
Tak mi wpadło: http://biol-chem.uwb.edu.pl/IP/POL/BIOLOGIA/pdf/otylosc2006.pdf "Na ich typowy rozkład tygodniowych zajęć składa się polowanie prowadzone w ciągu 3-4, zwykle nienastępujących po sobie dni. Oddzielone są one okresami odpoczynku, niebędącymi jednak czasem zupełnego braku aktywności. W wielu kulturach są one bowiem wypełnione, na przykład całonocnymi wyczerpującym rytualnymi tańcami, mającymi zapewnić powodzenie w zbliżających się łowach. W ciągu przeciętnego polowania myśliwi przemierzają dzienny dystans wynoszący 14-19 km (Sahlins 1968). Kobiety zaś zajmują się zbieractwem prowadzonym co drugi bądź co trzeci dzień. Są one również obarczone noszeniem najmłodszego potomstwa. Na rękach matek w pierwszych dwóch latach życia dzieci przenoszone są na średni dystans 1500 km (Lee 1979). Wysoka aktywność fizyczna naszych paleolitycznych przodków nie byłaby możliwa bez wielu niezwykłych adaptacji charakteryzujących ludzkie ciało, odgrywających szczególną rolę w trakcie długotrwałego wysiłku fizycznego. W czasie marszu bądź truchtania ludzki organizm jest pod względem energetycznym równie wydajny jak czworonogi (Carrier 1984, Bramble i in. 2004). Dlatego też mało które zwierzę potrafi nam dorównać w biegu liczącym dziesiątki kilometrów, szczególnie jeśli odbywa się on w promieniach palącego słońca. Przy wysokiej temperaturze otoczenia zasadniczym wyzwaniem dla każdego poruszającego się zwierzęcia jest przede wszystkim pozbywanie się nadmiaru ciepła. W tym względzie ludzki organizm wydaje się być bezkonkurencyjny."
-
Och, masz problem i to nie jeden, koguciku. Ale kto by się przejmował cudzymi problemami? Jeśli wolisz mogę Cię ignorować, uprzejmość nie obowiązuje jeśli druga strona jej nie przestrzega.
-
Dopiec? Nie wyspałeś się? Co Ty masz pod deklem, że zawsze i wszędzie ktoś komuś chce dopiec?! Weź Ty się pieprznij tą swoją słynną pięścią w łepetynę.
