Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Sebaci

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    595
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Sebaci


  1. Kiedyś (50lat temu) na raka miało szansę 2 na 10 dziś ma 8 na 10 zgadnij jaką szanse mają twoje dzieci??

    W ten sposób dojdziemy do wniosku, że każdy człowiek ma szereg najrozmaitszych chorób.

    Czytałeś chociaż ostatni raport IPCC?

    Oczywiście IPCC ma monopol na prawdę.

    Pozwolę sobie wkleić linki, które kiedyś dirtymesucker podał w innym temacie:

    http://www.schodamidonieba.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=108:globalne-ocieplenie-czy-globalne-ogupienie&catid=59:inne&Itemid=55

    http://www.oism.org/pproject/

    http://www.petitionproject.org/

     

    Jak widzisz, jest mnóstwo naukowców, którzy przeczą informacjom podawanym przez IPCC. Naukowców na pewno bardziej niezależnych, niż ci upolitycznieni IPCC'owcy.

     

    Podobno na innych ciałach niebieskich w układzie słonecznym też się ociepla. A to spryciarze! Kompresują CO2 w specjalne kontenery by przetransportować je na inne planety/księżyce czy Bóg wie co jeszcze. Sprytny sposób na pozbycie się gazów cieplarnianych.

    Wiesz w ogóle, co to jest IPCC?

     

    Czytałeś którykolwiek z raportów IPCC?

     

    Jeśli czytałeś, to czy możesz wskazać, które informacje nie są wiarygodne?

     

    Jeśli nie czytałeś to jakim cudem wiesz, że nie są wiarygodne?

     

    A jeśli nie IPCC jest wiarygodnym źródłem, to jaki ośrodek naukowy zajmujący się badaniami klimatu nim jest?

    Patrz wyżej. Czytałem kiedyś na temat raportu IPCC 2007 w Świecie Nauki.

    Prawdopodobnie jesteś zbyt młody, by pamiętać jak to było. Więc przypomnę: dziurą ozonową się nikt nie zajmuje, bo po podpisaniu 21 lat temu Protokołu Montrealskiego stężenie freonów zaczęło spadać:

    Jak jeszcze chodziłem do podstawówki (czyli te 7 - 10 lat temu) to się o tym sporo mówiło. Że emisja freonów powoduje powiększanie się dziury ozonowej, że trzeba ograniczać, blebleble... Nie usłyszałem za to o Protokole Montrealskim, o tym, że dziura się zmniejsza (a wręcz przeciwnie).

    Trzy miliony lat temu. I co z tego?

    Wg moich danych milion lat. Ale mniejsza o to. Ważne, że i teraz może nadejść okres większego ocieplenia i to bez udziału człowieka. A ja na pewno nie utopię przez podwyższony poziom oceanów.

    Czy możesz powiedzieć, na jakiej podstawie twierdzisz że była "bardziej zielona"? I co z tego ma wynikać?

    Spójrzmy, co mówi wikipedia:

    W ciągu lat 80. X wieku islandzcy Wikingowie dokonali pierwszych odkryć na Grenlandii. Gdy tam przybyli, zastali wyspę niezamieszkaną. Sami zaś osiedlili się w południowo-wschodniej części wyspy. Nazwa Grenlandia wzięła swój początek od tej właśnie kolonizacji. Grønland w językach staroskandynawskich to zielona ziemia, natomiast Inuici nazywali wyspę Kalaallit Nunaat, co tłumaczy się jako nasza ziemia.

     

    Istnieją sprzeczności, dlaczego Wikingowie tak nazwali tę lodowatą i skalistą pustynię. Prawdopodobnie jest to związane z tym, że we wczesnym średniowieczu klimat był dużo cieplejszy i wybrzeża były rzeczywiście zielone, lub też nazwa Grenlandia została nadana tylko po to, aby zachęcić osadników do przybywania na nią i nadać jej atrakcyjne oblicze.

    Moim zdaniem właśnie dlatego nazwali ją Greenland a nie np. Frostland, bo gdy do niej dopłynęli, zobaczyli zielone wybrzeża.

     

    A co z tego może wynikać? Ano to, że nawet w historii człowieka zdarzały się wyraźne wahania klimatu (vide: Little Ice Age), a mówienie, że to przez człowieka zmniejsza się ilość lodu na grenlandii, to żaden argument. No i wniosek jest jeszcze taki, że kiedyś też było cieplej niż teraz, wbrew temu, co się może niektórym wydawać.

    Zdrowy rozsądek każe też twierdzić, że skoro wymierania gatunków występowały w dalekiej przeszłości, to bizony stanęły przed groźbą wyginięcia bez najmniejszego udziału człowieka.

     

    Albo że skoro ludzie chorowali na raka płuc przed wymyśleniem papierosów, to papierosy nie mogą w żaden sposób być związane z zachorowalnością na nowotwory.

     

    Albo że skoro za pożary lasów w przeszłości odpowiadały pioruny, to zakaz palenia ognisk jest całkowicie absurdalny.

    Ale to są rzeczy naukowo udowodnione :D A ocieplenie klimatu spowodowane przez człowieka jest naukowo "udowodnione" chyba tylko przez IPCC i zapatrzonych w nich ludzi...

    Zdrowy rozsądek przydaje się może przy kupowaniu butów, a nie przy ocenie wyników badań naukowych, których a) nie znasz :P nie rozumiesz c) nie jesteś merytorycznie przygotowany by je falsyfikować.

    Cieszę się, że ty jesteś świetnie przygotowany, rzucając na wstępie raportami IPCC. Wyniki badań naukowych != prawda. Zwłaszcza, gdy nie są one uznawane przez dużą część światka naukowego. A sama teza + rzekome dowody nie wystarczą, gdy nie zyska się powszechnego poparcia.

    A czy ktoś mówi o psuciu planety? Mnie interesuje los ludzkiej cywilizacji w ciągu najbliższych kilkuset lat.

    Mnie też martwi. Dlatego przeciwny jestem wszelkim limitom CO2, które hamują postęp cywilizacyjny.

    Nie, pozwól że ja ci powiem dlaczego: "emisja pary wodnej" ogranicza się sama, na mocy równania Clapeyrona, natomiast CO2 zostaje w atmosferze.

    To pierwsze się ogranicza, to drugie nie. Ale jedno i drugie to gaz. Dla jednego równanie działa - dla drugiego nie. Czemu?

    Och, nie ma wątpliwości, że w perspektywie kilku tysięcy lat wszystko się ustabilizuje. A system dysponuje brutalnymi metodami przywracania równowagi:

     

    http://en.wikipedia.org/wiki/Paleocene-Eocene_Thermal_Maximum#Life

    No i dobrze. Takie rzeczy, jak masowe wyginięcia, czy w ogóle wielkie zmiany, są nie do uniknięcia. Jednak ludzie lubią występować w roli ratowników planety i myślą, że wszystko mogą, że mogą wszystko kontrolować, że mogą zapobiec wszystkim procesom.

    Mikroos już wie, że pomimo tego "ułamka całości" ludzkość zdołała przez ostatnie 200 lat podnieść poziom CO2 do poziomu 380 ppm. Może też byś w końcu odrobił zadanie domowe i poczytał trochę fachowej literatury na ten temat?

    "Fachowa literatura" to pojęcie względne. A z tego wzrostu ilości CO2 nic nie wynika. Wielka mecyja, że człowiek wpłynął na skład atmosfery na poziomie paru promili...

     

    Waldi - fajny wierszyk :)


  2. IPCC od dawna nie jest dla mnie wiarygodnym źródłem informacji. Omijać... Bredzić można byle co, jeśli się dostaje za to kasę (jak Gore).

     

    A czemu to nikt się dziś dziurą ozonową nie zajmuje? W bohaterski sposób problem rozwiązano, a ja jakimś cudem to przegapiłem, lub problem rozwiązał się... sam?

     

    Naprawdę uważasz, że "w żaden sposób nie wykazano" istnienia efektu cieplarnianego?

    Nie mieszajmy dwóch rzeczy. Dyskutujemy nad globalnym ociepleniem, a nie efektem cieplarnianym, który jest faktem i jest dla nas korzystny.

    A 2 miliardy lat temu prawie nie było tlenu i też życie jakoś sobie radziło...

    A milion lat temu Grenlandia była zieloną wyspą... A za czasów Wikingów też była bardziej zielona. Nie, nie emitowali oni CO2 (nie licząc oddechów, rozpalanych ognisk itp).

     

    Zdrowy rozsądek każe twierdzić, że takie zmiany klimatyczne są normalną cechą naszej planety i występują co jakiś czas. Każe też być sceptycznie nastawionym do takich rewelacji, że to emisja CO2 przez człowieka powoduje ocieplenie klimatu. Zresztą, jak by nie patrzeć, ocieplenie dla większości ludzi jest chyba korzystne...

     

    Ziemia ma 4.5mld lat. Człowiek, licząc swoje poprzednie "generacje" - parę milionów. I ten oto człowiek ma tak wielką władzę, że może tą planetę, która istnieje setki razy dłużej, zepsuć. A od 200 lat - nawet bardzo. Dlatego musimy ją ratować!

     

    Zastanawiające jest, czemu tak wszyscy nawołują do ograniczania emisji CO2, a nikt nie mówi o parze wodnej :D Ale powiem wam dlaczego - brednie o CO2 lepiej się sprzedają, łatwiej przechodzą do mózgu przeciętnego człowieka, no i jaką kasę można na tym zarobić (pomysł limitów emisji CO2 w Europie i sprzedaż zezwoleń na dodatkowe emisje)! To się eurokraci nakradną. Opłaciła się kilkuletnia medialna propaganda...

     

    Jeśli nawet człowiek trochę więcej dwutlenku węgla sobie poemituje, to nic wielkiego się nie stanie... I tak emituje mniej niż środowisko, to co jest dziełem człowieka, to przecież tylko ułamek całości. A wpływ tego gazu na temperaturę jest najwyżej tyci (o taki malutki, że praktycznie nie widać!). Na pewno mniejszy niż para wodna. Zamknijmy zatem wszystkie elektrownie jądrowe! No tak, ale wtedy to nikomu się nie będzie opłacać...

     

    Mówisz, że dodatkowe mln ton CO2 nie ma się gdzie podziać i stanowią one tak duże zagrożenie. A może sprzyja to roślinkom? Więcej ich dzięki temu rośnie, pochłaniają więc więcej CO2. I jest dobrze. Jak powiedział George Carlin (nieżyjący już, niestety...) - w jednym ze swoich świetnych wystąpień - it's a self-correcting system.


  3. No dobra, ale co Ci da sama resocjalizacja? Jednego zresocjalizujesz, to pojawi się kolejny morderca/złodziej itp.

    Nie możemy chłostać ludzi, gdy nie jesteśmy pewni, że na to zasługują.

    No tak. Ale popatrz też, ile się niesprawiedliwych wyroków wydaje! Nieraz niewinnego zamkną...

    Po drugie, to jest nie humanitarne. Ludzie na świecie trzymają się pewnych zasad. Tortura jest niedopuszczalna.

    Zależnie od poglądów... Ale istnieją pewne kraje, gdzie jest bardzo ostre prawo. I poziom przestępczości jest bardzo niski (i to także słowa do Ciebie skierowane, mikroosie). Nie wierzę, by zaostrzenie prawa nie wpływało na ilość popełnianych przestępstw.

    Śmierć jest dlatego tematem kontrowersyjnym, bo nie wiadomo, czy zadaje ból (fizyczny) - a jeżeli, to w jakim stopniu skazany jest tego bólu świadom.

    Mówi się, że zastrzyk trucizną jest humanitarny. Niby tak, ale z tego co wiem, dawka jest zawsze taka sama. Więc dla osób o większej wadze wcale ta śmierc może taka humanitarna nie być...

    Ja miałem inną koncepcję. Wpuścić tych wszystkich najbardziej "walecznych" na jeden stadion, zamknąć, bez policji i poczekać aż się wybiją

    Tylko kto na ten pomysł wpadnie? :D Poza tym tak już bywa (tzn podobnie). Ustawki, bijatyki. Póki obie strony tego chcą, to jest OK. Ale jednak nie! Bo media szukające sensacji zaczną psioczyć. I podciągną to pod chuligańskie wybryki pseudokibiców na stadionach (jakby jedno z druim miało coś wspólnego).


  4. Resocjalizacja jest bardzo ważna! Nie możemy chełpić się zasadą "Oko za oko, ząb za ząb" który jest po prostu prymitywna.

    Zasada "oko za oko, ząb za ząb" to co innego, niż kara za popełnione przestępstwo (kara ustanowiona prawnie).

    Gdyby przestępcy zarabiali na swoją resocjalizacje, wtedy na prawdę człowiek w Polsce czułby się o wiele bezpieczniej. Zastanów się nad przyczynami zbrodni, nad wychowaniem społeczeństwa itd.

    Zawsze znajdą się zwyrodnialcy. Nie bądźmy utopistami.

    ale nie zgadzam się z tym, że przede wszystkim być postrachem - byłaby to forma zastraszania społeczeństwa

    Świadomość, że za kradzież grozi chłosta wcale by mnie nie zastraszała. Wręcz przeciwnie - czułbym się spokojniej, bo wiedziałbym, że mniej osób zaryzykuje ukradnięcie mi czegoś, właśnie z tego powodu, że kara byłaby taka surowa. Taki straszak na innych, korzystny dla normalnej części społeczeństwa.

    Czy to Cię nie ogranicza?

    Absolutnie nie.

    Stosujemy się z pewnych reguł, które został ustalone i które akceptujemy, znamy konsekwencje, dlaczego mamy być nimi zastraszani?

    Może więc zrezygnujmy z jakichkolwiek kar, skoro one nas zastraszają... Wtedy każdy będzie mógł kraść, zabijać, gwałcić do woli, bo nikt go nie zastraszy żadną karą!

    Czytałeś Zbrodnię i Karę?

    Nie. Nie czytam tego typu książek i lektur zwykle też nie...


  5. Nie noście tych głupich szpilek. Mądra kobieta niech czym innym zwraca na siebie uwagę. Normalne, wygodne buty, prawidłowa postawa, bez negatywnego wpływu na stawy. Zdrowie przede wszystkim. Także nie kupujcie żadnych szpilek, butów na obcasach i tym podobnych. Po co to...

     

    U mnie odpadaja jakies wynaturzone wielkie koturny.

    Wynaturzeniem są wszelkie buty na obcasach (kolidują z naturalną pionową postawą i naturalnym chodem człowieka wykształconym w toku ewolucji).

    Kontynuujac ten seksistowski temat, to mezczyzni ogolnie lubia kobiece ksztalty.

    Kształty wystarczą. Niepotrzebne nikomu szpilki.

    Naszczescie dla nas w toku ewolucji kobiety wyewoluowaly tak, ze generelnie facetom sie podobaja.

    Dlatego niepotrzebne nikomu obcasy, sprzeczne z tokiem ewolucji.


  6. k0mandos: jedno z drugim się nie wyklucza. Nie pisałem, by karać tylko cieleśnie. Chłosta + więzienie, w którym musieliby na swoje zapracować, jak najbardziej.

     

    Surowa kara ma przede wszystkim odstraszać innych przed popełnieniem danego czynu, a nie resocjalizować! To jest akurat mniej ważne.


  7. Poruszę jeszcze problem pseudokibiców i innych wandali, bo strasznie mnie irytuje. Dewastują co im się pod rękę podwinie, biją każdego, kto im się nie spodoba. Normalny obywatel nie może czuć się bezpiecznie na ulicy i do tego płaci za naprawianie szkód przez nich wyrządzonych. Widocznie kary dla nich są za mało odstraszające, skoro nie boją się tego robić.

    Uważaj, bo mogłeś paść ofiarą manipulacji medialnej. Częstą łżą na takie tematy.

     

    Waldi - genialny filmik.


  8. Ludzie o czym wy mówicie, żeby takie propozycje forsować sami powinniście być bez skazy (przypomnijcie sobie ile razy przycisnęliście mi bana za nic, tak ze zwykłej zwierzęcej przyjemności) to nie jest temat dla was.

    Ale nikt Cię jeszcze nie zabił.

     

    Co do kary śmierci - jestem za. Do tego chłosta za kradzieże (dopuszczalne wyjątki).


  9. dlaczego ktoś ma dostać za darmo to, w co ja wkładam tyle wysiłku i tyle wyrzeczeń?

    Raczej za cenę kuracji tymi tabletkami. Ty też mógłbyś brać tabletki, rezygnując z ćwiczeń itp.

    Otóż, np. ja wkładam na prawdę dużo pracy, czasem bólu, i 8 poty aby pozostać w formię.

    To niesprawiedliwe! Niektórzy przecież tak nie muszą i są cały czas "w formie"! Proponuję zatem, by UE wydała dyrektywę obciążającą wszystkich nieotyłych obywateli eurolandu - tj. nakaz przytycia do osiągnięcia odpowiedniej wagi, by potem tak samo musieli się męczyć, by schudnąć! Wszak wszyscy jesteśmy "równi" i nie powinniśmy nikogo "dyskryminować".


  10. Jedynym rozwiązaniem jest dieta - jeżeli ktoś będzie pochłaniał tony tłuszczu, i nagle jego metabolizm zostanie radykalnie zmieniony, aby nie tył, na pewno coś innego się zepsuje. Przyroda nie pozwoli na taką nagłą zmianę.

    Jeśli sobie gruby człowiek postanowi, że od jutra będzie codziennie uprawiał sport, zrezygnuje z wysokokalorycznej diety przestawiając się głownie na warzywka, to czy nie jest to radykalna zmiana? Przyroda (organizm) na to nie pozwoli? Pozwoli, co więcej - wyjdzie to jemu na dobre :D

     

    Czy pigułka powoduje jakieś poważne skutki uboczne, to nie wiemy. Jak na razie brzmi obiecująco.


  11. Dodam jeszcze, że kupowanie quadro jest przesadą i marnotrawstwem. Ilość aplikacji która wykorzysta więcej niż dwa rdzenie mogę policzyć na jednej ręce - oczywiście aplikacje dla zwykłego zjadacza chleba. Za cenę czterordzeniowego procesora można kupić lepszy dwurdzeniowy - który częściej będziemy wykorzystywać. No chyba, że ktoś zajmuje się obróbką filmów, czy czymś podobnym. W tym segmencie są aplikacje które potrafią koszystać z 4 rdzeni.

    Jeśli procesor ma starczyć na dłuższy czas to warto jednak pomyśleć o czterordzeniowcach. Coraz więcej aplikacji (a w szczególności gier) będzie obsługiwało cztery rdzenie.

    KARTA GRAFICZNA - obecnie tylko i wyłącznie nVidia, osobiście bym wybrał Giga-byte z wiadomych wzgledów. Patrz na ilość RAMu, typ slota, szybkość RAMu (FSB), szybkość GPU i obsługiwane bajery (np. piksel shared, im więcej tym lepiej)

    Na dzień dzisiejszy ATI jest górą i to nie ulega wątpliwości. A Gigabyte? Firma tu akurat nie ma większego znaczenia, chyba że bierzemy pod uwagę karty fabrycznie podkręcane (np jak to ma w zwyczaju Galaxy).

    PS: Pixel Shader (nie "Shared")

    Przy kartach też stawiam na NVidię - z Radeonami nowymi nie mam nic wspólnego, ale stary 9550XT kiedyś wymiatał.

    Tamta generacja była bardzo dobra, ale późniejsze generacje już takie świetne nie były. Dobre czasy dla AMD-ATI znów wróciły wraz z wypuszczeniem serii HD3xxx oraz HD4xxx.

    minimalnie 7200.11 obr.

    Ta 11-ka po kropce oczywiście oznacza serię (a nie 11/100-nych obrotu).

    Muszę Cię zasmucić - windows aż tak wielozadaniowy nie jest. Z tego co się orientuję to sam z siebie korzysta tylko z jednego rdzenia i reszta czeka i się nudzi. To sam emule musiałby być napisany tak aby obsługiwać 2 i więcej rdzeni.

    Ale nie o to chodzi. Windows potrafi przydzielać rdzeniom odpowiednio zadania (wątki). Jeśli jeden rdzeń jest obciążony jakąś aplikacją, inna uruchomiona aplikacja będzie używała drugiego rdzenia (np grasz i kodujesz mp3 - każda z tych czynności obsługiwana jest przez inny rdzeń). I dzieje się to niezależnie od tego, w jaki sposób została napisana aplikacja. Natomiast obsługa jednej aplikacji przez dwa lub więcej rdzeni to już inna sprawa - tu do optymalnego, równomiernego wykorzystania (obciążenia) obu (lub więcej) rdzeni program musi być odpowiednio napisany (przystosowany do wielordzeniaków).


  12. No i? To już ma potwierdzać istnienie Boga? A może życie po prostu było wymuszoną i nieuchronną konsekwencją przypadkowego układu atomów?

    No dokładnie. Niektórzy patrzą na życie i mówią, że jego powstanie to jakiś cud. Że życie jest dowodem na istnienie Boga. Jednak patrząc na to z innej perspektywy można stwierdzić coś zupełnie odwrotnego - że to nic szczególnego, bo prędzej czy później gdzieś musiało dojść do powstania życia.

    Argument wygląda mniej więcej tak: dlaczego w nieskończonej ilości różnych możliwości, wylosowany został taki wszechświat w którym mogłoby istnieć życie?

    A skąd wiesz, że są możliwe jakieś inne możliwości do zaistnienia? Skąd wiesz, ile ich jest? Potrafisz sobie je wyobrazić? No a jeśli jest 382838 możliwości, a w 382837 nie ma życia, a my jesteśmy akurat w tym jednym, w którym życie jest?

    A wszechświat taki jaki jest to sprawa jeszcze o wiele mniej prawdopodobna.

    Zdaje Ci się... problem w tym, że zakładasz możliwość istnienia różnych rodzajów wszechświatów z różnymi prawami fizyki. A nie wiesz, czy takie inne wszechświaty możliwe są do zaistnienia. Można tylko gdybać. Być może nasz wszechświat to ta jedyna możliwość, w której kolej rzeczy nieuchronnie prowadzi do powstania życia. Drugi problem jest taki, że zakładasz, że istnieje tylko ten nasz, jedyny wszechświat. Może jest ich o wiele więcej.

     

    A może żyjemy w matriksie...


  13. Ale przecież my tu piszemy żeby nie okłamywać. A Ty nagle wyskakujesz z propozycją żeby pokazywać obie strony świata czyli prawdę.

    Tak jakbyśmy na darmo to wszystko napisali, bo Ty i tak lepiej wiesz co chcieliśmy napisać.

     

    Pytanie to zadałem całkowicie niezależnie od dotychczasowej dyskusji. Zadałem pytanie "czy-czy", a nie wysuwałem żadnych propozycji.

     

    Mówisz o niekłamaniu. Ale jak na razie to Waldi zdecydował by się na najbardziej szczerą odpowiedź. "Mama cię urodziła" jest o wiele lepsze niż bełkotliwe "z miłości".

     

    Natomiast konflikt mikroosa z waldim polega na tym, że mikroosowi chodziło o uczucia wewnątrzrodzinne - miłość wewnątrz rodziny, której owocem jest dziecko. Waldi wyszedł za te horyzonty, mówiąc o realiach tego świata, gdzie miłości "dookoła" nie ma.


  14. 24mc to dwa lata, takie haje 48mc to tylko Jan III Sobieski z Marysieńką i Napoleon miał.

    No tak. Nie wiem czemu, ale ostatnio u mnie 24mc to 1 rok ;D

     

    Ja myślę, że Waldiemu chodziło o to, że nie będzie opowiadał dziecku o miłości "dookoła", skoro rzeczywistość "dookoła" wygląda inaczej.

    wszyscy wszystkich w d*pie mają , grabią pod siebie i pod siebie srają.

    "dookoła".

     

    Czy należy dziecku pokazywać tylko tą piękną stronę świata, czy obie?


  15. Hahah :D No ale mikroosie, tu akurat Waldi ma dużo racji. Bo:

    Czy nie lepiej powiedzieć mama cię urodziła??

    Takie coś znacznie więcej mówi dziecku, niż "z miłości". Można też powiedzieć np. że cząstka taty łaczy się z cząstką mamy w brzuchu mamy, tj. zapłodnienie i z tego on powstał... O takie rzeczy mi chodziło, a nie o tłumaczenie, czym jest seks i na czym on polega.

     

    Miłość to trzy substancje które powodują pernamentny stan narkotyczny przez 24 miesiące góra. Więc go okłamujesz.

    Ja słyszałem o góra czterech latach. To już się skróciło do roku? A jakie to trzy substancje (nazwy)?


  16. I znowu rozważacie jakieś dziwne problemy, typowe zresztą dla socjalizmu. Koszty leczenia pokrywałby narkoman, a akcyza powinna zostać zniesiona. Co do skutków społecznych - jeśli jakieś dziecko ćpa, widocznie rodzina nie potrafi go wychować. Jej problem, nie Twój.


  17. Dlatego stwierdzenie "z miłości" jest jak nabardziej na miejscu. Można powiedzieć:

    "Ty wziąłeś/-aś się z miłości mojej i mamy, podobnie inne dzieci mają swoich rodziców i przeważnie biorą się z miłości ich łączącej" (jeśli ojciec odpowiada). Percepcja słowa miłość (oczywiście nie w znaczeniu takim jakie starsze osoby znają) przychodzi do dziecka bardzo szybko. Bardzo szybko dziecko rozumie że to co łączy matkę z nim to jest miłość(o wyjątkach nie ma co dyskutować z dzieckiem).

    No jak powiesz mu, że z miłości, to już chyba nic nie zrozumie. Co sobie wyobrazi? Że gdy mama poczuła miłość do taty, to on się tak nagle pojawił? Taka odpowiedź go raczej nie usatysfakcjonuje, potrzeba jakichś konkretów :D Oczywiście przełożonych na język "dziecinny".

     

    Poza tym dla mnie powiedzenie, że "z miłości" to prawie jak "z kapusty" - tylko w tym pierwszym przypadku to dużo prawdy jest, w drugim zero. To, co łączy te dwie odpowiedzi, to po prostu wynik potrzeby szybkiego wyjścia z zakłopotania ("o nie, zadał mi to pytanie") ;D Odpowiadamy szybko i niezbyt konkretnie, byleby mieć z tym spokój. To nic, że dziecko wie praktycznie tyle, ile wiedziało przed pytaniem, za to zamyśli się, co miało oznaczać owo robienie dzieci "z miłości".


  18. Mam gdzieś Watykańskie bajeczki o ekskomunice, beatyfikacjach itd. To śmierdzi i to aż na cały świat - dlatego może ktoś mnie nazwać wyklętym, tudzież niepraktykującym czy jakkolwiek - ja wierzę w Boga, nie w Watykan. I jeżeli ktoś mnie ma czymś ukarać, to tylko Bóg, a nie ksiądz ekskomuniką.

    Czyli należysz do ludzi, którzy wierzą, ale nie liczą się z Kościołem. Jednak:

    A czasem lubię też i pójść do kościoła, właśnie dla zgromadzenia, wspólnej modlitwy, czy choćby dla Ewangelii, bo w domu rzadko sięgam po Pismo Święte.

    Czyli chodzisz do Kościoła. Tak Ci przeszkadza ekskomunika, a sprawdziłeś, czy nie ma ona czasem podstaw w Piśmie Świętym? A sprawdziłeś czy w Piśmie Świętym pisze, żeby budować kośioły, w których będzie sie odprawiało msze i że trzeba do nich chodzic, rzekomo na "spotkanie z Bogiem" (przecież do Boga mogę się pomodlić w każdej chwili, podobno jest On wszędzie). Pismo Święte znasz tylko z kościoła, czyli wybiórczo. Lepiej sam je przeczytaj.

    Mi osobiście sakramenty kościelne nie przeszkadzają, a do tego są dobrowolne - stąd ja nie odczuwam ŻADNEGO nacisku ze strony Kościoła na mnie.

    Sakrament chrztu nie jest dobrowolny, bo w tej kwestii to rodzic decyduje za Ciebie. A ekskomuniki też za nic nie dostajesz. Czujesz jakiś nacisk?

    Rozmowa z jakimś wyimaginowanym przyjacielem(Bogiem lub sumieniem)to rodzaj lekkiego psychicznego skrzywienia(nie wiem czy to schizofrenia,nie znam się na chorobach psychicznych)

    Ludzie od zawsze poszukiwali istoty wyższej, Boga, sensu życia. Chcieli wierzyć, że to wszystko jest po coś, że ktoś na nich patrzy, że mogą się do tego kogoś zwrócić. Można powiedzieć, że to naturalne.

    Dla przykładu: Bóg stworzył wszechświat, Ziemię, ludzi, "dał" nam tą ziemię we władanie i wszsytko co na tej Ziemi jest abyśmy z tego korzystali, dał nam wolną wolę żebyśmy sami mogli za siebie decydować itp. Jednakże dał nam pewne ograniczenia w postaci dekalogu (który zresztą wcale boskim prawem nie jest) i innych reguł, które wg. KK wynikają z Pisma Świętego. Jeśli złamiemy którykolwiek z tych zakazów to wylądujemy w piekle, będziemy cierpieć wieczne katusze, nasza dusza będzie udręczona, nigdy nie zaznamy spokoju itp. ale.... ale Bóg nas kocha! Robi to wszystko dla nas, dla naszego dobra...

    A gdzie widzisz sprzeczność w sprawie wolnej woli? Przecież na tym to właśnie polega, że robisz co chcesz, znasz dobro i zło, masz możliwość wybrania między nimi. Nie kłóci się to z karami za złe czyny. Wytłumacz mi, o co Ci chodzi z tym boskim prawem. Co do piekła - wg niektórych nie ma o nim nic w PŚ, więc zostało wyimaginowane (jako straszak na ludzi?). Ale nie wiem, nie znam dobrze PŚ. Jak znaczna większość ludzi zresztą.

    No naprawdę, czy ludzie są aż tak leniwi, że nie chce im się nawet logicznie pomyśleć nad tym co im KK wciska (i inne religie zreszta też)?

    A skąd wiesz, że wciska? Żeby wydać racjonalny osąd, trzeba IMHO: zapoznać się z całą treścią Pisma Świętego (od deski do deski i tak, żeby zrozumieć), przestudiować całą historię Kościoła, tego, jak się rozwijał, jakie decyzje podejmował i dlaczego, dlaczego takie a nie inne dogmaty itp itd, oraz oczywiście argumenty za i przeciw (czyli co ma Kościół do powiedzenia, Katolicy - ale nie motłoch tylko Ci, co naprawdę swą religię znają, agnostycy, ateiści, różne teksty przeciw Kościołowi). Inaczej to można pleść bzdury (jako ktoś, kto przeczytał tylko parę tekstów wytykających coś Kościołowi) lub zamilknąć podczas dyskusji z braku argumentów (jako Katolik, który g.... wie nt. swojej religii).

    bo to my sami umierając będziemy albo płakać że je tak zmarnowaliśmy albo odejdziemy z godnością i poczuciem spełnienia.

    Problem w tym, że nigdy nie możesz być na 100% pewien, że po śmierci Twoje "ja" przestanie bezpowrotnie istnieć, że po prostu znikasz.

    więc by Cię odwieść od ateizmu i przywieźć ku jedynie słusznemu agnostycyzmowi zapytam o to jak udowodnisz że Boga nie ma?albo że nie ma potwora spaghetti?

    Sam widzisz, jakie to bzdrune pytania i nie powinno się ich zadawać. Ubzdurać sobie można wszystko, a potem żądać od kogoś, by udowodnił nieistnienie tego czegoś... Mimo wszystko kwestia istnienia Boga to dla mnie szczególny przypadek. Wiara nadaje sens istnienia. A po co komu potwór spaghetti... I tu prośba do ateistów: nie zadawajcie pytania "udowodnij, że Bóg istnieje". Przecież wiara polega na wierzeniu, a nie na poszukiwaniu dowodów. Jeśli ma się dowody na istnienie czegoś, to nie jest to już wiarą. Wtedy już nie "wierzymy", ale "wiemy".

    To oni jako pierwsi nie spełnili tego podstawowego wymagania, by wykazać w jakiś sposób, że mają rację.

    No jeśli patrzysz na wszystko w sposób naukowy, to sobie możesz mówić o "podstawowych wymaganiach". Wiary z nauką się nie miesza...

    wcale nie beznadziejna,skąd wiesz że nie ma krasnoludków?

    Oczywiście, że jest bzdurna. Odwracasz właściwą kolej rzeczy. Jeśli pan X postuluje istnienie krasnoludków, to należy od niego wymagać, by udowodnił ich istnienie, a nie od pana Y by udowodnił ich nieistnienie. Rozumiem, że jeśli pan Y nie udowodni ich nieistnienia, to mamy uznać tezę pana X za prawdziwą?

    a na jeszcze ogólniejszy poziom zwątpienia sprowadza człowieka próba dowodzenia że nie żyjemy w Matrixie, udowodni ktoś że nie???

    Nikt, bo to też nie ma sensu... Odwrotnie, należy udowodnić, że żyjemy w Matriksie!

    Próba udowodnienia że Bóg istnieje (bądź nie) jest z góry skazana na klęskę. Zauważmy, że mówimy o wierze. Jeśli będę wiedział że Bóg istnieje, to już nie muszę wierzyć - bo to wiem. Wierzyć można tylko w to, co nie udowodnione - Boga, to że ktoś zachowa się wobec nas uczciwie..

    Cieszę się, że przynajmniej Ty to rozumiesz...


  19. moge powiedziec ze beda ja bolaly oczka. i jest to prawda i dziecko rozumie
    Co więcej, obserwuje, że rzeczywiście "mama miała rację", i pogłębia się jego zaufanie wobec rodzica.

    A jeśli sprawdzi (posiedzi przed telewizorem) i oczka nie będą bolały? To to zaufanie się ulotni.

     

    Jeśli się chce mówić prawdę, to należy jakoś dziecku wytłumaczyć, że oglądanie telewizji niekorzystnie wpływa na nasze oczy, ponieważ człowiek wtedy patrzy cały czas na jeden punkt, z tej samej odległości. Mięśnie soczewki są cały czas jednakowo napięte, a człowiek z natury nie jest do tego przystosowany (bo normalnie to cały czas patrzy na różne obiekty, z różnej odległości - dochodzi do zmiany kształtu soczewki w celu prawidłowego zogniskowania obrazu na siatkówce). Z czasem więc może dojść do przedwczesnego wiotczenia tych mięśni i problemów z akomodacją oka, co kończy się koniecznością noszenia okularów.

     

    Jeśli jednak dla dziecka jest to zbyt skomplikowane, wystarczy mu po prostu powiedzieć, że spędzanie czasu przed telewizorem niekorzystnie wpływa na oczy (przez patrzenie się w jeden punkt).

     

    Chętnie poznam wasze propozycje odpowiedzi na pytanie "mamo/tato, skąd się biorą dzieci?" :D


  20. Chodzi mi o pisanie dwóch postów pod rząd. w Drugim coś dodałeś, a powienieneś był po prostu wyedytować pierwszy i w nim dodać treść. Pisanie dwóch postów pod rząd jest śmieceniem (są wyjątki, ale w tym przypadku one nie obowiązują).

    I nie pisz po angielsku, jakbyś wstydził się po polsku pisać ;]


  21. Drogi Virusławie, takiś inteligent, a z opcji "Modify" nie potrafisz korzystać?

     

    Z badań wynika tylko tyle, że jest większe prawdopodobieństwo, że człowiek jedzący szybko jest gruby. Co nie oznacza, że szybkie jedzenie musi być przyczyną otyłości... Może właśnie odwrotnie? Ludzie szybko jedzą, bo są grubi. Dlaczego są grubi? Bo dużo jedzą. Skoro dużo jedzą, to robią to też w szybszym tempie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...