Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Flaku

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    519
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Zawartość dodana przez Flaku

  1. Co ciekawe, na najwyższym poziomie tzn pomiędzy silnikami szachowymi partie gdzie zakazana jest roszada są o wiele ciekawsze, bo nie tak łatwo zadbać o bezpieczeństwo króla, więc ataki są dużo bardziej skuteczne. Przynajmniej tak było, gdy nauczyli grać w taką wersję szachów od zera AlphaZero.
  2. Przekonanie, że głównym źródłem przewagi doświadczonego gracza nad nowicjuszem jest znajomość debiutów(otwarć) jest popularnym błędem. Dobry gracz potrafi po zdobyciu miażdżącej przewagi zamienić się kolorami z nowicjuszem i wciąż wygrać partię. W dodatku nie wiem jak owy wariant miałby zmniejszyć konieczność znajomości debiutów. Wciąż będą one ważne, tylko oczywiście inne. To trochę jakby pisać, że ciekawsze od szachów są warcaby, bo mistrz szachowy może w nie grać z szachowym nowicjuszem.
  3. Rozdzielenie jest sensowne, bo jeśli jest to ta sama osoba, to i tak musi wcielić się w obie role i podejmować każdą decyzję którą podejmowałyby dwie osobne osoby. Właściciel ziemi także musi najpierw zdecydować, czy swoją ziemie ma uprawiać jego gospodarstwo, czy ma być wydzierżawiona komuś innemu, czy powinien ją sprzedać. Ryzyko jest zmienną nie mającą wpływu na rozpatrywane zagadnienie. Gdy piszę o stopie zwro tu możesz to rozumieć jako zdyskontowaną o ryzyko stopę zwrotu. Natomiast preferencja czasowa jest czynnikiem sprawiającym, że w ogóle istnieje coś takiego jak stopa procentowa. Oczywiście piszę o naturalnej stopie procentowej, nie dzisiejszym systemie z bankami centralnymi sterującymi nią. Natomiast ryzyko w żaden sposób nie wiąże zarobku właściciela z zarobkiem kierownika. To Ty nie zrozumiałeś mojego zdania, pomimo że wyraźnie napisałem o relacji z właścicielem kiosku, a nie jego pracownikiem. Handel to nie walka w której zwycięzcę wyłania arbiter w postaci ceny, tylko współpraca która przynosi korzyści obu stronom. Oczywiście mówimy o korzyściach w porównaniu do stanu w którym do transakcji nie dochodzi. Firma gdy jest na stracie stara się ją zniwelować. Jeśli Twoja praca w niej przynosi jej straty, to wyrówna to obniżając pensję lub zwalniając. W drugą stronę jeśli zatrudnienie Cię pomoże jej znów przynosić zyski, to zatrudni Cie lub podkupi od konkurencji zwiększając Twoją płacę. Wszystko zależy od tego jak użyteczny jesteś, nie od tego czy firma przynosi straty. W dodatku zwolnienie nie sprawia, że ponosisz stratę, tylko przestajesz współpracować. Wciąż nie ponosisz strat, do niczego nie dopłacasz. To, że kupowałem od Ciebie bułki przez 5 lat, a potem przestałem, nie oznacza, że przeze mnie ponosisz stratę. Tak samo w sytuacji gdy przed 5 lat Cie zatrudniałem i przestałem. Bo zaoferował mi atrakcyjną stopę zwrotu. Nie muszę kroić z dużego tortu aby ukroić duży kawałek. W dodatku przewaga może zostać dopiero uzyskana dzięki temu kapitałowi Więc nie wiem czemu Ty go poruszasz. Ryzyko nie jest istotne dla omawianego zagadnienia, więc możemy posługiwać się zdyskontowaną o ryzyko stopą zwrotu. Właśnie po to potrzebne jest rozdzielenie roli właściciela kapitału od roli przedsiębiorcy, aby ocenić kto dostaje ile kasy. Podsumowując: gdy jeden przedsiębiorca różni się od drugiego tylko ilością kapitału, to ich wynagrodzenie jako przedsiębiorców będzie równe, ale różne będą odsetki kapitałowe. Ten, który ma mniej kapitału, w żaden sposób nie przegrywa, tzn jego działalność nie zaczyna przez to przynosić strat. To tak, jakby powiedzieć, że na lokatach ten, kto wpłaca 50k PLN przegrywa z tym, kto wpłaca 500k PLN.
  4. Marks, jak każdy, czasem powiedział coś, co jest prawdą. Największy problem jest jednak w tym, że podstawa na której buduje swoją teorię jest fałszywa. Opierał się on na laborystycznej teorii wartości, która została w całości obalona i zastąpiona teorią użyteczności krańcowej. Z samego tego powodu większość jego tez można wyrzucić z marszu na śmietnik. W dodatku w celu lepszego zrozumienia tematu polecam rozdzielić rolę kapitalisty i przedsiębiorcy. Kapitalista to ktoś dostarczający kapitał, przedsiębiorca zarządza firmą. Często są to te same osoby, ale są rozdzielone, nas przykład gdy firma jest finansowana z kredytu. Wtedy kredytodawca jest kapitalistą, a właściciel firmy przedsiębiorcą. Rozdzielenie jest użyteczne, bo różna jest też natura zarobionych pieniędzy. Zysk kapitalisty wynika z oprocentowania, to jest z preferencji czasowej (wynagrodzenie za odłożenie konsumpcji na przyszłość i wypożyczenie kapitału), zarobek przedsiębiorcy wynika z umiejętności efektywnej alokacji zasobów. Nawet gdy to ta sama osoba, to ciągle musi podejmować decyzję za dwie role osobno, na przykład czy bardziej opłaca mu się inwestować pieniądze w swoją firmę, czy w coś innego. Nie ma żadnej wrogiej walki pomiędzy kapitalistą i robotnikiem. Kapitalista i robotnik podejmują się współpracy, a nie wrogiej walki. Nie toczę wrogiej walki z właścicielką kiosku, gdy idę od niej kupić gazetę. Niechybnymi zwycięzcami tej współpracy są oboje. Gdyby nie byli, nie podejmowaliby się jej. Bzdura. Strata polega na tym, że pomimo prowadzenia działalności i zaangażowania środków produkcji zamiast otrzymywać pieniądze, traci się je. Jeszcze nie słyszałem aby robotnicy zamiast otrzymywać wypłatę musieli dopłacać do tego, że pracują, a to by oznaczał podział strat z kapitalistą. Robotnik nie dzieli ani strat, ani zysków z kapitalistą. Zamiast tego oferuje swoje usługi na najlepszych warunkach jakie może na rynku znaleźć, a one są zależne od jego produktywności, która zależy od kompetencji. Przynajmniej w normalnej gospodarce, wiadomo że w budżetówce są różne patologie. Firma nie obniża pensji gdy jest na stracie. Firma obniża pensje, gdy pensja nawet po obniżce praca w tej firmie jest wciąż dla pracowników najlepszą opcją. W przeciwnym wypadku dostaje wypowiedzenia i zostaje bez pracowników, przynajmniej tych którzy są coś warci. Sztywność cen zależy od umowy. Faktycznie, w dzisiejszych czasach ceny pracy są dużo bardziej sztywne niż środków utrzymania. Duża w tym "zasługa" wyznawców Marksa w stylu lewicowych partii politycznych walczących o "poczucie bezpieczeństwa i pewność zatrudnienia" a także związków zawodowych. Jeśli Marks chciałby te instytucje zaorać, to chętnie się do niego przyłączę. Coś mi jednak mówi, że jest odwrotnie. Nie wiem w jakim świecie żyjesz, ale zarządzanie firmą nie polega na podnoszeniu cen towarów i nie podnoszeniu pensji pracownikom. Inflacja jest szkodliwa, zgadzam się. Najczęściej napędzają ją programy socjalne i żądania organizacji pracowniczych. Najbardziej hardkorowi wolnorynkowcy są zwolennikami wzrostu wartości pieniądza wynikającego ze zwiększania produktywności. Natomiast w żadnym wypadku nie zmusza ona do szukania innej pracy. Zbyt niska płaca w stosunku do wartości pieniądza zachęca do poszukiwania nowej pracy, ale sama inflacja nie jest w stanie tego zrobić gdy przedsiębiorca jest czujny. Nie ma żadnej rekompensaty straty. Wydając więcej pieniędzy tracisz nawet jeśli za całość ktoś kupi coś od Ciebie i nawet jeśli podatki wynoszą 0. Z prostego powodu. Jeśli chcesz aby te pieniądze do Ciebie wróciły, musisz oddać coś w zamian. Gdybyś ich nie wydał, miałbyś je i nie musiał oddawać niczego w zamian. Jako znawca myślałem, że znasz podstawy. Polecam poczytać Misesa zamiast Marksa. Tam jest opowieść o żebraku, który przyszedł do właściciela hotelu i próbował go przekonać, że zarobi on na przekazaniu pewnej sumy żebrakowi, bo żebrak zobowiązuje się do wydania całości tej kwoty w jego hotelu. Chyba nie muszę tłumaczyć, że właściciel hotelu byłby na tej operacji stratny, bo musiałby przygotować pokój dla żebraka itp? Nie prawdziwe. Nie da się nagromadzić i odłożyć na zapas pracy, co najwyżej bogactwo(ekonomia) lub energię(fizyka). Twierdzenie to opiera się na laborystycznej teorii wartości której pisałem na początku. Smithowi można to wybaczyć, za jego czasów ekonomia praktycznie nie istniała i pionierzy często robią błędy, a przynajmniej popełniają nieścisłości. Tak z ciekawości: obserwowałeś kiedyś jak faktycznie działa gospodarka? To działa całkiem odwrotnie i błąd wynika z braku rozróżnienia pomiędzy kapitalistą a przedsiębiorcą. Kapitał płynie do przedsiębiorstw, które są efektywniejsze. Jeśli firma z większym kapitałem jest zarządzania gorzej niż Twoja, a jedyną przewagę którą ma, to kapitał, to kapitał od niej odpłynie i przypłynie do Ciebie. Tak działają inwestorzy. Kompletnie nie interesuje ich, czy firma jako całość wygeneruje większe zyski niż Twoja, a jedynie jaki będą mieli procent zwrotu z inwestycji, więc dadzą Ci kapitał nawet jeśli ktoś inny zarobi nominalnie więcej niż Twoja firma. Zbyt daleko idące uogólnienie. Czasem tak, czasem nie. Pierwszy w miarę sensowny akapit, który napisałeś. Gigant zostaje gigantem tak długo jak taka forma organizacji w efektywny sposób organizuje produkcję i jest to mechanizm rynku regulujący wielkość organizacji. Dochodzi jeszcze jedna sprawa. Małą firmę założyć o wiele łatwiej niż dużą i gdy jeden mały konkurent zostanie zniszczony cenami dumpingowymi, kolejny jest już na horyzoncie i może się okazać, że aby zachować pozycję monopolisty gigant musi permanentnie ponosić stratę, co z natury rzeczy jest nieopłacalne.
  5. Nie da się wprost zastąpić całkowicie eksperymentu przez AI. AI potrzebuje danych, a te mogą pochodzić jedynie z eksperymentów. Przewaga jest gdzie indziej, w rozpoznawaniu wzorców, czyli gdy mamy już sporą ilość wyników eksperymentów opierających się o jakąś cechę, AI jest w stanie przewidzieć wynik kolejnego, o ile nie dzieje się tam nic jeszcze nieznanego charakterystycznego tylko dla tego eksperymentu. Eksperyment zawsze będzie potrzebny aby iść dalej gdy dotrzemy do granic możliwości poznanych wzorców. Nikt jednak nie mówi, że AI nie może sama planować i przeprowadzać eksperymentów.
  6. Z lepszego zrozumienia rzeczywistości trzeba się cieszyć. Poznanie nowych chorób to też pożyteczna wiedza.
  7. Ciekawe kiedy luddyzm przestanie płynąć w żyłach społeczeństwa.
  8. Flaku

    Ateizm to samo zdrowie

    Jak dla mnie trochę naciągane, że ateizm daje zdrowie fizyczne. Jeśli tak, to pewnie dlatego, że ateiści są świadomi tego, że żadne duchy się nimi nie zaopiekują, więc bardziej dbają o siebie, ale ten sam efekt można uzyskać będąc dbającym o siebie religijnym. Stawiał bym raczej, że to kwestia genów i przeżyć, tzn jak ktoś Ci bliski umarł na raka, to po takim przeżyciu większa szansa, że zwrócisz się w kierunku irracjonalnych wizji świata, a jednocześnie większa szansa, że sam będziesz miał raka, bo często to był ktoś z rodziny.
  9. Kości dinozaurów nie są artefaktami.
  10. Ale to tą skorupę też można strzelać, czy tylko metal w środku? Bo jeśli tylko metal, to jak to ma pomóc w transporcie? Wszystko i tak zajmie tyle miejsca, co skorupa.
  11. Coś mi tu nie pasuje. Wysoka temperatura, żelazo diament, prowadzenie długotrwałych eksperymentów. Przecież diament reaguje ze stalą już przy temperaturach skrawania. Dlatego nie obrabia się stali diamentem.
  12. Żeby zrobić takie badania musiałbyś jeszcze rozsprzęgnąć od siebie religijność i poziom życia itp. tzn uwzględnić na ile religijność lub jej brak wpływa na te inne zmienne mające wpływ na efekt pandemii. W praktyce niewykonalne, jeśli zespoły by się za to wzięły, każdy otrzymałby inny wynik, przypadkowo skorelowany z poziomem religijności badaczy.
  13. Jestem ciekawy w jaki sposób określono skalę cyfrowej mapy na 1:5000000. Czy jeśli ją obejrzę na ekranie telefonu, to też będzie miała taką skalę? Na ekranie w kinie? Przy innej rozdzielczości ekranu?
  14. Chyba ktoś mnie tutaj źle zrozumiał. To, że coś zostanie pchnięte w dół/zatrzyma się w nierównościach powierzchni nie oznacza, że przestanie być luźnym odłamkiem zagrażającym przy lądowaniu.
  15. Ale zdajesz sobie sprawę, że detonacja ponad warstwą luźnego(lub słabo przytwierdzonego materiału) może po prostu wbić kamienie w podłoże zamiast rozdmuchać na boki?
  16. Brązowe karły nie są gwiazdami. to przerośnięte gazowe olbrzymy jak Jowisz o masie zbyt małej aby odpalić reakcję termojądrową. Nie wiem czy jest sens mówić o wietrze w gwieździe. W przeciwieństwie do brązowych karłów w gwieździe z tego co wiem ruchy są chaotyczne, jak podczas gotowania, ale może jakiś lepszy spec od astronomii to potwierdzi. Swoją drogą niezły paradoks, że przerośnięte olbrzymy nazywamy karłami.
  17. Uznanie, że przestrzeń kosmiczną jest dobrem całej ludzkości jest sprzeczne z owocną współpracą. Aby osiągnąć owocną współpracę potrzebny jest rachunek ekonomiczny, a on stosuje się tylko i wyłącznie do dóbr, które zostały zawłaszczone.
  18. Zgodzę się, ale to socjaldemokracja, a nie kapitalizm. Jest sporo doktryn kapitalistycznych, ale od stawiającej na stuprocentowe prawa patentowe wizji Państwa według Rand, po infoanarchistyczny anarchokapitalizm Rothbarda nie znam takiej, która by zabraniała rozdawać jedzenie za darmo, czy pozwalała ratować banki kosztem podatników. Nie podstawiamy słowa kapitalizm wszędzie. W kapitalizmie każda działalność jest równa i gdy firma nie przynosi zysków, to musi upaść. Nie ma państwowych gwarancji, więc każdy musi sam ocenić komu zaufać. To obecna socjaldemokracja ze swoją "troską o zwykłego człoweka" doprowadziła do patologii z bankami uspołeczniając ich straty aby jednostki które popełniły błąd nie ucierpiały.
  19. Nie chodzi o zużycie, a o koszt, który trzeba ponieść aby zwiększyć moc obliczeniową. Można zbudować nowy superkomputer. A można też zaprząc do pracy istniejące pecety, które zużyją więcej energii, ale których nie trzeba budować, bo już są.
  20. Myślę, że jeszcze jedna zaleta obliczeń rozproszonych nad superkomputerami nie została wspomniana. W obliczeniach rozproszonych infrastruktura jest. Komputery osobiste istnieją i są gotowe do obliczeń. Superkomputery zazwyczaj nie mają wolnych mocy obliczeniowych. Aby rozwiązać jakiś problem, trzeba albo zbudować nowy komputer, albo zrezygnować z rozwiązywania innych obliczeń, zaplanowanych dla obecnie istniejących superkomputerów. Przy takim ujęciu nie jest aż tak istotne gdzie obliczenia są bardziej wydajne. Jeśli problemy są rozwiązywane przez zarówno obliczenia rozproszone jak i superkomputery, to w tym samym czasie rozwiążemy ich więcej niż przy pomocy samych superkomputerów.
  21. Jesteś pewny, że ta zależność jest proporcjonalna? Nie mam danych, z ciekawości pytam.
  22. Może i lepszy, ale skoro ludzie i tak mają włączone komputery, to węgiel się spala. Paczki są małe, więc aż takiej energii do przesyłu nie potrzeba.
  23. Ja tam uniwersytetowi Stanforda wierzę. Tym bardziej, że to nie jest świeży projekt. Chłopakom w ciągu lat udało się osiągnąć parę sukcesów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...