Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36965
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Codzienne jedzenie migdałów - samych bądź w zestawie z gorzką czekoladą i kakao - może obniżyć poziom złego cholesterolu LDL. Wcześniejsze badania pokazały, że jedzenie umiarkowanych ilości migdałów, gorzkiej czekolady i niesłodzonego kakao zapewnia korzyści zdrowotne. Autorzy nowego studium, m.in. Penny Kris-Etherton z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii, postanowili więc sprawdzić, czy połączenie tych 3 składników wywrze korzystny wpływ na serce ludzi z nadwagą i otyłością. W badaniu wzięło udział 30 osób w wieku od 30 do 70 lat. Przez jeden miesiąc ochotnicy nie jedli żadnego z badanych produktów. W kolejnym miesięcznym okresie spożywali 42,5 g migdałów dziennie. W 3. miesiącu mieli łączyć 43 g gorzkiej czekolady z 18 g kakao. W 4. jedli wszystkie wymienione wcześniej pokarmy. Okazało się, że jedzone same migdały zmniejszały poziom cholesterolu LDL o 7% (w porównaniu z okresem, gdy ochotnicy nie jedli migdałów, czekolady i kakao). Połączenie migdałów z gorzką czekoladą i kakao także obniżało LDL. Komentując doniesienia kolegów po fachu, prof. Alice H. Lichtenstein z Tufts University podkreśla, że ochotnicy jedli migdały zamiast tłuszczów z nabiału (w ramach zdrowej diety). To było świetnie kontrolowane badanie, które wykazało, że zastąpienie nasyconych tłuszczów z nabiału (masła i sera) nienasyconymi kwasami tłuszczowymi z migdałów wywiera korzystny wpływ na poziom LDL w osoczu. Kakao to produkt roślinny z wieloma bioaktywnymi składnikami. Może mieć korzystne właściwości, o których nie mamy najmniejszego pojęcia. Co więcej, jest pyszne nawet bez cukru - dodaje Kris-Etherton. « powrót do artykułu
  2. Po około 100 dniach testów kriogenicznych z Chamber A w Johnson Space Center wyjechały połączone instrumenty naukowe i elementy optyczne Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba. Urządzenia były poddawane serii wymagających testów, których celem było sprawdzenie, jak będą sprawowały się w próżni w niskich temperaturach. Koniec testów to jednocześnie początek kolejnego etapu pracy nad JWST. Optyka i urządzenia naukowe będą teraz przygotowywane do transportu do Northrop Grumman Aerospace Systems w Redondo Beach w Kalifornii, gdzie zostaną połączone z ostatnimi elementami tworzącymi teleskop. Elementy te to osłony termiczne oraz podstawa. W podstawie znajduje się sześć zasadniczych podsystemów: elektryczny, kontroli wysokości, komunikacyjny, kontroli i przetwarzania danych, napędowy oraz kontroli termicznej. Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) na kolejną dekadę będzie podstawowym instrumentem pozwalającym ludzkości na obserwowanie przestrzeni kosmicznej w podczerwieni. Umożliwi on przeprowadzenie badań, jakich dotychczas nie można było przeprowadzić. Prace nad budową JWST pozwoliły też inżynierom i naukowcom z NASA na zdobycie unikatowych doświadczeń. Niedawno oznajmiono, że start Teleskopu zostanie przesunięty na początek 2019 roku. « powrót do artykułu
  3. Trzydziestego listopada nad Tajpej w pobliżu Chinese Culture University (CCU) przez prawie 9 godzin utrzymywała się tęcza. Wg eksperta od meteorologii, doszło do pobicia rekordu sprzed 23 lat, gdyż 14 marca 1994 r. tęcza utrzymywała się nad Sheffield w hrabstwie South Yorkshire "tylko" przez 6 godzin: od 9 do 15. Naukowcy donoszą, że tęczę nad Tajpej było widać od 6:57 do 15:55, czyli 8 godzin 58 minut (świadczą o tym obserwacje, zdjęcia i nagrania wideo). Zgodnie z informacjami z Księgi rekordów Guinnessa, zwykle tęcza utrzymuje się poniżej godziny. To było niesamowite. Czułem się, jakby ktoś zesłał mi z nieba prezent - opowiada prof. Chou Kun-hsuan z Wydziału Nauk o Atmosferze. W dokumentowaniu zjawiska pomagali studenci i pracownicy kampusu. Jak wyjaśnia specjalista, de facto mieliśmy do czynienia z co najmniej 4 tęczami. Poza łatwymi do dostrzeżenia dwiema tęczami głównymi, były też dwie tęcze wtórne [...]. Zespół z Wydziału Nauk o Atmosferze był przygotowany na bicie rekordu, bo 27 listopada prof. Chou odnotował tęczę utrzymującą się ponad 6 godzin. Ostatnie pokazy natury można powiązać z monsunem, który przechwycił wilgotne powietrze. Doszło do kondensacji i utworzenia chmur oraz deszczu. Dane ze stacji meteorologicznej CCU pokazały, że wiatr wiał ze stosunkowo niedużą prędkością 2,5-5 m/s, co wydłużyło czas widoczności tęcz. Takie warunki atmosferyczne są zimą częste w paśmie górskim Yangmingshan. Dzięki temu kampus CCU jest idealnym miejscem do występowania i obserwacji supertęcz. Profesor chce przekazać informacje Radzie Miasta Tajpej (mogłyby one zostać wykorzystane przez Wydział Turystyki) i wystąpić o zapisanie rekordu w Księdze Guinnessa. Dokumentacja jest bardziej niż wystarczająca, zważywszy że sam Wydział Nauk o Atmosferze dysponuje 10 tys. zdjęć. Do tego dochodzą fotografie innych osób z kampusu i ludzi mieszkających w pobliżu. « powrót do artykułu
  4. Po raz pierwszy od 37 lat sonda Voyager 1 uruchomiła swoje silniki zapasowe. Voyager 1 to najdalej znajdujący się pojazd wysłany przez człowieka. Jest jedyną sondą znajdującą się w przestrzeni międzygwiezdnej. Wystrzelona przed 40 laty sonda wykorzystuje niewielkie silniki do ustawiania się w taki sposób, by możliwa była komunikacja z Ziemią. Silniki uruchamiane są na milisekundy. W ubiegłym tygodniu po raz pierwszy od 1980 roku użyto czterech silnikóz zapasowych. Dzięki temu, że silniki te wciąż działają po 37 latach spoczynku oznacza, że będziemy mogli przedłużyć czas życia Voyagera 1 o kolejne 2-3 lata, mówi Suzanne Dodd, menedżer odpowiedzialna za program Voyager w Jet Propulsion Laboratory. W 2014 roku inżynierowie zauważyli, że dotychczas używane przez nich silniki, zwane „silnikami kontroli zachowania” ulegają stopniowej degradacji. By uzyskać tę samą ilość energii trzeba było uruchamiać je więcej razy niż dotychczas. W tej sytuacji powołano grupę ekspertów, która miała rozważyć dostępne opcje. Inżynierowie zaproponowali niezwykłe rozwiązanie, użycie silników, które nie były uruchamiane od 1980 roku. Zespół odpowiedzialny za Voyagera przekopał się przez zestaw danych sprzed dekad i sprawdził oprogramowanie napisane w przestarzałym asemblerze, by upewnić się, że można bezpiecznie uruchomić te silniki, powiedział Chris Jones, główny inżynier JPL. Wszystkie silniki Voyagera zostały zbudowane przez firmę Aerojet Rocketdyne. Ten sam typ, MR-103, został wykorzystany podczas innych misji, np. Cassini czy Dawn. W ubiegłym tygodniu Voyager po raz pierwszy od 37 lat odpalił wszystkie cztery silniki TCM i za pomocą trwających 10 milisekund impulsów ustawił się w odpowiedniej pozycji. Po 19 godzinach i 35 minutach sygnał o pomyślnym przeprowadzeniu opracji został odebrany przez antenę w Goldstone w Kalifornii, która jest częścią Deep Space Network. NASA planuje teraz całkowicie przełączyć Voyagera na silniki TCM. By tego dokonać, konieczne jest włączenie modułów ogrzewających, po jednym na każdy silnik. To zaś wymaga zasilania, którego nie ma zbyt dużo. Gdy zasilanie dla modułów zasilających się skończy, NASA ponownie przełączy Voyagera na silniki kontroli zachowania. Udane uruchomienie silników TCM skłoniło NASA do przetestowania tych silników na Voyagerze 2. To środek zapobiegawczy, gdyż silniki kontroli zachowania Voyagera 2 nie uległy jeszcze degradacji. Sonda trafi w przestrzeń międzygwiezdną w ciągu najbliższych kilku lat. « powrót do artykułu
  5. Proste narzędzie, które przypomina pediatryczne siatki centylowe, ma pomóc lekarzom w identyfikowaniu osób, które mogą zachorować na alzheimera albo inną postać demencji. QuoCo (od ang. cognitive quotient, czyli iloraz poznawczy) opisano na łamach Canadian Medical Association Journal. Jak wyjaśnia dr Robert Laforce Junior z Uniwersytetu Laval, pod uwagę bierze się wynik uzyskany przez pacjenta w MMSE (ang. Mini–Mental State Examination), krótkim narzędziu przesiewowym do oceny otępień, a także jego wiek i wykształcenie. "To daje lekarzowi podstawę do interwencji i pozwala leczyć starszych dorosłych plasujących się poza normą". By umieścić kogoś na krzywych poznawczych (CC od ang. Cognitive Curves), trzeba wyliczyć QueCo. W tym celu wynik z MMSE dzieli się przez wiek, a wynik mnoży przez tysiąc. Potrzebny jest też standaryzowany wiek (SA); od wieku metrykalnego odejmuje się liczbę lat nauki pomnożoną przez 1/2. Kanadyjczycy podkreślają, że by móc zastosować narzędzie, pacjent musi mieć co najmniej 65 lat i liczbę lat edukacji wyższą niż 14. Choroby demencyjne osiągnęły poziom pandemii. Wczesne wykrycie zaburzeń poznawczych pozostaje najlepszą strategią zarządzania chorobą przed wystąpieniem nieodwracalnych uszkodzeń mózgu. Lekarze rodzinni są kluczowym ogniwem, niestety brakuje im odpowiednich narzędzi. « powrót do artykułu
  6. Start satelity PW-Sat2, skonstruowanego przez studentów Politechniki Warszawskiej, pierwotnie planowany na koniec 2017 r, odbędzie się najwcześniej w połowie 2018 r. Na opóźnienie startu wpłynęły plany firmy SpaceX, której rakieta ma wynieść polskiego satelitę na orbitę. Satelita zbudowany w Studenckim Kole Astronautycznym PW będzie wyniesiony przez rakietę Falcon 9 firmy SpaceX na orbitę o wysokości ok. 575 km. Planowana data startu oscyluje teraz wokół połowy 2018 roku, a nawet jego trzeciego kwartału. Nie mamy na ten termin żadnego wpływu - poinformował PAP Dominik Roszkowski, wicekoordynator zespołu PW-Sat2. Kontrakt na wyniesienie satelity podpisały w październiku 2016 roku Politechnika Warszawska i organizująca start firma Innovative Space Logistics B.V. Początkowo termin wyniesienia satelity planowano na koniec 2017 r. Od tego czasu firma SpaceX miała różnego rodzaju problemy, a jedna z jej rakiet nawet wybuchła we wrześniu 2016 roku. Dodatkowo SpaceX planuje rozwój innych rakiet. Z tych powodów przesunięto już zaplanowane starty - wyjaśnił Roszkowski. Dla misji PW-Sat2 przesunięcie startu nie jest jednak specjalnym problemem. Praktycznie jesteśmy już gotowi do oddania satelity. Pozostały czas możemy poświęcić na dodatkowe testy. Z tego względu sytuacja jest dość korzystna - ocenił rozmówca PAP. Obecnie część zespołu przeprowadza testy żagla deorbitacyjnego satelity w niemieckiej Bremie, na wieży zwanej Drop Tower. To komora próżniowa, w której można zrzucać np. przyrządy badawcze i sprawdzać jak działają w stanie nieważkości. Chcemy zobaczyć jak nasz żagiel otwiera się w symulowanym stanie nieważkości w warunkach zbliżonych do kosmicznej próżni. Przeprowadzamy właśnie serię takich zrzutów z wysokości ok. 13 metrów. Spadek trwa nieco ponad sekundę. W tym czasie żagiel jest się w stanie otworzyć - relacjonuje Roszkowski. Druga część zespołu przeprowadza testy łączności z satelitą. To próba generalna łączności przeprowadzana na Ziemi, choć - jak przyznaje Roszkowski - w kosmosie nawiązanie takiej łączności będzie znacznie trudniejsze. PW-Sat2 jest już drugim satelitą zaprojektowanym przez członków Studenckiego Koła Astronautycznego PW. Jego zadaniem jest test innowacyjnej technologii deorbitacji. Sam satelita jest prostopadłościanem o wymiarach 10x10x22 cm. Systemem deorbitującym PW-Sat2 jest kwadratowy żagiel wykonany z wytrzymałej folii o powierzchni 4 m kw. zwinięty oraz umieszczony w cylindrze. Niemal dwa miesiące po wyniesieniu na orbitę żagiel zostanie odblokowany, a następnie wysunięty na bezpieczną odległość od satelity i otwarty. W ten sposób znacznie zwiększy się opór aerodynamiczny satelity, który przyspieszy obniżanie jego orbity. Według analiz przeprowadzonych przez studentów przy optymalnych warunkach takie rozwiązanie znacznie skróci czas deorbitacji satelity. Dzięki temu przyszłe satelity, po zakończeniu swojej misji, nie będą zmieniały się w sterty niebezpiecznych śmieci i zagrażały np. astronautom na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Na pokładzie PW-Sat2 umieszczone zostaną dwie kamery, które umożliwią studentom obserwację fragmentu powierzchni żagla deorbitacyjnego. Twórcy satelity zamierzają zarejestrować proces otwierania go, aby móc później dokładnie zweryfikować działanie zastosowanych mechanizmów i skuteczność rozwiązania. Ważnym elementem PW-Sat2 będzie też czujnik słoneczny, służący do zebrania informacji o pozycji i orientacji satelity w przestrzeni na podstawie kąta padania promieni słonecznych. Czujnik to rodzaj satelitarnego kompasu, który dostarczy informacji potrzebnych do prawidłowego ustawienia PW-Sat2. Jego odczyty zostaną porównane z komercyjnie dostępnym czujnikiem. Prace nad satelitą PW-Sat2 zespół złożony z ponad 30 studentów z różnych wydziałów Politechniki Warszawskiej rozpoczął w 2013 roku. Wcześniej - w lutym 2012 roku - na orbicie okołoziemskiej znalazł się pierwszy polski satelita PW-Sat, również zbudowany przez studentów Politechniki Warszawskiej. Aktywny kontakt z satelitą trwał około pół roku od momentu umieszczenia go na orbicie, po czym satelita przeszedł w stan całkowitej hibernacji. Wówczas zawiódł jeden z podsystemów, co przyczyniło się do trudności z odebraniem przez satelitę komendy otworzenia ogona deorbitacyjnego. Jak zapewniają twórcy następnego satelity, PW-Sat2 będzie gotów zmierzyć się z taką awarią i wykonać misję automatycznie, nawet w razie utraty łączności z satelitą. « powrót do artykułu
  7. Badanie obrazowe zespołu z Uniwersytetu Columbia pokazuje, w jaki sposób nasycone kwasy tłuszczowe uszkadzają komórki. By znaleźć odpowiedź na to pytanie, naukowcy opracowali metodę, która pozwala śledzić kwasy tłuszczowe po dostaniu się do komórek. W tym celu atomy wodoru zastępuje się deuterem (zabieg ten nie wpływa na właściwości fizykochemiczne kwasów ani na ich zachowanie). Dzięki temu wszystkie powstałe cząsteczki można obserwować za pomocą mikroskopii stymulowanego rozpraszania Ramana. Autorzy publikacji z pisma PNAS zauważyli, że gdy błona komórkowa jest budowana z nasyconych kwasów tłuszczowych, powstają stwardniałe łaty, w których cząsteczki są "zamrożone". W zdrowych warunkach błona jest elastyczna, a cząsteczki płynne. Amerykanie wyjaśniają, że sztywne, proste i długie łańcuchy nasyconych kwasów tłuszczowych utwardzają cząsteczki lipidów i oddzielają je od reszty błony komórkowej. Cząsteczki gromadzą się w ciasno upakowanych wyspach, które prawie się nie poruszają. Gdy do komórki dostaje się coraz więcej nasyconych kwasów tłuszczowych, wyspy się rozrastają, a błona staje się coraz mniej elastyczna, co skutkuje stopniowym uszkadzaniem komórki. Przez długi czas uważaliśmy, że błona komórkowa jest płynna, dzięki czemu zakotwiczone w niej białka mogą zmieniać kształt i reagować. Przedtem w żywych komórkach ssaczych właściwie nie widywało się błon przypominających ciała stałe. To, co ujrzeliśmy, było inne i zaskakujące - opowiada prof. Wei Min. Min dodaje, że cząsteczki lipidów powstałych z nienasyconych kwasów tłuszczowych mają w łańcuchach skręt, który nie pozwala na tak ścisłe układanie wzdłuż siebie jak w przypadku kwasów nasyconych. W takiej sytuacji nadal możliwe jest swobodne poruszanie. Na szczęście odkryliśmy, że dodanie nienasyconych kwasów tłuszczowych może rozbić wyspy utworzone w błonie przez kwasy nasycone - podsumowuje Yihui Shen. « powrót do artykułu
  8. Zanik kości żuchwy/szczęki w wyniku choroby przyzębia poprzedza początek reumatoidalnej choroby stawów (RZS). Naukowcy z Uniwersytetu w Umeå wskazali na związek przyczynowy między chorobą przyzębia i podwyższonym poziomem wywołującego resorpcję kości białka RANKL we krwi. Zanik kości żuchwy/szczęki jest wynikiem stanu zapalnego i cechuje zarówno choroby przyzębia, jak i reumatoidalne zapalenie stawów. Mimo różnic w zakresie tego, co wywołuje stan zapalny, od jakiegoś wiadomo, że istnieje korelacja między tymi dwiema chorobami. Osoby z reumatoidalnym zapaleniem stawów mają np. większe problemy z utratą zębów niż ludzie ze zdrowymi stawami. Poza tym stwierdzono, że terapie nakierowane na choroby przyzębia przynoszą ulgę także pacjentom z RZS. Dotąd nie wykazano jednak, że między tymi 2 jednostkami chorobowym istnieje związek przyczynowo-skutkowy - opowiada Pernilla Lundberg. Lundberg i Solbritt Rantapää-Dahlqvist postanowiły więc przeanalizować częstość zaników kostnych w stomatologicznych rtg. pacjentów z RZS. Prześwietlenia wykonano przed wystąpieniem objawów reumatoidalnego zapalenia stawów. Porównano je ze zdjęciami zdrowych osób. Rtg. pozyskano od stomatologów. Wszyscy biorący udział w badaniu wielokrotnie oddawali krew w ramach Medical Biobank Northern Sweden Health and Disease Study. U osób, u których później wystąpiło RZS, lepiej było widać symptomy zaniku kości, a zanik zachodzący z czasem był większy. W grupie, która ostatecznie zachorowała na RZS, najsilniejszy zanik kości odnotowano u ludzi z podwyższonym poziomem RANKL we krwi. O ile nam wiadomo, dotąd nikt nie wykazał, że osoby, które zapadną na RZS, przed wystąpieniem objawów reumatoidalnego zapalenia stawów mają większy zanik kości żuchwy/szczęki. Nasze wyniki wskazują na związek przyczynowo-skutkowy między chorobą przyzębia a RZS. By to udowodnić ponad wszelką wątpliwość, konieczne są jednak testy kliniczne i badania nad mechanizmami leżącymi u podłoża zaobserwowanego zjawiska - podsumowuje Rantapää-Dahlqvist. « powrót do artykułu
  9. Użytkownicy Windows są atakowani przez szkodliwy kod, który najpierw wyświetla fałszywy tzw. Niebieski Ekran Śmierci (BSOD), a później pokazuje instrukcję, jak poradzić sobie z problemem. Wszystko zaś po to, by przekonać użytkowników do zakupu Windows Defender Essentials, nieistniejącej w rzeczywistości wersji Windows Defendera. Oprogramowanie rzekomo rozwiązujące problemy kosztuje 25 dolarów, a zapłacić może za nie za pośrednictwem Paypala. Firma Malwaerbytes, która wykryła zagrożenie, znalazła szkodliwy kod w zarażonych plikach instalacyjnych innego oprogramowania. Po uruchomieniu robak pobiera pliki odpowiedzialne za wyświetlenie BSOD-a oraz poradnika. Wykonuje też zrzut ekranowy i wysyła go na zdalny adres IP. Obecnie nie wiadomo, po co to robi. Następnie jeden z plików blokuje różne skróty klawiaturowe, co np. uniemożliwia zamkniecie okna kombinacją klawiszy ALT + F4. Po przeprowadzeniu rzekomej analizy problemu, szkodliwy kod proponuje zakup Windows Defender Essential. Osoby, które zapłacą, odzyskują dostęp do komputera. Są przekierowywane do witryny, która zawiera napis „thankuhitechnovation”. Szkodliwe oprogramowanie rozpoznaje ten tekst i wyłącza się. Możliwe jest jednak odzyskanie dostępu do komputera bez płacenia. Eksperci z Malwarebytes odkryli, że szkodliwy kod jest wyposażony we własny skrót klawiaturowy. Po wciśnięciu CTRL+O otwiera się okno, w które możemy wpisać adres http://hitechnovation.com/thankyou.txt. Przechodzimy wówczas do witryny, która wyłącza szkodliwy kod. Następnie, postępując zgodnie z opublikowaną w sieci instrukcją, powinniśmy usunąć pliki szkodliwego programu. « powrót do artykułu
  10. Udziały Windows 7 w rynku komputerów z Windows spadły poniżej 50 proc. To dobra wiadomość dla Microsoftu, któremu zależy, by użytkownicy jak najszybciej przesiedli się na system Windows 10. Co więcej, listopadowy spadek udziałów Windows 7 był największy od debiutu tego sytemu w 2009 roku. Szczyt popularności OS-u przypadł na połowę 2015 roku. Od tamtej pory jego rynkowe udziały zmniejszają się, a w bieżącym miesiącu Windows 7 stracił 3,5 proc. użytkowników. Obecnie system ten jest używany na 43,1% pecetów. Jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie komputery z systemem z Redmond, to udział Windows 7 wynosi obecnie 48,8%. Różnica wynika z faktu, że system Microsoftu jest używany obecnie na 88,4% pecetów. Do kategorii tej należą zarówno komputery stacjonarne jak i notebooki. Pozostałe 11,6% rynku należy do systemów macOS oraz Linux. Duże spadki udziałów niekoniecznie muszą wynikać z masowego odchodzenia użytkowników od danego systemu. Jak zauważa firma analityczna Net Applications, na której danych się opieramy, poważny problem stanowią boty, symulujące działalność ludzi w internecie. Są one najczęściej instalowane przez cyberprzestępców. Boty mogą znacząco zafałszować dane. Byliśmy świadkami sytuacji, w których ruch z dużych krajów był wyłącznie ruchem generowanym przez boty. Aktywność botów może zafałszować obraz całości. Tym razem jednak, jak zapewnia Net Applications, duży spadek udziałów Windows 7 jest spowodowany odchodzeniem użytkowników od tego systemu. Firma dokonała bowiem korekty danych o działalność botów i skorygowała też starsze statystyki. Po ich „oczyszczeniu” z ruchu botów nadal widać spory spadek popularności leciwego OS-u Microsoftu. Najnowsze dane wskazują, że popularność Windows 7 spada szybciej niż miało to miejsce w przypadku Windows X. Na 25 miesięcy przed końcem wsparcia dla Windows XP system ten miał 50,7% udziałów w rynku Windows, czyli niemal o 2 punkty procentowe więcej niż ma obecnie Windows 7. To dobra wiadomość dla Microsoftu. Zła jest taka, że tempo przechodzenia na Windows 10 jest znacznie wolniejsze niż działo się to w przypadku Windows 7. W tym samym czasie od premiery, w jakim Windows 10 jest obecnie, system Windows 7 był używany przez 41,5% użytkowników systemu Windows. Tymczasem Windows 10 zdobył dotychczas 36,2% tego rynku, nie jest więc, jak usiłował przekonywać Microsoft, najszybciej zdobywającym popularność systemem z Redmond. Jak informuje Net Applications obecnie do systemu Windows XP należy 6,5 proc. rynku komputerów z Windows, co oznacza zmniejszenie udziałów. Z kolei udziały Windows Vista pozostały na stabilnym poziomie okolic błędu statystycznego 0,5%, a Windows 8 i 8.1 z jakichś powodów zwiększyły swoje udziały do 8,1%. « powrót do artykułu
  11. Antybiotyki mogą zmniejszać zdolność komórek odpornościowych do zabijania bakterii. Co więcej, zmiany zachodzące w środowisku chemicznym chronią patogeny. Antybiotyki wchodzą w nieoczekiwane interakcje z komórkami, a zwłaszcza z komórkami odpornościowymi - podkreśla dr Jason Yang z Broad Institute. Wcześniej naukowcy z laboratorium prof. Jamesa Collinsa (Broad Institute, MIT) wykazali, że kilka rodzajów antybiotyków uszkadza mitochondria myszy i ludzkich komórek nabłonka i że na wrażliwość bakterii na antybiotyki wpływają metabolity. Mając to na uwadze, Yang i inni podejrzewali, że antybiotyki zmieniają mikrośrodowisko zakażenia w taki sposób, że wpływa to na komórki odpornościowe. By się upewnić, naukowcy podawali myszom zakażonym pałeczkami okrężnicy (Escherichia coli) cyprofloksacynę (antybiotyk podawano z wodą w stężeniach stanowiących odpowiednik dawek zażywanych przez ludzi). Okazało się, że antybiotyk wywoływał układowe zmiany metabolitów. Nie działo się tak jednak za pośrednictwem mikrobiomu, ale w wyniku bezpośrednich oddziaływań na tkanki. Metabolity uwalniane przez mysie komórki sprawiały, że E. coli stawały się bardziej oporne na cyprofloksacynę. Ekspozycja na antybiotyk upośledzała także funkcje immunologiczne: dochodziło do upośledzenia aktywności oddechowej komórek odpornościowych. Koniec końców makrofagi potraktowane cyprofloksacyną gorzej sobie radziły z fagocytozą pałeczek okrężnicy. Generalnie zakłada się, że antybiotyki wpływają na komórki bakteryjne, stało się jednak jasne, że wyzwalają one także pewne reakcje w komórkach ssaków. [W pewnym sensie] leki powodują zmiany, które przynoszą efekt odwrotny do zamierzonego: zmniejszają podatność bakterii na antybiotyki i zdolność komórek odpornościowych do prawidłowego funkcjonowania - opowiada Collins. Wyniki uzyskane przez autorów publikacji z Cell Host & Microbe pokazują potencjał antybiotyków w zakresie modulowania układu odpornościowego i demonstrują wagę mikrośrodowiska metabolicznego dla zwalczenia infekcji. Naukowców czeka teraz dużo pracy. Muszą przeprowadzić kolejne badania na zwierzętach (w różnych warunkach i z wieloma antybiotykami) i ustalić stężenia metabolitów u ludzi przechodzących leczenie. « powrót do artykułu
  12. Bibliści z University of Texas odkryli w zbiorach Oxford University kopię oryginału niekanonicznego greckiego tekstu opisującego tajne nauki, jakich Jezus udzielał swojemu krewniakowi Jakubowi Sprawiedliwemu. Dokument znaleziono w Nag Hammadi Library. To zbiór 13 koptyjskich kodeksów znalezionych w Egipcie przed 70 laty. Jedynie niewielka część z nich została zapisana w grece, języku, w którym spisywano oryginały. To znaczące odkrycie, gdyż pokazuje, że chrześcijanie czytali i studiowali niekanoniczne teksty na długo po tym, gdy zostały one potępione przez przywódców Kościoła, mówi jeden z odkrywców profesor Geoffrey Smith. W odnalezionym fragmencie opisano, jak Jezus opowiadał Jakubowi o przyszłych wydarzeniach, w tym o śmierci Jakuba. Naukowcy z Teksasu zwracają uwagę, że w większości tekstu skryba użył kropek oddzielających poszczególne sylaby. Zwykle tak nie robiono, chyba, że teks miał służyć celom edukacyjnym, dlatego Smith i drugi z odkrywców Brent Landau uważają, iż apokryf był przedmiotem studiów. Powiedzieć, że byliśmy podekscytowani to mało. Nigdy nie podejrzewaliśmy, że do naszych czasów przetrwały greckie fragmenty Pierwszej Apokalipsy Jakuba. Ale oto one są, leżą przed nami, stwierdził Geoffrey Smith. Datowany na V lub VI wiek zabytek jest jednym z niewielu wczesnochrześcijańskich tekstów zapisanych w grece. Tekst uzupełnia biblijne świadectwa dotyczące życia Jezusa i jego nauczania. Opisuje on rozmowy, jakie ponoć toczyli ze sobą Jezus i Jakub. Dzięki nim po śmierci Jezusa Jakub mógł zostać dobrym nauczycielem. Apokalipsa Jakuba jest apokryfem, czyli tekstem, który nie jest uważany za natchniony i jako taki nie mieści się kanonie biblijnym. Najstarszą listę kanonu Nowego Testamentu stworzył Atanazy Wielki, biskup Aleksandrii w latach 328-373. Pisywał on listy na Wielkanoc, które odczytywano w kościołach w Egipcie. W XXXIX Liście Świątecznym z roku 367 czytamy: Ponieważ heretycy cytują apokryfy, które to zło było rozpowszechnione już wtedy, kiedy św. Łukasz napisał ewangelię, dlatego też uznałem za słuszne aby wykazać wyraźnie które księgi przyjęliśmy przez tradycję jako kanoniczne, o których wierzymy, iż pochodzą od Boga. Stary Testament zawiera bowiem razem dwadzieścia dwie księgi: Rodzaju, Wyjścia, Kapłańską, Liczb, Powtórzonego Prawa. Następnie Księgę Jozuego, Sędziów i Rut, cztery księgi Królewskie liczone jako dwie. Następnie dwie Księgi Kronik liczone jako jedna. Następnie Pierwsza i Druga Ezdrasza [tj. Ezdrasza i Nehemiasza]. Następnie Psalmy, Księga Przypowieści, Kaznodziei i Pieśń nad pieśniami. Po nich Księga Joba, Dwunastu Proroków, liczonych jako jedna księga. Następnie Księga Izajasza, Jeremiasza razem z listem Barucha, Lamentacje, Ezechiela i Daniela. Te stanowią Stary Testament. Nie jest rzeczą uciążliwą mówić o księgach Nowego Testamentu. Są to cztery Ewangelie: według Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Po nich Dzieje Apostolskie i siedem Listów (zwanych powszechnymi), mianowicie jeden Jakuba, dwa Piotra; trzy Jana; po nich jeden Judy. Ponadto jest czternaście Listów Pawła, pisanych w takim porządku. Pierwszy do Rzymian, następnie dwa do Koryntian; po nich do Galacjan; następnie do Efezjan; następnie do Filipian; następnie do Kolosan; po nich dwa do Tessaloniczan, oraz ten do Hebrajczyków; i znowu dwa do Tymoteusza; jeden do Tytusa; i na koniec do Filemona. A poza tym Objawienie Jana. Te są fontannami zbawienia, aby każdy, kto pragnie, mógł się nasycić elokwencją, jaka w nich jest. Jedynie w nich (en toutois monois) zawarta jest doktryna pobożności. Nich nikt nic do nich nie dodaje ani od nich odejmuje. To właśnie odnośnie nich zawstydził Pan saduceuszy, mówiąc: ‘Błądzicie, nie znając Pisma’, oraz zganił Żydów, mówiąc: ‘Badajcie Pismo, gdyż ono świadczy o Mnie". Lecz dla większej dokładności dodaję także to, pisząc z konieczności, iż istnieją pewne inne księgi nie podane w kanonie, lecz ustalone przez Ojców do czytania przez tych, którzy dopiero co przyłączyli się do nas i chcieliby być pouczeni w słowie pobożności: Księga Mądrości Salomona, Mądrości Syracha, Estery, Judyty, Tobiasza, Nauka Apostołów (Didache) oraz Pasterz. Lecz te poprzednie, bracia moi, zawarte są w kanonie, te ostatnie są tylko do czytania; ani też nie ma w żadnym miejscu wzmianki o apokryfach. Są one wymysłem heretyków, którzy piszą je wtedy, kiedy chcą, okazując im swe uznanie i przypisując im jakąś datę, aby wykorzystując je jako starożytne pisma, mieć okazję zwieść prostaczków. Niech żaden apokryf heretycki nie będzie czytany wśród was. (Fragment z XXXIX Listu Świątecznego Atanazjusza. Przekład z Nicene and Post-Nicene Fathers, Vol. IV (seria 2, s. 551 - 552. Przekład: J. Sałacki) Ostateczny kanon biblijny został przyjęty przez Kościół rzymskokatolicki na soborze w Trydencie 8 kwietnia 1546 roku. « powrót do artykułu
  13. W zeszłym roku prof. Susanne Åkesson z Uniwersytetu w Lund dostała Ig Nobla za swoje badania z 2010 r., w których wykazała, że ciemno umaszczone konie są częściej gryzione przez bąki (Tabanidae). Niezrażona, kontynuowała jednak eksperymenty i wykazała, w jaki sposób samice tych owadów są w stanie znaleźć ciemne zwierzęta na równie ciemnym tle. Sierść ciemno umaszczonych koni czy krów odbija spolaryzowane światło, na które bąki są wrażliwe i do którego lgną. Jasne zwierzęta są chronione przed ugryzieniami, bo ich pokrywa włosowa odbija niespolaryzowane światło. W ramach nowego studium szwedzko-węgierski zespół wykazał, że bąki potrafią zidentyfikować ciemne zwierzęta wśród innych ciemnych plam w swoim polu widzenia, bo skierowane w tym samym kierunku liczne włosy odbijają więcej spolaryzowanego światła (liście są często bardziej matowe i mniej błyszczące od gładkiej sierści). Ponieważ roślinność nie odbija spolaryzowanego światła w takim samym stopniu, co ciemne futro, samice bąków z łatwością postrzegają swoje ofiary. Podczas eksperymentów naukowcy ustawiali model krowy na tle różnych rodzajów roślinności. Zmieniali też warunki oświetleniowe. Mierzyli ilość spolaryzowanego światła, odbijanego przez model i rośliny. Okazało się, że gdy słońce świeciło na ciemno umaszczoną (czarną lub ciemnobrązową) krowę, dawało to wysoce spolaryzowane światło. Podobne wyniki uzyskano, prowadząc pomiary na żywej czarnej krowie, która stała w słońcu albo w cieniu. Dla samicy bąka idealna wydaje się więc strategia polegająca na wynajdowaniu oświetlonych słońcem ciemnych plam, które odbijają dużo spolaryzowanego światła. Daje to duże szanse, że w odróżnieniu od innych ciemnych plam w środowisku, jest to ciepłokrwiste zwierzę. « powrót do artykułu
  14. Osoby z zespołem stresu pourazowego (ang. post-traumatic stress disorder, PTSD) inaczej reagują na pewne dźwięki. Naukowcy mają nadzieję, że odkrycie nowego markera neurobiologicznego wspomoże diagnostykę. PTSD występuje po traumatycznym zdarzeniu, np. katastrofach naturalnych czy ataku terrorystycznym. Rozwija się u 1 na 10 osób; najczęściej bezpośrednio po zdarzeniu, ale zdarza się, że znacznie później, nawet po latach. Zespół z Uniwersytetów w Birmingham i Amsterdamie badał za pomocą EEG grupę 13 mężczyzn z PTSD. Później wyniki porównywano z grupą w podobnym wieku i z podobnym wykształceniem, która doświadczyła urazu, ale nie rozwinęła PTSD. Wiemy, że objawem PTSD może być nadwrażliwość zmysłowa. W ramach studium testowaliśmy [więc] reakcję mózgu na prostą zmianę w zakresie bodźców słuchowych - wyjaśnia dr Ali Mazaheri z Uniwersytetu w Birmingham. Podczas oglądania niemego filmu badanym prezentowano w regularnych odstępach czyste dźwięki o częstotliwości 1000 Hz (trwały one 200 ms); 11% dźwięków różniło się jednak zarówno pod względem częstotliwości (1200 Hz), jak i czasu trwania (50 ms). Okazało się, że osoby z PTSD wykazywały zwiększoną reakcję na dźwięki będące odstępstwem od normy, co sugeruje, że mózg nadmiernie przetwarza każdą zmianę w środowisku. Naukowcy zaobserwowali, że w porównaniu do grupy kontrolnej, pod wpływem zmienionego dźwięku u pacjentów z PTSD występowały większa fala niezgodności (ang. mismach negativity, MMN) i wzrost mocy theta (5-7 Hz), a także zahamowanie fal alfa o częstotliwości 13-15 Hz. [...] Im silniejsza była ta reakcja, tym gorzej dana osoba wypadała w testach pamięciowych [supresja fal alfa korelowała z pogorszeniem przestrzennej pamięci roboczej]. Jeśli wyniki uda się powtórzyć, marker będzie można wykorzystać do oceny, czy terapia przynosi efekty. Przyda się on także zapewne w diagnostyce. Zespół rozpoczął już badania, które zweryfikują marker. Naukowcy planują też testy kliniczne, które pomogą ocenić różne metody terapii. « powrót do artykułu
  15. Korea Północna przeprowadziła ostatnio test międzykontynentalnego pocisku balistycznego Hwasong-15, który prawdopodobnie jest w stanie dosięgnąć dowolnego miejsca na terenie USA. Koreańczycy poinformowali, że rakieta wzniosła się na wysokość ponad 4400 kilometrów, przebywała w powietrzu przez 54 minuty i przebyła odległość 960 kilometrów. Na podstawie tych danych eksperci stwierdzili, że jej teoretyczny zasięg wynosi 13 000 kilometrów. Odległość pomiędzy Pjongjangiem a Waszyngtonem wynosi około 10 000 km. Specjaliści twierdzą, że Hwasong-15 może prawdopodobnie osiągnąć maksymalny zasięg z małą głowicą nuklearną, ale jeśli zostanie w duży ładunek, to i tak w jej zasięgu znajdzie się znaczna część USA. Inną wskazówką na temat obecnych możliwości militarnych Korei Północnej jest fakt, iż rakieta została wystrzelona z ruchomej platformy startowej. Jako, że rakieta jest ciężka, wymaga potężnego pojazdu, z którego startuje. Ruchy takiego pojazdu są ograniczone do dróg o utwardzonej powierzchni, a tych Korea Północna ma zaledwie 724 kilometry, z czego nie wszystkie wytrzymają nacisk ciężkiego pojazdu. Mimo to setki kilometrów dróg oraz możliwość przechowywania rakiety w tajnym tunelu oznaczają, że może być ona wystrzelona z wielu różnych lokalizacji, co utrudnia ewentualne powstrzymanie jej startu. Zdaniem ekspertów Hwasong-15 to odpowiednik amerykańskiej SM-68B Titan II z lat 60. ubiegłego wieku. Wydaje się, że koreańska rakieta korzysta z paliwa płynnego, jej pierwszy stopień zawiera dwa silniki, ma duży drugi stopień. Wiele wskazuje na to, że – pomimo sankcji – Korea Północna wykorzystała zagraniczne technologie do budowy rakiety oraz przewożącego ją pojazdu. Wykorzystanie technologii podwójnego przeznaczenia jest szczególnie widoczne w przypadku platformy startowej. Pojazd przenoszący Hwasong-15 jest niezwykle podobny do tego, z którego startowała rakieta Hwasong-14, a ten pojazd został najprawdopodobniej zbudowany na platformie chińskiej ciężarówki do przewożenia drzewa. Jeśli Korea Północna zdecydowałaby się zaatakować USA, a rakiety nie udałoby się zniszczyć na lądzie, Amerykanie do obrony mogą użyć systemu Aegis. System Standard SM-3 IB jest jedynym amerykańskim systemem obronnym na Zachodnim Pacyfiku zdolnym do przechwytywania rakiet w locie. Jego zasięg wynosi 700 km i jest on zdolny do przechwycenia celu poza atmosferą. Jego rozszerzeniem jest SM-3 Block IIA o zasięgu 2500 km. System ten jest jednak dopiero montowany na okrętach US Navy, a do służby będzie gotowy dopiero w przyszłym roku. Rakiety SM-3 przechwytują lecący cel uderzając w niego. Skuteczność wersji Block IIA wynosi 66%, co i tak czyni ją najlepszym amerykańskim systemem przechwytującym pociski balistyczne. Amerykanie dysponują też trzema innymi systemami. Jeden z nich to GMD (Ground-based Midcourse Defense Interceptor), który w maju przeszedł pierwszy pomyślny test niszczenia celu klasy rakiety międzykontynentalnej. Systemy takie są właśnie montowane na Alasce i w Kalifornii. Bardziej znane są systemy THAAD (Terminal High Altitude Air Defense System) oraz PAC3 (Patriot Advanced Capability 3), rozmieszczone w Korei Południowej, Japonii i na wyspie Guam. Jednak GMD i Aegis mają nad nimi bardzo ważną przewagę. Są bowiem w stanie niszczyć pociski międzykontynentalne poza atmosferą ziemską, dzięki czemu można uniknąć ewentualnej eksplozji głowicy nuklearnej w atmosferze naszej planety oraz uniknąć deszczu radioaktywnych pozostałości, które mogłyby opaść na bardzo duży obszar naszej planety. W najbliższej przyszłości cały ciężar obrony wzięłyby na siebie prawdopodobnie systemy Aegis, jednak z pewnością zostaną one jak najszybciej zastąpione przez GMD. System Aegis jest bowiem najbardziej skuteczny przeciwko rakietom, które jeszcze nie osiągnęły pełnej wysokości i prędkości, dlatego też powinien przechwytywać je wkrótce po starcie. To zaś oznaczałoby konieczność umieszczenia okrętów niebezpiecznie blisko wybrzeży Korei Północnej. « powrót do artykułu
  16. Pierwsze badania, w których policzono neurony kory mózgowej różnych mięsożerców, w tym psów i kotów wykazały, że psy mają znacząco więcej neuronów. Podczas naszych badań chcieliśmy porównać różne gatunki mięsożerców, by sprawdzić, jak liczba neuronów ma się do rozmiaru mózgu. Badaliśmy m.in. koty, psy, lwy i niedźwiedzie brunatne, mówi profesor Suzana Herculano-Houzel. Suzana Herculano-Houzel to autorka opracowanej przez kilku laty nowatorskiej metody liczenia komórek mózgu, frakcjonacji izotropowej. To dzięki niej niej wiemy, że wbrew temu, co nauka twierdziła przez dziesięciolecia, w ludzkim mózgu znajduje się nie 100 a 86 miliardów neuronów, z czego w korze mózgowej jest 16 (a nie 23) miliardów. Badacze stwierdzili, że psy mają około 530 milionów neuronów w korze mózgowej, a koty około 250 milionów. Uważam, że liczba neuronów, szczególnie w korze mózgowej, świadczy o bogactwie umysłowym oraz zdolności przewidywania przyszłych zdarzeń na podstawie doświadczeń z przeszłości, mówi Herculano-Houzel. Jestem miłośniczką psów, a dla mnie wyniki naszych badań oznaczają, że psy posiadają zdolności biologiczne do robienia bardziej złożonych rzeczy oraz mają bardziej elastyczne mózgi niż koty. Uzyskaliśmy też argumenty biologiczne, które mogą zostać użyte przez ludzi, którzy spierają się, czy mądrzejsze są psy, czy koty, dodaje uczona. W grupie badaczy pracujących pod kierunkiem Herculano-Houzel znajdowali się naukowcy z brazylijskiego Universidade Federal do Rio de Janeiro, amerykańskiego University of California, południowoafrykańskiego University of the Witwatersrand oraz saudyjsiego King Saud University. Naukowcy wybrali do badań mięsożerców ze względu na ich duże mózgi, zróżnicowanie oraz fakt, iż znajdują się wśród nich zaróno gatunki dzikie jak i udomowione. Analizie poddano mózgi fretek, mangust, szopów-praczy, kotów, psów, hien, lwów i niedźwiedzi brunatnych. Naukowcy postawili na początku badan hipotezę, że mózgi mięsożerców będą miały więcej neuronów, niż mózgi ich roślinożernych ofiar. Miało tak być, gdyż polowanie jest czynnością wymagającą większego zaangażowania czynności poznawczych niż stosowana przez roślinożerców podstawowa strategia obronna łączenia się w stada. Hipoteza te nie znalazła jednak potwierdzenia. Okazało się, że w przypadku zwierząt o małych i średnich mózgach stosunek liczby neuronów do wielkości mózgu był podobny u mięsożerców i roślinożerców, co sugeruje, że z ewolucyjnego punktu widzenia polowanie i uchronienie się przed zostaniem pożartym są równie wymagającymi zadaniami. Z kolei w przypadku wielkich mięsożerców stosunek wielkości mózgu do liczby neuronów jest niższy niż u mniejszych mięsożerców. Naukowcy stwierdzili na przykład, że w mózgu golden retrivera jest więcej neuronów niż w mózgu hieny, lwa czy niedźwiedzia, mimo, iż mają one mózgi nawet trzykrotnie większe od psa. Skrajnym przypadkiem jest tu niedźwiedź brunatny, który ma tyle samo neuronów co kot, chociaż jego mózg jest 10-krotnie większy. Jedzenie mięsa to problem związany z budżetem energetycznym. Jasnym jest, że mięsożercy muszą dobrze wyważyć, ile ich mózg i ciało wytrzymają, mówi Herculano-Houzel. Polowanie wymaga zużycia olbrzymiej ilości energii, szczególnie u dużych mięsożerców. A zwierzęta nigdy nie wiedzą, kiedy znowu uda im się coś upolować. To wyjaśnia, dlaczego wielcy mięsożercy, jak na przykład lwy, większość czasu odpoczywają i śpią. Mózg jest tym organem, który potrzebuje najwięcej energii, a jego wymagania są proporcjonalne do liczby neuronów. Wymaga on też ciągłych dostaw energii. Rozwój mózgu wielkich mięsożerców jest więc ograniczony przez ilość i jakość mięsa, jakie mogą zdobyć i zjeść. Badania wykazały również, że nieprawdziwe jest przekonanie, jakoby mózgi zwierząt udomowionych były mniejsze od zwierząt dzikich. Stosunek wielkości mózgu do wagi fretek, kotów i psów nie był znacząco różny od tych samych wartości u szopów, mangust, lwów, hien i niedźwiedzi. Wśród wymienionych gatunków wyraźnie odróżniał się szop pracz. Ma on mózg wielkości kociego mózgu, ale liczbą neuronów dorównuje psom. Szopy pracze nie są typowymi mięsożercami. Mają dość mały mózg, ale tak dużo neuronów, że takiego upakowania można spodziewać się u naczelnych... a te mają bardzo dużo neuronów. « powrót do artykułu
  17. Na Akdeniz University studenci mogą wziąć udział w kursie "Ufologia i egzopolityka". Ma on przygotować na spotkanie z przybyszami spoza Ziemi. Jeden z wykładowców, Erhan Kolbaşi, uważa, że obcy odwiedzali nas już wielokrotnie. W skład kursu wchodzą m.in. praktyczne przygotowania oraz dyplomacja pozaziemska. Jak Kolbaşi powiedział w wywiadzie udzielonym Agencji Informacyjnej Dogan, studenci dowiedzą się także o domniemanych próbach zatuszowania aktywności kosmitów na Ziemi przez rząd. Kolbaşi, zastępca dyrektora Sirius UFO Space Sciences Research Center, przekonuje, że światłowody, mikrochipy czy noktowizory zawdzięczamy informacjom zebranym na miejscach wypadków UFO. Ufolog spodziewa się, że do kontaktu między cywilizacjami dojdzie w ciągu 10-15 lat. To będzie największa zmiana w historii świata. « powrót do artykułu
  18. W mózgach młodych ludzi uzależnionych od smartfonów czy Internetu występuje nierównowaga chemiczna (neuroprzekaźnikowa), które prowadzi do depresji i lęku. Hyung Suk Seo, profesor neuroradiologii z Uniwersytetu Koreańskiego w Seulu, posłużył się spektroskopią rezonansu magnetycznego (MRS). W badaniu wzięło udział 19 młodych osób, w tym 10 dziewcząt (średnia wieku wynosiła 15,5 r.). Koreańczycy uwzględnili też równoliczną grupę kontrolną. Dwanaście uzależnionych osób przeszło 9-tygodniową terapię poznawczo-behawioralną (zmodyfikowaną wersję dla uzależnionych od gier). Do oceny stopnia uzależnienia naukowcy wykorzystali standaryzowane testy. Im wyższy wynik, tym silniejsze uzależnienie - podkreśla Seo, dodając, że dla uzależnionych nastolatków charakterystyczna była wyższa punktacja w skalach depresji, lęku, bezsenności oraz impulsywności. W grupie uzależnionych MRS wykonano 2-krotnie: przed i po terapii behawioralnej. Grupę kontrolną zbadano tylko raz. Koreańczycy chcieli w ten sposób ocenić poziom kwasu γ-aminomasłowego (GABA), głównego neuroprzekaźnika o działaniu hamującym, oraz pobudzającego kompleksu glutaminian/glutamina (ang. glutamate-glutamine complex, Glx). Wcześniejsze badania wykazały, że GABA bierze udział w kontroli wzrokowej i motorycznej, a także w regulacji różnych funkcji mózgowych, m.in. lęku. Wyniki spektroskopii rezonansu magnetycznego pokazały, że w porównaniu do grupy kontrolnej, przed terapią w korze przedniego zakrętu obręczy (ang. anterior cingulate cortex, ACC) uzależnionych występował podwyższony stosunek GABA do Glx. Nadmiar GABA może zaś prowadzić do różnych efektów ubocznych, w tym do senności czy lęku. Choć potrzeba więcej badań, by ocenić kliniczne znaczenie wyników Koreańczyków, Seo podejrzewa, że podwyższony poziom GABA skutkuje zaburzeniami integracji i regulacji przetwarzania w sieciach poznawczych i emocjonalnych. Warto zaznaczyć, że pod wpływem terapii poznawczo-behawioralnej stosunek GABA:Glx znacząco spadał lub wracał do normy. « powrót do artykułu
  19. Duże, przeprowadzone w wielu ośrodkach testy wykazały, że syntetyczny tetrahydrokannabinol, dronabinol, jest skuteczną i bezpieczną metodą leczenia obturacyjnego bezdechu sennego (ang. obstructive sleep apnea, OSA). Obecnie nie ma leku na OSA. Najczęściej stosuje się maski CPAP, które dzięki ciągłemu nadciśnieniu wytwarzanemu przez pompę utrzymują drogi oddechowe otwarte. Pacjentom trudno się do niej przyzwyczaić, dlatego często przestają ją wykorzystywać albo ograniczają się średnio do 4 godzin na noc. W najlepszym razie uzyskują więc 50% poprawę. [...] Zażywając tabletkę, pacjenci byliby zaś chronieni przez całą noc - wyjaśnia prof. David Carley. Obturacyjny bezdech senny to groźna przypadłość, która podwyższa ryzyko chorób serca czy cukrzycy. Naukowcy z Uniwersytetu Illinois w Chicago i Szkoły Medycznej Northwestern University przeprowadzili II fazę testów klinicznych z dronabinolem, substancją zaaprobowaną przez Agencję Żywności i Leków już ćwierć wieku temu (miała ona łagodzić mdłości i wymioty u pacjentów po chemioterapii). Były to największe i najdłuższe badanie z losowaniem do grup nad lekiem na OSA. Terapia farmakologiczna odzwierciedla fakt, że OSA nie jest zwykłym problemem fizycznym i może być powodowany przez wiele czynników, w tym przez złą regulację mięśni górnych dróg oddechowych przez mózg - wyjaśnia dr Phyllis Zee. Maska CPAP radzi sobie z problemem fizycznym, nie z przyczyną. Lek obiera zaś na cel mózg oraz nerwy, które regulują mięśnie górnych dróg oddechowych. Oddziałuje też na neuroprzekaźniki komunikujące się z mięśniami. Lepsze zrozumienie tych zjawisk pozwoli nam opracować skuteczniejsze i bardziej spersonalizowane leki na OSA. Carley wpadł na pomysł, że dronabinol może się sprawdzić w leczeniu obturacyjnego bezdechu sennego, już ponad 15 lat temu. Stosunkowo szybko przetestował go na modelu zwierzęcym, a wyniki badań ukazały się w 2002 r. w piśmie Sleep. Studium na ludziach rozpoczęło się w 2007 r. Zachęcające wyniki pilotażowego badania doprowadziły do wieloośrodkowych testów klinicznych. Ostatnio grupę 73 dorosłych pacjentów z umiarkowanym bądź ciężkim bezdechem sennym podzielono na 3 grupy. Jednej podawano niską dawkę dronabinolu, drugiej wyższą, a trzeciej placebo. Ochotnicy przez 6 tygodni zażywali tabletkę przed pójściem spać. Okazało się, że w porównaniu do grupy placebo, terapia wyższą dawką (10 mg) wiązała się z mniejszą częstotliwością bezdechów i spłycenia oddechu, obniżoną subiektywną sennością i większym ogólnym zadowoleniem z terapii. Jak podkreślają Amerykanie, wyższa dawka dronabinolu była w ok. 33% tak samo skuteczna jak całonocne korzystanie z CPAP (całonocne spanie w masce jest jednak skrajnie rzadkie). Odnosząc się do tego, czy analogiczne efekty można osiągnąć, paląc np. marihuanę, Zee zaprzecza. Konopie zawierają różne składniki. Substancja aktywna może więc nie pasować do celu, jakim jest OSA. « powrót do artykułu
  20. Wanilina zapobiega łuszczycowemu zapaleniu skóry. Wanilina jest jednym ze składników zapachowych wanilii. Przemysłowo uzyskuje się ją z gwajakolu i z ługów powstających podczas produkcji papieru. Na łuszczycę choruje ok. 125 mln ludzi z całego świata. Czerwone wykwity pojawiają się najczęściej na łokciach, kolanach i skórze głowy. W rozwoju choroby mają swój udział interleukiny 17 i 23 (IL-17 oraz IL-23). Wiedząc, że wanilina wpływa na interleukiny powiązane z innymi chorobami zapalnymi, chińscy naukowcy Chien-Yun Hsiang i Tin-Yun Ho postanowili sprawdzić, czy terapia waniliną pomoże zapobiec objawom łuszczycowym. Stan zapalny skóry wywoływano, nakładając na skórę myszy imikwimod. Przez tydzień zwierzętom podawano też doustnie różne dawki waniliny: 1, 5, 10, 50 lub 100 mg/kg wagi. Grupa kontrolna jej nie dostawała. Okazało się, że gryzonie, którym podawano 2 najwyższe dawki (50 i 100 mg/kg masy ciała), miały lżejsze objawy od myszy z grup z niższymi dawkami i z grupy kontrolnej. U wszystkich zwierząt z grup eksperymentalnych zaobserwowano spadek poziomów IL-17 oraz IL-23. « powrót do artykułu
  21. Badania porównawcze kości współczesnych kobiet oraz kobiet mieszkających w Europie Środkowej w ciągu pierwszych 6000 lat po pojawieniu się rolnictwa wykazały, że zajmujące się rolnictwem panie żyjące przed tysiącami lat miały ramiona silniejsze niż obecnie żyjące zawodniczki wioślarstwa. Zdaniem naukowców z Uniwersytetu w Cambridge, żyjące dawniej kobiety były tak silne dzięki temu, że ręcznie uprawiały pola i mieliły ziarno na mąkę. Samo mielenie ziarna mogło zajmować im nawet 5 godzin na dobę. Dotychczas nauka porównywała kości kobiet wyłącznie z kośćmi współczesnych im mężczyzn, jednak kości mężczyzn bardziej reagują na obciążenie, niż kości kobiet. To zaś prowadziło do niewłaściwego, zaniżonego, oceniania możliwości fizycznych kobiet. To pierwsze badania, w czasie których porównano kości prehistorycznych i współczesnych kobiet. Interpretując uzyskane wyniki w kontekście typowo kobiecych prac widzimy, jak intensywne, zróżnicowane i wymagające dużych nakładów pracy były zadania, których się podejmowały. Mamy tu zapisaną ukrytą historię kobiecej pracy na przestrzeni tysięcy lat, mówi doktor Alison Macintosh, główna autorka badań. Naukowcy porównywali kości ramion i nóg prehistorycznych kobiet z kobietami, które biegają, zajmują się wioślarstwem, grają w piłkę nożną oraz prowadzą bardziej siedzący tryb życia. Do porównania użyto kości kobiet żyjących w czasach od wczesnego neolitu po wieki średnie. Analizując kości współcześnie żyjących ludzi, których poziom aktywności fizycznej jest znany i porównując je z kośćmi ludzi prehistorycznych, możemy dokonać interpretacji dotyczących prac, wykonywanych przez naszych przodków, mówi uczona. Akademiczka porównała kości żyjących przed tysiącami lat kobiet m.in. z kośćmi członkiń Żeńskiego Klubu Wioślarskiego z Cambridge University. Kobiety ty, w większości 20-latki, trenują dwa razy dziennie i średnio co tydzień przebywają łodziami wioślarskimi dystans 120 kilometrów. Badania wykazały, że neolityczne kobiety (żyjące 7400-7000 lat temu) miały równie silne kości nóg co współczesne wioślarski, ale kości ich ramion były o 11-16% silniejsze niż kości ramion wioślarek i o 30% silniejsze niż kości przeciętnej studentki. W epoce brązu musiało dojść do znacznej zmiany wykonywanych prac. Kobiety bardziej obciążały ramiona niż nogi. Okazało się bowiem, że panie żyjące 4300-3500 lat temu mają o 9-13% mocniejsze kości ramion niż wioślarki, ale kości ich nóg były o 12% słabsze. Naukowcy spekulują, że wraz z rozwojem rolnictwa kobiety mniej się przemieszczały, a siła ich ramion wynikała z pracy przy mieleniu ziaren na mąkę. Niektóre współcześnie żyjące społeczności również używają kamiennych żaren, mieleniem mąki zajmują się tam kobiety, a praca ta zabiera im nawet 5 godzin dziennie. Na tej też podstawie naukowcy stwierdzili, że podobnie mogło to wyglądać przed tysiącami lat. Niewykluczone też, że kobiety uprawiały pola, przekopywały ziemię, zbierały plony, nosiły żywność i wodę zwierzętom domowym, przetwarzały mleko i mięso, przygotowywały przędzę na ubrania. Duże zróżnicowanie obciążeń, jakimi były poddawane kości tych kobiet sugeruje, że zajmowały się one bardzo różnymi pracami. « powrót do artykułu
  22. Dzieci, które samodzielnie chodzą do szkoły i z niej wracają, są zdrowsze, mają większe poczucie autonomii i lepiej oceniają swoje bezpieczeństwo. Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu w Granadzie, którzy zbadali 745 dzieci w wieku 6-12 lat. Badanych pytano o to czy w drodze do i ze szkoły towarzyszy im osoba dorosła, w jaki sposób dostają się do szkoły i jak oceniają bezpieczeństwo drogi. Badania wykazały, że dzieci w wieku 10-12 lat z większym prawdopodobieństwem chodzą i wracają ze szkoły samodzielnie oraz robią to w sposób aktywny, czyli idą na piechotę lub jadą rowerem. Takie dzieci mają większe poczucie bezpieczeństwa, uznają pokonywaną trasę za bardziej bezpieczną niż wówczas, gdy towarzyszy im osoba dorosła. Ponadto zwiększa się ich pewność siebie i podejmują lepsze decyzje odnośnie sposobu podróży do szkoły. Co więcej, aktywne przemieszczanie się, w przeciwieństwie do siedzenia w samochodzie czy autobusie, promuje aktywny tryb życia. Poprawia zdrowie, szczególnie układu krążenia, a najbardziej dobroczynny wpływ ma na dzieci, które do szkoły jeżdżą rowerem. W następnym etapie badań naukowcy chcą sprawdzić, czy samodzielna aktywna droga do szkoły ma wpływ na zdolności poznawcze dzieci i ich szkolne osiągnięcia. « powrót do artykułu
  23. Archeolodzy z University of Leicester zdobyli pierwsze dowody na obecność wojsk Juliusza Cezara na Wyspach Brytyjskich. Juliusz Cezar był pierwszym władcą Rzymu, który przekroczył Kanał La Manche. Dokonał tego w czasie wojen galijskich. Podczas pierwszej inwazji, z 55 roku przed Chrystusem, Rzymianie zajęli niewielki skrawek lądu na wybrzeżu Kent. Rok później doszło do drugiej, bardziej udanej wyprawy. Rzymianie osadzili na tronie Trinovantes sprzyjającego sobie króla Mandubraciusa i pokonali Cassivellaunusa, który na czele grupy sprzymierzonych plemion walczył z rzymską inwazją. Rzymianie powrócili do Galii, a na Wyspach zjawili się dopiero po niemal 100 latach. Nowo zdobyte dowody pozwoliły archeologom na stwierdzenie, że w 54 roku flota Cezara wylądowała na Pegwell Bay na Isle of Thanet. Pozostawiony przez Cezara opis miejsca lądowania odpowiada określonej przez archeologów okolicy. Niedawno podczas budowy drogi odkryto pozostałości wielkiego rowu obronnego. To zachęciło archeologów do sprawdzenia, czy struktura ta nie była związana z inwazją Rzymian. Uczeni przeprowadzili badania położonych na wzgórzach fortów, sprawdzając je pod kątem obecności atakujących legionów rzymskich oraz przestudiowali zbiory okolicznych muzeów. Okazało się, że kształt rowu obronnego z Ebbsfleet i hełm znaleziony w Thanet są niezwykle podobne do tego, co znaleziono w Alezji we Francji, miejscu decydującej bitwy wojen galijskich, podczas której we wrześniu 52 roku legiony Cezara pokonały wojska Wercyngetoryksa, wskutek czego Galia została prowincją Rzymu. Ebbsfleet znajduje się obecnie 900 metrów w głąb lądu, jednak za czasów Cezara było bliżej morza. Rów obronny ma 4-5 metrów szerokości i 2 metry głębokości, a znalezione tam pozostałości ceramiki pozwoliły datować go na I wiek przed naszą erą. Rozmiary, kształt, data powstania oraz znaleziona w rowie żelazna broń, w tym rzymski oszczep, pozwalają przypuszczać, że rów chronił obóz Rzymian. Archeolodzy sugerują, że obóz mógł mieć powierzchnię 20 hektarów, a jego głównym zadaniem była ochrona okrętów, które po wylądowaniu wyciągnięto na pobliską plażę. Doktor Andrew Fitzpatrick z Wydziału Archeologii i Historii Starożytnej University of Leicester mówi, że wcześniej nikt nie rozważał Isle of Thanet jako możliwego miejsca lądowania floty Cezara, gdyż do średniowiecza dzisiejszy półwysep był wyspą. Nie wiadomo jednak, jak duża odległość dzieliła wyspę od lądu stałego. Wantsum Channel, który oddzielał wyspę od lądu nie był przeszkodą dla ludzi zamieszkujących w epoce żelaza Isle of Thanet, zatem z pewnością nie mógł być przeszkodą dla rzymskiej armii z jej możliwościami inżynieryjnymi, mówi uczony. Ważnym dowodem jest też fakt, że opis miejsca lądowania pozostawiony przez Cezara, odpowiada Isle of Thanet. Znajdująca się tam Pegwell Bay jest największą zatoką na wschodnim wybrzeżu Kent. Jest ona szeroko otwarta, dobrze widoczna z morza. Jest na tyle duże, że bez problemu pomieściłaby całą rzymską flotę składającą się z 800 okrętów. Taka ich liczba, nawet gdyby lądowano partiami, wymaga plaży szerokiej na co najmniej 1-2 kilometry. Cezar opisuje też, jak Brytowie zebrali się, by bronić się przed jego flotą, ale zobaczywszy jej rozmiary wycofali się na wzgórza. Opis ten odpowiada wzgórzom wokół Ramsgate. Trzy cechy terenu odpowiadają opisowi miejsca lądowania: obecność klifów, obecność dużej otwartej zatoki oraz obecność wzgórz, wyjaśnia doktor Fitzpatrick. Ostatnie szeroko zakrojone badania nad inwazjami Cezara opublikowano w 1907 roku. Specjaliści od dawna sądzili, ze jako iż Cezar powrócił do Galii inwazje były nieudane, a jako, iż trwały krótko, nie pozostały po nich ślady materialne. Archeolodzy z Leicester są innego zdania. Uważają, że inwazje były wielkim sukcesem. Cezar przekroczył morze i postawił stopę poza granicami znanego świata. To było sensacyjne wydarzenie, a w tamtych czasach miarą sukcesu było pokonanie wroga, a nie okupacja jego terenu. Profesor Colin Haselgrove twierdzi, że traktaty, jakie Cezar zawarł z pokonanymi plemionami stały się podstawą dla dobrych stosunków lokalnych władców z Rzymem. Gdy w roku 43 po Chrystusie cesarz Klaudiusz najechał na Brytanię, podbój południowo-wschodniej części wyspy odbył się błyskawicznie. Zdaniem uczonego było to możliwe dlatego, że wielu lokalnych władców było już sprzymierzonych z Rzymem. To był początek rzymskiej okupacji Brytanii, w tym Walii i części Szkocji. Trwała ona niemal 400 lat. Klaudiusz korzystał z osiągnięć Cezara, stwierdził Haselgrove. « powrót do artykułu
  24. Profesor Robbie Wilson z University of Queensland postanowił odpowiedzieć na pytanie, co jest najważniejsze dla gracza w piłkę nożną – panowanie nad piłką, możliwości fizyczne czy zdolność do utrzymania równowagi. Naukowiec wykorzystał przy tym techniki analityczne używane w biologii ewolucyjnej. Dzięki nim stwierdził, że to zdolność do jak najlepszego panowania nad piłką jest tym, co dla piłkarza najważniejsze. Dokładne podania i lepsze panowanie nad piłką jest ważniejsze niż szybkość, siła czy wytrzymałość fizyczna. Dla fanów piłki nożnej i trenerów może być oczywistym, że Messi czy Neymar są najlepsi, gdyż najlepiej panują nad piłkę. Jednak około 90% badań nad piłkarzami skupia się na próbach poprawy ich prędkości, siły i zwinności, a nie umiejętności opanowania piłki, mówi Wilson. Australijski uczony współpracuje z najlepszymi brazylijskimi szkołami piłki nożnej, gdzie opracowuje nowe metody nauczania piłkarskiego narybku panowania nad piłką. "Panowanie nad nią to najważniejszy element. To złożone i wielowymiarowe zagadnienie, a my chcemy dokładnie je zbadać i opracować metody doskonalenia graczy w tym zakresie. Brazylijskie szkoły piłkarskie rozumieją, jakie ma to znaczenie dla rozwoju młodych graczy. A to daje nam okazję do przetestowania naszych pomysłów i udoskonalenia treningu", stwierdził uczony. Wilson ma nadzieję, że w przyszłości zawiezie swoją wiedzę do Australii, gdzie posłuży ona do podniesienia poziomu drużyny narodowej. « powrót do artykułu
  25. Część przypadków anafilaksji o nieznanej przyczynie powiązano z alergią na czerwone mięso. Naukowcy z Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID) odkryli, że u 6 z 70 pacjentów z częstymi, niewyjaśnionymi wstrząsami anafilaktycznymi występują przeciwciała IgE wobec wielocukru α-gal (galaktozo-α-1,3-galaktozy). Jak podkreślają Amerykanie, po wdrożeniu diety pozbawionej czerwonego mięsa żaden z mężczyzn nie doświadczył wstrząsu w ciągu 1,5-3 lat. Mimo że częstość alergii na α-gal nie jest znana, autorzy publikacji z pisma Allergy zaobserwowali, że występuje ona głównie u mieszkańców południowo-wschodnich rejonów USA, a także w pewnych okolicach Nowego Jorku, New Jersey i Nowej Anglii. Taki rozkład można wyjaśnić tym, że większość osób z alergią na α-gal (także 6 mężczyzn z ostatniego badania) została kiedyś ugryziona przez kleszcze Amblyomma americanum. Alfa-gal jest obecny w kleszczu; powstające po ugryzieniu IgE przeciw α-gal mogą doprowadzić do rozwoju opóźnionej anafilaksji na mięso ssaków (epitop α-gal występuje w wołowinie, wieprzowinie i baraninie, nie ma go zaś w mięsie kurczaków czy ryb). Lekarze uznawali przypadki takich pacjentów za niewyjaśnione, bo alergia na α-gal wygląda inaczej od częstszych postaci alergii pokarmowych, a rutynowe testy zwykle nie obejmują przeciwciał wobec α-gal. Ponadto większość alergenów pokarmowych wywołuje reakcję 5-30 min po spożyciu, a dla α-galu charakterystyczna jest opóźniona reakcja alergiczna po 3-6 godzinach od zjedzenia czerwonego mięsa. Przez to trudno jest wskazać przyczynę. Nietypowo długi odstęp między posiłkiem a reakcją alergiczną to prawdopodobnie podstawowy powód początkowych błędów diagnostycznych. Jeśli zaczynasz mieć kłopoty z oddychaniem w nocy, zapewne nie łączysz tego z hamburgerem zjedzonym na obiad - podkreśla dr Dean Metcalfe. Jeden ze współautorów badania, Thomas Platts-Mills z Uniwersytetu Wirginii, jako pierwszy odkrył w 2002 r. powiązania między zespołem α-gal i ugryzieniem A. americanum. Zaobserwował on niezwykłe reakcje alergiczne u pacjentów z rakiem jelita grubego, których leczono nowym przeciwciałem monoklonalnym - cetuximabem (cetuximab jest źródłem wytwarzanego również przez kleszcze epitopu α-gal). "Mamy tendencję, by myśleć o kleszczach jak o wektorach chorób zakaźnych, np. boreliozy, ale badania silnie sugerują, że ugryzienia A. americanum prowadzą do niezwykłej alergii. [...] Nadal musimy jednak zrozumieć, jak te 2 zdarzenia są powiązane i czemu niektórzy ludzie z podobną ekspozycją na ugryzienia kleszczy wydają się bardziej podatni na rozwój alergii na α-gal" - opowiada dr Melody C. Carter. U 2 osób z alergią na α-gal badanych przez naukowców z NIAID występowała rzadka choroba - systemowa mastocytoza o powolnym przebiegu (ang. indolent systemic mastocytosis, ISM). Ludzie z ISM mają podwyższoną liczbę komórek tucznych, inaczej mastocytów, które uwalniając m.in. histaminę, przyczyniają się do anafilaksji i innych objawów alergicznych. Ochotnicy z ISM doświadczali silniejszych reakcji niż osoby bez ISM, mimo że mieli niższe poziomy przeciwciał wobec α-galu. To pewna wskazówka, że anomalie związane z mastocytami mogą zwiększać ryzyko rozwoju alergii czy wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...