Moim zdaniem powinni za to co odkryli dostać urojoną (sic!) nagrodę Nobla. Kolejne odkrycia udowadniają, że wszelkie miary w naszym wszechświecie są płaszczyznami (liczbami zespolonymi), a nie wartościami na osi rzeczywistej. Tak naprawdę wszystko jest falą, cała materia i energia są w przestrzeni, którą powinno się mierzyć liczbami zespolonymi. Ale jest jeden problem. Nie potrafimy mierzyć inaczej niż przybliżeniami liczb rzeczywistych. Wszelkie wzory fizyczne, których przewidywania nie pasują do mierzonych wartości są błędne ponieważ nie zawierają części urojonych. Matematyka jest dlatego piękna bo pokazała daleko przed fizykami, że fizyka i matematyka są jednością. Praktycznie wszystkie odkrycia teoretyczne okazują się występować w rzeczywistości jaką można zbadać kilkadziesiąt lat później. Niedługo uda się odkryć, że wszystko co rejestrują nasze oczy, to tylko składowa rzeczywista bardziej skomplikowanych zjawisk. Fotony są rejestrowane przez nasze oczy i instrumenty ponieważ rejestrowana jest tylko ich część rzeczywista. Część znajdująca się w przestrzeni mierzonej składowymi urojonymi jest dla nas właśnie niewidoczna i to jest właśnie ta ciemna energia i ciemna materia. My i to co widzimy jesteśmy tylko odpryskiem mierzalnym miarami rzeczywistymi. Ale to tylko mały fragment przestrzeni. Większość, jakieś 95% leży w przestrzeni, której nie potrafimy zmierzyć, ale potrafimy obliczyć. O ile ktoś wykombinuje brakujące urojone części wzorów fizycznych. Możliwe, że właśnie po odkryciu, że cała przestrzeń, cały wszechświat jest zespolony, okiełznamy energię termojądrową przenosząc syntezę do urojonej części przestrzeni, która nie będzie generowała kwantów ciepła, a tylko elektrony lub inne cząstki, które będziemy w stanie wykorzystać jako nośniki energii. Możliwe, że w ogóle nie będzie w ogóle sensu mówić o syntezie termojądrowej bo dzięki rozumieniu energii i materii znajdziemy dużo lepsze sposoby uzyskiwania energii użytecznej dla naszych celów. Tak samo nie będzie żadnego paradoksu korpuskularno-falowego. Po zrozumieniu czym jest energia i materia zrozumiemy też czym jest czas i wszelkie paradoksy (w tym dziadka) przestaną mieć jakikolwiek sens. Tak naprawdę dopiero za kilka lat zacznie się 21 wiek. I będzie nim odkrycie, że materia ma tyle wymiarów zespolonych ile potrzeba do jej skutecznego opisania. Jeżeli ktoś będzie chciał się matematycznie masochizować lub dalej drążyć we własnościach wszechświata, to zacznie opisywać zjawiska w kwaternionach oraz oktawach Caleya. To nie są tylko konstrukty matematyczne. Po prostu matematyka, fraktale, funkcje falowe są takim samym wytworem naszego wszechświata jak obserwowalna fizyka. Również dzięki temu powstało na Ziemi życie. Wszystko to świetnie do siebie pasuje. Teraz rozumiecie dlaczego nie widzimy innych cywilizacji? Bo jeszcze nie dorośliśmy do rozumienia tego. Obcy są, zapewne istnieją. Ale my dopiero co odkryliśmy fale grawitacyjne nie rozumiejąc nawet materii, energii i czasu. Dopóki tego nie zrozumiemy, to ani jednego obcego nie odkryjemy. Bo oni już zapewne tam są. Jednak nie w świecie widocznym i "rzeczywistym". W świecie całościowym. W przestrzeni zespolonej.
Tak na marginesie różne niezwykle rzadkie zjawiska, które są interpretowane jako ufo czy duchy, to nic innego jak odpryski przestrzeni urojonej przeplatającej się z rzeczywistą. Możliwe, że foton i elektron to jest dokładnie to samo zjawisko lecz częściej lub rzadziej przecina przestrzeń opisywaną miarami urojonymi niż rzeczywistymi.
Ninjahouse (ninjahouse at interia dot eu).
ps. Roszczę sobie prawo do teoretycznego odkrycia tego stanu rzeczy.