Problem może być nie w mediach, a w samych naukowcach. Amerykanie opowiadają o tym, co robią, chwalą się, są pomocni. Z innymi już gorzej.
Gdy np. piszemy do Amerykanów z prośbą o jakąś dodatkową informację, zdjęcie itp. itd. to odpowiedź dostajemy zawsze i szybko. I to niezależnie od tego, czy napisaliśmy do nikomu nieznanego naukowca z prowincjonalnego uniwerku, czy do noblisty z Harvarda. I jedni i drudzy odpowiadają, dziękują za zainteresowanie ich pracą, jeśli sami nie mają tego, o co prosimy, przekierowują nasze listy do odpowiednich osób itp. itd.
Natomiast polscy naukowcy najczęściej nie odpowiadają. Oni rozmawiają tylko z największymi polskimi mediami i tylko im wysyłają informacje nt. swojej pracy.