Nieoceniony Kitowicz tak pisał o tym zwyczaju w "Opis obyczajów za panowania Augusta III":
W Krakowie tylko samym był ten zwyczaj, że w pierwszy czwartek postny przekupki sprawiały sobie ochotę, najęły muzykantów, naznosiły rozmaitego jadła i trunków i w środku rynku, na ulicy, choćby po największym błocie, tańcowały. Kogo tylko z mężczyzn mogły złapać, ciągnęły do tańca. Chudeuszowie i hołyszowie dla jadła i łyku sami się narażali na złapanie; kto zaś z dystyngwowanych niewiadomy nadjechał albo nadszedł na ten comber, wolał się opłacić niż po błocie, a jeszcze z babami, skakać.
https://literat.ug.edu.pl/kitowic/035.htm
W 1831 r. tak o Combrze pisał Łukasz Gołębiowski:
„W tym dniu od jego napaści nikt wolnym nie był. Pieszo idący obskoczeni, do wspólnej z nimi ciągnieni zabawy, jeśli się okupem nie wyzwolili, pomimo chęci do ich grona musieli należeć. Dworzan i kraju urzędników zatrzymywano w pojazdach, wysiadać musieli i datkiem wesołość ożywiać. Wtenczas ucałowani i uściskani wśród radosnych okrzyków oddalić się mogli. Biedaków lub tych, do których większa była poufałość, chwytano, czochrano za włosy przy powszechnej wrzawie: «Comber, comber!»”
Natomiast w 1696 r. zabawa wymknęła się spod kontroli. Pisał o tym Sarnecki:
„Z poczty krakowskiej pisano też tu rem curiosam, że tam w tłusty czwartek według zwyczaju swego owe baby, co wątroby smażone, pieczone na rynku przedają, poubierały się w srebrne łańcuchy i złociste suknie bławatne i bon tempo sobie wpół rynku krakowskiego z naporu czyniły, wina mając w konwiach. I kogokolwiek złapać mogły, jakiegokolwiek człowieka podobnego do tej kampanijej (i księdzom non parcendo!), gwałtem pobrały onych i poiły. Zowie się ta ich biesiada babi czomber [...] Na którą kilkadziesiąt hultajstwa skupiwszy się, wpół dnia owe łańcuchy i ubiór z bab gwałtem zdejmowali, aż piechota zamkowa i ludzie ci, których poiły i częstowały, potężną bronią odegnali od nich. Kilkanaście trupem owych położyli, nabili, narąbali"
https://www.wilanow-palac.pl/babski_comber_w_krakowie_anno_domini_1696.html