Ciąć, to by cięły - mają pęd, czyli jak przydzwonią w jądra na ich drodze, to zrobią co trzeba
Kiedy zajmowłem się dzisiaj fizyką praktyczną (przenoszenie drewna do szopy) pod beretem różne takie mi latały i m.in. skojarzyła mi się hipoteza "wyspy stabilności" z jądrówki. https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyspa_stabilności
Niby trochę odległe, ale nie tak całkiem. Chodzi mi tu przede wszystkim o jądra, które nie mają symetrii sferycznej. Np. taki półkilowy atom, długi na 80 cm... może też na jakiejś wyspie stabilności by się znalazł (całkiem nieźle dzisiaj Słońce dawało, szkoda, że to już końcówka)
No niech będzie 1811
Prawdodpodobnie natentychmiast zwinie to w kulkę, a moment później kulka pieeerdolnie jak 183 nażarte zepsutym bigosem diabły
A co, ja Gulczas jestem?
Bardziej serio - by trzeba pogrzebać, może gdzieś policzyli. Grawitacja musi być na tyle duża, żeby zablokować rozpady.
Tutaj coś ze spraw zbliżonych: http://labfiz.uwb.edu.pl/ptf/zjazd/haens.htm
A ciemniaki?