Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Profesor Roger Wotton, biolog z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego, przeanalizował występujące w sztuce przedstawienia istot mitycznych i duchowych. Porównał je z właściwościami fizjologicznymi różnych gatunków latających zwierząt i stwierdził, że takie anioły, jakie widujemy np. na obrazach, nie mogłyby się wznieść w powietrze.

Naukowiec wspominał m.in. o aniołach sportretowanych ze zwykłymi ramionami i skrzydłami z niby-ptasimi piórami. Nawet pobieżne badanie dowodów z dzieł sztuki pokazuje, że anioły i cherubiny nie mogą się wznieść, nie są też zdolne do aktywnego lotu. Nawet gdyby wykorzystały lot ślizgowy, przy wznoszeniu się musiałyby być wystawione na oddziaływanie wiatrów o bardzo dużej prędkości – takich, które byłyby w stanie zdmuchnąć nawet kogoś pozbawionego skrzydeł. Interesujące jest to, że Giotto [di Bondone] namalował anioła z pojedynczym sztywnym skrzydłem, które może być przystosowaniem do lotu ślizgowego. Jeśli jednak anioły szybują, jak mogą składać i rozkładać skrzydła, by nadal pozostały sztywne?

Ptasie skrzydła wyewoluowały z przednich kończyn. Z czasem całe ciało tych zwierząt przystosowało się do lotu: zmniejszyła się m.in. gęstość kości, które stanowią lekką, lecz wytrzymałą ramę. Anioły mają jednak ciała normalnych rozmiarów, a cherubiny i putto (amory) dość często bywają pulchne. Brak im też mięśni, które odpowiadałyby za ruchy skrzydłami.

Poza aniołami i amorami, Wotton zajął się też smokami i wróżkami. Te ostatnie wyposaża się zwykle w owadzie skrzydła, często motyli bądź ważek, które w naturze dysponują złożonymi mechanizmami lotu. Służące do tego celu mięśnie znajdują się głównie w tułowiu. Odkształcenie tułowia, tak by wróżki z motylimi skrzydłami latały, byłoby niezwykle niewygodne. Dlatego istoty te z pewnością nie latają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękna strata czasu. A analizy energetycznej świecenia aureoli profesor jeszcze nie przeprowadził?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lol. Już nie mają nad czym się zająć. Jak można prowadzić badania nad fikcyjnymi istotami w dodatku powiązanymi z magią itp?

 

Dlatego istoty te z pewnością nie latają.

Chodzić też nie potrafią bo po prostu nie istnieją.

 

Następny temat to pewnie o smokach, wampirach albo szkieletach :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękna strata czasu. A analizy energetycznej świecenia aureoli profesor jeszcze nie przeprowadził?

 

To było przy okazji mieczy świetlnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że to ciekawe podejście do nauki, która przecież nie musi być nudna, od strony ludzkich wierzeń, przesądów, fantazji, choć podpadające nieco pod Ig Nobla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom, takie rozważania same w sobie wcale nie muszą być głupie. Pomyście o tym inaczej: na podstawie porównania budowy aniołka z obrazu i prawdziwego ptaka można by zrobić bardzo fajną pogadankę dla dzieciaków, żeby wyjaśnić im, co sprawia, że nawet jumbo jet jest w stanie latać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anioły w filozofii średniowiecznej są istotami niematerialnymi, czyli czysto duchowymi - nie posiadają ciał.

 

Facet badał wizje artystyczne i wyszły mu "ciała aniołów" i postanowił analizować ich właściwości fizyczne ;).

 

Kto sfinansował te odkrycia? Podatnik?

 

Wesołych świąt  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wyobraźcie sobie, co by się stało, gdyby analiza wykazała, że anioły z obrazów mogłyby latać. Wówczas powstałoby pytanie o to, na ile nasi przodkowie rozumieli anatomię czy dlaczego wcześniej nie skonstruowano żadnych aparatów latających.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musieli przecież badać robić czy czas na to marnować. Taki tekst skrobnie licealista z nudów w tych czasch!

 

Trudno przewidzieć odkrycia. Żeby takowych dokonać, trzeba eksplorować wszystkie możliwe ścieżki. Podobnie jak mikroos uważam, że to faktycznie dobry temat do pogadanki dla dzieciaków - nie dość, że o fizyce, to także o obrazowości dawnych i współczesnych wierzeń. Myślenie o takich rzeczach rozwija, no i nikt nie może powiedzieć: "ale tym to się nikt nie zajął". Szczególnie, że - jak przypuszczam - te badania nie były pracochłonne.

 

Inna sprawa, że wiele artykułów się pisze, aby mieć dorobek naukowy. Ja np. piszę teraz z kolegą artykuł o procesach myślowych podczas mówienia kontrastując dwa języki. Niby mało ważne, bo każdy mówić umie, ale na postawie tych badań dało się uprościć obcokrajowcom naukę odmiany w j. polskim. Nigdy nie wiadomo, do czego się takie badania przydadzą - może w jakimś nowym kinowym hicie anioł będzie "logiczniej" przedstawiony. Istotniejsze chyba jednak jest to, że nauka to na ogół dużo małych kroczków. Mam na komputerze chyba z 15 artykułów o odmianie przez przypadki, a nadal uczy się ich metodą z dwudziestolecia międzywojennego, bo nie bardzo dało radę się nowo pozyskaną wiedzę dotąd zastosować ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest świetne w Stanach, że tam jeżeli chce się dostać pieniądze na badania, muszą one czemuś służyć. Ostatnio słyszałem zabawną historyjkę o pracy, w której to doktor badał w jaki sposób będzie płynął człowiek w basenie z zatkanymi uszami i zawiązanymi oczami 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Skąd pingwiny cesarskie (Aptenodytes forsteri) wiedzą, ile czasu spędziły już pod wodą? Wygląda na to, że ogranicza je liczba machnięć skrzydłami, a konkretnie kumulacyjna praca mięśni. Dr Kozue Shiomi z Uniwersytetu Tokijskiego ustalił, że przed wynurzeniem ptaki wykonują średnio 237 uderzeń skrzydłami.
      Japończycy od początku przypuszczali, że pingwiny decydują, kiedy zakończyć jedzenie i wychynąć na powierzchnię, bazując na mocy zapewnianej przez mięśnie dzięki zaczerpniętemu przed nurkowaniem powietrzu.
      Kozue i inni wykorzystali dane ze swoich wcześniejszych wypraw. Przeanalizowali ponad 15 tys. pingwinich nurkowań w wykonaniu 10 swobodnie poruszających się ptaków i 3 osobników, które musiały korzystać z przerębli.
      Pomiar czasu wykazał, że wolno nurkujące pingwiny zaczynały się wynurzać po upływie nieco ponad 5 min (5,7 min). Ptaki korzystające z otworów w lodzie nurkowały często dłużej, lecz gdy w oparciu o przyspieszenie naukowcy wyliczyli liczbę uderzeń skrzydłami, okazało się, że zawsze oscylowała ona wokół "magicznych" dwustu trzydziestu siedmiu.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W niedalekiej przyszłości będziemy mogli wykorzystywać owady w roli zwiadowców, wysyłanych w miejsca, do których z jakichś powodów nie można wysłać ludzi. Naukowcom z University of Michigan udało się stworzyć system, który pozyskuje energię elektryczną z ruchów owada.
      Dzięki pozyskaniu tej energii być może uda się zasilić miniaturowe kamery, mikrofony, czujniki i sprzęt komunikacyjny, umieszczony na grzbiecie owada. Moglibyśmy wysyłać tak wyposażone owady w miejsca niebezpieczne, w które nie chcemy posyłać ludzi - mówi profesor Khalil Najafi.
      Zespół Najafiego opracował sposób na zbieranie energii z ruch skrzydeł owadów i doładowywanie baterii. Dzięki takiemu rozwiązaniu urządzenia przyczepione do owada będą pracowały dłużej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania nad związkiem pomiędzy reakcjami fizjologicznymi a poglądami politycznymi pokazują, że osoby o konserwatywnych poglądach są bardziej wrażliwe na obrazy budzące obrzydzenie. Profesorowie Kevin Smith i John Hibbing z University of Nebraska-Lincoln badali 27 kobiet i 23 mężczyzn. Wybrano ich spośród większej grupy osób, które wcześniej wypełniły kwestionariusze dotyczące poglądów politycznych.
      Badanym pokazywano obrazy zarówno neutralne lub przyjemne, jak i takie, które budzą obrzydzenie, jak np. usta pełne robaków. brzydkie rany, rozkawałkowane ciała. Jednocześnie mierzono fizjologiczną reakcję ich organizmów.
      Tak jak się spodziewano, osoby o konserwatywnych poglądach silniej reagowały na takie obrazy.
      To kolejny dowód potwierdzający tezę, że biologia odgrywa sporą rolę w poglądach politycznych. Już wcześniejsze badania wykazały, że np. osoby, które silniej reagują na obrazy związane z zagrożeniem, są częściej zwolennikami większego finansowania armii, kary śmierci czy też częściej popierają wojnę w Iraku.
      Właściwą interpretacją tych badań nie jest stwierdzenie, że biologia determinuje poglądy czy też, że poglądy determinują biologię. Do pewnego, nieznanego stopnia, to jaką opcję polityczną wybieramy jest zapisane w naszej fizjologii i ma to konsekwencje w polityce - mówią naukowcy. Zauważają przy tym, że wyniki ich badań mogą być trudne do przyjęcia przez wiele osób. Zwykle bowiem uważamy, że nasze wybory polityczne są świadome, logiczne i są właściwą odpowiedzią na problemy otaczającego nas świata. Niektórzy ludzie mogą zatem odrzucać stwierdzenie, że wyborów dokonuje za nich podświadomość i fizjologia.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rzędy mikroskopijnych kopulastych włosków na skrzydłach nietoperzy działają jak prędkościomierz. Biolodzy z University of Maryland uważają, że to m.in. im latające ssaki zawdzięczają swą niesamowitą manewrowość.
      Susanne Sterbing-D'Angelo i jej zespół zdobyli dowody na to, co naukowcy podejrzewali już od dawna: że włoski działają jak macierz czujników przekazujących do mózgu informacje dotyczące prędkości. Pozwala to kontrolować lot i uniknąć przeciągnięcia. Amerykanie wyjaśniają, że włoski na skrzydłach nietoperzy przypominają rurki Pitota, czyli proste czujniki montowane na skrzydłach samolotów. Znajdują się w nich dwa otwory - jeden z przodu, drugi z tyłu. Rurkę Pitota nazywa się inaczej rurką spiętrzeniową. Jest ona wygięta pod kątem prostym, dzięki czemu powierzchnia otworu impulsowego jest prostopadła do kierunku przepływu. Rurka wypełnia się cieczą do pewnej wysokości. Na powierzchni przekroju wlotowego ciecz zostaje wyhamowana do prędkości w.=0 (powierzchnię tę nazywa się powierzchnią spiętrzenia). Rurka Pitota mierzy ciśnienie całkowite (statyczne plus dynamiczne) na tej powierzchni. Wartość ciśnienia wykorzystuje się do wyliczenia prędkości.
      Naukowcy uważają, że u nietoperzy w wyczuwaniu wzorców przepływu powietrza specjalizują się receptory dotyku - ciałka Merkla. Znajdują się one u podstawy włosków o długości odpowiadającej szerokości ludzkiego włosa. Wg zespołu, włoski miałyby pozwalać na ustabilizowanie lotu, gdy dojdzie do zaburzenia przepływu powietrza.
      Amerykanie badali dwa gatunki nietoperzy: mroczki brunatne (Eptesicus fuscus) i liścionosy Carollia perspicillata. Podczas eksperymentu ssaki uczono odnajdywania drogi przez sztuczny las. Gdy już opanowały trasę, 2-krotnie je filmowano: przed i po usunięciu ze skrzydeł włosków za pomocą kremu do depilacji. Okazało się, że bez włosków manewrowość nietoperzy bardzo spadła: zwierzęta latały szybciej i brały szersze zakręty. Naukowcy uważają, że nietoperze zaczęły latać szybciej, bo do mózgu nie docierały informacje dot. prędkości (a były przecież przyzwyczajone do takiej informacji zwrotnej). Ssaki myślały, że poruszają się za wolno i grozi im przeciągnięcie.
      W kolejnym eksperymencie Sterbing-D'Angelo i inni mierzyli reakcję elektrofizjologiczną na dmuchnięcia powietrza u nietoperzy z włoskami i bez włosków. U tych pierwszych wyzwalały one aktywność grup neuronów w korze czuciowo-somatycznej, która reaguje na dane z receptorów dotyku. W drugiej grupie zwierząt taka reakcja nie wystąpiła. Neurony wykazywały wrażliwość kierunkową na stymulację włosków przepływem powietrza o niskiej prędkości. Włosy były najbardziej wyczulone na odwrócony przepływ powietrza, do którego dochodzi, gdy strumień powietrza rozdziela się i tworzą się wiry.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=qCc7RjzqRaE
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponieważ samice motyla czerwończyka żarka (Lycaena phlaeas) spółkują tylko raz w życiu, muszą w jakiś sposób uniknąć niechcianych awansów. Japoński entomolog stwierdził, że dają natrętom charakterystyczny znak: składają skrzydła. Spód skrzydeł nie jest już tak jaskrawo ubarwiony jak góra, dlatego stają się mniej widoczne dla upartych konkurentów (Ethology).
      Wszystko zaczęło się od tego, że dr Jun-Ya Ide z Kurume Institute of Technology w Fukuoce zauważył, że samice czerwończyka często składały skrzydła, kiedy bardzo blisko nich przelatywał inny czerwończyk. Stwierdziłem również, że samice rzadziej składały skrzydła, gdy obok pojawiał się przedstawiciel innego gatunku motyli. Japończyk zaczął się więc zastanawiać, czemu się tak dzieje i doszedł do wniosku, że w ten sposób delikatne samice bronią się przed niekończącymi się próbami kopulacji. By to ostatecznie potwierdzić, skonstruował model samca L. phlaeas. Okazało się, że gdy przybliżał go do samic, często składały skrzydła. Co ciekawe, dziewice tego nie robiły. Na tej podstawie wyciągnąłem wniosek, że gdy samica nie potrzebuje już kopulacji, zamyka skrzydła, żeby się ukryć. Samice przed kopulacją otwierają zaś skrzydła, by zwiększyć swoją widoczność.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...