Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Sensacyjne odkrycie w Bazylice Mariackiej
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Ciekawostki
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy morscy z Bournemouth University wydobyli z dna morza dwie średniowieczne płyty nagrobne, które leżały tam niemal 800 lat. Marmurowe płyty stanowiły ładunek jednego z najstarszych wraków znanych z angielskich wybrzeży. Przewożący je statek zatonął w pobliżu Dorset w XIII wieku, za rządów Henryka III. Jednostka znana jest jako „Wrak moździerzy", gdyż przewodziła olbrzymią liczbę moździerzy, również wykonanych z kamienia z półwyspu Purbeck.
Operacja wyciągnięcia płyt trwała, leżących na głębokości 7 metrów, trwała dwie godziny. Mniejsza z nich zachowała się w świetnym stanie. Ma 1,5 metra długości i waży około 70 kilogramów. Większa, 200-kilogramowa, rozpadła się na dwie części. Oryginalnie miała około 2 metrów długości.
Na obu płytach wyrzeźbiono krzyże. Badacze sądzą, że płyty miały być wiekami trumien lub pomnikami nagrobnymi wysokiej rangą urzędników kościelnych. Statek zatonął w czasach największego rozwoju przemysłu kamieniarskiego w Purbeck. W tym czasie kamienne płyty nagrobne były bardzo popularnymi pomnikami biskupów i arcybiskupów we wszystkich katedrach i klasztorach Anglii. Takie płyty możemy znaleźć na przykład w Opactwie Westminsterskim oraz Katedrach w Canterbury i Salisbury, mówi Tom Cousins, który kierował pracami archeologicznymi. Płyty zostały przetransportowane do pracowni konserwatorskiej, gdzie specjaliści je oczyszczą i usuną z nich sól.
„Wrak moździerzy” został zauważony w 1982 roku, gdy uznano go za przeszkodę, górę śmieci na dnie morskim. Dopiero w 2019 roku lokalny szyper zwrócił nań uwagę Toma Cousinsa i archeologów. Badania pokazały, że marynarz miał rację i to nie zwykłe śmieci, a ważny zabytek, który zdradza nowe informacje na temat XIII-wiecznego kamieniarstwa.
Marmur z Purbeck był wydobywany w pobliżu zamku Corfe. Wśród historyków istnieje spór co do tego, jak wiele pracy wykonywano na miejscu, a ile robiono w Londynie. Teraz widzimy, że niewątpliwie przedmioty były wykonywane ne miejscu. Jednak płyty nagrobne nie są wypolerowane, nie nadano im zwyczajowego połysku, dodaje Cousins.
Archeolodzy będą nadal badali wrak i mają nadzieję, że z czasem uda się wydobyć zagrzebane w piasku drewniane pozostałości statku. Tom chce też wykorzystać zabytek w pracy dydaktycznej, nauczania studentów archeologii podwodnej. Zacząłem już uczyć nurkowania studentów drugiego roku. Na trzecim roku chcę ich zabrać nad morze, by zdobyli pierwsze doświadczenia w archeologii podwodnej, mówi uczony.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas trwających prac badawczo-konserwatorskich ołtarza Wita Stwosza odsłonięto i odczytano datę 1486 znajdującą się na boku apostoła – św. Jakuba – podtrzymującego zasypiającą Maryję. Data ta nie była do tej pory znana badaczom sztuki średniowiecznej i opisana w literaturze przedmiotu.
Święty Jakub podtrzymujący zasypiającą Maryję jest najważniejszą i centralną rzeźbą ołtarza Wita Stwosza. Na boku szaty apostoła odkryto datę 1486, która wyprzedza o trzy lata datę poświęcenia ołtarza. Do tej pory nie było żadnych napisów na ołtarzu w postaci daty, sygnatury, inskrypcji czy gmerku. Charakter pisma jest typowy dla cyfr gotyckich z charakterystyczną czwórką. Nie ma zatem wątpliwości, że jest to autentyk – podkreśla dr hab. Jarosław Adamowicz, kierownik prac badawczo-konserwatorskich.
Odkrycie to otwiera dyskusję oraz nowe możliwości badawcze związane z powstaniem dzieła datowanego na 1477–1489.
Prace konserwatorskie przy ołtarzu Wita Stwosza rozpoczęły się we wrześniu 2015 roku. Obecnie realizowana jest pełna konserwacja rzeźb i wszystkich elementów składowych centralnej części dzieła, w które skupione są dwie sceny ikonograficzne: Zaśnięcia i Wniebowzięcia NMP.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Błędy dzisiejszych sędziów sportowych prowadzą czasem do zamieszek. Kiedyś, w czasach gladiatorów, nie było komu zgłaszać skarg, bo główny zainteresowany już nie żył. Najnowsze badania doktora Michaela Cartera z Brock University dały głos jednemu z pokrzywdzonych - Diodorusowi, który poległ w 13. walce w wyniku niesprawiedliwego werdyktu sędziego najwyższej rangi (summa rudis).
Carter bada rzymskie widowiska, a szczególnie zajmuje go ich wpływ na kulturę grecką. Dzięki jego pracom nad epitafiami nagrobnymi zdobyliśmy dowody, że wbrew obiegowej opinii gladiatorzy nie byli bestiami walczącymi do upadłego i zdarzało im się oszczędzać przeciwnika. Wszystko wskazuje na to, że obowiązywały precyzyjne zasady i walki odbywały się z udziałem sędziów. Dzięki tablicom wiemy więc, że spektakle gladiatorskie nie powinny być uznawane za symbol upadku cywilizacji rzymskiej, gdyż bardzo przypominały wydarzenia sportowe organizowane współcześnie, np. gale boksu. Z epitafiów można wyczytać, że niektórzy gladiatorzy odchodzili na emeryturę ze sporym majątkiem. Podawano też liczbę stoczonych przez nich walk oraz liczbę oszczędzonych przeciwników.
Tablica sprzed 1800 lat, którą zajmował się ostatnio Kanadyjczyk, została odkryta 100 lat temu w Turcji. Tuż przed pierwszą wojną światową trafiła do Musée du Cinquantenaire w Brukseli. Przez długi czas nikt nie umiał odcyfrować inskrypcji w grece. Ponieważ na płycie widać zwycięskiego gladiatora z dwoma mieczami uniesionymi nad głową siedzącego na ziemi pokonanego, dotąd zakładano, że płaskorzeźba przedstawia dimachaerusa - gladiatora walczącego dwoma sztyletami. Carter uważa jednak, że napis w pierwszej osobie l.p. odnosi się do jawnej niesprawiedliwości i błędu sędziego. Po pokonaniu mego przeciwnika Demetriusa nie zabiłem go od razu. Uśmierciły mnie przeznaczenie i perfidna zdrada summa rudis. Napis na nagrobku ufundowanym zmarłemu przez rodzinę nie pozostawiał zatem wątpliwości, kto ponosi winę za zaistniałą sytuację. Carter jest przekonany, że mężczyzna z dwoma mieczami to Diodorus, któremu w pewnym momencie udało się odebrać miecz leżącemu Demetriusowi. Wystarczyła jednak chwila zwłoki i werdykt sędziego, że Demetrius przewrócił się przez przypadek, by niedoszły przegrany stanął na nogach, odzyskał tarczę oraz broń i walka zaczęła się na nowo.
Co dokładnie się stało? Z opisu wynika, że 22-letni Diodorus z miejscowości Amisus w Turcji walczył z Demetriusem. Podczas walki Demetrius legł na ziemi w dogodnej do dobicia pozycji, ale Diodorus nie zadał mu śmiertelnego ciosu, a wycofując się, miał nadzieję, że sędzia ogłosi jego zwycięstwo. Jak się okazuje, popełnił fatalny w skutkach błąd, o którym można przeczytać w artykule opublikowanym przez doktora Cartera w Zeitschrift für Papyrologie und Epigraphik. Sędzia stwierdził, że upadek Demetriusa był przypadkiem i zarządził, by kontynuować bój. Koniec końców to Demetrius zabił Diodorusa.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.