Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Choć marihuana była od pewnego czasu podejrzewana o powodowanie uszkodzeń w DNA człowieka, dotychczas brakowało kompleksowych badań sprawdzających prawdziwość tego przypuszczenia. Teraz, dzięki naukowcom z Uniwersytetu w Leicester, uzyskano wreszcie przekonujące dowody na ten temat.

W swoim eksperymencie badacze zastosowali ultranowoczesny zestaw złożony z dwóch przyrządów diagnostycznych. Pierwszy z nich to chromatograf cieczowy, czyli urządzenie badające skład próbki na podstawie łatwości, z jaką jej składniki rozpuszczają się w różnych cieczach. Drugim z zatosowanych aparatów był spektroskop masowy - maszyna mierząca masę cząsteczek na podstawie szybkości, z jaką poruszają się w polu elektrycznym po nadaniu im ładunku elektrycznego.

Jak wykazała analiza próbek dymu z "trawki", składa się on z ponad 400 związków, z których aż 60 to kanabinoidy - substancje pokrewne z najważniejszym składnikiem aktywnym konopii indyjskiej, znanym jako THC. Niestety, znaczna część spośród pozostałych związków to substancje o udowodnionym działaniu rakotwórczym. 

Ze względu na niższą temperaturę spalania, podczas palenia marihuany rozpadowi ulega znacznie mniejsza ilość tzw. wielocyklicznych węglowodorów aromatycznych, należących do najsilniejszych kancerogenów znanych człowiekowi. Ich zawartość w dymie jest przez to aż o 50% wyższa, niż w dymie papierosowym. 

Zdaniem autorów studium, dym powstający podczas palenia marihuany jest podwójnie szkodliwy ze względu na fakt, iż palacze wdychają go wyjątkowo głęboko i utrzymują długo w swoich płucach. Ekspozycja na substancje rakotwórcze jest w związku z tym tak wielka, że wypalenie 3-4 skrętów powoduje uszkodzenia DNA na poziomie podobnym do wypalenia co najmniej paczki papierosów.

O odkryciu poinformowało czasopismo Chemical Research in Toxicology.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby jakiś zdolny chemik mafijny wpadł na to jak izolować THC, lub wytwarzać syntetycznie to byłby ten skręt tak groźny jak przypadkowy wdech spalin w wiosce.

Ale póki co tacy chemicy mają zjarane mózgi :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie i tak będą się truć czy to nikotyną/alkoholem/narkotykami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I komu tu teraz wierzyć, tym co twierdzą, że Marihuana pomaga czy tym co mówią odwrotnie, ja jednak wolę tą bardziej optymistyczną wersję xD

 

Nie da się ukryć, że większość ludzi palący marihuanę ma gdzieś fakt, czy jest szkodliwa czy nie, i takie informacje niczego nie zmienią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo po prostu palacze marihuany nie zastanowili się nigdy dobrze nad tym czy rzeczywiście chcą ją palić, albo po co to robią i tkwią w nałogu "z rozpędu". Może wcale nie mają innego zdania na temat szkodliwości marihuany, tylko nigdy nie zdążyli go sobie naprawdę wyrobić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jednak wolę tą bardziej optymistyczną wersję xD

Co nie zmienia faktu ostatnio potwierdzonego tą informacją. Po prostu twojemu dziecku wyrośnie ręka zamiast nosa. Albo kiedyś zapomnisz gdzie masz penis. (miejsce w którym jest twój podstawowy instynkt zostanie zmodyfikowane)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten artykuł bardziej jest o raku, którego wywołują wszystkie substancje smolące!! Mutacja DNA tu raczej jest odniesiona do nowotworu a nie jak wszystkim sie kojarzy z 3 ręką, nogą czy fallusem!! Zastanówcie sie jakie aspekty polityczno-gospodarcze będą związane z legalizacją i co nam ona da jako krajowi!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  I co z tego? I tak nie zmienia to faktu, że jest mniej szkodliwa od alkoholu i nikotyny. Chipsy i grillowane potrawy też są rakotwórcze i jakoś nie ma prawa zabraniającego ich spożywania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  I co z tego? I tak nie zmienia to faktu, że jest mniej szkodliwa od alkoholu i nikotyny.

Kolega nie przeczytał notki.
Zdaniem autorów studium, dym powstający podczas palenia marihuany jest podwójnie szkodliwy ze względu na fakt, iż palacze wdychają go wyjątkowo głęboko i utrzymują długo w swoich płucach. Ekspozycja na substancje rakotwórcze jest w związku z tym tak wielka, że wypalenie 3-4 skrętów powoduje uszkodzenia DNA na poziomie podobnym do wypalenia co najmniej paczki papierosów.O odkryciu poinformowało czasopismo Chemical Research in Toxicology.

Ten artykuł bardziej jest o raku, którego wywołują wszystkie substancje smolące!! Mutacja DNA tu raczej jest odniesiona do nowotworu a nie jak wszystkim sie kojarzy z 3 ręką, nogą czy fallusem!!

Nie myślałem o legalizacji. Wolny dostęp kojarzy mi się z częstszymi wypadkami samochodowymi i różnego rodzaju zachowań pod wpływem "formatu umysłowego"(widziałem taki zwrot) czy jak tam oni sobie nazywają ten stan upojenia. Fallus i 3a ręka to była moja przenośnia. Ale jeśli substancja jest wyjątkowo kancerogenna to dlaczego plemniki nie miałby być nieco zmodyfikowane? Lub inaczej - bezpłodność, plemnik tak upośledzony, że nie możliwy do zaadaptowania w komórce jajowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to marihuana jest z konopi?? chyba nie... Lecz Kaczyński  :P:D :D

 

oczywiście że świadomość nie wpływa na to czy ktoś pali czy nie, i tu jest pies pogrzebany. Marihuany itp są zabronione bo to narkotyki, nikotyna nie jest narkotykiem, ale uzależnienia wywołuje, tyle że mniej wyniszczające organizm. Nikotyna nie jest rakotwórcza, to papieros jest rakotwórczy.

Także wszystko zależy od skojarzenia "przyjemności" palenia z konsekwencjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nikotyna nie jest rakotwórcza

I tak, i nie. Sama nikotyna najprawdopodobniej nie, ale jej metabolity już są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mamy rozpatrywać szkodliwość samej nikotyny, to analogicznie porównajmy ją z THC a nie z marihuaną. Bo marihuanę można raczej porównywać z tytoniem.

 

Hmm.. Ciekaw jestem jak te obecne badania się mają do tych sprzed iluś lat, które mówiły że marihuana jest 10x mniej szkodliwa od papierosów? Co spowodowało, że wyniki tak bardzo się różnią..

 

Co do HPLC oraz MS, to wcale nie są to ultranowoczesne techniki - mają dobre 20-50 lat.. Także raczej rewolucji nie spowodował sprzęt (choć na pewno współczesne aparaty są czulsze i dokładniejsze od tych sprzed 15 lat) - albo w starym badaniu coś zostało przeoczone, albo w nowym wciskają poprawny politycznie kit..

 

Warto też chyba zwrócić uwagę, że może dym z marihuany trzyma się dłużej w płucach, ale ma on o wiele mniej rodzajów szkodliwych substancji od dymu tytoniowego (o ile pamiętam, tam liczy się w tysiącach, włączając w to pierwiastki radioaktywne). Jest to ważne z tego względu, że niektóre substancje nie są bezpośrednio rakotwórcze, ale działają nieco jak katalizatory rakotwórczości - znacznie podwyższają kancerogenność innych substancji (synergia).

 

A co do zmutowanych dzieci - taki skutek jest nazywany mutagennym lub teratogennym - kancerogenność dotyczy wyłącznie rozwinięcia się nowotworu, bez przenoszenia go na kolejne pokolenia.

 

Ale samo badanie ciekawe - rzuca nowe światło na sprawę :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten artykuł bardziej jest o raku, którego wywołują wszystkie substancje smolące!! Mutacja DNA tu raczej jest odniesiona do nowotworu a nie jak wszystkim sie kojarzy z 3 ręką, nogą czy fallusem!! Zastanówcie sie jakie aspekty polityczno-gospodarcze będą związane z legalizacją i co nam ona da jako krajowi!!

 

Tak tak ludzka głupota nie zna granic.... marichuana jest znana ludziom od wieków a dopiero teraz zacznie ich mutować i rozegra się ten twój czarny scenariusz..eh

Naukowcom bardziej chodziło o mutacje komórek, co prowadzi do raka (a rak to właśnie zmutowane komórki które nie spełniają swojego zadania)...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tak ludzka głupota nie zna granic....

A Ty oprócz tego że nie czytasz notki to też nie czytasz postów.

To był mój scenariusz. Był przenośnią skierowaną do amexa. Bo długo nie pomyślał/a nad notką(to zwykłe spostrzeżenie(o silnych właściwościach kancerogennych marihuany) - niewidoczne do amexa)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie myślałem o legalizacji. Wolny dostęp kojarzy mi się z częstszymi wypadkami samochodowymi i różnego rodzaju zachowań pod wpływem "formatu umysłowego"(widziałem taki zwrot) czy jak tam oni sobie nazywają ten stan upojenia. Fallus i 3a ręka to była moja przenośnia. Ale jeśli substancja jest wyjątkowo kancerogenna to dlaczego plemniki nie miałby być nieco zmodyfikowane? Lub inaczej - bezpłodność, plemnik tak upośledzony, że nie możliwy do zaadaptowania w komórce jajowej.

 

Pamiętasz może co sie stało w USA podczas gdy panowała prohibicja alkoholowa?? Przypatrz się co teraz zaczyna się w Polsce i porównaj!! Od dawien dawna wiadomo że w nadmiarze nawet lizaki szkodzą. Czy jak palaczowi marihuany urodzi się upośledzone dziecko, można od razu obarczyć winą za to narkotyk?? Odpowiedz sobie na to pytanie!! Tymczasem marihuana jest, była i będzie palona, a to że jest nielegalna rozwija tylko i wyłącznie "czarną społeczność tego świata"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaki jest stopień asertywności wśród grup palących marihuanę (badał ktoś to?). palą, żeby się przypodobać grupie czy odstresować, a może problemy maja szkolne/rodzinne/w pracy?

Ja tam jestem abstynent i substancji psychoaktywnych nie tykam. Ale jakbym już miał zapalić/wypić to wolałbym zielsko jednak (bo mniej przetworzone i zdrowsze, niż alkohol - tylko suszenie bez procesów czort wie jakich). Ale z legalnego źródła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że kupując marihuanę na czarnym rynku bardzo mocno ryzykujesz tym, że będzie do niej dorzucona np. bieluń kędzierzawa albo po prostu jakiś czysto chemiczny śmieć. Nie mam doświadczeń z trawą, ale nasłuchałem się już opowiadań policjanta zajmującego się narkotykami. Jego zdaniem sprawa jest prosta: "jesteście dorośli i co ja was będę oszukiwał, szkodliwość samej marihuany jest znikoma", ale jednocześnie mówi, że różnych dodatków jest tyle, że mogą spowodować poważne konsekwencje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dobrze się orientuję, marihuana, sprzedawana na rynku, jest "wzmacniana" pewnymi chemikaliami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badania, jak badania - ważniejsza jest ich interpretacja. Ci badacze popełnili poważny błąd.

Wiadomym jest, że substancje rakotwórcze powstają przy niskotemperaturowym spalaniu nawet zwykłego siana. Liczne muszą się także znajdować w dymie zwykłego ogniska, przy którym lubują wysiadywać różne harcerze. O dymie z pałów puszczanych na ogródkach działkowych to nawet już nie ma co wspominać, bowiem tam się pali także tworzywa sztuczne. Wiosną i jesienią osiedla sąsiadujące z ogródkami działkowymi są kompletnie zadymione. Skunksi smród powala wtedy z nóg. Ale badań takiego dymu jakoś nikt nie robi - chociaż wdycha go biernie tysiące ludzi. To samo jest z podpalaczami traw i ściernisk - jeden pał na polu równa się milionom papierosów. Szczególnie "sympatycznymi" rakotwórczo są też palone przez pseudozwiązkowców opony. Wydziela się wtedy dużo rakotwórczej sadzy. Ale jakoś nie stawia się tych smrodziarzy przed sądem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie też szokiem jest, że wolno spalić opony w mieście i nie ponieść konsekwencji. Ale cóż zrobić, w tym kraju związki zawodowe żerują w najlepsze na legendzie "S" i nikt ich nie rusza (choć na szczęście - odpukać! - powoli coś się chyba zaczyna zmieniać).

 

Wracając jednak do tematu: gdyby to było tak proste, jak piszesz, palenie tytoniu nie powodowałoby raka, bo przecież i tak na codzień wdychamy kancerogeny. Zwróć uwagę, że nie jest istotna sama ilość wyprodukowanej substancji, ale także sposób ekspozycji na nią. W przypadku palenia tytoniu lub marihuany mamy bezpośrednią inhalację bardzo stężonego dymu, co jest jednak sytuacją zgoła inną, niż powstanie chmury dymu, która następnie przemieszcza się o kilka kilometrów i dopiero trafia do ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikroos, a na co metabolizuje nikotyna że tak piszesz??

na wolnym powietrzu rozkłada się do kwasu nikotynowego, który jest składnikiem np witaminy PP.

 

nie masz racji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja twierdzę, że mam rację :P Nikotyna zarówno na wolnym powietrzu, podczas palenia, jak i w organizmie człowieka, podlega (równolegle ze zwykłym utlenianiem) reakcji przetwarzania do postaci nitrozoamin. A te są już silnie rakotwórcze. Pamiętajmy, że w chemii organicznej (a tym bardziej w biochemii) praktycznie nie ma czegoś takiego, jak reakcja jednotorowa i zawsze powstają różne produkty.

 

http://www.thefreelibrary.com/Nicotine+metabolism+may+spawn+carcinogen-a067328680

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ci co przestają palić szybko schodzą z tego świata (ciekawe co ich wykańcza).

Pewnie forumowe trolle.

 

Jak się ma w ogóle nałóg maryśkowy do papierosowego ? Z papierosami to wychodzi średnio 20 sztuk dziennie, a z marihuaną ile ? Pytam bo, stąd może wynikać jakoby mniejsza szkodliwość marychy - po prostu mniej się tego pali na co dzień. Pytam o jakieś dane dla Polski, a nie dla Jamajki :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Długotrwałe zażywanie marihuany jest powiązane ze zmianami epigenetycznymi, donoszą naukowcy z Northwestern University. To już kolejne badania pokazujące, że używanie tego narkotyku wpływa na zmiany w ludzkim genomie. W 2018 roku uczeni z Duke University wykazali, że składnik aktywny marihuany, THC, wywołuje zmiany genetyczne w spermie, wpływając na szlaki sygnałowe i zmieniając metylację DNA. Teraz okazuje się, że zmiany epigenetyczne widoczne są również w próbkach krwi.
      Już wcześniej zauważyliśmy w sposobie metylacji DNA związki pomiędzy użyciem marihuany, a procesem starzenia się. Chcieliśmy sprawdzić, czy marihuana wpływa na konkretne czynniki epigenetyczne i czy czynniki te są powiązane ze zdrowiem, mówi jeden z autorów najnowszych badań doktor Lifang Hou.
      Naukowcy analizowali próbki krwi pobrane w odstępie 5 lat od około 900 dorosłych. Uczestników badań wypytano zarówno o to, czy ostatnio używali marihuany oraz o ich historię używania tego narkotyku. Następnie stworzono profile metylacji ich DNA i poszukiwano zmian spowodowanych używaniem marihuany.
      Wiele z zauważonych w ten sposób zmian powiązano z procesem proliferacji komórek, szlakami sygnałowymi hormonów, infekcjami i zaburzeniami zdrowia psychicznego. Zaobserwowaliśmy związki pomiędzy długotrwałym używaniem marihuany, a wieloma znacznikami epigenetycznymi. Co interesujące, stale też obserwowaliśmy pewien marker powiązany z używaniem tytoniu, co może sugerować, że tytoń i marihuana w podobny sposób wpływają na zmiany epigenetyczne, mówi Hou.
      Badania nie wykazały przyczyn takich zmian, ani nie pokazały, czy zmiany te w jakiś sposób wpływają na zdrowie, mogą stanowić jednak użyteczny punkt wyjścia do przyszłych badań nad epigenetycznymi skutkami używania marihuany. Mamy tutaj świeży wgląd w związki pomiędzy używaniem marihuany, a czynnikami epigenetycznymi. Potrzebne są dodatkowe badania by stwierdzić, czy związki te występują u różnych populacji. Dalsze badania nad wpływem marihuany na czynniki zdrowotne powiązane z wiekiem mogą dostarczyć informacji na temat długoterminowych skutków używania marihuany, dodaje główny autor badań, doktor Drew Nannini.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zalegalizowanie rekreacyjnej marihuany może mieć wpływ na używanie innych substancji oraz zażywanie innych substancji w połączeniu z marihuaną. Dlatego też naukowcy z University of Washington postanowili sprawdzić, czy i jak legalizacja marihuany w stanie Waszyngton wpłynęła na używanie alkoholu, nikotyny i środków przeciwbólowych wśród młodych dorosłych oraz czy i jakie zmiany zaszły w trendach używania tych substancji wraz z marihuaną.
      Wielu przeciwników legalizacji niemedycznej marihuany wskazywało, że może być ona substancją przecierającą drogę do używania innych szkodliwych substancji. Argumentowali, że po zalegalizowaniu marihuany młodzi ludzie, którzy nie sięgnęliby po nią, gdyby nie była legalna, zaczną też eksperymentować z innymi narkotykami.
      Rekreacyjne użycie marihuany zostało zalegalizowane w stanie Waszyngton w 2012 roku. Naukowcy przeanalizowali dane pochodzące badań sondażowych z lat 2014–2019. Badaniami tymi objęto łącznie 12 500 osób, które były podzielone na dwie grupy wiekowe: 18–20 lat i 21–25 lat. Co istotne, stan Waszyngton zalegalizował rekreacyjną marihuanę jedynie dla osób, które ukończyły 21. rok życia. To również granica wieku, która pozwala legalnie kupić alkohol.
      Z artykułu opublikowanego na łamach Journal of Adolscent Health wynika, że po zalegalizowaniu marihuany badane grupy spożywały mniej alkoholu i miało w nich miejsce mniej epizodów poważnego upijania się, niż w analogicznych grupach przed legalizacją marihuany. Zmniejszyło się też spożycie leków przeciwbólowych oraz produktów zawierających nikotynę, z wyjątkiem e-papierosów. Naukowcy byli zaskoczeni wzrostem użycia e-papierosów, ale doszli do wniosku, że nie miał on związku z legalizacją marihuany, ale w tym przypadku wystąpił efekt nowości i mody, gdyż e-papierosy zdobyły popularność w całym kraju. Trend wzrostowy nie był w ich przypadku spowodowany dostępnością do legalnej marihuany.
      Autorzy badań nie byli w stanie stwierdzić czy podobne zjawiska zaszły odnośnie używania marihuany równocześnie z innymi substancjami. Ta kwestia wymaga dalszych badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiele twierdzeń o dobroczynnym wpływie medycznej marihuany nie znajduje potwierdzenia w badaniach, informuje doktor Jodi Gilman z Center for Addiction Medicine na Massachusetts General Hospital. Stał on na czele grupy badawczej, które zauważyła, że u osób zażywających medyczną marihuanę w celu walki z bólem, depresją i lękiem, pojawiają się zaburzenia związane z używaniem marihuany, a jednocześnie pacjenci ci nie odczuwają poprawy tam, gdzie marihuana miała im pomagać.
      Przeprowadziliśmy pierwsze randomizowane badania wśród pacjentów, którzy otrzymali kartę upoważniającą do zakupu medycznej marihuany. Stwierdziliśmy, że jej użycie może nieść ze sobą negatywne konsekwencje. Osoby próbujące zwalczać za jej pomocą ból, niepokój i lęk nie zauważyły żadnej poprawy, natomiast osoby cierpiące na bezsenność informowały o poprawie jakości snu, mówi Gilman. Badaczy najbardziej zmartwił fakt, że u osób cierpiących na niepokój i depresje rozwijały się zaburzenia związane z używaniem marihuany. Zaburzenia te to kolejność zwiększania dawek, by pokonać rozwijającą się tolerancję oraz zażywanie jej pomimo widocznych problemów fizjologicznych i psychologicznych związanych z użyciem tego środka.
      Medyczna marihuana jest dostępna w 36 stanach USA i w Dystrykcie Kolumbii. Jej użycie dopuszczono w przypadku olbrzymiej liczby schorzeń i dolegliwości. Do zakupu marihuany do celów medycznych uprawnieni są posiadacze specjalnych kart. Jednak obecny system wydawania takich kart powoduje, że są one przyznawane nie przez lekarza prowadzącego, a przez innych lekarzy, którzy mogą je wydawać na postawie pobieżnych badań, nie muszą proponować innych metod leczenia i sprawdzają, czy marihuana pomogła osobom, którym te karty wydali. Marihuana, traktowana jest tutaj jako środek medyczny, ale nie jest objęta regulacjami dotyczącymi innych leków.
      Badacze z Massachusetts General Hospital rozpoczęli swój eksperyment w 2017 roku. Wzięło w nim udział 269 dorosłych osób, które chciały otrzymać kartę zezwalającą na zakup medycznej marihuany. Część tych osób otrzymała karty natychmiast, a części powiedziano, że muszą poczekać 12 tygodni. Następnie przez 12 tygodni śledzono losy obu grup. Okazało się, że w grupie, która od razu otrzymała kartę, ryzyko wystąpienia zaburzeń związanych z użyciem marihuany było 2-rotnie większe niż w grupie oczekującej. Do 12. tygodnie takie zaburzenia wystąpiły u 10% grupy, która otrzymała kartę, a w przypadku osób, które otrzymały ją ze względu na odczuwany niepokój lub depresję, niekorzystne objawy zauważono u 20%.
      Wyniki naszych badań pokazują, że istnieje konieczność poprawienia systemu przyznawania kart, szczególnie tam, gdzie są one wydawane osobom cierpiącym na niepokój i depresję. To te osoby są bowiem narażone na zwiększone ryzyko działań niepożądanych marihuany, mówi Gilman. Pacjenci muszą otrzymywać lepszą informację. Obecnie sami decydują o wyborze produktu, dawkowaniu i często nikt nie sprawdza skutków takich działań, dodaje Gilman.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Konopie siewne (Cannabis sativa) przez wieki stanowiły ważne źródło włókien do produkcji tekstyliów, wykorzystywano je do produkcji oleju czy w medycynie. Jednak w XX wieku wykorzystanie tej rośliny znacząco się zmniejszyło. W miarę, jak pozyskiwana z niej marihuana była coraz szerzej wykorzystywana w celach rekreacyjnych, kolejne rządy nakładały ograniczenia prawne na konopie. To zaś spowodowało, że ich historia genetyczna pozostawała niezbadana.
      Luca Fumagalli z Uniwersytetu w Lozannie stanął na czele międzynarodowego zespołu naukowego z Chin, Wielkiej Brytanii, Indii, Pakistanu i Kataru, którego członkowie przeanalizowali genom 110 roślin reprezentujących pełne spektrum odmian Cannabis. Na tej podstawie zidentyfikowali czas o źródło udomowienia, wzorce różnicowania się po udomowieniu oraz współczesne zróżnicowanie genetyczne konopi.
      Wykazaliśmy, że gatunek C. sativa został po raz pierwszy udomowiony we wczesnym neolicie w Azji Wschodniej i że wszystkie obecnie występujące odmiany pochodzą od dzikich i uprawnych odmian z terenu współczesnych Chin, czytamy w artykule w Science Advances. Z danych genetycznych wynika, że do udomowienia doszło około 12 000 lat temu i zbiega się ono w czasie z pojawieniem się na terenie południowych Chin i Tajwanu ceramiki sznurowej. W materiale archeologicznym z kolejnych tysiącleci pojawia się coraz więcej śladów konopi. Znamy np. japońską ceramikę sprzed 10 000 lat skojarzoną z nasionami, a 7500 lat temu w Chinach i Japonii stale pojawiają się artefakty powiązane z Cannabis.
      Z artykułu dowiadujemy się też, że przed 4000 lat zróżnicowanie genetyczne Cannabis zaczęło się zwiększać, co z czasem doprowadziło do powstania współczesnych wyspecjalizowanych odmian. Uprawy tej rośliny zaczęły rozprzestrzeniać się w kierunku Europy i Bliskiego Wschodu. Już co najmniej 2500 lat temu na terenie zachodnich Chin konopie były używane w celach rytualnych, produkowano z nich m.in. napoje alkoholowe.
      Pierwsze archeobotaniczne dane świadczące o obecności Cannabis na subkontynencie indyjskim pochodzą sprzed 3000 lat. Co interesujące, w przeciwieństwie do tego co wiemy z Chin, indyjskie teksty sprzed 2000 lat mówią o tym, że konopie były wykorzystywane tutaj wyłącznie w celu odurzania się. Narkotyki wytwarzane w konopi pojawiły się w Afryce w XIII wieku, do Ameryki Łacińskiej dotarły w wieku XVI, a do Ameryki Północnej w XX wieku, gdzie trafiły z Indii. Kultywary konopi do Nowego Świata przywieźli Europejczycy w XVII wieku, zaś w połowie XIX wieku w Ameryce Północnej europejskie kultywary zostały wyparte przez odmiany chińskie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania przeprowadzone przez naukowców z National Institute of Drug Abuse (NIDA), który stanowi część amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH), wskazują na istnienie związku pomiędzy używaniem marihuany, a zwiększonym ryzykiem wystąpienia myśli samobójczych, przygotowania do samobójstwa i prób samobójczych. Na istnienie tego związku nie miało wpływu występowanie depresji, a ryzyka były większe w przypadku kobiet niż mężczyzn.
      W tych badaniach nie byliśmy w stanie wykazać związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy używaniem cannabis a zwiększonym odsetkiem samobójstw, jednak uzyskane przez nas wyniki to powód, by bliżej przyjrzeć się tej kwestii, szczególnie biorąc pod uwagę duży odsetek samobójstw wśród młodych ludzi. Jeśli lepiej zrozumiemy związek pomiędzy używaniem cannabis, depresją i samobójstwami, będziemy lepiej mogli pomóc ludziom, mówi dyrektor NIDA, jedna z autorek badań, doktor Nora Volkow.
      Badania zostały przeprowadzone na próbce ponad 280 000 osób w wieku 18–35 lat.
      W USD pomiędzy rokiem 2008 a 2019 liczba dorosłych używających marihuany wzrosła z 22,6 do 45 milionów. W tym samym czasie wzrosła też liczba zdiagnozowanych depresji oraz liczba osób, które myślały o samobójstwie, planowały je lub popełniły samobójstwo. Jednak związek pomiędzy rosnącym trendem użycia marihuany i rosnącym trendem samobójstw jest słabo rozumiany.
      Na potrzeby najnowszych analiz naukowcy wykorzystali dane zebrane w ramach National Surveys of Drug Use and Health. Dane te są zbierane corocznie wśród reprezentanywnej próbki obywateli USA, którzy ukończyli 12. rok życia i którzy nie przebywają w zakładach poprawczych lub więzieniach. Gromadzone są ten informacje m.in. na temat używania marihuany, zdrowia psychicznego, depresji, myśli samobójczych. Pod uwagę wzięto dane 281 650 osób w wieku 18–35 lat, gdyż jest to wiek, na który przypada zarówno szczyt używania substancji psychoaktywnych, jak i ujawniania się największej liczby zaburzeń zachowania.
      Naukowcy porównali ze sobą cztery „poziomy” używania marihuany: brak kontaktu z marihuaną, nie codzienne używanie marihuany, codzienną konsumpcję (zdefiniowaną jako używanie marihuany przez co najmniej 300 dni w roku) oraz zaburzenia używania marihuany, czyli sytuację, w której badani używali tego środka mimo wyraźnych negatywnych konsekwencji z tym związanych.
      Okazało się, że nawet u osób, które korzystały z marihuany mniej niż przez 300 dni w roku, występowało większe ryzyko myśli samobójczych, planowania oraz samobójstw niż u tych, którzy w ogóle marihuany używali. I związek ten był widoczny niezależnie od tego, czy badani cierpieli na depresję.
      I tak, wśród osób, które nie cierpiały na depresję i nie używały marihuany myśli samobójcze miało około 3% osób, wśród używających marihuany mniej niż przez 300 dni w roku odsetek ten rósł do 7%, wśród używających marihuanę codziennie wynosił 9%, a u osób z zaburzeniami używania marihuany – 14%.
      Z kolei wśród osób cierpiących na depresję, ale nie używających marihuany odsetek osób z myślami samobójczymi wynosił 35%, w przypadku używających marihuanę nie codziennie rósł do 44%. Myśli samobójcze miało też 53% osób z depresją, które codziennie używały marihuany i 50% z depresją i zaburzeniami używania marihuany.
      Badacze informują też, że kobiety używające marihuany częściej myślą o samobójstwie, przygotowują plan lub go realizują niż mężczyźni.
      Samobójstwo to jedna z głównych przyczyn śmierci wśród młodych dorosłych w USA, a nasze badania dostarczają ważnych informacji, które mogą pomóc w minimalizacji tego ryzyka. Depresję i zaburzenia używania marihuany można leczyć. Można też modyfikować poziom korzystanie z tego środka psychoaktywnego, mówi główna autorka badań, doktor Beth Han.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...