Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Tak? Moim zdaniem rządzą bakterie. Poradzą sobie bez nas wspaniale, a my bez nich zginiemy błyskawicznie.

 

Oryginalność tej wypowiedzi w skali od 1 do 1 000 000 000 oceniam na... 5. Bakterie nie mają karotki bananowej, nie mają Star Treka ani Warcrafta. Jesteśmy po prostu lepsi, bo już sporo chorób wytłukliśmy na amen, a epidemie nas jeszcze nie. A, i o ketchupie Heinza zapomniałem wspomnieć - jedna najlepszych rzeczy, jakie mi się przydarzyły w 2006 roku ;)

 

Co do gospodarki - zgadzam się, ale to Ty uważasz, że brytyjska gospodarka ma się lepiej. Póki co, jest to jednak nieprawda.

 

Ma się lepiej, bo "gospodarczo" stan życia mają wyższy, chociaż ich gospodarka kryzys znosi gorzej. Uproszę to: oni mają nadal więcej pieniędzy. Zanim my będziemy mieli tyle pieniędzy, Polacy się rozleniwią, przejdą na usługowy charakter gospodarki, zsocjalizują się itd. Nie ma bata.

 

Ale to nie ma teraz nic do rzeczy, jakie kto buduje drogi. Chodzi o to, że zmarnowana zostanie kasa na turbany, podczas, gdy można ją było lepiej wykorzystać.

 

Nawet, jeśli dołożysz 120 gigahipertrylionów dolarów debilowi, to i tak nic pożytecznego z tego nie wyniknie.

 

Zresztą jakoś nie widać głosów za tym, że ta kasa jest bardzo zmarnowana. Poczytaj Summę technologiae czy inne zbiory esejów Lema - tam dobrze on opisuje, czemu nie można się koncentrować na spełnianiu tylko jednego rodzaju potrzeb.

 

Błagam Cię, daj spokój. Ten "realny stosunek" kończy się na tym, że większość nie chce ingerencji KRK w życie państwa, a poparcie dla kary śmierci wynosi kilkadziesiąt procent.

 

Gdyby większość tak chciała, to by KRK nie miałby nic do powiedzenia. Zresztą mało istotne.

 

Za to jeśli jeszcze raz będziesz mi się wymądrzał na temat kary śmierci w mojej religii, to dowiem się gdzie mieszkasz i przegryzę Ci kabel od internetu - a jeśli masz mobilny, to poprzegrywam fale elektromagnetyczne, a potem Ci puszczę pełnometrażową edycję pierwszych 180 sezonów Mody na sukces.

 

Nie ma to żadnego związku, i nie wiesz lepiej, bo nie jesteś katolikiem, kropka ;-) Przejmuj się stosunkiem do kary śmierci w ateizmie/agnostycyzmie. Uzasadniłem Ci wcześniej, czemu :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Bakterie nie mają karotki bananowej, nie mają Star Treka ani Warcrafta.

A my nie umiemy nawet wytworzyć tryptofanu, bez których marchewka na Twoją karotkę by nawet nie urosła. Żałosne z nas stworzenia...

Jesteśmy po prostu lepsi

...a co jeszcze gorsze, pycha nas zżera.

bo już sporo chorób wytłukliśmy na amen, a epidemie nas jeszcze nie.

Poza tym żyjemy na Ziemi od marnych 30 tysięcy lat, a bakterie są tu od zawsze.

A, i o ketchupie Heinza zapomniałem wspomnieć - jedna najlepszych rzeczy, jakie mi się przydarzyły w 2006 roku :)

A wiesz, że gdyby nie technologia enzymatyczna (bakterie!) nigdy by nie powstał? :>

Uproszę to: oni mają nadal więcej pieniędzy.

Otóż to. I właśnie dlatego nie można uznać, że są lepsi. Po prostu startują z lepszej pozycji.

Nawet, jeśli dołożysz 120 gigahipertrylionów dolarów debilowi, to i tak nic pożytecznego z tego nie wyniknie.

Polska tyle jeszcze nie dostała, więc jakim prawem oceniasz, kto jest lepszy?

Za to jeśli jeszcze raz będziesz mi się wymądrzał na temat kary śmierci w mojej religii, to dowiem się gdzie mieszkasz i przegryzę Ci kabel od internetu - a jeśli masz mobilny, to poprzegrywam fale elektromagnetyczne, a potem Ci puszczę pełnometrażową edycję pierwszych 180 sezonów Mody na sukces.

Super ;) Problem w tym, że statystyczny Polak i tak popiera KŚ, choć kompletnie nie rozumie stanowiska KRK w tej sprawie. To zresztą bardzo normalne, tak samo jak choćby stosowanie antykoncepcji. Daj sobie spokój, naprawdę, z tymi odwołaniami do rzekomej religijności Polaków, bo stosując hipokryzję jako argument, sam obniżasz swoją wiarygodność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
A wiesz, że gdyby nie technologia enzymatyczna (bakterie!) nigdy by nie powstał? :>

 

Myślę, że dlatego Bóg pozwalam bakteriom istnieć ;-) W każdym razie - nie wiem, jak Ty, ale ja bym się bytowaniem z bakterią nie zamienił.

 

A swoją drogą, to jestem katolem i czytałem Biblię, więc sądzę, że jestem lepszy od bakterii ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Bóg pozwala bakteriom istnieć

Udowodnisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udowodnisz?

 

Tamte słowa potraktowałeś zbyt poważnie ;) Ale w sumie to tak: Bóg istnieje. Bakterie też. Stąd wniosek, że Bóg im pozwala :) Istnienia Boga Ci nie udowodnię, bo tego się nie robi - Boga można tylko okazać/doświadczyć :-) Co to byłby za ułomny Bóg, który po stworzeniu Wszechświata byłby do udowodnienia przez człowieka na maleńkiej planetce? Ja bym w takiego nie wierzył, nawet jakbym go widział :P

 

Wracam do lektury, pozdrawiam ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, to bardzo podkopałeś swoją wiarygodność. Oczekujesz, że mnie przekonasz, a nie potrafisz nawet udowodnić, że źródło Twoich przekonań jest prawdziwe? I ja mam ufać takiej grupie, która nie potrafi udowodnić, że ma racje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, to bardzo podkopałeś swoją wiarygodność. Oczekujesz, że mnie przekonasz, a nie potrafisz nawet udowodnić, że źródło Twoich przekonań jest prawdziwe? I ja mam ufać takiej grupie, która nie potrafi udowodnić, że ma racje?

 

Dlatego to się nazywa "wiara" a nie "nauka". W ogóle jak można wierzyć w coś z jednej strony potężniejszego od siebie, ale z drugiej podlegającemu Twojemu zmysłowi poznawczemu? Nie mówię tutaj o np. słoniu czy tornadzie, ale bardziej rzeczy typu mechanika kwantowa, które nadal trudno opisać.

 

Mam przesłanki, by wierzyć - rozumowanie logiczne, filozofia (teologia), doświadczenia moje czy czyjeś, jakieś wydarzenia. Ale jak już kiedyś się spieraliśmy na 4 strony forum, ja Ci UDOWODNIĆ tego nie mogę - możesz tego doświadczyć, ale też nie będziesz zdolny do udowodnienia tego. Ja natomiast dowody działalności boskiej tu czy ówdzie widzę, ale nie mogę ich wyjąć z rzeczywistości i Ci ich zapakować w pudełko.

 

I dlatego moja religia JEST wiarygodna, jako WIARA. Gdyby było inaczej, i fakt istnienia Boga był niezbicie do udowodnienia, to sam byłbyś wierzący. Nie byłoby wolnej woli wspomnianej w Piśmie Św. Nie byłoby też PRÓBY, którą moja religia zakłada na tym ziemskim padole. Co to za próba, gdzie jest tylko jedna jedyna możliwość?

 

Aha, jeszcze jedna, najważniejsza rzecz. Mnie nie interesuje przekonanie Ciebie o źródle moich przekonań tak, jak Ty to sobie wyobrażasz. Ja Ci tego życzę, ale nawet jeśli to moje urojenie, to nadal ja w to WIERZĘ, tak jak Ty zapewne wierzysz w miłość swojej mamy do siebie. Jak Cię zapytam, to mi powiesz, że Cię mama kocha, ale czy naprawdę wpłynie na Ciebie to, czy ja w to uwierzę?

 

Trzeba być naprawdę głupim, żeby wierzyć w Boga, którego można pojąć. Człowiek sam siebie - swojej przedświadomości - nie pojmuje, bo mamy mózg dokładnie własnych rozmiarów. Trudno nam nawet przewidzieć zachowanie zwierząt w pewnych momentach, które są umysłowo od nas prostsze. Spojrzenie na wszechświat z zewnątrz jest dla człowieka abstrakcją nieskończenie odległą, bo nam elementarna fizyka czy logika na to nie pozwalają, a Ty chcesz, żebym Ci udowadniał Boga, który wszechświat stworzył?

 

Nie, chrześcijaństwo jest spójną ideą jako całość. Ale nieweryfikowalną w 100% - i to świadczy o jej spójności.

 

Znasz analogię dwuwymiarowego świata? Gdzie ludzie-kwadraty odwiedza człowiek-kula trójwymiarowy? Przenika ich dwuwymiarowy świat stopniowo, tak więc oni widzą koło o zmieniającej się wielkości. Układ mniejszy nie może objąć układu większego, natomiast na odwrót już tak. Możemy obliczyć objętość czterowymiarowego hipersześcianu (a2 * b2 * c2 * d2 = e2), ale czy umiesz sobie wygląd hipersześcianu wyobrazić albo udowodnić jego istnienie w trzech wymiarach?

 

To jest właśnie wiara.

 

Btw. prócz wypowiedzi k0mandosa, to generalnie rozmawiamy we dwóch. Z doświadczenia wiem, że to nie wróży nic dobrego, i że inni forumowicze albo wyłączyli subskrypcję, albo robią co chwilę tzw. facepalm. Więc jak napiszesz jakąś odpowiedź, to bądź pewien, że przeczytam, ale już nie odpiszę w tym wątku ;-)

 

Pozdrawiam =]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I popatrzcie coście narobili. ;) Wcześniej każdy naprodukował się, że trzeba szanować przekonania innych, a teraz zwyczajnie każdy z Was próbuje udowodnić, że ma rację, a strona druga jest głupia (piszę o tym, co czytam, a nie o tym co naprawdę myślicie). Znowu zrobiło się smutno dzięki religii, tudzież jej braku. Może się wtrącam, ale to zdecydowało przestało mieć charakter dyskusji. :).

Nie można do końca udowodnić istnienia Boga, ale i do końca nie można udowodnić jego nie istnienia. Jestem czystym przykładem jak można połączyć wiarę w Niego z nauką. A przykład ten nazywa się ewolucjonizm teistyczny. I nie ma, nie istnieją i nie sądzę, żeby zaistniały argumenty, które przeczą istnieniu bytu wyższego. Skoro ani kreacjoniści, ani ateiści nie są w stanie udowodnić swoich racji, to nie ma w ogóle kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale i tak zaraz się dowiemy, że to ludzie wierzący mają coś udowodnienia. Przecież to jest zgodne z zasadami logiki, które poniekąd wymyślili sami ludzie ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I popatrzcie coście narobili. ;) Wcześniej każdy naprodukował się, że trzeba szanować przekonania innych, a teraz zwyczajnie każdy z Was próbuje udowodnić, że ma rację, a strona druga jest głupia (piszę o tym, co czytam, a nie o tym co naprawdę myślicie). Znowu zrobiło się smutno dzięki religii, tudzież jej braku. Może się wtrącam, ale to zdecydowało przestało mieć charakter dyskusji. :P .

 

Nie sądzę, żebym ani ja, ani mikroos, jakoś specjalnie jechali po tej drugiej stronie. Ale przekonanie o swojej racji de facto zakłada głupotę/gorszość tej drugiej strony. Gdybym nie uważał swojej opinii za lepszą, to by nie była już moją opinią ;-) Mikroos podobnie - my po prostu twardo stoimy na swoim i nie widzę fragmentu, gdzie byśmy szczególnie się atakowali. Oprócz tego z przegryzniem kabli oczywiście ;-)

 

Ale fakt, ja z mikroosem nie powinniśmy dyskutować sami :)

 

Nie można do końca udowodnić istnienia Boga, ale i do końca nie można udowodnić jego nieistnienia. Jestem czystym przykładem jak można połączyć wiarę w Niego z nauką. A przykład ten nazywa się ewolucjonizm teistyczny.

 

Dokładnie. Różnica jednak polega na tym, że my dopuszczamy więcej źródeł wiedzy (metafizyczne np.) niż mikroos. Jeśli oprzemy sie na fizyce i logice, to faktycznie przewaga zdania będzie po stronie mikroosa. Jak dorzucimy filozofię teologiczną i metafizyczne doświadczenia, to możemy udowodnić prawie wszystko. Na podstawie złych przesłanek nie można otrzymać poprawnej odpowiedzi - i chodzi chyba mikroosowi o to, że nasze źródła wiedzy nie są godne uwzględnienia.

 

A ewolucjonizm teistyczny podzielam, ale to przykład tymczasowy - przypuszczam, że granicę boskiej ingerencji jeszcze kilka razy przesuniemy.

 

I nie ma, nie istnieją i nie sądzę, żeby zaistniały argumenty, które przeczą istnieniu bytu wyższego. Skoro ani kreacjoniści, ani ateiści nie są w stanie udowodnić swoich racji, to nie ma w ogóle kwestii.

 

Jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji w postaci prostego paradoksu: jeśli Bóg może wszystko, to wtedy może uciec wszelkim kontrargumentom. Tak samo jakby go nie było ;-) A brak dowodu nie jest dowodem braku. Ale o to spór się zakończył, tylko debata na temat źródeł wnioskowani była ;-)

 

Nasze "ja wiem lepiej" z mikroosem dotyczyło raczej sfery etycznej (kara śmierci chociażby). Natomiast nasza dyskusja polegała na tym, że kolega mikroos postrzega świat jednobiegunowo (fizyka, ciągi dowodowe) z jedną wykładnią, natomiast Ty i ja widzimy go dwubiegunowo (fizyka <-> metafizyka, fakty <-> percepcja). A dowodów innych niż kartezjańskie tutaj przytoczyć nie można w sumie.

 

Ale i tak zaraz się dowiemy, że to ludzie wierzący mają coś udowodnienia. Przecież to jest zgodne z zasadami logiki, które poniekąd wymyślili sami ludzie ;D

 

duty_calls.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gdybym nie uważał swojej opinii za lepszą, to by nie była już moją opinią ;-) Mikroos podobnie - my po prostu twardo stoimy na swoim i nie widzę fragmentu, gdzie byśmy szczególnie się atakowali.

Otóż to. Co by nie mówić, z WhizzKidem się zawsze dyskutuje dobrze, bo rzeczowo i bez wycieczek osobistych ;)

Na podstawie złych przesłanek nie można otrzymać poprawnej odpowiedzi

Z tym się akurat nie zgodzę. Setki razy można się było przekonać, że źle formułowano hipotezę dotyczącą np. dzialania jakiegoś leku, potem się okazywało, że on działa (więc uzyskano poprawne rozwiązanie problemu, bo efekt był zgodny z oczekiwanym), ale w oparciu o inny mechanizm. Także zupełnie się nie zgadzam z tym, co napisałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym się akurat nie zgodzę. Setki razy można się było przekonać, że źle formułowano hipotezę dotyczącą np. dzialania jakiegoś leku, potem się okazywało, że on działa (więc uzyskano poprawne rozwiązanie problemu, bo efekt był zgodny z oczekiwanym), ale w oparciu o inny mechanizm. Także zupełnie się nie zgadzam z tym, co napisałeś.

 

Drzewa logiczne dają i taką możliwość. Chodziło mi jednak o to, że mając same poprawne przesłanki i poprawnie wnioskując logicznie musisz dojść do prawidłowej odpowiedzi. Natomiast na podstawie złych przesłanek możesz dojść do poprawnego wniosku, choć nie zawsze, no i nie masz informacji o tym czemu coś działa ;-)

 

Zresztą podobnie jest z religiami, co obrazuje pewna indyjska przypowieść:

Król kazał zebrać wszystkich ślepych od urodzenia, postawił przed nimi słonia i polecił im kolejno: pierwszemu kazał dotknąć głowy słonia, drugiemu ucha, trzeciemu kła, kolejnym trąby, tułowia, nogi, pośladków, ogona. Następnie zadał im pytanie: Jaki jest słoń? Ślepcy odpowiadali że: On jest jak pleciony kosz, on jest jak garnek, on jest jak poręcz pługa, jak spichlerz, słup, moździerz, miotła... Potem poczęli się głośno sprzeczać i w końcu bić, a król przyglądał się im i śmiał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Zresztą podobnie jest z religiami, co obrazuje pewna indyjska przypowieść:

Król kazał zebrać wszystkich ślepych od urodzenia, postawił przed nimi słonia i polecił im kolejno: pierwszemu kazał dotknąć głowy słonia, drugiemu ucha, trzeciemu kła, kolejnym trąby, tułowia, nogi, pośladków, ogona. Następnie zadał im pytanie: Jaki jest słoń? Ślepcy odpowiadali że: On jest jak pleciony kosz, on jest jak garnek, on jest jak poręcz pługa, jak spichlerz, słup, moździerz, miotła... Potem poczęli się głośno sprzeczać i w końcu bić, a król przyglądał się im i śmiał.

 

Bardzo dobra przypowieść ;) Znam ją od dawna i szczerze wydaję mi się bardzo mądra. A co do wcześniejszych Twoich wypowiedzi, to nawet fizyka nie wyklucza istnienia bytu wyższego, ani matematyka, ani żadna inna nauka ścisła. Nie potwierdzają, ale zaprzeczyć nie są w stanie. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mirethil - w takim razie oświadczam, że jesteś wielokrotnym mordercą i masz skłonności pedofilskie. Idąc Twoim tokiem rozumowania, mam prawo rozgłaszać to na cały świat i poinformować o tym Twojego chłopaka, bo przecież Ty nie masz dowodu, że tego nie zrobiłaś. I co Ty na to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mirethil - w takim razie oświadczam, że jesteś wielokrotnym mordercą i masz skłonności pedofilskie. Idąc Twoim tokiem rozumowania, mam prawo rozgłaszać to na cały świat i poinformować o tym Twojego chłopaka, bo przecież Ty nie masz dowodu, że tego nie zrobiłaś. I co Ty na to?

 

Idąc Twoim tokiem rozumowania, powinniśmy skazywać tylko tych pedofilów, którzy:

a) sami się do tego przyznają

;) mamy spermie pedofila w dziecku

c) mamy to nagrane w trzech niezależnych kamerach

Bez powyższych nie skazujemy żadnego pedofila. Olewamy zeznanie świadka i dowody pośrednie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idąc tokiem rozumowania mikroosa, to nie można by stworzyć żadnej teorii, ponieważ nie mamy na samym początku dla niej dowodu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko widzisz, jeśli już w nauce albo w prawie stworzy się hipotezę, to potem się ją bada i akceptuje albo odrzuca. Są dowody - hipoteza przechodzi i tworzy się np. publikację albo wyrok sądowy. Jeśli dowodów nie ma - uniewinnia się oskarżonego. Religia natomiast tkwi cały czas świadomie w hipotezie i nawet nie próbuje jej wyjaśnić, zasłaniając się nic niemówiącymi wymówkami.

 

WhizzKid - w każdym demokratycznym kraju świata mamy domniemanie niewinności. Jeżeli więc są dowody, pedofil zostaje skazany. Jeśli nie ma, jest puszczany wolno. Nie rozumiem, w czym widzisz problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko widzisz, jeśli już w nauce albo w prawie stworzy się hipotezę, to potem się ją bada i akceptuje albo odrzuca. Są dowody - hipoteza przechodzi i tworzy się np. publikację albo wyrok sądowy. Jeśli dowodów nie ma - uniewinnia się oskarżonego. Religia natomiast tkwi cały czas świadomie w hipotezie i nawet nie próbuje jej wyjaśnić, zasłaniając się nic niemówiącymi wymówkami.

 

Spis 2000 cudów potwierdzonych przez lekarzy świeckich, w tym ateistów, w Lourdes. I teologia. Moim zdaniem to jest próba tego rozwikłania. Jednak próba (droga) jest tutaj najważniejszą rzeczą. Jeśli Ci na 100% udowodnię, że Bóg istnieje, to jaki będzie tego sens? To tak, jakbym Ci przystawił pistolet do głowy, kazał dać mi pieniądze, a potem Cię chwalił, jaki jesteś szczodry.

 

WhizzKid - w każdym demokratycznym kraju świata mamy domniemanie niewinności. Jeżeli więc są dowody, pedofil zostaje skazany. Jeśli nie ma, jest puszczany wolno. Nie rozumiem, w czym widzisz problem.

 

Jeśli są zeznania 3 świadków, a dowodu nie ma lub są szczątkowe, to pedofil jest skazany. KRK ma świadków (nie mylić z jehowymi). Ja nie widzę w czym Ty masz problem z religią ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tylko widzisz, jeśli już w nauce albo w prawie stworzy się hipotezę, to potem się ją bada i akceptuje albo odrzuca. Są dowody - hipoteza przechodzi i tworzy się np. publikację albo wyrok sądowy. Jeśli dowodów nie ma - uniewinnia się oskarżonego.

No ale moim zdaniem nie są to zbyt trafne przykłady. Czyjaś wiara nie dotyczy Ciebie bezpośrednio. Tak wiem, że zabierają Ci jakiś skrawek podatku i przeznaczają go na świątynie, że dzwonią w niedziele z rana etc. Ale to nie jest charakterystyka wiary, jedynie kultury. Istnienie Boga jest w pełni zgodne ze wszystkimi prawami nauki. Równie dobrze może go nie być, wciąż ten sam efekt. A to, że wierzący ludzie tłumaczą ów prawa swoją wiarą wydaje się być logicznym. Dlaczego jest tak, a nie inaczej? Bo tak stworzył świat Bóg. I tak jak prawa fizyki są aktualizowane, podobnie stosunek np. Kościoła do nich ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Spis 2000 cudów potwierdzonych przez lekarzy świeckich, w tym ateistów, w Lourdes.

Cud nie jest dowodem. Jaki masz bowiem dowód, że na pewno zrobił coś bóg? ano nie masz żadnego, sam stwarzasz boga, by wytłumaczyć sobie jakieś zjawiska. Paradoksalnie, to świadczy o słabości, a nie o sile "dowodu".

Jeśli Ci na 100% udowodnię, że Bóg istnieje, to jaki będzie tego sens?

O, i to jest klasyczne myślenie na zasadzie "nie mogę udowodnić, bo jak udowodnię, to będzie bez sensu" ;D Więc "udowadniam Tobie, że jesteś pedofilem, i przekażę to Twojej dziewczynie, ale nie będę tego argumentował, bo inaczej wszystko straci sens" ;D To tak samo, jak z teorią spiskową: "nie próbuj mi racjonalizować, bo to też jest element spisku!"

Jeśli są zeznania 3 świadków, a dowodu nie ma lub są szczątkowe, to pedofil jest skazany.

Oj, bardzo niekoniecznie. Zeznania muszą być zgodne, a dowody lub poszlaki muszą być dostatecznie jednoznaczne, by udowodnić winę pedofila. Tymczasem w przypadku religii nie istnieje żaden dowód na to, że coś się stało akurat za przyczyną boga.

 

Poza tym chciałbym zobaczyć, ile sądów uznałoby, że Bóg istnieje. Przecież skoro pedofili czasem skazują, to tym bardziej powinny uznać istnienie Boga, skoro argumentacja na rzecz jego istnienia jest rzekomo tak silnie przekonująca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym chciałbym zobaczyć, ile sądów uznałoby, że Bóg istnieje. Przecież skoro pedofili czasem skazują, to tym bardziej powinny uznać istnienie Boga, skoro argumentacja na rzecz jego istnienia jest rzekomo tak silnie przekonująca.

 

W USA każdy ;-) Przysięga się przecież na Biblię ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj nie nie, coś chyba mylisz. Przysięga na Biblię ma miejsce ze względu na to, że zakłada się, że to świadek uważa Biblię i Boga za dostatecznie ważne, by na nie przysięgać. Poza tym z punktu widzenia sądu absolutnie nie ma znaczenia, na czym trzymałeś rękę - choćby to była para kostka żółtego sera, sąd interesuje wyłącznie treść samej przysięgi i to słowa decydują o jej ważności, a nie trzymanie ręki na egzemplarzu Biblii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj nie nie, coś chyba mylisz. Przysięga na Biblię ma miejsce ze względu na to, że zakłada się, że to świadek uważa Biblię i Boga za dostatecznie ważne, by na nie przysięgać. Poza tym z punktu widzenia sądu absolutnie nie ma znaczenia, na czym trzymałeś rękę - choćby to była para kostka żółtego sera, sąd interesuje wyłącznie treść samej przysięgi i to słowa decydują o jej ważności, a nie trzymanie ręki na egzemplarzu Biblii.

Ser jest tańszy od Biblii, więc jednak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc to sami ludzie decydują, a nie względy merytoryczne - to z myślą o nich daje się Biblie, a nie dlatego, że jej obecność w jakikolwiek sposób zmienia wagę przysięgi. W teorii więc przysięga złożona na kostkę żółtego sera byłaby równie istotna. A to, że stosuje się akurat Biblię, to po prostu zwyczaj i efekt pewnego autorytetu, którego nośnikiem Biblia. Powtarzam jednak: autorytetu, a nie realnego bytu. Jakoś nie przypominam sobie, żeby którykolwiek sąd świata oficjalnie uznał istnienie Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie biomedyczni z Duke University wykazali, że hełmy z I wojny światowej równie dobrze jak te współczesne chronią przed falą uderzeniową. A jeden konkretny model, francuski Adrian z 1915 roku, przewyższa współczesne hełmy pod względem ochrony głowy przed falą uderzeniową.
      Nowoczesne hełmy lepiej chronią przed pociskami czy tępymi uderzeniami, ale przez dziesięciolecia ich konstruktorzy nie potrafili poprawić ochrony głowy w sytuacji, gdy w pobliżu wybuchnie pocisk, a żołnierz zostanie poddany działaniu fali uderzeniowej.
      Stwierdziliśmy, że wszystkie hełmy stanowiły solidną ochronę przed falą uderzeniową wybuchu, ale zdumiało nas, że hełmy sprzed 100 lat sprawowały się równie dobrze, co współczesne konstrukcje. Okazało się, że niektóre z historycznych hełmów były nawet lepsze, mówi Joost Op't Eynde, główny autor badań.
      Naukowcy dopiero niedawno zainteresowali się wpływem fali uderzeniowej na mózgi żołnierzy. Spowodowane to było faktem, że hełmy projektowane są pod kątem odporności na uderzenia pocisków, a fala uderzeniowa była do niedawna groźna głównie dla płuc. W wyniku jej działania dochodziło do śmiertelnych uszkodzeń płuc na długo zanim taka fala mogła zaszkodzić mózgowi.
      Jednak po rozpowszechnieniu się pancerzy chroniących ciało, płuca żołnierzy są dobrze chronione. Okazało się, że na współczesnym polu walki fala uderzeniowa zabija uszkadzając mózg, a nie płuca. Stąd też potrzeba zbadania stopnia ochrony, jaką hełmy zapewniają w obliczu fali uderzeniowej. Tym bardziej, że nie są one projektowane pod kątem takiej ochrony.
      Uczeni z Duke University postanowili porównać hełmy współczesne z tymi z I wojny światowej, gdyż stwierdzili, że współczesny żołnierz noszący pancerz jest chroniony podobnie, jak żołnierz z I wojny światowej znajdujący się w okopie podczas wybuchu.
      Naukowcy porównali hełmy Brodie (Wielka Brytania), Adrian (Francja) i Stahlhelm (Niemcy) ze współczesnym amerykańskim Advanced Combat Helmet.
      Hełmy zakładano na głowę manekina wyposażoną w liczne czujniki. Całość umieszczano pod urządzeniem, które gwałtownie uwalniało sprężony hel, wywołując falę uderzeniową. Na hełmach testowano falę o różnej sile, odpowiadającej eksplozji pociusk artyleryjskiego w odległości od 1 do 5 metrów od celu. Siła działająca na głowę manekina była następnie przeliczana na ryzyko pojawienia się krwawienia w mózgu.
      Okazało się, że każdy z hełmów zmniejszał ryzyko umiarkowanego krwawienia z mózgu od 5 do 10 razy. Jednak hełm Adrian zapewniał najlepsza ochronę. Te wyniki były intrygujące, gdyż francuski hełm był wykonany z podobnych materiałów co hełmy niemiecki i brytyjski, miał nawet cieńsze ścianki. Główna różnica między nimi jest taka, że hełm ten ma na górze grzebień. Jego celem była ochrona przed odłamkami, ale może on również chronić przed falą uderzeniową, mówi Op't Eynde. Z kolei jeśli chodzi o siły działające z boku, a nie z góry, to znaczenie miało tutaj szerokość hełmu i to, jak dużą część głowy obejmował.
      Niezależnie jednak od konstrukcji, każdy z hełmów dobrze chronił przed falą uderzeniową. A to wskazuje, jak podkreślają uczeni, że warto podczas projektowania hełmów skupić się też na tym aspekcie ochrony żołnierza. Tym bardziej, że tak proste rzeczy jak grzebień od góry i szerokość hełmu mają olbrzymie znaczenie. Współczesne materiały i techniki produkcyjne powinny pozwolić na takie ulepszenie hełmów, że będą lepiej chroniły przed falą uderzeniową niż hełmy sprzed 100 lat, stwierdzają autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Robotnicy budowlani znaleźli w porcie rzecznym w Bobrujsku na Białorusi unikatowy ok. 1000-letni hełm (wstępne datowanie wskazuje na koniec IX- początek XI w.).
      Dr Igor Marzalyuk, szef Komitetu Stałego Edukacji, Kultury i Nauki Izby Reprezentantów, powiedział agencji BelTA, że to unikatowe odkrycie. To pierwszy taki hełm na Białorusi. Podobne znajdowano na Ukrainie w kurhanach wojowników, np. w Czarnej Mogile z Czernihowa [...].
      W miejscu znaleziska zostaną przeprowadzone wykopaliska. Archeolodzy uważają, że natrafią jeszcze na inne ciekawe artefakty.
      Hełm zachował się w dość dobrym stanie. Został przekazany do dalszych badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brytyjska policja wykorzystuje specjalny algorytm, który informuje śledczych, które sprawy można rozwiązać. Okazało się, że jednostki, które korzystają z tego algorytmu, prowadzą śledztwa w mniej niż połowie spraw, jakie do nich trafiają. Reszta jest od razu umarzana, gdyż algorytm stwierdza, że i tak nie uda się ich rozwiązać.
      Stosowanie algorytmu oszczędza czas i pieniądze, ale rodzi obawy o to, że policja w ogóle nie zajmuje się sprawami, które – wbrew temu co stwierdził algorytm – można by rozwiązać.
      Obecnie algorytm używany jest wyłącznie w przypadku bójek i innych zakłóceń porządku publicznego, jednak niewykluczone, że w przyszłości będzie stosowany też do innych rodzajów przestępstw.
      Zwykle, gdy policja dowiaduje się o przestępstwie, na miejsce wysyłani są śledczy, którzy zbierają dane i na ich podstawie, opierając się na własnym doświadczeniu, decydują, czy dalej prowadzić sprawę. Jednak w ostatnich latach wskutek zmian w sposobie raportowania, brytyjska policja ma do czynienia ze znacznie większą liczbą zgłaszanych przestępstw.
      Stąd też pomysł na wykorzystanie Evidence Based Investigation Tool (EBIT), algorytmu, który ocenia prawdopodobieństwo rozwiązania sprawy. Jest on od roku używany przez policję z Kent, gdzie pobicia i zakłócenia porządku publicznego stanowią około 30% zgłaszanych przestępstw.
      Jak informuje sama policja, przed wprowadzeniem EBIT funkcjonariusze prowadzili śledztwa w około 75% zgłaszanych spraw. Od czasu gdy używają EBIT odsetek prowadzonych śledztw spadł do 40%. Policjanci chcieliby prowadzić śledztwo w każdej sprawie i złapać sprawcę. Jeśli jednak analiza możliwości rozwiązania sprawy wskazuje, że śledztwo nie ma szans powodzenia, może lepiej użyć zasobów w innych, bardziej obiecujących, śledztwach, mówi Ben Linton z Metropolitan Police.
      Autorem EBIT jest Kent McFadzien z University of Cambridge. Trenował on swój program na próbce tysięcy napadów i zakłóceń porządku publicznego. Zidentyfikował osiem czynników decydujących o tym, czy sprawa może zostać rozwiązana, takich jak np. obecność świadków, nagrań z kamer przemysłowych czy znajomość nazwiska potencjalnego przestępcy. Jednak, jako że czynniki takie mogą się zmieniać, EBIT każdego dnia umieszcza w spisie spraw możliwych do rozwiązania jedną lub dwie takie sprawy, których rozwiązanie ocenia jako mało prawdopodobne. Policjanci nie wiedzą, które to sprawy, gdyż algorytm nie informuje ich o szczegółowej ocenie, wymienia tylko sprawy możliwe do rozwiązania. W ten sposób algorytm jest ciągle testowany i trenowany.
      Istnieją jednak obawy, że jako iż EBIT jest trenowany na już zakończonych śledztwach, pojawiające się błędy mogą być w nim wzmacniane. Jeśli na przykład w jakimś regionie nie ma kamer przemysłowych, algorytm może uznawać sprawy z tego regionu za trudne lub niemożliwe do rozwiązania, przez co mieszkańcy regionu będą poszkodowani, gdyż policja nie zajmie się przestępstwami mającymi tam miejsce.
      Jeśli trenujemy algorytm na historycznych danych dotyczących aresztowań i zgłoszeń przestępstw, wszelkie odchylenia i dysproporcje będą trafiały do algorytmu, który będzie się ich uczył i je wzmacniał, ostrzega Joshua Loftus z Uniwersytetu Stanforda.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół z Texas A&M University odkrył najstarszą broń znalezioną w Ameryce Północnej. To grot włóczni, którego wiek oceniono na 15 500 lat. Odkrycia dokonali naukowcy pracujący pod kierunkiem profesora Michaela Watersa. Grot, wraz z pozostałościami po wielu innych sztukach broni, znaleziono na stanowisku Debra L. Friedkin znajdującym się około 65 kilometrów na północny-zachód od Austin. Stanowisko to jest intensywnie badane od 12 lat.
      Wspomniany grot, wykonany z czertu, został znaleziony wraz z innymi narzędziami w warstwie datowanej na 15 500 lat. Jest więc starszy od kultury Clovis, którą przez dziesięciolecia uważano za najstarszą kuklturę Ameryki.
      Nie ma wątpliwości, że grot ten był używany do polowań. To odkrycie jest istotne z tego względu, że dotychczas na żadnym stanowisku archeologicznym starszym od kultury Clovis nie znaleziono grotów włóczni, a jedynie kamienne narzędzia. Ten grot jest starszy od grotów kultur Clovis i Folsom. Kultura Clovis jest datowana na 13 000 – 12 700 lat, a Folsom jest młodsza. Archeolodzy zawsze marzą o tym, by znaleźć narzędzie charakterystyczne dla danego okresu, takie jak właśnie groty broni miotanej, które byłyby starsze od Clovis. I z takim właśnie znaleziskiem mamy tutaj do czynienia, mówi Waters.
      Jednym ze znaków rozpoznawczych kultury Clovis jest charakterystyczny dla niej zaawansowany grot. Podobnego kształtu obustronnych żłobień nie spotyka się nigdzie poza zasięgiem oddziaływania tej kultury.
      Osadnictwo ludzkie w Ameryce podczas ostatniego zlodowacenia było złożonym procesem i widać to w puli genetycznej mieszkańców kontynentu. Teraz zaczynamy to widzieć też w zabytkach archeologicznych, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ujęcie seryjnego mordercy nazwanego przez prasę Golden State Killer pokazało, jak przydatnymi narzędziami w rękach policji mogą być ogólnodostępne bazy danych genealogicznych, w których obywatele dobrowolnie pozostawiają próbki DNA. Teraz analizy przeprowadzone przez naukowców wykazały, że już za kilka lat – przynajmniej w USA – przed śledczymi nie ukryje się nikt, kto pozostawił na miejscu przestępstwa swój ślad genetyczny.
      Jeśli jesteś biały, mieszkasz w USA i twój daleki krewny korzysta z serwisów genealogicznych, to istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że policja zidentyfikuje cię dzięki kodowi genetycznemu. Badania przeprowadzone właśnie przez naukowców z Columbia University wykazały, że wykorzystując próbkę DNA daleko spokrewnionej osoby i z grubsza szacując wiek poszukiwanego przestępcy, policja już teraz jest w stanie zawęzić krąg podejrzanych do mniej niż 20 osób. A wszystko to dzięki bazie danych zawierających kod genetyczny zaledwie 1,3 miliona osób.
      Wykorzystanie takiej metody pozwala w tej chwili na identyfikację około 60% białych Amerykanów, nawet jeśli oni sami nigdy nie udostępnili swojego DNA. Za kilka lat będzie tak można zidentyfikować każdego, mówi Yaniv Erlich, genetyk c Columbia Univeristy.
      Naukowcy postanowili bliżej przyjrzeć się tej metodzie po tym, jak policja wykorzystała ją do złapania seryjnego mordercy, który działał w latach 70. i 80. DNA pozostawione przez niego na miejscach zbrodni zostało porównane z bazą danych GEDmatch. To bezpłatny serwis, zawierający dane o mniej niż milionie osób, do którego każdy może przesłać próbkę, a firmy takie jak 23andMe przeanalizują DNA i określą krąg spokrewnionych osób, które również przesłały próbki.
      W całej tej sprawie najbardziej niezwykły jest fakt, że schwytany morderca był bardzo daleko spokrewniony z osobami, których DNA znajdowało się w bazie. Na tyle daleko, że najprawdopodobniej się nie znali. Otóż Golden State Killer i osoby, których DNA było w przeszukanej bazie mieli tych samych prapradziadków. Pradziadkowie byli inni, dziadkowie byli inni, rodzice też byli inni. Do tych informacji wystarczyło dodać szacowany wiek mordercy i miejsca popełnienia przestępstw, by znacząco zawęzić krąg poszukiwanych.
      Naukowcy szybko zaczęli zastanawiać się, jak wiele osób o nieznanym DNA można zidentyfikować za pomocą takich serwisów. W tym celu Erlich i jego zespół przyjrzeli się bazie MyHeritage, która zawiera 1,28 miliona profili DNA. Analiza wykazała, że jeśli mieszkasz w USA, a twoi przodkowie pochodzą z Europy, to istnieje 60% szans, że osoba, z którą masz wspólnych prapradziadków lub jesteście bliżej spokrewnieni, dostarczyła swój profil genetyczny do MyHeritage. Dla osoby, której przodkowie pochodzą z Afryki Subsaharyjskiej odsetek ten spada do 40%.
      Erlich postanowił też sprawdzić, jaka jest szansa, że w takiej sytuacji policja zidentyfikuje cię podobnie, jak Golden State Killera. Okazało się, że dodając do informacji genetycznej takie dane jak szacunkowa ocena wieku i prawdopodobna lokalizacja geograficzna można zmniejszyć początkową pulę 850 osób do zaledwie 17 podejrzanych.
      GEDmatch, dzięki której policja znalazła mordercę, zawiera DNA około 0,5% dorosłej populacji USA. Gdy odsetek ten wzrośnie do 2% dzięki tej bazie będzie można zidentyfikować ponad 90% osób mających europejskie korzenie. To zaskakujące, jak niewielka musi być ta baza, mówi genetyk Noah Rosenberg z Uniwersytetu Stanforda.
      Co więcej, połączenie baz policyjnych z ogólnodostępnymi może dać jeszcze lepsze wyniki. Jak donosi najnowszy numer Cell, analizy wykazały, że ponad 30% osób, których profil DNA znauduje się w policyjnej bazie danych, można skojarzyć z ich krewnymi z komercyjnych baz danych. Jakby jeszcze tego było mało, dodatkowe łączne analizy danych zawartych w obu typach baz pozwalają ujawnić szczegóły wyglądu podejrzanego lub jego krewnych, jak kolor oczu czy przebyte choroby. Z tymi bazami można zrobić więcej, niż się powszechnie uważa,  mówi Rosenberg.
      Uczeni zwracają uwagę, że takie analizy, które są pocieszające z punktu widzenia pracy policji, mogą jednak stanowić zagrożenie dla prywatności. Rozwiązaniem może być np. przesyłanie serwisom genealogicznym swoich danych DNA w formie zaszyfrowanej. Wówczas policja mogłaby z nich korzystać tylko we współpracy z danym serwisem, a zatem za zgodą sądu. Erlich uważa też, że USA powinny zmienić prawo dotyczące prywatności osób zgłaszających się na ochotnika do badań naukowych.
      Teoretycznie osoby takie powinny być trudne do zidentyfikowana. jednak Erlich wykorzystał bazę GEDmatach do zidentyfikowania anonimowej kobiety, która dostarczyła swoją próbkę naukowcom. Jej dane zostały zanonimizowane przez instytucję badawczą, jednak kobieta korzystała też z serwisów genealogicznych, a tam dane nie są anonimowe. Zatem ktoś, kto działa w złej wierze i ma dostęp do próbek w instytucjach naukowych, może pokusić się o identyfikację osób biorących udział w badaniach.
      Być może rozwiązaniem byłoby przyjęcie przez Kongres przepisów ograniczających policji możliwość korzystania z danych genealogicznych. Użycie takich baz byłoby uzasadnione w przypadkach poważnych przestępstw jak morderstwo, ale już nie w drobnych sprawach.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...