Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

To tylko wierzchołek góry lodowej  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego My im pozwalamy na taki proceder?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego że nikt nie chce zostać naszą Joanną D`Arc i poprowadzić rewolucji przeciw tym podobnym... Jak już zostanę królem Wolski to obiecuję coś z tym zrobić :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

warto to przeczytać:

http://www.eioba.pl/a89817/na_co_zus_wydaje_nasze_pieniadze

Faktycznie nie oszczędzają...

 

Tam akurat jest tylko jakiś dziwaczny pomysł z dyskiem twardym, co nie rozwiązuje tego problemu zupełnie (poza tym stare kompy nie obsłużą takiej przestrzeni dyskowej przecież). http://tnij.org/zus_fdd - wraz z wypowiedzią przedstawiciela ZUS oraz odniesieniem się do pomysłu z pendrive'ami. Widać faktycznie mają tak stare systemy i kompy, że modernizacja musiałaby być drastyczna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Widać faktycznie mają tak stare systemy i kompy, że modernizacja musiałaby być drastyczna..

To tylko dowodzi, że rozwijają się w zupełnie nieprawidłową stronę. Zamiast zainwestować w komputery i system informatyczny, żeby 1. pracować szybciej 2. umożliwić załatwianie wielu spraw przez net, oni wolą kupować dyskietki i stawiać kolejne ogromne gmachy.

 

Inna rzecz, że kompletnie idiotyczną kwestią jest wymaganie rocznej gwarancji. W sytuacji, gdy zgłaszasz się do naprawy gwarancyjnej, niejako potwierdzasz zgodność towaru z umową (bo prosisz o naprawę sprzętu, który jest zgodny z umową, ale ma wadę), przez co tracisz dwuletni okres, w ciągu którego można by było zglosić niezgodność polegającą na niezdolności sprzętu do spełniania swojej zasadniczej funkcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej zeby kazdy uzytkownik internetu byl podpisany nazwiskiem oraz imieniem i aktualnym zdjeciem! Kto jest za?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I obowiązkowo kamera w każdej sypialni i toalecie! I jeszcze chipowa wszywka jak dla psa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sadze, ze albo wszytko w internecie jest monitorowane (chodzi mi o caly ruch - download'y i upload'y) albo i nic.

Ja tam sie swojego ip nie wstydze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie każdy chce się pod wszystkim z imienia i nazwiska podpisywać. Jeśli chcesz to zmień ksywkę na imię i nazwisko - kto będzie chciał zrobi to samo.

Pomijam że robi się następny z kolei offtop.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Najlepiej zeby kazdy uzytkownik internetu byl podpisany nazwiskiem oraz imieniem i aktualnym zdjeciem! Kto jest za?

 

Telefon w niku jest i powiem zainteresowanym żaden spamer za dwa lata nie zadzwonił, tak więc spam nie jest tworzony przez zwykłych użytkowników, tylko instytucjonalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No w sumie tak. Ale wsio powinno byc logowane. Teraz w 2009 mamy coraz wieksza kulture internetu (nie liczac prowokacji i podszywajacych sie pod nas IP oraz wszelkie netowe echa).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauwazcie kolejne zdarzenia ostatnich czasow :

 

Najpierw Google pracuje nad aplikacjami dzialajacymi on-line przez browser www. Tworza zamienniki Worda Excela itp

 

Nastepnie powstaje Google Chrome - po prostu dedykowana przegladarka www.

 

Nastepnie dodanie malych szybko startujacych dystrybucji Linuxa bezposrednio do plyt glownych.

Umozliwia to z zalozenia szybkie odpalenie komputera oraz automatycznego podlaczenia sie do internetu oraz zapewne juz niedlugo Google Chrome

 

Ostatnio kolega pokazal mi serwisy na ktorych rozdawano 1TB konta z dostepem do zasobow multimedialych.

 

 

Jak maluje sie przyszlosc zwyklego usera ????

 

Wlaczacie komputer, po 5 sekundach macie gotowe srodowisko pracy : internet i oczywiscie Google Chrome

Od reki uzyskujecie dostep do swoich zasobow multimedialnych, poczty, dokumentow i czego tam jeszcze potrzeba on-line. Wszystkie dokumenty otwieraja sie w przegladarce, zarowno filmy jak i muzyka jest duzo latwiej dostepna dzieki zintegrowanym uslugom Googla. Co ciekawe macie swoje srodowisko niezaleznie od tego z jakiego miejsca na swiecie odpalacie komputer, po prostu wystarcza internet i Linux w biosie.

 

Zwazywszy na to, ze w duzej wiekszosci Google jest posrednikiem waszych uslug i zawiera wasze dane twierdze ze : Goole is evil - chociazby dla tego, ze moze takim zostac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Goole is evil

 

Zapomniałeś o telefonach z androidem i GPS , wysoce prawdopodobne że pojawią sie przenośne kompy z 16Gb pamięcią zamiast dysku, wifi, dystrybucją androida , przeglądarką chrome, z dyskiem na serwerze google, po 500zł i położą okienka na łopadki w dwa lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jak maluje sie przyszlosc zwyklego usera
Właśnie pojawiły się wieści, o nowej wtyczce G do przelądarek, która pozwala aplikacjom serwer-side na wykorzystanie mocy procesora klienta…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bałbym się uruchomić coś takiego. Oj, bardzo bym się bał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie każdy ma wybór... mam znajomych, którzy w ogóle telefonów komórkowych nie używają. Tylko jak wtedy żyć w społeczeństwie, które jednak podążyło za modą światową?

A Google... widzę że robi tak samo jak spece z NASA. Nie powiedzą wprost że na Marsie jest życie, tylko to rozciągną na kilka(naście) lat. Łatwiej ludzie zaakceptują na raty, niż od razu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla nich ewentualne posiadanie systemu na własny użytek przynosiłoby ogromne korzyści. Zero zmartwień o zagrożenia z zewnątrz, przewaga nad konkurencją (przy założeniu, że jest to lepszy system), perfekcyjna optymalizacja do realizacji własnych potrzeb, stuprocentowa znajomość systemu... Niekoniecznie muszą kiedykolwiek ten OS wprowadzać na rynek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Niekoniecznie muszą kiedykolwiek ten OS wprowadzać na rynek.

 

Otóż to, wystarczą tylko wtyczki jak android ( a ponieważ większość wirusów pisze konkurencja będą bezpieczni).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm, ciekawe to (http://webhosting.pl/Cala.prawda.o.Google.OS.czy.Native.Client.zmieni.oblicze.Sieci), ale 37 razy większa szybkość niż JS przy założeniu wykorzystywania sprzętu bezpośrednio jest niczym jednak, a wspominają o ambicjach z grami 3D (test przy 100x100 pixelach daje teoretycznie 55 klatek na sekundę, zaś algorytm Mandelbrota to jedynie proste iteracyjne mnożenie i dodawanie). Poza tym jak to niby ma się odnosić do tego OSu, jest raczej zwykły marketing - ot coś rzucili przy okazji "afery".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli lcamtuf pracuje w Google... to moze poprostu sobie cos testuje ;D. Bo zdaje sie, ze to zagadnienie jest glownym tematem jego zainteresowan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Google ujawniło swoją pilnie strzeżoną tajemnicę. Koncern, jako pierwszy dostawca chmury obliczeniowej i – prawdopodobnie – pierwszy wielki właściciel centrów bazodanowych, zdradził ile wody do chłodzenia zużywają jego centra obliczeniowe. Dotychczas szczegóły dotyczące zużycia wody były traktowane jak tajemnica handlowa.
      Firma poinformowała właśnie, że w ubiegłym roku jej centra bazodanowe na całym świecie zużyły 16,3 miliarda litrów wody. Czy to dużo czy mało? Google wyjaśnia, że to tyle, ile zużywanych jest rocznie na utrzymanie 29 pól golfowych na południowym zachodzie USA. To też tyle, ile wynosi roczne domowe zużycie 446 000 Polaków.
      Najwięcej, bo 3 miliardy litrów rocznie zużywa centrum bazodanowe w Council Bluffs w stanie Iowa. Na drugim miejscu, ze zużyciem wynoszącym 2,5 miliarda litrów, znajduje się centrum w Mayes County w Oklahomie. Firma zapowiada, że więcej szczegółów na temat zużycia wody przez jej poszczególne centra bazodanowe na świecie zdradzi w 2023 Environmental Report i kolejnych dorocznych podsumowaniach.
      Wcześniej Google nie podawało informacji dotyczących poszczególnych centrów, obawiając się zdradzenia w ten sposób ich mocy obliczeniowej. Od kiedy jednak zdywersyfikowaliśmy nasze portfolio odnośnie lokalizacji i technologii chłodzenia, zużycie wody w konkretnym miejscu jest w mniejszym stopniu powiązane z mocą obliczeniową, mówi Ben Townsend, odpowiedzialny w Google'u za infrastrukturę i strategię zarządzania wodą.
      Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że Google'a do zmiany strategii zmusił spór pomiędzy gazetą The Oregonian a miastem The Dalles. Dziennikarze chcieli wiedzieć, ile wody zużywają lokalne centra bazodanowe Google'a. Miasto odmówiło, zasłaniając się tajemnicą handlową. Gazeta zwróciła się więc do jednego z prokuratorów okręgowych, który po rozważeniu sprawy stanął po jej stronie i nakazał ujawnienie danych. Miasto, któremu Google obiecało pokrycie kosztów obsługi prawnej, odwołało się od tej decyzji do sądu. Później jednak koncern zmienił zdanie i poprosił władze miasta o zawarcie ugody z gazetą. Po roku przepychanek lokalni mieszkańcy dowiedzieli się, że Google odpowiada za aż 25% zużycia wody w mieście.
      Na podstawie dotychczas ujawnionych przez Google'a danych eksperci obliczają, że efektywność zużycia wody w centrach bazodanowych firmy wynosi 1,1 litra na kilowatogodzinę zużytej energii. To znacznie mniej niż średnia dla całego amerykańskiego przemysłu wynosząca 1,8 l/kWh.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prawnikom Google'a nie udało się doprowadzić do odrzucenia przez sąd pozwu związanego z nielegalnym gromadzeniem danych użytkowników przez koncern. Sędzia Lucy Koh uznała, że Google nie poinformował użytkowników, iż zbiera ich dane również wtedy, gdy wykorzystują w przeglądarce tryb anonimowy.
      Powodzi domagają się od Google'a i konglomeratu Alphabet co najmniej 5 miliardów dolarów odszkodowania. Twierdzą, że Google potajemnie zbierał dane za pośrednictwem Google Analytics, Google Ad Managera, pluginów oraz innych programów, w tym aplikacji mobilnych. Przedstawiciele Google'a nie skomentowali jeszcze postanowienia sądu. Jednak już wcześniej mówili, że pozew jest bezpodstawny, gdyż za każdym razem, gdy użytkownik uruchamia okno incognito w przeglądarce, jest informowany, że witryny mogą zbierać informacje na temat jego działań.
      Sędzia Koh już wielokrotnie rozstrzygała spory, w które były zaangażowane wielkie koncerny IT. Znana jest ze swojego krytycznego podejścia do tego, w jaki sposób koncerny traktują prywatność użytkowników. Tym razem na decyzję sędzi o zezwoleniu na dalsze prowadzenie procesu przeciwko Google'owi mogła wpłynąć odpowiedź prawników firmy. Gdy sędzia Koh zapytała przedstawicieli Google'a, co koncern robi np. z danymi, które użytkownicy odwiedzający witrynę jej sądu wprowadzają w okienku wyszukiwarki witryny, ci odpowiedzieli, że dane te są przetwarzane zgodnie z zasadami, na jakie zgodzili się administratorzy sądowej witryny.
      Na odpowiedź tę natychmiast zwrócili uwagę prawnicy strony pozywającej. Ich zdaniem podważa ona twierdzenia Google'a, że użytkownicy świadomie zgadzają się na zbieranie i przetwarzanie danych. Wygląda na to, że Google spodziewa się, iż użytkownicy będą w stanie zidentyfikować oraz zrozumieć skrypty i technologie stosowane przez Google'a, gdy nawet prawnicy Google'a, wyposażeni w zaawansowane narzędzia i olbrzymie zasoby, nie są w stanie tego zrobić, stwierdzili.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiły się dziesiątki szkodliwych aplikacji dla Androida. Niektóre z nich trafiły do oficjalnego sklepu Play. Aplikacje zostały zarażone szkodliwym oprogramowaniem z rodziny Joker. Atakuje ono użytkowników Androida od końca 2016 roku, jednak obecnie stało się jednym z najpoważniejszych zagrożeń dla tego systemu.
      Po zainstalowaniu Joker zapisuje użytkownika do drogich usług subskrypcyjnych, kradnie treści SMS-ów, listę kontaktów oraz informacje o urządzeniu. Już w lipcu eksperci donosili, że znaleźli szkodliwy program w 11 aplikacjach, które zostały pobrane ze sklepu Play około 500 000 razy.
      W ubiegłym tygodniu firma Zscaler poinformowała o odkryciu w Play 17 aplikacji zarażonych Jokerem. Zostały one pobrane 120 000 razy, a przestępcy stopniowo wgrywali aplikacje do sklepu przez cały wrzesień. Z kolei firma Zimperium doniosła o znalezieniu 64 nowych odmian Jokera, z których większość znajduje się w aplikacjach obecnych w sklepach firm trzecich.
      Joker to jedna z największych rodzin szkodliwego kodu atakującego Androida. Mimo że rodzina ta jest znana, wciąż udaje się wprowadzać zarażone szkodliwym kodem aplikacje do sklepu Google'a. Jest to możliwe, dzięki dokonywaniu ciągłych zmian w kodzie oraz s sposobie jego działania.
      Jednym z kluczowych elementów sukcesu Jokera jest sposób jego działania. Szkodliwe aplikacje to odmiany znanych prawdziwych aplikacji. Gdy są wgrywane do Play czy innego sklepu, nie zawierają szkodliwego kodu. Jest w nich głęboko ukryty i zamaskowany niewielki fragment kodu, który po kilku godzinach czy dniach od wgrania, pobiera z sieci prawdziwy szkodliwy kod i umieszcza go w aplikacji.
      Szkodliwy kod trafia i będzie trafiał do oficjalnych sklepów z aplikacjami. To użytkownik powinien zachować ostrożność. Przede wszystkim należy zwracać uwagę na to, co się instaluje i czy rzeczywiście potrzebujemy danego oprogramowania. Warto też odinstalowywać aplikacje, których od dawna nie używaliśmy. Oraz, tam gdzie to możliwe, wykorzystywać tylko aplikacje znanych dewelperów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co nam dodatkowe miejsce, jak tytułowa Chmura Huawei? Zapewne niejednokrotnie spotkaliście się ze stwierdzeniem, że ludzi można podzielić na dwie grupy - tych, co robią backupy oraz tych, którzy dopiero poznają, po co istnieją kopie zapasowe. Naturalnie to tylko jeden z wielu przykładów zastosowania zewnętrznych chmur. Dlaczego warto zwrócić swoją uwagę na tę od Huawei? Z kilku, względnie prostych powodów.
      Chmura Huawei jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy
      Jeśli jeszcze nie posiadacie żadnego smartfona lub tabletu od Huawei, to zapewne nie poznaliście jeszcze Huawei Mobile Services. To zestaw usług firmy, które skutecznie mają pokazać, że istnieje życie z Androidem poza Google. Oczywiście to dosyć ogólny przykład, bo Chmura Huawei istnieje od wielu lat. Tym sposobem nie trzeba się martwić o jej bezpieczeństwo lub potencjalny brak rozwoju. Ostatni rok pokazał dobitnie, że w stosunkowo krótkim czasie można wprowadzić wiele usprawnień, a przy okazji nic nie zepsuć. Jednak dlaczego ta usługa jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy? Z wielu względów - przede wszystkim ułatwia przejście pomiędzy smartfonami i tabletami.
      Naucz się robić kopie zapasowe, nim będzie za późno lub niech robi to za Ciebie Chmura Huawei
      Jak już wiecie, Chmura Huawei jest niemalże obowiązkowa, gdy korzysta się z urządzeń od tego producenta. Już w ramach pierwszego włączenia sprzętu z Androidem od Huawei, ujrzymy komunikat o zarejestrowaniu się lub zalogowaniu do ID Huawei, a następnie wybraniu tego, co chcemy odkładać w ramach backupu. Możemy dbać nie tylko o zdjęcia i ogólne pliki, ale również o aplikacje i dane do nich. To szczególnie istotne w przypadku urządzeń mobilnych, aby odzyskać możliwie najwięcej.
      Chmura Huawei z każdego miejsca na świecie
      Podobnie jak Dysk Google, tak również Chmura Huawei jest dostępna praktycznie wszędzie, gdzie tylko dostępny jest Internet. Nie musimy mieć ze sobą sprzętu tego producenta. Wystarczy jakiekolwiek urządzenie z przeglądarką internetową. W ten sposób możemy zdalnie, na dużym ekranie przejrzeć swoje kontakty i wszystko to, co odkładamy w Sieci.
      Znajdź swoje urządzenie dzięki Chmurze Huawei
      Jednak gromadzenie plików to nie wszystko. Skoro już wiemy, że dostęp do Chmury Huawei jest możliwy niemalże z każdego cywilizowanego miejsca na globie, to wykorzystajmy usługę do czegoś więcej. Huawei postanowił, że z tego samego miejsca zlokalizujemy powiązane z naszym ID Huawei urządzenia. Idąc dalej, możemy również wywołać dźwięk lub je wyczyścić. Proste? Bardzo proste i przy okazji bezpieczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po co nam dodatkowe miejsce, jak tytułowa Chmura Huawei? Zapewne niejednokrotnie spotkaliście się ze stwierdzeniem, że ludzi można podzielić na dwie grupy - tych, co robią backupy oraz tych, którzy dopiero poznają, po co istnieją kopie zapasowe. Naturalnie to tylko jeden z wielu przykładów zastosowania zewnętrznych chmur. Dlaczego warto zwrócić swoją uwagę na tę od Huawei? Z kilku, względnie prostych powodów.
      Chmura Huawei jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy
      Jeśli jeszcze nie posiadacie żadnego smartfona lub tabletu od Huawei, to zapewne nie poznaliście jeszcze Huawei Mobile Services. To zestaw usług firmy, które skutecznie mają pokazać, że istnieje życie z Androidem poza Google. Oczywiście to dosyć ogólny przykład, bo Chmura Huawei istnieje od wielu lat. Tym sposobem nie trzeba się martwić o jej bezpieczeństwo lub potencjalny brak rozwoju. Ostatni rok pokazał dobitnie, że w stosunkowo krótkim czasie można wprowadzić wiele usprawnień, a przy okazji nic nie zepsuć. Jednak dlaczego ta usługa jest obowiązkowa dla posiadaczy urządzeń tej firmy? Z wielu względów - przede wszystkim ułatwia przejście pomiędzy smartfonami i tabletami.
      Naucz się robić kopie zapasowe, nim będzie za późno lub niech robi to za Ciebie Chmura Huawei
      Jak już wiecie, Chmura Huawei jest niemalże obowiązkowa, gdy korzysta się z urządzeń od tego producenta. Już w ramach pierwszego włączenia sprzętu z Androidem od Huawei, ujrzymy komunikat o zarejestrowaniu się lub zalogowaniu do ID Huawei, a następnie wybraniu tego, co chcemy odkładać w ramach backupu. Możemy dbać nie tylko o zdjęcia i ogólne pliki, ale również o aplikacje i dane do nich. To szczególnie istotne w przypadku urządzeń mobilnych, aby odzyskać możliwie najwięcej.
      Chmura Huawei z każdego miejsca na świecie
      Podobnie jak Dysk Google, tak również Chmura Huawei jest dostępna praktycznie wszędzie, gdzie tylko dostępny jest Internet. Nie musimy mieć ze sobą sprzętu tego producenta. Wystarczy jakiekolwiek urządzenie z przeglądarką internetową. W ten sposób możemy zdalnie, na dużym ekranie przejrzeć swoje kontakty i wszystko to, co odkładamy w Sieci.
      Znajdź swoje urządzenie dzięki Chmurze Huawei
      Jednak gromadzenie plików to nie wszystko. Skoro już wiemy, że dostęp do Chmury Huawei jest możliwy niemalże z każdego cywilizowanego miejsca na globie, to wykorzystajmy usługę do czegoś więcej. Huawei postanowił, że z tego samego miejsca zlokalizujemy powiązane z naszym ID Huawei urządzenia. Idąc dalej, możemy również wywołać dźwięk lub je wyczyścić. Proste? Bardzo proste i przy okazji bezpieczne.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...