Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Skuteczny sposób na dwutlenek węgla?

Rekomendowane odpowiedzi

Zadziwiasz mnie - chcesz powiedzieć, że przejrzałeś cały ogrom publikacji na ten temat, jaki ukazał się w ciągu ostatniego półwiecza, i nie znalazłeś tam "ani strzępu dowodu"? Nie znalazłeś tam teoretycznych i eksperymentalnych dowodów naistnienie efektu cieplarnianego? Nie znalazłeś tam teorii opisującej absorpcję promieniowania podczerwonego przez cząsteczki różnych gazów wieloatomowych? Nie znalazłeś tam wyników pomiarów stężenia atmosferycznego gazów cieplarnianych? Nie znalazłeś tam danych dowodzących, że za wzrost ten odpowiadają czynniki związane z ludzką cywilizacją? Nie znalazłeś wyników pomiarów satelitarnych wskazujących na zmieniający się bilans radiatywny troposfery?

 

Czy też może chcesz powiedzieć, że nigdy nie zdarzyło ci się czytać żadnej literatury fachowej na ten temat, a opierasz się o to, co gdzieśtam przeczytałeś w internecie?

 

 

Problem jest w czym innym. Wielokrotnie w historii Ziemi występowały okresy albo wysokich temperatur, albo wysokiego stężenia CO2. Niby się to koreluje jakoś - jak wykazują badania niektórych (wymagające jednak weryfikacji). Nawet w okresie holocenu (ostatnie 10000 lat) mieliśmy okresy klimatu znacznie cieplejszego niż obecnie. Był to tzw. okres atlantycki - ok. 5000 lat temu. To wtedy już człowiek spalał węgiel lub ropę, jeździł samochodami? Może dziurkę ozonową wytworzył?

Nie znamy zatem podstawowych przyczyn ZUPEŁNIE NATURALNYCH wachnięć klimatu. Ma więc rację mikroos w swym zwątpieniu. Bo głupia statystyka mówi taką prawdę, że facet z psem na spacerze mają średnio po trzy nogi. Rzecz zatem w prawidłowej identyfikacji czynników i ich wiązaniu ze skutkami.

Odnośnie tego artykułu i tego "odkrycia" powiem, że w środowisku geologów sprawa jest znana od dawna. Nawet więcej - jest lepiej odbadana niż to się tu podaje. Są to bowiem procesy wietrzeniowe, które konsumują od miliradów lat wielkie ilości m.in. CO2. Generalnie jednak istnieją poza tym równowagi gazowe w odniesieniu do roztworów. Mnie kiedyś "zastrzeliła" pewna profesorka z uniwerku na wycieczce w Karkonoszach, w okresie tzw. klęski ekologicznej (wymieranie lasów). Powiedziała bowiem: "granit jest skałą kwaśną, no to woda też musi być tam kwaśna". A to wcale tak nie jest. Woda odpowiednio długo krążąca w granicie (skała kwaśna geochemicznie) może osiągnąć odczyn zasadowy. I to jest właśnie istota procesu wietrzenia minerałów i skał.

CO2 jest podstawowym bezwodnikiem kwasowym występującym w przyrodzie. Dlatego też jest głównym reagentem w procesach wietrzeniowych skał. W procesach spalania paliw powstaje tyleż bezwodników kwasowych, co tlenków metali zasadowych. Problem polega tylko na ich oddzieleniu i odrębnej migracji. Ale nadal pozostają reagentami. Spalamy biolit i powstaje CO2 jako bezwodnik kwasu oraz tlenki Ca, Mg, K, Na (głównie). CO2 jest gazem i migruje osobno, a tlenki tych metali są pyłami i migrują osobno. W końcu jednak dochodzi do reakcji neutralizacji. Nadwyżką jest ta część CO2, która powstaje z węglowodorów. Bo wtedy nie jest uwalniana odpowiednia ilość tlenków metali, która może wchodzić w reakcje neutralizacyjne. Dlatego głównym zagrożeniem nie jest paliwo węglowe, a właśnie ropa i gaz. W węglach mamy bowiem dużą zawartość różnych metali, tworzących następnie wodorotlenki (neutralizujące CO2). W ropie i gazie tego jest dużo mniej lub wcale. Ale taki scenariusz wcale nie jest rozpatrywany, bo węgiel jest be i kwita.

Innym problemem jest trudność z oszacowaniem ilości CO2 pochłanianego przez oceany. Tam czynnikiem ograniczającym jest niedobór Fe. To z tego powodu pojawiły się pomysły nawożenia oceanów Fe. Zakwity glonów są wtedy monstrualne, widoczne z satelitów - ale skutki mogą być fatalne i trudne do przewidzenia. Póki co jednak, bilansu oceanicznego nie znamy.

Cała heca z antropogenicznym ociepleniem zaczęła się w okresie, kiedy mogło to być tylko postulatem - w obliczu braku dobrych danych o obiegu CO2. Dalsze badania są subwencjonowane szczególnie w kierunku wykazania wpływu człowieka. Nie zapala ci się zatem czerwone światełko?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Czytałem, ale wciąż uważam, że zawiera on mnóstwo danych czysto teoretycznych.

Na przykład jakich danych?

 

O, widzisz, to może sporo wyjaśniać.

Prawda, że może?

 

To jak: efekt cieplarniany istnieje, czy nie?

 

Mnie najbardziej w tym wszystkim interesuje to, na ile człowiek może na to wpłynąć. Moim zdaniem nie może praktycznie w ogóle.

Ponieważ antropogeniczny CO2 w jakiś magiczny sposób przestaje mieć cieplarniane właściwości?

 

Na pewno przeczytałeś to, o czym Tobie wspomniałem? Specjacja komarów jest bardzo przekonująca.

Kontynuując ten typ wnioskowania: specjacja komarów nic nie mówi o specjacji nie-komarów. A teoria ewolucji to wciąż "nowa teoria", "niepotwierdzona na skalę globalną".

 

Odsyłam np. do teorii strun i superstrun, do modelu standardowego itp. Wszystkie są pewnymi udoskonaleniami teorii względności.

Model standardowy nie ma nic wspólnego z ogólną teorią względności. O teoriach strun trudno cokolwiek powiedzieć.

 

Nowej w tym sensie, że ciągle niepotwierdzonej na skalę globalną.

 

???

 

Jaką "skalę globalną"? Przecież to elementarna właściwość cząsteczek gazu, i zachodzi niezależnie od tego, czy weźmiesz 100 litrów, kilometr sześcienny czy dziesięć gigaton CO2.

 

Nikt nie potwierdził tego "na skalę globalną" tak jak nikt nie potwierdził "na skalę globalną" właściwości cieplnych wody. Bo przecież nigdy nie wiadomo, czy kolejne wiadro nie zachowa się inaczej.

 

Gdyby zjawiska zaobserwowane w laboratorium miały proste przełożenie na warunki rzeczywiste, dziś już dawno mielibyśmy lekarstwo na raka, cukrzycę, konsekwencje zawału serca i nie wiadomo co jeszcze.

A poza lipnymi analogiami masz jakieś merytoryczne argumenty?

 

W takim razie jeszcze raz, dla pełnej jasności. Nie przeczę, że w ostatnim czasie przybyło CO2. Nie przeczę, że część z niego została wytworzona przez człowieka. Nie odważę się jednak twierdzić, że wytworzony przez człowieka CO2 mógł mieć znaczący wpływ na całkowity jego poziom atmosferze (skoro wielokrotnie w przeszłości rósł samoistnie, to i teraz jest to możliwe).

Skoro się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Skoro "nie przeczysz, że część z niego została wytworzona przez człowieka", a jednocześnie twierdzisz, że ta część "nie może mieć znaczącego wpływu na jego poziom w atmosferze", to powiedz mi:

 

a) za jaką część z tych 100ppm o ktore wzrosło stężenie CO2 odpowiadają czynniki antropogeniczne

:D jakie "samoistne" czynniki są odpowiedzialne za wzrost stężenia CO2, a nie występowały przez poprzednie 10 tys. lat

c) skąd się bierze zmiana sygnatury izotopowej węgla w atmosferycznym CO2

 

Twierdzę też, że w tym wszystkim całkowicie zapomina się o innych gazach cieplarnianych i o wielu, wielu innych czynnikach, które mogą wpływać na klimat, a są całkowicie olewane.

I tutaj właśnie udowodniłeś, że kłamałeś udając znajomość raportów IPCC.

 

Zajrzyj łaskawie do rozdziału 2 WG1 AR4 ("Changes in Atmospheric Constituents and in Radiative Forcing"), sekcja 2.3, s. 137-153.

A cała reszta rozdziału poświęcona jest "wielu innym czynnikom, które mogą wpływać na klimat", w tym emisji aerozoli, zmianom albeda, zachmurzenia, aktywności słonecznej i wulkanizmowi.

 

http://ipcc-wg1.ucar.edu/wg1/Report/AR4WG1_Print_Ch02.pdf

 

Tego nie wiem, ale wolałbym nie wypowiadać się na temat, na który tak naprawdę sami astronomowie wiedzą tak niewiele.

Ty na ten temat wiesz niewiele. Astrofizycy nie mają wątpliwości, że to gruba atmosfera złożona z ditlenku węgla powoduje, że Wenus jest bardziej gorąca od Merkurego, choć znajduje się dalej od Słońca.

 

Jeżeli wierzy się w tezę, której jednoznacznie nie potwierdzono eksperymentalnie, mozna mieć pewne wątpliwości.

A jak sobie wyobrażasz to "jednoznaczne" potwierdzenie eksperymentalne? Wierzysz, że teoria dryfu kontynentalnego jest prawdziwa?

 

Gdyby przeprowadzono i gdyby był przekonujący, wówczas z pewnością bym go ocenił jako przekonujący. Ty też najprawdopodobniej nie wiesz, jak się projektuje dobre silniki, ale gdy wsiadasz do auta wyposażonego w takowy, umiesz to docenić.

Gdybym widział takie auto. Jak dotąd z twoich wypowiedzi wynika, że wbrew temu co twierdzisz, nie znasz nawet podstawowej literatury przedmiotu.

 

To, że co chwilę lawirujemy pomiędzy wpływem człowieka i wpływem CO2, a te dwa czynniki wcale nie muszą być ze sobą równoznaczne. Dlatego warto jest je od siebie wyraźnie oddzielać.

To nie ja twierdziłem, że "całkowicie zapomina się" o innych gazach cieplarnianych i innych czynnikach (antropogenicznych bądź nie).

 

Co z tego, że są szybko usuwane, skoro są w obiegu? Nawet, jeśli określona cząsteczka pary spadnie na ziemię, zaraz w jej miejsce pojawi się nowa. bilans jest praktycznie zerowy.

Zgadza się. Dlatego stężenie pary wodnej w atmosferze nie zależy od "emisji", antropogenicznych bądź nie.

 

A metanu może i jest mniej, ale wiele danych wskazuje, ze może być wielokrotnie silniejszym gazem cieplarnianym.

Nie na tyle silniejszym, by był najważniejszym gazem cieplarnianym.

 

Tego nigdzie nie napisałem.

Ale to właśnie wynika z tego co napisałeś. Twierdziłeś, że z tego że miliony lat temu skład atmosfery był inny wynika, że dzisiaj nie ma się czym martwić.

 

Ciekawe, co byś mówił, gdyby odkryto asteroidę na kursie kolizyjnym z Ziemią? "Nie ma żadnych powodów do zmartwień, impakty asteroidowe to całkowicie naturalne zjawisko, zdarzało się wielokrotnie miliony lat temu, i jakoś życie na Ziemi nie zginęło".

 

Nie, nie mam problemu. Warto jednak spojrzeć na te dane i uświadomić sobie, ze w międzyczasie w średniowieczu doszło do wyraźnego ocieplenia klimatu. A poziom CO2 był stosunkowo niski. Okazuje się więc, że sprawa jest znacznie bardziej złożona, a my możemy nazywać "antropogenicznym ociepleniem klimatu" całkowicie inne zjawisko.

Bo sprawa jest bardziej złożona. Czy naprawdę tak trudno jest pojąć, że za jedno zjawisko - zmiana klimatu - może być odpowiedzialne wiele przyczyn? Na przykład zmiany aktywności słonecznej, czy wulkanicznej?

 

Mniej więcej od 1850. Nietrudno zauważyć, że poziom CO2 idzie praktycznie cały czas w górę, zaś temperatura na Ziemi wykazuje większe wahania.

Ponieważ gazy cieplarniane nie są jedynym czynnikiem mającym wpływ na klimat.

 

Napisałem już: uważam, żę w porównaniu do ilości wytwarzanej przez samą naturę człowiek nie ma szans wpływać na klimat przez samo produkowanie CO2.

To policz sobie ilośc ditlenku węgla pozostającego w atmosferze, i ilość ditlenku węgla emitowanego ROCZNIE przez naszą cywilizację.

 

Przypominam też o "heat island", czyli mierzeniu temperatury w miastach, które siłą rzeczy są znacznie cieplejsze od otoczenia i przez to zebrane na ich terenie dane są mało wiarygodne.

Spróbuj skonstruować jakieś w miarę spójne stanowisko. Przed chwilą twierdziłeś, że wierzysz w istnienie samego ocieplenia - a teraz próbujesz mnie przekonać, że to tylko złudzenie wywołane efektem UHI?

 

Ciekawe co w takim razie powoduje wzrost temperatury mierzony przez stacje położone poza miastami, a także wzrost temperatury oceanów i troposfery, mierzony przez satelity?

 

 

 

Oczywiście IPCC ma monopol na prawdę.

Pozwolę sobie wkleić linki, które kiedyś dirtymesucker podał w innym temacie:

http://www.schodamidonieba.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=108:globalne-ocieplenie-czy-globalne-ogupienie&catid=59:inne&Itemid=55

Artykuł pisany przez dyletanta, powołującego się głównie na jeden kłamliwy film "popularnonaukowy". Dla przykładu, każdy z trzech prezentowanych tam wykresów przedstawia zmanipulowane albo sfabrykowane dane.

 

http://www.oism.org/pproject/

http://www.petitionproject.org/

Jak widzisz, jest mnóstwo naukowców, którzy przeczą informacjom podawanym przez IPCC. Naukowców na pewno bardziej niezależnych, niż ci upolitycznieni IPCC'owcy.

ROTFL!

 

Może "bardziej niezależnych", ale na pewno nie mających nic wspólnego z badaniami klimatu. Większość z nich posiada odpowiednik naszego licencjatu i magisterium, większość to tacy znakomici specjaliści od klimatologii jak weterynarze, onkolodzy, górnicy i metalurdzy. Z 30 tys. podpisanych osób zaledwie 40 osób przyznało się do bycia klimatologami...

 

No ale porównajmy kompetencje próbki kilku "upolitycznionych" (nie wiem na jakiej podstawie tak twierdzisz - możesz podać jakies argumenty?) autorów ostatniego raportu IPCC, oraz "niezależnych" "naukowców":

 

Pierwsze pieć nazwisk podpisanych pod petycją oregońską:

 

1. Earl Aagaard. Biolog, kreacjonista. Żadnych publikacji w dziedzinie klimatologii.

2. Charles W. Aami. Żadnych publikacji naukowych W OGÓLE, brak inofrmacji o jakichkolwiek powiązaniach z działalnością naukową.

3. Roger L. Aamodt. Lekarz-onkolog. Oczywiście żadnych publikacji w dziedzinie klimatologii.

4. Wilbur A. Aanes. Weterynarz. Jak wyżej.

5. M. Robert Aaron. Inżynier. Jak wyżej.

 

A teraz pierwszych pięciu autorów IPCC AR4 WG1:

 

1. Krishna Achutarao. Klimatolog z Lawrence Livermore National Laboratory.

2. Robert Adler. Fizyk atmosfery z NASA.

3. Lisa Alexander. Naukowiec z brytyjskiego Hadley Centre for Climate Prediction and Research.

4. Hans Alexandersson. Klimatolog z szwedzkiego Instytutu Meteorologii i Hydrologii.

5. Richard Allan. Fizyk atmosfery z Environmental Systems Science Centre, University of Reading.

 

Oczywiście każda z tych "upolitycznionych" osób ma mnóstwo recenzowanych publikacji naukowych z interesującej nas dziedziny.

 

Powiedz mi - uwierzyłbyś w petycję podpisaną przez 10 tys. magistrów ekonomii i prawa, mówiącą że teoria ewolucji to bzdura?

 

Podobno na innych ciałach niebieskich w układzie słonecznym też się ociepla.

Na niektórych. Na przykład na Trytonie ociepla się, bo nadchodzi "ekstremalne lato". Na Marsie ociepla się, bo burze piaskowe spowodowały zmianę albeda planety.

 

Jak widać, nie oznacza to że a) każda zmiana klimatu w Układzie Słonecznym ma jedną i tę samą przyczynę; :) tą przyczyną musi bądź nie może być działalność człowieka.

 

Patrz wyżej. Czytałem kiedyś na temat raportu IPCC 2007 w Świecie Nauki.

Czyli nie czytałeś, bo i tak z góry zakładasz, że to nieprawda. Bardzo wygodne.

 

Jak jeszcze chodziłem do podstawówki (czyli te 7 - 10 lat temu) to się o tym sporo mówiło. Że emisja freonów powoduje powiększanie się dziury ozonowej, że trzeba ograniczać, blebleble... Nie usłyszałem za to o Protokole Montrealskim, o tym, że dziura się zmniejsza (a wręcz przeciwnie).

LOL, więc ta wiedza poznana w podstawówce wystarczyła, byś uznał że dziura ozonowa to bzdura?

 

Moim zdaniem właśnie dlatego nazwali ją Greenland a nie np. Frostland, bo gdy do niej dopłynęli, zobaczyli zielone wybrzeża.

"Saga o Eryku Rudym", pierwsze źródło wyjaśniajace etymologię tej nazwy, twierdzi coś przeciwnego.

 

A co z tego może wynikać? Ano to, że nawet w historii człowieka zdarzały się wyraźne wahania klimatu (vide: Little Ice Age),

A czy ktoś to kwestionuje?

 

a mówienie, że to przez człowieka zmniejsza się ilość lodu na grenlandii, to żaden argument.

...argument przemawiający za czym?

 

No i wniosek jest jeszcze taki, że kiedyś też było cieplej niż teraz, wbrew temu, co się może niektórym wydawać.

 

Nie w ciągu ostatniego półtora tysiąca lat:

 

Ale to są rzeczy naukowo udowodnione

Jak to, "naukowo udowodnione"? W jaki sposób?

 

Jeden z głównych przeciwników teorii globalnego ocieplenia, Fred Singer, uważał inaczej.

 

A ocieplenie klimatu spowodowane przez człowieka jest naukowo "udowodnione" chyba tylko przez IPCC i zapatrzonych w nich ludzi...

No tak. Bo przecież wiesz lepiej niż ludzie którzy się zajmują badaniem klimatu. Przecież chodziłeś do podstawówki i czytałeś kiedyś jeden artykuł w "Świecie Nauki".

 

Cieszę się, że ty jesteś świetnie przygotowany, rzucając na wstępie raportami IPCC. Wyniki badań naukowych != prawda.

Widzisz, ja w swojej opinii opieram się o wyniki badań naukowych.

 

A o co ty się opierasz? O swoje głębokie, wewnętrzne przekonanie, że globalne ocieplenie to bzdura, IPCC jest upolitycznione, a wyniki badań niewiarygodne?

 

Nie widzisz swojej śmieszności?

 

Zwłaszcza, gdy nie są one uznawane przez dużą część światka naukowego. A sama teza + rzekome dowody nie wystarczą, gdy nie zyska się powszechnego poparcia.

LOL. Powiedz mi, jak duże poparcie dla teorii globalnego ocieplenia by cię przekonało?

Czy ta lista naukowych ośrodków i instytucji nie wystarcza?

 

http://en.wikipedia.org/wiki/Scientific_opinion_on_climate_change

 

Czy też może wszyscy są upolitycznieni i skorumpowani?

 

To pierwsze się ogranicza, to drugie nie. Ale jedno i drugie to gaz. Dla jednego równanie działa - dla drugiego nie. Czemu?

Bo powierzchnię Ziemi nie pokrywają oceany ciekłego ditlenku węgla, a jej średnia temperatura nie leży w okolicach punktu potrójnego dla tego gazu?

 

No i dobrze. Takie rzeczy, jak masowe wyginięcia, czy w ogóle wielkie zmiany, są nie do uniknięcia. Jednak ludzie lubią występować w roli ratowników planety i myślą, że wszystko mogą, że mogą wszystko kontrolować, że mogą zapobiec wszystkim procesom.

Skąd ten brak wiary w ludzką technologię?

 

"Fachowa literatura" to pojęcie względne. A z tego wzrostu ilości CO2 nic nie wynika.

Dla ciebie nic nie wynika. Bo nie masz pojęcia o temacie.

 

Problem jest w czym innym. Wielokrotnie w historii Ziemi występowały okresy albo wysokich temperatur, albo wysokiego stężenia CO2. Niby się to koreluje jakoś - jak wykazują badania niektórych (wymagające jednak weryfikacji). Nawet w okresie holocenu (ostatnie 10000 lat) mieliśmy okresy klimatu znacznie cieplejszego niż obecnie. Był to tzw. okres atlantycki - ok. 5000 lat temu.

Globalnie był prawdopodobnie chłodniejszy niż obecnie.

 

To wtedy już człowiek spalał węgiel lub ropę, jeździł samochodami? Może dziurkę ozonową wytworzył?

Nie. A kto powiedział, że zmiany klimatu muszą mieć JEDNĄ przyczynę?

 

Nie znamy zatem podstawowych przyczyn ZUPEŁNIE NATURALNYCH wachnięć klimatu.

Nie "nie znamy", tylko TY nie znasz.

 

Ale możesz to naprawić naprawdę szybko - zacznij od tej lektury:

 

http://ipcc-wg1.ucar.edu/wg1/Report/AR4WG1_Print_Ch06.pdf

 

Odnośnie tego artykułu i tego "odkrycia" powiem, że w środowisku geologów sprawa jest znana od dawna.

Samo pomysł sekwestracji CO2? Bez wątpienia jest znany od dawna. Jednak nikt jak dotąd nie wpadł na to, jak to robić szybko, tanio i bezpiecznie.

 

Cała heca z antropogenicznym ociepleniem zaczęła się w okresie, kiedy mogło to być tylko postulatem - w obliczu braku dobrych danych o obiegu CO2.

"Cała heca" zaczęła się pięćdziesiąt lat temu, kiedy pierwsze dobre dane o obiegu CO2 jednoznacznie pokazały, że w wyniku spalania paliw kopalnych stężenie atmosferyczne CO2 rośnie (co przewidywano ponad 100 lat temu).

 

Dalsze badania są subwencjonowane szczególnie w kierunku wykazania wpływu człowieka. Nie zapala ci się zatem czerwone światełko?

Podobnie jak subwencjonowane są badania potwierdzające teorię ewolucji albo ogólną teorię względności. Kurcze, to najwyraźniej dowód na to, że te teorie to bzdura, a biolodzy i fizycy uczestniczą w spisku mającym na celu wyłudzenie grantów na koszt podatników.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe, co byś mówił, gdyby odkryto asteroidę na kursie kolizyjnym z Ziemią? "Nie ma żadnych powodów do zmartwień, impakty asteroidowe to całkowicie naturalne zjawisko, zdarzało się wielokrotnie miliony lat temu, i jakoś życie na Ziemi nie zginęło".

 

Bardzo trafna uwaga .... zwłaszcza dla mikroo.sa

 

 

Pierwsze pieć nazwisk podpisanych pod petycją oregońską:

 

1. Earl Aagaard. Biolog, kreacjonista. Żadnych publikacji w dziedzinie klimatologii.

2. Charles W. Aami. Żadnych publikacji naukowych W OGÓLE, brak inofrmacji o jakichkolwiek powiązaniach z działalnością naukową.

3. Roger L. Aamodt. Lekarz-onkolog. Oczywiście żadnych publikacji w dziedzinie klimatologii.

4. Wilbur A. Aanes. Weterynarz. Jak wyżej.

5. M. Robert Aaron. Inżynier. Jak wyżej.

 

A teraz pierwszych pięciu autorów IPCC AR4 WG1:

 

1. Krishna Achutarao. Klimatolog z Lawrence Livermore National Laboratory.

2. Robert Adler. Fizyk atmosfery z NASA.

3. Lisa Alexander. Naukowiec z brytyjskiego Hadley Centre for Climate Prediction and Research.

4. Hans Alexandersson. Klimatolog z szwedzkiego Instytutu Meteorologii i Hydrologii.

5. Richard Allan. Fizyk atmosfery z Environmental Systems Science Centre, University of Reading.

 

Jedni i drudzy chcą dobrze jest tylko kwestia  punktu spojrzenia na całość ci ostatni mają mechaniczny a co idzie za tym rozwiązanie również mechaniczne (wybić wszystko i wszystkich by zobaczyć czy klimat dalej się będzie ocieplał)

 

Przez ten raport i post powyższy dyskusja osiągneła w porywie rok 1920.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na przykład jakich danych?

Na przykład tych na temat przewidywania dalszych zmian klimatu. Czysta spekulacja.

 

To jak: efekt cieplarniany istnieje, czy nie?

PRAWDOPODOBNIE tak, ale nie jestem przekonany, czy człowiek może mieć na niego wpływ.

 

Ponieważ antropogeniczny CO2 w jakiś magiczny sposób przestaje mieć cieplarniane właściwości?

A czy oddychanie ludzi ma wpływ na powstawanie huraganów? Przecież jak wydychamy powietrze, to też wprawiamy je w ruch, więc kto wie...

 

Kontynuując ten typ wnioskowania: specjacja komarów nic nie mówi o specjacji nie-komarów. A teoria ewolucji to wciąż "nowa teoria", "niepotwierdzona na skalę globalną".

Ale istnieje dostatecznie wiele innych danych, które potwierdzają prawdziwość i doboru naturalnego, i zmienności poprzez mutacje, i zanikania cech niepotrzebnych, i praktycznie wszystkich innych zjawisk przewidzianych przez Darwina.

 

Model standardowy nie ma nic wspólnego z ogólną teorią względności. O teoriach strun trudno cokolwiek powiedzieć.

Ale są rozwinięciem czy też odpowiedzią na teorię Einsteina. Wymieniłem te dwie dlatego, że Ty wymieniłeś teorię względności w takim kontekście, w którym sugerujesz, że jest ona uznanym faktem naukowym. Przynajmniej ja tak to odebrałem.

 

Jaką "skalę globalną"? Przecież to elementarna właściwość cząsteczek gazu, i zachodzi niezależnie od tego, czy weźmiesz 100 litrów, kilometr sześcienny czy dziesięć gigaton CO2.

Po czym parę linijek później mówisz o tym, że istnieje bardzo wiele czynników wpływających na klimat.

 

A poza lipnymi analogiami masz jakieś merytoryczne argumenty?

To nie są lipne analogie, tylko bardzo istotne uwagi.

 

Skoro się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Skoro "nie przeczysz, że część z niego została wytworzona przez człowieka", a jednocześnie twierdzisz, że ta część "nie może mieć znaczącego wpływu na jego poziom w atmosferze", to powiedz mi:

a) za jaką część z tych 100ppm o ktore wzrosło stężenie CO2 odpowiadają czynniki antropogeniczne

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Rozsądek podpowiada jednak, że za niewielką, jeśli kiedykolwiek uświadomimy sobie, ile z wytwarzanego w naturze CO2 pochodzi od nas. Sam proces oddychania powoduje powstawanie wielo, wielo, wielokrotnie większych ilości tego gazu.

 

:D jakie "samoistne" czynniki są odpowiedzialne za wzrost stężenia CO2, a nie występowały przez poprzednie 10 tys. lat

Mozliwe, że takie same, jakie wpływały na to wielokrotnie w historii.

 

c) skąd się bierze zmiana sygnatury izotopowej węgla w atmosferycznym CO2

To, że się ona zmienia, nie musi jeszcze oznaczać, że ludzkie emisje spowodowały efekt cieplarniany. W porównaniu do całkowitej emisji CO2 w naturze oraz ilości skumulowanego w niej węgla jest to tak śmieszna liczba, że nie przemawia do mnie ten argument. Równie dobrze może to oznaczać, że ten CO2 został wyemitowany, ale jeszcze nie został pochłonięty np. przez lasy.

 

I tutaj właśnie udowodniłeś, że kłamałeś udając znajomość raportów IPCC.

Dobrze, nazwij mnie kłamcą i każdym innym złym określeniem, jakie masz ochotę zastosować. Masz przecież prawo do własnej opinii. Tyle, że jeśli tak to ma wyglądać, że zakładasz z góry moją niewiedzę i kłamstwo, to ja w tym momencie kończę dyskusję z Tobą. Nie chciałbym w ten sposób rozmawiać. Ale na pocieszenie powiem, że przekonałeś mnie do części swoich postulatów. Na pewno jeszcze wrócę do przeczytania tego wątku.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
to ja w tym momencie kończę dyskusję z Tobą

 

i

 

przekonałeś mnie do części swoich postulatów.

 

i

 

Z kominów domów, elektrowni przybywa pyłów, CO2, czadu

tymczasem żywych liści na drzewach prawie ani śladu.

Kto połknie ,wdychnie te pyły , gazy , przetrawi i wyśle z gównem do d*py??

ano wszyscy mieszkańcy północnej części, ziemskiej skorupy.

 

PS.

Powodzenia i byle do wiosny.

Pozdrawiam umierających , beztrosko radosnych.

 

i

 

prze(s)konanych

 

i

 

prze(s)konywujących

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to nas różni, Waldemar. Ja przynajmniej potrafię się przyznać do błędów, nie brnę w idiotyzmy i przerost własnego ego, jak ty masz to w zwyczaju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Waldemar
- wald(emar)i(tel.)888 231 200 - to dużo bardziej uczciwe od mikro-osa i to nas różni.

 

Waldemar – imię męskie pochodzenia germańskiego. Wywodzi się od słowa oznaczajacego "ten, który jest sławny przez swoje panowanie".

 

Waldemar imieniny obchodzi: 5 maja i 11 grudnia.

 

Królowie Danii o imieniu Waldemar:

 

Waldemar I Wielki (1131-1182) – król Danii od 1146

Waldemar II Zwycięski (1170-1241) – król Danii od 1202

Waldemar III (1314-1364) – król Danii od 1326

Waldemar Atterdag (Waldemar IV Odnowiciel) (1320-1375) – król Danii od 1340

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
tą przyczyną musi bądź nie może być działalność człowieka.

Oczywiście, tam gdzie nie żyje człowiek to "nie może być", ale tam gdzie żyje, to "musi być" działalność człowieka.

LOL, więc ta wiedza poznana w podstawówce wystarczyła, byś uznał że dziura ozonowa to bzdura?

Mówię tylko, że nikt nie informował o malejącej emisji freonów i w ogóle gazów "niszczących" ozon. Za to wiele mówiło się o zagrożeniu, jakie człowiek dla tego ozonu stwarza i że "rosnąca" dziura ozonowa to poważny problem.

...argument przemawiający za czym?

Przemawiający za tym, że to rzekomo człowiek odpowiada za zmniejszanie się pokrywy lodowej na grenlandii i biegunie północnym. A jak sam powiedziałeś, wiele czynników może mieć wpływ na temperaturę na Ziemii, skąd więc mamy pewność, że do tych czynników CO2 również należy? Skąd mam mieć pewność, że gdyby emisja CO2 nie rosła, to temperatura również by się nie zwiększała?

Nie w ciągu ostatniego półtora tysiąca lat:

A skąd to wiadomo?

LOL. Powiedz mi, jak duże poparcie dla teorii globalnego ocieplenia by cię przekonało?

Czy ta lista naukowych ośrodków i instytucji nie wystarcza?

 

http://en.wikipedia.org/wiki/Scientific_opinion_on_climate_change

 

Czy też może wszyscy są upolitycznieni i skorumpowani?

Świetnie. Dlaczego więc wszyscy w argumentacji podsuwają raporty IPCC, skoro teoria o antropogenicznych czynnikach wpływających na klimat ma tak duże uznanie? A może to jest tak, że tylko IPCC robi badania, sporządza raporty, a te inne ośrodki im tylko przyklaskują?

Skąd ten brak wiary w ludzką technologię?

Człowiek powinien raczej żyć w zgodzie z naturą, aniżeli próbować sobie ją bezwzględnie podporządkować. Ta zarozumiałość może prowadzić do złych skutków. Może ta próba kontroli klimatu kiedyś odwróci się przeciwko nam.

Dla ciebie nic nie wynika. Bo nie masz pojęcia o temacie.

Ale zdrowego rozsądku i sceptyzmu mi jeszcze trochę pozostało (a może mi przybywa - w końcu z wiekiem człowiek staje się mniej łatwowierny i stara się bardziej myśleć).

Nie. A kto powiedział, że zmiany klimatu muszą mieć JEDNĄ przyczynę?

A kto powiedział, że tą główną i jedyną przyczyną (wśród możliwych 384832 przyczyn), za którą trzeba się wziąść, jest emisja CO2? Ach tak, to IPCC - a ich słowa są dla nas święte.

Cała dyskusja jest na poziomie 19-ego wieku.

Może Ty napisz coś na poziomie 21 wieku (a może i nawet 22), przez co padniemy wszyscy na kolana. Ale jak widać, najlepiej wychodzi Ci pisanie takich bzdetów, jak przed chwilą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Może Ty napisz coś na poziomie 21 wieku (a może i nawet 22), przez co padniemy wszyscy na kolana. Ale jak widać, najlepiej wychodzi Ci pisanie takich bzdetów, jak przed chwilą...

 

Napisałem z górką 3500 takich informacji ale dla Was są niezrozumiałe (na razie oczywiście).

 

a tu dalej gadu gadu i rozwiązań ani śladu..... a w tym samym czasie.... (obl..y k.....e)

 

Z kominów domów, elektrowni przybywa pyłów, CO2, czadu

patrząc wokoło żywych liści na drzewach prawie ani śladu.

Kto połknie ,wdychnie te pyły i gazy , przetrawi i wyśle z gównem do d*py??

ano wszyscy mieszkańcy północnej części, ziemskiej skorupy.

 

PS.

Powodzenia i byle do wiosny.

Pozdrawiam umierających , beztrosko radosnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja zapytam inaczej:

Kto tak zawzięcie alarmuje

do swoich poglądów przekonuje,

a wprawdzie lepiej nie postępuje,

bo wsiada do samochodu i ziemię naszą truje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
a wprawdzie lepiej nie postępuje

 

Tomek?? jak na rowerku wypadając z łąki , z płuc puszcza CO2 a z d..y metanowe bąki??  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na przykład tych na temat przewidywania dalszych zmian klimatu. Czysta spekulacja.

To znaczy, co konkretnie? Podaj przykład, bo ja wiem: numer strony, numer sekcji...

 

PRAWDOPODOBNIE tak, ale nie jestem przekonany, czy człowiek może mieć na niego wpływ.

A czy jesteś przekonany co do dwóch faktów:

a) CO2 jest gazem cieplarnianym

:D cywilizacja ludzka emituje CO2 w ilości 30 gigaton rocznie?

 

A czy oddychanie ludzi ma wpływ na powstawanie huraganów? Przecież jak wydychamy powietrze, to też wprawiamy je w ruch, więc kto wie...

Ładny unik, ale nie odpowiedziałeś na pytanie. Jak wyjaśnisz tę sprzeczność epistemologiczną, do której się przekonałeś: że "naturalny" CO2 jest gazem cieplarnianym i może mieć wpływ na klimat, a "ludzki" CO2 wpływu na klimat mieć nie może?

 

Ale istnieje dostatecznie wiele innych danych, które potwierdzają prawdziwość i doboru naturalnego, i zmienności poprzez mutacje, i zanikania cech niepotrzebnych, i praktycznie wszystkich innych zjawisk przewidzianych przez Darwina.

Hej, nikt przecież nie potwierdził eksperymentalnie tych "wszystkich innych zjawisk". A pomimo to jesteś przekonany, że teoria ewolucji jest poprawna, i że nie jest tylko "czystą spekulacją"?

 

Po czym parę linijek później mówisz o tym, że istnieje bardzo wiele czynników wpływających na klimat.

No i co z tego? Z istnienia tych czynników nie wynika bynajmniej, że CO2 przestaje być gazem cieplarnianym.

 

To nie są lipne analogie, tylko bardzo istotne uwagi.

Które ani nic nie dowodzą, ani niczego nie obalają.

 

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Rozsądek podpowiada jednak, że za niewielką, jeśli kiedykolwiek uświadomimy sobie, ile z wytwarzanego w naturze CO2 pochodzi od nas.

Uświadom sobie jedną podstawową rzecz: od tysięcy lat poziom atmosferycznego CO2 pozostawał na stabilnym poziomie, co oznacza że cykl węglowy samoczynnie regulował jego stężenie. Węgiel nie był "wytwarzany", tylko krążył w biosferze i atmosferze, a jego ilość nie zmieniała się (a raczej zmieniała się w zbyt wolnym tempie, by było to zauważalne).

 

Potem, w ciągu zaledwie 200 lat, spalając paliwa kopalne wpuściliśmy do atmosfery DODATKOWY węgiel, który przez miliony lat w ogóle nie uczestniczył w obiegu. I gdyby nie to, że połowa wytwarzanego przez nas ditlenku węgla jest pochłaniana przez oceany i biosferę, już obecnie większość atmosferycznego CO2 stanowiłyby cząsteczki węgla powstałe przy spalaniu węgla i ropy.

 

Sam proces oddychania powoduje powstawanie wielo, wielo, wielokrotnie większych ilości tego gazu.

Przez ludzi? Ależ skąd.

 

Mozliwe, że takie same, jakie wpływały na to wielokrotnie w historii.

To znaczy jakie czynniki? Obecny poziom CO2 jest większy niż występował w przeciągu ostatnich 650 tys. lat, a prawdopodobnie większy niż przez ostatnie 20 mln lat...

 

To, że się ona zmienia, nie musi jeszcze oznaczać, że ludzkie emisje spowodowały efekt cieplarniany. W porównaniu do całkowitej emisji CO2 w naturze oraz ilości skumulowanego w niej węgla jest to tak śmieszna liczba, że nie przemawia do mnie ten argument.

A może w końcu zapoznasz się z liczbami, które uważasz za śmieszne? Porównaj np. ilość ditlenku węgla w atmosferze z emisjami kumulatywnymi CO2 od początku XX wieku. I powiedz mi, jak spalenie 300 czy 400 gigaton węgla może nie mieć wpływu na skład atmosfery.

 

Równie dobrze może to oznaczać, że ten CO2 został wyemitowany, ale jeszcze nie został pochłonięty np. przez lasy.

Nie, nie może to oznaczać. Nie z takim skłądem izotopowym.

 

Dobrze, nazwij mnie kłamcą i każdym innym złym określeniem, jakie masz ochotę zastosować. Masz przecież prawo do własnej opinii. Tyle, że jeśli tak to ma wyglądać, że zakładasz z góry moją niewiedzę i kłamstwo, to ja w tym momencie kończę dyskusję z Tobą.

Wystarczyło się przyznać, że nie czytałeś tego, co rzekomo miałeś czytać...

 

Oczywiście, tam gdzie nie żyje człowiek to "nie może być", ale tam gdzie żyje, to "musi być" działalność człowieka.

Geniuszu, wyjaśnij mi w takim razie dwie rzeczy:

a) jakim sposobem twoja teoria jest w stanie wyjaśnić obserwowane ocieplenie

:) jakim sposobem twoja teoria jest w stanie obalić istnienie antropogenicznego efektu cieplarnianego

 

Mówię tylko, że nikt nie informował o malejącej emisji freonów i w ogóle gazów "niszczących" ozon.

No to teraz już wiesz. Jak widzisz, człowiek uczy się całe życie.

 

 

Przemawiający za tym, że to rzekomo człowiek odpowiada za zmniejszanie się pokrywy lodowej na grenlandii i biegunie północnym. A jak sam powiedziałeś, wiele czynników może mieć wpływ na temperaturę na Ziemii, skąd więc mamy pewność, że do tych czynników CO2 również należy? Skąd mam mieć pewność, że gdyby emisja CO2 nie rosła, to temperatura również by się nie zwiększała?

Wiemy, że CO2 nalezy do tych czynników, ponieważ od ponad 100 lat wiemy o istnieniu efektu cieplarnianego i absorpcji promieniowania podczerwonego przez gazy cieplarnianego. Jest to efekt mierzalny laboratoryjnie, jest to efekt przewidywany teoretycznie, jest to efekt obserwowany przez satelity krążące wokół Ziemi i orbitery krążące wokół Wenus.

 

Jednocześnie mamy też możliwość śledzenia tych INNYCH czynników. Monitorujemy aktywność Słońca i wiemy, że zmienność nasłonecznienia jest zbyt mała, by mogło być ono odpowiedzialne za obserwowane ocieplenie. Monitorujemy aktywność wulkaniczną i wiemy, że jest to czynnik mający drugorzędne znaczenie (i to oziębiające, nie ocieplające). Wiemy też, że zmiany orbity Ziemi zachodzą w zbyt małej skali, by się liczyły.

 

 

 

A skąd to wiadomo?

http://www.ncdc.noaa.gov/paleo/pubs/mann2008/mann2008.html

 

Świetnie. Dlaczego więc wszyscy w argumentacji podsuwają raporty IPCC, skoro teoria o antropogenicznych czynnikach wpływających na klimat ma tak duże uznanie? A może to jest tak, że tylko IPCC robi badania, sporządza raporty, a te inne ośrodki im tylko przyklaskują?

Nie, nie jest tak. IPCC nie przeprowadza WŁASNYCH badań, tylko dokonuje metaanalizy literatury przedmiotu i na tej podstawie przygotowuje raporty przedstawiające stan wiedzy klimatologicznej. Zajrzyj może w końcu do ich publikacji.

 

Człowiek powinien raczej żyć w zgodzie z naturą, aniżeli próbować sobie ją bezwzględnie podporządkować.

Chyba trochę za późno na "życie w zgodzie z naturą".

 

A kto powiedział, że tą główną i jedyną przyczyną (wśród możliwych 384832 przyczyn), za którą trzeba się wziąść, jest emisja CO2?

Wymień choć kilka z tych 384832 przyczyn.

 

Ach tak, to IPCC - a ich słowa są dla nas święte.

Nie, nie IPCC. Revelle, Suess, Keeling - pięćdziesiąt lat temu. I mnóstwo naukowców, którzy badali ten temat od tamtego czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli i tak z góry zakładasz, że kłamię, to nasza dalsza dyskusja nie ma sensu. Dlatego mój udział w niej kończę.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Chyba trochę za późno na "życie w zgodzie z naturą".

Myślę że jeszcze nie jest za późno. Dostaniemy prędzej czy później za to po pupie, ale możemy chociaż minimalizować skutki negatywne jakie sami sobie wywołamy.

Nie przypiszę się do żadnego ze zdań, bo nadal jestem niezdecydowany co do opinii, ale osobiście uważam że powinniśmy minimalizować nasz wpływ na środowisko naturalne. Nie chcę wdychać zatrutego powietrza, którym jestem zmuszony oddychać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Geniuszu, wyjaśnij mi w takim razie dwie rzeczy:

a) jakim sposobem twoja teoria jest w stanie wyjaśnić obserwowane ocieplenie

:) jakim sposobem twoja teoria jest w stanie obalić istnienie antropogenicznego efektu cieplarnianego

Nie, to Ty masz mi wyjaśnić, w jaki sposób Twoja teoria jest w stanie dowieść wpływu człowieka na ocieplenie klimatu :D

No to teraz już wiesz. Jak widzisz, człowiek uczy się całe życie.

Ale dopiero po tym, gdy skończyła się ta ozonowa propaganda. Gdy przyjdą chłodniejsze lata (a na to być może nie będziemy musieli długo czekać), upadnie prestiż IPCC a ludzie się ockną. I też się nauczą.

Monitorujemy aktywność wulkaniczną i wiemy, że jest to czynnik mający drugorzędne znaczenie (i to oziębiające, nie ocieplające).

Proszę więc o wykazanie różnicy między "wulkanicznym" CO2 a "człowieczym" - skoro ten pierwszy oziębia klimat, a ten drugi - ociepla.

Wymień choć kilka z tych 384832 przyczyn.

Raczej Ty wymień, skoro sam mówiłeś, że tych przyczyn może być wiele.

 

IMO klimat jest na tyle skomplikowany, że jego badanie, badanie zmian to nie jest jak składanie dwóch klocków. A tak to obecnie wygląda - związek przyczynowo skutkowy pomiędzy wzrostem ilości CO2 a wzrostem temperatury. Wygodna korelacja.

Uświadom sobie jedną podstawową rzecz: od tysięcy lat poziom atmosferycznego CO2 pozostawał na stabilnym poziomie, co oznacza że cykl węglowy samoczynnie regulował jego stężenie. Węgiel nie był "wytwarzany", tylko krążył w biosferze i atmosferze, a jego ilość nie zmieniała się (a raczej zmieniała się w zbyt wolnym tempie, by było to zauważalne).

 

Potem, w ciągu zaledwie 200 lat, spalając paliwa kopalne wpuściliśmy do atmosfery DODATKOWY węgiel, który przez miliony lat w ogóle nie uczestniczył w obiegu. I gdyby nie to, że połowa wytwarzanego przez nas ditlenku węgla jest pochłaniana przez oceany i biosferę, już obecnie większość atmosferycznego CO2 stanowiłyby cząsteczki węgla powstałe przy spalaniu węgla i ropy.

Czyli wg Ciebie poziom CO2 był zawsze na stabilnym poziomie (bo jak nas nie było, to nikt dodatkowych ilości nie wpuszczał). Czyli też zaprzeczasz temu, że kiedyś ilość CO2 w atmosferze była całkiem inna. Czyli sądzisz, że nigdy na Ziemii nie było cieplej niż teraz, albo że wysoka temperatura kiedyś była podyktowana zupełnie innymi czynnikami. A jeśli tak, to te czynniki musiały mieć jednak kluczowe znaczenie, można więc przypuszczać, że te same czynniki dziś powodują ocieplenie.

 

Chciałbym się zatem dowiedzieć, jakie czynniki powodowały wahania klimatu w przeszłości i dlaczego to nie one mają obecnie wpływ na ocieplenie tylko CO2 (bo kiedyś CO2 nie miał wpływu, skoro jego poziom był stały...).

Nie chcę wdychać zatrutego powietrza, którym jestem zmuszony oddychać.

Śmiało moglibyśmy już używać samochodów napędzanych sprężonym powietrzem gdyby nie... tu już odpowiedzcie sobie sami. Samochody takie wydalałyby tylko czyściutkie powietrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikroos : jak zawsze podoba mi sie twoj tok rozumowania i musze przyznac ci racje, ze sa to jedynie teorie.

 

Postaram sie odwolac do pewnych faktow.

Dawno dawno temu Ziemia byla to goraca zupa magmy, a w atmosferze bylo pelno od CO2 i innych pierwiastkow, ktorych sie dzisiaj boimy emitowac. Faktem jest, ze dawniej na Ziemi panowaly duzo wyzsze temperatury, niz te z tzw. efektu cieplarnianego.

 

Faktem jest ze czynniki dzialajace na Ziemi sprzyjaja jednak przy odpowiedniej ilosci czasu na ostudzenie atmosfery. Mimo roznych dramatycznych historii, niewatpliwie moze nawet katastrof kosmicznych Ziemia ostygla do tego stopnia, ze mozliwe jest zycie w obecnej formie.

 

Pytanie ktore mnie nurtuje NIE jest o to, czy Ziemia sie ostudzi i czy cale zycie zostanie zabite. Zycie juz z niejednym dalo sobie rade.

Pytaniem jest, czy ludzie przezyja czas studzenia sie Ziemi.

 

Osobiscie jestem zatroskany tym, ze sklad naszej atmosfery sie zmienia tak nagle. Nagle zmiany moga spowodowac ze najbardziej wyspecjalizowane osobniki (w tym ludzie) moga nie miec zbyt duzo czasu na dostosowanie sie do nowych warunkow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli i tak z góry zakładasz, że kłamię, to nasza dalsza dyskusja nie ma sensu. Dlatego mój udział w niej kończę.

 

Nie podkulaj ogona kontrakt jest na 10 rund, lodu do majtek (dopuki jeszcze jest), wymień szczekę , poczytaj .

 

 

Bammm...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem znaczne zwiększenie ilości co2 jest w dużym stopniu dziełem człowieka, jaki ma to wpływ na ocieplenie możemy jedynie przypuszczać z dostępnych informacji wynika że prawdopodobieństwo to jest wysokie, efekty braku jakiejkolwiek reakcji mogą być tragiczne. Wynika z tego że należy zbierać informacje zaprzeczające i potwierdzające przyjętą tezę, analizować je, ale i działać bo czasu jest mało.

Owszem jest szansa że wielu naukowców się myli, że na ocieplanie klimatu ma wpływ coś zupełnie innego o czym nie wiedzieli, jednak prawdopodobieństwo takiego stanu rzeczy jest niewielkie, a zagrozenie wręcz przeciwnie.

 

ps. Podchodzcie do dyskusji mniej osobiście - wszystkim zależy tylko na ustaleniu faktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że wykłócanie się obecnie na ten temat, to jak wykłócanie się na temat: "Jest Bóg czy go nie ma" Oczywiście po każdej stronie padną racjonalne argumenty, każdy wierzy w swoje słowa. Nikt nikogo nie przekona, to pewne.

Mam pytanie z z troszeczkę innej beczki: Czy ktoś brał pod uwagę słońce? Mam na myśli aktywność słoneczną i ostatnie implikacje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nikt nikogo nie przekona, to pewne.

Wypraszam sobie. Napisałem wyraźnie, że niektóre argumenty przytoczone przez Neratina są przekonujące.

 

Śmiało moglibyśmy już używać samochodów napędzanych sprężonym powietrzem gdyby nie... tu już odpowiedzcie sobie sami. Samochody takie wydalałyby tylko czyściutkie powietrze.

Z całym szacunkiem, ale to stwierdzenie jest tragicznie krótkowzroczne. Zupełnie jakbyś zapomniał, że energię na spręzenie tego powietrza też musiałbyś skądś pozyskać. Jedyną korzyścią byłaby mniejsza emisja CO2 w centrum miasta, ale za to elektrownia musiałaby go więcej wytworzyć, zebyś mógł sobie wypełnić zbiornik powietrzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wypraszam sobie. Napisałem wyraźnie, że niektóre argumenty przytoczone przez Neratina są przekonujące.

To dlaczego tego nie przyznałeś wcześniej, i nie napiszesz, "faktycznie masz rację"

Z całym szacunkiem, ale to stwierdzenie jest tragicznie krótkowzroczne. Zupełnie jakbyś zapomniał, że energię na spręzenie tego powietrza też musiałbyś skądś pozyskać. Jedyną korzyścią byłaby mniejsza emisja CO2 w centrum miasta, ale za to elektrownia musiałaby go więcej wytworzyć, zebyś mógł sobie wypełnić zbiornik powietrzem.

TO co dalej mamy siedzieć na benzynie aż się wyczerpie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Podchodzcie do dyskusji mniej osobiście - wszystkim zależy tylko na ustaleniu faktów

 

 

Naprawdę wszystkim chodzi o wyeliminowanie chorób (rak, nerwica egzystencjonalna), emocjonalnie spełnione życie, prokreacja a tym mądrzejszym osiągniecie wyższego stanu rozwoju osobistego (inaczej zbawienie (prawdopodobnie od koła karmy)) lub udoskonalenie PM do granic możliwosci (które granic nie mają).

 

Wychodząc od takiego założenia rysuje się kilka problemów wspólnych:

 

1. Jest potrzebny Pokój ale rozumiany jako w działaniu, mówieniu i myśleniu.

2. Jest potrzebna Współ-praca (praca a nie gadanie)

3. Jest potrzebne zrozumienie że każdy ludz dąży do stania się człowiekim czy tego chce czy nie.

 

Powyższe czynniki dostatecznie rozwinięte u jednostki pozwalają jej na odczuwanie uczucia pospolicie zwanego Miłością ale nie tą chemiczną (feromonową) tylko prawdziwą opisaną po tysiąc kroć zrealizowaną przez nielicznych.

 

(Jeśli już cię mndli czytelniku, zrób sobie przerwę)

 

Teraz przy całym światowym jazgocie i zabieganiu , na sens powyższych słów wpada się mając ok 35 lat (niektórzy dopiero tuż przed śmiercią).

 

Jednym z czynników straszącym wszystkich jest globalne ocieplenie, i nie trzeba być naukowcem by to zauważyć (trzeba tylko dostatecznie długo żyć) , jak byłem mały (30 lat temu) i chodziłem do szkoły to mrozy były po 30 stopni a lata tak upalne że aż chciało się żyć.

I nic złego w globalnym podniesieniu temperatury o 5 stopni nie ma nawet śłużyć to będzie ludziom i przyrodzie problemem jest skąd bierzemy energię na procesy związane z życiem .

Jeśli z węgla , ropy i gazu (spod ziemi) to zaburzamy odpadami spalania równowagę środowiska naturalnego (dodatkowo uwalniając Uran i inne pierwiastki promieniotwórcze z miejca gdzie nie szkodziły wprost do powietrza którym oddychamy ale i otacza ono rosliny które fatalnie trzy podstawowe szeregi promieniotwórcze znoszą)

Kolejną przyczyną podniesienia CO2 wcale nie jest ilość ludzi tylko zniszczenie środowiska głownie powietrza które ogranicza zdolności asymilacji tego gazu przez rośliny (pyły i tlenki siarki niszczą rośliny (ale i ludzi) na dwa sposoby przesłaniając dopływ światła oraz opadając w postaci kwasnych deszczów uszkadzając liście oraz zakwaszając glebę.

I znów nie trzeba być naukowcem by to zauważyć: posadzone identyczne w identycznym czasie krzaczki pomidora osłonięte od deszczu kawałkiem foli ropiętej nad nim a nie osłonięte wydają zupełnie inne ilości owoców nie mówiąc o ich jakości (podlewane deszczówką lub przy suszy wodą ze studni) .

 

Tak więc jeśli chcecie przeżyć godne ,w zdrowiu, spełnione życie oraz pozostawić następnym pokoleniom (swoim dzieciom) świat w którym i one będą mogły się godnie realizować należy bezwzględnie oczyścić powietrze z siarkowego syfu i metali ciężkich oraz

wyeliminować spalanie jakich kolwiek paliw spod ziemi na rzecz energi ze słońca oraz recyrkulacji biomasy (np: słomy, czciny, drewna, trawy, liści  bo one i tak  w sposób bezużyteczny utlenią się do wiosny) jak również energi wiatru , rozpadu atomu i innych technologii powoli pojawiających się na rynku a wyśmiewanych (odpłatnie) przez pseudo-medio-naukowców (istoty trywialne - cytujac Virusława).

(kwestię działania w polu własnego PM omówiłem gdzie indziej)

 

PS:

..acha... i nie czekaj aż świat coś zrobi dla ciebie, on już zrobił (bo jesteś) teraz kolej na ciebie byś coś zrobił dla niego (innych) i nie mów że nie wiesz co masz robić bo napisałem ci to powyżej (na rewolucję z góry nie licz, zmiana zaczyna się od ciebie ,twojego myślenia i działania (wyboru)).

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dlaczego tego nie przyznałeś wcześniej, i nie napiszesz, "faktycznie masz rację"

Ależ oczywiście, że napisałem: " na pocieszenie powiem, że przekonałeś mnie do części swoich postulatów. Na pewno jeszcze wrócę do przeczytania tego wątku". Nie skłamię przecież, że zostałem przekonany ostatecznie.

 

TO co dalej mamy siedzieć na benzynie aż się wyczerpie?

A czy ja coś takiego napisałem? Stwierdziłem jedynie, że twierdzenie, że samochód na sprężone powietrze nie powoduje zanieczyszczeń, to mrzonka. On jest przyczyną zanieczyszczenia, tylko jest ono emitowane nieco dalej od samej rury wydechowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli to sprężania używałby energii atomowej, to problem zanieczyszczenia nie byłby taki duży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sprawdzają się przewidywania naukowców, który prognozują, że już w roku 2016 średnia roczna koncentracja CO2 przekroczy 400 części na milion (ppm). W ubiegłym roku, w nocy z 7 na 8 maja, po raz pierwszy zanotowano, że średnia godzinowa koncentracja dwutlenku węgla przekroczyła 400 ppm. Tak dużo CO2 nie było w atmosferze od 800 000 – 15 000 000 lat.
      W bieżącym roku możemy zapomnieć już o średniej godzinowej i znacznie wydłużyć skalę czasową. Czerwiec był trzecim z kolei miesiącem, w którym średnia miesięczna koncentracja była wyższa niż 400 części na milion.
      Granica 400 ppm została wyznaczona symbolicznie. Ma nam jednak uświadomić, jak wiele węgla wprowadziliśmy do atmosfery. Z badań rdzeni lodowych wynika, że w epoce preindustrialnej średnia koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze wynosiła 280 części na milion. W roku 1958, gdy Charles Keeling rozpoczynał pomiary na Mauna Loa w powietrzu znajdowało się 316 ppm. Wraz ze wzrostem stężenia CO2 rośnie też średnia temperatura globu. Naukowcy nie są zgodni co do tego, jak bardzo możemy ogrzać planetę bez narażania siebie i środowiska naturalnego na zbytnie niebezpieczeństwo. Zgadzają się zaś co do tego, że już teraz należy podjąć radykalne kroki w celu redukcji emisji gazów cieplarnianych. Paliwa niezawierające węgla muszą szybko stać się naszym podstawowym źródłem energii - mówi Pieter Tans z Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej.
      Kwiecień 2014 roku był pierwszym, w którym przekroczono średnią 400 ppm dla całego miesiąca. Od maja, w związku z rozpoczęciem się najintensywniejszego okresu fotosyntezy na półkuli północnej, rozpoczął się powolny spadek koncentracji CO2, która w szczytowym momencie osiągnęła 402 ppm. Jednak przez cały maj i czerwiec średnia dzienna, a zatem i średnia miesięczna, nie spadły poniżej 400 części CO2 na milion. Eksperci uważają, że w trzecim tygodniu lipca koncentracja dwutlenku węgla spadnie poniżej 400 ppm. Do ponownego wzrostu dojdzie zimą i wzrost ten utrzyma się do maja.
      Rośliny nie są jednak w stanie pochłonąć całego antropogenicznego dwutlenku węgla i wraz z każdym sezonem pozostawiają go w atmosferze coraz więcej. Dlatego też Pieter Tans przypuszcza, że w przyszłym roku pierwszym miesiącem, dla którego średnia koncentracja tego gazu przekroczy 400 ppm będzie już luty, a tak wysoki poziom CO2 utrzyma się do końca lipca, czyli przez sześć pełnych miesięcy. Od roku 2016 poziom 400 ppm będzie stale przekroczony.
      Dopóki ludzie będą emitowali CO2 ze spalanego paliwa, dopóty poziom tego gazu w oceanach i atmosferze będzie się zwiększał - mówi Tans.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Już wkrótce elektrownia węglowa Dry Fork znajdująca się w pobliżu miasteczka Gillette w stanie Wyoming będzie wykorzystywała dwutlenek węgla do produkcji materiałów budowlanych. W marcu w elektrowni rozpoczyna się program pilotażowy, w ramach którego CO2 będzie zmieniane w betonowe bloczki.
      Eksperyment prowadzony będzie przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA). Przez try miesiące każdego dnia będą oni odzyskiwali 0,5 tony dwutlenku węgla i wytwarzali 10 ton betonu. To pierwszy system tego typu. Chcemy pokazać, że można go skalować, mówi profesor Gaurav Sant, który przewodzi zespołowi badawczemu.
      Carbon Upcycling UCLA to jeden z 10 zespołów biorących udział a ostatnim etapie zawodów NRG COSIA Carbon XPrize. To ogólnoświatowe zawody, których uczestnicy mają za zadanie opracować przełomową technologię pozwalającą na zamianę emitowanego do atmosfery węgla na użyteczny materiał.
      W Wyoming są jeszcze cztery inne zespoły, w tym kanadyjski i szkocki. Pozostałych pięć drużyn pracuje w elektrowni gazowej w Kanadzie. Wszyscy rywalizują o główną nagrodę w wysokości 7,5 miliona dolarów. Zawody zostaną rozstrzygnięte we wrześniu.
      Prace UCLA nad nową technologią rozpoczęto przed około 6laty, gdy naukowcy przyjrzeli się składowi chemicznemu... Wału Hadriana. Ten wybudowany w II wieku naszej ery wał miał bronić Brytanii przed najazdami Piktów.
      Rzymianie budowali mur mieszając tlenek wapnia z wodą, a następnie pozwalając mieszaninie na absorbowanie CO2 z atmosfery. W ten sposób powstawał wapień. Proces taki trwa jednak wiele lat. Zbyt długo, jak na współczesne standardy. Chcieliśmy wiedzieć, czy reakcje te uda się przyspieszyć, mówi Guarav Sant.
      Rozwiązaniem problemu okazał się portlandyt, czyli wodorotlenek wapnia. Łączy się go z kruszywem budowlanym i innymi materiałami, uzyskując wstępny materiał budowlany. Następnie całość trafia do reaktora, gdzie wchodzi w kontakt z gazami z komina elektrowni. W ten sposób szybko powstaje cement. Sant porównuje cały proces do pieczenia ciastek. Mamy oto bowiem mokre „ciasto”, które pod wpływem temperatury i CO2 z gazów kominowych zamienia się w użyteczny produkt.
      Technologia UCLA jest unikatowa na skalę światową, gdyż nie wymaga kosztownego etapu przechwytywania i oczyszczania CO2. To jedyna technologia, która bezpośrednio wykorzystuje gazy z komina.
      Po testach w Wyoming cała instalacja zostanie rozmontowana i przewieziona do National Carbon Capture Center w Alabamie. To instalacja badawcza Departamentu Energii. Tam zostanie poddana kolejnym trzymiesięcznym testom.
      Na całym świecie wiele firm i grup naukowych próbuje przechwytywać CO2 i albo go składować, albo zamieniać w użyteczne produkty. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez organizację Carbon180, potencjalna wartość światowego rynku odpadowego dwutlenku węgla wynosi 5,9 biliona dolarów rocznie, w tym 1,3 biliona to produkty takie jak cementy, asfalty i kruszywa budowlane. Zapotrzebowanie na takie materiały ciągle rośnie, a jednocześnie coraz silniejszy akcent jest kładziony na redukcję ilości węgla trafiającego do atmosfery. To zaś tworzy okazję dla przedsiębiorstw, które mogą zacząć zarabiać na przechwyconym dwutlenku węgla.
      Cement ma szczególnie duży ślad węglowy, gdyż jego produkcja wymaga dużych ilości energii. Każdego roku na świecie produkuje się 4 miliardy ton cementu, a przemysł ten generuje około 8% światowej emisji CO2. Przemysł cementowy jest tym, który szczególnie trudno zdekarbonizować, brak więc obecnie efektywnych rozwiązań pozwalających na zmniejszenie emisji węgla. Technologie wykorzystujące przechwycony CO2 mogą więc wypełnić tę lukę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W obserwatorium na Mauna Loa zanotowano najwyższe stężenie CO2 w historii pomiarów. W niedzielę rano urządzenia zarejestrowały stężenie dwutlenku węgla w atmosferze rzędu 415,39 ppm (części na milion). To jednocześnie pierwszy raz, gdy dzienne stężenie przekroczyło 415 części na milion. Dokładnie rok wcześniej, 12 maja 2018 roku, urządzenia rejestrowały 411,92 ppm. Niemal równo sześć lat temu, 10 maja 2013 roku, informowaliśmy, że z nocy z 7 na 8 maja koncentracja CO2 po raz pierwszy przekroczyła granicę 400 ppm.
      Ostatni raz koncentracja CO2 powyżej 415 ppm występowała na Ziemi przed około 3 milionami lat. To pokazuje, że nawet nie zaczęliśmy chronić klimatu. Liczby z roku na rok są coraz wyższe, mówi Wolfgang Lucht z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu.
      Stacja pomiarowa na Mauna Loa jest najdłużej działającym stałym punktem pomiaru stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Na jej lokalizację wybrano położony na Hawajach szczyt, gdyż jest to najbardziej oddalony od emisji przemysłowej punkt na Ziemi. Jednocześnie, jako że mamy tu do czynienia z czynnym wulkanem, który sam też emituje CO2, pomiary uwzględniają ten fakt i gaz pochodzący z wulkanu nie jest liczony.
      Pomiary z poszczególnych dni mogą różnić się między sobą, gdyż w ich przypadku dużo zależy od warunków atmosferycznych i pory roku. W najbliższym czasie, w związku z tym, że na bardziej uprzemysłowionej półkuli północnej właśnie trwa wiosna, należy spodziewać się spadku stężenia dwutlenku węgla, gdyż będą go pochłaniały rośliny. Jednak widać, że stężenie gazu cieplarnianego ciągle rośnie. Specjaliści przypuszczają, że wzrost rok do roku wyniesie około 3 ppm, podczas gdy średnia z ostatnich lat to 2,5 ppm. Warto też zwrócić uwagę, jak zmieniały się dzienne rekordowe stężenia CO2 dla poszczególnych lat. W roku 2015 dniem, w którym zanotowano największe stężenie dwutlenku węgla był 13 kwietnia, kiedy wyniosło ono 404,84 ppm. W roku 2016 był to 9 kwietnia (409,44 ppm), w 2017 rekord padł 26 kwietnia (412,63 ppm), a w 2018 rekordowy był 14 maja (412,60 ppm). Tegoroczny rekord to 415,39 ppm.
      Pomiary dokonywane są w Mauna Loa Observatory na wysokości około 3400 metrów nad poziomem morza. W stacji badawczej prowadzone są dwa programy pomiarowe. Jeden, z którego dane prezentujemy i który trwa od końca lat 50., to program prowadzony przez Scripps Institute. Drugi, młodszy, to NOAA-ESRL za który odpowiada amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA). Ten drugi pokazuje zwykle dane o ułamki punktu (rzędu 0,06–0,15) niższe niż dane Scripps. Różnice wynikają z różnych metod statystycznych używanych przez obie instytucje i dowodzą wysokiej spójności i wiarygodności pomiarów.
      W 2015 roku podpisano Porozumienie Paryskie, którego celem jest niedopuszczenie, by średnie temperatury na Ziemi wzrosły bardziej niż o 2 stopnie powyżej poziomu sprzed rewolucji przemysłowej. Na razie na niewiele się ono zdało, gdyż od tamtej pory wszystkie kolejne lata trafiły do 5 najgorętszych lat w historii pomiarów.
      Przez całą swoją historię ludzkość żyła w chłodniejszym klimacie niż obecnie, mówi Lucht. Za każdym razem gdy uruchamiamy silnik, emitujemy CO2 i ten gaz musi gdzieś trafić. On nie znika w cudowny sposób. Pozostaje w atmosferze. Pomimo podpisania Porozumienia Paryskiego, pomimo tych wszystkich przemów i protestów wciąż nie widać, byśmy doprowadzili do zmiany trendu.
      Jestem na tyle stary, że pamiętam, gdy przekroczenie poziomu 400 ppm było wielkim newsem. Dwa lata temu po raz pierwszy przekroczyliśmy 410 ppm. A teraz mamy 415 ppm. To rośnie w coraz szybszym tempie, stwierdził Gernot Wagner z Uniwersytetu Harvarda.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Północnowschodniego Instytutu Geografii i Agroekologii Chińskiej Akademii Nauk przeprowadzili badania wpływu dwutlenku węgla na plony i jakość zbóż. Okazuje się, co potwierdzają wcześniejsze badania, że zwiększenie koncentracji CO2 w atmosferze do pewnego stopnia zwiększa plony, jednak prowadzi do spadku ilości składników odżywczych w roślinach.
      Chińczycy podzielili eksperyment na dwie części. W ramach pierwszej z nich uprawiali pszenicę w warunkach zwiększonej ilości dwutlenku węgla w powietrzu. Zebrali pierwszą generację takiej pszenicy i poddali ją badaniom. Okazało się, że więcej CO2 oznaczało wyższe plony. Poza tym, nie zauważono różnic. Później pszenica była znowu wysiewana. Ponownie zbadano ją po kolejnych trzech generacjach.
      Okazało się, że w ciągu czterech generacji w ziarnach spadła zawartość azotu, potasu, wapnia, protein i aminokwasów. To zaś oznacza, że w przyszłości ludzie będą spożywali mniej składników odżywczych, co będzie wiązało się z występowaniem większej liczby problemów zdrowotnych.
      Podobne badania prowadzili przed rokiem naukowcy z Uniwersytetu Harvarda. Ostrzegali wówczas, że utrata składników odżywczych przez rośliny uprawne spowoduje, że niedobory protein pojawią się u dodatkowych 150 milionów ludzi, a niedobory cynku dotkną dodatkowych 150-200 milionów ludzi. Ponadto około 1,4 miliarda kobiet w wieku rozrodczym i dzieci, które już teraz żyją w krajach o wysokim odsetku anemii, utracą ze swojej diety około 3,8% żelaza.
      Autorzy najnowszych badań zauważają, że krótkoterminowe badania nad wpływem zwiększonej ilości dwutlenku węgla na rośliny uprawne nie są w stanie wykazać wszystkich zagrożeń związanych z rosnącą koncentracją tego gazu w atmosferze.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na australijskim RMIT University powstała technologia pozwalająca na zamianę dwutlenku węgla w węgiel w formie stałej. To przełom, który może zmienić nasze podejście do wychwytywania węgla z atmosfery i jego składowania.
      Obecne technologie wychwytywania węgla polegają na skompresowaniu CO2 do formy ciekłej i wstrzykiwanie pod ziemię. To jednak poważne wyzwanie technologiczne, ekonomiczne i ekologiczne, gdyż istnieje ryzyko wycieków z miejsca przechowywania.
      Doktor Torben Daeneke z RMIT mówi, że zamiana CO2 w ciało stałe może być mniej ryzykowne. Nie możemy cofnąć czasu, ale zamiana dwutlenku węgla w węgiel i jego zakopanie pod ziemią to jakby cofnięcie zegara, stwierdza uczony. Dotychczas CO2 był zamieniany w ciało stałe w bardzo wysokich temperaturach, co czyniło cały proces niepraktycznym na skalę przemysłową. Dzięki wykorzystaniu ciekłych metali w roli katalizatora możemy przeprowadzić cały proces z temperaturze pokojowej i jest on wydajny oraz skalowalny. Potrzeba jeszcze więcej badań, ale poczyniliśmy właśnie kluczowy pierwszy krok, dodaje naukowiec.
      Australijscy naukowcy, pracujący pod kierunkiem doktor Dorny Esrafilzadeh, opracowali katalizator z płynnego metalu o odpowiednio dobranych właściwościach powierzchni, który niezwykle skutecznie przewodzi prąd i aktywuje powierzchnię. Dwutlenek węgla jest rozpuszczany w zlewce wypełnionej elektrolitem i niewielką ilością płynnego metalu, który jest poddawany działaniu prądu elektrycznego. Gaz powoli zamienia się w płatki węgla, które samodzielnie oddzielają się od powierzchni metalu, dzięki czemu proces zachodzi w sposób ciągły.
      Dodatkowym skutkiem ubocznym całego procesu jest fakt, że pozyskany węgiel może przechowywać ładunki elektryczne, stając się superkondensatorem, więc może zostać użyty w samochodach elektrycznych, mówi Esrafilzadeh. Produktem ubocznym jest też syntetyczne paliwo, które można wykorzystać, dodaje.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...