Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zabójstwo bin Ladena może mieć wpływ na... szczepienia przeciwko COVID-19 w Pakistanie

Rekomendowane odpowiedzi

Działania CIA związane z identyfikacją i zabójstwem Osamy bin Ladena w 2011 roku mogą mieć negatywne konsekwencje dla... szczepień przeciwko COVID-19 w Pakistanie w roku 2021. Jeszcze przed zabójstwem bin Ladena talibowie prowadzili kampanię przeciwko szczepieniom i zachodniej medycynie. Operacja CIA tylko dolała oliwy do ognia.

CIA podejrzewała, że Osama bin Laden przebywa w miasteczku Abbottabad. Współpracujący z Agencją lokalny lekarz rozpoczął więc akcję szczepienia dzieci przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Amerykański wywiad chciał w ten sposób uzyskać próbki DNA dzieci, gdyż obecność bliskich krewnych w Abbottabad uprawdopodobniłaby zdobyte informacje, że bin Laden tam rzeczywiście przebywa. Udaną akcję zabicia przywódcy Al-Kaidy przeprowadzono 2 maja 2011 roku.

Wkrótce po tym Guardian poinformował przeprowadzonej przez CIA operacji. Talibowie już wcześniej prowadzili kampanię przeciwko szczepionkom, chcąc zdyskredytować rząd i wzmocnić tym samym swoją pozycję. Po śmierci bin Ladena zyskali zaś kolejny argument, że za szczepieniami kryje się rządowy spisek.

Badacze z University of Warwick wykorzystali dane z Pakistan Social and Living Standards Measurement. Dotyczyły one dzieci urodzonych pomiędzy styczniem 2010 roku a lipcem 2012. Uczeni przyjrzeli się, jak informacja na temat działań CIA wpłynęła na szczepienia dzieci przeciwko polio, odrze i błonicy. Okazało się, że po zamachu na bin Ladena w tych okręgach wyborczych, gdzie partie ekstremistyczne cieszą się większym poparciem, liczba wyszczepionych dzieci zmniejszyła się od 23 do 39 procent w porównaniu z okręgami, gdzie poparcie dla nich jest mniejsze. Ponadto okazało się, że spadek liczby szczepień w większym stopniu dotyczył dziewczynek niż chłopców.

Dowody wskazują, że działania wokół bin Ladena doprowadziły albo do spadku zaufania do służby zdrowia, albo do szczepionek. Może mieć to poważne konsekwencje zdrowotne. To niezwykle istotne w obecnych czasach, gdyż wysoki odsetek wyszczepionych ludzi jest konieczny do zakończenia pandemii COVID-19, skomentował profesor Andreas Stegmann, jeden z autorów badań.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Tych antyszczepionkowców akurat rozumiem :) Nie słyszałem o tej historii. Musze przyznać, że to był sprytny plan CIA. Pamiętam, że w podobnej operacji informator dostarczył im próbki DNA z siedziby al-Baghdadiego w celu identyfikacji.

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Antyszczepionkowcy sami się wykończą. Jeszcze trochę i nastąpi ich selekcja naturalna, przetrzebiając tą sektę. Kolejne epidemie spowodują, że część wymrze, a część zmądrzeje i się zaszczepi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Mało prawdopodobne niestety, że ich covid-19 wszystkich wykończy :) Epidemie chorób będą też uderzać w zaszczepione osoby, bo żadna szczepionka nie daje 100% skuteczności. Chociaż statystycznie powinni ucierpieć mocniej, ale nowoczesna medycyna (ta niealternatywna) ich odratuje. Jednak na niewiele się to zda, bo ludzka głupota nie zna granic :) Spotkałem się z takim opiniami, że jak są zdrowi, to dlatego, że mają "silny układ odpornościowy". Ale jak się rozchorują, to dlatego, że zarazili się od "zainfekowanych szczepionkami". Antyszczepionkowiec przed i po szkodzie głupi.

Działają mi na nerwy psie pomioty, bo szwendają się po normalnych i wartościowych kanałach jak Dr. Campbella czy innych profesjonalistów i robią spiskową gównoburzę w komentarzach, przy czym wygląda na to, że czasami się skrzykują na jakiś grupach na FB i potrafią zasypać komentarze setkami wpisów i wszystko lajkować tak, że trzeba przewinąć kilka stron, żeby się dokopać do normalnych wpisów, ale nie dzieje się tak pod każdym filmem ze szczepionką w tytule, tylko z niektórymi.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 12.05.2021 o 16:57, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Współpracujący z Agencją lokalny lekarz rozpoczął więc akcję szczepienia dzieci przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B.

To są ci dobrzy?
Pod pozorem dobroczynności przeprowadzali nielegalne działania.
Są jakieś granice których nie przekroczą?
Trzeba jednak przyznać że PR mają niezły.
To Amerykanie podsłuchiwali Merkel. Ale cały czas pokazują Chińczyków jako głównych szpiegów.
To w USA znajduje się najwięcej danych Europejczyków. Ale cały czas USA zajmują się problemem danych osobowych w Chinach :D
A jak tak dopowiem historycznie. 
Wie ktoś coś o wojnie amerykańsko-hiszpańskiej? :)
Pokaz hipokryzji jaki dali wtedy Amerykanie powinien każdego nauczyć co to za ludzie. To było na miarę prowokacji gliwickiej albo tej fińskiej gdzie grupa paru Finów rzuciła się na przypadkowo przetransportowane dywizje sowieckie na granicy :D, rzucili się z nudów chyba.
Dopiero niedawno odtajnili akta i co się okazało? Cały pretekst do wojny z wysadzonym amerykańskim okrętem był z d... wzięty. Chodziło tylko o kasę i wpływy.
Dlaczego antyszczepionkowcy nie mają racji co do czipów wszczepianych ze szczepionkami? :)
Tylko dlatego że wciąż nie ma takiej technologii. Bo jeśli ktoś liczy na to że np. Amerykanie gdy pojawi się możliwość sterowania ludźmi - nie skorzystają - to jest naiwny. Już kilkadziesiąt lat temu takie badania prowadzono w USA i ZSRR.

I zaniechano ich nie dlatego że kogoś sumienie ruszyło - tylko dlatego że efekty były mizerne żeby nie powiedzieć śmieszne.
A Amerykanie próbowali wszystkiego: od nietoperzy poprzez hipnozę i co tylko się dało. Nawet sarin testowali na własnych ludziach.
I co? I nic. Wystarczy mieć dobre media i nawet Hitler ze Stalinem byliby zbawcami świata - zresztą w swoim czasie byli. Stalinowi ostatecznie się nie udało ale Leninowi w sumie się udało. Chociaż był większym zbrodniarzem od Stalina - to jednak jest dalej czczony.
W tej sytuacji jak odrzucić tę medialną zasłonę to Chińczycy ze swoją pogardą do Europejczyków - wydają się całkiem w porządku :D

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 hours ago, thikim said:

To są ci dobrzy?
Pod pozorem dobroczynności przeprowadzali nielegalne działania.
Są jakieś granice których nie przekroczą?

Mogli poczekać aż trafi do lekarza na wyrostek i zbombardować szpitale w okolicy jak Asad do spółki z Ruskimi w Syrii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Widziałem wczoraj na gazecie. Tu na forum też był taki, co niepochlebnie pisał o ampułkach Pfizera i wspominał o Sputniku, ale podejrzewam, że to była oddolna inicjatywa :)

Quote

Francuscy influencerzy dostali tajemniczą ofertą prowadzenia kampanii przeciwko szczepionce Pfizera

Ofertę otrzymało kilku influencerów, o czym poinformowali na swoich profilach w mediach społecznościowych. Jednym z nich był youtuber, Leo Grasset (1,17 mln subskrybentów). Agencja, która namawiała go do zdyskredytowania szczepionki, miała mieścić się w Wielkiej Brytanii, ale Grassetowi nie udało się tego potwierdzić. Co więcej, namierzeni wcześniej na Linkedln współpracownicy rzekomej agencji pracowali prawdopodobnie w Rosji. Agencja miała zalecać, aby youtuber nie oznaczał swoich wpisów na temat szczepionki jako reklamy, ale podkreślał, że to jest jego osobisty, niezależny pogląd. Wpisy youtubera miały mówić m.in. o tym, że jakoby śmiertelność zaszczepionych Pfizerem osób jest trzykrotnie wyższa niż w przypadku tych, którzy otrzymali preparat AstraZeneca.

https://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,173954,27133257,francuscy-influencerzy-dostali-tajemnicza-oferta-prowadzenia.html

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 15.05.2021 o 11:44, thikim napisał:

To Amerykanie podsłuchiwali Merkel. Ale cały czas pokazują Chińczyków jako głównych szpiegów.
To w USA znajduje się najwięcej danych Europejczyków. Ale cały czas USA zajmują się problemem danych osobowych w Chinach :D

I jaki z tego postawisz zarzut?

Czego oczekujesz? Że najpotężniejsze państwo świata zwróci się o takie informacje do onetu?

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzieci i młodzież w wieku 10-19 lat, u których zdiagnozowano COVID-19 są narażone na większe ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. w ciągu 6 miesięcy po diagnozie, niż ich rówieśnicy, którzy zapadli na inne choroby układu oddechowego. Takie wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez naukowców z Wydziału Medycyny Case Western Reserve University. Uczeni przeprowadzili metaanalizę wpływu COVID-19 na ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2. u dorosłych, a następnie postanowili poszerzyć swoją wiedzę o wpływ infekcji na osoby młodsze.
      Badacze przeanalizowali przypadki 613 602 pacjentów pediatrycznych. Dokładnie połowę – 306 801 – stanowiły osoby, u których zdiagnozowano COVID-19, w drugiej grupie znaleźli się młodzi ludzie, którzy zachorowali na inne choroby układu oddechowego. Poza tym obie grupy były do siebie podobne. Dodatkowo utworzono też dwie podgrupy po 16 469 pacjentów, w których znalazły się osoby z otyłością oraz COVID-19 lub inną chorobą układu oddechowego.
      Naukowcy porównali następnie liczbę nowo zdiagnozowanych przypadków cukrzycy typu 2. w obu grupach. Pod uwagę brano diagnozy, które postawiono miesiąc, trzy miesiące i sześć miesięcy po wykryciu pierwszej z chorób. Okazało się, że ryzyko rozwoju cukrzycy u osób, które zachorowały na COVID-19 było znacznie wyższe. Po 1 miesiącu było ono większe o 55%, po trzech miesiącach o 48%, a po pół roku – o 58%. Jeszcze większe było u osób otyłych. W przypadku dzieci i nastolatków, które były otyłe i zapadły na COVID-19 ryzyko zachorowania na cukrzycę było o 107% wyższe po 1 miesiącu, o 100% wyższe po drugim i o 127% wyższe po pół roku. Największe jednak niebezpieczeństwo związane z rozwojem cukrzycy wisiało nad tymi, którzy z powodu COVID-19 byli hospitalizowani. Ryzyko to było większe – odpowiednio do czasu po diagnozie COVID-19 – o 210%, 174% i 162%.
      Obecnie nie wiadomo, jaki może być związek COVID-19 z cukrzycą. Tym bardziej, że przeprowadzone badania to analiza retrospektywna, która nie pozwala na wykazanie związku przyczynowo-skutkowego. Potrzeba więc dalszych badań, które pozwolą określić, czy zachorowanie na COVID-19 w jakikolwiek sposób wpływa na układy związane z działaniem glukozy czy insuliny w naszym organizmie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii lub medycyny otrzymali Katalin Karikó i Drew Weissmann za odkrycia, które umożliwiły opracowanie efektywnych szczepionek mRNA przeciwko COVID-19. W uzasadnieniu przyznania nagrody czytamy, że prace Karikó i Wiessmanna w olbrzymim stopniu zmieniły rozumienie, w jaki sposób mRNA wchodzi w interakcje na naszym układem odpornościowym". Tym samym laureaci przyczynili się do bezprecedensowo szybkiego tempa rozwoju szczepionek, w czasie trwania jednego z największych zagrożeń dla ludzkiego życia w czasach współczesnych.
      Już w latach 80. opracowano metodę wytwarzania mRNA w kulturach komórkowych. Jednak nie potrafiono wykorzystać takiego mRNA w celach terapeutycznych. Było ono nie tylko niestabilne i nie wiedziano, w jaki sposób dostarczyć je do organizmu biorcy, ale również zwiększało ono stan zapalny. Węgierska biochemik, Katalin Karikó, pracowała nad użyciem mRNA w celach terapeutycznych już od początku lat 90, gdy była profesorem na University of Pennsylvania. Tam poznała immunologa Drew Weissmana, którego interesowały komórki dendrytyczne i ich rola w układzie odpornościowym.
      Efektem współpracy obojga naukowców było spostrzeżenie, że komórki dendrytyczne rozpoznają uzyskane in vitro mRNA jako obcą substancję, co prowadzi co ich aktywowania i unicestwienia mRNA. Uczeni zaczęli zastanawiać się, dlaczego do takie aktywacji prowadzi mRNA transkrybowane in vitro, ale już nie mRNA z komórek ssaków. Uznali, że pomiędzy oboma typami mRNA muszą istnieć jakieś ważne różnice, na które reagują komórki dendrytyczne. Naukowcy wiedzieli, że RNA w komórkach ssaków jest często zmieniane chemicznie, podczas gdy proces taki nie zachodzi podczas transkrypcji in vitro. Zaczęli więc tworzyć różne odmiany mRNA i sprawdzali, jak reagują nań komórki dendrytyczne.
      W końcu udało się stworzyć takie cząsteczki mRNA, które były stabilne, a po wprowadzeniu do organizmu nie wywoływały reakcji zapalnej. Przełomowa praca na ten temat ukazała się w 2005 roku. Później Karikó i Weissmann opublikowali w 2008 i 2010 roku wyniki swoich kolejnych badań, w których wykazali, że odpowiednio zmodyfikowane mRNA znacząco zwiększa produkcję protein. W ten sposób wyeliminowali główne przeszkody, które uniemożliwiały wykorzystanie mRNA w praktyce klinicznej.
      Dzięki temu mRNA zainteresowały się firmy farmaceutyczne, które zaczęły pracować nad użyciem mRNA w szczepionkach przeciwko wirusom Zika i MERS-CoV. Gdy więc wybuchła pandemia COVID-19 możliwe stało się, dzięki odkryciom Karikó i Weissmanna, oraz trwającym od lat pracom, rekordowo szybkie stworzenie szczepionek.
      Dzięki temu odkryciu udało się skrócić proces, dzięki czemu szczepionkę podajemy tylko jako stosunkowo krótką cząsteczkę mRNA i cały trik polegał na tym, aby ta cząsteczka była cząsteczką stabilną. Normalnie mRNA jest cząsteczką dość niestabilną i trudno byłoby wyprodukować na ich podstawie taką ilość białka, która zdążyłaby wywołać reakcję immunologiczną w organizmie. Ta Nagroda Nobla jest m.in. za to, że udało się te cząsteczki mRNA ustabilizować, podać do organizmu i wywołują one odpowiedź immunologiczną, uodparniają nas na na wirusa, być może w przyszłości bakterie, mogą mieć zastosowanie w leczeniu nowotworów, powiedziała Rzeczpospolitej profesor Katarzyna Tońska z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Myślę, że przed nami jest drukowanie szczepionek, czyli dosłownie przesyłanie sekwencji z jakiegoś ośrodka, który na bieżąco śledzi zagrożenia i na całym świecie produkcja już tego samego dnia i w ciągu kilku dni czy tygodni gotowe preparaty dla wszystkich. To jest przełom. Chcę podkreślić, że odkrycie noblistów zeszło się z możliwości technologicznymi pozwalającymi mRNA sekwencjonować szybko, tanio i dobrze. Bez tego odkrycie byłoby zawieszone w próżni, dodał profesor Rafał Płoski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      U większości osób chorujących na COVID-19 pojawiały się objawy ze strony centralnego układu nerwowego, takie jak utrata węchu czy smaku. Naukowcy wciąż badają, w jaki sposób SARS-CoV-2 wywołuje objawy neurologiczne i jak wpływa na mózg. Autorzy najnowszych badań informują, że ciężka postać COVID-19 wywołuje zmiany w mózgu, które odpowiadają zmianom pojawiającym się w starszym wieku.
      Odkrycie to każe zadać sobie wiele pytań, które są istotne nie tylko dla zrozumienia tej choroby, ale dla przygotowania społeczeństwa na ewentualne przyszłe konsekwencje pandemii, mówi neuropatolog Marianna Bugiani z Uniwersytetu w Amsterdamie.
      Przed dwoma laty neurobiolog Maria Mavrikaki z Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie trafiła na artykuł, którego autorzy opisywali pogorszenie zdolności poznawczych u osób, które przeszły COVID-19. Uczona postanowiła znaleźć zmiany w mózgu, które mogły odpowiadać za ten stan. Wraz ze swoim zespołem zaczęła analizować próbki kory czołowej 21 osób, które zmarły z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 oraz osoby, która w chwili śmierci była zarażona SARS-CoV-2, ale nie wystąpiły u niej objawy choroby. Próbki te porównano z próbkami 22 osób, które nie były zarażone SARS-CoV-2. Drugą grupą kontrolną było 9 osób, które nie zaraziły się koronawirusem, ale przez jakiś czas przebywały na oddziale intensywnej opieki zdrowotnej lub były podłączone do respiratora. Wiadomo, że tego typu wydarzenia mogą mieć poważne skutki uboczne.
      Analiza wykazały, że geny powiązane ze stanem zapalnym i stresem były bardziej aktywne u osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 niż osób z grup kontrolnych. Z kolei geny powiązane z procesami poznawczymi i tworzeniem się połączeń między neuronami były mniej aktywne.
      Zespół Mavrikaki dokonał też dodatkowego porównania tkanki mózgowej osób, które cierpiały na ciężką postać COVID-19 Porównano ją z 10 osobami, które w chwili śmierci miały nie więcej niż 38 lat oraz z 10 osobami, które zmarły w wieku co najmniej 71 lat. Naukowcy wykazali w ten sposób, że zmiany w mózgach osób cierpiących na ciężki COVID były podobne do zmian w mózgach osób w podeszłym wieku.
      Amerykańscy naukowcy podejrzewają, że wpływ COVID-19 na aktywność genów w mózgu jest raczej pośredni, poprzez stan zapalny, a nie bezpośredni, poprzez bezpośrednie zainfekowanie tkanki mózgowej.
      Uczeni zastrzegają przy tym, że to jedynie wstępne badania, które mogą raczej wskazywać kierunek dalszych prac, niż dawać definitywne odpowiedzi. Mavrikaki mówi, że nie ma absolutnej pewności, iż obserwowane zmiany nie były wywołane innymi infekcjami, ponadto w badaniach nie w pełni kontrolowano inne czynniki ryzyka, jak np. otyłość czy choroby mogące ułatwiać rozwój ciężkiej postaci COVID-19, a które same w sobie mogą prowadzić do stanów zapalnych wpływających na aktywność genów centralnego układu nerwowego.
      Innym pytaniem, na jakie trzeba odpowiedzieć, jest czy podobne zmiany zachodzą w mózgach osób, które łagodniej przeszły COVID-19. Z innych badań wynika bowiem, że nawet umiarkowanie ciężki COVID mógł powodować zmiany w mózgu, w tym uszkodzenia w regionach odpowiedzialnych za smak i węch. Nie wiadomo też, czy tego typu zmiany się utrzymują i na jak długo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Severe COVID-19 is associated with molecular signatures of aging in the human brain.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od początku pandemii COVID-19 możemy oglądać w mediach zdjęcia i grafiki reprezentujące koronawirusa SARS-CoV-2. Wyobrażamy go sobie jako sferę z wystającymi białkami S. Obraz ten nie jest do końca prawdziwy, gdyż w rzeczywistości wirion – cząstka wirusowa zdolna do przetrwania poza komórką i zakażania – jest elipsoidą, która może przyjmować wiele różnych kształtów. Z rzadka jest to kształt kulisty.
      Teraz naukowcy z kanadyjskiego Queen's University oraz japońskiego Okinawa Institute of Science and Technology (OIST) przeprowadzili modelowanie komputerowe, podczas którego zbadali, jak różne kształty wirionów wpływają na zdolność SARS-CoV-2 do infekowania komórek.
      Naukowcy sprawdzali, jak wiriony o różnych kształtach przemieszczają się w płynie, gdyż to właśnie wpływa na łatwość transmisji. Gdy wirion trafi do naszych dróg oddechowych, przemieszcza się w nosie i płucach. Chcieliśmy zbadać jego mobilność w tych środowiskach, mówi profesor Eliot Fried z OIST.
      Uczeni modelowali dyfuzję rotacyjną, która określa, z jaką prędkością cząstki obracają się wokół osi prostopadłej do powierzchni błony. Cząstki bardziej gładkie i bardziej hydrodynamiczne napotykają mniejszy opór i obracają się szybciej. W przypadku koronawirusa prędkość obrotu wpływa na zdolność do przyłączenia się do komórki i jej zainfekowania. Jeśli cząstka obraca się zbyt szybko, może mieć zbyt mało czasu na interakcję z komórką i jej zarażenie. Gdy zaś obraca się zbyt wolno, może nie być w stanie przeprowadzić interakcji w odpowiedni sposób, wyjaśnia profesor Fried.
      Uczeni modelowali elipsoidy spłaszczone i wydłużone. Sfera to rodzaj elipsoidy obrotowej, która ma wszystkie trzy półosie równe. Elipsoida spłaszczona ma jedną oś krótszą od dwóch pozostałych, elipsoida wydłużona – jedną oś dłuższą od dwóch pozostałych. Możemy sobie to wyobrazić przyjmując, że elipsoida spłaszczona, to kula, która zmienia kształt tak, by stać się monetą, a elipsoida wydłużona to kula, która próbuje stać się prętem. Oczywiście w przypadku wirionów zmiany są bardzo subtelne. Aby uzyskać większy realizm, naukowcy dodali do swoich elipsoid wystające białka S, symbolizowane przez kule na powierzchni elipsoidy.
      Przyjęliśmy też założenie, że każde z białek S ma ten sam ładunek elektryczny, przez co odpychają się od siebie, to zaś powoduje, że są równomiernie rozłożone na całej powierzchni elipsoidy, dodaje doktor Vikash Chaurasia z OIST.
      Analizy wykazały, że im bardziej kształt wirionu odbiega od kształtu kuli, tym wolniej się on obraca. To może oznaczać, że łatwiej mu będzie przyłączyć się do komórki i ją zarazić. Autorzy badań przyznają, że ich model jest uproszczony, jednak pozwala nam lepiej zrozumieć właściwości koronawirua i jedne z czynników wpływających na łatwość, z jaką nas zaraża.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z La Jolla Institute for Immunology (LJI) przeprowadzili pierwsze bezpośrednie porównanie czterech szczepionek przeciwko SARS-CoV-2. Naukowcy sprawdzali, jak w ciągu sześciu miesięcy od podania szczepionki zmieniają się poziomy limfocytów T, limfocytów B oraz przeciwciał. Badania, których wyniki opublikowano w piśmie Cell, są pierwszymi, w ramach których porównano jak na ten sam patogen działają trzy różne rodzaje szczepionek czyli szczepionki mRNA (Pfizer-BioNTech i Moderna), rekombinowana z adjuwantem (Novavax) oraz wektorowa (Janssen/J&J).
      Nie przyznajemy szczepionkom punktów. Dotychczas nie wykonywano takiego bezpośredniego porównania działania różnych szczepionek u ludzi, którym podano je w podobnym czasie. Nie prowadzono tego typu analiz w środowisku rzeczywistym. Lepsze zrozumienie wpływu szczepionek pozwoli nam udoskonalić metody wytwarzania szczepionek w przyszłości, mówi profesor Daniela Weiskopf, która wraz z profesorem Shane'em Crottym stała na czele zespołu badawczego.
      Autorzy badań dowiedzieli się, że po 6 miesiącach osoby, które otrzymały szczepionkę Moderny miały najwięcej przeciwciał, niższy ich poziom zauważono u zaszczepionych produktami Pfizera i Novavaksu, a najmniej przeciwciał znaleziono w organizmach osób, które przyjęły szczepionkę Janssen/J&J. Jednak to właśnie ci zaszczepieni preparatem Janssen/J&J mieli po 6 miesiącach najwięcej limfocytów pamięci B. U wszystkich uczestników badań zauważono podobny poziom CD4+ T.
      Osoby, które przyjęły szczepionkę Novavax charakteryzował najniższy poziom CD8+ T. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, po 6 miesiącach limfocyty CD8+ T znaleziono u 60–70 procent zaszczepionych.
      Badanie potwierdza, że większość zaszczepionych, niezależnie od wykorzystanej technologii, utrzymuje wysoki poziom odpowiedzi immunologicznej przez sześć miesięcy po zaszczepieniu. Autorzy badań ostrzegają, że ta pamięć immunologiczna może nie zapobiegać ponownej infekcji, ale pomaga w łagodniejszym przejściu choroby. Nawet, jeśli trudno jest długoterminowo utrzymać wysoki poziom przeciwciał, to obecność stabilnej odporności wskazuje, że w przypadku infekcji, odporność może zostać reaktywowana bardzo szybko, w ciągu dni, stwierdzają autorzy badań.
      W najbliższej przyszłości specjaliści z LJI chcą sprawdzić wpływ dawek przypominających na długoterminową pamięć immunologiczną. Badają też, jak reagują organizmy osób zaszczepionych na kontakt z nowymi odmianami SARS-CoV-2.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...