Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Naukowcy badają migracje nietoperzy na południowym Bałtyku
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Od dwóch dekad Park Krajobrazowy Puszczy Rominckiej (PKPR) zajmuje się czynną ochroną nietoperzy. Na zimowiska dla tych ssaków przystosowywane są różne obiekty. W tym roku przeprowadzono kompleksowy remont 36 obiektów. Jak podkreślono na profilu Parku na FB, były to przede wszystkim przedwojenne piwniczki czy ziemianki z nieistniejących już gospodarstw, ale i poniemieckie schrony przeciwlotnicze. Znajdują się one na terenie Puszczy i w jej okolicach.
Stale monitorujemy efekty naszych działań – a te są naprawdę obiecujące. Co roku bowiem odnotowujemy rekordową liczbę zimujących osobników [padają też rekordy w zakresie zróżnicowania gatunkowego], dlatego wiemy, że warto! - podkreślono w poście.
Cytowany przez PAP dyrektor PKPR, Jaromir Krajewski, opowiada, że nietoperze chętnie korzystają z remontowanych obiektów.
Adaptacja 36 obiektów na zimowiska obejmowała m.in. wymianę albo wstawienie drzwi i okryw okienek, a także odtworzenie fragmentów ścian. Przeprowadzano też inne konieczne naprawy. Aby zapewnić nietoperzom dogodne kryjówki, w których mogą spędzić zimę, na stropie i ścianach zawieszone zostały cegły dziurawki i deski - napisano na stronie PKPR.
Remont i adaptację obiektów zrealizowano w ramach projektu „Czynna ochrona zagrożonych siedlisk i gatunków na Mazurach wschodnich”.
Tej zimy również będzie prowadzony monitoring. Po cichu specjaliści liczą na kolejny rekord.
Warto przypomnieć, że podczas lutowej inwentaryzacji przeprowadzonej w miejscach zimowania nietoperzy doliczono się aż 803 osobników. Najwięcej było mopków zachodnich. Stwierdzono też obecność mroczka pozłocistego, nocków Brandta, wąsatka, rudego i Natterera oraz gacka brunatnego.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Wydział Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego (UG) wzbogacił się o skaner do obrazowania hiperspektralnego rdzeni osadów geologicznych. To pierwsze tego typu urządzenie zainstalowane w Polsce. Na świecie posiada go zaledwie parę laboratoriów.
Zgodnie z wiadomościami, jakimi dysponują uczeni z Gdańska, na świecie jest niewiele laboratoriów wyposażonych w taki sprzęt. W Europie znajdziemy go w Szwajcarii, Niemczech, Norwegii i Francji. Dysponują nim także badacze ze Stanów Zjednoczonych i Nowej Zelandii.
Obrazowanie hiperspektralne to technika podobna do fotografii cyfrowej, z tym że w standardowej fotografii obraz rejestrowany jest w trzech zakresach długości fali (RGB), natomiast obraz zarejestrowany przez kamerę hiperspektralną składa się z kilkudziesięciu czy nawet kilkuset kanałów odpowiadających ściśle określonym długościom fal - wyjaśnił cytowany przez PAP prof. Wojciech Tylmann.
Inspirująca współpraca z zespołem szwajcarskim
Pomysł na badania i zorganizowanie laboratorium to pokłosie współpracy prof. Tylmanna z zespołem prof. Martina Grosjeana z Uniwersytetu w Bernie. To w stolicy Szwajcarii zapoczątkowano bowiem badania nad zastosowaniem obrazowania hiperspektralnego w analizie rdzeni osadów jeziornych. Stworzony przez fińską firmę Specim Ltd. prototyp skanera został zainstalowany na Universität Bern. Teraz takim właśnie sprzętem dysponuje UG.
Skaner został zakupiony w ramach grantu NCN Opus pt. „Eutrofizacja, zmiany reżimu mieszania i anoksja: reakcje warwowego Jeziora Gorzyńskiego (Polska NW) na zmienność klimatu i wpływ człowieka w holocenie”.
Możliwości skanera
Prof. Tylmann wyjaśnia, że skaner pozwala analizować próbki o dużych wymiarach: o szerokości 4,5-12 cm i długości nawet 150 cm. Zainstalowana w urządzeniu kamera hiperspektralna umożliwia obrazowanie w zakresie widzialnym i bliskiej podczerwieni (400-1000 nm) z bardzo wysoką rozdzielczością przestrzenną (40 μm).
Profesor opowiada, że obiekt jest przesuwany ze stałą prędkością pod kamerą hiperspektralną. Dzięki temu w stosunkowo krótkim czasie można uzyskać kompletny hiperspektralny obraz całego fragmentu rdzenia.
Jezioro Gorzyńskie pod lupą naukowców
Jezioro Gorzyńskie, którym zajmują się naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego, leży w północno-zachodniej Polsce (woj. wielkopolskie). Odnaleziono w nim osady z zachowanymi warstwowaniami rocznymi, co pozwala na określenie ich wieku. W połączeniu z długą historią użytkowania okolic jeziora przez człowieka sprawia to, że Jezioro Gorzyńskie jest znakomitym obiektem do rekonstrukcji paleośrodowiskowych, a zwłaszcza w zakresie interakcji człowiek-środowisko - wyjaśnił specjalista Piotrowi Mirowiczowi z PAP-u.
Zespół chce ustalić, jak kształtowały się produktywność jeziora i tutejsze warunki tlenowe podczas zmiany środowiska z naturalnego na zdominowane przez człowieka i czy ostatnie dziesięciolecia są w tej kwestii niezwykłe (inne niż odleglejsza przeszłość).
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Europa ma prawdopodobnie jedne z najbardziej rozdrobnionych rzek na świecie. W samej Polsce jest 77 tys. sztucznych barier – średnio jedna na km rzeki czy strumyka – wynika z badań opublikowanych w Nature. Naukowcy komentują, że konstrukcje te szkodzą bioróżnorodności, a istnienie wielu z nich nie ma ekonomicznego sensu.
W ramach projektu AMBER koordynowanego przez walijski Uniwersytet Swansea oszacowano, że w 36 europejskich krajach jest co najmniej 1,2 mln barier w nurcie wodnym rzeki. A to oznacza, że na 4 kilometry rzeki przypadają średnio 3 bariery zbudowane przez człowieka (0,74 bariery na 1 km). Polska jest powyżej europejskiej średniej: na 1 km strumyka przypada u nas 1 bariera. Rekordzistką jest jednak Holandia, gdzie na kilometr rzeki przypada prawie 20 barier.
To zaskakująco wysokie liczby w stosunku do tego, co wiadomo było wcześniej. Ponad 60 proc. konstrukcji jest bowiem na tyle niewielkich (mają np. poniżej 2 m wysokości), że były dotąd pomijane w statystykach. W zakrojonych na dużą skalę badaniach opracowano Atlas Zapór AMBER – pierwszą kompleksową ogólnoeuropejską inwentaryzację zapór. Zarejestrowano tam tysiące dużych zapór, ale i znacznie większą liczbę niższych struktur, takich jak jazy, przepusty, brody, śluzy i rampy, które były dotąd niewidoczne w statystykach, a są głównymi sprawcami fragmentacji rzek. Wyniki badań – koordynowanych przez Barbarę Belletti – opublikowano w Nature. W ramach projektu powstała też aplikacja AMBER, w której każdy może pomóc dokumentować brakujące dotąd w statystykach bariery.
Ponieważ policzenie wszystkich barier nie było fizycznie możliwe, naukowcy w badaniach terenowych przewędrowali wzdłuż 147 rzek (2,7 tys. km) i odnotowywali wszelkie sztuczne bariery w ich nurtach. Na tej podstawie oszacowano, ile barier może być w Europie.
Jeden ze współautorów badania prof. Piotr Parasiewicz, kierownik Zakładu Rybactwa Rzecznego w Instytucie Rybactwa Śródlądowego im. S. Sakowicza zaznacza, że bariery te są ogromnym utrudnieniem w migracji ryb rzecznych nie tylko takich jak łososie, pstrągi, jesiotry, węgorze, ale także płotki czy leszcze. Za sprawą konstrukcji rzecznych gatunki te mają coraz trudniejsze warunki do przeżycia.
To jednak nie jedyny minus. Jeśli na rzekach mamy tysiące barier, to zamieniamy nasze rzeki w stawy - mówi naukowiec. Powyżej bariery tworzy się bowiem często zalew, w którym woda płynie bardzo powoli, a lepiej radzą sobie tam organizmy charakterystycznie nie dla rzek, ale właśnie stawów. Z ryb są to choćby karpie czy leszcze. A to zwykle gatunki mniej wyspecjalizowane i bardziej pospolite.
Bariery zmieniają też temperaturę wody (powyżej bariery jest często ona cieplejsza niż poniżej). A w dodatku blokują przepływ osadów i materii. A w poprzegradzanej rzece wolniej zachodzą procesy samooczyszczania.
Ponadto z danych dostarczonych przez wolontariuszy w ramach aplikacji AMBER wynikło, że ponad 10 proc. europejskich barier jest nieużytecznych. Gdyby więc je usunąć, nie miałoby to żadnego ekonomicznego znaczenia. A to by oznaczało, że w Europie można by było rozebrać ok. 150 tys. barier bez żadnych strat ekonomicznych. Za to z zyskiem dla środowiska i dla ludzi – ocenia prof. Parasiewicz.
Jednym z praktycznych wyników naszego projektu jest to, że Unia Europejska zadeklarowała w swoim Programie Bioróżnorodności do 2030 r., że udrożni 25 tys. km rzek – komentuje prof. Parasiewicz.
AMBER otrzymał finansowanie z unijnego programu badań naukowych i innowacji "Horyzont 2020". Celem tego projektu jest zastosowanie zarządzania adaptacyjnego do eksploatacji zapór i innych barier w celu osiągnięcia bardziej zrównoważonego wykorzystania zasobów wodnych i skuteczniejszego przywrócenia ciągłości ekosystemów rzecznych. W ramach projektu opracowano narzędzia i symulacje, które mają pomóc przedsiębiorstwom wodociągowym i zarządcom rzek zmaksymalizować korzyści płynące z barier i zminimalizować ich wpływ na środowisko.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W komunikacji z młodymi matki nietoperzy posługują się specjalną mową skierowaną do dziecka, zwaną też mową matczyną (ang. baby talk czy child-directed speech, CDS). Ich wokalizacje mają bowiem inną barwę i wysokość niż zawołania skierowane do dorosłych nietoperzy.
Mówiąc do dzieci, dorośli ludzie stosują przesadną intonację i podwyższony ton głosu. Ma to przyciągnąć uwagę dzieci i ułatwić im naukę języka. U zwierząt matki często angażują się w wokalizacje skierowane do młodych, ale czy to także wiąże się ze zmianą głosu? By się tego dowiedzieć, duet z Instytutu Badań Tropikalnych Smithsona (STRI) skupił się na kieszennikach dwupręgich (Saccopteryx bilineata), nietoperzach występujących w lasach nizinnych od Meksyku po Brazylię i Boliwię.
Kieszenniki cechują się dużym repertuarem wokalnym, znajdującym wyraz zarówno podczas obrony terytorium, jak i godów.
Nagrania zrealizowano w ciągu 3 kolejnych sezonów badawczych (między majem a wrześniem w latach 2015-17) w 3 miejscach na terenie Ameryki Środkowej. Utrwalano zachowania głosowe i społeczne młodych, a także skierowane do młodych wokalizacje dorosłych samców i samic. Sesje odbywały się w dziennych schronieniach kieszenników (co najmniej 2 razy na tydzień i kolonię). W 2015 r. nagrania odbyły się w stacji terenowej STRI na wyspie Barro Colorado. Zdobyto zapis wokalizacji 6 samic z 4 kolonii. W 2016 r. sesja miała miejsce w kostarykańskim rezerwacie Curú. Tym razem utrwalono wokalizacje 7 samic z 3 kolonii. Ponadto nagrano skierowane do młodych wokalizacje 11 dorosłych samców z 4 kolonii. W 2017 r. nagrania miały miejsce w stacji terenowej STRI w Gamboa (w okolicy Kanału Panamskiego). Uzyskano zapis skierowanych do młodych wokalizacji 11 dorosłych samców z 3 kolonii.
W pierwszych trzech miesiącach życia, gdy młode S. bilineata zaczynają eksperymentować ze swoją "mową", reakcje samic i samców są różne. Dzięki nagraniom zauważono, że matki wchodzą z "gaworzącymi" młodymi w interakcje, co można interpretować jako dodatnie sprzężenie zwrotne związane z próbami wokalnymi potomstwa.
Podobnie jak u ludzi, wokalizacje skierowane do młodych miały w przypadku samic inną barwę i wysokość niż zawołania skierowane do dorosłych nietoperzy. Samce także komunikowały się z młodymi, ale ich zadanie było inne: polegało na przekazywaniu sygnatury wokalnej grupy.
Wokalizacje separacyjne młodych bardziej przypominają wokalizacje samców z tej samej kolonii niż innych samców. Wyniki te sugerują, że wokalizacje dorosłych samców służą jako wzór do rozwoju sygnatur grupy w zawołaniach młodych - wyjaśnia Mirjam Knörnschild.
Uczone podkreślają, że pierwszy raz opisano u nietoperzy zjawisko przypominające baby talk/CDS. Sugeruje to, że komunikacja rodzic-potomstwo jest u tych zwierząt bardziej złożona niż wcześniej sądzono.
Uzyskane przez nas wyniki pokazują, że społeczna informacja zwrotna podczas rozwoju wokalnego jest ważna nie tylko u ludzi [...] - podsumowuje Ahana Aurora Fernandez, która brała udział w opisanych badaniach jako doktorantka z Wolnego Uniwersytetu Berlińskiego.
Wyniki badań ukazały się w piśmie Frontiers in Ecology and Evolution.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przedstawiciele związanej z Ministerstwem Środowiska agendy Servicio Nacional Forestal y de Fauna Silvestre (SERFOR) zaapelowali do peruwiańskich rolników, by przestali zabijać nietoperze. Ostatnio uratowali 200 osobników, które ludzie chcieli spalić z obawy przed koronawirusem.
Nietoperze nie są naszymi wrogami. Wręcz przeciwnie, 70% istniejących gatunków żywi się owadami, z których wiele to agroszkodniki czy wektory chorób, np. dengi - napisano w komunikacie SERFOR.
Jessica Gálvez-Durand Besnard, dyrektorka ds. zrównoważonego zarządzania dziedzictwem przyrodniczym SERFOR, dodaje, że nietoperze spełniają ważne dla człowieka funkcje: są zapylaczami, roznoszą nasiona i kontrolują populacje szkodników. Jeśli chcecie je rozproszyć, skierujcie na nie po prostu źródło światła.
Rolnicy z Culden z w regionie Cajamarca zaatakowali nietoperze ogniem, bo myśleli, że roznoszą koronawirusa. Ssaki zostały uratowane przez zespół SERFOR i wypuszczone w jaskini daleko od Culden.
Obecna sytuacja skłania do refleksji nad tym, jak żyjemy. Skoro już udomowiliśmy zwierzęta, być może powinniśmy się zająć ulepszaniem metod hodowli do celów konsumpcyjnych. Po co zjadać przedstawicieli dzikiej fauny, co stwarza ryzyko rozprzestrzeniania pewnych wirusów? - podsumowuje Gálvez-Durand Besnard.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.