Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Sensacyjne odkrycie sugeruje, że Słowianie pisali kilkaset lat wcześniej niż sądzimy i używali... run

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 23.02.2021 o 09:44, peceed napisał:

Teraz odrobina czepialstwa - żydzi. Nie tylko Żydzi byli w Polsce żydami.

Tak, formalnie tak. Ale jeśli chodzi o to co konkretnie napisałem, to zdania nie zmieniam - Żydzi. 

Konwersje na judaizm były rzadkie, a już na kielcczyźnie....;)

Zważywszy na tudną, żydowską historię w tym regionie:

https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/k/399-kielce/99-historia-spolecznosci/137460-historia-spolecznosci

Do tego docohdzą XVIII wieczne procesy o tzw. mordy rytualne w nie tak odległym Sandomierzu, czy kwestia pogromu kieleckiego - ten antyjudaizm przekształcony później w antysemityzm zawsze był tam obecny. W materiale z zalinkowanej strony są wymienione nazwiska znaczniejszych rodzin żydowskich, i tylko jedno, Gołębiewscy, brzmią po polsku. Także, wybacz, trudno mi w tym kontekście  uwierzyć w starozakonnego żyda, podpisującego się jako świadek pod chrztem chrześciajańskiego dziecka ;)

 

 

W dniu 22.02.2021 o 19:26, Mariusz Błoński napisał:

Gdyby chrześcijaństwo (wraz z jego Kościołami) pełniło rolę takiego hamulcowego, jak się popularnie uważa, a średniowiecze było takimi "wiekami ciemnymi", jak się twierdzi, to inne kręgi kulturowe zdominowałyby świat. A jest on od setek lat zdominowany przez kraje chrześcijańskie.

Tylko owa dominacja zaczyna się na dobre wraz z początkiem tzw. okresu wielkich odkryć geograficznych.

Nie przez przypadek zbiega się to z innym, ogromnie ważnym dla Europejczyków  wydarzeniem, jakim była rewolucja protestancka w Kościele. A dlaczego?

Bo spowodowała ferment intelektualny na niebywałą skale, a to za sprawą wykorzystania niezwkłego wynalazku - druku. Środowiska protestanckie były niezwykle płodne wydawniczo.

Jezus powiadał: "kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha" (za Biblią Tysiąclecia). A dlaczego nie: "kto ma oczy do czytania..."?;) No cóz, w Starożytności papirus nie należał do tanich...

Udoskonalanie technik powielania słowa pisanego i obniżanie kosztów  produkcji papieru sprzyjał upowszechnianiu umiejętności pisania i czytania. 

Naczelna zasada protestantyzmu, sola scriptura tylko takim umiejętnościom sprzyjała. Zrazu róznice pomiedzy poziomem analfabetyzmu pomiedzy protestanckimi krajami Europy Zach a np. Rzeczpospolitej nie były znaczące lecz z czasem...Owa płodność literacka i intelektualna protestantów zmusiła KK do działania i do bardzo poważnej  kontrreformy, której efektem było np. powstanie zrazu nowoczesnego zakonu - Jezuitów. Skostnienie na przestrzeni wieków tej kościelnej organizacji, która w naszej historii miała ogrmone znaczenie, to oddzielna historia. 

Do tego mało kto wie, że Luter był pierwszą publicznie rozpoznawalną osobą ... swoja podobiznę drukował na rozlicznych ulotkach. 

W dniu 26.02.2021 o 06:10, darekp napisał:

W tym wątku wiele razy pojawiało się wiele razy słowo "postęp", więc jeśli ktoś ma w głowie wyobrażenie szlachetnych postępowców tworzących państwową edukację w celu walki z ciemnotą i zacofaniem, niesienia światła oświaty, rozwijania ludzkich zdolności itd. itp., to polecam pierwszą połowę tego wystąpienia: https://www.youtube.com/watch?v=0t-sG8FhC4E, która mówi o pewnych "szczegółach" nie w pełni zgodnych z taką wizją;). Analfabetyzm wprawdzie zlikwidowano, ale... 

 

Co chcesz tym wystąpieniem udowodnić? Prusy zbudowały na tym potęge, geniusz Bismarka i jego przemysłwowej rewolucji nie wziął się znikąd. To oni podbili 3/4 Europy a i obecnie stanowią jedno z najważniejszych i nadal przodujących gospodarczo państw świata. Oczywiście zaczęli  trzeba  od reform Wielkiego Elektora, a nastepnie podbicia Śląska i  stworzenia z niego rodowego klejnotu, w czyn nie maął zasługę mieli Anglicy. 

 

 

15 godzin temu, venator napisał:

Oczywiście zaczęli  trzeba  od reform Wielkiego Elektora, a nastepnie podbicia Śląska i  stworzenia z niego rodowego klejnotu, w czyn nie maął zasługę mieli Anglicy. 

Oczywiście zaczęli od reform Wielkiego Elektora..w czym nie małą zasługę...*

*coś z edycją

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, venator napisał:

Nie przez przypadek zbiega się to z innym, ogromnie ważnym dla Europejczyków  wydarzeniem, jakim była rewolucja protestancka w Kościele. A dlaczego?

Bo spowodowała ferment intelektualny na niebywałą skale, a to za sprawą wykorzystania niezwkłego wynalazku - druku. Środowiska protestanckie były niezwykle płodne wydawniczo.

Jasne, Kolumb tak się przejął obrazem Lutra za 30 lat w swojej szklanej kuli, że z wrażenia odkrył Amerykę :P
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, peceed napisał:

Jasne, Kolumb tak się przejął obrazem Lutra za 30 lat w swojej szklanej kuli, że z wrażenia odkrył Amerykę :P
 

Pewnie nie, ale władzę w Nowym Świecie umacniali ludzie wychowani bynamniej nie w średniowiecznym świecie ;) A może inaczej. Oni ten świat budowali.

Mam tu przede wszystkim na myśli Amerykę, te powstałą na podwalinach angielskiej rewolucji "gentry". Dlatego wszyscy tak się gorączkują wyborami  prezydenta USA.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, venator napisał:

Mam tu przede wszystkim na myśli Amerykę, te powstałą na podwalinach angielskiej rewolucji "gentry".

Anglicy dość długo nie liczyli się w biznesie kolonialnym. Hiszpania, Portugalia i Francja były krajami katolickimi i to one zajęły większość  obu Ameryk.
Teza o znaczeniu protestantyzmu w podboju Nowego Świata nie daje się obronić w żaden sposób.

4 godziny temu, venator napisał:

Pewnie nie, ale władzę w Nowym Świecie umacniali ludzie wychowani bynamniej nie w średniowiecznym świecie ;)

To tautologia bez znaczenia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, venator napisał:

Co chcesz tym wystąpieniem udowodnić? Prusy zbudowały na tym potęge,

Chodziło mi o to, że to co wówczas mogłoby być ew. uznane za "postępowe" (o ile twórcy pruskiego systemu edukacji stawiali sobie takie cele, być może w ogóle nie formułowali ich w ten sposób), różni się od tego, co obecnie uważamy za "postępowe". Wydawało mi się, że nie trzeba było wspominać, że "Prusy zbudowały potęgę" itd., bo to jest pewnego rodzaju oczywistość. Chociaż nie ukrywam, że ta "pruska potęga" i to co z niej później wyrosło nie sprawia na mnie wrażenia czegoś sympatycznego, państwa bardziej liberalne (chyba można za takie uznać USA czy UK) też osiągnęły porównywalny czy nawet większy sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 28.02.2021 o 11:03, peceed napisał:

Anglicy dość długo nie liczyli się w biznesie kolonialnym

Tak? Część historyków uważa, że to angielska wyprawa morska, która złupiła Santa Domingo w 1585 r. była główną przyczyną wojny angielsko-hiszpańskiej. A wojna ta była jedną z istotnych przeszkód w hiszpańskim zwycięstwie w Niderlandach. Kolejny cios któy wywrócił hiszpańskie imperium do góry nogami.  Szacowano ponadto , że same dochody angielskich kaprów działających  w tym okresie na Karaibach, wynosiły  ok 0,5 mln dukatów rocznie, były więc porównywalne z budżetem RON (choć był on w skali państw europejskich   jednak mały).  Nie trzeba być posiadaczem wielkich, zamorskich ziem aby być ważnym graczem wsród państw kolonialnych. Do tego trzeba posiadać sprawną flotę. W czasie wojny siedmioletniej boleśnie przekonała się o tym Francja, przegrywając wojnę głównie na morzu. Zresztą potęga Wlk. Brytanii, imperium, w któym w XIX. w nie zachodziło słońce, nie wzięłą się znikąd.

 

W dniu 28.02.2021 o 11:03, peceed napisał:

Hiszpania, Portugalia i Francja były krajami katolickimi i to one zajęły większość  obu Ameryk.

To tautologia bez znaczenia.

Co z tego?

(...)kiedy Hiszpanie podbijali Amerykę, Genueńczycy znaleźli swoją Amerykę w Hiszpanii"
"Imperium Hiszpańskie. Dzieje Rozkwitu i Upadku" Henry Kamen str.93

W Hiszpanii kolonializm budowała w znacznym stopniu katolicka  szlachta   kastylijska, hołdująca starym, feudalnym zasadom. W konkwiście brało udział wielu hidalgów, których karykaturalnym "przestawicielem" był Don Kichot. Oni mieli "inkaskie " złoto, ale  wyroby wymagające  nakładu pracy i innowacyjności sprzedawali im Genueńczycy i Wenecjanie.

Hiszpański kolonializm stanął im kością w gardle, w znacznym stopniu przyczyniając się do upadku tej potęgi. To było skoplikowane zjawisko, ale dość powiedzieć, że potężne zyski z kolonialnego imperium, lądowało głównie poza samą Hiszpanią. A dziesiątki ton złota i dzeisiątki tysięcy ton srebra były tylko katalizatorem tych niebezpiecznych przemian. Zresztą dzieje Hiszpani w owym okresie to ciekawa paralela z losami RON.

"O przyczynach prowadzonych wojen przez imperialną Hiszpanię wypowiada się
Castillo następująco: „«Nędza i fałszywa sława» — mówią gorzko współcześni Filipa II.
Hiszpania wyniszcza się wykrwawia, by bronić chimery: triumfu religii, z którą się identyfikuje. Wszędzie jej armie wydają absurdalne bitwy: we Flandrii walczą z powstańcami, w Niemczech z luteranami, w Italii z Francuzami, nad kanałem La Manche z heretyckimi Anglikami, w Afryce Południowej z Berberami, na Morzu Śródziemnym z Turkami. Dlaczego Hiszpanie z taką zawziętością czynili z siebie obrońców prawdziwej wiary? Dlatego, że Hiszpania musiała podjąć rozpaczliwe wyzwanie— dokonała samookaleczenia, by stać się chrześcijańską, a potem popełniła samobójstwo, by dowieść, że chrześcijańską pozostaje” (Castillo, 1989, 62-63). "

"Przede wszystkim zaś na ławie oskarżonych zasiadają „hiszpańskie” wartości: „Łatwo przewidzieć ekonomiczne skutki tej polityki [zastąpienia pracy i podatków konfiskatą mienia — MB]: Hiszpania pogrąży się w nędzy, z której już nigdy się nie podniesie. z psychologicznego punktu widzenia konsekwencje te będą jeszcze poważniejsze: wartości uznawane przez świat mieszczański, takie jak praca, powodzenie, postęp, zastąpi postawa typowa dla arystokracji: pogarda dla pracy rąk, kult wojny traktowanej jako przemysł i duma kastowa związana z tradycją nazwiska. Najbiedniejsi pogrążyli się w tym micie. Mogli nie mieć co jeść, ale z dumą mówili, że są chrześcijanami od wieków” (Castillo, 1989, 56-57)."

http://www.khg.uni.wroc.pl/files/3khg8barbaruk.pdf 

I znów paralela do naszego kraju - myśmy bronili chrześcijaństwa (oczywiście katolickiego) i  eksportowaliśmy  saletrę, ale czarny proch już  musielśmy sprowadzać

Widzisz różnicę?

  

 

Ponadto jedną  z większych potęg gospodarczych, a najbogatszym państwem świata per capita wXVII w była protestancka Holandia, czerpiąca pełnymi garściami z handlu morskiego i kolonializmu.

W XVIII wieku światową potęgą stała się w znacznym stopniu protestancka, a na pewno nie-katolicka Wlk. Brytania. 

W ogólnym rozrachunku kolonializmu, który w swej dawnej formie zakończył się w XXwiekuu, to Wlk. Brytania była zwyciężcą.

Kolonialny świat Holandii i Anglii budowali ludzie  nowoczesnych  warstw społecznych, w Anglii była to protestancka  burżuazja i gentry - warstwy powstałe w wyniku buntu przeciw staremu, feudalnemu porządkowi. W Anglii tę konserwatywną warstwę prezentowała średniowieczna szlachta - noblity. 

 

22 godziny temu, darekp napisał:

Chodziło mi o to, że to co wówczas mogłoby być ew. uznane za "postępowe" (o ile twórcy pruskiego systemu edukacji stawiali sobie takie cele, być może w ogóle nie formułowali ich w ten sposób), różni się od tego, co obecnie uważamy za "postępowe".

Oczywiście, że się różni. Ale czy to wina Prusaków? Stary system szkolnictwa zawodowego w Niemczech i Austrii jest bardzo zresztą sprawny. Bezrobocie młodzieży w Niemczech jest dużo niższe niż na południu Europy.

 

22 godziny temu, darekp napisał:

Wydawało mi się, że nie trzeba było wspominać, że "Prusy zbudowały potęgę" itd., bo to jest pewnego rodzaju oczywistość.

Raczej nie dla każdego, a przynajmniej nie że "zbudowały" ale w jaki sposób to uczyniły. Taka ciekawostka - w 1934 r. w II RP w odziedziczonym po Prusach woj. ślaskim analfabetyzm wśród dorosłych wynosił 1,1%,;  w woj. wołyńskim - 48%. ;)

Cytat

Chociaż nie ukrywam, że ta "pruska potęga" i to co z niej później wyrosło nie sprawia na mnie wrażenia czegoś sympatycznego, państwa bardziej liberalne (chyba można za takie uznać USA czy UK) też osiągnęły porównywalny czy nawet większy sukces.

USA tak, choć nie UK. Paradkosem jest, że część najważniejszych zdobyczy socjalnych w  liberalnych krajach  w UE zostało wynalezionych w państwie, w którym jedną z głownych rół odgrywała organizacja uznana za przestepczą (SS). ;)

 
Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
2 godziny temu, venator napisał:

Oczywiście, że się różni. Ale czy to wina Prusaków?

Ale ja nie pisałem o żadnej "winie Prusaków", ani R. Kotarski o niczym takim nie mówił, o ile go dobrze rozumiem...

 

2 godziny temu, venator napisał:

Paradkosem jest, że część najważniejszych zdobyczy socjalnych w  liberalnych krajach  w UE zostało wynalezionych w państwie, w którym jedną z głownych rół odgrywała organizacja uznana za przestepczą (SS).

Takie rzeczy są zastanawiające;) Tak samo jak to, że w krajach protestanckich (czyli tych uznawanych za bardziej "postępowe") równocześnie jest jakby więcej fundamentalizmu religijnego (kreacjoniści w USA, niektórzy twierdzą, że protestanci byli bardziej gorliwi, jeśli chodzi o polowania na czarownice).

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, darekp napisał:

Takie rzeczy są zastanawiające;)

Ale tylko do czasu gdy spojrzy się na życiorysy twórców narodowosocjalistycznej rewolucji:

"Moje polityczne uczucia znajdowały się pod względem sympatii po lewej stronie, a to co socjalistyczne, było równie silne jak to, co narodowe"

SS-Obersturmbannführer Adolf Otto Eichmann.

4 godziny temu, darekp napisał:

Tak samo jak to, że w krajach protestanckich (czyli tych uznawanych za bardziej "postępowe") równocześnie jest jakby więcej fundamentalizmu religijnego (kreacjoniści w USA, niektórzy twierdzą, że protestanci byli bardziej gorliwi, jeśli chodzi o polowania na czarownice).

Problem polowania na czarownice wykracza poza kwestie religijne, bo dotyczył w różnym stopniu krajów tak protestanckich jak i katolickich. Zapowiedzią tego okrutnego zjawiska było dzieło "Maleus maleficarum" ("Młot na czarownice') napisane przez dominikańskich zakonników, inkwizytorów Henryka Kramera i Jakuba Sprengera (choć kwestia tego ostatniego jest dyskusyjna). Ochoczo została przyjęta również przez protestantów. Natomiast do znaczącego pogłębienia się tego zjawiska przyczyniła się praca francukiego teoretyka państwa i twórcy idei monarchii absolutnej, Jeana Bodina, umiarkowanego katolika dążącego do kompromisu z protestantami. Jego dzieło "O demonomanii czarowników" było hitem wydawniczym, który pośrednio przyczynił się do okrutnej śmierci tysięcy, przede wszystkim kobiet. Swoje dołożył protestancki prawnik, profesor prawa z Lipska, Benedykt Carpzow, który torture uważał za najskutecznejszy środek procesowy. Ogólnie procesy o czary ściśle powiązane były z postępowaniem inkwizycyjnym, które wszędzie miało podobny przebieg i z odrodzeniem funkcji tzw. rugowników (dziś byśmy powiedzieli: sygnalistów).

Procesy o czarodziejstwo, okrutna tortura, palenie starych kobiet, o obcowanie z djabłem posądzanych, nigdzie nie były tak rozpowszechnione, jak w krajach protestanckich, co dowodzi, że tak nazwana swoboda religijna wzmocniła tylko panowanie przesądów i zabobonów.“ B. Carpzow był wszakże człowiekiem pobożnym, co miesiąc przyjmował Komunję św., pomimo rozlicznych zajęć 53 razy przeczytał Pismo św., pilnie studjował komentatorów Biblji i zostawił w rękopiśmie kilka własnych traktatów teologicznych. —

https://pl.wikisource.org/wiki/Encyklopedja_Kościelna/Carpzow_(rodzina_uczonych)

Powyższy cytat pochodzi z "Encyklopedii kościelnej" więc należy podchodzić z ostrożnością. Redaktorem był Michał Nowodworski, biskup płocki.

Krytyków procesów o czarownice było niewielu - w XVII w. byli nimi niemeicki jezuita Fryderyk Spee (anonimowo), a w Polsce, Daniel Wisner.

Same procesy o czarownice zaczęły zanikać wraz z pojawieniem się w wieku oświecenia ideii humanitaryzmu prawa karnego. 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2004 roku na stanowisku Tell Umm el-Marra w zachodniej Syrii, w grobowcu z III tysiąclecia p.n.e. znaleziono cztery gliniane cylindry. Widoczne są na nich symbole, które sprowokowały naukowców do zastanowienia się, czy nie mamy tutaj do czynienia z wczesnym pismem. Jednak symbole te nie są pismem klinowym, a to jedyny system pisma, jaki znamy z Syrii III tysiąclecia przed Chrystusem. Profesor Glenn M. Schwartz, archeolog, który prowadził wykopaliska, rozważa możliwość, że to pismo alfabetyczne, pochodzące z około 2400 r. p.n.e. Jeśli ma rację, mamy do czynienia z sensacją na skalę światową, gdyż byłoby ono o 500 lat wcześniejsze, niż najstarsze znane pisma alfabetyczne.
      Umm el-Marra to duży, 20-hektarowy tell – wzgórze uformowane w wyniku kolejnych warstw długotrwałego osadnictwa – znajdujący się pomiędzy Aleppo a doliną Eufratu. To największe w regionie takie miejsce z epoki brązu, ale mniejsze od miast. Archeolodzy przypuszczają, że był drugorzędnym regionalnym centrum władzy, być może koncentrowała się tutaj głównie działalność rytualna i pogrzebowa.
      Wspomniane cylindry pochodzą z początków osadnictwa w tym miejscu. W III tysiącleciu na terenie Syrii zaczęły pojawiać się pierwsze społeczeństwa miejskie, a Umm el-Marra było jednym z wielu powstających wówczas mniejszych centrów. Interesującym aspektem tego stanowiska jest obecność co najmniej 10 mauzoleów w centrum osady. Powstały one jedno obok drugiego w ciągu 300 lat. Biorąc pod uwagę wyposażenie grobów, archeolodzy przypuszczają, że w mauzoleach spoczęły osoby o wysokim statusie społecznym, prawdopodobnie rządzący Umm el-Marra lub okolicą.
      Cylindry znaleziono na podłodze Grobu 4, składającego się z dwóch warstw pochówków, z których każda zawiera po 3 szkielety. Cylindry znajdowały się w górnej warstwie, zawierającej też ceramikę, złotą biżuterię, srebrne naczynia. Jako, że cylindry leżały na podłodze, musiały się tam znaleźć wraz z najwcześniej pochowanymi osobami w tej warstwie. Kontekst górnej warstwy Grobu 4 odpowiada okresowi IVA, zatem latom 2450–2300 p.n.e. Na podstawie ceramiki profesor Schwartz datuje tę warstwę na XXIV wiek przed naszą erą. Pokrywa się to z wynikiem datowania radiowęglowego.
      Uczony argumentuje, że jest bardzo mało prawdopodobne, by cylindry pochodziły z późniejszego okresu i dostały się do niższej warstwy. Zauważa, że spoczywają na podłodze i są rozproszone. Gdyby pochodziły np. z późniejszego niewielkiego pochówku czy ofiary, zostałyby złożone razem. Ponadto znajdowały się 80 centymetrów pod warstwą resztek cegieł, pochodzącą prawdopodobnie z zawalonych ścian grobowca.
      Na cylindrach widoczne są symbole, a sposób ich wykonania wskazuje raczej na użycie prostego narzędzia, jak patyk, niż starannie wykonanego stylusa. Cylindry są wielkości ludzkiego palca, a wzdłuż dłuższej osi każdego z nich wykonano otwór. Być może przez każdy z nich przeciągnięto sznurek, którym cylindry były przywiązane do pobliskich ceramicznych naczyń. Jeśli tak, to symbole na cylindrach mogły opisywać zawartość naczynia.
      Symbole są wyraźne i wyraźnie od siebie oddzielone. Profesor Schwartz uważa,że wśród 11 grafemów na cylindrach widzimy 8 znaków o indywidualnym znaczeniu. Uczony zastanawia się, czy może być to pismo. Pismo możemy definiować jako system graficzny związany konwencjami z językiem. Im dłuższa sekwencja symboli, tym bardziej prawdopodobne, że mamy do czynienia z pismem, a nie z systemem wykorzystującym piktogramy i ideogramy do reprezentowania idei, a nie języka. [...] Inną cechą wyróżniającą pismo jest obecność różnych sekwencji tych samych znaków na różnych obiektach, stwierdza uczony. I dopatruje się takich sekwencji na cylindrach. Jednak niewielka liczba znaków powoduje, że trudno jest stwierdzić, czy używany był tu system logograficzny, sylabiczny, alfabetyczny czy też połączenie tych metod.
      Schwartz stwierdza, że jeśli mamy tutaj do czynienia z zapisem języka, to zaskakujący jest fakt, iż nie jest to pismo klinowe, jedyne pismo jakie znamy z terenu Syrii z III tysiąclecia. Uczony nie znajduje też żadnego analogicznego systemu zapisu w szerszym kontekście geograficznym, który występowałby w tym czasie.
      Jeśli uznamy symbole z cylindrów w Umm el-Marra za wczesne pismo alfabetyczne – najstarsze z nam znanych – musimy rozwiązać wiele problemów. Najważniejszym z nich jest konieczność wyjaśnienia chronologicznej pustki pomiędzy cylindrami z Umm el-Marra z XXIV wieku, a najstarszym pismem alfabetycznym, datowanym najwcześniej na około 1900 rok przed naszą erą.[...] Drugim problemem jest szeroko podzielana opinia, że znaki wczesnego pisma alfabetycznego były wzorowane na znakach egipskiego systemu hieroglifów. Jeśli znaki z Umm el-Marra to wczesny alfabet, wymaga to albo odrzucenia – ze względu na dużą odległość – teorii o egipskim pochodzeniu alfabetu, albo uznania, że mieszkający w północnej Syrii użytkownicy tego pisma znali egipskie hieroglify. Już wcześniej pojawił się pogląd, że wczesne pismo alfabetyczne może pochodzić z Lewantu, więc cylindry mogą być przyczynkiem do szukania jego źródeł tutaj. Z drugiej jednak strony, mamy dowody na istnienie w połowie III tysiąclecia istotnych związków pomiędzy Egiptem a północną Syrią. [...] Można też stwierdzić, że znaki z Umm el-Marra nie są zbyt podobne do wczesnego pisma alfabetycznego. To istotny argument, ale nie byłoby niczym zaskakującym, gdyby pismo alfabetyczne z połowy XXIV wieku z północy Syrii w dużym stopniu różniło się od pochodzącego z początków II tysiąclecia pisma z Egiptu czy południowego Lewantu.
      Podsumowując, Schwartz zauważa, że uznanie znaków z Umm el-Marra za pismo miałoby daleko idące konsekwencje. Jednak ta i inne wymienione hipotezy muszą być dokładnie sprawdzone, zanim w pełni zrozumiemy znaczenie tych przedmiotów i je właściwie zinterpretujemy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Norweskie Muzeum Historii informuje o odkryciu najstarszego kamienia runicznego. Jesienią 2021 roku archeolodzy z Muzeum badali cmentarzysko w pobliżu Tyrifjorden niedaleko Oslo. W jednym z grobów trafili na kamień runiczny, a spalone kości i węgiel drzewny pozwoliły na przeprowadzenie datowania. Okazało się, że to najstarszy znany zabytek tego typu.
      Runy zostały wyryte na kamieniu pomiędzy początkiem naszej ery a rokiem 250. Inskrypcja może mieć nawet 2000 lat, nic zatem dziwnego, że cieszy się ogromnym zainteresowaniem specjalistów. Od miejsca znalezienia niezwykły zabytek został nazwany „kamieniem ze Svingerud”.
      Runiczny napis został wykonany na piaskowcu o wymiarach 31x32 cm, a jego autor posługiwał się wczesnym językiem nordyckim, który jest protoplastą języków nordyckich współczesnej Skandynawii.
      Badający zabytek specjaliści zauważyli, że wyróżnia się tam osiem run, układających się w napis „idiberug”. Nie są jednak zgodni, co do interpretacji. Czy autor napisu wykonywał go „dla Idibery”, chciał wyrzeźbić nazwę lub imię „Idibergu” czy też chodziło o nazwisko rodowe „Idiberung”. Wiemy, że zmieniał się zarówno sposób pisania run, jak i zachodziły znaczne zmiany w samym języku. Dlatego też interpretacja najstarszego ze znanych napisów runicznych nie jest łatwa.
      Eksperci zwracają uwagę, że na kamieniu widzimy kilka typów inskrypcji. Niektóre linie są uporządkowane, tworząc siatkę, znajdziemy tam też niewielkie zygzaki i inne elementy. Nie wszystkie znaki mają sens, niektóre wyglądają tak, jakby się ktoś bawił pismem lub go próbował. Nie można wykluczyć, że autor napisu dopiero uczył się wycinać runy.
      Runy to najstarsza forma pisma znana na terenie Norwegii. Wiemy, że były używane od początku naszej ery aż do średniowiecza. Alfabet runiczny zwany jest fuþarkiem. Jego nazwa pochodzi od sześciu pierwszych run. Na kamieniu z Svingerud widzimy inskrypcję z trzema pierwszymi runami: ᚠ (f), ᚢ (u) and ᚦ (th). Niektóre z run przypominają litery alfabetu łacińskiego, ale oznaczają inne dźwięki. Być może pismo runiczne było w jakimś stopniu inspirowane łaciną, ale nie znamy jego początków.
      Najstarszy znany kamień runiczny można będzie oglądać od 21 stycznia do 26 lutego w Muzeum Historii w Oslo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Twórca polskiej dendrochronologii, profesor Tomasz Ważny z UMK w Toruniu, poinformował, że Muzeum Gdańska, ogłaszając odkrycie śladów słowiańskiego osadnictwa z X wieku, zapomniało o jego badaniach z lat 90. Jak informowaliśmy, pod dawnym magistratem znaleziono pozostałości osadnictwa, a badania dendrochronologiczne pokazały, że pochodzą one z 930 roku. Profesor Ważny przypomina, że wraz z dwoma uczonymi już ponad dwie dekady temu przeprowadził podobne badania, które dały takie same wyniki. Jestem zdumiony konferencją prasową i rozmachem medialnego show wokół tego „odkrycia”, stwierdził uczony w rozmowie z PAP.
      Uczony przypomina, że w 1984 roku profesor Andrzej Zbierski, który prowadził tam badania, zaprosił jego i profesora Dietera Ecksteina z Uniwersytetu w Hamburgu. Ważny był wówczas doktorantem Ecksteina i pracował nad wprowadzeniem do Polski dendochronologii. Profesor Zbierski bardzo interesował się ich badaniami i udzielał im pomocy. Pierwszy polski wzorzec do datowania drewna opracowałem właśnie dla Gdańska i Pomorza Gdańskiego w latach 1985-1990, a sięgał on do wczesnego średniowiecza, dodaje twórca polskiej dendrochronologii.
      Uczony mówi, że w 1993 roku wrócił na miejsce wykopalisk, pobrał próbki, a rok później uzyskał z nich precyzyjne datowanie dendrochronologiczne, wskazujące na lata 930–932. Spośród próbek pobranych z 24 elementów, aż 16 zostało wydatowanych, dodał. O wynikach swoich badań napisał m.in. w wydanej w 2001 roku przez Muzeum Archeologiczne w Gdańsku książce „Dendrochronologia obiektów zabytkowych w Polsce”.
      Miasto postawiło na show. Chęć maksymalnego rozgłosu przysłoniła rozsądek i rzetelność naukową, o czym świadczy późniejsze pomniejszanie znaczenia wcześniejszych badań oraz informacje rozmijające się z prawdą zamieszczone na stronie Miasta Gdańska – stwierdził prof. Ważny w rozmowie z PAP.
      Dyrektor Muzeum Gdańska, profesor Waldemar Ossowski, odnosząc się do zarzutów profesora Ważnego, podkreśla, że najważniejsze jest nie tyle przesunięcie daty powstania Gdańska, a odkrycie pozostałości wału obronnego. Zapewnia jednocześnie, że przed rozpoczęciem badań wykonana została kwerenda w archiwum Muzeum Archeologicznego odnosząca się do badań w latach 90. XX wieku i nic na ten temat nie odnaleziono poza dwoma zdaniami na ten temat w książce. Dyrektor przyznał, że jest zaskoczony rozgłosem, jaki odkryciu nadały media. Zapowiedział, że po zakończeniu badań zostanie przygotowana interdyscyplinarna publikacja, w której znajdzie się omówienie wszystkich dotychczasowych badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W piwnicach dawnej siedziby magistratu Gdańska znaleziono ceramikę oraz pozostałości osadnictwa Słowian z X wieku. Odkrycie dokonane pod Ratuszem Głównego Miasta wskazuje, że Gdańsk istniał w 930 roku, zatem jest o 60 lat starszy, niż się przyjmuje. Najstarszą pisemną wzmiankę o mieście znajdziemy w „Żywocie świętego Wojciecha”, spisanym w 999 roku. Dowiadujemy się z niego, że święty odwiedził Gdańsk w 997 roku i właśnie tę datę przyjmuje się za umowny początek jego historii.
      Obecnie archeolodzy odsłonili trzy wykopy. Co interesujące, w pierwszym z nich – pod Wielką Salą Wety i Galerią Palową – prace prowadził już w latach 70. ubiegłego wieku profesor Andrzej Zbierski. Uczony odkrył wówczas pozostałości zabudowań z XII wieku oraz konstrukcję, którą uznał za drewniany wał z X wieku. Jednak aż do teraz środowisko naukowe odrzucało te ustalenia, gdyż nie było możliwości dokładnego datowania znaleziska.
      Przed kilkoma miesiącami archeolodzy powrócili do wykopu, który przed 52 laty otworzył profesor Zbierski. Zbadali pobrane przez siebie próbki i okazało się, że datowanie radiowęglowe wskazuje na lata 911–951, a datowanie dendrochronologiczne – na rok 930.
      Odkrycie sugeruje, że rację odnośnie początków miasta może mieć profesor Klemens Bruski, który uważa, że ośrodek protomiejski powstał pomiędzy ufortyfikowanymi Górą Gradową i Biskupią Górką. Wskazuje też, że początków Gdańska nie można wiązać jedynie z Górą Gradową, gdzie znaleziono arabskie dirhemy, ale wszelkie inne ślady zniszczono w XIX wieku podczas budowy fortyfikacji. Z kolei Stare Miasto powstało w II połowie XI wieku w okolicy dawnego grodu książęcego i kościoła św. Katarzyny.
      Pozostałości grodu odkryte pod Ratuszem Głównego Miasta wskazują, że znaleziony przez prof. Zbierskiego wał ciągnie się pod Dworem Artusa w stronę Motławy oraz ku Teatrowi Szekspirowskiemu. Archeolodzy wciąż nie wiedzą, czy to, co badają jest pozostałością miasta, które odwiedził święty Wojciech czy też resztkami fortyfikacji, jakie w latach 60. X wieku zniszczył Mieszko.
      Jutro wykop zostanie zasypany. Pozostałości wału przetrwały do naszych czasów przetrwały tylko dlatego, że zaistniały ku temu sprzyjające okoliczności. Po pierwsze nikt ich nie zniszczył w XIV wieku, być może dlatego, że stabilizowały konstrukcje stawiane na podmokłym terenie. Po drugie wał znajduje się w torfie, który świetnie konserwuje materiał organiczny. Po trzecie jest to teren podmokły, a woda również zachowuje drewno w nienaruszonym stanie. Mimo wszystko udostępnienie znaleziska wiąże się z dużym ryzykiem. W piwnicach panuje duża wilgoć, dodatkowo w miesiącach letnich do wykopu wchodzi woda gruntowa, która podnosi się do takiego stopnia, że uniemożliwi czytelne wyeksponowanie drewnianych pozostałości. Dlatego tak cenne znalezisko na razie najlepiej będzie zasypać, po to by w stanie w jakim przetrwało ponad 1000 lat, przetrwało do czasu, gdy będziemy mieli pomysł jak je na stale i bez ryzyka pokazać odwiedzającym, stwierdził profesor Waldemar Ossowski.
      AKTUALIZACJA:
      Twórca polskiej dendrochronologii, profesor Tomasz Ważny, przypomniał, że to, co ogłoszono obecnie jako odkrycie, zostało odkryte przez niego ćwierć wieku temu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed około 5000 laty na terenie dzisiejszej Palestyny zaczął osiedlać się lud, który 2 tysiące lat później został nazwany w tekstach biblijnych Kananejczykami. Wiemy o ich licznych walkach z Izraelczykami. Jednak dotychczas na Ziemi Izraela znaleziono jedynie pojedyncze kananejskie napisy. Właśnie się to zmieniło. Naukowcy nie tylko odkryli zabytek zawierający całe zdanie, ale jest to najstarszy znany nam kananejski tekst. Zawiera zaklęcie przeciwko wszom.
      Napis znaleziono na grzebieniu z kości słoniowej, który odkryto w 2017 roku w grobie z Tal Lachish. Przez pięć lat nikt nie zauważył bardzo słabo wyżłobionego napisu. Zwróciła nań uwagę doktor Madeleine Mamcuoglu.
      Wykonany z kości słoniowej grzebień ma wymiary 3,7x2,5 cm i zęby po obu stronach. Z jednej strony było ich 6 i służyły one do rozplątywania włosów na głowie i brodzie. Z drugiej zaś strony wykonano 14 zębów, za pomocą których usuwano wszy i ich jaja. I właśnie do tej czynności odnosi się inskrypcja na grzebieniu. Składa się ona aż z 17 liter. Mają one archaiczną formę, pochodzą z pierwszego etapu wynalezienia alfabetu. Złożony z 7 kananejskich słów napis głosi: „Niech ten kieł usunie wszy z włosów i brody”. Zachowały się wszystkie litery, z wyjątkiem litery 13., która jest całkowicie niewidoczne oraz 14., z której zostało kilka fragmentów.
      To pierwsze zdanie w języku kananejskim znalezione na terenie Izraela. Znamy przykłady zdań z Ugarit w Syrii, zostały one jednak spisane innym alfabetem, nie tym używanym do dzisiaj. Kananejskie miasta są wymieniane w egipskich dokumentach, w spisanych po akkadyjski listach z Amarny oraz w hebrajskie Biblii. Napis na grzebieniu to bezpośredni dowód, że alfabet używany był na co dzień już 3700 lat temu. To niezwykle ważne wydarzenie w historii rozwoju pisma, mówi profesor Yosef Garfinkel, którego zespół odkrył grzebień.
      W starożytności grzebienie wykonywano z drewna lub kości. Kość słoniowa była towarem luksusowym, można przypuszczać, że grzebień pochodził z Egiptu. Napis świadczy o tym, że nawet ówczesne elity miały problem z wszami. Zresztą na grzebieniu znaleziono fragment otoczki chitynowej wszy.
      Odkrycie inskrypcji to ważne wydarzenie. Po raz pierwszy dysponujemy bowiem całym zdaniem w języku kananejskim używanym w Lachish. Pozwala to na porównanie tego języka z innymi źródłami pisanymi. Dodatkowo, mamy tutaj pierwszy w regionie napis odnoszący się do przeznaczenia przedmiotu, na którym został on umieszczony. Wcześniej znajdowane inskrypcje, niekoniecznie w języku kananejskim, były napisami wotywnymi lub odnosiły się do właściciela przedmiotu. Sam fakt wykonania napisu pokazuje, że ówcześni rzemieślnicy potrafili pisać. Ponadto sam grzebień posłuży do badań nad życiem codziennym mieszkańców, ich zwyczajami higienicznymi i sposobami walki z pasożytami.
      Tal Lachish było w II tysiącleciu przed Chrystusem ważnym kananejskim państwem-miastem i drugim najważniejszym miastem biblijnego Królestwa Judy. Było też ważnym miastem w okresach perskim i wczesnym hellenistycznym. Dotychczas znaleziono tam 10 kananejskich napisów, więcej niż gdziekolwiek w Izraelu. Teraz wiemy, że w mieście używano pisma co najmniej w latach 1800–1150 p.n.e.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule A Canaanite’s Wish to Eradicate Lice on an Inscribed Ivory Comb from Lachish [PDF].

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...