Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Recommended Posts

W naszej kulturze mocno zakorzeniony jest wizerunek pomocnego psa. Nie brakuje książek czy filmów, w których pojawia się taki motyw. Amerykańscy specjaliści postanowili więc sprawdzić, czy jest w tych historiach ziarenko prawdy. Okazało się, że jak najbardziej: pies chce pomóc właścicielowi w tarapatach, tylko nie zawsze wie jak...

Student Joshua Van Bourg i Clive Wynne, profesor psychologii na Uniwersytecie Stanowym Arizony (ASU) i dyrektor Canine Science Collaboratory na ASU, podkreślają, że dotąd przeprowadzono niewiele badań dot. zainteresowania psów ratowaniem ludzi, ale zdecydowanie jest to coś, czego ludzie spodziewają się po swoich czworonogach.

Jak podkreśla Van Bourg, samo obserwowanie psów, które kogoś ratują, nie powie nam zbyt dużo. Prawdziwym wyzwaniem jest stwierdzenie, czemu to robią.

Naukowcy zorganizowali więc eksperyment, w którym wzięło udział 60 psów. Oceniano ich skłonność do uratowania właściciela z opresji. Żaden z psów nie był trenowany do takiego zadania.

Podczas głównego testu właściciel ukrywał się w dużej skrzyni z lekkimi drzwiczkami, które pies mógł łatwo odsunąć. Właściciel miał wyrażać zaniepokojenie, nawołując "pomocy" albo "pomóż mi".

Wcześniej akademicy przećwiczyli z ludźmi nawoływanie, by brzmiało autentycznie. Nie wolno było używać imienia psa, by nie zachęcać go, żeby działał, wyrażając posłuszeństwo, a nie zatroskanie losem właściciela.

Właścicieli uratowała jedna trzecia czworonogów [20]. Gdy uwzględni się czyste liczby, nie brzmi to imponująco, ale przy bliższym przyjrzeniu wszystko się zmienia.

W grę wchodzą bowiem dwa czynniki. Jeden to chęć psa, by pomóc człowiekowi. Drugi to natomiast zrozumienie, jakiego rodzaju działań to wymaga. Naukowcy zbadali tę kwestię w czasie testów kontrolnych.

W jednym z kontrolnych testów pies widział, jak w skrzyni umieszczano jedzenie. By pies nie był zaniepokojony, właściciel przebywał w tym samym pomieszczeniu. Siedział na tym samym krześle, co podczas przyzwyczajania (habituacji). Był zwrócony twarzą do ściany i ignorował psa. Okazało się, że by uzyskać smakowity kąsek, skrzynię otworzyło 19 czworonogów, co oznacza, że nieco większa liczba psów ratowała "cierpiącego" właściciela.

Naukowcy podkreślają, że jeśli nie weźmie się pod uwagę tego, czy pies wie, jak otworzyć skrzynię, nie doszacowuje się proporcji psów, które chciały pomóc właścicielom. Fakt, że 2/3 psów nie otworzyły skrzyni z jedzeniem, jest silną wskazówką, że ratowanie wymaga czegoś więcej niż tylko motywacji i że w grę wchodzi [także] element umiejętności. Jeśli spojrzy się wyłącznie na podgrupę 19 psów, które były w stanie otworzyć skrzynię dla jedzenia w teście kontrolnym, to aż 84% z nich uratowało swoich właścicieli. Jednym słowem, większość psów chce ci pomóc, tylko nie wie jak.

W następnym teście kontrolnym właściciel również siedział w skrzyni, ale tym razem czytał spokojnie na głos gazetę. W takim wariancie stwierdzono, że skrzynię otworzyło 16 psów.

Po uwzględnieniu umiejętności psa w zakresie otwierania zauważono, że czworonogi częściej uwalniały właściciela, gdy wołał o pomoc niż podczas czytania na głos. Dodatkowo czas latencji (czas reakcji) spadał wraz z liczbą prób w teście z nawoływaniem, ale nie w teście z czytaniem. To zaś oznacza, że ratowania właściciela nie można przypisywać wyłącznie facylitacji społecznej, wzmocnieniu związanemu z bodźcem (ang. stimulus enhacement) czy zachowaniom związanym z poszukiwaniem kontaktu społecznego.

Autorzy raportu z pisma PLoS ONE obserwowali też zachowanie psa podczas wszystkich 3 scenariuszy. Odnotowywali zachowania wskazujące na stres, np. skowyczenie, chodzenie, szczekanie i ziewanie.

Podczas testu z zaniepokojonym właścicielem psy były o wiele bardziej zestresowane. Gdy ich właściciel był bardziej zdenerwowany, więcej szczekały i skowyczały.

Podczas drugiej i trzeciej próby otwarcia skrzyni z zaniepokojonym właścicielem psy nie były wcale mniej zdenerwowane niż przy pierwszym podejściu. Przy teście z czytaniem działo się zaś zupełnie inaczej. Psy, które zetknęły się już z takim scenariuszem, wydawały się przy powtórkach mniej zestresowane. Zaaklimatyzowały się. Gdy jednak właściciel prosi o pomoc, w jego nawoływaniu musi być coś takiego, że przy kolejnych ekspozycjach psy się nie uspokajają.

Van Bourg uważa, że w grę wchodzi zarażanie afektywne. Fascynujące w tym badaniu jest to, że pokazuje, że psy naprawdę troszczą się o swoich ludzi. Nawet bez treningu wiele z nich podejmie próbę i uratuje człowieka, który wydaje się mieć kłopoty. Gdy im się nie uda, widać będzie, jak bardzo są nieszczęśliwe. Wyniki testów kontrolnych pokazują, że psy, którym nie udaje się uratować człowieka, nie są w stanie zrozumieć, jak wykonać to zadanie; to nie znaczy, że nie zależy im na ludziach.

 


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Ciekawy eksperyment, ale w sumie, to chyba zrobiony tylko dla potwierdzenia przypuszczeń. Psy zwykle bardzo czujnie reagują na krzywdę właściciela. Miałem kiedyś psa (gdy byłem dzieckiem) i ten pies natychmiast przybiegał, gdy cokolwiek działo się u mnie źle. Przybiegał i miał zawsze wtedy takie zatroskane oczy, jakby chciał powiedzieć "Co się dzieje, co mogę zrobić, żeby ci pomóc?", trącał mnie nosem starając się pocieszyć. Szkoda, że psy tak krótko żyją.

Share this post


Link to post
Share on other sites
23 minuty temu, Astro napisał:

Ś.P. Żwirek trącał mnie nosem gdy zapomniałem, że to dzień na koszenie trawy. Serio.

Wierzę. Zwierzaki są mądrzejsze i rozumieją więcej niż nam się wydaje. Nie dotyczy to tylko psów. Od jakiegoś czasu obserwuję dzikie (tzn. miejskie) gołębie, które siadają na moim parapecie. Staram się nie nadawać im cech ludzkich, ale niektóre zachowania pasują do nas mimo, że to są ptaki, a nie ssaki jak my. Doszedłem do wniosków, że to nie jest tak, że one mają jakieś "ludzkie" zachowania. Jest odwrotnie! To co my uważamy za "ludzkie" zachowania, w rzeczywistości są często zachowaniami zwierząt, utrwalanym w procesie ewolucji od milionów lat. My też je mamy, bo przecież de facto jesteśmy zwierzętami! Nic dziwnego, że mamy wiele podobnych zachowań. Tylko my ludzie, w swojej arogancji przywłaszczyliśmy sobie wiele cech, które mają nas utwierdzać w przekonaniu, że już nie należymy do świata zwierząt, że jesteśmy jakimiś fantastycznymi tworami, które pojawiły się na Ziemi nie wiadomo skąd (ktoś ulepił nas z gliny, albo coś w tym rodzaju). Rościmy sobie prawo do decydowania o losach całej planety.

Edited by Sławko
  • Like (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
15 minut temu, Astro napisał:

No weź... Gołębie jak kury (by nie przytaczać mądrzejszych ptaków) to jednak coś jak kury, czyli wiesz... To nie jest wyzwanie dla mnie.

Owszem, zgodzę się, że altruizm wryty jest zapewne gdzieś tam genetycznie, ale sprowadzanie tego do gołębia mi nie pasuje.

Dlaczego? Sądzisz, że gołąb nie jest zdolny do tego? Być może, ale czy wystarczająco dobrze poznaliśmy ten gatunek, żeby stwierdzić, że na 100% nie jest zdolny? Poza tym, altruizm z ewolucyjnego punktu widzenia wcale nie musi być dobrą cechą.

Nikt nie będzie wzywał cię do pojedynku umysłowego z gołębiem. Ale utrwalony stereotyp, że gołąb to taki "ptasi móżdżek", może być bardzo mylący. Sam kiedyś tak myślałem, dopóki nie zacząłem obserwować tych ptaków. Przypominam ci, że wiele gołębi przeszło test lustra, co prawda po pewnym szkoleniu, więc może to być podważane, ale głupich ptaków nie dałoby się nawet przeszkolić. Ale ten test udaje się zdać nawet rybom i mrówkom. Albo więc coś nie tak jest z tym testem, albo nasza wiedza o zwierzętach jest wciąż bardzo kiepska.

21 minut temu, Astro napisał:

Może nie jestem ludziem (choć jestem), bo takie zdanie uważam za co najmniej debilne.

Przecież ja nie odbieram ci człowieczeństwa. Nie wiem, co w tym, co napisałem jest debilne. Ludzie od wieków poniżali zwierzęta i traktowali przedmiotowo, i niestety wielu nadal to robi. Może mamy lepiej wykształcone mózgi od innych gatunków, ale to nie uczyni nas lepszymi, jeśli nie będziemy szanować zwierząt. Przecież sam masz zwierzęta (psy). Sądziłem, że wiesz i rozumiesz co mam na myśli.

Share this post


Link to post
Share on other sites
4 minuty temu, Astro napisał:

Nie mam. Nigdy tego tak nie widziałem. Zdecydowanie one mnie mają bardziej.

OK, cieszę się, że tak to postrzegasz. :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 4.06.2020 o 17:03, Sławko napisał:

Ludzie od wieków poniżali zwierzęta i traktowali przedmiotowo, i niestety wielu nadal to robi.

Zwierzęta również traktują się przedmiotowo. Kolejna zwierzęca cecha którą człowiek chce sobie przywłaszczyć ;)

W dniu 4.06.2020 o 17:03, Sławko napisał:

test lustra, co prawda po pewnym szkoleniu, więc może to być podważane, ale głupich ptaków nie dałoby się nawet przeszkolić. Ale ten test udaje się zdać nawet rybom i mrówkom. Albo więc coś nie tak jest z tym testem,

Tak, test lustra to test na nieinteligencję osób układających testy.

Istotne jest nie to, że one dostrzegają tam siebie w odbiciu (skąd mają wiedzieć że to one?) tylko ekstremalnie elementarna zdolność do wykryania korelacji: odbicie to coś, czym możemy precyzyjnie kierować. Jedyne co bada test lustra to szybkość kojarzenia u zwierząt.
Każde aktywne zwierze musi mieć koncepcję "siebie" aby móc funkcjonować w środowisku, to nieuniknione.

 

 

Dodam jeszcze, że każde dzienne zwierze musi samo z siebie przejść "test cienia".

  • Upvote (+1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu ostatnich trzystu lat słonie indyjskie straciły aż 3 miliony km2 habitatu, informują naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Tak dramatyczny spadek przestrzeni życiowej słoni to skutek działalności człowieka i może on wskazywać na wciąż istniejący konflikt pomiędzy słoniami a ludźmi. Uczeni z San Diego na podstawie dostępnych danych dotyczących użytkowania ziemi przez ludzi, stworzyli komputerowy model zmian przestrzeni życiowej dostępnej dla słoni na przestrzeni ostatnich 1300 lat. Okazało się, że w ciągu zaledwie 3 ostatnich wieków ludzie zabrali tym zwierzętom 2/3 habitatu.
      Słoń indyjski, największy ssak Azji, zamieszkiwał w przeszłości olbrzymie połacie kontynentu. Naukowcy, posługując się danymi z lat 850–2015 stwierdzili, że zwierzęta utraciły na rzecz ludzi ponad 64% zajmowanych w przeszłości terenów. Jeszcze do XVIII wieku habitaty słoni były stabilne. Wówczas zaczęto jednak stosować przyniesione przez kolonistów praktyki wykorzystywania ziemi, metody uprawy rolnej oraz hodowli zwierząt i masowej wycinki lasów. W ten sposób średnia wielkość nienaruszonych fragmentów habitatu odpowiednich dla słoni skurczyła się z 99 000 do 16 000 kilometrów kwadratowych, a powierzchnia największego niezaburzonego habitatu spadła z 4 milionów do 54 000 km2. Co więcej, badania wskazują, że obecnie żyjące słonie nie mają już nigdzie odpowiedniego habitatu. Jeszcze w 1700 roku 100% habitatu w promieniu 100 kilometrów od występowania słoni nadawało się do życia dla tych zwierząt. W roku 2015 odsetek ten spadł do mniej niż 50%. To zaś oznacza zwiększone zagrożenie konfliktami pomiędzy słoniami a ludźmi. Z braku miejsca do życia słonie w coraz większym stopniu wkraczają na tereny odebrane im w przeszłości przez ludzi.
      Na przełomie XVII i XVIII wieku na całym świecie doszło do dramatycznych zmian w sposobie użytkowania ziemi. Konsekwencje tej zmiany widzimy do dzisiaj, mówi jeden z autorów badań, profesor Shermin de Silva.
      Działania człowieka prowadzą do ciągłej utraty habitatów przez liczne gatunki ssaków. Trudno jednak jest ocenić długoterminowy wpływ taki zmian, gdyż brakuje danych historycznych. Tym bardziej cenne są powyższe badania, w czasie których naukowcy wykorzystali różnego typu dane, w tym rekonstrukcje historyczne, sięgające aż IX wieku. Autorzy badań sądzą, że główną przyczyną utraty habitatów było porzucenie przez ludzi tradycyjnych praktyk korzystania z ziemi.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Posiadanie psa lub kota może prowadzić do większej liczby bezsennych nocy, czytamy na lamach Human-Animal Interactions. Doktor Lauren Wisnieski i Kayla Medlin z Lincoln Memorial University przeanalizowały dane zgromadzone w latach 2005–2006 w ramach National Health and Nutrition Examination Survey i zauważyły, że właściciele domowych pupili częściej cierpią na bezsenność. Mimo, że wciąż nie ustalono związku przyczynowo-skutkowego tego zjawiska, wyniki badań są zgodne z wcześniejszymi spostrzeżeniami wskazującymi, że jakość snu posiadaczy psów i kotów jest gorsza od jakości snu osób nie posiadających zwierząt domowych.
      Z jednej strony domowe zwierzę uspokaja, zapewnia poczucie bezpieczeństwa i towarzystwo, co może mieć pozytywny wpływ na jakość snu, z drugiej jednak strony zwierzę może zaburzać sen. Doktor Wisniewski zauważyła bowiem, ze właściciele psów częściej cierpią na zaburzenia snu i mają problemy z zaśnięciem, u właścicieli kotów częściej zaś pojawia się zespół niespokojnych nóg. Podczas badań starałyśmy się sprawdzić, czy istnieje związek pomiędzy posiadaniem psa lub kota, a takimi jakością snu i jego zaburzeniami, w tym chrapaniem, budzeniem się w nocy, koniecznością przyjmowania środków nasennych czy zespołem niespokojnych nóg, stwierdzają badaczki.
      Na potrzeby badań stworzono model regresji logistycznej, za pomocą przeprowadzono analizę z uwzględnieniem licznych elementów świadczących o złej jakości snu, jak poczucie zmęczenia po śnie, poczucie senności, problemy z zaśnięciem trwające dłużej niż 15 minut czy sen krótszy średnio niż 6 godzin.
      Doktor Wisnieski przypuszcza, że zauważone różnice w związkach pomiędzy posiadaniem psa, posiadaniem kota a jakością snu mogą wynikać np. z faktu, że koty są bardziej aktywne nocą niż psy.
      Uczona dodaje, że jeśli uda się w przyszłości opisać związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy posiadaniem zwierzęcia domowego, a jakością snu, będzie można to wykorzystać w codziennej praktyce lekarskiej. Obecnie znamy bowiem pozytywny wpływ zwierząt domowych na ludzi i widzimy korelację, pomiędzy ich posiadaniem, a gorszą jakością snu. Niestety, dostępne dane pozwoliły na odróżnienie osób, które pozwalają domowym pupilom spać w łóżku, od tych, które tego nie dopuszczają. Z innych badań wiadomo bowiem, że osoby cierpiące na chroniczny ból lepiej spały, gdy w ich łóżku był domowy pupil.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Podawanie szczeniętom i młodym psom suchej karmy znacząco zwiększa ryzyko rozwinięcia się u nich w późniejszym życiu chronicznych enteropatii, czyli przewlekłych chorób jelit, ostrzegają naukowcy z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu w Helsinkach. Równie zgubny wpływ na jelita mają przekąski czy gryzaki z wysuszonych skór zwierzęcych.
      Dieta odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu równowagi mikrośrodowiska przewodu pokarmowego, co z kolei wpływa na mikrobiom jelit, ich fizjologię czy odporność organizmu. Grupa uczonych z Helsinek postanowiła sprawdzić, jaki związek ma dieta szczeniąt w wieku 2–6 miesięcy i młodych psów (6–18 miesięcy) z rozwinięciem się u nich w przyszłości chronicznych enteropatii.
      Odkryliśmy, że podawanie szczeniakom i młodym psom diety opartej o nieprzetworzone składniki – w tym resztek ludzkiego pożywienia – chroniło je przed rozwinięciem się chronicznych enteropatii. Szczególnie dobry wpływ miał kości i chrząstki podawane w wieku szczenięcym i młodzieńczym oraz owoców jagodowych w wieku szczenięcym.  Z kolei karmienie zwierząt wysokoprzetworzoną dietą węglowodanową, innymi słowy suchą karmą, w wieku szczenięcym i młodzieńczym oraz skórami zwierzęcymi w wieku szczenięcym znacząco zwiększało ryzyko chronicznych enteropatii w późniejszym życiu, czytamy w artykule opublikowanym na łamach Scientific Reports.
      Współautorka badań, Anna Hielm-Björkman, przypomina, że komercyjne karmy dla psów są przedstawiane jako pożywienie dostarczające kompletnej zbilansowanej diety. Tworzy się wrażenie, że właściciel miałby kłopoty z przygotowaniem psu pożywienia, które byłoby dla niego równie odpowiednie. Ale nasze badania pokazały, jak bardzo ważna jest różnorodność. Nikt nie daje 12-latkowi takiego samego pożywienia jak małemu dziecku. Dlaczego z psami miałoby być inaczej?.
      Chroniczne enteropatie u psów zdarzają się często. Czasami okazuje się, że pomóc może zmiana diety. Dlatego też naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy dieta z okresu szczenięcego czy młodzieńczego może mieć jakiś związek z chorobą występującą w starszym wieku. Przeanalizowali więc pod tym kątem wyniki ankiety dotyczącej diety i zdrowia psów. Dane od ponad 7000 właścicieli czworonogów zebrano w latach 2009–2019.
      Z analizy wynika, że psy, które w wieku szczenięcym jadły nieprzetworzoną dietę opartą na mięsie – w tym surowe czerwone mięso, organy wewnętrzne, ryby, jajka, warzywa, owoce jagodowe, kości czy chrząstki – były narażone na o 22% mniejsze ryzyko chronicznej enteropatii niż psy, które jako szczenięta jadły głównie suchą karmę. Z kolei szczenięta, którym dawano również resztki z ludzkiego stołu, były o 23% mniej narażone na rozwój enteropatii.
      Naukowcy przyjrzeli się też konkretnym pokarmom. Podawanie szczeniętom do żucia skór zwiększało ryzyko wystąpienia problemów jelitowych w późniejszym życiu aż o 117%. Z kolei szczenięta, które dostawały owoce jagodowe, były narażone na o 29% niższe ryzyko problemów jelitowych. U tych, które dostawały kości i chrząstki ryzyko było o 33% mniejsze.
      Autorzy badań podkreślają, że zaobserwowali jedynie korelację. Nie wiedzą, dlaczego sucha karma może powodować problemy jelitowe w późniejszym życiu. Być może problemem jest tutaj wysoka zawartość węglowodanów. To może być podobny efekt, w przypadku spożywania białego cukru przez ludzi - dochodzi do stanu zapalnego o małej intensywności, mówi Hielm-Björkman.
      Podkreślają też, by ewentualną decyzję o radykalnej zmianie diety skonsultować z weterynarzem i przypominają, że współczesne rasy psów są bardziej podatne na choroby bakteryjne, zatem podawanie im surowego mięsa – szczególnie szczeniętom – może narazić je na ryzyko. Na podstawie tych i wcześniejszych badań Hielm-Björkman mówi, że dobrym rozwiązaniem może być karmienie psów dietą składającą się w 20% z pożywienia nieprzetworzonego i w 80% z suchej karmy. Wszelkie zmiany diety należy wprowadzać stopniowo.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Psy były pierwszymi zwierzętami udomowionymi przez człowieka. Nie znamy jednak czasu i miejsca, gdzie zyskaliśmy  najlepszych przyjaciół. Najstarsze archeologiczne pozostałości po niewątpliwie udomowionych psach pochodzą z okresów kultury magdaleńskiej (Abri le Morin, Francja, ok. 15 000 – ok. 14 200 lat temu), epigraweckiej (Grotta Palicci, Włochy, ok. 14 300 – ok. 13 700 lat temu), kebrajskiej i natufijskiej (Kebara, Izrael, ok. 12 500–12 000 lat temu). Naukowcy z Uniwersytetu Kraju Basków (EHU) datowali psią kość, która jest znacznie starsza od wszystkich tutaj wymienionych przykładów.
      W 1985 roku zespół kierowany przez Jesusa Altunę znalazł w jaskini Erralla w Guipuzkoi niemal kompletną kość ramienną psowatego. Profesor Conchi de la Rúa i jej zespół zajmujący się biologią ewolucyjną człowieka na EHU wykazali za pomocą badań morfologicznych, radiometrycznych i genetycznych, że kość należy do gatunku Canis lupus familiaris, czyli udomowionego psa. Z kolei datowanie radiowęglowe wykazało, że zwierzę żyło 17 410 – 17 096 lat temu. Oznacza to, że pies z jaskini Erralla żył w górnym paleolicie, towarzysząc przedstawicielom kultury magdaleńskiej. Jest to zatem jeden z najstarszych znanych nam psów Europy.
      Badania wykazały także, że dzieli on mitochondrialne DNA – jest zatem spokrewniony z nimi w linii żeńskiej – z tymi nielicznymi psami kultury magdaleńskiej, których szczątki poddano badaniom genetycznym.
      Wagi odkryciu dodaje fakt, że dotychczas według podwójnego kryterium – morfometrycznego i genetycznego – zidentyfikowano zaledwie szczątki trzech psów z górne paleolitu. Były to szczątki pochodzące ze stanowisk Kesslerloch (Szwajcaria), Bonn-Oberkassel (Niemcy) i Grotta Paglicci (Włochy). Inne szczątki były identyfikowane jedynie za pomocą kryteriów morfometycznych, a w przypadku niektórych z nich istnieją spory, co do klasyfikacji gatunkowej. Co więcej, datowanie psa z Erralla wykazało, że są to najstarsze znane nam szczątki niewątpliwie udomowionego psa. Są one nawet starsze niż szczątki zwierząt określanych jako „wilki podobne do psów”, co może mieć istotny wpływ na dalszą dyskusję na temat historii udomowienia psów.
      W podsumowaniu badań ich autorzy stwierdzają, że przeanalizowane dane wskazują, że w okresie kultury magdaleńskiej, psy stanowiły część zachodnioeuropejskich grup łowców-zbieraczy. Pies z Erralla jest jednym z najstarszych zwierząt zidentyfikowanych jako Canis lupus familiaris i dzieli mitochondrialną haplogrupę C z analizowanymi dotychczas magdaleńskimi psami. Odkrycie to dowodzi, że haplogrupa ta istniała w Europie od co najmniej wczesnej kultury magdaleńskiej, podczas młodszego dryasu, i każe nam rozważyć możliwość wcześniejszego udomowienia wilka – przynajmniej na terenie Europy Zachodniej – niż okres, który dotychczas proponowano.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Zdrowie naszych psów jest dla właścicieli niezwykle ważne. Pies należy jednak do zwierząt, które często wtykają swój nos czy pysk, nie zawsze tam gdzie powinny. Wiele dorosłych psów jest wielbicielem śmieci wszelakich, padliny itp. Generuje to niestety problemy w postaci choroby czy różnych pasożytów. Niektóre z nich mogą być także groźne dla człowieka, gdy zarazimy się od naszego pupila. Co zatem zrobić, aby nasz czworonóg był bezpieczny? Ważne jest regularne odrobaczanie psa. Dlaczego odrobaczenie psa jest tak istotne? Kiedy stosować sprawdzone tabletki? Jakie mamy preparaty na odrobaczenie psa?
      Pasożyty i sposoby zakażeń
      Psy to zwierzęta ciekawe świata, niezależnie czy rzecz tyczy szczeniąt czy psów dorosłych. Ponieważ wiele liżą, a nawet jedzą to czego nie powinny, łatwo może dojść do zarażenia różnymi pasożytami. Gdy np. dojdzie do inwazji pierwotniaków gardia spp czy wszelkich inwazji mieszanych, pozbycie się robaków może wymagać szerszej interwencji i konsultacji z lekarzem weterynarii. W większości jednak przypadków, odrobaczenie naszego psa  to czynność profilaktyczna, jaką powinniśmy stosować okresowo. Pamiętaj, że samo odrobaczenie obejmuje podawanie psu tabletki, która usunie niechciane pasożyty oraz zapobiegnie rozwojowi chorób.
      Psy mogą mieć pasożyty wewnętrzne i zewnętrze. Robaki zewnętrzne to np. pchły, kleszcze, wszy, wszoły, ćmianki, muchówki, roztocza. Do tych wewnętrznych należą pasożyty jelitowe i pozajelitowe - przywry, glisty, płazince, nicienie, tasiemce.
      Do samego zakażenia może dojść w różny sposób - w łonie matki lub poprzez mleko zarażonej matki, drogą pokarmową, przez skórę, kopulację lub wydzielinę fizjologiczną innego zarażonego zwierzaka.
      Odrobaczanie - ważność stosowania
      Samo odrobaczanie psa jest niezwykle ważne, tym bardziej, że wystarczy w tym wypadku, tylko podawać tabletkę zawierającą odpowiednią substancję czynną. Systematycznie odrobaczanie sprawia, że pies jest zdrowy, a my pozostajemy chronieni przed chorobami odzwierzęcymi tj. glista psia, tasiemiec pchli, nicień sercowy, nicień podskórny, bąblowiec jednojamowy, bąblowiec wielojamowy.
      Konieczne jest podawanie psu preparatu, dostosowanego do danego pupila. Należy wziąć pod uwagę wiek psa, wagę, stan zdrowia, stosowaną dietę i tryb życia. Wielu lekarzy weterynarii wskaże wam również, że istotne jest zastosowanie odpowiednego preparatu w stosunku do konkretnego rodzaju robaków (o ile już występują). To weterynarz dobierze właściwy preparat np. zawierający nie przypadkową i nie dowolną substancję pomocniczą, ale taką jaka jest najlepsza dla naszego psa.
      W przypadku psa podaje się tabletki regularnie. Jeśli chodzi o szczenięta, kalendarz odrobaczania wyznacza się co 2 tygodnie począwszy od 2 do 16 tygodnia życia. Co do psów, powyżej 6 miesięcy, to, co ile podaje się im leki na odrobaczanie zależy od trybu życia - czy np. mieszkają z nami w domu czy w warunkach ogrodowo-podwórkowych. W przypadku tych pierwszych, do ukończenia roku czasu, odrobaczanie odbywa się co 4 tygodnie, po 12 miesiącach życia zaś, powinno się to robić co 3 miesiące. W przypadku psów ogrodowych, odrobaczanie powinno następować co ok 4 tygodnie, niezależnie od wieku.
      Tabletki odrobaczające i inne leki i preparaty na odrobaczenie
      Jaka tabletka będzie najlepsza? Jakie jest sprawdzone i skuteczne rozwiązanie?
      Chcąc nabyć tabletki dla psa, możesz zajrzeć na stronę https://apetete.pl/preparaty-na-pasozyty-dla-psa.html
      Warto jednak pamiętać, że formy leków na odrobaczanie są różne - najczęściej są to tabletki, ale spotyka się także pasty, zawiesiny, spraye czy preparaty spot-on. Jak wspomniano - odpowiednią terapię powinien zawsze dobrać weterynarz.
      Zwróć uwagę, gdy twój pies będzie wykazywał takie objawy jak wymioty, biegunka, krew w kale, podrażnienia odbytu, saneczkowanie, wzdęcia, apatia, brak apetytu, utrata masy ciała. Mogą one bowiem wskazywać właśnie na zarażenie pasożytami.
      Jeśli chcesz zatem zadbać o pupila, warto dbać o regularne odrobaczanie, aby uniknąć nieprzyjemności dla siebie i psa.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...