Zdalnie wyleczyli zakrzepicę żyły szyjnej u astronauty z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Medycyna
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Międzynarodowy zespół naukowy stworzył idealną sałatkę dla astronautów – jest ona optymalna pod względem odżywczym i zawiera składniki, które można wyhodować na pokładzie pojazdu kosmicznego. W stworzeniu sałatki pomógł model komputerowy, któremu dostarczono danych z badań NASA dotyczących codziennego zapotrzebowania astronautów na składniki odżywcze.
Idealna kosmiczna sałatka zawiera ściśle odmierzoną ilość soi, maku, jęczmienia, jarmużu, orzeszków ziemnych, batatów i słonecznika. Przepis na nią to wspólne dzieło ekspertów ds. farmakologii kosmicznej, rolnictwa i badań nad żywieniem z University of Adelaide i University of Nottingham. Symulowaliśmy połączenie 6–8 roślin, które zapewniają wszystkie składniki odżywcze potrzebne astronautom. Ich wymagania różnią się od tego, czego potrzebują ludzie na Ziemi. Istnieją dziesiątki roślin mogących zaspokoić potrzeby żywieniowe astronautów, jednak chcieliśmy znaleźć takie rośliny, które mają jak najwięcej składników odżywczych, ich mniejsze ilości dostarczają dużej ilości kalorii i które mogą być uprawiane na niewielkiej przestrzeni, wyjaśnia profesor Volker Hessel.
Naukowcy wzięli pod uwagę ponad 100 różnych roślin. Na początku wybrali z nich rośliny, które dostarczą wszystkich składników odżywczych oraz odpowiedniej ilości kalorii, a do ich zapewnienia nie trzeba będzie zjeść więcej, niż ludzie zwykle jedzą na Ziemi. Ze względu na ograniczenia podczas podróży kosmicznych założono też, że sałatka idealna nie może składać się więcej niż z 10 składników, muszą być to rośliny nadające się do uprawy hydroponicznej w kosmosie, których uprawa zajmie jak najmniej miejsca. Ponadto rośliny musiały mieć minimalne wymagania dotyczące nawożenia, by uniknąć konieczności zabierania w podróż zbyt dużej ilości nawozu. Ważny był też wpływ składników sałatki na nastrój, zatem pod uwagę brano kolor, smak, teksturę, świeżość i zapach produktów. Pożywienie jest niezbędnym elementem zdrowia i szczęścia, więc trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników, wyjaśnia Shu Liang z University of Nottingham.
Teraz naukowcy chcą zaprojektować na potrzeby długotrwałych misji kosmicznych system, w którym uprawiane będą składniki niezbędne do przygotowania kosmicznej sałatki.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jednym z powodów, dla których NASA od wielu lat wspiera rozwój prywatnego przemysłu kosmicznego jest chęć skupienia się na eksploracji dalszych części przestrzeni kosmicznej i pozostawienie w prywatnych rękach wszelkich działań na niskiej orbicie okołoziemskiej. Jednym z takich działań może być zastąpienie przez sieć Starlink starzejącej się konstelacji TDRS (Tracking and Date Relay Satellite), która zapewnia łączność z Międzynarodową Stacją Kosmiczną.
NASA już ogłosiła, że w przyszłej dekadzie chce wysłać na emeryturę sześć satelitów tworzących TDRS. A teraz poinformowała o zaproszeniu do współpracy sześciu prywatnych firm, w tym amerykańskich SpaceX i Viasat, brytyjskiej Inmarsat oraz szwajcarskiej SES, które mają zaprezentować swoje pomysły na spełnienie przyszłych wymagań NASA dotyczących komunikacji w przestrzeni kosmicznej.
Pierwsza konstelacja satelitów TDRS pojawiła się na orbicie w latach 80. ubiegłego wieku. Została ona pomyślana jako wsparcie dla misji wahadłowców kosmicznych. Obecna, trzecia generacja satelitów, została wystrzelona w 2017 roku. Zadaniem TDRS jest zapewnienie nieprzerwanej łączności pomiędzy pojazdem znajdującym się na orbicie planety, a naziemnymi centrami kontroli NASA. Obecne TDRS wspiera misję Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, Teleskopu Hubble'a i inne misje naukowe.
Do zapewnienia ciągłej łączności konieczna jest obecność co najmniej trzech satelitów na orbicie geostacjonarnej. Znajduje się ona na wysokości 36 000 kilometrów nad Ziemią, a okres orbitalny satelitów odpowiada okresowi obrotowemu Ziemi, dzięki czemu satelity są zawieszone nad tym samym punktem planety.
Obecnie TDRS składa się z sześciu działających satelitów, ale trzy z nich to satelity drugiej generacji, liczą sobie ponad 20 lat i zbliża się koniec ich pracy. W latach 80., gdy rozwijaliśmy TDRS, komercyjne firmy nie były w stanie zapewnić takiej usługi. Jednak od tamtego czasu prywatny przemysł zainwestował w dziedzinę łączności satelitarnej znacznie więcej, niż NASA. Istnieje bardzo rozbudowana infrastruktura, zarówno na orbicie jak i na Ziemi, która może dostarczyć potrzebnych nam usług, mówi Eli Naffah, menedżer w wydziale Commercial Services Project, który odpowiada za współpracę NASA z partnerami komercyjnymi.
Sześć zaproszonych do współpracy firm ma trzy lata na stworzenie systemów, za pomocą których zaprezentują NASA swoje możliwości w zakresie zapewnienia łączności z pojazdem na orbicie okołoziemskiej. Naffah mówi, że może to być wyzwaniem. Dotychczas bowiem komercyjne przedsiębiorstwa zajmujące się komunikacją za pomocą satelitów zapewniały łączność dla stacjonarnych anten naziemnych lub obiektów poruszających się ze stosunkowo niewielką prędkością, jak statki czy samoloty pasażerskie. Tymczasem NASA potrzebuje łączności z obiektami znajdującymi się w przestrzeni kosmicznej, która poruszają się ze znacznymi prędkościami. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna okrąża Ziemię z prędkością 28 000 km/h.
W ciągu najbliższych pięciu lat NASA ma zamiar zainwestować w projekt 278 milionów USD, a komercyjni partnerzy zainwestują w sumie 1,5 miliarda dolarów.
Mamy nadzieję, że zaoszczędzimy nieco pieniędzy dzięki zakupie komercyjnych usług łączności, zrezygnowania z konieczności rozwoju i utrzymywania własnych satelitów komunikacyjnych i większym skupieniu się na badaniach naukowych i eksploracji kosmosu, dodaje Naffah.
Rezygnacja z samodzielnego zapewniania łączności z obiektami na orbicie okołoziemskiej to kolejny krok w wycofywaniu się NASA z niskiej orbity okołoziemskiej. Już w tej chwili Agencja kupuje usługi transportowania astronautów i towarów od SpaceX i Northropa Grummana, a jeszcze w bieżącym roku do tej dwójki ma dołączyć Boeing. NASA oświadczyła też, że w roku 2030 wyłączy Międzynarodową Stację Kosmiczną i ma nadzieję, że od tej pory wszelkie prace na niskiej orbicie okołoziemskiej będą spoczywały na barkach prywatnych firm.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dzisiaj o godzinie 17:17 czasu polskiego wystartuje pierwsza prywatna misja do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W ramach misji Axiom Space-1 (AX-1) pojazd SpaceX Dragon Endavour ma zawieźć na stację czteroosobową załogę.
W skład pierwszej prywatnej załogi kosmicznej wchodzą pilot Larry Connor, dowódca Michael López-Alegría, Mark Pathy oraz Eytan Stibbe. Connor to 71-letni biznesmen działający na rynku nieruchomości i technologii. Jest pilotem akrobatycznym i kierowcą wyścigowym. Dowódca Michael López-Alegría to doświadczony astronauta. Brał udział w trzech misjach promów kosmicznych i jednej misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Ma za sobą 10 spacerów w przestrzeni kosmicznej. W sumie w otwartej przestrzeni kosmicznej spędził 67 godzin i 40 minut. Lepszym wynikiem może pochwalić się tylko Anatolij Sołowiow (82 godziny, 21 minut). López-Alegría ma 63 lata.
Mark Pathy to 52-letni kanadyjski przedsiębiorca, kosmiczny turysta, który za udział w misji Ax-1 zapłacił 55 milionów dolarów. Chce być drugim kanadyjskim turystą kosmicznym. Ostatni członek załogi – Eytan Stibbe – to były izraelski as myśliwski. W swoim czasie służył pod dowództwem Ilana Ramona, pierwszego obywatela Izraela w kosmosie. Ramon zginął w katastrofie promu Columbia. Stibbe jest jednym ze współzałożycieli Fundacji Ramona i w jej imieniu bierze udział w Ax-1. Na pokładzie ISS będzie testował różne izraelskie technologie.
Jeśli wszystko odbędzie się zgodnie z planem, prywatna załoga zadokuje do modułu Harmony Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jutro o godzinie 12:45 czasu polskiego. Obecnie na Stacji przebywa załoga Expedition 67, w skład której wchodzi 3 Amerykanów, Niemiec i 3 Rosjan.
Firma Axiom Space, która organizuje pierwszą prywatną misję na ISS, to prywatne amerykańskie przedsiębiorstwo założone przez biznesmena Kama Ghaffariana oraz Michaela T. Suffediniego, który przez 30 lat pracował w NASA i w latach 2005–2015 był jednym z menedżerów odpowiedzialnych za działanie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Firma zatrudnia wielu byłych astronautów i pracowników NASA, w tym byłego szefa Agencji, Charlesa Boldena. Celem Axiom Space jest wybudowanie prywatnej stacji kosmicznej i prowadzenie komercyjnych prac w przestrzeni kosmicznej, od turystyki po badania naukowe, eksplorację kosmosu i prowadzenie w nim działalności wytwórczej.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Ludzie latają w kosmos od kilkudziesięciu lat i od samego początku specjaliści badają skutki zdrowotne pobytu w przestrzeni kosmicznej. Wiemy, że długotrwałe przebywanie w stanie nieważkości prowadzi do osłabienia mięśni i kości, a niedawne badania sugerują, iż uszkadza również mózg. Teraz, dzięki badaniom finansowanym przez Kanadyjską Agencję Kosmiczną, dowiedzieliśmy się też, dlaczego astronauci cierpią na anemię.
Dotychczas sądzono, że anemia kosmiczna to skutek szybkiej adaptacji organizmu do warunków związanych z przemieszczeniem się płynów do górnej części ciała. W procesie tym astronauci tracą około 10% płynu z naczyń krwionośnych. Sądzono, że w wyniku tego procesu dochodzi do spadku liczby czerwonych krwinek oraz że organizm przystosowuje się do nowej sytuacji w ciągu około 10 dni. Okazało się jednak, że przyczyna jest zupełnie inna.
Doniesienia o kosmicznej anemii sięgają czasów pierwszych załogowych wypraw w kosmos. Jednak dotychczas nie wiedzieliśmy, co jest przyczyną jej występowania. Nasze badania pokazały, że już w momencie znalezienia się w przestrzeni kosmicznej organizm przyspiesza proces niszczenia czerwonych krwinek i przyspieszone tempo utrzymuje się przez całą misję, mówi główny autor badań, doktor Guy Trudel z University of Ottawa.
Podczas pobytu na Ziemi nasz organizm tworzy i niszczy około 2 milionów czerwonych krwinek na sekundę. Naukowcy z Ottawy odkryli, że w czasie pobytu w kosmosie niszczonych jest około 3 milionów krwinek na sekundę. Posiadanie mniejszej liczby krwinek nie jest problemem w warunkach nieważkości, jednak gdy wylądujesz na Ziemi, innej planecie czy księżycu, gdzie masz do czynienia z grawitacją, anemia oznacza mniejszą liczbę energii, mniejszą wytrzymałość i siłę. A to może zagrażać powodzeniu misji.
Kanadyjczycy zaprzęgli do badań 14 astronautów. Mierzyli zawartość tlenku węgla w wydychanym przez nich powietrzu. Jedna molekuła CO powstaje ze zniszczenia jednej molekuły hemu, czerwonego barwnika krwi. Na tej podstawie mogli oszacować tempo niszczenia komórek krwi podczas pobytu człowieka w przestrzeni kosmicznej.
Uczeni nie badali produkcji czerwonych ciałek w kosmosie, ale przyjęli, że i ona musiała się zwiększyć. Gdyby bowiem tak nie było, każdy astronauta cierpiałby na ciężką anemię. Tymczasem wśród 13 astronautów, którym po powrocie na Ziemię pobrano krew, anemię miało 5. Dalsze badania pokazały, że anemia ta całkowicie ustępuje w ciągu 3-4 miesięcy po powrocie na Ziemię.
Co ciekawe, gdy zbadano astronautów rok po zakończeniu misji, okazało się, że ich organizmy wciąż niszczą o 30% czerwonych krwinek więcej, niż przed misją. To zaś sugeruje, że w przestrzeni kosmicznej wystąpiły jakieś długotrwałe zmiany kontroli poziomu czerwonych ciałek krwi. Stwierdzono również, że im dłuższy pobyt w kosmosie, tym poważniejsza anemia.
Badania kanadyjskich naukowców oznaczają, że przy planowaniu długotrwałych misji kosmicznych, z pobytem na Marsie i Księżycu, należy brać pod uwagę kwestię anemii i zastanowić się, jak jej zapobiegać. Można próbować to zrobić na przykład poprzez odpowiednią dietę. Nie wiemy też, jak długo po misji utrzymuje się stan, w którym dochodzi do podwyższonego tempa niszczenia czerwonych krwinek.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Dom aukcyjny Christie's wystawia na sprzedaż wino Pétrus 2000, które przez 14 miesięcy dojrzewało na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK). W skład oferowanego w ramach tzw. private sale zestawu wchodzą również skrzynka, butelka "zwykłego" wina Pétrus 2000, dekanter oraz korkociąg wykonany z meteorytu.
To jedna z 12 butelek, które zostały wysłane na Stację przez firmę Space Cargo Unlimited w ramach programu Mission WISE. To finansowany przez Space Cargo Unlimited projekt badań nad żywnością i rolnictwem.
Po powrocie butelek z ISS były one analizowane i testowane przez grupę specjalistów, którzy prowadzili badania na Uniwersytecie w Bordeaux. Porównywali oni to wino z butelkami, które nie opuszczały Ziemi. Jane Anson, która była w grupie badawczej, mówi, że wino było wyraźnie inne od tego, które pozostało na Ziemi.
Wystawiona na aukcję butelka będzie jedyną, która zostanie sprzedana. Trzy wykorzystano podczas badań, a osiem pozostałych będzie przechowywanych na potrzeby przyszłych badań.
Nie ma zbyt wielu win, które mogą dojrzewać przez 60, 70 czy więcej lat. A Petrus jest jednym z nich, mówi Anson.
Chateau Petrus produkuje rocznie zaledwie 30 000 butelek, a wino tej wytwórni należy do jednych z najdroższych na świecie. Butelki z roku 2000 sprzedają się zwykle po około 6000 USD. Specjaliści z Christie's szacują, że wino z kosmosu osiągnie kosmiczną cenę 1 miliona dolarów. Dochód ze sprzedaży posłuży do finansowania kolejnych przedsięwzięć Mission WISE.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.