Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)
11 godzin temu, Warai Otoko napisał:

ale pisałem wcześniej, że abstrahujemy od kwestii estetyczno-etycznych

Ale  kwestionujesz, że ginące gatunki  mogą naryszać dobrostan ludzki. A co składa się na ten mityczny widać dla Ciebie dobrostan? Otóż dla NORMALNYCH ludzi dobrostan, to również zaspokojenie psychicznych potrzeb wyższego rzędu, na który składa się m.in. kontakt z naturą,...co dla mutacji industrialnych to abstrakcją.

 

11 godzin temu, Warai Otoko napisał:

Chodzi mi o efekt czysto fizyczny,

Ach, dla kolegi  "dobrostan" to synonim michy, czyli z tych milionów wystarczą świnie, krowy i kury. No chyba, że kolega jest wyznania wege lub mojżeszowego, no to wystarczą krowy i kury, bo orangutany niejadalne przecież.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Jajcenty napisał:

Załóżmy że wyselekcjonujemy precyzyjnie tysiąc gatunków bez których nie przetrwamy - kto nas powstrzyma przed zjedzeniem całej reszty? Tymczasem sprawa jest prosta, mamy się spiąć i zminimalizować nasz wpływ na środowisko. Problem jest w tym, że 20% bogatego zachodu zużyło 80% zasobów planety i teraz woła do innych: oszczędzajcie! Jest 50 lat za późno. teraz pozostaje tylko otworzyć piwo i patrzeć jaka piękna katastrofa nadeszła. Bo ona jest, właśnie teraz, patrzysz na nią.

Przykro mi ale właśnie sprawa nie jest taka prosta... moze się okazać, że na te 90% gatunków jest już za późno (przykre to, rozumiem, ale takie mogą być fakty) i że w ciągu tych 12 lat jakie nam zostały do punktu krytycznego możemy się jedynie skupiać na NAJWAŻNIEJSZYCH sprawach - CO2 i ochronie najważniejszych gatunków. Bo jeśli tego nie zrobimy to hekatomba może być jeszcze większa i do tego zawierać nas. A jeśli ktoś życzy śmierci sobie, swojej rodzinie i generalnie ludzkości (bo ludzie tacy źli) - to niestety, ale ponad wszelką wątpliwość coś jest z nim nie tak (oczywiście nie mówię o Tobie, nie znam cie, ale wiem że są ludzie którzy wprost życzą ludzkości śmierci...). 

Podam jeszcze jeden przykład dla zobrazowania. Badania wykazały, że przejście ludzkości od niejedzenia wołowiny do jedzenia drobiu będzie miało kolosalny wpływ na emisję CO2, prawodpodobnie wystarczający aby zahamować zmiany klmatu. Natomiast przejście od jedzenia drobiu do nie jedzenia mięsa w ogóle daje nieznaczącą różnicę. W związku z tym, niezależnie od indywidualnych idelogii i przekonań - należy promować nie weganizm a semi-wegetariaznim bo jest on bardziej realny i wystarczający. Na tym moim zdaniem polega racjonalizm właśnie. Więc jeśli jacyś naukowcy napiszą, ze musimy się spiąć i przestać jeść mięso - będzie to dezinformacja szkodliwa dla ludzkości (choć dezinformacje można stopniować oczywiscie, i ta dezinformacja nie jest taka zła, ale jest gorsza w stosunku do semi-wegetarnianizmu ze względu na cel jakim jest powstrzymanie zmian klimatu). Trzeba też moim zdaniem odróżnić wyniki badań naukowych od ich interpretacji - bo nie jest tak, że naukowiec który odkryje pewne fakty/zależności ma od razu najlepsze możliwe kompetencje do interpretowania owych faktów. 

7 godzin temu, 3grosze napisał:

Ach, dla kolegi  "dobrostan" to synonim michy, czyli z tych milionów wystarczą świnie, krowy i kury. No chyba, że kolega jest wyznania wege lub mojżeszowego, no to wystarczą krowy i kury, bo orangutany niejadalne przecież.

Proszę mi nie imputować co dla mnie oznaczają słowa i nie sugerować jakich jestem wyznań oraz jaka jest wartość moich cech na krzywej Gaussa ;P Zakrawa to bowiem o argumentum ad persona, co byłoby już czystą erystyką i to najniższych lotów - a ja miałem nadzieję, ze uprawiamy tutaj dialektykę. Powstrzymajmy więc proszę emocje i wróćmy do meritum. 

Po pierwsze, świnie, krowy i kury to nie są ani zagrożone gatunki ani nie należą w ogóle do puli gatunków o których rozmawiamy ponieważ to my kontrolujemy ich populacje - są wytworem naszej technologii (jeśli kogoś rażą prawdziwe określenia - to przykro mi, ale nadal będę ich używał). Po drugie, orangutany są raczej jadalne, ale nie jemy ich ze względów kulturowych oraz byłby ich stanowczo za mało dla wyżywienia ludzkości - stąd hodowla świń, kur ... ;P I po trzecie - najważniejsze - nie sądze aby naukowcy pisząc "dobrostan" lub inny synonim tego słowa mieli na myśli odczucia estetyczne towarzyszące kontaktom z dzikimi zwierzętami w ich naturalnym środowisku. Myśle właśnie, ze mieli na myśli te aspakty fizyczne, czyli zasoby materialne takie jak pokarm i inne dobra niezbędne do przeżycia człowieka i dalej jego komfortu fizycznego właśnie. Nie tylko dlatego, ze jest to sprawa podstawowa, bez których te wyższe potrzeby o których piszesz nie mogłyby zostać zaspokojone, ale też dlatego, że można to jako tako zmierzyć. Już nie tylko deziformacją, ale też zupełnie nienaukowe byłoby tamto stwierdzenie odnośnie "zmniejszającej się sieci życia" i "zagrożonym dobrostani" gdyby dotyczył on niemierzalnych odczuć etyczno-estetycznych. Poza tym zupełnym absurdem jest wallka o ochronę naszych wyższych potrzeb natury etyczno-estetycznej zwiazanych z naszą bądź co bądź również egoistyczną postawą - żebyśmy mogli sobie oglądać zwierzątka w naturalnym środowisku i żeby było ich jak najwięcej różncyh - w sytuacji kiedy ważą sie nasze losy! Przypominam, że możemy wyginąć... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Warai Otoko napisał:

Proszę mi nie imputować co dla mnie oznaczają słowa

Ha.. to sam nie imputuj:D naukowcom, że wyznają Twoją prywatną, ułomną definicję dobrostanu:

4 godziny temu, Warai Otoko napisał:

Myśle właśnie, ze mieli na myśli te aspakty fizyczne, czyli zasoby materialne takie jak pokarm i inne dobra niezbędne do przeżycia człowieka i dalej jego komfortu fizycznego właśnie.

Przystępując do dyskusji powinieneś zapoznać się!!!  z definicją podstawowego tutaj terminu:

dobrostan,

subiektywnie postrzegane przez osobę poczucie szczęścia, pomyślności, zadowolenie ze stanu życia;

Łyso Ci?

Twój "dobrostan" jest ograniczony   do pełnej  michy  , mój "dobrostan" to również bociany na niebie i świadomość, że orangutanowi ma się dobrze.

PS

Słowotokiem próbujesz bronić swojego przegranego tutaj stanowiska. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, 3grosze napisał:

Ha.. to sam nie imputuj:D naukowcom, że wyznają Twoją prywatną, ułomną definicję dobrostanu:

Przystępując do dyskusji powinieneś zapoznać się!!!  z definicją podstawowego tutaj terminu:

dobrostan,

subiektywnie postrzegane przez osobę poczucie szczęścia, pomyślności, zadowolenie ze stanu życia;

Łyso Ci?

Twój "dobrostan" jest ograniczony   do pełnej  michy  , mój "dobrostan" to również bociany na niebie i świadomość, że orangutanowi ma się dobrze.

PS

Słowotokiem próbujesz bronić swojego przegranego tutaj stanowiska. 

 

 

Ani mi nie jest łyso ani nie sądzę aby moje stanowisko było w jakiś sposób przegrane. Myślę, że jest dokładnie na odwrót  :) Aczkolwiek jestem jak najbardziej skłonny do zmiany zdania, lecz widzę, że merytoryczna dyskusja się skończyła bo Twój "argument" jest albo żartem albo nie wymaga mojego komentarza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Ani mi nie jest łyso ani nie sądzę aby moje stanowisko było w jakiś sposób przegrane. Myślę, że jest dokładnie na odwrót  :) Aczkolwiek jestem jak najbardziej skłonny do zmiany zdania,

Jak na odwrót? Uświadomiłem Cię  przecież:D, jak mało wymagający i UNIKALNY:D jest Twój "dobrostan", o którym myślałeś, że jest jedyny i obowiązujący.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, 3grosze napisał:

Jak na odwrót? Uświadomiłem Cię  przecież:D, jak mało wymagający i UNIKALNY:D jest Twój "dobrostan", o którym myślałeś, że jest jedyny i obowiązujący.

Poważnie? Naprawdę sądzisz, że w tym zdaniu: 

"Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i gatunki udomowionych roślin i zwierząt stopniowo znikają. Utrzymująca nas sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa. Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie, mówi współautora badań profesor Josef Settle." 

Panu Settle i zespołowi chodziło o zagrożenie możliwości doznawania odczuć estetycznych towarzyszących obserwacji dzikich zwierząt? Albo stroisz sobie żarty albo masz poważny problem z rozumieniem kontekstu wypowiedzi. Albo jeszcze jedna opcja - z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego powodu tak bardzo nie chcesz przyznać mi racji, że łapiesz się ledwo trzymającej się kupy argumentacji. Tylko po co? 

P.S. Podpowiedź: przed słowem "dobrostan" jest o UTRZYMUJĄCEJ NAS sieci życia... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
15 minut temu, Warai Otoko napisał:

przed słowem "dobrostan" jest o UTRZYMUJĄCEJ NAS sieci życia...

Kur...ka wodna nie manipuluj i chyłkiem nie wycofuj się ze swojego fałszywego pojmowania "dobrostanu", a  odwracając kota ogonem próbujesz przerzucić teraz dyskusję na zakłócenia w  "sieci życia".

15 minut temu, Warai Otoko napisał:

z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego powodu tak bardzo nie chcesz przyznać mi racji, że łapiesz się ledwo trzymającej się kupy argumentacji.

Żle pojmowałeś "dobrostan?  ŻLE !!! . No to gdzie Ty widzisz swoją rację?

19 minut temu, Warai Otoko napisał:

Panu Settle i zespołowi chodziło o zagrożenie możliwości doznawania odczuć estetycznych towarzyszących obserwacji dzikich zwierząt?

Człowieku, definicja "dobrostanu" kilkanaście  cm wyżej. Jakieś klapki na oczach zawężające percepcję do własnej tylko interpretacji? 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, 3grosze napisał:

Kur...ka wodna nie manipuluj i chyłkiem nie wycofuj się ze swojego fałszywego pojmowania "dobrostanu", a  odwracając kota ogonem próbujesz przerzucić teraz dyskusję na zakłócenia w  "sieci życia".

Żle pojmowałeś "dobrostan?  ŻLE !!! . No to gdzie Ty widzisz swoją rację?

Ja nie zajmuje się tutaj semantyką tylko odnoszę się do artykułu KW. Jeśli chodzi o słownikowa definicję dobrostanu - tak masz rację (nie żebym ją w tym aspekcie kiedykolwiek kwestionował), ale ta racja nie dotyczy tematu który tutaj dyskutujemy... Kilka razy odnosiłem się do słowa "dobrostan" w kontekście cytatu przytaczanego w artykule KW, kilka razy nawet cytowałem ten cytat! Myślałem, ze chyba jasne jest jaki jest temat dyskusji - chyba, ze nie zauważyłem jak się zmienił...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Myślałem, ze chyba jasne jest jaki jest temat dyskusji -

Mojej z Tobą? Kwestionujesz, że postulowane przez raport obniżenie "dobrostanu" na skutek wymierania gatunków, jest wg Ciebie nadużyciem. 

Jesteśmy w punkcie wyjścia?:o

Moje zdanie: to nie jest nadużycie, ponieważ "dobrostan ludzi" to nie tylko materialne zysk ze  zwierząt, ale również zaspokojenie potrzeb psychicznych z kontaktu z naturą, co składa się jak najbardziej na ten "dobrostan" zgodnie z jego definicją. Twój problem:D, to zawężenie  tych abstrakcyjnych (dla Ciebie) potrzeb psychicznych do przeżyć jedynie estetycznych. Ubogo.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
5 minut temu, 3grosze napisał:

Twój problem:D, to zawężenie  tych abstrakcyjnych (dla Ciebie) potrzeb psychicznych do przeżyć jedynie estetycznych. Ubogo.:(

ale to nie ja dokonuje tego zawężenia - tak wynika ze słów przytoczonych w artykule KW! (spójrz na cytat w poprzednim moim poście). 

To raz, a dwa - nigdy nie powiedziałem (i nie sugerowałem nawet! wręcz przeciwnie, w miejscach gdzie mógłbym być źle zrozumiany zaznaczałem co i jak), że semantyczna definicja dobrostanu zawierająca również wyższe potrzeby, w tym estetyczne jest dla mnie abstrakcyjna...  

aha i jeszcze jedno, w artykule KW nie ma mowy o "materialnym zysku ze zwierząt" w kontekście zmneijszenia dobrostanu człowieka. Chodzi o to że wymieranie zweirząt ten dobrostan zmniejsza, ale nie przez to, ze bedziemy mieli mniej zwierząt "do jedzenia" bo my i tak mamy hodowle przecież i nie jemy dzikich zwierząt... 

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Warai Otoko napisał:

ale to nie ja dokonuje tego zawężenia - tak wynika ze słów przytoczonych w artykule KW! (spójrz na cytat w poprzednim moim poście). 

Spoglądam:

Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

"Ekosystemy, gatunki, dzikie populacje, lokalne odmiany i gatunki udomowionych roślin i zwierząt stopniowo znikają. Utrzymująca nas sieć życia na Ziemi staje się coraz mniejsza i coraz bardziej dziurawa. Zjawiska te to bezpośredni skutek działań człowieka. Zagrażają one dobrostanowi ludzi na całym świecie,

I nie widzę.:(

No to w końcu określ się: na skutek wymierania gatunków zmniejszy się dobrostan ludzi( wg definicji uniwersalnej, nie indywidualnej;)), czy nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, 3grosze napisał:

Spoglądam:

I nie widzę.:(

To postaram się to przetłumaczyć. Zastąpię niektóre zdania i słowa w tym cytacie + dodam komentarze w nawiasach. 

"Wymierają gatunki. Zmniejsza się utrzymująca nas siec życia (czyli taka siec życia która utrzymuje nas fizycznie/materialnie, bo inaczej się nie da "utrzymywać"). Zjawiska te, to skutek działań człowieka (zjawiska te czyli wymieranie gatunków i w konsekwencji pomniejszanie się tej sieci życia). Zagrażają one (czyli wymieranie gatunków zagraża albo zmniejszająca się sieć życia, która jest konsekwencją tych wymiwerających gatunków - zagraża) dobrostanowi (w kontekście utrzymującej nas sieci życia) ludzi na całym świecie. "

+ przypominam, że ja własnie kwestionuje to że tak zdefiniowana sieć życia nas utrzymuje i sądze , że wymierające gatunki mają znacznie mniejszy wpływ na nasze utrzymanie (materialne) niż sugeruje to powyższy cytat. Chyba, że ktoś mi wyjaśni związek przyczynowo skutkowy etc. etc. nie będę się powtarzał. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
27 minut temu, Warai Otoko napisał:

Zmniejsza się utrzymująca nas siec życia (czyli taka siec życia która utrzymuje nas fizycznie/materialnie, bo inaczej się nie da "utrzymywać").

Jeżeli tylko "fizycznie/materialnie," to znów naukowcom imputujesz;), odrzucając sferę psychiczną, która jak Jajcenty wspomniał, nawet dzikim kotom do "dobrostanu" jest potrzebna.

Jeżeli z "dobrostanu" zeszliśmy na "sieć życia", to niech ten wątek,  z mojej strony,  zakończy Jimmy Goldsmith:

"Człowiek nie utkał sieci życia; jest w niej zaledwie włóknem. Cokolwiek czyni w owej sieci, czyni sam sobie".

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, 3grosze napisał:

Fizycznie/materialnie," to znów naukowcom imputujesz;), odrzucając sferę psychiczną, która jak Jajcenty wspomniał, nawet dzikim kotom do życia jest potrzebna.

Nie, niestety ale mylisz się ;P Ja nic nie imputuje naukowcom, tak wynika z ich słów. Nie potrafię sobie wyobrazić , że chodziło im o sieć życia "utrzymującą nas psychicznie", co by to miało znaczyć? Że ta sieć życia zapewnia nam pewnego rodzaju psychoterapie - ok, jest to może i prawda ale chyba sam rozumiesz do jakich nieporozumień i wręcz absurdów to doprowadza i wprowadza poza dezinformacje jeszcze tzw. parainformacje - czyli domniemanie czegoś, że niby chodzi o "utrzymującą nas PSYCHICZNIE sieć życia". Czyli, ze nie tylko naukowcy wporwadzili deinformację odnośnie tego, że rzekomo (jak postuluje) wymierające gatunki mają wpływ na materialny dobrostan człowieka, ale wręcz, że chodzi o zdrowie psychiczne ludźi! Czyli raport dezinfomuje jeszcze bardziej i sugerowałby, że musimy ratować wszystkie wymierajace gatunki żeby zachować nie tylko dobrostan materualny ale i psychiczny. Zatem moja dotychczasowa argumentacja po prostu obejmowałaby również taką, rozszerzoną definicję i jeszcze bardziej komplikowała sprawę. Jaka jest minimalna ilosć gatunków bezwglednie koneicznych do utrzymania materialnego dobrostanu a jaka do psychicznego dobrostanu i czy te zbiory zachodzą na siebie czy nie etc. etc. I tak samo, albo jeszcze bardziej, jak w przypadku "opcji materialnej" - na pewno nie wszystkie z wymierajacych gatunków miałby taki sam wpływ na dobrostan psychiczny ludźi i mało tego, w przeciwieństwie do dobrostanu materialnego - wpływ ten byłby zależny od pojedynczego człowieka! Wszystko to razem powodowałoby że stwierdzenie tych naukowców byłoby NA PEWNO całkowitym fałszem, bo nie są w stanie tego zbadać. Także jeszcze raz - mylisz się... 

9 minut temu, 3grosze napisał:

Jeżeli z "dobrostanu" zeszliśmy na "sieć życia", to niech ten wątek,  z mojej strony,  zakończy Jimmy Goldsmith:

"Człowiek nie utkał sieci życia; jest w niej zaledwie włóknem. Cokolwiek czyni w owej sieci, czyni sam sobie".

Z niczego nie zeszliśmy :p cały czas była mowa o tym artykule, a nie o znaczeniu słowa "dobrostan" w ogólnym kontekście. 

Ale faktycznie możemy zakończyć ten wątek bo raczej już nic dobrego nie przyniesie ;P 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2000 roku w pobliżu miasta Pampore w Indiach znaleziono sfosylizowane szczątki trzech słoniowatych. Przed tygodniem naukowcy opublikowali dwa artykuły, z których dowiadujemy się, że mamy tutaj do czynienia z najstarszymi na subkontynencie indyjskim śladami dzielenia mięsa zwierząt przez ludzi.
      Wspomniane słoniowate żyły 300–400 tysięcy lat temu i należały do wymarłego rodzaju Palaeoloxodon, którego przedstawiciele byli dwukrotnie bardziej masywni od współczesnych słoni afrykańskich. Dotychczas tylko raz znaleziono kości tego gatunku rodzaju Palaeoloxodon. Szczątki odkryte w 2000 roku są znacznie bardziej kompletne.
      Zwierzęta zmarły w pobliżu rzeki w dolinie Kaszmir. Wkrótce po śmierci ich szczątki i 87 kamiennych narzędzi wykonanych przez przodka człowieka, zostały przykryte osadami, co pozwoliło zachować je do dnia dzisiejszego. W jednym ze wspomnianych artykułów badacze opisują, jak odkryli wióry z kości, co wskazuje, że ludzie rozbili kości, by pozyskać z nich szpik. W drugim opisano same kości oraz gatunek, do którego należały.
      To jednak zjadł słonie? Tego nie wiemy. Dotychczas na subkontynencie indyjskim skamieniałe szczątki hominina odkryto tylko w jednym miejscu. Znaleziono je w 1982 roku i naukowcy do dzisiaj nie mogą się zgodzić, do jakiego gatunku należał człowiek z Narmada. Pewne jest, że wykazuje on cechy typowe dla starszych i młodszych gatunków homininow, co sugeruje, że na subkontynencie dochodziło do mieszania gatunków i musiał on odgrywać ważną rolę we wczesnym rozprzestrzenianiu się człowieka.
      Teraz dowiedzieliśmy się, że mieszkańcy Indii środkowego plejstocenu – niezależnie od tego, kim byli – jedli słonie. Kamienne narzędzia, które prawdopodobnie wykorzystali do pozyskania szpiku, zostały wykonane z bazaltu, który nie występuje w okolicy znalezienia szczątków. Paleontolodzy sądzą, że surowy materiał został przyniesiony z zewnątrz, a narzędzia wykonano na miejscu.
      Odkrycie ma duże znaczenie dla lepszego zrozumienia obecności człowieka na subkontynencie. Dotychczas najstarsze dowody na dzielenie mięsa zwierzęcego nie były starsze niż 10 tysięcy lat. Być może nie przyglądano się temu zbyt szczegółowo, albo szukano w nieodpowiednich miejscach. Jednak dotychczas nie mieliśmy żadnych dowodów, by ludzie żywili się dużymi zwierzętami na terenie Indii, mówi jeden z badaczy, Advait Jukar, kurator zbiorów paleontologii kręgowców we Florida Museum of Natural History.
      Trzeba tutaj podkreślić, że o ile mamy dowody, iż ludzie pożywiali się na słoniach, to brak dowodów, by je upolowali. Niewykluczone, że zwierzęta zmarły z przyczyna naturalnych, a ludzie je po prostu znaleźli i skorzystali z okazji.
      Wśród skamieniałości znajduje się najbardziej kompletna czaszka gatunku Palaeoloxodon turkmenicus. Jego szczątki znaleziono wcześniej tylko raz. W 1955 roku w Turkmenistanie odkryto fragment czaszki. Wyglądał on inaczej niż czaszki innych Palaeoloxodon, ale nie był na tyle duży, by jednoznacznie stwierdzić, że należy do osobnego gatunku. Problem z rodzajem Palaeoloxodon jest taki, że zęby poszczególnych gatunków są niemal identyczne. Jeśli więc znajdziesz pojedynczy ząb, nie wiesz, do jakiego gatunku należał. Trzeba przyglądać się czaszkom, mówi Jukar.
      Na szczęście w przypadku skamieniałości z Pampore zachowały się kości gnykowe. Są one bardzo delikatne, ale różne u różnych gatunków, dzięki czemu są przydatnym narzędziem do określania przynależności gatunkowej szczątków.
      Zdaniem Jukara, skoro ludzie jedzą mięso od milionów lat, powinniśmy znaleźć więcej szczątków o tym świadczących. Trzeba lepiej poszukać. Oraz zbierać dosłownie wszystko. W przeszłości kolekcjonowano tylko czaszki i kości kończyn. Nie zbierano połamanych kości, które mogły nosić ślady działania ludzi, mówi Jukar.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeszcze do niedawna naukowcy potrafili określi miejsce pochodzenia jedynie 6% meteorytów znalezionych na Ziemi. Teraz naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Europejskiego Obserwatorium Południowego i czeskiego Uniwersytetu Karola wykazali, że 70% wszystkich znalezionych na naszej planecie meteorytów pochodzi z trzech młodych rodzin asteroid.
      Rodziny te to wyniki trzech zderzeń, do których doszło w głównym pasie asteroid 5,8, 7,5 oraz 40 milionów lat temu. Badacze określili też źródło innych meteorytów, dzięki czemu możemy teraz zidentyfikować miejsce pochodzenia ponad 90% skał, które z kosmosu spadły na Ziemię. Wyniki badań zostały opublikowane w trzech artykułach. Jeden ukazał się łamach Astronomy and Astrophysics, a dwa kolejne na łamach Nature.
      Wspomniane rodziny asteroid to – od najmłodszej do najstarszej – Karin, Koronis i Massalia. Wyróżnia się Massalia, która jest źródłem 37% meteorytów. Dotychczas na Ziemi odnaleziono podczas 700 000 okruchów z kosmosu. Jedynie 6% z nich zidentyfikowano jako achondryty pochodzące z Księżyca, Marsa lub Westy, jednego z największych asteroid głównego pasa. Źródło pozostałych 94%, z których większość do chondryty, pozostawało nieznane.
      Jak to jednak możliwe, że źródłem większości znalezionych meteorytów są młode rodziny asteroid? Autorzy badań wyjaśniają, że rodziny takie charakteryzują się dużą liczbą niewielkich fragmentów powstałych w wyniku niedawnych kolizji. Ta obfitość zwiększa prawdopodobieństwo kolejnych zderzeń, co w połączeniu z duża mobilnością tych szczątków, powoduje, że mogą zostać wyrzucone z głównego pasa asteroid, a część z nich poleci w kierunku Ziemi. Starsze rodziny asteroid nie są tak liczne. Przez wiele milionów lat mniejsze fragmenty, ale na tyle duże, że mogłyby spaść na Ziemię, zniknęły w wyniku kolejnych zderzeń i ucieczki z pasa asteroid.
      Określenie pochodzenia większości meteorytów było możliwe dzięki teleskopowym badaniom składu większości rodzin asteroid w głównym pasie oraz zaawansowanymi symulacjami komputerowymi, podczas których badano dynamikę tych rodzin.
      Autorzy badań określili też pochodzenie wielkich asteroid, takich jak Ryugu czy Bennu. Okazało się, że pochodzą one od tego samego przodka co rodzina asteroid Polana.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W środowisku naukowym od dawna trwa debata na temat istnienia diapauzy u ludzi. Zjawisko takie występuje u niektórych gatunków ssaków. Sarna europejska może kontrolować termin porodu. Gdy warunki są niesprzyjające, samica może nosić w macicy uśpiony niezagnieżdżony zarodek, który zaczyna się rozwijać dopiero, gdy warunki do rozrodu się poprawią. Naukowcy z Instytutu Genetyki Molekularnej im. Maxa Plancka oraz Instytutu Biotechnologii Molekularnej Austriackiej Akademii Nauk informują, że i u człowieka może występować mechanizm pozwalający na zatrzymanie rozwoju.
      U różnych gatunków zwierząt diapauza może trwać całymi tygodniami lub miesiącami. Teraz dowiadujemy się, że nie można wykluczyć istnienia takiego mechanizmu u ludzi. Aydan Bulut-Karslıoğlu z Instytutu Maxa Plancka i Nicolas Rivron z Austriackiej Akademii Nauk zidentyfikowali mechanizm molekularny, który kontroluję diapauzę embrionalną i wydaje się, że działa on też w ludzkich komórkach.
      Naukowcy podczas eksperymentów wykorzystali ludzkie komórki macierzyste oraz bazujące na nich modele blastocyst. Uczeni odkryli, że modulacja szlaku sygnałowego mTOR wprowadza komórki w stan uśpienia, bardzo przypominający diapauzę. Szlak mTOR jest głównym regulatorem rozwoju embrionu u myszy. Gdy potraktowaliśmy ludzkie komórki macierzyste i modele blastocyst inhibitorem tego szlaku, zauważyliśmy opóźnienie rozwoju, co oznacza, że ludzkie komórki również zawierają mechanizm molekularny przypominający diapauzę, stwierdza Aydan Bulut-Karslioglu. Stan taki charakteryzuje się spowolnionym podziałem komórkowym, rozwojem i zmniejszeniem możliwości zagnieżdżenia się w macicy. Badania wykazały też, że w ludzkich komórkach możliwość wejścia w ten stan jest ograniczona do etapu blastocyst, zatem do tego samego, co u innych ssaków. Ponadto jest to stan odwracalny i po reaktywacji szlaku mTOR rozwój przebiega normalnie.
      Autorzy badań uważają, że ludzie, podobnie jak inne ssaki, mogą posiadać wbudowany mechanizm czasowego spowalniania rozwoju zarodka, nawet jeśli mechanizm ten nie jest obecnie wykorzystywany. Może być to pozostałość procesu ewolucyjnego, którego już nie używamy. Chociaż utraciliśmy zdolność do naturalnego wprowadzania zarodka w ten stan, nasze eksperymenty wskazują, że możemy wykorzystać ten mechanizm, mówi Rivron.
      Odkrycie może mieć olbrzymie znaczenie dla zapłodnienia in vitro (IVF). Z jednego strony szybszy rozwój poprawia szanse na udane przeprowadzenie IVF, co można by osiągnąć zwiększając aktywność mTOR. Z drugiej strony, wprowadzenie zarodka w stan uśpienia podczas procedury IVF dałoby więcej czasu na ocenę jego stanu oraz zsynchronizowanie go ze stanem organizmu matki, w celu zwiększenia szans na poczęcie potomstwa, wyjaśnia Rivron.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowa krzywa globalnych temperatur wskazuje, że w fanerozoiku średnie temperatury na Ziemi zmieniały się bardziej niż przypuszczano. Naukowcy z University of Arizona i Smithsonian Institution przeprowadzili badania, w ramach których zrekonstruowali temperatury w ciągu ostatnich 485 milionów lat. To okres, w którym życie na naszej planecie zróżnicowało się, podbiło lądy i przetrwało liczne okresy wymierania.
      Fanerozoik rozpoczyna się eksplozją kambryjską sprzed około 540 milionów lat i trwa do dzisiaj. Naukowcy w swoich badaniach ograniczyli się do 485 milionów lat, ze względu na niedostateczną ilość starszych danych geologicznych. Trudno jest znaleźć tak stare skały, w których zachował się zapis o panujących temperaturach. Nie mamy ich zbyt wielu nawet dla 485 milionów lat temu. To ogranicza nasze cofanie się w czasie, mówi profesor Jessica Tierney z Arizony.
      Uczeni wykorzystali asymilację danych, w trakcie której połączyli zapis geologiczny z modelami klimatycznymi. Badania pozwoliły im lepiej zrozumieć, czego możemy spodziewać się w przyszłości. Jeśli badasz ostatnich kilka milionów lat, to nie znajdziesz niczego, co może być analogią dla zjawisk, jakich spodziewamy się w roku 2100 czy 2500. Trzeba cofnąć się znacznie dalej, gdy Ziemia była naprawdę gorąca. Tylko tak możemy zrozumieć zmiany, jakie mogą zajść w przyszłości, wyjaśnia Scott Wing, kurator zbiorów paleobotaniki w Smithsonian National Museum of Natural History.
      Nowa krzywa temperatury pokazuje, że w tym czasie średnie temperatury na Ziemi zmieniały się w zakresie od 11,1 do 36,1 stopnia Celsjusza, a okresy wzrostu temperatur były najczęściej skorelowane ze zwiększoną emisją dwutlenku węgla do atmosfery. To jasno pokazuje, że dwutlenek węgla jest głównym czynnikiem kontrolującym temperatury na Ziemi. Gdy jest go mało, temperatury są niskie, gdy jest go dużo, na Ziemi jest gorąco, dodaje Tierney.
      Badania pokazały też, że obecnie średnia temperatura jest niższa niż średnia dla większości fanerozoiku. Jednocześnie jednak antropogeniczne emisje CO2 powodują znacznie szybszy wzrost temperatury niż w jakimkolwiek momencie z ostatnich 485 milionów lat. To stwarza duże zagrożenie dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Niektóre okresy szybkich zmian klimatycznych wiązały się z masowym wymieraniem.
      Badacze zauważają, że ocieplenie klimatu może być też niebezpieczne dla ludzi. Nasz gatunek doświadczył w swojej historii zmian średnich temperatur o około 5 stopni Celsjusza. To niewiele, jak na 25-stopniową zmianę w ciągu ostatnich 485 milionów lat. Wyewoluowaliśmy w chłodnym okresie, który nie jest typowy dla większości geologicznej historii. Zmieniamy klimat w sposób, który wykracza poza to, czego doświadczyliśmy. Planeta była i może być cieplejsza, ale ludzie i zwierzęta nie zaadaptują się do tak szybkich zmian, dodaje Tierney.
      Projekt zbadania temperatur w fanerozoiku rozpoczął się w 2018 roku, gdy pracownicy Smithsonian National Museum postanowili zaprezentować zwiedzającym krzywą temperatur z całego eonu. Badacze wykorzystali pięć różnych chemicznych wskaźników temperatury zachowanych w skamieniałym materiale organicznym. Na ich podstawie oszacowali temperaturę w 150 000 krótkich okresach czasu. Jednocześnie współpracujący z nimi naukowcy z University of Bristol – na podstawie rozkładu kontynentów i składu atmosfery – stworzyli ponad 850 symulacji temperatur w badanym czasie. Następnie autorzy badań połączyli oba zestawy danych, tworząc najbardziej precyzyjną krzywą temperatur dla ostatnich 485 milionów lat.
      Dodatkową korzyścią z badań jest stwierdzenie, że czułość klimatu – czyli przewidywana zmiana średniej temperatury na Ziemi przy dwukrotnej zmianie stężenia CO2 – jest stała. Dwutlenek węgla i temperatury są nie tylko blisko powiązane, ale są powiązane w ten sam sposób przez 485 milionów lat. Nie zauważyliśmy, by czułość klimatu zmieniała się w zależności od tego, czy jest zimno czy gorąco, dodaje Tierney.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Żyjący 25 tysięcy lat temu ludzie epoki lodowej dojrzewali w tym samym czasie, co ludzie współcześni. Na łamach Journal of Human Evolution opublikowano badania nad dojrzewaniem młodzieży z plejstocenu. Naukowcy, na podstawie 13 szkieletów osób zmarłych w wieku 10–20 lat, zidentyfikowali typowe markery poszczególnych etapów dojrzewania. Mogliśmy określić takie wydarzenia, jak miesiączkowanie czy mutacja głosu, mówi paleoantropolog April Nowell z University of Victoria.
      Podczas badań wykorzystano technikę opracowaną przez główną autorkę badań, Mary Lewis z University of Reading. Polega ona na badaniu stopnia mineralizacji kłów oraz kości dłoni, łokcia, nadgarstka, szyi i miednicy do określenia poziomu dojrzałości, jaki badana osoba osiągnęła w chwili śmierci. Po raz pierwszy moja metoda oceny stanu dojrzałości została wykorzystana na materiale z paleolitu. Jednocześnie jako pierwsi wykorzystaliśmy inną metodę, analizę peptydów, do ustalenia płci tak starych szkieletów, wyjaśnia Lewis.
      Zwykle uważamy, że życie ludzi sprzed tysięcy lat było ciężkie, krótkie i brutalne. Jednak okazuje się, że badani ludzie byli w dość dobrym stanie zdrowia. Większość z nich rozpoczynała dojrzewanie przed osiągnięciem 13,5 roku życia, a kończyła w wieku 20-22 lat. Zatem dzieci i nastolatki epoki lodowcowej dojrzewały podobnie, jak współcześni mieszkańcy bogatych krajów.
      Wśród badanych szkieletów był też Romito 2, najstarszy znany przypadek achondroplazji. Młodzieniec żył 11 tysięcy lat temu, w chwili śmierci miał 16 lat i był w drugiej połowie okresu mutacji. Jego głos był głębszy, jak głos dorosłego. Romito 2 dojrzał już płciowo, mógł mieć dzieci. Jednak z wyglądu przypominał dziecko, co mogło wpływać na to, jak był postrzegany przez swoich pobratymców.
      Choroba Romito 2 uniemożliwiała mu udział w typowych dla jego wieku zajęciach, takich jak polowanie. Po śmierci spoczął w ramionach starszej od siebie kobiety – być może jego matki. Nie wiemy, dlaczego tak go pochowano. Jednak kojarzy się to z gestem związanym z ochroną i dbałością, który może wskazywać, że mimo wieku był bardziej uważany za dziecko niż dorosłego.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...