Molekularna pamięć drzew pomaga wytrzymać upały
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Latem 2022 z powodu upałów zmarły w Europie 68 593 osoby. Badacze z Barcelońskiego Instytutu Zdrowia Globalnego poinformowali, że gdyby nie globalne ocieplenie, nie doszłoby do śmierci 38 154 z tych osób. Uczeni zauważyli też, że liczba zgonów z powodu globalnego ocieplenia była szczególnie duża wśród kobiet oraz osób w wieku 80 lat i starszych.
Punktem wyjścia do obecnych badań, była wcześniejsza praca, w ramach której – wykorzystując dane o zgonach i temperaturze w 35 krajach Europy – eksperci stworzyli model epidemiologiczny pozwalający na określenie liczby zgonów spowodowanych wysokimi temperaturami.
Teraz wykorzystali dane na temat średnich anomalii temperaturowych w latach 1880–2022 i oszacowali dla każdego badanego regionu wzrost temperatury spowodowany ociepleniem. Na tej podstawie określili, jakie temperatury panowałyby na badanych obszarach, gdybyśmy nie mieli do czynienia z ociepleniem klimatu. W końcu uruchomili swój model epidemiologiczny, by sprawdzić, do jakiej liczby zgonów by doszło w scenariuszu, w którym ocieplenie nie występuje.
Badania wykazały, że – w przeliczeniu na milion mieszkańców – liczba zgonów z powodu upałów, które można przypisać ociepleniu, jest dwukrotnie wyższa na południu kontynentu niż w pozostałej części Europy. Z modelu wynika, że stres cieplny spowodowany globalnym ociepleniem w szkodzi głównie kobietom – z powodu globalnego ocieplenia zmarło ich 22 501 z 37 983 wszystkich zgonów kobiet spowodowanych upałami – osobom w wieku 80 lat i więcej (23 881 zgonów z ogólnej liczby 38 978).
Wzrost temperatur spowodowany przez ocieplenie klimatu w mniejszym stopniu dotyka mężczyzn (14 426 z 25 385 zgonów) oraz osób w wieku 64 lat i mniej (2702 z 5565 zgonów).
Nasze badania pokazują, do jakiego stopnia globalne ocieplenie wpływa na zdrowie publiczne. Niemal we wszystkich krajach obserwujemy wzrost liczby zgonów spowodowanych upałami. Nie wszyscy są jednak narażeni w takim samym stopniu, mówi Thessa Beck.
Latem 2022 roku z powodu upałów najwięcej osób – 18 758 – zmarło we Włoszech. Globalne ocieplenie spowodowało śmierć 13 318 z nich, co stanowi 71% wszystkich zgonów. W Hiszpanii zmarło 11 797 osób, z czego z powodu ocieplenia 7 582 (64%). Na kolejnym miejscu znajdziemy Niemcy (9675 zgonów, 5746 (59%) z powodu ocieplenia). Następne na liście są Francja, Grecja, Wielka Brytania i Rumunia. Polska uplasowała się na 8. miejscu tabeli. W naszym kraju upały zabiły 1808 osób, z czego 1218 zgonów badacze przypisali globalnemu ociepleniu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W kalifornijskiej Dolinie Śmierci zanotowano najwyższą temperaturę na Ziemi. W Furnace Creek termometry pokazały 54,4 stopnia Celsjusza. Pomiar został zweryfikowany przez US National Weather Service. Poprzedni wiarygodny rekord temperatury na Ziemi pochodził z 2013 roku, wynosił 54 stopnie Celsjusza i również padł w Dolinie Śmierci.
Obecnie zachodnie wybrzeża USA zmagają się z falami upałów, które spowodowały dwudniowe wyłączenia prądu w Kalifornii, gdyż doszło do awarii jednej z elektrowni.
Brandi Stewart, która pracuje w Parku Narodowym Doliny Śmierci od 5 lat mówi, że latem w pracy zmaga się z olbrzymimi upałami. W sierpniu stara się w ogóle nie wychodzić z budynku. Gdy tylko wyjdziesz, czujesz jakby setki suszarek do włosów dmuchało ci prosto w twarz. Czujesz żar wokół siebie. jakby się weszło do piekarnika, ten żar jest wszędzie.
Przed 100 laty w Dolinie Śmierci zanotowano podobno temperaturę 56,6 stopnia Celsjusza. Obecnie jednak wielu ekspertów kwestionuje ten odczyt, wraz z innymi zanotowanymi tamtego lata. Jak mówi Christopher Burt, który zajmuje się historią badań pogodowych, inne dane z regionu z tego samego okresu nie zgadzają się z takim odczytem. Innym rekordem miało być 55 stopni Celsjusza odnotowane w Tunezji w 1931 roku. Burt również i to podaje w wątpliwość. Mówi, że ta temperatura, podobnie jak inne dane z Afryki z okresu kolonialnego są mało wiarygodne.
Wspomniana wcześniej fala upałów rozciąga się od Arizony po stan Waszyngton. Właśnie osiąga ona swój szczyt. W najbliższym czasie temperatury powinny spadać, jednak jeszcze przez co najmniej 10 dni należy spodziewać się upałów.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przed trzema dniami w syberyjskim Wierchojańsku temperatura powietrza sięgnęła 38 stopni Celsjusza. To najwyższa temperatura, jaką kiedykolwiek zanotowano na Syberii. W mieście regularne pomiary prowadzone są od 1885 roku.
Wierchojańsk do niewielkie miasteczko znajdujące się 4800 kilometrów na wschód od Moskwy. Mieszka w nim około 1300 osób, a miejscowość znana jest z ekstremalnych temperatur. Zwykle jest tam bardzo zimno. W zimie średnie temperatury wynoszą -49 stopni Celsjusza. Poprzedni rekord dodatniej temperatury wyniósł tam 37,2 stopnia Celsjusza.
Jednak właśnie został on pobity. W ostatnią sobotą kilka stacji zanotowało tam 38 stopni. Dzień później temperatura wyniosła 35,2 stopnia, co wskazuje, że rekord nie był przypadkiem.
Tegoroczny maj był bardzo zimny w Polsce, jednak rekordowo ciepły na Syberii. Średni temperatury były tam o 10 stopni Celsjusza wyższe, niż średnia wieloletnia z lat 1979–2019. To zaś spowodowało liczne pożary.
Syberia od lat jest jednym z najszybciej ocieplających się regionów świata. Roztapianie się tamtejszego gruntu grozi uwolnieniem do atmosfery olbrzymich ilości metanu, co dodatkowo przyspieszy ocieplenie, oraz licznymi katastrofami, gdyż cała syberyjska infrastruktura była budowana na twardym zamarzniętym gruncie, który obecnie staje się coraz mniej stabilny. Niedawno doszło do wycieku 20 000 ton paliwa z jednego ze zbiorników. Jako przyczynę, obok zaniedbań, wskazuje się właśnie rozmiękczenie gruntu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Pojawienie się zjawiska opieki ojcowskiej u człowieka od dawna intrygowało biologów ewolucyjnych. Samce innych ssaków naczelnych albo w ogóle nie opiekują się swoim potomstwem, albo też wkładają w to znacznie mniej wysiłku niż człowiek. Przez długi czas dominował pogląd, że samce rodzaju Homo opiekują się swoim potomstwem, gdyż samice zaczęły wymieniać seks za dostarczane pożywienie.
Nowa teoria, opracowana przez francusko-amerykański zespół naukowy, mówi, że to zmiany warunków środowiskowych sprzed 5–8 milionów lat zaczęły promować partnerstwo pomiędzy płciami i skłoniły samców do opiekowania się potomstwem. Teoria ta została opracowana za pomocą narzędzi z dziedziny ekonomii oraz wiedzy na temat ekonomicznego i reprodukcyjnego zachowania społeczności zbieraczy.
Od dawna próbowano wyjaśnić korzyści ewolucyjne, jakie doprowadziły do pojawienia się opieki ojcowskiej u ludzi. Ssaki rzadko tak się zachowują, a u ludzi jest to rozpowszechnione. Większość wysiłku kierowana jest na zapewnienie potomstwu pożywienia przez bardzo długi czas. U współczesnych łowców-zbieraczy taka opieka trwa nawet przez 20 lat.
Dyskusja wokół tematu opieki ojcowskiej toczyła się wokół dwóch grup mężczyzn, nazwanych „tatuśkami” i „łobuziakami”. „Tatuś”, który dostarcza kobiecie i swojemu potomstwu pożywienie, bez poszukiwania kolejnych partnerek, ryzykuje, że przegra wyścig ewolucyjny z „łobuziakiem”, który nie inwestuje w potomstwo, a zainteresowany jest tylko nawiązywaniem kontaktów seksualnych.
Taka sytuacja powoduje, że gdy wokół są „łobuziaki”, jest mało prawdopodobne, by w toku ewolucji pojawili się „tatuśkowie”. Dlatego też pojawiła się teoria, że bycie „tatuśkiem” stało się opłacalne z ewolucyjnego punktu widzenia, gdyż w zamian za dostarczanie pożywienia kobiety/samice oferowały wierność seksualną.
Jednak teraz na łamach PNAS naukowcy z Boston College, Chapman University, University of New Mexico i Uniwersytetu w Tuluzie twierdzą, że teoria taka ma wiele słabości. Zdaniem badaczy to zmiany środowiskowe spowodowały, że opłacało się być „tatuśkiem”, nawet w obliczu niewierności seksualnej samic.
Według nowej teorii elementem napędowym tej zmiany była komplementarność czyli współpraca pomiędzy kobietami a mężczyznami oraz pomiędzy mężczyznami. Komplementarność wywiera efekt synergiczny, zwiększając indywidualne korzyści dzięki podziałowi pracy i wspólnemu gromadzeniu zasobów. Proces ten rozpoczął się przed kilkoma milionami lat, gdy w wyniku zmian klimatycznych Afryka zaczęła wysychać i coraz trudniej było o żywność, której źródła stawały się coraz bardziej rozproszone i trudniejsze do zdobycia.
Homininy, adaptując się do tych zmian, zaczęły wykorzystywać narzędzia oraz postawę dwunożną, zaadaptowały bardziej elastyczną dietę. I tutaj dochodzimy do kwestii komplementarności. W nowych okolicznościach współpraca pomiędzy płciami stała się zjawiskiem korzystnym, gdyż obie specjalizowały się w pozyskiwaniu innego rodzaju pożywienia. Samce bardziej efektywnie zdobywały proteiny i tłuszcze, a samice lepiej radziły sobie ze zdobywaniem węglowodanów. Dzięki wymianie różnych rodzajów pożywienia łatwiej było zaś zapewnić organizmowi potrzebne składniki odżywcze i zmniejszało się ryzyko głodu. To zaś prowadziło do oczywistej korzyści z postawy „tatuśka”, który dostarczając swojemu potomstwu pożywienie i zwiększając w ten sposób szanse na jego przeżycie, sam mógł liczyć na otrzymanie pożywienia od samicy.
Autorzy badań wykorzystali ewolucyjną teorię gier do wykazania, że w ten sposób "tatuśkowie" zyskiwali przewagę ewolucyjną nad „łobuziakami”, chociaż w pewnych warunkach „łobuziacy” nadal mogli dobrze sobie radzić. Jeśli więc synowie dziedziczyli po „tatuśkach” ich postawę opieki nad swoim potomstwem, to z czasem liczebność „tatuśków” rosła.
Ze szczegółami badań możemy zapoznać się na łamach PNAS w artykule Paternal provisioning results from ecological change, którego autorami są Ingela Alger, Paul L. Hooper, Conadl Cox, Jonathan Stieglitz i Hillard S. Kaplan.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Zmiany klimatyczne spowodowały, że na niektórych obszarach Ziemi coraz częściej panują warunki zabójcze dla człowieka. Amerykańsko-brytyjski zespół naukowy informuje, że w porównaniu z rokiem 1979 dwukrotnie zwiększyła się częstotliwość występowania temperatury mokrego termometru (TW) pomiędzy 27 a 35 stopni Celsjusza. Co prawda granicą śmierci przy temperaturze mokrego termometru jest 35 stopni, jednak poważne uszkodzenia ciała i zgony mogą mieć miejsce w niższych temperaturach, dlatego uwzględniono je w analizie.
Szczegółowo o wyliczeniach dotyczących śmiertelnej dla człowieka temperatury mokrego termometru informowaliśmy przed 10 laty. Przypomnijmy, że temperatura mokrego termometru to temperatura odczuwana, gdy mokra skóra wystawiona jest na działanie poruszającego się powietrza. Brana jest zatem pod uwagę temperatura i wilgotność. Dla człowieka i większości ssaków śmiertelna jest 6-godzinna ekspozycja na TW przekraczającą 35 stopni Celsjusza. Przy tej temperaturze, w połączeniu z dużą wilgotnością, organizm przestaje się chłodzić. Same procesy metaboliczne w naszych organizmach generują podczas spoczynku około 100 watów. Aby schłodzić organizm konieczne jest, by skóra była chłodniejsza od jego wnętrza, a otoczenie było chłodniejsze od skóry. Chłodzimy się wydzielając pot, który odparowuje z powierzchni skóry. Przy takich warunkach jak wspomniane, odparowywanie potu staje się niemożliwe.
Jak już wspomniano, tą śmiertelną granicą jest 35 stopni Celsjusza w połączeniu z duża wilgotnością. Jednak niższe temperatury też są niebezpieczne. Fala upałów, która w 2003 roku zabiła w Europie tysiące osób, nigdy nie przekroczyła 28 stopni Celsjusza TW. Dlatego też podczas obecnych badań pod uwagę wzięto zakres 27–35 stopni TW.
Dotychczas sądzono, że na wyraźnie częstsze pojawianie się śmiercionośnej TW będzie trzeba poczekać do drugiej połowy obecnego wieku. Jednak założenia takie robiono przy badaniach biorących pod uwagę dość duże obszary. Naukowcy z Colin Raymond (Jet Propulsion Laboratory, Columbia University), Tom Matthews (Loughborough University) i Radley M. Horton (Columbia University) skupili się na analizie danych z 7000 stacji pogodowych.
Analiza danych ze stacji pogodowych pokazuje, że w niektórych nadbrzeżnych obszarach subtropikalnych już zaczęłą pojawiać się TW wynosząca 35 stopni Celsjusza a ogólna częstotliwość występowania ekstremalnego gorąca i wilgotności zwiększyła się ponaddwukrotnie od 1979 roku. Ostatnie doniesienia o miejscowym przekraczaniu przez wody powierzchniowe oceanów temperatury 35 stopni tylko uwiarygadniają te dane, czytamy w pracy The emergence of heat and humidity too severe for human tolerance opublikowanej na łamach Science.
Większość przypadków zbliżania się do niebezpiecznej granicy ma miejsce w Zatoce Perskiej, Indiach, Pakistanie i na południowym-zachodzie Ameryki Północnej. Natomiast w miejscach takich jak Jacobabad (Pakistan) i Ras al Khaimah (Zjednoczone Emiraty Arabskie) 35 stopni Celsjusza TW została przekroczona po raz pierwszy w historii.
Na szczęście wydarzenia takie są wciąż krótkotrwałe, większość ludzi może więc uniknąć niebezpieczeństwa, tym bardziej, gdy można schronić się w pomieszczeniu. Jednak tego typu fale upałów będą miały miejsce częściej i nie tylko w tropikach. Część specjalistów zwraca uwagę, że nie powinniśmy przywiązywać się do granicy 35 stopni C TW, gdyż na różnych ludzi temperatura i wilgotność powietrza mają różny wpływ. Z pewnością bardziej zagrożone są osoby starsze i chore.
Fale upałów będą wymagały zmiany sposobu funkcjonowania wielu ludzi. Coraz częściej będzie zdarzało się, że rolnicy czy robotnicy budowlani będą musieli – dla własnego bezpieczeństwa – poczekać z pracą aż temperatura spadnie. O tym, że nadmierne ciepło może być zabójcze niech świadczy fakt, że w USA, gdzie mieszkańcy mają powszechny dostęp do klimatyzacji, upały zabijają już więcej ludzi niż mrozy, powodzie czy huragany.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.