Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Chang'e-4 donosi, że niewidoczna strona Księżyca jest chłodniejsza od widocznej

Rekomendowane odpowiedzi

Chińska misja Chang'e-4 ponownie przesyła dane po dwutygodniowym okresie uśpienia. Łazik Yutu-2 wybudził się dzień wcześniej od samego lądownika. Oba urządzenia zostały uśpione na czas księżycowej nocy, podczas której temperatura spada do -190 stopni Celsjusza.

Chang'e-4 to pierwsza w historii misja badająca niewidoczną z Ziemi stronę Księżyca.

Z pomiarów wykonanych przez Chang'e-4 wynika, ze temperatura płytkiej warstwy gleby po niewidocznej stronie Księżyca jest niższa niż dane uzyskane przez amerykańskie misje Apollo po stronie widocznej. Różnica ta prawdopodobnie wynika z różnego składu gleby po obu stronach naszego satelity. Konieczne jest przeprowadzenie dalszych badań, mówi Zhang He, dyrektor misji.
Astronauci z misji Apollo lądowali po widocznej stronie Księżyca. Zostawili tam instrumenty, które przez lata mierzyły temperaturę warstw znajdujących się pod powierzchnią satelity.

Jako, że na pierwszy rzut oka widać, iż obie strony Księżyca wyglądają różnie, można było się spodziewać, że w różny sposób przechowują ciepło. Jednak nie można było tego jednoznacznie stwierdzić bez lądowania na niewidocznej stronie Księżyca. Teraz, dzięki Chińczykom, mamy okazję badać ten obszar.

Zarówno lądownik jak i łazik zostały wyposażone w radioizotopowe źródła ciepła, które zapobiegają ich zamarznięciu w czasie księżycowych nocy. Jako, że oba urządzenia wybudziły się tak, jak planowano, można stwierdzić, że pracują prawidłowo. Teraz mogą korzystać z docierającego do nich światła słonecznego. To jednak rodzi kolejne problemy, gdyż za dnia temperatura mocno rośnie. Łazik Yutu-2 został przed dwoma dniami ponownie wprowadzony w stan hibernacji, co ma uchronić go przed przegrzaniem. Podobnie było w dniach 6-10 stycznia. Łazik, gdy się wybudza, przemierza powierzchnię Księzyca, badając ją za pomocą radaru i spektrometru.

Dzięki Chang'e-4 powinniśmy lepiej zrozumieć naszego naturalnego satelitę.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc po 50 latach posiadając srajfony X mamy jakieś badania na księżycu. Z tak rozwijającą się techniką może moje praprawnuki doczekają się deskolotek:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy Ty dużo osiągnięć już dokonałeś? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, f1513405 napisał:

po 50 latach posiadając srajfony X mamy jakieś badania na księżycu

Szczerze - wolę taki scenariusz, niż badania na Księżycu po 50 latach i "srajfonów" brak. Właściwie to bardziej sobie cenię swojego "srajpada".

Na pociechę też dodam, że przerwa w badaniach na Księżycu to tylko 37 lat. I to jeśli się umówimy żeby liczyć tylko lądowania a nie pracę pozostawionej wcześniej aparatury. Poprzednie lądowanie to 2013 rok a wcześniej - 1976. I nie liczę impaktorów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ameryki nie odkryli. Sam fakt, że Ziemia dociepla odbijając promienie słoneczne już daje duże argumenty na tę hipotezę. Ciekawe jakie jeszcze ciekawostki tam odkryją,  a iloma się z nami podzielą. Ja bym chętnie zobaczył zdjęcie Ziemi z okolic księżyca. Ale taka fotka bez retuszu. Tak samo jakbym dobrym sprzętem cyknął zdjęcie księżycowi, to samo chciałbym z drugiej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.02.2019 o 20:10, Jarkus napisał:

Szczerze - wolę taki scenariusz, niż badania na Księżycu po 50 latach i "srajfonów" brak. Właściwie to bardziej sobie cenię swojego "srajpada".

Na pociechę też dodam, że przerwa w badaniach na Księżycu to tylko 37 lat. I to jeśli się umówimy żeby liczyć tylko lądowania a nie pracę pozostawionej wcześniej aparatury. Poprzednie lądowanie to 2013 rok a wcześniej - 1976. I nie liczę impaktorów.

Słuszna uwaga życie bez mocy obliczeniowej pozwalającej wyretuszować zdjęcie w locie i wiecznie czujne "uszka i oczka" wielkiego brata to nie życie:D

Mamy moc obliczeniową do takich pierdół (wygodnych i fajnych bo nie rzucę pierwszy kamieniem). a w szufladach patentowych takie wynalazki:
https://kopalniawiedzy.pl/transplantacja-organow-watroba-przeszczep-hodowla-organow-komorki-macierzyste-Korkut-Uygun-Massachusetts-General-Hospital,10608

Jest więcej takich wynalazków jak maszynka ustalająca bakterie i antybiotyko oporność ich (nie mogę znaleźć artykułu ale był na kopalni) oraz podobną do wirusów i wszystko w szufladach. Cały zapęd do odkryć i nauki zastąpiliśmy srajfonami i potrzebą "ciemnego" motywu stała się sprawą priorytetową.
I tego przykładem jest właśnie badanie księżyca.
Małe chaotyczne wylanie żalów:D

W dniu 5.02.2019 o 14:32, wilk napisał:

A czy Ty dużo osiągnięć już dokonałeś? :)

Może jak w końcu będę miał czas i będę mógł spokojnie usiąść sobie np. pod jabłonką. W głowie nie będą się takie pierdoły jak: "rachunek za gaz, co dziś na obiad bo w kieszeni ostatni piątak" itp. itd. To jeżeli taki stan nastanie to gdy spadające jabłko spadając mi na głowę obudzi mnie to odkryje coś równie spektakularnego jak grawitację:D
Póki co muszę zadowolić się moją autofotografią komentowaną i lajkowaną w powszechnym spisie ludzkich twarzy:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 7.02.2019 o 14:09, f1513405 napisał:

wiecznie czujne "uszka i oczka"

Jeśli twoje określenie

 

W dniu 5.02.2019 o 14:23, f1513405 napisał:

srajfony X

odnosi się konkretnie do Apple iPhone a nie do wszystkich smartfonów w ogóle, to z tymi "oczkami i uszkami" nie trafiłeś. Podczas gdy rzeczywiście biznesem Google i FB jest reklama i firmy te chcą wiedzieć jak najwięcej o codziennych aktywnościach jej odbiorców, to Apple zarabia raczej na czymś, co można nazwać UX.

Po prawdzie to Apple właśnie rozpoczęło w styczniu kampanię "Co się zdarzy na twoim iPhonie, zostaje na twoim iPhonie":

https://www.cnbc.com/2019/01/06/apple-privacy-ad-ces-2019.html

Co więcej ostatnio pogrozili palcem Guglowi i Fejsowi wygaszając na chwilę wszystkie ich wewnętrzne usługi za to, że zbierali intensywnie dane o użytkownikach poza swoimi aplikacjami. Nawet pomimo tego, że ci użytkownicy świadomie zapisali się do specjalnego programu pilotażowego i otrzymywali za to pieniądze:

https://www.howtogeek.com/404090/did-apple-really-ban-facebook-and-googles-apps-why/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.02.2019 o 23:27, Jarkus napisał:

Jeśli twoje określenie

 

odnosi się konkretnie do Apple iPhone a nie do wszystkich smartfonów w ogóle, to z tymi "oczkami i uszkami" nie trafiłeś. Podczas gdy rzeczywiście biznesem Google i FB jest reklama i firmy te chcą wiedzieć jak najwięcej o codziennych aktywnościach jej odbiorców, to Apple zarabia raczej na czymś, co można nazwać UX.

 

W sumie to ogół (ale nie ukrywam wzmożonej niechęci do zgniłego jabłuszka).
A wiedzą dużo, a co w icloud to jest ich (to samo z google i ich chmurą czy gmailem) a co mają to wydać muszą
https://niebezpiecznik.pl/post/apple-informuje-naszego-czytelnika-ze-fbi-wnioskowalo-o-jego-dane/
a co nie muszą to sprzedadzą.
Apple to nie Prometeusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, f1513405 napisał:

co w icloud to jest ich (to samo z google i ich chmurą czy gmailem)

To to dość powszechna plotka, ale to nie jest prawda. Co w iCloud i innych chmurach, to NIE jest własnością serwisu chmurnego. Regulują to zawsze zapisy licencji na używanie chmury, i nie znam takiej, która przenosi swobodę użytkowania zawartości na serwis (bo kwestia własności to jeszcze inna sprawa - możesz przecież trzymać w chmurze materiały do których sam nie masz praw).

9 godzin temu, f1513405 napisał:

a co mają to wydać muszą

To z kolei JEST prawda. Muszą przestrzegać prawa kraju, w którym prowadzą firmę. I dlatego tworzą takie systemy, do których sami nie mają dostępu (bo gdyby mieli, to różnych urzędników kusiłoby, żeby wymuszać ich udostępnianie):

https://niebezpiecznik.pl/post/fbi-kaze-apple-wbudowac-backdoora-w-iphony/?similarpost

Dlatego jeśli nie chcesz, żeby dane z twojego urządzenia trafiły do urzędników, to zwyczajnie - nie trzymaj ich w chmurze, tylko na odpowiednio zabezpieczonym urządzeniu. I Apple jest tutaj chyba najlepszym wyborem.

9 godzin temu, f1513405 napisał:

a co nie muszą to sprzedadzą.

Znowuż - nie sprzedadzą zawartości twojej chmury ani nawet informacji, co dokładnie w niej trzymasz. Raczej sposoby korzystania, godziny, miejsca, intensywność, może rodzaje plików (czy bardziej media, czy tekst) itd. I znowuż - Google, MS i paru innych tak. Apple NIE. I masz 100% racji pisząc, że

9 godzin temu, f1513405 napisał:

Apple to nie Prometeusz

Nie robią tego z dobroci serca. Zresztą - nie ma sensu wymagać dobroci od firmy. Ani obrażać się, że firma robi coś dobrego żeby zarobić. Po to przecież istnieje.

Tylko Apple - powtórzę to - zarabia inaczej niż Google i większość gigantów internetowych. Apple zarabia nie na dostarczaniu reklam, tylko w dużej mierze na "User Experience". I jeszcze - ich narracja marketingowa mówi o ochronie danych w urządzeniu (linki z mojego poprzedniego posta) a ich działania pokazują, że są gotowi walczyć o tą ochronę z potężnymi instytucjami państwowymi (link powyżej + były artykuły o tym na KW). Jestem zatem przekonany - choć nie mam twardych danych - że spora część ich klientów podjęła decyzję o zakupie iCzegośtam właśnie z uwagi na to. Po prostu opłaca im się walczyć o prywatność klientów. I chwała im za to, że obrali taką ścieżkę w biznesie bo mamy wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jarkus To wszystko kwestia wiary

@Jarkus  i dobiegliśmy od tematu artykułu:D remis:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewidoczna z Ziemi strona Księżyca zawiera znacznie mniej wody, niż część widoczna – donoszą chińscy naukowcy. Takie zaskakujące wnioski płyną z badań próbek bazaltu zebranych przez misję Chang'e-6. Wyniki badań, opublikowane na łamach Nature, pozwolą lepiej zrozumieć ewolucję ziemskiego satelity.
      Dostarczone na Ziemię próbki zawierały mniej niż 2 mikrogramy wody w gramie. Nigdy wcześniej nie zanotowano tak mało H2O na Księżycu. Wcześniejsze badania próbek ze strony widocznej z Ziemi zawierały nawet do 200 mikrogramów wody na gram.
      Naukowcy potrafią mierzyć zawartość wody w materiale z dokładnością do 1–1,5 części na milion. Już widoczna strona Księżyca jest niezwykle sucha. A ta niewidoczna całkowicie zaskoczyła naukowców. Nawet najbardziej suche pustynie na Ziemi zawierają około 2000 części wody na milion. To ponad tysiąckrotnie więcej, niż zawiera jej niewidoczna z Ziemi część Księżyca, mówi główny autor badań, profesor Hu Sen z Instytutu Geologii i Geofizyki Chińskiej Akademii Nauk.
      Obecnie powszechnie przyjęta hipoteza mówi, że Księżyc powstał w wyniku kolizji Ziemi z obiektem wielkości Marsa. Do zderzenia doszło 4,5 miliarda lat temu, a w wyniku niezwykle wysokich temperatur, będących skutkiem zderzenia, Księżyc utracił wodę i inne związki lotne. Debata o tym, jak dużo wody pozostało na Księżycu, trwa od dekad. Dotychczas jednak dysponowaliśmy wyłącznie próbkami ze strony widocznej z Ziemi.
      Chińska misja Chang'e-6 została wystrzelona w maju 2024 roku, wylądowała w Basenie Południowym – Aitken i w czerwcu wróciła z niemal 2 kilogramami materiału. To pierwsze w historii próbki pobrane z niewidocznej części Księżyca.
      Zespół profesora Hu wykorzystał 5 gramów materiału, na który składało się 578 ziaren o rozmiarach od 0,1 do 1,5 milimetra. Po przesianiu i dokładnej analizie okazało się, że 28% z nich stanowi bazalt. I to on właśnie został poddany badaniom.
      Ilość wody w skałach księżycowych to bardzo ważny test hipotezy o pochodzeniu Księżyca. Jeśli w skałach byłoby 200 części wody na milion lub więcej, byłoby to poważne wyzwanie dla obecnie obowiązującej hipotezy i naukowcy musieliby zaproponować nowy model powstania Księżyca, wyjaśnia profesor Hu. Wyniki badań jego zespołu stanowią więc potwierdzenie tego, co obecnie wiemy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jezioro Żabińskie (Żabinki) na Pojezierzu Mazurskim w gminie Kruklanki dostarczyło niezwykle szczegółowych danych dotyczących temperatur w holocenie. Profesor Wojciech Tylmann i doktor Maurycy Żarczyński z Wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego, we współpracy z kolegami z Niemiec i Szwajcarii przeprowadzili badania osadów jeziora, które pozwoliły im na zrekonstruowanie temperatur z ostatnich 10 800 lat.
      Każda analizowana próbka reprezentowała okres 3 lat, dzięki czemu naukowcy byli w stanie śledzić dekadowe zmienności temperatury. Nasza rekonstrukcja jest jedną z nielicznych na świecie, która operuje tak wysoką rozdzielczością czasową, stwierdził prof. Tylmann.
      Jezioro Żabińskie jest wyjątkowe. Odkładające się przez tysiąclecia warstwy osadów pozostały nienaruszone. Co więcej, wyraźnie widać w nich roczne przyrosty. Mamy tam naprzemienne warstwy jasną (odkłada się wiosną oraz latem i jest bogata w węglan wapnia) oraz ciemną (zdominowana przez szczątki organiczne, odkłada się jesienią i zimą). Dwie takie warstwy tworzą więc jeden rok.
      Uczeni pobrali 20-metrowy rdzeń i skoncentrowali się na badaniu węglanu wapnia. Zainteresowali się właśnie nim, gdyż prowadzone od kilkunastu lat badania pokazały, że w Jeziorze Żabińskim istnieje zależność pomiędzy warunkami meteorologicznymi, a wytrącaniem się węglanu wapnia. Gdy spostrzeżenie to potwierdzono analizą za ostatnich 60 lat, stwierdzono, że węglan wapnia pozwoli zrozumieć historię jeziora.
      Badania pokazały, że mediana wzrostu temperatur w ciągu ostatnich 90 lat wynosi 0,28 stopni Celsjusza na dekadę i jest najszybsza w całym badanym okresie. Obecne temperatury nie tylko są najwyższe od niemal 11 tysięcy lat, ale też mamy do czynienia z ich bezprecedensowo szybkim wzrostem.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Upały mogą przyspieszać biologiczne starzenie się u starszych osób, ostrzegają badacze z Uniwersytetu Południowej Kalifornii. Okazuje się bowiem, że osoby mieszkające w regionach, w których ma miejsce więcej bardzo gorących dni mają wyższy średni wiek biologiczny, niż mieszkańcy regionów, gdzie takie dni zdarzają się rzadziej.
      Wiek biologiczny to wskaźnik, który pokazuje, jak nasz organizm funkcjonuje na poziomie molekularnym, komórkowym i systemowym. Jeśli nasz wiek biologiczny jest większy, niż wiek chronologiczny, jesteśmy narażeni na wyższe ryzyko zachorowań i śmierci. Nie od dzisiaj wiadomo, że ekstremalne fale upałów są powiązane z negatywnymi skutkami dla zdrowia i wyższym ryzykiem zgonu – szczególnie u osób starszych – jednak dotychczas nie było jasne, jak przekładają się one na wiek biologiczny.
      Naukowcy z Kalifornii sprawdzili, jak zmienia się wiek biologiczny ponad 3600 Amerykanów. W badaniu wzięły osoby w wieku 56 lat i wyższym. Uczeni przez sześć kolejnych lat pobierali ich krew i badali zachodzące zmiany epigenetyczne. Analizowali je i określali wiek biologiczny każdego w zbadanych w momencie pobierania próbki. Następnie zmiany wieku biologicznego porównywali z danymi dotyczącymi wyjątkowo upalnych dni i ich liczby w miejscu zamieszkania badanych.
      Uczeni odkryli, że istnieje silna korelacja pomiędzy liczbą wyjątkowo upalnych dni w roku, a przyspieszeniem biologicznego starzenia się. Było to widoczne także po wzięciu pod uwagę różnych czynników społecznych, ekonomicznych i demograficznych, jak styl życia, spożycie alkoholu, papierosów i inne czynniki.
      Osoby mieszkające na obszarach, gdzie przez połowę roku temperatury sięgają 32 stopni Celsjusza lub więcej – jak na przykład mieszkańcy Phoenix w Arizonie – doświadczyły 14 dodatkowych miesięcy biologicznego starzenia się, w porównaniu z osobami, mieszkającymi na terenach, gdzie liczba takich upalnych dni jest mniejsza niż 10 w roku. Starzały się szybciej tylko z tego powodu, że mieszkały w bardziej ciepłym miejscu, mówi jedna z autorek badań, doktor Eun Young Choi.
      Związek pomiędzy wyższymi temperaturami a szybszym biologicznym starzeniem się wykazały wszystkie trzy wykorzystane zegary epigenetyczne. Autorki podkreślają, że podczas badań wykorzystały indeks upału, którym posługuje się National Weather Service, gdyż bierze on pod uwagę nie tylko samą temperaturę powietrza, ale też jego wilgotność. Ma to olbrzymie znaczenie ze względu na tzw. temperaturę mokrego termometru. Niedawno okazało się bowiem, że upały są dla ludzi znacznie bardziej niebezpieczne, niż się dotychczas wydawało.
      Naprawdę chodzi tutaj o kombinację temperatury i wilgotności. Szczególnie w odniesieniu do starszych osób, gdyż one nie pocą się w taki sam sposób jak młodsi. Z wiekiem nasza skóra coraz mniej efektywnie odprowadza nadmiar ciepła. Jeśli wówczas znajdujesz się w ciepłym wilgotnym miejscu, słabo się chłodzisz, wyjaśnia doktor Jennifer Ailshire.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Długość, szerokość i głębokość dwóch kanionów znajdujących się po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca są podobne do rozmiarów Wielkiego Kanionu Kolorado, informują naukowcy z Lunar and Planetary Institute (LPI). O ile jednak Wielki Kanion powstawał przez miliony lat, kaniony na Księżycu pojawiły się w czasie krótszym niż... 10 minut.
      Niemal cztery miliardy lat temu asteroida lub kometa przeleciała nad biegunem południowym Księżyca, otarła się o szczyty Malapert i Mouton i uderzyła w powierzchnię. Zderzenie wyrzuciło strumienie skał, które wyrzeźbiły kaniony o rozmiarach ziemskiego Wielkiego Kanionu, mówi główny autor badań, David Kring z Universities Space Research Association do którego należy LPI.
      Obiekt, który utworzył oba kaniony, w chwili uderzenia pędził z prędkością 55 000 kilometrów na godzinę. W wyniku upadku powstał 320-kilometrowy krater uderzeniowy Schrödinger. Przyciągnął on uwagę grupy naukowców, stając się okazją do zbadania wczesnych etapów rozwoju Układu Słonecznego.
      Dzięki danym dostarczonym przez Lunar Reconnaissance Orbiter naukowcy poznali rozmiary kanionów. Vallis Schrödinger ma ok. 270 km długości, ok. 20 km szerokości i 2,7 km głębokości, a Vallis Planck – 280 km długości, 27 szerokości i 3,5 km głębokości, a na długości 860 km rozciągają się kratery uderzeniowe powstałe w wyniku upadku materiału, który go wyrzeźbił.
      Badania pokazały, że kratery powstały w wyniku uderzeń szczątków z upadku asteroidy lub komety. Wyrzucone w wyniku pierwotnego uderzenia skały leciały z prędkością 3600 km/h wywołując kolejne uderzenia, która wyrzeźbiły kaniony. Energia potrzebna do ich powstania była 130-krotnie większa niż energia całej broni atomowej będącej w posiadaniu ludzkości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Punktem wyjścia dla szacowania poziomu antropogenicznego ocieplenia jest zwykle rok 1850, kiedy na wystarczająco dużą skalę prowadzono wiarygodne pomiary temperatury. Jednak w roku 1850 rewolucja przemysłowa trwała od dawna, więc przyjmując ten rok jako podstawę dla pomiarów, trudno jest mówić o wpływie człowieka na temperatury na Ziemi od czasów preindustrialnych. Andrew Jarvis z Lancaster University i Piers Forster z University of Leeds, wykorzystali rdzenie lodowe z Antarktyki do opracowania nowej osi referencyjnej temperatur w czasach przedprzemysłowych.
      Uczeni przeanalizowali bąbelki powietrza zamknięte w rdzeniach lodowych i w ten sposób określili stężenie dwutlenku węgla w latach 13–1700. Następnie, zakładając liniową zależność pomiędzy koncentracją CO2 a temperaturami, obliczyli średnie temperatury panujące na Ziemi.
      Z pracy opublikowanej na łamach Nature Geoscience dowiadujemy się, że od okresu przed 1700 roku do roku 2023 ludzie podnieśli średnią temperaturę na planecie o 1,49 (±0,11) stopnia Celsjusza. Dodatkową zaletą wykorzystanej metody jest niezależna weryfikacja obecnych szacunków. Z badań Jarvisa i Forstera wynika, że od roku 1850 wzrost temperatury wyniósł 1,31 stopnia Celsjusza. Dokładnie zgadza się to z dotychczasowymi ustaleniami, ale badania z rdzeni lodowych są obarczone mniejszym marginesem błędu.
      Niektórzy eksperci uważają, że nowa metoda, chociaż sprawdza się teraz, może nie być przydatna w przyszłości. Nie wiemy bowiem, czy w nadchodzących dekadach liniowa zależność pomiędzy stężeniem dwutlenku węgla a temperaturą się utrzyma. Ich metoda bazuje na korelacji stężenia CO2 z antropogenicznym ociepleniem klimatu. Ta widoczna w przeszłości silna korelacja może być czystym przypadkiem i, w zależności od tego jak będą się układały proporcje CO2 i innych czynników w przyszłości, może się ona nie utrzymać, stwierdza Joeri Rogelj z Imperial College London.
      Richard Betts z Met Office chwali nową metodę, zauważa, że może dostarczać ona lepszych danych na temat przeszłości, ale nie widzi potrzeby zmiany punktu odniesienia dla badań nad ociepleniem klimatu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...