Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Oryginalny rower trójkołowy – projekt studenta Politechniki Krakowskiej

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zwykłego składaka zamienić w stabilny rower trójkołowy dla seniora albo przechyłową wyścigówkę dla nastolatka - pomysł na to ma student Politechniki Krakowskiej (PK) Wojciech Janas.

Dzięki zaprojektowanym przez niego specjalnym nakładkom zwykły jednoślad można zamienić w nowy pojazd trójkołowy na zakupy albo ekstremalne przygody. Projekty powstały w ramach prac inżynierskiej i magisterskiej studenta Politechniki Krakowskiej.

Przechyłowy rower został zgłoszony do ochrony wzorem użytkowym w Urzędzie Patentowym RP.

Stworzenie pojazdu trójkołowego było najpierw pomysłem na pracę inżynierską. Główną ideą była możliwość przerobienia zwykłego roweru na pojazd trójkołowy, który jest stabilniejszy, a jego użytkowanie przynosi więcej przyjemności osobom w każdym wieku. Przeróbka miała się odbywać bez jakichkolwiek zmian w konstrukcji roweru – powiedział, cytowany w materiałach prasowych Wojciech Janas.

Jak dodał w swoim pomyśle wzorował się na francuskim pojeździe Kiffy, z tą różnicą, że francuski rower jest produkowany, jako gotowy trójkołowiec. Tymczasem konstrukcja z Politechniki miała łatwo przechodzić w z dwu– w trzykołową i odwrotnie. W pracy inżynierskiej student PK przedstawił pomysł oparty na dołączeniu do roweru dwukołowej dostawki.

Młody konstruktor podkreślił, że jego rozwiązanie jest jak dotąd niespotykane w rowerach trójkołowych. Wyjaśnił: Montaż całości ogranicza się do dwóch czynności – zdemontowania przedniego koła, w miejsce którego mocowana jest dostawka za pomocą szybkozamykacza oraz przymocowania konstrukcji do kierownicy. Pojazd zbudowany jest w układzie tadpole – dwa koła z przodu i jedno koło z tyłu. Obracając kierownicą obracamy jednocześnie całą konstrukcją, dzięki czemu można zmieniać kierunek jazdy. Zastosowano zawieszenie z podwójnymi wahaczami równej długości. Zastosowana belka ustalająca utrzymująca wahacze w żądanej pozycji i powoduje, że chwilowy środek obrotu trójkołowca znajduje się na ziemi, tak jak w tradycyjnym rowerze.

Pojazd wyposażony jest również w demontowany koszyk zakupowy, co podnosi jego funkcjonalność w warunkach miejskich.

We właśnie obronionej pracy magisterskiej student PK, we współpracy z promotorem prof. Witoldem Grzegożkiem, rozwinął swój pomysł, przy czym aktualna pozostała główna idea - by w konstrukcji dwukołowca nie wprowadzać żadnych zmian.

Wykorzystaliśmy zawieszenie z poprzedniego pojazdu, modyfikując układ wahaczy na trójkątny. Pozostawiono koncepcję belki ustalającej. Modernizacji uległ natomiast sposób, w jaki pojazd skręca. Wzorując się na pojeździe AddBike, rower wyposażono w bardziej zaawansowany zwrotniczy układ kierowniczy. Oznacza to, że koła pojazdu skręcają tak, jak w samochodzie. Wpłynęło to na poprawę odczuć z jazdy rowerem, powodując większą łatwość w manewrowaniu – powiedział Janas.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, bea napisał:

No i pewnie cena też nie będzie najniższa. Trudno jednak ocenić po samym opisie

Allegrowa cena najnowszego trójkołowca Rehtime to ok. 1,5 tys zł. Jeśli nakładka będzie tańsza o przynajmniej 500 zł i pozwoli na przerobienie mojego starego składaka, to chętnie ją kupię

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trójkołowy rower z dwoma kołami z tyłu ma kilka problemów. Pierwszy to konieczność stosowania mechanizmu różnicowego na tylnych kołach. Są one napędzane (więc w tanim rozwiązaniu są spięte na sztywno albo napędzane jest tylko jedno koło) przez co albo jazda jest niezbyt stabilna albo podczas skręcania w jednym z kierunków trzeba kilkukrotnie obrócić pedałami, w przeciwnym mniej niż pół obrotu za to z dużą siłą, większość ludzi z osłabioną motoryką ma z tym problem. Po drugie rower taki jest niestabilny przy zjazdach z krawężników czy małych pochyleń oraz przy skrętach przy większej prędkości. Osoba z osłabioną motoryką może przewrócić się na bok (pod skosem). 

Nakładka o której jest napisane w artykule rozwiązuje problem komplikacji opisany w pkt 1, natomiast dzięki wahaczowemu zawieszeniu przedniej pary kół rozwiązuje problem nr 2 (przynajmniej w dużej części). 

Edytowane przez Heimo
  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK, przekonaliście mnie. Dlatego właśnie pisałam, że mi się wydaje. Nigdy nie miałam do czynienia z trójkołowym rowerem, więc nie wiedziałam że 2 koła z tyłu sprawiają problemy. Jeździłam tylko na zwykłym rowerze i jakoś mi się wydało, że kierowanie z dwoma kołami z przodu i jeszcze torbą z zakupami musi być niewygodne. Jak wtedy właśnie wjechać na krawężnik? Normalnie podrywam przednie koło do góry, a tu mamy 2 i jeszcze ciężkie zakupy, a rower przeznaczony dla osób, które raczej nie dysponują wielką siłą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś pracowałem w serwisie i miałem do naprawy rower trójkołowy z kołami skrętnymi z przodu. Zrobiony na listwie podobnie jak w ciągniku. W zakręty wchodził super i pod krawężniki dawał sobie radę lepiej niż normalny rower. A tutaj mamy jeszcze przechył i to już w ogóle musi działać lepiej. Ten mój niestety nie miał wychylenia i opony szybko się zużywały na zakrętach i objawiało się to większymi oporami przy skręcie, bo koła dążyły do prostowania. Konstrukcja była niezbyt sztywna.

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Europejskim Dniu bez Samochodu (22 września) na Politechnice Krakowskiej (PK) będzie można spróbować swoich sił w prowadzeniu symulatora tramwaju NGT6. Od godz. 13 do 17 każdy będzie mógł przyjść na Wydział Mechaniczny przy al. Jana Pawła II 37 i poczuć się jak motorniczy. Rejestracja nie jest wymagana.
      Oprócz tego będzie można porozmawiać z wykwalifikowanymi instruktorami i poznać aktualne przepisy ruchu drogowego dot. tramwajów.
      Symulator tramwaju NGT6 to projekt badawczo-rozwojowy, realizowany w Katedrze Pojazdów Szynowych i Transportu PK przy współpracy z grupą „Polskie Symulatory”.
      Jak napisano na stronie PK, składa się [on] z wiernie odzwierciedlonej kabiny tramwaju, układu projekcji scenerii jazdy, stanowiska instruktażowego oraz specjalnego programu symulacji jazdy. Podczas wirtualnej przejażdżki można zasymulować wszelkie możliwe niespodzianki zdarzające się prowadzącym pojazd, jak śliskie tory, wtargnięcie pieszego lub samochodu na drogę, awaria tramwaju. Można też zmieniać warunki atmosferyczne, pory roku czy inicjować usterki infrastruktury.
      Na co dzień z symulatora korzystają zarówno studenci, jak i kandydaci na motorniczych. W kabinie zainstalowany jest układ monitoringu; dzięki temu można skorzystać z bieżącego podglądu jazdy oraz rejestrować jazdę i jej parametry. Warto dodać, że projekcja scenerii jest realizowana przez 3 projektory w technologii Full HD.
      Konstruktorzy zadbali także o wierne odzwierciedlenie zewnętrznej strony kabiny; zobaczymy tu np. zabudowane oświetlenie czy wyświetlacz trasowy.
      Ze szczegółami projektu można się zapoznać na tej stronie. Zainteresowanych zapraszamy na profil pierwszego polskiego symulatora tramwaju na Facebooku.
      Europejski Dzień bez Samochodu wieńczy obchodzony od 16 września Europejski Tydzień Mobilności.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Studenci Politechniki Krakowskiej (PK) będą inwentaryzować drewniane domy i ogrody w Hrubieszowie. Istotnym obiektem ma być dla zespołu Zinówka - dom rodzinny prof. Wiktora Zina - i jej otoczenie.
      Celem projektu „Hrubieszowski Dom i Ogród z Klimatem” jest uświadomienie [m.in. właścicielom] potencjału, jaki tkwi w dziedzictwie historycznym zabudowy mieszkalnej, która zachowała się na terenie Hrubieszowa –  wyjaśnia w rozmowie z Radiem Lublin dr inż. arch. Izabela Sykta z PK.
      Wiktor Zin był ważną dla Politechniki Krakowskiej postacią. Dr Sykta nazywa go mistrzem pokoleń. Nic więc dziwnego, że dom rodzinny profesora jest dla zespołu tak istotnym obiektem. Stąd również pomysł, by przy pomocy studentów powstał projekt „Zinówka: reaktywacja”. Chodzi o pokazanie możliwości w zakresie realizacji marzenia profesora, by przekształcić Zinówkę w centrum kultury, otwarty ośrodek pracy twórczej.
      Jak wyjaśnia etnografka Maria Fornal, drewniane domy budowano w Hrubieszowie do 2. poł. XIX w. Murowane bywały jedynie obiekty sakralne oraz niektóre rezydencje bogatych ziemian. Tradycja utrzymywała się, gdyż koszty budowy drewnianych domów były niższe, łatwiej było je też później powiększyć.
      Charakterystyczny dom w Hrubieszowie to był dom z gankiem na osi elewacji frontowej, dłuższej, oparty na dwóch słupach. Ściany były szalowane najczęściej pionowymi deskami łączonymi listewkami, ale na narożach nabijano detal, najczęściej geometryczny. Zwieńczenie elewacji też było ukryte pod listwą ozdobnie wycinaną, zdobiono ganki - wyjaśniła Radiu Lublin Fornal. Należy podkreślić, że Zinówka jest doskonałą ilustracją hrubieszowskiej architektury.
      Celem studenckiej inwentaryzacji ma być stworzenie mapy, spacerownika po tych tradycyjnych domach.
      Podczas inwentaryzacji ma zostać rozpoznana konstrukcja obiektu z uwzględnieniem detali. Na podstawie inwentaryzacji wykonuje się następnie projekty konserwatorskie i adaptacyjne.
      Praktyki studenckie potrwają 2 tyg. Sam projekt zakończy się za niemal 2 lata (planowane jest powstanie 2-częściowej monografii i katalogu koncepcji projektowych domów jednorodzinnych i zagrodowych w otoczeniu ogrodowym).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Polscy naukowcy opracowali pierwszą na świecie siatkę przepuklinową 3D, dostosowaną do pacjenta (struktur anatomicznych jego pachwiny) na podstawie wyników tomografii komputerowej (TK). Pierwsze wszczepienie spersonalizowanego implantu herniologicznego Optomesh 3D ILAM będzie miało miejsce 14 września w Toruniu, podczas warsztatów towarzyszących jubileuszowemu kongresowi Towarzystwa Chirurgów Polskich. Zabieg odbędzie się w Szpitalu Specjalistycznym Matopat i będzie transmitowany online.
      Zespół z 3 ośrodków
      Nad innowacyjnym implantem pracowali lekarze oraz inżynierowie z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUM), Politechniki Krakowskiej (PK) i łódzkiej firmy Tricomed SA (Tricomed jest częścią grupy TZMO i posiada status centrum badawczo-rozwojowego). Zespół pracował pod kierunkiem prof. Macieja Śmietańskiego z GUM, prof. Krzysztofa Karbowskiego z PK, a także dr. hab. inż. Witolda Sujki z Tricomedu.
      Stworzenie implantu, który współpracuje z organizmem człowieka, było możliwe m.in. dzięki wykorzystaniu obrazów tomografii komputerowej do opracowania modeli struktur anatomicznych ciała i zaprojektowania na ich podstawie kształtu implantu, a następnie form do jego produkcji – wyjaśnia dr hab. inż. Krzysztof Karbowski, prof. PK.
      Jak można przeczytać na stronie poświęconej wynalazkowi, Optomesh 3D ILAM (Inguinal Laparoskopic Anatomical Mesh) to nieresorbowalny, chirurgiczny wyrób siatkowy o przestrzennej konstrukcji, wytwarzany techniką dziewiarską z monofilamentowej transparentnej i niebieskiej przędzy.
      W zgłoszeniu patentowym zawarto informacje dot. sposobu wytwarzania oraz opis wyrobu.
      Przepuklina pachwinowa i krótka historia ewolucji implantów
      Wg statystyk NFZ za 2020 r., przepukliny pachwinowe stanowiły 78,4% przepuklin przedniej ściany brzucha. Podczas operacji w celu wzmocnienia uszkodzonych tkanek i struktur ściany brzucha wszywa się specjalne siatki syntetyczne.
      Ich wprowadzenie w drugiej połowie XX w. zrewolucjonizowało sposoby zaopatrzenia przepuklin i całkowicie zmieniło rokowanie po takich zabiegach, ale nie rozwiązywało wszystkich problemów - podkreśla prof. Śmietański, współtwórca implantu, światowej sławy specjalista w dziedzinie chirurgii przepukliny. Mało elastyczne siatki, które nie uwzględniały skomplikowanej struktury ściany brzucha oraz wypukłości pachwiny konkretnego chorego, skutkowały niejednokrotnie komplikacjami po operacji, bólem oraz tzw. "odczuciem ciała obcego" czy nawrotami przepukliny. Implanty więc ewoluowały, a marzeniem medyków było, aby zamiast silnych, gęstych splotów polipropylenu czy poliestru zmierzać podczas zaopatrywania przepuklin w kierunku lekkich implantów, dedykowanych konkretnemu pacjentowi - dodaje Śmietański.
      Warto przypomnieć, że prace opisujące przednią ścianę brzucha (nieoparty o kościec konglomerat czynnościowy licznych mięśni i powięzi) na bazie modelowania matematycznego prowadzi się już od jakiegoś czasu (również w Polsce). W ten sposób uzyskano podstawy dla indywidualnych implantów.
      Implant, który zaprojektowaliśmy i unikalny proces jego wytworzenia, to jakby następny krok w rozwoju leczenia przepuklin. Tomograf zbierający dane anatomiczne i przetwarzający pliki dla obrabiarek przemysłowych, produkujących implant w oparciu o koncepcje matematyki, fizyki i wytrzymałości. Na początku będzie drogo, czasochłonnie i w kontrapozycji do głównego nurtu korporacji. Ale to przyszłość. Indywidualizowany makroporowy implant anatomiczny spełnia wszystkie założenia tego, co dziś uznajemy za ważne i współczesne. Droga się otwiera - zaznacza prof. Śmietański na stronie projektu (zakładka "Okiem chirurga").
      Od modelu do unikatowego produktu
      Na podstawie wyników TK 50 pacjentów prof. Krzysztof Karbowski od 2019 r. pracował nad stworzeniem modelu struktur anatomicznych, na których powinien zostać oparty implant. Analizując powyższe modele, dokonałem podziału na grupy selekcyjne ze względu na budowę ciała pacjentów i doszedłem do wniosku, że dla większości pacjentów potrzebne są dwa rozmiary implantu (S-M i L), każdy w wersji prawej i lewej. Zaprojektowałem implanty, których modele, wykonane metodą druku 3D, zostały sprawdzone w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Następnie zaprojektowałem formy do termicznego kształtowania implantów, przygotowałem technologię wykonania form i programy sterujące dla 3-osiowego centrum frezarskiego. Formy zostały wykonane w laboratorium Katedry Inżynierii i Automatyzacji Produkcji Wydziału Mechanicznego PK.
      Opracowano 3 wersje implantu: standardową (dla większości chorych) i dwie wersje spersonalizowane, które są dopasowywane do anatomii. To dopasowanie odbywać się może na dwa sposoby – albo poprzez wirtualne dopasowanie implantu do anatomii pacjenta oraz zdefiniowanie krawędzi siatki, albo poprzez zaprojektowanie i wykonanie spersonalizowanego implantu na potrzeby konkretnego pacjenta – tłumaczy prof. Karbowski.
      Korzyści dla chirurgów i pacjentów
      Niebieski znacznik ułatwia ułożenie implantu w strukturach anatomicznych. Zakończona strzałką pozioma linia pokrywa się z linią więzadła pachwinowego (strzałka wskazuje oś ciała), zaś linia pionowa pokrywa się z naczyniami nabrzusznymi dolnymi. Implant cechuje się wysoką wytrzymałością. Podczas zabiegu nie trzeba go mocować ani docinać. Ponieważ świetnie się dopasowuje do struktur anatomicznych, skraca się czas operacji, a także ryzyko powikłań czy nawrotów. Specjaliści mówią także o ograniczeniu odczucia ciała obcego i skróceniu czasu rekonwalescencji.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Politechniki Krakowskiej opracowali technologię opartą na ultradźwiękach, która znacząco skróci czas produkcji leków. Najlepsze efekty osiągamy przy lekach przeciwdepresyjnych, gdzie skrócenie czasu otrzymywania produktu wynosi aż 90 proc. W innych grupach skrócenie czasu produkcji wynosi od 30 do 50 proc. – tłumaczy dr inż. Jolanta Jaśkowska, która stoi na czele zespołu badawczego.
      Uniwersalna metoda obniży koszty produkcji
      Technologia znajduje zastosowanie w produkcji leków antydepresyjnych, przeciwnowotworowych oraz przeciwbólowych. Jak podkreślono w komunikacie prasowym uczelni, rozwiązanie jest już objęte zgłoszeniem patentowym. Obecnie INTECH PK, spółka celowa Politechniki Krakowskiej, pomaga znaleźć inwestora branżowego.
      Koncerny farmaceutyczne, które będą wykorzystywać tę metodę, będą mogły znacząco obniżyć koszty produkcji, a to powinno się przełożyć na niższy koszt leku dla pacjenta. Wg oszacowań naukowców, ceny leków wykorzystujących opisywaną metodę mogą spaść o ok. 20-30%.
      Grupy leków, dla których to rozwiązanie jest między innymi wykorzystywane, czyli antydepresyjne oraz nowotworowe, należą do jednych z droższych leków na polskim rynku, nie wszystkie też są refundowane. Liczymy na to, że nasze rozwiązanie ułatwi życie wielu ciężko chorującym - powiedziała cytowana przez PAP dr inż. Jaśkowska.
      Co istotne, leki opracowane dzięki tej metodzie cechuje o wiele większa czystość; dzięki temu proces ich oczyszczania jest łatwiejszy i tańszy w porównaniu do klasycznych metod produkcji.
      Ograniczenie negatywnego wpływu na środowisko
      Wykorzystując ultradźwięki, można też zmniejszyć negatywny wpływ na środowisko. Mimo ogromnego znaczenia, jakie ma branża farmaceutyczna dla całego społeczeństwa, nie możemy pozostać obojętni na uboczne skutki produkcji leków. Dlatego opracowana przez mój zespół metoda wyróżnia się przede wszystkim mniejszym zużyciem energii oraz możliwością zastąpienia toksycznych rozpuszczalników np. wodą – tłumaczy dr inż. Jaśkowska.
      Jak donosi Nauka w Polsce, inspiracją dla krakowskiej badaczki było... mycie szkła w laboratorium. Efekty, jakie osiągaliśmy, czyszcząc drobne elementy szklane przy pomocy myjki ultradźwiękowej, skłoniły nas do szukania innych rozwiązań dla tej technologii. Pierwsze też kroki, jeśli chodzi o testowanie metody, podjęliśmy właśnie z wykorzystaniem myjki. Po uzyskaniu bardzo obiecujących wyników przenieśliśmy proces na zaawansowane urządzenia, gdzie w pełni można było kontrolować warunki.
      Poszukiwania inwestora branżowego
      Odnosząc się do kwestii poszukiwań inwestora branżowego, Krzysztof Oleksy z INTECH PK ujawnił, że spółka jest już po kilku rozmowach z potencjalnie zainteresowanymi firmami. Technologia jest na tyle rewolucyjna, że zainteresowanie jest bardzo duże.
      INTECH PK jest jednym z partnerów tworzących ogólnopolskie Porozumienie Spółek Celowych (PSC). PSC to forum współpracy 26 spółek celowych uczelni i instytutów badawczych, które powołano, aby komercjalizować wyniki badań, tworzyć spółki typu spin-off, a także realizować zlecone projekty B+R.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr hab. inż. Zbigniew Kokosiński, profesor Politechniki Krakowskiej, opracował nowy sposób rozgrywania partii szachowej - szachy diagonalne. Jak napisano na witrynie uczelni, nowa metoda gry jest ciekawsza niż szachy tradycyjne, a w dodatku pozwala początkującym graczom na rozgrywkę z bardziej doświadczonymi partnerami. Jak to często bywa, profesor Kokosiński dokonał swojego odkrycia przypadkiem.
      Autor rozwiązania sprawdził na stronie The Chess Variant Pages, że dotąd nikt nie wpadł na taki pomysł. Szachy diagonalne naukowca zostały więc na niej zarejestrowane jako najnowsza odmiana gry.
      Dr Kokosiński jest pracownikiem Katedry Automatyki i Technik Informacyjnych. Gry w szachy nauczył się w wieku 8 lat. Specjalista nie planował dokonania rewolucji w królewskiej grze. Gdy z powodu pandemii uczelnia wprowadziła obowiązek pracy zdalnej, 8 kwietnia przyszło mu do głowy, że w szachy można zagrać zupełnie inaczej.
      Jak napisano w grudniowym numerze pisma "Nasza Politechnika", by zagrać w szachy diagonalne, nie potrzeba nowej szachownicy czy bierek. Klasyczną 64-polową szachownicę wystarczy obrócić w stosunku do standardowego ustawienia o minus 45 stopni. Pole a1 ma być zwrócone ku zawodnikowi grającemu [bierkami] białymi (w kierunku południowym S), a pole h8 w stronę zawodnika grającego czarnymi (w kierunku północnym N).
      Jak tłumaczy w swoim artykule Leszek Peters, w pozycji wyjściowej biały król stoi w narożniku S (czyli na polu a1), a po przeciwnej stronie czarny król znajduje się w narożniku N. Królowie, mając przed sobą hetmanów, zajmują więc najtrudniej dostępne miejsca. Są osłonięci przez pozostałe figury i podwójną gardę pionów. Tych ostatnich jest w każdym kolorze siedem [w klasycznej odmianie szachów mamy osiem pionów].
      Piony są ustawione w 2 rzędach i mają takie same możliwości ruchów oraz ataku. Ruch pionów białych może się odbywać w kierunkach północno-zachodnim (NW) i północno-wschodnim (NE), zaś pionów czarnych w kierunkach południowo-wschodnim (SE) bądź południowo-zachodnim (SW). Piony mogą atakować w 3 kierunkach: białe w zachodnim, północnym i wschodnim, a czarne we wschodnim, południowym i zachodnim. Kokosiński, dodaje, że w porównaniu do szachów klasycznych, w szachach diagonalnych piony mają nowe możliwości zaczepne i asekuracyjne. Należy też zauważyć, że promocja pionu na hetmana odbywa się wyłącznie na siedmiu polach: e8, f8, g8, h8, h7, h6, h5 ćwiartki północnej (N) dla pionów białych oraz d1, c1, b1, a1, a2, a3, a4 ćwiartki południowej (S) dla pionów czarnych. Promocjom na polach h8 i a1 musi towarzyszyć zbicie figury przeciwnika.
      Obowiązują też zasady znane z szachów klasycznych: ruch pionu o 2 pola z pozycji początkowej, roszady czy bicie w przelocie.
      Naukowiec zaznacza, że nie da się tu wygrać partii w kilku posunięciach. Zgodnie z wyjaśnieniem Petersa, król chroniony jest [bowiem] przez cztery linie obronne (w szachach tradycyjnych tylko przez jeden szereg pionów) i nie można dać mata błyskawicznego. Konieczne jest wywalczenie sobie dojścia do króla przeciwnika. Kokosiński przekonuje, że w szachach diagonalnych początkujący gracz może być niemal równoprawnym partnerem kogoś doświadczonego. Ponieważ znajomość otwarć nie daje przewagi, liczy się zdolność logicznego myślenia.
      Co ciekawe, pierwotnie naukowcowi nie zależało na wymyśleniu nowej metody rozgrywki szachowej, ale metafory uzbrojonego i zagrażającego sąsiadom obwodu kaliningradzkiego. Początkowo zabrakło miejsca dla króla, a główną figurą był hetman jako symbol władzy wojskowej. Później Kokosiński zauważył jednak, że ustawienie można by wykorzystać do opracowania nowego wariantu szachów. Koniec końców powstały szachy diagonalne, niektórzy uważają jednak, że ze względu na inspirację trafniejsza wydaje się nazwa szachy królewieckie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...